Sobota. Czas większych i cięższych zakupów.
Podjeżdżamy z Żoną do hipermarketu. Żona jako kierowca.
Stajemy tradycyjnie na miejscu dla inwalidy. Żona kartę parkingową kładzie w widocznym miejscu.
Nagle podbiega do nas pan w wieku 65-70 lat i zaczyna po prostu wyzywać. Że nie mamy prawa parkować na tym miejscu. Bo to miejsce dla ludzi starych, inwalidów i chorych takich jak on. A my przecież młodzi jesteśmy (po 40 dawno), mamy porządne francuskie auto (11-letnie) i udajemy, bo się nam nie chce daleko parkować.
Żona grzecznie prosi o uspokojenie. Tłumaczy, że ja jestem inwalidą. I że nie wykorzystujemy miejsca - przecież jest karta parkingowa. W tym czasie ja mówię, że mogę pokazać swoją legitymację. Gość odpowiada, że każdy sobie może takie coś załatwić i że chory to ja jestem - ale na głowę. Poza tym uparcie twierdzi, że skoro karta jest na mnie - to Żona nie ma prawa kierować autem (oczywiste, że jest to bzdura).
Ponieważ podobne akcje zdarzają się - nic sobie z tego nie robimy. Tylko grzecznie udajemy się na zakupy.
Mniej więcej za 15-20 minut słyszymy w głośnikach: "Właściciel auta o numerach rejestracyjnych..... proszę o zgłoszenie się na parking". Nasze auto. No dobrze. Wózek zostawiamy u przemiłej Pani z obsługi i idziemy.
Co widzimy? Tegoż starszego pana oraz... Policję! No to już wiemy, że będzie ciekawie i śmiesznie :)
Pan starszy się piekli. A Pan Policjant - przedstawia się i prosi o dokumenty. Wszystko oczywiście się zgadza. Możemy stać na miejscu dla inwalidy. Starszy pan zaczyna jazdy w kierunku Policji, że to spisek. Że tacy gówniarze, jak ja z Żoną - to udają, kradną - bo niby skąd mają taki samochód.
Moja cierpliwość się skończyła w tym momencie. Podnoszę nogawkę spodni i pokazuję protezę. Pan blednie. Policjantowi widzę, że aż się głupio zrobiło. Zapytał tylko, czy chcemy tego pana starszego podać do sądu za zniesławienie - bo on chętnie byłby świadkiem.
Nie. Nie chcemy. Nie jesteśmy mściwi. Możemy iść dalej robić zakupy. Pan starszy nic się nie odzywa. Ale Policjant jeszcze go zatrzymał.
Wyjaśnienie:
W wieku 20-paru lat miałem ciężki wypadek i straciłem nogę. Żeby wykonywać swój zawód (fotograf) - musiałem szybko postarać się o substytut nogi.
Nieraz zdarzają się sytuacje, że ludzie krzywo patrzą na osoby młode, które parkują na miejscach dla inwalidów. I nie daj Bóg, żeby miały jeszcze dobre auto.
Panuje u nas przeświadczenie, że tylko osoba starsza w tico albo w "maluszku" jest niepełnosprawna.
Wierzcie mi - wolałbym nie mieć tej karty. Wolałbym mieć za to swoją, prawdziwą nogę...
Parking przed hipermarketem.
trzeba bylo podac go o znieslawienie. poza tym jest wielu takich co zalatwiaja na lewo karty.
OdpowiedzWarunkiem posiadania karty - jest posiadanie niepełnosprawności. Wystarczy niepełnosprawność w stopniu lekkim. Przyznam szczerze, że nie wiem - czy ktoś z lekarzy i PCPR podłoży się i wystawi zdrowemu człowiekowi takie zaświadczenie. To rodzi późniejsze konsekwencje.
OdpowiedzW żadnym wypadku nie pokazałbym swoich dokumentów obcemu, awanturującemu się dziadowi. A jakby je wyrwał, zniszczył, ukradł, opluł, cokolwiek? Dać się legitymować komuś, jak i tak powie, że podrobiona, zrobiona na lewo? Wiem, że może nie mieliście czasu, ale trzeba było samemu wezwać policję, na samą myśl o tym dziadyga by się odczepił. Nie musisz się tłumaczyć ze swojej niepełnosprawności.
OdpowiedzOczywiście, masz rację z pokazywaniem legitymacji. A o wyzwaniu Policji - nawet przez chwilkę nie pomyśleliśmy. Po prostu wiemy, że takie sytuacje się zdarzają. I pewnie zdarzać się będą do momentu, w którym sam nie osiągnę 60 lat ;)
OdpowiedzNie ma obowiązku pokazywania legitymacji! Już samo posiadanie karty uprawniającej do parkowania w miejscu dla osób N jest równoznaczne z tym, że stosowne dokumenty okazało się uprawnionym organom w celu wydania tejże karty.
OdpowiedzA i tak większość powie, że to młodzież jest niewychowana, zła i bezczelna...
OdpowiedzAlexander_73 - staruszek chciał dobrze tylko cel mu się pomylił :) Nie tłumaczę go ani nie popieram, ale sam nieraz widzę kto wysiada z samochodów zaparkowanych na miejscu dla niepełnosprawnych. Widać to pod hipermarketami i nawet pod moim blokiem. Mamy 4 takie miejsca. Znam wszystkich co tam parkują i nie ma nikogo kto byłby niepełnosprawny ruchowo. Właśnie te miejsca powinny być dla takich ludzi jak ty - którzy mają problem z przejściem całego parkingu lub potrzebują szerszego miejsca, aby wyciągnąć np wózek inwalidzki. Sam mógłbym bez problemu wyrobić taką kartę, ale do tej pory uważałem, że są bardziej potrzebujący ludzie, a my sobie jakoś radzimy. Coraz bardziej jednak zmieniam zdanie. Nie czytałem nigdy o tych kartach, jednak słyszałem że można ją wyrobić na kogoś z rodziny, nad kim sprawuje się przynajmniej prawną teoretyczną opiekę. Jest to prawda?
Odpowiedz@Dedi Co do karty - wyrabia się tylko i wyłącznie na osobę niepełnosprawną. Nie na opiekuna, czy członka rodziny. Ale ten opiekun/członek rodziny może używać karty pod warunkiem, że przewozi niepełnosprawną osobę. Poczytaj sobie tutaj: http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/44899#.UdkfyaxSZEY
Odpowiedz@Dedi Nie każdą niepełnosprawność widać na pierwszy rzut oka.
Odpowiedz@Ruda2211 Dokładnie. Mojej też nie widać. Bo poruszam się na szczęście bardzo sprawnie.
OdpowiedzDzięki - już przeczytałem. Czyli nie jest tak łatwo. Trzeba mieć niepełnosprawność ruchową lub neurologiczna. Może Ci moi sąsiedzi uzyskali te karty na starych zasadach. Tak się jeszcze zastanawiam i tego nigdzie nie znalazłem. Czy np. jeżeli wyrobię tą kartę na córkę to będę mógł parkować na takich miejscach tylko, gdy ją przewożę czy zawsze? Może to co widzimy pod hipermarketami to właśnie kierowcy/opiekunowie bez tych osób przyjeżdżający tylko po zakupy? Tak tylko luźno mylę.
Odpowiedz@Dedi Tylko wtedy, gdy ją przewozisz. Czyli np. do lekarza/na zakupy/rehabilitację
OdpowiedzNo ok. To rozumiem, a jeżeli chodzi o miejsce zamieszkania? Nie zawsze z nią jeżdżę, ale też czasami nagle lub spontanicznie coś wyskakuje i trzeba pannicę nieść do samochodu, a lekka nie jest.
Odpowiedz@Dedi Karta jest wystawiana na osobę niepełnosprawną. Czyli będzie wystawiona na Twoją Córkę. Nie ma znaczenia miejsce zamieszkania. Ważne jest - żeby w momencie korzystania z karty - Córka była albo w aucie - albo np. u lekarza/zakupach.
OdpowiedzCzyli osoba niepełnosprawna (czy w tym wypadku ojciec) nie może parkować pod własnym blokiem na miejscu dla niepełnosprawnych? To po co są te miejsca?
OdpowiedzMikrySoft właśnie o to dokładnie pytam, ale chyba dokładniej dopytam się w urzędzie, bo bez tego taka karta jest mi nie potrzebna.
Odpowiedz@MikrySoft i @Dedi Nie zrozumieliście. Oczywiście, że na parkingu można zaparkować dla miejscu na inwalidy. Dedi - masz niepełnosprawną córkę. To na nią powinna być wystawiona karta. Jeśli np. zawozisz i przywozisz ją z rehabilitacji - to możesz śmiało zaparkować na takim miejscu. Jeśli zaś sam jeździsz - to nie możesz.
OdpowiedzTu chyba bardziej chodziło o problem taki, że karta jest wystawiona na córkę, w związku z tym pod domem samochód stoi na miejscu dla niepełnosprawnych - na kartę córki. Ale nie zawsze z córką się wychodzi. Czasem z miejsca dla niepełnosprawnych wyjedzie tylko matka - po zakupy. Po czym jak wróci, to stanie znów na miejscu dla niepełnosprawnych, bo następnego dnia rano jedzie z córką na rehabilitację. A potem się okaże, że brat musi wieczorem gdzieś pojechać, więc znowu weźmie samochód z miejsca dla niepełnosprawnych i znowu na nie wróci. Co wtedy? Niby korzystają z miejsca osoby pełnosprawne, ale niepełnosprawna też.
OdpowiedzKropucha trafiłaś w sedno, dokładnie tego dotyczą moje wątpliwości - bardziej z punktu moralnego, ponieważ sądzę że nikt mi za to mandatu nie wystawi. Jak się mylę to niech mnie ktoś poprawi.
Odpowiedz@Kropucha Już Ci odpowiadam. Jeśli Brat zabierze auto z takiego miejsca parkingowego i pojedzie sam, a później zaparkuje na tym miejscu - to zrobi to bezprawnie. Karta jest na czas jazdy i parkowania z osobą niepełnosprawną.
OdpowiedzWydaje mi się, że chyba to nie dotyczy miejsca parkingowego pod miejscem zamieszkania. Bo idąc tym tokiem rozumowania to np. przyjechałem z córką z rehabilitacji i mogę zaparkować na miejscu dla niepełnosprawnych. Po 15 min podjechałem sam do sklepu i wracając już nie mogę zaparkować, ok ale za 30 min. mamy umówioną wizytę u lekarza, a najbliższe wolne miejsce było 200m od klatki schodowej, obecnie wszystkie miejsca dla niepełnosprawnych są zajęte, a ja nie mogę podjechać pod klatkę i zablokować ruch, bo żona nie da rady sama znieść córki i muszę ja to muszę zdobić (żona nie ma prawa jazdy). Mogę być w błędzie, ale wydaje mi się że przynajmniej pod miejscem zamieszkania mogę zawsze parkować na miejscu dla niepełnosprawnych, ponieważ nigdy nie wiadomo kiedy pojadę z córką, nie wszystko da się przewidzieć. Znając nasze prawo to wszystko jest możliwe.
OdpowiedzAlexander, tak, ale zauważ, że brat wracając wieczorem stanął na powrót na tym miejscu dlatego, że rano matka z siostrą jadą na rehabilitację - czyli wsiadać do samochodu przy następnym kursie będzie osoba niepełnosprawna - a nie dlatego, że tak mu bliżej.
OdpowiedzNo i to jest właśnie nasza kochana narodowa mentalność, powtarzana i utrwalana w ludziach z pokolenia na pokolenie- osobą niepełnosprawną może być tylko ktoś, kto skończył minimum 75 lat i jest biedny, jak mysz kościelna... bo przecież on w życiu taaaak dużo zrobił, więc ma prawo. Bo przecież wiadomo, że każdy inwalida z całą pewnością udaje, żeby wyłudzić pieniądze. Do tego jest biedakiem, żebrakiem i prawdopodobnie menelem, żulem i ćpunem! I nie dość, że żyje, to jeszcze ma czelność przeszkadzać i się stawiać! /IRONY MODE OFF/
Odpowiedz@Kosz Po raz pierwszy zdarzyło mi się iść na parking - a nie biec. Nie widzę tutaj żadnego problemu. Druga kwestia. Mimo mojej sprawności - nadal jestem niepełnosprawny. Ten starszy pan również nie był na wózku. Więc teoretycznie wg Twojego toku rozumowania - obaj nie powinniśmy zająć tego miejsca ;)
OdpowiedzMyślę, że wyjściem byłoby nie korzystanie z tych miejsc. W końcu nie ma u ciebie ku temu realnego powodu (choć prawo masz). Miejsca te są szersze i bliżej wejść położone, żeby można było łatwo wjechać wózkiem inwalidzkim albo wyjść o kulach i jakoś doczłapać do miejsca przeznaczenia. Skoro jednak twoja niepełnosprawność nie ogranicza cię w zakresie ruchowym ani nie wymaga szerszych miejsc dla ułatwienia wsiadania-wysiadania, może po prostu korzystaj ze zwykłych miejsc. Bliżej będzie ci dojść ze zwykłego miejsca te parę metrów dalej nić potem latać z wnętrza targowiska na wezwania policji. I czasu mniej zmarnujesz.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2013 o 10:46
Nie powiem - ciekawe masz podejście. Ale idąc Twoim tokiem rozumowania: Przy hipermarketach są na parkingu miejsca do parkowania rodzinnego. I właściwie powinny parkować tam rodzin tylko i wyłącznie z dziećmi, które jeżdżą w głębokich wózkach i te, które jeszcze nie chodzą.
OdpowiedzI jeszcze jedno: Zgodnie z art. 19 ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych osobie zaliczonej do znacznego lub umiarkowanego stopnia niepełnosprawności przysługuje dodatkowy urlop wypoczynkowy w wymiarze 10 dni roboczych w roku kalendarzowym. Zgodnie z Twoim tokiem rozumowania: Mogę - ale nie muszę z tego korzystać. Powinienem ten mój urlop oddać osobie bardziej do potrzebującej ode mnie.
OdpowiedzZaproponowałem rozwiązanie, które przyniesie zyski, a nie przyniesie strat. Korzystanie z urlopu przynosi zyski. Za to raczej nie przynosi strat (chwilowo nie widzę). Korzystanie z miejsca do parkowania dla niepełnosprawnych przez osobę która porusza się sprawnie zysków nie przynosi. Za to jak widać po opisanej historii może przynosić straty. Ale skoro przedkładasz ,,w imię zasad'' nad święty spokój od takich nawiedzonych dziadków, to jest to twój wybór.
Odpowiedz@Kosz Tylko widzisz - ja nie dostrzegam strat w tej sytuacji. Opisałem ludzką mentalność. Jest jeden drobny szczegół, który Ci umknął. Nie mam nogi. Mam protezę. Owszem - poruszam się sprawnie. Dzięki rehabilitacji, dzięki ciężkiej pracy mojej, mojej Żony. Proteza kosztuje. I to nie mało.
OdpowiedzI zajmowanie tych miejsc zwraca ci koszty protezy? Jeśli nie dostrzegasz strat w tym, że musiałeś biegać na parking na wezwanie, wyjaśniać sprawy, użerać się z dziadkiem, który ma fizium-dyrdum, to luzik. Mnie by to denerwowało i dlatego sugerowałem rozwiązanie, bo wydawało mi się, że ta sytuacja była dla ciebie niekorzystna. Skoro jest inaczej, to potraktuj moją sugestię jako niebyłą.
Odpowiedz@Kosz Po raz pierwszy zdarzyło mi się iść na parking - a nie biec. Nie widzę tutaj żadnego problemu. Druga kwestia. Mimo mojej sprawności - nadal jestem niepełnosprawny. Ten starszy pan również nie był na wózku. Więc teoretycznie wg Twojego toku rozumowania - obaj nie powinniśmy zająć tego miejsca ;)
OdpowiedzA ile taka proteza wytrzymuje? Trzeba ją jakoś serwisować, smarować, konserwować?
Odpowiedz1) Protezowanie osoby młodej i aktywnej to proces cykliczny i dożywotni, można to w sposób przybliżony wycenić na podstawie ceny pojedynczej protezy, ale należy wziąć pod uwagę jeszcze inne koszta. 2) Niektóre elementy protezy zużywają się szybciej niż cała proteza: na przykład leje silikonowe należy raz w roku wymieniać. Szybko zużywa się również zewnętrzna kosmetyka protezy, tę należałoby również odtwarzać co rok jeśli proteza ma przypominać drugą nogę. 3) W najbliższych dwóch latach amputowana noga będzie ulegać stopniowej atrofii oraz dopasowywać się do chodzenia na protezie . Zwykle w tym czasie konieczne jest wykonanie dodatkowego leja protezowego (czasem są to dwa lub trzy leje). Gwarancja na lej nie obejmuje takiej sytuacji, więc są to dodatkowe koszta. 4) Po około 2 latach kształtowania się kikuta, jeśli tryb życia i zdrowie, waga, są stabilne kolejne protezy wykonuje się d o ż y w o t n i o średnio co 2-3 lata. Wizyty u protetyka , okresowe przeglądy i poprawki, reperacje protezy wykonuje się zwykle raz do roku . Wiąże się to również z kosztami. Te koszta wizyt i przeglądów trudno dokładnie oszacować. Dojdą oczywiście koszta dojazdów. 5) Noszenie protezy wymaga stosowania specjalistycznych środków do pielęgnacji nogi, które zapobiegają problemom.
OdpowiedzDzięki za wyczerpujące informacje, aż tak dokładnych się nie spodziewałem. Wielkie dzięki. Dużo optymizmu, cierpliwości i zdrowia Ci życzę. Pozdrawiam serdecznie :-)
Odpowiedz@POKUSER Dziękuję serdecznie :)))
Odpowiedzjeśli nie macie akurat innej sprawy sądowej na głowie i trochę czasu, to warto byłoby jednak pozwać go do sądu - nie z zemsty, ale zapobiegawczo. Zapłaciłby odszkodowanie jakiejś organizacji na rzecz niepełnosprawnych, to może przetałby na inwalidów polować - szkoda by mu pieniędzy było.
OdpowiedzOczywiście - można byłoby coś takiego zrobić. Tylko ten pan sam był inwalidą. Nie mam pojęcia - jaki ma typ niepełnosprawności. Ale to mniej istotne. Myślę, że nauczkę już dostał. Zobaczył moją protezę - i ten widok zapewne go zaskoczył. Być może dzięki temu przestanie ferować na temat inwalidztwa młodych ludzi.
OdpowiedzDziadek zachował się po prostu jak cham.Ale cóż, takie czasy , że każdy na każdego podejrzanie zipie, bo tu walka o przetrwanie...Ale wracając...Jak tu mówi soraja - pozwijcie go zapobiegawczo.Żeby nie psuł więcej nerwów innym ludziom , którzy też nie są do końca sprawni.
OdpowiedzOj pan społecznik po prostu... ;)
OdpowiedzCzy ktoś się orientuje, czy osoba niepełnosprawna tymczasowo (chodząca o kulach) może stawać na takim miejscu? Czy tylko posiadanie odpowiedniej karty na to pozwala? Co jest ważniejsze - pozwolenie, czy stan faktyczny?
OdpowiedzTylko świstek jest ważny.
OdpowiedzPoczytaj: http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/44899#.UdkfyaxSZEY
Odpowiedz@yannika Wiem, przecież napisałam, że ta przyjaciółka rodziny dorobiła się w końcu "przerobionego autka". Jednak wcześniej takiego nie miała (a właściwie żadnego samochodu wtedy nie miała), więc ktoś ją musiał podwozić. ;)
OdpowiedzJezu, znowu komentarz poniżej poziomu. Wybaczcie, odpisałam w złym miejscu.
Odpowiedzczyli korzystasz z miejsca dla niepełnosprawnego, mimo, że poruszasz się jak pełnosprawny i tak naprawdę go nie potrzebujesz? wspaniałomyślne. dziadek dziadkiem, ale bardziej denerwują mnie osoby jak Ty (nie potrzebuję, ale mi się NALEŻY, bo jestem niepełnosprawny). ciekaw jestem czy byłbyś tak samo mądry jak w tej historii, gdybyś zajął ostatnie wolne miejsce dla niepełnosprawnego i przyjechałby facet, który musi wyjmować i rozkładać wózek i z braku miejsca musiał stanąć 50 metrów dalej. dziadek dziadkiem, też zachował się niedobrze i też jego zachowanie trzeba tępić, ale naprawdę znam wielu ludzi, którzy bardzo nadużywają swoją niepełnosprawność i jestem bardzo wyczulony na tych, którzy korzystają z przywilejów, nie dlatego, że potrzebują, ale dlatego, że MOGĄ.
Odpowiedz@bodzio999 A ja Ci życzę, Abyś nigdy nie doznał tego co ja. Abyś nie obudził się po wypadku ze śpiączki trwającej 8 dni i nie usłyszał: "Przykro nam - Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy... Niestety - nogę należało amputować". Dla wysportowanego faceta 26-letniego to prawie niczym wyrok. Tak. Jestem niepełnosprawny. I to w stopniu znacznym. To, że się poruszam sprawnie - zawdzięczam m.in. ciężkiej rehabilitacji, a także wielkiemu uporowi mojej Żony. I jeszcze jedno. Jak ktoś jeździ na wózku - to ma opiekuna. Bo sam nie jest w stanie wyciągnąć wózka z auta. Kila miesięcy po operacji jeździłem na wózku. Więc wiem, co to znaczy. Nie nadużywam swojej niepełnosprawności. Ale zawsze możesz się ze mną zamienić. Oddam Ci kartę - a Ty swoją zdrową nogę? Chcesz spróbować?
OdpowiedzPosiadasz taki organ jak serce? Czy tylko niepełnosprawny rozum?
OdpowiedzTo pytanie do @bodzio, rzecz jasna...
Odpowiedz@Alexander_74 "Jak ktoś jeździ na wózku - to ma opiekuna. Bo sam nie jest w stanie wyciągnąć wózka z auta." Zawsze mi się wydawało, że jak ktoś jeździ na wózku (mam na myśli przypadek gdy człowiek tylko nóg nie może używać, bo większa niepełnosprawność to inna kwestia), to ma opiekuna, bo sam pedałów używać nie może. Przyjaciółka moich rodziców przez jakiś czas była zmuszona tak jeździć, ale wózek sama wyciągała. Potem wyprowadziła się do Niemiec i dorobiła przerobionego autka, więc teraz sama jeździ. ;D
OdpowiedzWg tego toku rozumowania z miejsca dla inwalidów nie powinien korzystać nikt. Osoby jak autor - nie, bo dojdzie przecież sam, osoby na wózku, nie bo dojedzie, zostaną nam osoby w śpiączce.. Autor ma pełne prawo i uzasadnienie żeby korzystać z tego miejsca. Mimo wszystko po takich sytuacjach na miejscu Autora bym parkował na "normalnych" miejscach parkingowych, coby sobie nie psuć krwi takimi wydarzeniami jak w powyższej historii. Pozdrawiam! :)
Odpowiedz@Zmora: Dla osób na wózkach, że tak powiem, trwale są specjalne modyfikacje aut, gdzie funkcję pedałów pełnią wajchy obsługiwane ręcznie. Jeśli znasz angielski, tutaj możesz poczytać jak to działa: http://www.mobility-aids.in/car-for-physically-challenged.html
Odpowiedz@yannika Wiem, przecież napisałam, że ta przyjaciółka rodziny dorobiła się w końcu "przerobionego autka". Jednak wcześniej takiego nie miała (a właściwie żadnego samochodu wtedy nie miała), więc ktoś ją musiał podwozić. ;)
OdpowiedzI właśnie tacy starsi ludzie- roszczeniowi, bo przecież IM SIĘ NALEŻY, a młodzi to niewychowani, złodzieje i gówno- mnie irytują. chciałabym zobaczyć minę dziadka ;)
OdpowiedzW niedzielę spotkała moją rodzinę bardzo podobna sytuacja. Mamy niepełnosprawną Córeczkę ( rozszczep kręgosłupa i wodogłowie). W głowe ma wstawioną zastawkę więc następstwa wodogłowia nie są bardo widoczne, porusza się na wózku i troszeczkę chodzi w ortezach.Pola ma cztery latka, kiedy trzymam ją na rękach nie widać u niej choroby. Podjechaliśmy pod hipermarket i zaparkowaliśmy na miejscu dla niepełnosprawnych, kartę uprawniającą do parkowania w tym miejscu położyłem za szybą. Obok nas zaparkowany był samochód w którym siedziała starsza kobieta a młoda dziewczyna pakowała zakupy do bagażnika. Moja Żona poszła po wózek na zakupy i posadziłem w nim Córkę, ponieważ Ona bardzo lubi gdy Ją w nim wozimy. Wózek inwalidzki został w bagażniku. Wtedy dziewczyna z auta obok zaczęła krzyczeć, że jak tak można, że przez takich ludzi jak my jej schorowana matka nie może zaparkować na miejscu, które się jej należy! Wytłumaczyłem grzecznie, że mamy kartę uprawniającą do parkowania w tym miejscu i na pewno nie robilibyśmy tego gdybyśmy nie potrzebowali. Dziewczę zaczęło dość głośno dyskutować ze swoją mamą, że my nie mamy prawa tu parkować bo przecież WIDAĆ, że nie jesteśmy niepełnosprawni! Nie miałem ochoty na dyskusje i tłumaczenia więc odeszliśmy póki nerwy mi nie puściły.
OdpowiedzMentalność "polaczków". Ech... Życzę Ci przede wszystkim uśmiechu!
Odpowiedz@Alexander_74 Akurat uśmiech mi jak i mojej Żonie nie brakuje :) Z natury jesteśmy pogodnymi ludźmi, ale czasami mnie krew zalewa jak jestem świadkiem takich sytuacji. Ta konkretna dotyczyła pośrednio mojej Córeczki a Jej zawsze będę bronił jak niepodległości!
Odpowiedz@pozorny Zdarzenie bodajże 2 lata temu. Mam czarnoskórego (ważne) Przyjaciela - Francuza. Poznaliśmy się chyba z 15 lat temu na turnusie rehabilitacyjnym we Francji. Pierre ma amputowane 2 nogi. Przyjechał do nas w odwiedziny. Kraków. Wydawałoby się miasto europejskie. Pierre parkuje na miejscu dla inwalidy. Wyzwiska, że "czarnuch" won do gazu itp, itd. Starsza pani akurat sobie też na zakupy przyjechała. No i Pierre zajął jej miejsce. A Pierre na wózku... Wstyd mi było...
OdpowiedzPozorny jesteś w połowie tej drogi co ja i dokładnie Cię rozumiem. Człowiek całe życie swojej córki próbuje żyć normalnie, jakby wszystkie te wizyty w szpitalach i patrzenie na cierpienie dziecka było czymś "zwyczajnym". Żyje z dnia na dzień, a tu takie typy jak ten babsztyl pojawiające się co jakiś czas potrafią doprowadzić do białej gorączki i sprawić, że ma się wszystkiego dosyć. Masz to "szczęście", że po twojej córce jeszcze nie widać niepełnosprawności - ja już się przyzwyczaiłem do gapiów, ale początki są trudne.
Odpowiedz@Dedi Niepełnosprawności nie widać, kiedy trzymam ją na rękach, kiedy siedzi na ławce (a nie ma akurat założonych ortez) itp. Widać ją jednak kiedy jesteśmy na spacerze i Pola jedzie sobie swoim wózkiem aktywnym, widać kiedy zmieniam jej pieluchę (porażenie układu moczowego i wydalniczego), widać, kiedy jesteśmy na placu zabaw i nie biega razem z dziećmi a na zjeżdżalnię wchodzi powolutku i niezdarnie w ortezach. Gapiów też nie brakuje i patrzenia z politowaniem ale jakoś mnie to nie rusza.
Odpowiedz@Alexander_74 i zamiast rzeczowo odpowiedzieć, zaczynasz grać na uczuciach. cieszę się, że Ci się udało i współczuję tragedii, ale co to ma do rzeczy? jak ktoś wspomniał - parkując na takim miejscu ktoś Ci odda czas i energię włożoną w to, że możesz teraz chodzić? mówiąc w ten sposób, tylko potwierdzasz to, co wcześniej napisałem. jezdziłeś na wózku? proszę bardzo, miałeś pełne prawo (moralne) korzystać z tego miejsca, bo miałeś problem z poruszaniem się. brzydziłbym się siebie, gdybym stawał na miejscu z kopertą, nie mając takiej potrzeby, a posiadając jedynie papier który mi na to pozwala. @Tremolo, wg tego toku rozumowania powinni korzystać ludzie, którzy rzeczywiście tego potrzebują. nie da się niestety tego określić "odgórnie" poprzez prawo, więc trzeba polegać na sumieniu ludzi. a z tym widać nie do końca jest ok, czytając powyższą historię
OdpowiedzChodziłeś kiedyś w protezie?
OdpowiedzBędzie chamsko. Ale widocznie Ty inaczej nie rozumiesz: "Nigdy nie polemizuj z idiotą , najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu , a potem pokona doświadczeniem." Czuję się pokonany.
Odpowiedzi przyszedł mi do głowy przykład: u mnie w mieście jest pewien supermarket z podłużnym parkingiem i jednym miejscem dla niepełnosprawnych. w soboty rano, jedyne wolne miejsce blisko wejścia to właśnie to miejsce z kopertą, a tak trzeba kilkadziesiąt metrów dalej jechać, żeby zaparkować. i teraz powiedz mi, co byś poczuł gdybyś przyjechał wtedy, kiedy każde 10 metrów spaceru sprawia Ci problem i zobaczyłbyś, że na Twoim miejscu staje kobieta, która nie ma np. ręki, dla której chodzenie to nie problem, a staje tam bo może. a Ty musisz jechać 50 metrów dalej, bo miejsce które Ci się de facto należy, jest zajęte przez kogoś, kto tego nie potrzebuje. być może przykład baaardzo specyficzny i być może nigdy nie będzie miał miejsca, ale całkiem dobrze obrazuje Twój sposób myślenia.
Odpowiedz@pozorny Daj spokój. Nie dokarmiaj trolla. On i tak nie zrozumie. A ja się przyzwyczaiłem, że takich jak bodzio999 jest pełno. Grunt to nie zwracać na nich uwagi. Szkoda nerwów i klawiatury ;)
OdpowiedzA czy tylko wózek upoważnia do stawania na kopercie? A co z osobami, które np. chodzą same, (normalnie) ale ich to bardzo męczy? A dzieci np. autystyczne, które trzeba trzymać za rękę aby się nie wyrwały i nie leciały przed siebie. A osoby niewidome i niedowidzące? itd.
OdpowiedzPodajesz przykład z kobietą bez ręki. Taka kobieta może być zmuszona sama zrobić zakupy. I jak ma zanieść zakupy do auta?fakt, może podjechać wózkiem,może poprosić kogoś o pomoc. Jednakże takie miejsca parkingowe nie zostały stworzone bez powodu, jednym z powodów jest to,że osoby które maja problemy z poruszaniem sie miałyby ciężko dostać się do sklepu,drugim jest to, że niektórzy mogą nie móc dźwigać ciężarów. Wiadomo, kobieta bez ręki raczej nie będzie sama robić zakupów, mimo wszystko na pewno dla tych ludzi jest to ułatwienie. I wg mnie należy im sie za to też za to co przeszli. Nie z litości, z czystego szacunku za dokonaną pracę, za to że większość z tych ludzi sie nie poddaje, i że starają się żyć tak jak zdrowi ludzie. Równie dobrze można być chamskim i powiedzieć - na cholere w wózku sie pcha do sklepu? Tak jak mówie, jeśli miałyby korzystać z tych miejsc osoby tylko obłożnie chore, nie korzystałby z nich nikt.
OdpowiedzNatomiast według Twojego toku rozumowania, autor historii postąpił ŹLE, że chodził na rehabilitację, że walczył o odzyskanie sprawności ruchowej. Bo przecież gdyby, jak Bóg przykazał, jedynie leżał i jęczał nie robiąc nic by poprawić swoją sprawność ruchową - to bardziej potrzebowałby tego miejsca, niż obecnie. A zatem, według Twojej logiki - bardziej by na nie "zasługiwał". Wiesz, Bodzio, ja w zasadzie rozumiem, o co Ci chodzi w Twojej argumentacji. Chodzi Ci o to, że są niepełnosprawni, którym korzystanie z takiego miejsca parkingowego bardziej ułatwi życie, niż innym. Niemniej jednak, jeśli utrata nogi i konieczność poruszania się z protezą do końca życia, lata rehabilitacji, pracy własnej i najbliższych osób, tudzież wydatków - są dla Ciebie nadal niewystarczające, by uznać kogoś za "godnego" korzystania z tego nieszczęsnego miejsca parkingowego dla niepełnosprawnych... To na Twoim miejscu nieco bym przyhamował z szafowaniem wyroków na temat jakości sumień innych ludzi - bo Twoje najwyraźniej również nie jest w najlepszym stanie.
OdpowiedzJak ja kur..a nie cierpie takich "społeczników" jak ten dziad.... Do głupiego miejsca na parkingu wzywają gliny a jak kogoś bedą tłukli na ulicy albo bedzie leżał nieprzytomny to palcem nawet nie kiwnie. A co do ostatniego zdania to w zupełności rozumiem : pracowałem w szpitalu na oddziale dzieciecym i wiem że jakich to człowiek by nie miał ulg z powodu choroby to nic nie zastapi zdrowia i sprawności :/ Propsy za usadzenie dziada :)
OdpowiedzNiestety ale takie przypadki nadal zdarzają się w Polsce. Wciąż krąży przeświadczenie, że niepełnosprawny to taki co na wózku inwalidzkim jeździ, z podłączoną aparaturą podtrzymującą życie... Smutne. Tolerancja w Polsce - nie wierzę. Sam jestem niepełnosprawny, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać (mam wymienione 3 stawy na endoprotezy) a pozostałe też nie są w dobrej kondycji. Niestety potępiający wzrok i komentarze "życzliwych" ciągle mi się trafiają pod dużymi centrami handlowymi. A wierzcie mi, tak jak autor tej historii - wolałbym nie mieć tzw. "inwalidki" a w 100% sprawne kończyny. Pozdrawiam serdecznie Alexander_74 :)
OdpowiedzTrzymaj się kolego!!! Widzę, że jesteś optymistycznie nastawiony do życia i tak trzymaj dalej :)
OdpowiedzCo do miejsc dla niepełnosprawnych - nie zawsze korzystam i parkuję na tzw. kopertach. Robię to tylko i wyłącznie gdy nie ma innego, w miarę blisko miejsca do zaparkowania. Zdaję sobie sprawę, że są ludzie bardziej potrzebujący, mający większą trudność z poruszaniem się i to dla nich są te miejsca. Lecz kiedy widzę, jak 50cio letni dziadzio z babcią ochoczo parkują na takim miejscu np. pod OBI a potem przynoszą zakupy (dwa worki ziemi, 10 doniczek itp. ciężkie sprzęty) i ładują je do samochodu - nie mam ani krzty wyrozumiałości. Tak jak Alexander_74 swoje w miarę dobre funkcjonowanie zawdzięczam CIĘŻKIEJ rehabilitacji, 18 miesiącom życia w bólach po operacji wszczepiania kolejnych endoprotez. Ale nie narzekam, nie chwalę się swoją niepełnosprawnością. Tak jak wkurza mnie kiedy zmęczony chcę usiąść w autobusie, tramwaju a staje nade mną babcia, która przed chwilą ochoczo wbiegła do autobusu, a teraz charczy mi że jestem niekulturalny, że powinienem ustąpić miejsca itp. Kultura? Nie w Polsce. Tolerancja, wyrozumiałość? Nie w Polsce.
Odpowiedz