Jako nauczyciel akademicki często spotykam się z głupotą studentów. Sytuacja ta zdarzyła się dwa lata temu.
Prowadzony przeze mnie wykład został niezaliczony przez jedną studentkę pierwszego roku. Dopiero w kolejnym terminie udało jej się otrzymać ocenę dostateczną. Po zaliczeniu wywiązała się między nami ciekawa rozmowa:
Ja: Gratuluję zaliczenia.
Studentka: Pff, nie ma czego.
Ja: Przecież udało się Pani zaliczyć.
Studentka: Nie o to chodzi! Teraz mogę powiedzieć, że jesteś głupim człowiekiem! Nie rozumiesz potrzeb studentów. Każdy mógł przecież w dniu egzaminu mieć kaca, prawda?! Przez ciebie musiałam podchodzić do tego jeszcze raz! Czego się jednak spodziewać po człowieku, który tak wygląda. Do niezobaczenia!
Ja: Do zobaczenia na przyszłorocznych zajęciach z literatury romantyzmu.
Nastała chwila ciszy.
Studentka (cicho): Przepraszam.
I wybiegła.
Ludzie, MYŚLCIE!
Tu myślenie nic nie pomoże. To są luki w kulturze osobistej, pewnie już nie do wypełnienia.
OdpowiedzDziewczyna faktycznie jakaś niekumata. Nie chodzi tylko o to, że mogła przewidzieć, że będzie miała kilka przedmiotów z tym samym wykładowcą, ale też to, że mówienie per "ty" do wykładowcy jest całkowicie niedopuszczalne, że każdy wykładowca ma kolegów, którym można wspomnieć o bardzo kulturalnej studentce i zrobić jej trochę pod górkę. Ale przede wszystkim chodzi o to, że studia to nie podstawówka, tu nie ma, że boli.
OdpowiedzKultura osobista swoją drogą, ale myślenie ma tu bardzo dużo do rzeczy. Jakim trzeba być cymbałem, żeby ubliżyć wykładowcy po pierwszym roku i łudzić się, że podczas kolejnych czterech lat nie znajdzie sposobu, żeby w jakikolwiek sposób zemścić się za taką obelgę? Ponadto nie jest tajemnicą, że każdy wykładowca niezależnie od tematyki studiów specjalizuje się w jakiejś mniej lub bardziej wąskiej dziedzinie. Wobec tego na pierwszym roku będzie on wykładał przedmiot o nazwie "cośtam ogólne", a na roku drugim, bądź trzecim zagadnienia bardziej szczegółowe, z tematu, którym się zajmuje. Żeby to wiedzieć nie trzeba skonczyć studiów, tylko mieć jakiekolwiek pojęcie o tym jak wygląda zdobywanie wyższego wykształcenia.
OdpowiedzMyślenie swoją drogą, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym powiedzieć coś takiego choćby znienawidzonemu wykładowcy już po uzyskaniu dyplomu. Pewnych rzeczy się po prostu nie robi, bez względu na to, czy wiążą się z nimi ewentualne nieprzyjemne konsekwencje, czy nie
Odpowiedzpopieram jass :) a w ogóle on do niej "Pani", a ona na ty :o
OdpowiedzDziewczyna jest po prostu głupia. Rozumiem studiowanie, możesz pić do woli, kiedy tylko chcesz, ale na zaliczenie przedmiotu, czy sesje wypadałoby przychodzić trzeźwym... A tym bardziej nie mówić o tym, że ma się kaca wykładowcy i krzyczeć na niego, że on nie rozumie jej potrzeb. A co wykładowce obchodzi jedna studentka spośród wszystkich. Jakby się miał przejmować każdym studentem, to by go żywcem zjedli! Żałosna dziewczyna.
Odpowiedz"A co wykładowce obchodzi jedna studentka spośród wszystkich" - no tu bym akurat polemizowała, dobry wykładowca będzie przynajmniej próbował każdego studenta traktować indywidualnie, a nie na zasadzie "a co mnie obchodzi jeden student z całej tej masy"
OdpowiedzJuż kij z tym, że dziewczyna wykazała się zupełnym brakiem instynktu samozachowawczego. Najlepsze w tej historii jest to, że wg tej dziewczyny brak zaliczenia przedmiotu jest winą wykładowcy a nie zdającego :D.
OdpowiedzGdzie Ty uczysz, ze studenci sa tacy bezczelni? Nie minelo az tak duzo czasu od kiedy skonczylam studia i o ile dobrze pamietam, to z nikt z mojego roku tak by sie nie odezwal do prowadzacego. Czy to tylko mi sie wydaje, ze teraz coraz wiecej osob bedacych na studia zachowuje sie jak dorastajaca mlodziez? Zycze duzo cierpliwosci i dystansu.
Odpowiedzwygląda na to, że z roku na rok odsetek z takimi odchyłami rośnie
OdpowiedzPodłączam się do pytania. Na moim wydziale takie historie, jakie opisuje Stepyakermanskie, są nie do pomyślenia. Co to za Uniwersytet?
OdpowiedzDorastająca młodzież? Ja bym się czegoś takiego nie ośmielił palnąć mając 15 lat :/
OdpowiedzNie oczekiwałabym odpowiedzi, StepyAkermańskie naraziłby się przecież w ten sposób na rozpoznanie, na pewno na jednym uniwerku nie ma wielu osób specjalizujących się akurat w romantyzmie (np: na moim są aż dwie ;) )
OdpowiedzPrzepraszam, ale nie wyjawię uczelni.
OdpowiedzCóż- głupota nie boli, ale za głupotę się płaci. Choć w tym przypadku to raczej kwestia problemu z kulturą osobistą i tego, że się zwyczajnie nie myśli. Ok- studia, to także czas picia i imprez, ale kto normalnie myślący pije tak, żeby w dniu egzaminu mieć kaca?! Ludzie, myślcie- to naprawdę nie boli...
Odpowiedzczy ja wiem? to głupi stereotyp że studentowi "wypada" chlać. gównarzeria wyjechała z domu rodziców i się popisuje ile to może wypić. to bardziej dziecinne niż liceum. rozumiem wypić piwko czy dwa, na imprezie pobawić się kulturalnie. jak ktoś się nie umie bawić bez alkoholu, to do psychiatry, bo chyba ma depresję.
OdpowiedzA może być jeszcze ciekawiej. Jeśli dojdzie w końcu do posyłania wszystkich sześciolatków do szkół to na studia pójdzie młodzież o rok młodsza niż obecnie. Nie wierzę, że wszystkim zdąży rok wcześniej przejść okres nieustającego siana w głowie.
OdpowiedzZ tego, co się orientuję, w Rosji kończy się szkołę średnią, mając 17 lat ;) Ale muszę przyznać, że wszyscy znani mi ruscy studenci rzeczywiście mają siano w głowie.
OdpowiedzPowiem krótko, znam twój ból :) Miałem bardzo podobną sytuację i student bardzo się zdziwił jak miałem z nim w kolejnym semestrze zajęcia :)
OdpowiedzTo ja nie uderzyłam w twarz prowadzącego laboratorium, nawet nie zwróciłam mu uwagi za jego zaczepki nazwane przez moją koleżankę "końskimi zalotami", jedynie wyraziłam swoje niezadowolenie i go unikałam. A czemu? Bo wiem, że będzie mnie dalej uczył i po prostu lepiej mu nie podpaść. Doprawdy, nie rozumiem niektórych studentów, niepojmujących, że kiedyś znów na danego wykładowcę trafią.
Odpowiedz@Lunnayenne z czego te laborki ;d?
OdpowiedzDla mnie takie zachowanie jest nie do pomyślenia. Swoją drogą - lubię czytać Mickiewicza :)
OdpowiedzNie martw się, to da się leczyć ;)
Odpowiedzda się wyleczyć lubienie Mickieiwicza? :D lubienie Sienkiewicza to jest dopiero straszna choroba ;)
OdpowiedzPrzesadza Barnaba, straszną chorobą jest lubienie Orzeszkowej :)
OdpowiedzCo Wy chcecie, i Mickiewicz i Sienkiewicz (w każdym razie częściowo) dadzą się lubić ;) Ba, można się w nich niemal zakochać ;) Ale lubienie Orzeszkowej to już faktycznie poważny odchył ;)
OdpowiedzCo za głupia pała. Z takim podejściem do studiowania, taką kulturą osobistą i bezczelnością powinna mieć tak "pod górkę", jak się tylko da. Gdzie te czasy, kiedy ludzie z wyższym wykształceniem stanowili elitę? Jak wyeliminować głupiznę i bydło z wyższych uczelni?
OdpowiedzWprowadzić egzaminy wstępne i podwyższyć procentowy próg zdania matury, 30% to jest jakiś żart, na egzaminie zawodowym w technikum mamy 75%, żeby zdać praktyczny egzamin, który wcale ine jest taki prosty.
OdpowiedzMatura 30%, a egzamin w technikum 75% gdzie tu logika? Gdyby próg z matury wynosił np. 65% to małoby kto ją zdawał i szybko mielibyśmy duży odsiew. Tak można kształtować jakąś elitę w kraju. A za to mamy: Tajne wytyczne, czyli ręczne sterowanie poziomem egzaminów http://www.wykop.pl/ramka/1565423/tajne-wytyczne-czyli-reczne-sterowanie-poziomem-egzaminow/
OdpowiedzPffff, a co procenty na zaliczeniach mają do kultury osobistej i myślenia? U nas jedno dziewczę dostało się na studia z jednym z najwyższych wyników, jedzie na samych piątkach, chociaż mało widziałam, żeby siedziała nad książkami, a jest głupia jak but. Nie dość, że zarozumialec jakich mało, to jeszcze cała grupa ma przez nią przewalone u ćwiczeniowców. Jeszcze można znieść jej opowieści, jakie to ona ma świetne oceny i jakie to konkursy ostatnio wygrała, ale jak na zajęciach palnie coś, co wykładowcy w pięty pójdzie, to potem cała grupa ma etykietkę niekulturalnych, głupich ludzi, którzy mają siano w głowie i którym na koniec semestru trzeba dowalić. Powinni na koniec pierwszego roku zrobić jakieś ankiety "Kogo trzeba usunąć ze studiów?" i wyrzucić tych, którzy mają najwięcej głosów. Może wtedy takie jednostki by studiów nie pokończyły, a dałyby spokojnie skończyć studia innym. Albo po prostu na studiach zacząć wystawiać oceny z zachowania, jak w podstawówce, bo skoro niektórzy nie dają powodów, aby traktować ich jak dorosłych...
Odpowiedzale tak swoją drogą, niezależnie od tematu kultury osobistej, mogliby podnieść przynajmniej próg matur podstawowych do 50%. ja się mało uczyłam i ze wszystkich rozszerzonych miałam powyżej 50%, z podstawowej 72%. więc jak nawet takie "nieuki" jak ja mogą zdać, to znaczy, że te 30% z podstawowej to kpina. no nie mówię, że się kompletnie nie uczyłam, ale nie męczyłam się specjalnie podczas przygotowań :P
OdpowiedzCała elita intelektualna została wybita przez Hitlera, a tych którym nie dał rady wykończył Stalin.
OdpowiedzBarnabo, są tacy, co w ogóle się nie męczą przygotowując się do matury, a zdają powyżej 80%. Czy to znaczy, że można podnieść próg do 80%? Poza tym progi to jedna sprawa, inną sprawą jest poziom matur. Czasami matury są takie, że aż śmiech. A i tak znajdą się tacy, co będą marudzić, że za trudne. I będą też tacy, co zdadzą na 30% taką maturę na poziomie egzaminu gimnazjalnego i dostaną się na studia...
Odpowiedz@kalipso hmmm zreformować nauczanie, tzn. zlikwidować gimnazja (to tak na start) i zrobić tak by matura miała znaczenie (jak to dawniej było że jak zdałeś mature to już było coś) na dodatek sprawić by technika i zawodówki przestały być postrzegane jako "dla tych cymbałów gdzie uczął jak się cegły układa" i co najważniejsze przestać wmawiac uczniom jakie to studnia są najważniejsze w życiu, co to tam można robić i jakie szanse są po nich bo to zwyczajne kłamstwa (kładziemy na ilość nie na jakość i to że dzisiaj nie iść na studia to taka siara bądź obciach itp. itd.). Tak to wszystko było by do poprawy.
Odpowiedz(Szlag, za pomniałem dodać)Dać też większe uprawnienia nauczycielom by jednak mogli coś zrobić z tymi uczniami którzy myślą że "sysko" im wolno.
Odpowiedzwielkich uprawnień dawać im nie trzeba - u mnie w podstawówce, jak uczeń był pyskaty, to nie dość, że dostał po łapach linijką to jeszcze jak się przyznał w domu, to dostawał drugi raz.... Liczy się więc moim zdaniem zdroworozsądkowe podejście do wychowania po stronie rodziców i nauczyciel, zlikwidowanie tej durnej nagonki medialnej i wieczne mówienie "o biednych uczniach" , i wycieranie sobie gęby prawami ucznia, dziecka i inne....
OdpowiedzCóż, wbrew rozmaitej politpoprawnej swołoczy uważam, że należy przywrócić normalność, tzn. linia na łapę. Za moich czasów zdawało to znakomicie egzamin i nie było chamstwa i kubłów na głowach nauczycieli. A na przerwie można było oberwać ścierką od woźnej. I jakoś powyrastaliśmy na ludzi.
OdpowiedzPrzyznam szczerze, że nie wiem skąd bierze się taka bezczelność i to na każdym poziomie edukacji od podstawówki po studia, w stosunku do wykładowcy/nauczyciela i ta wszechobecna roszczeniówka i fochy o to, że czegoś wymagają. Zawsze liczę na to, że ten sam motyw zastosują w swojej przyszłej pracy i tam im ktoś pokaże, co się z takimi ludźmi robi.
OdpowiedzNo co, racje miala. Kazdy mogl przyjsc na kavu na egzamin. I kazdy mogl nie zdac. Nie rozumiem, o co Wam chodzi ;)
Odpowiedzhahaha! Padłam :D Po takich historiach zastanawiam się nad doktoratem ;)
OdpowiedzGłupota nie boli, ale karma - po czasie zaboli :D
OdpowiedzNawet nie wiem jak to skomentować. Z jednej strony śmieszy mnie ta sytuacja (taka trochę jak z filmu/kreskówki gdy jeden bohater obgaduje drugiego podczas gdy ten stoi za jego plecami)z drugiej załamuje poziom bezczelności, braku wychowania i jakiejkolwiek przewidywalności oraz zwyczajnej głupoty... Poczynając od pretensji za porażkę wynikającą z własnego braku odpowiedzialności kończąc na chamskim zwracaniu się do wykładowcy będąc na I roku... Panna mentalnie chyba została w liceum (albo nawet gimnazjum) i myślała że komukolwiek będzie zależeć na trzymaniu jej na uczelni i nikt jej w żaden sposób życia nie utrudni...
OdpowiedzCóż... Przynajmniej przeprosiła ;-)
OdpowiedzNie wziąć pod uwagę, że biedny student może się tuż przed egzaminem schlać, zły, zły człowieku ;)
OdpowiedzCzego się spodziewać po człowieku, który pije tyle, że ma na drugi dzień kaca. Zwłaszcza jak ma zaliczenie.
OdpowiedzJuż to pisałem pod jakąś historią: Można wyciągnąć człowieka z gimnazjum, ale wyciągnąć gimnazjum z człowieka....
OdpowiedzJak już pisałem. 20 miliardów PLN jest przeznaczane [w większości marnotrawione] po to, aby kompletni debile mieli zaszczytny tytuł mgr. i jeszcze mot o bezpłatnych studiach. Jak kogoś nie stać na bycie utrzymanką/kiem rodziców lub sponsorów to musi pracować i studiować zaocznie. A takie rozpuszczone i rozrywkowe sztuki mają wszystko na tacy. Dla mnie proste wyjście to opłaty za studia dzienne spłacane na kredyt studencki. Jak to się dzieje w bogatej europie zachodniej i USA. A pięniadze na darmowe przedszkola, masowe budownictwo, drogi itp. Ale jak zwykle to tylko marzenia ściętej głowy.
OdpowiedzJaki polski przedsiębiorca szastałby taką forsą, skoro wokół jest już tylu gotowych magistrów? :] Rząd mógłby przestać płacić uczelniom za liczbę przyjmowanych studentów, tylko że wtedy reguły dofinansowania byłyby... abstrakcyjne?
Odpowiedz@Gorzkiewski: Przedsiębiorca nie, chętny na studia tak.
OdpowiedzTo tylko potwierdza, że na studia może iść nawet największy idiota (i cham)
Odpowiedzniedługo nawet pies w krawacie dostanie dyplom.
Odpowiedz