Sytuacja sklepowa... motto reklamowe to chyba "pozytywnie każdego dnia".
Nie pisałbym o tym gdyby sytuacja miała miejsce raz, bo wiadomo zawsze możne się zdarzyć. Ale już trzy razy z rzędu to lekka przesada.
Tak więc każdorazowo po zakupach, sprawdzam paragon i odkrywam znaczne różnice w cenach produktów pomiędzy ceną na półce, a na paragonie. I wycieczka do punktu obsługi gdzie z wielką łaską udowadniają mi, że system się nie myli tylko ja. Kolejny krok to moja wycieczka między regały i udowadnianie swojej racji. Jak do tej pory ze 100% skutecznością.
Ja jeszcze pamiętam ceny, ale ilu dało się naciągnąć? Do każdych zakupów trzeba dodać 30 min na rozwiązanie problemu.
Także serdecznie pozdrawiam Carrefour Kędzierzyn-Koźle i ostrzegam innych klientów - patrzcie na paragony.
sklepy
W Carrefourze u mnie moja mama miała ten sam problem,non stop się coś nie zgadzało aż przestała tam robić zakupy bo ile można :/
OdpowiedzW zasadzie, zgodnie z prawem, cena wystawiona przy towarze jest obowiązująca. Tylko komu by się chciało ciągać po sądach za kilkadziesiąt groszy różnicy w cenie? Chciałabym zobaczyć kiedyś takiego cenowego flash moba w marketach: do sklepu wpada skrzyknięta grupa 100 osób i robią zakup produktów, o których wiadomo, że cena systemowa i półkowa się nie zgadza... A w razie odmowy sprzedaży po cenie jaka była uwidoczniona przy towarze - 100 pozwów sądowych. Ech, marzenia... :)
OdpowiedzW Kauflandzie jest podobny problem. Też trzeba zawsze sprawdzać paragon, bo albo ceny się nie zgadzają, albo też w magiczny sposób doliczane są rzeczy nie wiadomo skąd.
Odpowiedz...i dlatego nadal kupujecie w miejscach, gdzie was próbują oszukać.
OdpowiedzW większości dużych marketach trzeba sprawdzać paragon.. Niby groszowe sumy, ale przy większej liczbie oszukanych klientów to już tysiące złotych. Może zgłoszenie (donos) do jakiś wyższych instytucji ukróci takie działanie sklepu.
Odpowiedzbo mam najblizej... tyle ze kazdego dnia czujniej
OdpowiedzJa co tydzień kupuję stały zestaw w Kauflandzie, parę rzeczy które tam są tańsze niż gdzie indziej i co tydzień mam wycieczkę do pok. Na szczęście ludzie tam pracujący nie robią żadnych problemów i od razu zwracają kasę. A ja nauczyłam się sprawdzać paragon i wyćwiczyłam pamięć fotograficzną do cen :).
OdpowiedzI telefon do PIH co tydzień, najlepiej od razu przy POK. Rozumiem że jakieś protokoły spisują i wydają? Zachowywać i zaoferować do wglądu PIH.
OdpowiedzKilka razy też mi się to zdarzyło. Teraz staram się nie robić tam zakupów lub sprawdzam produkty pod czytnikiem - szczególnie te z promocji.
OdpowiedzNa Ukrainie zaś, przez niektórych zwana dziczą, przy każdej kasie w marketach stoi ochrona, która sprawdza czy nie ma rozbieżności pomiędzy towarem a paragonem. Jeśli na paragonie jest nabite więcej towaru, to ochroniarz idzie między półki i donosi dany towar do klienta.
Odpowiedzi w ten sposób można stać się szczęśliwym właścicielem np trzech czajników :D
Odpowiedza możesz powiedzieć, gdzie takie cuda się dzieją? w jakimś konkretnym mieście lub sieci marketów? byłam na Ukrainie w maju i nie spotkałam się z czymś takim.
OdpowiedzJak dla mnie to też forma oszukiwania klienta. Jeśli jedyna możliwość to doniesienie doliczonego towaru (a nie odliczenie go od rachunku) klient i tak wychodzi z tym czego kupić nie zamierzał, a sklep ma większy obrót.
Odpowiedz@brunomina takie coś zdarzyło mi się we Włodzimierzu Wołyński w markecie przy dworcu PKS. Tak samo było w Pako kiedy tam jeździłem.
OdpowiedzSerio? Na głównej tak pierdółkowata historia i to w chwilę po dodaniu...? O tym, że sklepy oszukują i trzeba sprawdzać paragony pisano już miliardy razy. Co jest takiego wyjątkowego akurat w tym tekście? Ten portal zaczyna schodzić na psy.
OdpowiedzDlaczego? Bo tobie się nie podoba jedna historia?
OdpowiedzW Carrefourze w Łodzi już dwa razy zdarzyła mi się identyczna sytuacja, jakie było moje zdziwienie gdy pewnego razu kupiłem jeden jedyny napój, który według ceny podanej na półce kosztował 2,99zł, a przy kasie pani zażyczyła sobie 3,49zł. Pozdrawiam.
Odpowiedzi przeplaciles
OdpowiedzU mnie w Tesco to samo, z tego powodu na długi czas przestaliśmy tam robić zakupy w ogóle. Teraz kupuję tam sporadycznie, jak jestem w pobliżu lub musze iśc własnie tam - ale wtedy też zawsze sprawdzam paragon. Ostatnio podobna sytuacja jak w historii spotkała mnie w Realu - piłki w wielkim koszu po 6,79zł, ale nikt nie powiedział, że w tej cenie sa już tylko 2 piłki... a z 50 innych juz droższych. Kupiliśmy piłę, w kasie się okazało, że kilka zł droższa i mąż [bo on nie lubi takich sytuacji bardzo, juz pal licho kwota - chodzi o sam FAKT] poszedł się wykłócać :D Oddali różnicę ;)
OdpowiedzNie wierzę. Mam ten sam problem, tyle, że z Biedronką! Oszuści.
Odpowiedzojojoj biedni. Wiadomo nie od dziś, że w każdym sklepie oszukują. Ale akurat ten materiał trzeba dać na główną. A co
Odpowiedz@ktos1234: Ojojoj, za to od dziś wiadomo, że żaden z twoich dwóch "materiałów" na głównej nie jest i już raczej nie będzie. A co!
OdpowiedzNie zgłaszaj skarg do kierowników działów bo oni o tym wiedzą. Złóż do dyrektora sklepu, zobaczysz, że zareaguje.
OdpowiedzW Realu to samo. Niby tylko (w moim przypadku) 30gr, z ciekawości pytam, dlaczego cena różni się od tej przy produkcie - "no ja wiem, proszę pani, ale ja z tym nic nie zrobię".
OdpowiedzZdjęcia najlepiej każdemu produktowi obok ceny zrobić. Już kiedyś ktoś pisał i to chyba właśnie w C4, że kiedyś podczas obsługiwania jego w BOK pracownik wymienił cenę na zgodną z paragonem tak, że tylko zdjęcie uratowało autora wpisu.
OdpowiedzPIH i krótka piłka
OdpowiedzWprawdzie Pih ukończył prawo, ale jego kariera potoczyła się w inną stronę i nie sądzę, aby miał chęć pomagania ludziom w tego typu sprawach ;)
OdpowiedzJa podobnie jak parę osób wyżej, notorycznie w Kauflandzie mam takie sytuacje. Choćbym małe zakupy robiła i tak zawsze coś na tym paragonie się znalazło nie po takiej cenie jak powinno. Jakby ktoś pytał dlaczego mimo wszystko robiłam tam zakupy - bo po drodze i tanio. Ale ostatnio nie robię.
OdpowiedzCiekawą sytuację miałam w "Serpolu". Patrzę, sos tatarski - 5 zeta - biorę. "Na wędlinach" proszę o metkę cebulową, pani waży, przykleja "cenkę" na towar. Wrzuciłam jeszcze coś tam do koszyka - i do kasy. Zapłaciłam. Coś za dużo, zdaje mi się, więc zerkam na paragonik, a tam: sos tatarski - 6 zeta, zamiast metki (20zł/kg) - szynka jakaśtam (35zł/kg). W sumie, rąbnęli mnie na 3,40 - w niewielkich zakupach. Lecę do kierownika, on przeprasza mnie bardzo, bo na wędlinie ekspedientka pomyliła kod, a sos - to cena starej dostawy, ktoś nie zmienił jej na regale, "pani Kasiu, proszę NATYCHMIAST przykleić poprawną cenę!" Pani Kasia w podskokach, z nową ceną w dłoni, wypadła z zaplecza. Kierownik różnicę rachunku, bez dyskusji, kazał mi zwrócić. Za jakiś czas znów robiłam zakupy w tym sklepie. A, że podejrzliwe ze mnie babsko - myślę sobie, sprawdzę cenę tego sosu, czy zmieniona? I co powiecie? Jak było 5 złotych, tak zostało 5 złotych! Ale dumna byłam, że kierownik i pani Kasia, tylko dla mnie jednej, odstawili taki teatr.
Odpowiedzja pierdziele te karfury sa masakryczne. W gdańśku na ul PIastowskiej jest taki express, kupowałam skrzydełka 3 sztuki gdzie powinny kosztować ze 2 zł a patrze a tam kurde 6,50 czemu ? bo policzyła mi to jako jakieś kur...ciasto. Nienawidzę tego sklepu jak cholera !!
Odpowiedz