Jestem studentem. Sesja już teoretycznie skończona. Teoretycznie, bo po zaliczeniu wszystkich przedmiotów muszę zabrać od wykładowców wpisy z ocenami na kartę obiegową. Oprócz tego wpisują te oceny do internetowego systemu.
Problemem jest jednak pewna pani profesor nadzwyczajna. Najpierw nie chciała udostępnić listy z ocenami, ani wstawić ich do systemu przed wpisaniem w karty więc dopiero podczas wpisów wszyscy poznali swoje oceny. Na wpisy spóźniła się 15 minut.
Dwa tygodnie po wpisaniu w karty ocen pani profesor wstawiła oceny do systemu i tu pojawił się problem. Kilkunastu osobom w tym mnie oceny się nie zgadzały. Nie posiada ona maila, więc nie da się z nią w ten sposób skontaktować. Pojechaliśmy na dyżur, który według informacji na drzwiach okazał się być przesunięty o 20 minut. Dodatkowo licząc już od przesunięcia spóźniła się 25 minut. Sprawdziła karty ze swoją listą ocen, niektórym zmieniła na kartach, innym miała zmienić w systemie.
I zmieniła. Wcześniej miałem na karcie 3,5, a w systemie 3. Teraz na karcie nadal mam 3,5, ale w systemie już 4,5. Nie mieszkam w mieście w którym studiuję, więc po raz kolejny muszę stracić czas i pieniądze na dojazd, bo pani profesor nie potrafi wstawić w dwa miejsca tej samej oceny.
u mnie na uczelni jest chyba nawet gorzej. karty obiegowe, indeksy i trzy (!!!) zakładki na naszych kontach internetowych, gdzie wykładowca musi wpisać tę samą ocenę. a na dodatek dziekanat ponownie wpisuje oceny do systemu, przepisując z indeksów... koleżanka dwa tygodnie temu prawie nie została dopuszczona do sesji letniej, bo ocena z jednego przedmiotu z sesji zimowej się nie zgadzała: w systemie internetowym 4,0 a w indeksie 4,5 bo wykładowca najpierw wpisał oceny w system, a przy późniejszym wpisywaniu do indeksów podniósł jej ocenę (zaliczenie w formie projektu, miał prawo). i najlepszy był w tym wszystkim dziekanat: zorientowawszy się w błędzie dopiero po pół roku, cofnięto koleżance zaliczenie zimowej sesji. Tyle co dziewczyna najadła się nerwów, nie zazdroszczę...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2013 o 17:12
Ja dlatego cieszę się, że mam zwykły indeks i obiegówkę, które wystarczy zdać do ogarniętej pani w dziekanacie i ona to wklepuje do usosa, i nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło aby coś było źle wpisane.
OdpowiedzNie no wszystko fajnie, tylko niech mi jakaś mądra osoba wyjaśni po co i karta i usos..bo do dziś nie mogę tego pojąć...jeśli wszystko jest już wklepane w system to po jakiego grzyba biegać za wykładowcami z tą kartą?
OdpowiedzWiesz, to zabezpieczenie - przynajmniej ja tak do tego podchodzę. Jak mam kartę i indeks, a sama zawsze sobie załatwiam wpisy, to mam gwarant, że wszystko wpisze mi dobrze i tu i tu. I nie jestem zdana na łaskę pana, któremu może się nie chcieć wpisać tego do systemu, coś pomyli i umyje łapy, będzie zwlekał i inne kwiatki. Bo robi to wydelegowana do tego jedna osoba, do tego pomocna, nie humorzasta i z którą łatwiej wyjaśnić ew. pomyłki, niż z wykładowcą, który przy 100 studentach, może powiedzieć, że nie pamięta, nie obchodzi go to i to mój problem, odmówi poprawienia oceny "bo tak" i inne kwiatki.
OdpowiedzNo i do tego jak nawali system komputerowy, na papierku (indeks, karta) mam potwierdzenie, bo z tymi protokołami, też bywa różnie.
OdpowiedzBrak indeksów i karta, a wyłącznie system = brak latania, na 1 sem dostalismy indeksy, obowiązywały przez 1 semestr, karty wycofali po kolejnym i został sam system... I wiecie co? Nie słyszałem jeszcze zeby ktoś miał takie problemy jak podczas wpisywania na karty, polowania na wpisy itp. To ze system jest jaki jest to inna bajka.
Odpowiedzja mam indeks, kartę i usos i nie ogarniam tego syfu, problemy dość podobne. Co do tych nadzwyczajnych profesorków, nazywanych przeze mnie "leśnymi dziadkami"... nic się chyba już nie poradzi.
Odpowiedzco to za uniwersytet?... ja w tym roku w dziekanacie byłam raz, w profesorów wcale... (UJ)
OdpowiedzHistoria iście piekielna, jak to zwykle na uczelni wyższej bywa. Jakoś stwierdzenie że "nie posiada ona maila" wydaje mi się co najmniej dziwne gdyż służbowego maila jako pracownik uczelni ma na pewno. Poza tym jestem przekonany że być może pani profesor należy do ludzi nie korzystających z komputera. Jej maile odczytuje sekretarka (jeśli ma na to ochotę by wejść na to konto), a wpisy w systemie robi sekretarka lub ktoś z asystentów więc dlatego to tyle trwa i takie są efekty tej pracy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2013 o 18:21
Niekoniecznie, niektórzy wykładowcy na mojej uczelni (szczególnie ci starsi) też nie używają maili.
OdpowiedzByć może lepszym określeniem byłoby "nie używa", niż "nie posiada", bo faktycznie maile służbowe zazwyczaj tworzy się automatycznie. Ale jestem w stanie w to uwierzyć, znam kilka takich przypadków osobiście z mojej uczelni... Pracownik maila niby ma, ale nie potrafi go obsługiwać. I nie zawsze są to stateczni profesorowie w podeszłym wieku, ale osoby dużo młodsze.
OdpowiedzNie możesz powiedzieć "płacę i wymagam", dlatego nie narzekaj. To z moich m.in. podatków 20 mld pln idzie na fakryki magistrów, który są nieprzygotowani do podjęcia pracy. Jakieś 50% z nich nie ma pracy bo się do niej nie nadaje.
OdpowiedzJA nie wiem czego tu się czepiać w końcu profesor nadzwyczajna nie?
OdpowiedzJak to AGH to to olej
OdpowiedzJak dobrze, że na mojej uczelni (Politechnika Łódzka) jedyną rzeczą jest system, gdzie wykładowcy wpisują oceny. Nie ma indeksów, kart i innych rzeczy. Ci ze starszych roczników chyba jeszcze mają indeksy, ale mnie to na szczęście ominęło.
OdpowiedzPiekielne jest to, że informatyzacja, która powinna pomóc środowisku przez mniejsze zużycie papieru, jest tylko dodaniem kolejnego obowiązku, a mianowicie zrobienia kopii elektronicznej.
Odpowiedz