Będzie raczej śmiesznie, ewentualnie autopiekielnie.
Z czasów na infolinii, historia opowiedziana przez koleżankę.
Dzwoni klient, prosi o zaświadczenie o przebiegu ubezpieczenia, [M]arta prosi o pesel, godność [K]lientki oraz adres e-mail.
[K]- Ale pani będzie się śmiać...
[M]- Nie będę.
[K]- Ale obiecuje pani?
[M]- Obiecuję..
[M]- No dobrze... słodkadziurka@buziaczek.pl.
( tu następuje stłumione parsknięcie, [M] wstaje z boksu zwracając na siebie uwagę kilku rzędów konsultantów, i głośno i dokładnie powtarza)
[M]- Powtarzam adres mailowy- SŁODKADZIURKA MAŁPA BUZIACZEK KROPKA PE EL bez polskich znaków?
( i tu [M] już musi włączyć hold, bo śmieje się pół sali)
Więc jeśli dzwonicie do poważnej instytucji i nie chcecie poprawić kilkudziesięciu osobom humoru na resztę dnia, radzę stworzyć maila specjalnie do tego celu, nawet niekoniecznie w wersji imie.nazwisko@costam.pl. Dla własnego dobra.
Pozdrawiam również Pana z maila milionymonet@hotmail.com .
infolinia
No to gratuluję "ynteligencji" w podawaniu czyjegoś maila na necie - słyszałaś o spambotach, ewentualnie o tym że teraz jakiś durny gimbus ma używkę z czyjegoś maila? Niby sama historia OK, a tym bardziej puenta, ale za coś takiego minus leci.
Odpowiedzmaile sa zmienione do stopnia pozwalajacego na zachowanie sensu, a historie wydarzyly sie ladnych pare lat temu
Odpowiedz