Sklep sportowy.
Młoda parka z dzieciakiem wczesnopodstawówkowym ogląda rowery (dla rodziców). Dzieciak się trochę nudzi, co chwilę strofowany przez rodziców "nie rusz", "zostaw". W końcu zaczyna spacerować w okolicy. Kilka minut później przybiega z roziskrzonym wzrokiem i okrzykiem:
- Tato, tato, zobacz jaki fajny kask, nawet Maciek takiego nie ma! Kupisz mi? Kup proszę, tatooo.
I odpowiedź ojca, która kompletnie zwaliła mnie z nóg:
- Zostaw to, w kasku będziesz jak debil wyglądał.
Bo w latach 90 kiedy ojciec zapewne dorastał, jeżdzenie w kasku faktycznie było szczytem obciachu i jakby ktoś tak przyjechał do szkoły na swoich Wigrach czy Karliku to koledzy by chyba nie dali mu zyć do końca podstawówki. Dopiero zaczęło się to z wolna zmieniać po roku 2000, ale wtedy ojciec już zapewne zrobił prawo jazdy, przestał korzystać z roweru i zmiana kaskowej mentalności mu najzwyczajniej w świecie umknęła - miał na głowie ważniejsze rzeczy, np. podrywanie przyszłej żony. Tak więc to nie wina rodzica tylko czasów i uwarunkowań w jakich dorastał.
OdpowiedzNie rozumiem czemu Sierżant został zminusowany. Tak naprawdę wtedy było. Jeździło się bez kasków, ale częściej nie chodziło o to, że to obciach (choć to też dla niektórych był powód), ale o cenę i wygląd kasku. Kaski rowerowe takie jak teraz są, wtedy były drogie i nie każdego było na nie stać (mnie nie) a te tańsze cóż... nie wyglądały zbyt fajnie a ich skuteczność ochrony głowy też była raczej wątpliwa. Jeżeli ojciec dziecka jest w moim wieku, lub jest starszy, to naprawdę mógł zastosować swoje podejście do kasków z lat gdy śmigał na swoim komunijnym składaku i kask nie był jemu, jak i jego kolegom, do niczego potrzebny. Mentalności niektórych ludzi się nie zmieni.
OdpowiedzLudzie minusują mnie bo boją się prawdy i tego że ktoś im mówi w twarz rzeczy niewygodne. Szukają poklasku i wzajemnej adoracji, a jeśli ktoś ma inne zdanie to najlepiej go uwalić.
OdpowiedzChrzanicie. Kiedyś się pewnych rzeczy nie robiło, teraz się robi. Akceptujmy wszystko, wystawianie dziecka na niebezpieczeństwo, bo rodzic tego nie robił, więc to nie jego wina? Niech nie rozmawia z dziećmi, bo jego ojciec tego nie robił? Niech żywi swoje dzieci świństwami i wyrobami czekoladopodobnymi, bo kiedyś na półkach nic nie było? A może pozwalajmy dzieciom palić, w końcu kiedyś nikt nie wiedział o tym, że papierosy szkodzą? Drill, zbierasz minusy, bo opowiadasz bzdury. Tylko dlatego.
OdpowiedzTysenno, Twoi przedmówcy nie usprawiedliwiali ojca chłopca, ale wyjaśniali, dlaczego zachował się w sposób, który jest dla współczesnych niezrozumiały i nierozsądny. Ale cóż, łatwiej potępić, pokiwać głową, że ktoś źle robi; to na pewno znacznie skuteczniejsze niż próby zrozumienia go i z pomocą tego przemówienia do rozsądku...
OdpowiedzCóż, nie każdemu do twarzy w kasku, ale na pewno lepiej w kasku niż z bandażem/szwami/pękniętą czaszką przez jazdę bez niego :/
OdpowiedzEuropean Cyclist Federation to bodaj największa organizacja zrzeszająca ludzi i instytucje promujące ruch rowerowy w Europie. Jedną z akcji ECF są działania uświadamiające, których hasłem jest "Spytaj mnie, czemu jeżdżę bez kasku". Czemu bez kasku? ECF odpowiada: żadne badania nie pokazują ścisłej korelacji między noszeniem kasku rowerowego a wzrostem bezpieczeństwa rowerzysty. Istnieje natomiast korelacja między ustawowym obowiązkiem noszenia kasku a... spadkiem liczby rowerzystów. Co więcej - liczba wypadków z udziałem rowerzystów na kilometr jest znacznie większa tam, gdzie rowerzystów jeździ mniej. Najwięcej rowerzystów w przeliczeniu na miliard kilometrów ginie w USA (ponad 110), a najmniej w Holandii (mniej niż 20 osób). W Stanach Zjednoczonych blisko 40% rowerzystów jeździ w kaskach. W Holandii robi to... jeden cyklista na 1000.
Odpowiedz@curva w pełni sie z tobą zgadzam (mam nadzieję, że nie podpuszczasz tymi danymi :D) ale co do skuteczności kasków rowerowych to a w zasadzie ich braku nie ma co nawet dyskutować. Kaski budowlane mają chronić przed spadającymi przedmiotami dlatego zakrywają połowę czaszki i to od góry, kaski dla motocyklistów i rowerzystów mają inne zastowsowanie mają ograniczyć ruchomość szyi w przekrzywianiu na boki na wypadek wypadku ;) i o ile kaski motocyklowe spełniają swoją rolę o tyle nie rowerowe nie. Powstaje też ciekawe pytanie dlaczego dwa typy kasków (rowerowe i motocyklowe) mające pelnić tę samą rolę mają tak odmienny kształt? pewnie dlatego że jedne chornią a drugie mają udawać i zarabiać.
OdpowiedzCurva, zgadzam się w całej rozciągłości. Całe życie jeżdżę na rowerze bez kasku i nigdy tego nie pożałowałem. Miałem też styczność z kilkoma osobami, dla których jazda na rowerze jest stałym elementem regularnego treningu i wszystkie zgodnie potwierdziły, że kask tak naprawdę w niczym nie pomaga, a te gorszej jakości mogą wręcz zaszkodzić. Poza tym większość ludzi, którzy te kaski noszą to "niedzielni rowerzyści" i mogę się założyć, że nigdy w życiu nie upadli tak, żeby uderzyć się o coś wierzchem głowy, a w końcu jest to jedyna część ciała, jaką kask zasłania.
OdpowiedzI miał rację, jeżdżenie w kasku jest szczytem obciachu :) Jakimś zupełnie dziwnym trafem przez tyle lat dzieciaki jeździły bez kasków, a na wrotkach bez miliona ochraniaczy i żyły.
OdpowiedzPowiedz to tym wszystkim którym kask uratował życie w tym czy też ludziom którzy nie jeżdzą 15km/h lecz dwukrotnie więcej w tym po korzeniach i kamieniach wielkości telewizorów w tym również mi .
OdpowiedzDziecko będzie jeździć po korzeniach i kamieniach powyżej 30 km/h?
OdpowiedzPowiedz to mojemu kumplowi, któremu mózg wypłynął z głowy po przewróceniu się na rowerze. Jechał po mieście, całkiem szybko, bo na ulicy inaczej się nie da, najechał na coś śliskiego, poślizg, przewrócił się, rąbnął czerepem w krawężnik i nawet nie było co reanimować. 15 lat miał, może 16. Gdyby miał kask - to on by pękł, a nie czaszka.
Odpowiedzodpowiedź na wszystkie bolączki. Nauczcie swoje dzieci zachowywyać umiar. Ja w dzieciństwie też jeździłem bez kasku i jakoś żyje a różne głupie pomysly miałem. Poza tym jak wypadki się zdażają a jak ktos wcześniej wspomniał kask nie jest wyznacznikiem bezpieczeństwa. Wprost przeciwnie.
OdpowiedzW Holandii rowerzystów zatrzęsienie a NIKT nie jeździ w kasku czy ochraniaczach. Matki wożą dzieci na bagażniku czy na ramie, wypadków nie ma... dziwny kraj :)
OdpowiedzZagranico zawsze jest lepiej przecież.
OdpowiedzDamka z rurą? W Holandii są ścieżki rowerowe którymi dojedziesz pewnie z Maastricht do Groningen.Jest cała infrastruktura tak pomyślana, żeby było bezpiecznie. W Polsce tak nie ma, za to są rowerzyści jadący nawet 30km/h chodnikiem.W Holandii tez niektórzy jeżdżą szybko ale dlatego nie ma tylu wypadków bo nie jeżdżą pomiędzy samochodami i pieszymi.
OdpowiedzTylko teraz dzieciaki dość mocnym sprzętem rozbijają się. Dla mnie to brak odpowiedzialności, pchając 7 latka na np. skuter zostawiając bez opieki i bez zabezpieczeń.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2013 o 22:43
ale jest zasadnicza różnica. Jeśli to dzieciak wczesna podstawówka, to raczej nie sądze by miał jeździć skuterem. Zresztą do skuteru kask jest obowiązkowy. Ale myślę, że dla dzieciaka, który rowerem jeździ rekreacyjnie gdzieś w bezpiecznym miejscu, pod opieką rodziców w mieście, ale gdzieś w bezpiecznym miejscu na wsi, to kask est tylko udręką. Dzieciak pojeździ w nim może ze 2 tygodnie, a potem będzie mu gorąco i się znudzi.
OdpowiedzOd dawna wiadomo, że czaszki estetów o wysublimowanym guście są znacznie twardsze od czaszek tych, którzy nie przykładają zbyt wielkiej uwagi do urody kasku.
OdpowiedzOż, bogowie przyrody, alem została zminusowana ;) Kiedy uczyłam się jeździć na dwóch kółkach, bez podpórek, byłam poobijana i poharatana (na żwirze) od stóp do głów. Działo się to ćwierć wieku temu. Dziwnym trafem przeżyłam te upadki, blizn już nie ma, a ja się nauczyłam, żeby uważać i nie zlatywać z roweru ;) Podobnie było z rolkami - dostałam je na komunię, razem z kaskiem (potwornym, obrzydliwym i strasznym, kategorycznie odmówiłam założenia tego na łeb). Poobdzierałam się, ale nic mi się nie stało. Za to kolega z nadopiekuńczą mamusią, która zmusiła go do noszenia kasku na rolki, był pośmiewiskiem całego osiedla. I do dziś nie ma wyrobionego "charakteru" ;D Nauczyłam się, że jak się wywalę, to będzie bolało i poleci krew, więc lepiej się nie wywalać. To są dzieci, mają być brudne, poobijane i szczęśliwe - a te wszystkie kaski to paranoja nowobogackich rodziców, którzy zapomnieli już, jak to było w ich dzieciństwie.
Odpowiedzmiałaś szczęście/lepszą równowagę. To, że ty się nie zabiłaś to nie dowód na to, że kaski chronią głowę.
OdpowiedzGbursson - i tak nigdy nie zrozumiem tej kaskomanii rodziców. Spoko, jesteś super-hiper kolarzem, jeżdżącym po ulicach z zawrotną prędkością - OK. Ale dziecko? No bez przesady.
Odpowiedz"a te wszystkie kaski to paranoja nowobogackich rodziców, którzy zapomnieli już, jak to było w ich dzieciństwie." Powiedz to rodzicom dziecka, które mogłoby uniknąć śmierci gdyby założyłoby ten nowobogacki kask... To, że tobie się nic nie stało nie znaczy że każdy ma takie szczęście. "do dziś nie ma wyrobionego "charakteru" ;D" po pierwsze charakteru się nie da wyrobić/zmienić/poprawić/czy inne takie, a po drugie nawet gdyby się dało to wątpię czy robiłoby się to przez ból... skąd ty te pomysły bierzesz? :D
OdpowiedzJak już się chwalimy, to ja uczyłam się jeździć na rowerze bez podpórek przez 45 minut, z czego 15 minut zabrało mi rozpracowanie ruszania z miejsca, a 30 skręcania (jazda prosto przyszła mi naturalnie). I nie miałam ani jednego zadrapania. Dostanę za to jakieś extra punkty? Odpowiem tutaj, ale to odpowiedź do wszystkich twoich komentarzy. Ja rozumiem twój postulat. Też ucząc się jeździć na rowerze nie miałam kasku (dopiero do rolek rodzice mi go kupili, ale nie chciałam go wkładać). I rzeczywiście dzieci zwykle nie jeżdżą tak szybko, żeby mogło się coś stać. Ale (zawsze jest ale) nawet jadąc wolno i bezpiecznie można się bardzo niefortunnie wywrócić. A zresztą, co jeśli dziecko w coś wjedzie, bo się zamyśli? A co jeśli coś/ktoś w dziecko wjedzie? Wszystko się może zdarzyć i kask jest właśnie na takie nietypowe sytuacje.
OdpowiedzMiało być: "miałaś szczęście/lepszą równowagę. To, że ty się nie zabiłaś to nie dowód na to, że kaski nie chronią głowy."
OdpowiedzAle się spinacie. Nawet jak człowiek idzie się potknie to może niefortunnie upaść i się zabić ale to nie powód żeby po mieście piszeo śmigać w ochraniaczach i kasku, chyba? Co do wyrabiania charakteru to powiem tak jeśli ktoś uważa, że charakteru nie da się wyrobić i, że otoczenie nie ma na to wpływu to moze niech dorośnie i przejży na oczy. Określenie maminsynek nie wzięło sie bez powodu a wizerunek prawdziwego silnego mężczyzny też nie został ukuty dla picu.
OdpowiedzLepiej wyglądać jak debil w kasku, niż dostojnie w trumnie. @hotchilli Porównanie Holandii do Polski jest bezcelowe. Oni zbudowali od groma dobrych ścieżek i właściwie każdy ma rower, więc mentalność kierowców inna. U nas, mimo rosnącej popularności, to dalej rzadkość. @lotta Gorąco? W kasku? Może w pełnym, ale porządnie wentylowany ( i najlepiej biały ) to sama przyjemność w upalne dni. Mam taki i pocę się tylko trochę na miejscu styku z czołem, a ogólnie jest mi chłodniej niż bez kasku.
OdpowiedzNo ok, jesteś (chyba) dorosły/a, jeździsz szybko i w tak zwanym ruchu ulicznym. Do tego chyba dość niebezpiecznie, skoro odczuwasz potrzebę posiadania kasku. Ale po co on dzieciakowi? I tak dzieciaki głównie siedzą w domu przed kompem - na rower kask, na drabinkach uważać, na łyżwy najlepiej w ogóle, bo sobie niuniuś jeden z drugim krzywdę zrobią. Sama widziałam, jak matki ściągają dzieciaki z huśtawek, bo za szybko/za wysoko. I rośnie pokolenie nieruchawych (a przez to otyłych), przerażonych (bo wszystko niebezpieczne) i w pewien sposób niepełnosprawnych dzieci.
OdpowiedzGdybym jeździł szybko i niebezpiecznie w ruchu ulicznym nie zakładałbym kasku, łatwiej o uraz rotacyjny. W ogóle przy szybkiej jeździe głowie służą głównie kaski pełne (a jeszcze lepiej motocyklowe, powodzenia w noszeniu czegoś takiego na rowerze) + zbroja. Są natomiast dobre do jazdy wolnej. Urazy głowy są rzadkie, ale mogą wystapić podczas wypadku, a wtedy takie zabezpieczenie jest przydatne. Poprzedni uchronił mnie przed paskudnym rozcięciem, poszła cała lewa strona, obecny jeszcze nic ciekawego nie przeżył i może nie przeżyje. Zadziałał? Zadziałał. Jestem jednak przeciwnikiem ustawowego zmuszania ludzi do noszenia ich. Ja robię to, bo mi tak wygodnie i już. I zdaję sobie sprawę, że czasem może wręcz zaszkodzić (wspomniana rotacja, jak źle pójdzie to kark mi skręci).
Odpowiedzale fakt faktem, że w kasku wygląda się idiotycznie
OdpowiedzSporo w tym racji. Niepolarny jest pogląd, ze taki kask dla rowerzysty wcale nie jest tak niezbędne. Bardziej sensowne są ochraniacze na kolana i łokcie. Ale jak ktoś nigdy kolan nie zdzierał to ciota nie chłopak.
Odpowiedz*Jak ktoś nigdy kolan nie zdzierał to chłopak nie paralityk
Odpowiedzpowiedział miłośnik japońskich kreskówek...
OdpowiedzKiedyś poruszałam się rowerem bez kasku (bo kucyk mi się nie mieścił). Zdanie zmieniłam szybko jak wpadłam w poślizg na piasku (kostka to szatański wynalazek) i grzmotnęłam głową o beton. Śliwę leczyłam przez 2 tygodnie. Pierwszą rzecz, którą kupiłam był kask z Lidla. Może i tani, ale znowu uratował mi głowę - tym razem przed gałęziami.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2013 o 15:02
prawie dokładnie miesiąc temu jechałam bez kasku, nie wiem jak, nie wiem kiedy,nie jechałam szybko,po ulicy- upadłam- dotarłam na blok operacyjny w ostatniej chwili ze wstrząsem mózgu, pękniętą kością skroniową i krwiakiem w głowie! Niech mi nikt nie mówi, że kaski są idiotyczne..
OdpowiedzTe kaski rowerowe to są gówno warte. Nie chronią najdelikatniejszej części głowy czyli twarzoczaszki. Tylko kask pełny daje prawdziwą ochronę.
OdpowiedzPo co dzieciakowi kask? Niech sobie łeb rozwali, to może kochany tatuś jakieś odszkodowanie zgarnie...
Odpowiedz