Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytałam tyle historii o złośliwych i czepliwych wykładowcach (których ja też osobiście…

Czytałam tyle historii o złośliwych i czepliwych wykładowcach (których ja też osobiście znam), że postanowiłam jedną taką osobę obronić, a napisać o własnych koleżankach, z którymi miałam wątpliwą przyjemność robić projekt na zaliczenie jednego z przedmiotów.

Było nas w grupie 6 osób, same dziewczyny z którymi znam się krótko, bo zaczęłyśmy studiować w lutym. Zasady pisania prezencji były jasno sformułowane: mają być przypisy, bibliografia (ale nie ze ściągi ani z wypracowania), odpowiednia ilość stron, cytaty podane w nawiasach itp. Jeszcze przed podzieleniem się pracą z dziewczynami jedna koleżanka zwróciła uwagę na to, że miała kiedyś z wykładowczynią zajęcia i że naprawdę wszystko bardzo dokładnie sprawdza, więc musimy się postarać i naprawdę dobrze zrobić prezentację, tym bardziej, że praca nie miała być obszerna, więc na 1 osobę wypadały 2-3 strony. Ja zrozumiałam to wszystko dosłownie i zastosowałam się do rad, niestety tylko ja...

Na zajęciach, tuż przed naszym występem, babeczka poprosiła nas do siebie i powiedziała, że niestety nie będziemy mogły referować, bo praca jest plagiatem. My robimy wielkie oczy i nie wiemy o co chodzi. Powiedziała, że mamy przyjść po zajęciach to wszystko nam wyjaśni. Wszystkie byłyśmy zbulwersowane, bo jak to, my się tak napracowałyśmy, przygotowałyśmy, poświęciłyśmy czas i nagle dowiadujemy się, że skopiowałyśmy czyjąś pracę.

Podczas rozmowy po zajęciach wykładowczyni powiedziała nam, że prawie cała praca jest skopiowana z internetu, że ona nie zgłosi tego plagiatu, ale musimy pisać egzamin, żeby zaliczyć przedmiot. Wszystkie zaczęłyśmy protestować, że jak to, że przecież to nie możliwe, żeby pokazała dowody, że wszystko samodzielnie, bo wszystkie korzystałyśmy z książek, że się napracowałyśmy. Powiedziała, że prześle nam pracę z zaznaczeniem tych miejsc, które zostały przepisane słowo słowo z książki i dziękuje nam za rozmowę.

Ja pisałam pracę uczciwie, naprawdę byłam w bibliotece, robiłam prawdziwe przypisy i w niewiele ponad godzinę naskrobałam tych kilka stron, dlatego nie wierzyłam w to co słyszę, tym bardziej że reszta moich koleżanek była jeszcze bardziej zbulwersowana i oburzona niż ja i już po wyjściu z uczelni rzucała epitetami w stronę wykładowczyni, szkoły, a potem znowu na wykładowczyni.

Niestety, prowadząca zajęcia miała stuprocentową rację – 4 na 5 koleżanek żywcem przepisało informację z netu, nawet nie sparafrazowało żadnego zdania, nie zamieniło jakiegoś wyrazu na inne, tylko pomijało co któreś zdanie (przykładowo z akapitu, który miał 15 zdań zostały wyrzucone 3, ale czasem tak to robiły, że całość nie miała sensu), część pracy była pisana bezosobowo, a część w pierwszej osobie liczy pojedynczej (któraś się nie zorientowała, że kopiuje fragment wywiadu). Wiem to wszystko, bo w akcie złości bardzo dokładnie sprawdziłam każdą stronę. Na dodatek przypisy był robione z dwóch książek, które wykładowczyni dobrze znała (w końcu prowadzi przedmiot), więc miała je w domu i napisała nam w mailach, że tych informacji nie ma w żadnej ze wskazanych przez nas pozycji.

Co więcej, jak zobaczyłam jak wyglądała praca którą my jej wysłałyśmy, to nie wierzyłam własnym oczom. Sklejała ją wspomniana koleżanka, która sama nam powiedziała jaka cięta jest wykładowczyni, i oprócz tego że dosłownie połączyła 6 części prac, nie zrobiła nic – nie wyrównała rozmiaru ani rodzaju czcionki, interlinii, marginesów, nie pozmieniała przypisów, nie poprawiła akapitów (jedna koleżanka pisała tak, że jeden akapit zajął jej całą stronę, a inna na jednej miała z 10 akapitów), ani literówek, ani błędów ortograficznych (!!!), które były podkreślone, ani przypisów, ani nie uporządkowywała bibliografii (pod każdą z części prac było po jednej lub więcej pozycji, a nie cała lista na końcu). Tylko ja i jeszcze jedna dziewczyna miałyśmy większość zrobione tak jak trzeba, ale z racji odpowiedzialności grupowej, we wrześniu mamy egzamin.

Nie, nie jestem na pierwszym roku studiów, ani nawet nie na drugim. Jestem studentka IV roku studiów humanistycznych. Każda z moich „koleżanek” pisała już pracę licencjacką. Każda z nich mocno obruszyła się na brak zaliczenia przedmiotu i to, że ja wraz z „uczciwą” koleżanką mamy do nich pretensje, bo wg nich wina jest wykładowczyni.

by Korella
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar toomex
7 9

IV rok? Aby na pewno chodziło o pracę magisterską...?

Odpowiedz
avatar Korella
6 8

Już poprawiłam :)

Odpowiedz
avatar MyCha
45 45

Nie wiem na jaki temat pisałyście pracę ale z doświadczenia wiem, że wyjątkowo trudno, zaryzykuję nawet że niemożliwe, jest za pomocą waszego sposobu podziału na parę osób stworzyć spójną i logiczną jako całość pracę. To zwyczajnie nie mogło się udać chyba żeby ta ostatnia dziewczyna przeredagowała ostro każdy tekst totalnie na nowo. Waszą winą jest tylko to, że nie przeczytałyście tego co zostało wysłane do wykładowcy. Macie nauczkę na przyszłość i dobrze, że babka nie kazała wam powtarzać roku albo tego nie zgłosiła. Pewnie sama podejrzewała, że nie wszystkie jesteście plagiatorkami.

Odpowiedz
avatar Korella
18 20

Wiem, że powinnyśmy to wszystkie przeczytać, mam nauczkę i wiem też, że już nigdy nie będę pisała z nimi żadnej pracy. My robiłyśmy prezentacje na dowolny temat, byle tylko zgadzał się z tematyką przedmiotu, więc miałyśmy duże pole manewru i same ustaliłyśmy co która ma opisać, więc tak trudno nie było. Coś na zasadzie: piszemy o prawach homoseksualistów, więc jedna osoba pisze o jednym kraju europejskim, druga o azjatyckim itp. Nie zmienia to jednak faktu, że przepisanie słowo w słowo, nie zmienienie nic w zdaniu to czyste lenistwo i głupota.

Odpowiedz
avatar jass
2 2

Sama jestem studentką kierunku humanistycznego i w głowie mi się takie pisanie pracy nie mieści - po pierwsze: na czwartym roku nie być w stanie ruszyć tyłka do biblioteki i napisać dwóch-trzech stron tekstu? Nie umieć zredagować pracy, skoro się już podjęło "sklejania"? Kompletne nieporozumienie, i takie panny będą niedługo magistrami, czy raczej "magistrami". Wysyłanie prac z błędami ortograficznymi to już w ogóle pominę milczeniem

Odpowiedz
avatar mesiaste
27 27

Dlatego ja zawsze , jak mam robić coś grupowo, proszę osobę składającą to w całość, o udostepnienie finalnej wersji tekstu/prezentacji czy co tam wspólnie robimy, przed wysłaniem i ostatecznie grupowo ustalamy czy na pewno wszystko jest ok. Nie wyobrażam sobie powierzania swojej oceny jednej osobie, która może ze złośliwości, niedbalstwa czy chwilowego niechciejstwa, rzucić wykładowcy coś, za co beknie cała grupa.

Odpowiedz
avatar Korella
17 19

Moje zaniedbanie z niesprawdzeniem całości. Ale i tak plagiat by wyszedł, bo jednak ufałam koleżankom i nie sprawdzałabym, czy faktycznie uczciwie pisaly swoją część pracy, bo po to się podzieliłyśmy, żeby każda była odpowiedzialna za to, co tworzy.

Odpowiedz
avatar MyCha
8 12

Według mnie zaś najlepiej się sprawdza do takich celów Google Docs (albo inna bardziej adekwatna w danej sytuacji aplikacja). Każdy widzi co robi reszta, na jakim etapie prac jest i to w czasie rzeczywistym. Zawczasu można jakiegoś lenia pogonić, sprawdzić czy to co piszemy jest spójne z całością itp. Z całego mojego studyjnego doświadczenia w pisaniu raportów, prezentacji itp grupowo jest po prostu hit!

Odpowiedz
avatar mesiaste
3 7

Tak jak MyCha, u mnie na roku Google Docs bryluje i jest najszybsze do weryfikacji, co kto, jak i dlaczego, i nie ma potem durnych wymówek. Zawsze też, zrobienie screena kiedy jest odpalony, w trakcie tworzenia tekstu, to jakiś dowód na nieróbstwo, plagiat, wkład pracy i inne, w takich sytuacjach. Co do zaufania - jasne, rozumiem, tak samo jak fakt podzielenia się robotą. Ale zawsze gdzieś tam trzeba trzymać rękę na pulsie, bo wykładowca najczęściej ma w nosie to kto nawalił, ocenia po prostu efekt końcowy. Jak sami się między sobą uczciwie nie rozliczycie, wykładowca nie zrobi tego za Was.

Odpowiedz
avatar b_b
7 11

Jeżeli to prawda, to ja bym poszła do wykładowcy. Nie po to, żeby wybłagać niepisanie egzaminu, ale po to, żeby pokazać swoją część pracy i przeprosić za koleżanki. Jakoś tak mam, że nie lubię zostawiać za sobą złych i nieprawdziwych wspomnień na mój temat.

Odpowiedz
avatar blood997
24 26

Może lepiej, żeby te koleżanki poszły i się do tego przyznały, a nie autorka będzie się płaszczyć, że ona jednak wszystko zrobiła ok, ale inne koleżanki są beee. Na miejscu wykładowcy mógłbym odpuścić tylko w ww. przypadku. Praca grupowa, więc cała grupa ponosi konsekwencje. Jeżeli grupy nie stać na to, żeby część się przyznała to trudno. Skoro te koleżanki są takie sprytne, to może któraś z nich pójść do wykładowcy i powiedzieć, że ona napisała sama, a autorka zrobiła plagiat.

Odpowiedz
avatar b_b
-2 14

Przeczytałeś dokładnie co napisałam? Na prawdę myślisz, ze koleżanki po tym, jak szły w zaparte będą chciały się pokajać ? Chyba zupełnie się nie rozumiemy. Ja bym się "płaszczyła" przed wykładowcą i przed każdą inną osobą, która by miała o mnie niesłusznie złe zdanie. Nie napisałam nigdzie o wybielaniu koleżanek, tylko rzetelnym przyznaniu się do winy, wyjaśnieniu sprawy co kto i jak no i przeprosinach. Co do konsekwencji mleko się rozlało i egzamin piszą wszyscy. To nie podlega dyskusji.

Odpowiedz
avatar MyCha
20 26

To, że ty soraja nie potrafisz napisać jakiejś pracy w 6 osób nie oznacza, że jest to niewykonalne. Nie raz zdarzało mi się przygotowywać seminarium w 5 osób, raport z labów w 8 (sieci to były :)) albo całą pracę inżynierską pisaliśmy w 4 osoby, gdzie jakoś nie mieliśmy problemów z kontrolą co się dzieje z dokumentacją, co zostało już napisane w naszej aplikacji (tak studiuje infe). Dla chcącego nic trudnego, a w pracy zawodowej niejednokrotnie pracuje się w zespole, i to nie 2-3 osobowym. Także twoje argumenty o winie wykładowczyni można sobie o kant tyłka.....

Odpowiedz
avatar Korella
6 8

Ja jednak widzę winę moich koleżanek, a nie wykładowczyni, ponieważ one są dorosłe, normalnie pracują i jedna ma już nawet dziecko a nie potrafiły przewidzieć, że swoim lenistwem i trochę też bezczelnością zrobią dużo problem innym. Coś mi się wydaje, że w domu też marudzą, że wykładowczyni niesprawiedliwa, że to nie fair że piszą egzamin, że zawsze tak pisały pracę. Ale tym razem wyszło to na jaw.

Odpowiedz
avatar soraja
0 10

@Mycha Nie chodzi o to że jest to nie wykonalne, tylko o to że musisz kontrolować 5 przypadkowych osób - nie jesteś w fizycznym stanie tego robić. Czyli jeśli trafisz na osoby solidne, możesz nic nie robić a i tak dostaniesz dobrą ocenę, jeśli trafisz na osoby takie jak autorka - pozostaje ci urlop w pracy, rezygnacja z zajęć na uczelni i jeżdżenie po całym mieście żeby dopilnować 5 delikwentek. Bo jeśli dziewczyna zarzeka się że pracę pisała samodzielnie, a ksiązka w bibliotece niedostępna, to jak sprawdzisz czy przypisy się zgadzają? A praca i tak będzie wyglądała jak sklejanka z internetu - bo każda część będzie pisana zupełnie innym stylem. O przygotowaniu seminarium w 5 osób wogóle nie będę się wypowiadać, bo tam przygotowujesz się do magisterki czyli z definicji twoja praca powinna być samodzielna - mi głupio byłoby prosić choćby jedną koleżankę, żeby odwalała za mnie robotę. Praca inżynierska to inna bajka - bo wątpie żeby wykładowca narzucił ci 3 osoby z którymi masz pracę pisać. W pracy zawodowej współdziałanie w zespole nie polega na pisaniu wypracowań i zwykle wiadomo, kto jest za co odpowiedzialny - więc nie można tego porównać do pisania prac na studiach.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
-1 1

My bardzo wiele sprawozdań, prac i samodzielnych opracowań notatek piszemy w dużych grupach i nigdy nie mieliśmy takich problemów. Moim zdaniem praca wykonywana w duzym zespole to błogosławieństwo, bo materiał dzielony jest na mniejsze partie i łatwiej go opracować i sprawdzić jak się miewa praca innych osób.

Odpowiedz
avatar MyCha
3 3

soraja jesteś wstanie kontrolować to co robią pozostali w czasie rzeczywistym. Google Docs naprawdę istnieje :D. I jeśli cały zespół zamiast pisać wkleja całe połacie tekstu na raz to chyba wydałoby ci się to nieco podejrzane? Nie widzę też potrzeby w XXI wieku jeżdżenia osobiście do każdego członka zespołu. Telefon każdy ma, mail też, zawsze też jakiś Facebook albo gTalk zostaje. Poza tym od kontrolowania jest lider nie cały zespół. Z historii nie wynika, że zespoły nie mogły być dobierane samodzielnie przez studentów. W pracy może nie pisze się wypracowań ale raporty albo dokumentację już tak. A to drugie ciężko jest zrzucić na jedną osobę. Praca w grupie to też jest umiejętność której powinniśmy się nauczyć na studiach.

Odpowiedz
avatar TomX
13 23

Sorry, ale jeżeli na IV roku nie nauczyłaś się, że w pracy grupowej Twoje zadanie nie kończy się na napisaniu "Twojej" części zadania, to jestem w szoku, że w ogóle dostałaś się na IV rok...

Odpowiedz
avatar Korella
1 13

Ja jestem w szoku jak moje koleżanki dostały się na iV rok, tak pisząc pracę, bo to jest poziom LICEUM.

Odpowiedz
avatar MrSpook
13 19

I znowu urocze dzieciaczki z 2 dekadami wiosen na karku zderzyły się z twardą uczelnianą rzeczywistością :D.

Odpowiedz
avatar Chrupki
20 20

Współczuję, wiem jak to jest. Raz zdarzyło mi się być ostatnim ogniwem w takiej pracy grupowej i zwyczajnie zarwałam noc, bo koleżanki nie wysilały się nawet do usunięcia hiperłącza z tekstu i byłoby mi zwyczajnie wstyd wysłać coś takiego z moim nazwiskiem. Więc praktycznie pisałam tą pracę sama w jedną noc, a koleżanki mi tylko podesłały "bibliografię":-) Innym razem, to już w ogóle mnie szlag jasny trafił, bo swoją część pracy zrobiłam, oddałam rzetelnej koleżance na końcu łańcuszka i jadę spokojnie na kolonie jako opiekun (czyli nie mogę ot tak się zerwać) i w połowie turnusu dostaję spanikowany telefon od tejże dziewczyny, że inna koleżanka w międzyczasie rzuciła studia i nie raczyła nikomu nic powiedzieć, ani broń Boże skończyć swojej części.. To też był czwarty rok, więc wydawałoby się, że znamy się już dobrze. Życie.:-) Powodzenia na egzaminie!:-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 19

Dlatego ja od podstawówki nienawidzę pracy grupowej. ale niestety na studiach humanistycznych jest bardzo popularna, jest to wręcz pożądane bo mało trzeba robić (u mnie na studiach pierwsze pytanie to było a można w grupach/w parach)

Odpowiedz
avatar Korella
9 9

Wiem i zauważyłam, że nawet jak ma się dobrą grupę, to bardzo często i tak znajdzie się leń, który będzie chciał dostać ocenę, a niewiele zrobić i zawsze będzie miał wymówkę.

Odpowiedz
avatar nisza
11 11

Nie tylko na humanistycznych... Na technicznych tak samo - sprawozdzania, projekty. Pol biedy, jezeli mozna samemu dobrac sobie zespol. Najgorzej, jak narzuca odgornie i trafi sie do grupy z leserami i cwaniakami zerujacymi na cudzej pracy.

Odpowiedz
avatar SweetRose
9 9

Na studiach technicznych jest to samo. Nie wiem dlaczego jest to tak lubiana forma robienia sprawozdań i projektów. Popieram, nienawidzę pracy grupowej i uważam, że w niektórych momentach nie ma najmniejszego sensu tylko oducza samodzielnego myślenia. I uczy cwaniactwa.

Odpowiedz
avatar J_uk_dev
5 7

@funmilayo - "praca grupowa" to najczęściej spotykana forma pracy w... pracy. Nie dziwi mnie to, że uczelnie przygotowują na to swoich studentów. Problemem z pracą grupową jest niezrozumienie jak to działa. Polecam np. zacząć stosować np. scrum, który w przypadku pisania pracy oznaczałby po prostu meeting ( czy to przez skype czy osobiście ) i w kilka minut każda osoba mówi co zrobiła od poprzedniego meetingu i czym planuje się zająć następnie ( o czym dalej pisać czy cokolwiek innego, zależnie od tego na czym ta praca ma polegać ). Tutaj również jest możliwość poinformowania o potencjalnych problemach ( np. w przypadku pisemnej pracy osoba napotkała na brak materiałów o czymś ). No a najważniejsze jest to, że jest to swego rodzaju metoda kontroli pracy "każdy kontroluje każdego" i często jak na dłoni widać, czy ktoś kręci i się obija ;) Scrum popularny jest w tworzeniu oprogramowania, ale nie tylko. Już na studiach, gdy miałem pracę grupową ( a było to ponad 10 lat temu ) tworzyliśmy strukturę grupy, włącznie z tym, kto raportuje komu i w teamie liczącym 8-10 osób dało się wypracować porządny rezultat ( tyle że to był software development i może to znak czasów, ale i studenci byli bardziej zmotywowani ). Dziś nie pamiętam kiedy nie pracowałem w teamie. Sam zresztą rekrutując zwracam uwagę na to, czy potencjalny jest "team playerem". Zamiast narzekać potraktujcie to jako doświadczenie, bo po studiach "prac grupowych" będzie jeszcze więcej ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Tak, wiem, że praca grupowa jest popularna w pracy zawodowej. Uważam jednak, że sprawdza się jedynie gdy grupa pracuje nad projektem którym każda osoba jest odpowiedzialna za daną część i odpowiada za nią indywidualnie. Moim zdaniem najbardziej nieskuteczne jest, gdy cała grupa pracuje nad tym samym zadaniem. Najczęściej kończy się tym, że albo lider robi wszystko za innych, albo narzuca swoja wolę i nie słucha innych, albo ludzie po prostu nie mogą dojść do porozumienia. W mojej przyszłym zawodzie jak najbardziej będe musiala pracować w grupie, jednak będzie to inny wymiar pracy grupowej, która zupełnie mi odpowiada.

Odpowiedz
avatar Biggy14
0 0

@funmilayo: Podzielam twoje zdanie ;_: A jeszcze jak sie trafi do grupy gdzie poza tobą są sami lenie ;_: ?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

To zapytaj koleżanek w czym im zawinila prowadząca. :)

Odpowiedz
avatar Korella
6 10

Już słyszałam że do tej pory zawsze tak pisał i to przechodziło. Poza tym gadają na wykładowczynię, że sama nie prowadziła zajęc tak jak by one oczekiwały (nie mówila z głowy, tylko trochę czytała) i że przedmiot nieciekawy...

Odpowiedz
avatar Pelococta
10 14

Tak wiem, czepię się niepotrzebnie... Studia humanistyczne - "To była obszerna praca, więc na osobę przypadły 2-3 strony." - kamaaaaan! :D To jest obszerna praca? :P Apropo historii: i właśnie dlatego, kiedy tylko mogłam, projekty robiłam sama lub z koleżanką, która ma takie samo patrzenie na prace grupowe jak ja...

Odpowiedz
avatar Korella
0 6

Napisałam, że nie miała była obszerna :)) Ja też tak robię, ale tutaj się nie dało, bo grupa za duża...

Odpowiedz
avatar Pelococta
2 2

Nie miała być...? Oj przepraszam, moje niedoczytanie :)) Kajam się i pozdrawiam :D:D

Odpowiedz
avatar Korella
-1 3

@Pelococta Wybaczam, wybaczam :)

Odpowiedz
avatar ellee
5 13

Ja też uważam, że napisanie spójnej pracy w 6 osób jest po prostu niewykonalne. Jak studiowałam, miałam przyjemność uczestniczyć w podobnym wydarzeniu - we 4 osoby mieliśmy pracę do napisania. Przy czym ja i koleżanka mieszkałyśmy w innej miejscowości a pozostałe dwie osoby w innej - i to samo stanowiło już problem. Postawiłyśmy z kumpelą sprawę następująco: we dwie napiszemy dla całej grupy referat wraz z prezentacją, bo po prostu łatwiej było tworzyć coś od podstaw niż potem kombinować nad zmianą formy. Poszło szybko, sprawnie i fajnie - reszta dostała już gotowy podział do opowiedzenia przy prezentacji 2 dni wcześniej. Ocena oczywiście pozytywna i wszyscy zadowoleni. W ramach "długu wdzięczności" od osób, które dostały gotowca do zaprezentowania zostałyśmy zaproszone na piwo :-)

Odpowiedz
avatar Korella
8 10

Jest wykonalne, tylko do łatwych nie należy. Im większe są chęci i zaangażowanie wszystkich, tym łatwiej (gg i maile duzo ułatwiają). Pisałam już tak raporty, analizy czy zwykłą, nawet kilkustronicową pracę. Ja robiłam tak z 1 koleżanką, że jak trzeba było zrobić 2 prace w parach to ona robiła jedną, ja drugą i obie byłyśmy zadowolone :)

Odpowiedz
avatar nisza
6 6

Wykonalne jest to pod warunkiem, ze wszyscy w grupie jednakowo sie przyloza, rzetelnie opracuja swoja czesc materialu i beda zdawac sobie sprawe, ze poszczegolne fragmenty pracy trzeba jakos logicznie polaczyc. Nie uda sie natomiast taka rzecz, w momencie gdy kazdy liczy na reszte, sam zas pisze na odwal sie, zapominajac o terminach.

Odpowiedz
avatar MyCha
-1 1

Nie zapominajcie jeszcze o doborze odpowiednich narzędzi. A spotkać można się po prostu po zajęciach.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

Jest możliwe i łatwiejsze niż pisanie pracy w pojedynkę, jeśli możesz sobie dobrać grupę. Jak robisz to z inteligentnymi i odpowiedzialnymi ludźmi, to żaden problem. Jak grupy są dobierane losowo bądź przez wykładowców, to musisz liczyć na szczęśliwy traf. Poza tym zespół jest w stanie wykonać więcej pracy niż pojedyncza osoba. Oczywiście pod warunkiem, że to jest dobry zespół. Dwa razy w życiu miałem okazję pracować w grupie. Pierwszy raz przy robieniu pracy dyplomowej na zaliczenie przedmiotów zawodowych w szkole średniej. Sami się dobraliśmy. Ustaliliśmy podział zadań i wszystko przebiegło bez większych komplikacji. Drugi raz pisaliśmy wspólnie pracę na studiach. Mimo że studiowaliśmy zaocznie i mieszkaliśmy dość daleko od siebie, a internet jeszcze nie był tak powszechny jak teraz, to daliśmy sobie radę. Można, ale pod warunkiem, że jesteś w dobrym zespole.

Odpowiedz
avatar Korella
0 2

@pasjonatpl Faktycznie, dobór osób dużo ułatwia albo utrudnia. Najgorzej jest jak grupa ma mieć np. 6 osób, ty masz 3 super koleżanki i resztę trzeba sobie dobrać i często zostają jakieś rodzynki, które z nikim się nie trzymają, rzadko przychodzą i w ogóle nie wiadomo kto to jest.

Odpowiedz
avatar Latte
3 5

Czytając komentarze jestem zdziwiona, że niektóre osoby nie widzą możliwości pisania pracy grupowej. Na moich studiach min. 1 raz w roku na jakimś przedmiocie tworzyliśmy tak pracę. Wiadomo najgorzej było na 1 roku kiedy się ludzie nie znali i dostawało się cwaniaków, ale później to wiedziałam z kim chcę pracować. I tak, tworzyłam pracę w 6 osób i dodam, że zawsze wszyscy dostawaliśmy finalną wersję. Każdy miał obowiązek przeczytać, sprawdzić literówki, treść i spójność. Każdy z nas miał osobny kolor do wprowadzania poprawek za pomocą "śledź zmiany". Dziwię się też, że autorka na IV roku nie ma wyrobionego nawyku: poprosić i przeczytać całą pracę przed wysłaniem do wykładowcy. Zwłaszcza jeśli nie pracowała wcześniej z tymi osobami i nie wie czego się spodziewać. Zachowania innych dziewczyn nawet szkoda komentować...

Odpowiedz
avatar Korella
0 4

@Latte My zrobiłyśmy tak, że dziewczyna, która już znała wcześniej wykładowczynię była liderką w grupie i sama zobowiązała się, żeby skleić cała pracę. Sama nie wiem dlaczego nie pomyślalam żeby zrobić tak napisalaś, teraz wydaje mi się to oczywiście. Ale nawet to nie uchroniło by przed tym, że koleżanki po chamsku skopiowały pracę z netu i zrobiły przypis z jakiejś książki. Jak się potem okazało, wystarczyło wpisać jedno zdanie z jakiegoś akapitu w google i od razu wyskakiwało wszystko, bo, jak już pisałam, nie zmieniły nawet slowa!

Odpowiedz
avatar Latte
1 3

@Korella Samemu plagiat wykryć jest trudno. Nie mniej może po przeczytaniu pracy byś nabrała podejrzeć? Nie wiem. Ale uchroniłoby od niechlujstwa: błędów ortograficznych i stylistycznych. W każdym razie wiesz już na przyszłość, że całość pracy musisz mieć przed oddaniem. I nie na kilka godzin przed, ale na kilka dni. Jeśli też mam możliwość dobieraj innych ludzi do grupy - takich, którym możesz zaufać. Sama się zastanawiam czy nie powinnaś się przejść do wykładowczyni i wyjaśnić sytuację. Nie ma co się wypierać pod hasłem: nic o tym nie wiedziałam, bo trochę się możesz ośmieszyć, że nie widziałaś gotowej pracy i nie zadbałaś o to. Możesz natomiast podziękować za to, że nie poszła z tym do rektora. Wtedy byłoby Ci trudniej udowodnić niewinność - nie twierdzę, że to niemożliwe, ale trudne.

Odpowiedz
avatar Korella
-1 1

@Latte I tak teraz musiałabym łapać wykładowczynię w jej codziennym miejscu pracy, a głupio mi się z nią umawiać w takiej sprawie... Gdyby to był wcześniejszy semestr i mogłabym ją złapać na uczelni może bym i poszła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

Dziwię się prowadzącym- dlaczego nie idą z plagiatem do dziekana i rektora?! Takie osoby nie powinny studiować.

Odpowiedz
avatar Korella
6 10

Pewnie dlatego, że jest ogólne przyzwolenie, tak samo jak na ściąganie. Znam wykładowcę (doktora), który ocenił na 4 pracę, która była skopiowana z wikipedii i autor nie usunął nawet podkreślonych na niebiesko niektórych słów, które odsyłają dalej, a na dodatek na dole strony było "strona 1 z 2" i ręcznie napisane imię i nazwisko...

Odpowiedz
avatar aenigma89
0 2

@Korella: a co jest złego w numerowaniu stron? Bo moim zdaniem utrudnia ew. zgubienie kartki i jeśli coś ma więcej niż parę kartek, to wolę je ponumerować.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

W przypadku pracy grupowej bym się wahał. Ocenia się pracę i grupę jako całość, ale nie zaliczyć pracy to jedno, a składać skargę, która grozi wywaleniem ze studiów, jeśli w grupie może być ktoś rzetelny i uczciwy... Sam nie wiem. W przypadku pracy indywidualnej nie miałbym skrupułów.

Odpowiedz
avatar Korella
-1 1

@aenigma89 Numeracja jest dobra, ale ten ktoś, kto pracę oddał, nawet nie przekopiował jej do Worda i tam nie dodał tej numeracji stron, tylko wszystko zrobił z automatu ze strony internetowej (dlatego ręcznie napisał nazwisko), czyli nie poświęcił tylko 1 minuty wiecej na tą czynność, bo w wiki zaznaczył sobie drukowanie i już.

Odpowiedz
avatar katma
0 0

@Korella, ogólne przyzwolenie na ściąganie? I nadal nazywamy to studiami?

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

hmm a nie dalo sie pogadac z wykladowczynia, pokazac np. przy niej swojego maila wyslanego do kolezanki, ktora prace sklejala, tak, zeby kobitka miala wglad w to, ktora z was byla uczciwa? ... wlasnie dlatego nienawidze grupowek- obrywasz za innych, nierzadko odwalasz calosc za innych jaki w tym sens?

Odpowiedz
avatar jass
1 1

Bazienka, jak to sobie wyobrażasz? Takie pokazywanie na bezczelnie, że oto ja jedna jestem biedna i uciśniona, a byłam uczciwa? Niestety, praca grupowa, więc jak się nie dopilnowało, to bekną wszyscy po równo - autorka ma nauczkę na przyszłość, że, zwłaszcza jak się nie zna osób, z którymi się pisze, trzeba pracy na każdym etapie przypilnować, a nie radośnie założyć, że na pewno wszystko będzie ok. Gdybym była na miejscu tej wykładowczyni i jedna z osób w grupie przyszłaby mi się tak tłumaczyć - cóż, nie pomyślałabym o niej najlepiej. Takich rzeczy się po prostu nie robi, trzeba się pogodzić z konsekwencjami i tyle

Odpowiedz
avatar Korella
1 1

Trochę wstyd było iść do wykładowczyni po tym, jak mocno się koleżanki bulwersowały... Co ciekawe ja najmniej okazywałam złość, a zrobiłam najuczciwiej swoją część... Bałam się też tego, co jest w komentarzach tutaj - że wykładowczyni spyta czemu nie czuwałam nad całością, skoro podpisałam się pod całością...

Odpowiedz
avatar Canaris
3 3

Dlaczego one jeszcze studiuja ?? Może ja jestem jakiś dziwny ale jak dla mnie przyłapanie na plagiacie powinno równać sie automatycznemu kopowi ze studiów niezaleznie od kierunku ..

Odpowiedz
avatar kuli
1 3

Dlatego praca w grupie na studiach to pomylka. PRaca w grupie dziala tylko, jesli jest nad toba przelozony, majacy konkretne kompetencje. Nawet jak sie wybierze "lidera", to taki nie moze nawet porzadnie opier,dolic i wyciagnac konsekwencji, bo potem ta osoba rozglosi, ze jest sie niekolezenskim. W dodatku 90% ludzi na studiach mysli, ze praca w grupie to okazja, zeby sie poopie,rdalac, a nie pracowac ciezej, zeby inni nie musieli odwalac nieswojej roboty.

Odpowiedz
avatar Bedrana
4 4

Jak to wszystko przeczytałam - zrozumiałam czemu tak wysoki procent tumanów kończy wyższe uczelnie. Prace zbiorowe, plagiaty, ściągi... i pewnie jeszcze inne wymyślne metody, żeby się "prześlizgnąć". Jedyne, czego takie studia uczą - to sztuki przetrwania. I metod "co robić, żeby się nie narobić, wyjść na swoje i zarobić" - jak mawiał klasyk Laskowik Zenon.

Odpowiedz
avatar Korella
-2 2

@Bedrana Z przykrością, ale muszę przyznać Tobie rację. Sama znam z licencjatu takie osoby, że dziwię się, że dotrwały do końca i teraz poszły gdzieś dalej. Przez 3 lata obijały się i często fuksem coś zaliczyły, podpatrzyły, ściągnęły, podpięły się do dobrej grupy itp.

Odpowiedz
avatar WalkingDead
0 2

a co się dziwisz....? a po studiach i tak pracy nie ma, wszyscy mlodzi uciekają za granicę, bo myślą, że tam lepiej, a teraz juz nawet za granicą kokosów nie ma

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

to sa wlasnie ta glupota prac grupowych co to niby ma uczyc studentow pracy w zespole! kompletma bzdura i najgorsze ze iewiele mozna ztym poradzic! pól biedy jesli jest tozespł kolegow/ przyjaciół znajacych sie, itd ale wprzypadku ludzi znajacych sie tylko z widzenia tak to sie wlasnie konczy! jedyne co moglas zrobic to sprobowac indywidualnych negocjacji z wykladowcą pokazując swoją pracę i np. prponując że dokonczysz zadanie indywidualnie czy coś w tym stylu...

Odpowiedz
avatar Korella
0 2

@voytek Sama idea pisania pracy w grupie nie jest wg mnie zła. Ja studiuję zaocznie, to dopiero pierwszy semestr i ciężko jest ze wszystkimi pogadać i poznać się, bo część osób rzadko przychodzi itp. więc za dużego wyboru nie miałam. Musiałam się szybko zdecydować na jakąś grupę, żeby się nie okazało, że zostanę sama. Dodam, że wcześniej te dziewczyny nie zachowywały się tak, że chcą za ładne oczy dostać dobrą ocenę, wydawały się "normalne".

Odpowiedz
avatar KawaK
1 1

Podobnie jak Korella jestem zaskoczona tym, że można dać pracę przekopiowana z internetu i nic, nic nie zmienić w żadnym zdaniu! To aż sie prosi o brak zaliczenia. A potem jeszcze obowiązkowo się obruszyć...

Odpowiedz
avatar WalkingDead
-4 6

Nie rozumiem twojego oburzenia, dlatego, że zaufałaś osobom, których praktycznie nie znasz. Skoro chciałaś dostać dobrą ocenę, to powinnaś sama sprawdzić pracę. Nie wiesz jacy są studenci? Wszystko na odwal się. Ja juz po pół roku studiowania, wiedziałam, że nie ma co liczyć na innych, a Ty po 3 latach wielce zdziwiona, że koleżaneczki tak cię załatwiły. No cóż to tylko i wyłącznie twoja wina. Jak ja pracuję z kimś w grupie, to wysyłamy sobie wszystkim wszelkie prace i projekty, bo a nóż trzeba coś poprawić. Zresztą jak można oddać coś nauczycielowi czy wykładowcy, nie widząc tego wcześniej? Ehhh... Głupota po prostu

Odpowiedz
avatar Korella
1 5

Nawet gdybym dostała pracę do wglądu przed przesłaniem jej do wykładowczyni, to i tak nie uniknęłabym posądzenia o plagiat. Pracę w grupie polega m.in. na tym, że ktoś zobowiązuje się do zrobienia swojej częsci, a druga osoba nie musi jej kontrolować. Grupę tworzyło 6 dorosłych kobiet, nie dzieci ani nastolatek.

Odpowiedz
avatar WalkingDead
1 1

Korella: Ale jak sama mówiłaś różna czcionka, mnóstwo dziwnych akapitów. Naprawdę dziwię się, że to nikomu nie przeszkadzało?! o.O Jakbyś dostała pracę, nie wierzę, że po zobaczeniu różnych czcionek i wielkości liter, nie zorientowałabyś się, że to było skopiowane i pewnie nawet nie przeczytane.... No ale spoko, ufaj tak dalej różnym ludziom, skoro studia cię niczego nie nauczyły ;] A do osób, które oceniają: zminusowaliście mnie, bo napisałam prawdę? Uroczo :-D

Odpowiedz
avatar Fikus
0 0

Popieram każde słowo. Autorka jest naiwna i nie potrafi bronic swojego zdania i swojej pracy.

Odpowiedz
Udostępnij