Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o lekach w lesie przypomniała mi tragedię jak wydarzyła się w…

Historia o lekach w lesie przypomniała mi tragedię jak wydarzyła się w mojej rodzinie.

Siostra mojej babci została niemal siłą wydana za mąż za nieco dziwnego osobnika z bardzo dziwacznej rodziny - bo stara panna, bo miejsce w domu zajmuje itp. Babcia próbowała temu zapobiec, ale Zośka raz, że posłuszna rodzicom, dwa uznała, że wiek 35 lat to ostatni dzwonek by zajść w ciążę, więc po jakimś czasie uległa.
Jej teściowa okazała się być istną czarownicą, baba totalnie z piekła rodem. Życie Zośki było zatem bardzo trudne, ale wszystko osładzała jej dwójka dzieci, które szybko pojawiły się na świecie.

Niestety ciotka musiała pracować. Mimo, że babka o dzieci nawet dbała, Zosia starała się by na czas jej nieobecności pociechami zajmowały się sąsiadki, a nie teściowa (mieszkali na głuchej wsi, szans na przedszkole nie było). Czasem jednak było to niemożliwe i zostawać z dzieciakami musiała piekielna.
Pewnego razu przed wracającą z pracy Zosię wybiegł synek i woła:

(S) Mamo, mamo, a Marysia nic tylko śpi! Budzę ją i budzę, a ona nawet się nie rusza!
Ciotka biegiem do chałupy, a tam babka spokojnie:
(B) No dobrze, że wracasz, bo ta twoja mała już całkiem sztywna leży...

Marysia była już zimna, miała pięć lat. Okazało się, że zjadła babcine leki nasercowe myśląc, że to witaminki. Babka nie tylko nie próbowała w żaden sposób małej ratować i nie zareagowała gdy mała poczuła się bardzo źle. Okazało się, że nawet ściągnęła dla niej z szafy ukryte tam pudełko z lekami gdy mała poprosiła o witaminy. Ot masz tu wybierz sobie...

Prokurator uznał tą śmierć za nieszczęśliwy wypadek i starucha konsekwencji nie poniosła. Mało tego - zaczęła straszyć starszego o rok chłopca, że siostra po niego przyjdzie nocą, że zabierze go ze sobą, że już na niego czeka. Mały bał się zasnąć, zaczął się moczyć, cały czas histerycznie płakał. Dopiero gdy moja babcia razem z matką urządziły piekielnej wielką awanturę grożąc jej więzieniem za niedopilnowanie, a wręcz przyczynienie się do śmierci dziecka, ta wystraszyła się nieco i zaprzestała męczenia chłopca.

Jędza dożyła w spokoju słusznych lat, a Zosia nigdy nie potrafiła się otrząsnąć po tej tragedii. Odchowała syna, a gdy ten był już dorosły celowo przestała się leczyć i zmarła szybko na skutek powikłań cukrzycowych.

by Dussiolek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bypek
31 33

Nie umiem sobie wyobrazić, co ta teściowa siostry Twojej babci (jakie to powikłane!) miała w głowie, podstawiając pięcioletniemu dziecku różne lekarstwa pod nos a potem jeszcze ze spokojem patrząc, jak mała umiera. Najbardziej przekichane to miał chyba ten synek: nie dość, że w wieku sześciu* lat stracił siostrę, którą potem "kochana babcia" go straszyła, to jeszcze potem, świeżo po wkroczeniu w dorosłość, musiał przeżyć śmierć matki. A tak w ogóle, to co działo się przez ten czas z ojcem? *edytowałam wiek

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2013 o 20:42

avatar dominika92
0 6

Chyba w wieku sześciu lat.

Odpowiedz
avatar bypek
7 7

Racja, co też mnie napadło...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

Ja zrozumiałam, że to ta Zosia przestała się leczyć. Fakt faktem, że cała rodzina zdrowo popier... ehem, porąbana.

Odpowiedz
avatar MyCha
21 25

Jeśli nawet połknięcie przez dziewczynkę tych leków uznano za nieszczęśliwy wypadek to za brak udzielenia jakiejkolwiek pomocy powinna ta kobieta (teściowa) pójść siedzieć. Przecież nawet karetki nie wezwała (o ile był wtedy telefon na wsi), mogła wywołać wymioty u małej, cokolwiek. Na miejscu twojej cioci (babci siostry) uciekłabym od takiej teściowej jak najszybciej. Dla bezpieczeństwa drugiego dziecka chociażby. W końcu chyba ojciec małego też pracował więc chyba daliby sobie radę. Z morderczynią pod jednym dachem mieszkać bym nie chciała. Swoją drogą ojca w tej historii brakuje.

Odpowiedz
avatar bazienka
10 12

pierwsze moje skojarzenie- co na to ojciec?

Odpowiedz
avatar Dussiolek
26 30

może wyjaśnię: ojciec wraz z bratem był wychowany przez tą jędzę, a jak się okazało jej metodą było straszenie- wilkołakami, topielcami, zmarłymi, porywaczami, cyganami- wszystkim. Miało to taki skutek, że synowie bali się wszystkiego, słuchali słowo w słowo mamusi, rozwijali okropne fobie w tym największą społeczną, ogólnie zachowywali się jak autystycy choć nimi nie byli. W efekcie bali się iść choćby do szkoły i nawet podstawówki nie skończyli. Przy tym nie byli głupi- mieli niesłychany talent techniczny np. bez niczyjej pomocy z materiałów dostępnych w domu zbudowali między innymi pralkę czy radio... Mąż cioci był jeszcze w miarę, nawet udało mu się pracować, ale jego brat jeśli ktoś przyszedł w odwiedziny (nawet znajomy), a on sam nie zdążył uciec do lasu potrafił godzinami leżeć bez ruchu pod łóżkiem.. Ciocia cóż pierwszych tygodni po śmierci Marysi w ogóle nie pamiętała to jak miała walczyć? Ocknęła się gdy sprawa była już zamknięta. Poza tym raz, że teściowej się zwyczajnie bała, dwa była spolegliwa z natury, trzy nie miała dowodów, że babka dziecku leki podała. O tym mówił jej bowiem mały Jacuś- babka co prawda potwierdziła to w domu, ale w śledztwie twierdziła, że dziecko samo znalazło, a ona pracowała w ogrodzie i jak wróciła dziecko nie żyło... A były to lata 70-te.. Jacuś nigdy już nie zostawał sam z babką- Zosia bardzo długo była na zwolnieniu, potem odprowadzała go do szkoły i zabierała po pracy, a wszystkie dni wolne, wakacje, ferie spędzał on z moją babcią i jej dziećmi gdzie zawsze był traktowany jak syn i brat. Dzięki temu wyrósł na odpowiedzialnego, świetnego faceta z ogromnym poczuciem humoru, który ma dobrą pracę, kocha swą żonę i lubi się bawić. Jak mówi miał w życiu dość tragedii teraz czas na radość. Zośka z tym swoim samobójstwem przez zaniechanie poczekała aż Jacek znajdzie sobie dobrą żonę i stabilną pracę,zrobiła to dopiero gdy była spokojna o jego przyszłość. Miał żal, ale zrozumiał. Babka czarownica ogółem zmarnowała życie wielu, wielu ludziom...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2013 o 19:07

avatar MyCha
24 24

Największym 'błędem' Zosi chyba było w ogóle wchodzenie w taki układ. Małżeństwo bez miłości i to z facetem który jest z bardzo nieciekawym dodatkiem. Żeby jeszcze zamieszkali na swoim albo z rodzicami Zosi. Cóż decyzję rozumiem, straty bardzo współczuję. Na szczęście chociaż Jackowi się udało wyrwać z łap zołzy.

Odpowiedz
avatar Issander
0 2

Polecam sprawdzić, co znaczy słowo "spolegliwy". Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar Dussiolek
19 27

gwara regionalna- czasem mi się wtrąci ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

Wymienić leki babci na witaminki, no bo skoro tych witaminek nikt nie zjadł to babcia powinna jeść.

Odpowiedz
avatar anka6464
9 9

Co za, za przeproszeniem, szmata z tej baby! Zatroszczyłabym się, żeby tych swoich słusznych lat NIE dożyła w spokoju.

Odpowiedz
avatar Nafek
-2 2

Wychodzi na to ze Marysia przyszla po mame. Wiele razy slyszalam ze jak matka umiera to ona potem wraca i zabiera do siebie dzieci po kolei, nie wiem czy tak samo jest z dziecmi.

Odpowiedz
avatar Lineczka11
2 2

Zabiłabym sukę.

Odpowiedz
Udostępnij