Wyjechałam na kilka dni - taki objazd po Polsce, tu zwiedzić, tam zwiedzić. Jeden z noclegów przypadł m.in w Częstochowie, kwatera prywatna.
Na samym wstępie dowiedziałam się, że będę mieszkać w innym lokalu, niż początkowo było ustalone. Akurat nic się nie stało, ale co gdybym miała coś uzależnione od odległości?
Na miejscu oglądanie mieszkanka, gospodyni tłumaczy, że w drugim pokoju mieszka jeszcze jedna para, więc drzwi nie zamykać na zasuwę tylko na zamek, żeby mogli wejść. Zostawiłam swoje rzeczy i wyszłam na miasto planując wrócić koło północy.
Tak też zrobiłam, klucz w zamek, próbuję otworzyć - nie da rady. Zamknąć owszem, więc zamek sprawny. No cóż, widocznie parka już wróciła i nie zamknęli. Naciskam klamkę - drzwi nie puszczają. No to ładnie, zamknęli się na zasuwę... Pukam, dzwonię, w końcu wręcz walę w drzwi, żeby obudzić, nic. Tłumaczę z ustami przy framudze jaka sytuacja, bo może sama bym się bała otworzyć w środku nocy - zero reakcji. Telefon do gospodarzy - późna pora, ale co mi innego zostało - abonent czasowo niedostępny.
Czyli jestem ugotowana. Na korytarzu, bez swoich rzeczy, jedzenia picia, pieniędzy - nauczona doświadczeniem w tego typu miejscach słynnych z kradzieży biorę ze sobą tylko parę groszy, na pewno nie dość, żeby załatwić inny nocleg.
Reasumując; noc spędziłam na korytarzu w zawilgoconych ciuchach (padało), na kocu wyproszonym od jakiejś wracającej do domu pani (również wilgotnym, pewnie okryła się nim wychodząc z samochodu), po poukładaniu na nim gazetek leżących na skrzynce można było od biedy przedrzemać do rana.
Koło 7 ponowiłam próbę dostania się do lokalu - facet otworzył, opowiedziałam kim jestem i jaka sytuacja, czy gospodarze nic nie mówili, że ktoś jeszcze będzie zakwaterowany na tę noc. Odpowiedź mnie powaliła:
- A, tak mówili, zapomniałem. To trzeba było pukać, to bym wpuścił...
Pomińmy milczeniem, jak na to zareagowałam, po prostu już było dla mnie za dużo.
Telefon gospodarzy nadal wyłączony (w sumie niedziela rano, nic dziwnego), więc poszłam tylko oddać koc (mam nadzieję, że Pani to czyta i że załącznik w postaci wafelka smakował. Bardzo, bardzo dziękuję za pomoc), gorący prysznic, herbatka, końska dawka wit C z apteczki zjedzona i spać.
Dopiero po 9 abonent przestał być niedostępny, gospodyni zszokowana, przyjechali wyjaśniać sprawę z tamtą parką, zwrot pieniędzy, przeprosiny. Żeby nie zostawać po awanturze sam na sam z tym facetem (typ goryla), byłam już spakowana i chciałam od razu się wyprowadzać, więc podwieźli mnie jeszcze do centrum. W samochodzie porozmawialiśmy na spokojnie, w końcu nie gospodarzy wina, okazało się, że tamci lokatorzy od początku wymagali całkowitej rezerwacji mieszkania dla siebie, więc prawdopodobnie celowo o mnie "zapomnieli".
A nie mogłaś podjechać/pójść do właścicieli lokalu? :)
OdpowiedzNie znałam adresu, spotkaliśmy się pod wynajmowanym lokalem, oni mieszkali gdzie indziej
OdpowiedzWiesz, nie żeby coś, ale to troszkę nieodpowiedzialne ;)
OdpowiedzPrzepraszam w imieniu mieszkańców Częstochowy :) Niestety ludzi z naszego miasta (a może nie tylko) mało myślą o innych :(
Odpowiedzdo Czestochowian akurat nic nie mam, parka chyba była skądś indziej, inaczej brali by pokój na jedna noc, nie na dłużej:)
OdpowiedzNa studiach mieszkałam z parką, która często zostawiała klucz w drzwiach, żebym nie mogła wejść, bo chcieli mieć czas dla siebie. Wiele nocy spałam pod drzwiami. Najgorsze jest to, że nawet nigdy nie zapytali czy mogłabym wyjść, nie powiedzieli nigdy przepraszam, nigdy też nie oddali pieniędzy za brak noclegu w mieszkaniu. Właściciel nie reagował, aż w końcu się wyprowadziłam, był zdziwiony dlaczego...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lipca 2013 o 18:45
Na Twoim miejscu powiedziałabym właścicielowi, że jeszcze jeden raz taka sytuacja się zdarzy, a będziesz dzwonić na policję, że nie chcą Cie wpuścić do wynajmowanego domu! Jeżeli miałaś umowę to policja szybko by załatwiła tą sprawę. Nie potrzebnie spałaś na korytarzu.
OdpowiedzNie miałam umowy. A na policje dzwoniłam i nawet bez pytania czy jest, czy nie powiedzieli, że oni nic nie mogą zrobić. Plus genialne pytanie: ale czego tak właściwie pani od nas oczekuje
OdpowiedzProblem w tym, że dzwoniłam na policję, ale oni nic nie mogą zrobić, bo nie widzą mojej umowy, bo oni nie wiedzą, bo zawracam im dupę. 10 lat temu nie było wcale różowo jeśli chodzi o działania policji ;)
OdpowiedzW takich przypadkach jak policja z tobą nie rozmawia należało składać miły donosik do skarbówki.
OdpowiedzPolicja nie reaguje? Telefon do ślusarza. Wymiana zamka na taki, gdzie klucz od strony wewnętrznej nie blokuje od strony zewnętrznej. Oczywiści na koszt tej parki lub właściciela - za głupotę się płaci.
OdpowiedzCzy to był "Hotel de clochard"?
Odpowiedznie
Odpowiedzno to przygoda życia niemalże.Nie zazdroszczę. Ja to taki strachus jestem ,ze nie wiem czy bym wysiedziała na tej klatce cała noc.
OdpowiedzZ tą witaminą C uważaj. Regularne, niskie dawki mają wg niektórych źródeł pozytywny skutek, a według innych przynajmniej są nieszkodliwe... Natomiast jednorazowa, duża dawka może być groźna! EDIT: Czy jakaś dobra dusza byłaby w stanie mi wyjaśnić, co w powyższym komentarzu jest "poniżej poziomu"? Mam gdzieś minusy - pytam, bo zwyczajnie mnie to interesuje. Nie byłem wulgarny, ba, nie byłem nawet niemiły. Nie wyraziłem nawet swojej opinii, tylko opisałem pewien fakt, kierując się przy tym życzliwością - bo niestety ludzie często łykają pigułki jak popadnie (zresztą była niedawno historia o dziewczynie, która chciała nadrobić kurację hormonalną połykając na raz wszystkie zaległe tabletki antykoncepcyjne). Tak więc, jak to mówią: nie ograniam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lipca 2013 o 20:52
Hmmm, o ile wiem, nadmiar witaminy C jest wydalany z moczem.
OdpowiedzNapierdzielałabym w dzwonek przez calutką noc. Jeśli nie jest bardzo, bardzo cichy, to w końcu musieliby otworzyć.
OdpowiedzMoze dzwonek nie działał.
OdpowiedzA ja bym jeszcze spróbował "opukać" auta pobliskie na parkingu co by uaktywnić alarmy. A nuż wyszedł by i ten kto zamknął tobie drzwi przed nosem. O ile oczywiście nie przyjechali inna metodą
OdpowiedzA obcy ludzie, sąsiedzi, po co mają wstawać w środku nocy?
OdpowiedzNapisałaś, że boisz się kradzieży, ale zostawiłaś mimo wszystko pieniądze w mieszkaniu, gdzie razem z tobą mieszkają zupełnie obcy ci ludzie? Jak dla mnie to nie jest to zbyt odpowiedzialne.
Odpowiedzpokoje były oddzielnie zamykane na klucz
OdpowiedzDobry złodziej może otworzyć każdy zamek w taki sposób że nawet śladu nie pozostawi. Tym bardziej jak wie że ma całą noc na akcje i nikt mu nie przeszkodzi, tzn nie patrzy i nie złapie za ręce w trakcie swoich "magicznych" czynności
Odpowiedz