Znów mi się zebrało na podzielenie się kilkoma sytuacjami z mojej pracy, w sklepie monopolowym piekielności jest na pęczki i dzień w dzień ;)
1. Grupka młodzieży (sztuk trzy, płci brzydszej) w wieku ok. 15 - 17 lat chce nabyć ustnik szklany, potocznie nazywany lufką. Lufka kosztuje 50 groszy, młodzieńcy po przeszukaniu kieszeni wysupłali 30. Czy mogą 20 groszy za chwilkę donieść? Skoro za chwilkę, to sprzedam jak doniosą. A może mogę im te 20 groszy odpuścić? Nie. Czemu od razu nie, pani jest niemiła. A może pani za te 20 groszy kupi od nas wodę (butelka półlitrowa, napoczęta...)? Niestety, nie skusiłam się na tak intratną propozycję, co ma chyba jakiś związek z moim prowadzeniem się, bo zostałam nazwana "damą lekkich obyczajów".
2. Przyszło dwóch panów(razem), jeden kompletuje zakupy, a drugi stoi obok i czyni uwagi na temat mojego biustu. Za panami stoi jeszcze kilka osób w kolejce. Ignoruję erotyczne uwagi i propozycje, robię swoje (obsługuję tego, który kupuje). Proces dokonywania zakupów dobiega końca, pan od biustu nagle zmienia zdanie, bo rzecze: "I nawet się nie uśmiechnie, też bym się nie uśmiechał, jakbym miał takie paskudne cycki!" i wychodzi ze sklepu. Ja, wydając jeszcze resztę, mówię do pana kupującego tak: "Przekaże pan koledze, że ja rozumiem, że dla kogoś kawałek kobiecej piersi na żywo to może być niecodzienny widok, ale nie trzeba się od razu tak ekscytować." Obsługując resztę kolejki słyszałam kilka wybuchów śmiechu dochodzących z zewnątrz, a i ci, co stali w kolejce też się jakoś tak pod nosem uśmiechali ;)
3. Pan robi zakupy. Zakupy nabite, czas zapłacić.
Ja - 25 złotych 96 groszy.
Pan - A ja nie mam pieniędzy, haha i co teraz?
J - Albo pan zapłaci i zabierze zakupy, albo pan nie zapłaci i nie zabierze zakupów.
P - Haha, a jak nie zapłacę i zabiorę zakupy? (wyciąga łapy w stronę reklamówki na ladzie, ja byłam szybsza).
J - Może pan co najwyżej dostać gazem pieprzowym po oczach. (łapię za puszkę gazu).
P - (wyciągając portfel) Ale pani to w ogóle nie ma poczucia humoru, przecież żartowałem. Wszystko zawsze na poważnie, uśmiechnij się kobieto!
J - Pan wybaczy, ale ja w kradzieży nic śmiesznego nie widzę.
P - O matko, tylko żartowałem.
Z wielkim fochem zapłacił za zakupy i poszedł.
Po jakiejś godzince wrócił, akurat obsługiwałam grupkę stałych klientów - studentów. Stanął za nimi i zaczyna się żalić, że obsługa niemiła, nie można pożartować, na żartach się nie znają, nawet się uśmiechnąć nie chce, jak człowiek żartuje i tak w ten deseń. Poszłam do lodówki po piwo dla studentów, wracam, słyszę że dalej tłumaczy studentom, jakim smutnym człowiekiem jestem. W końcu nie wytrzymuję i zwracam się do niego:
- Przepraszam pana bardzo, czy pan jest może spokrewniony z Karolem Strasburgerem?" Na chwilę zapada cisza, po czym studenci wybuchają śmiechem.
Pan chyba mojego żartu nie złapał, bo ma minę, jakby nie wiedział o co chodzi, zmieszany opuszcza sklep.
Wystarczy, idę pracować ;)
"Uwielbiałam" takie żarty... A do moich faworytów należał klient, który codziennie wchodząc do sklepu pytał: "co to za pogodę pani zamówiła?" I był zdziwiony, że po tygodniu nawet nie chciało mi się odpowiedzieć: "taką jaką pan chciał wczoraj".
OdpowiedzJa też nie bardzo rozumiem o co chodzi z Karolem. On chodzi po sklepach i narzeka na obsługę?
Odpowiedzhttp://fabrykamemow.pl/szablon/39/memy
Odpowiedz@Kosz: to taki hmm żart... suchar.
OdpowiedzAle co żart? Bo że z Karola się niektórzy śmieją, że opowiada stare dowcipy, to wiem. Ale co to ma wspólnego z sytuacją to niestety nie łapię.
OdpowiedzKosz, nie stare, tylko nieśmieszne. I o to właśnie chodzi;)
OdpowiedzKosz, chyba chodziło o to, że klient narzeka, że autorka nie zna się na żartach, podczas gdy ten pan opowiada tak nieśmieszne żarty jak Karol S., z których może być ciężko się śmiać.
OdpowiedzHm, wielkie oburzenie w punkcie pierwszym. Jednakże już o "czy mogę być winna grosika" nie wspomniane. To jest dokładnie to samo tylko w odwrotną stronę ;).
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2013 o 10:03
Wiesz nie ma co gówniarzerii palenia ułatwiać, jak ich było stać na fajki, albo i inne zioła, lub dopalacze to niech nie żebrzą o fifkę. Przecież oczywiste jest, że tego nie kolekcjonują ;) Nie ułatwiajmy dzieciom palenia papierosów, czy trawy.
OdpowiedzDobrze, wspomnę o grosiku. W ciągu dwóch i pół roku ANI RAZU nie zapytałam klienta, czy mogę być winna grosika. Jak nie mam grosika to pytam o końcówkę, jak nie ma końcówki to wydaję dwa grosiki.
OdpowiedzDraco?
Odpowiedzsysunia?
Odpowiedz@Poecilotheria co z tego, że Ty nie pytasz czy możesz być winna. Jednakże inne ekspedientki tak robią, a to akurat padło na Ciebie.
OdpowiedzNo i co z tego? Mam każdemu klientowi rozdawać po 20 groszy, bo inne ekspedientki pytają? Może podam Ci numer konta, prześlij parę stówek, to mogę porozdawać. To po pierwsze. Po drugie, przeczytaj jeszcze raz historię. Najpierw proponują, że doniosą "za chwileczkę". Jak mówię, że skoro za chwileczkę doniosą, to ja "za chwileczkę" sprzedam (w końcu co za różnica?), to nagle już nie chcą donosić, tylko mam im odpuścić. Sorry, ale w momencie, kiedy ktoś mnie próbuje oszukać (nieudolnie, bo nieudolnie), to mu nie podaruję nawet grosika. Dla zasady. Po trzecie: klientom, którzy zachowują się w stosunku do mnie uprzejmie nie raz odpuszczam groszowe sprawy. Stałym klientom, których znam, nawet o wiele więcej niż dwadzieścia groszy. Ale nie będę szła na rękę komuś, kto jest nieuprzejmy, a do takich właśnie osób należeli opisani młodzieńcy. Kwestię ich niepełnoletności i przeznaczenia lufki pominę.
OdpowiedzWeź się ogarnij. Gdybym nie czytała historii bym w ogóle nie pisała. "No i co z tego? Mam każdemu klientowi rozdawać po 20 groszy, bo inne ekspedientki pytają? Może podam Ci numer konta, prześlij parę stówek, to mogę porozdawać. To po pierwsze." Nie, ja te stówy zostawiam w sklepie. Gdy pytają czy mogą być winni grosika. ;) O dziwo jeśli ktoś jest dla mnie miły, to ja również potrafię ;). "Po drugie, przeczytaj jeszcze raz historię. Najpierw proponują, że doniosą "za chwileczkę". Jak mówię, że skoro za chwileczkę doniosą, to ja "za chwileczkę" sprzedam (w końcu co za różnica?), to nagle już nie chcą donosić, tylko mam im odpuścić. Sorry, ale w momencie, kiedy ktoś mnie próbuje oszukać (nieudolnie, bo nieudolnie), to mu nie podaruję nawet grosika. Dla zasady." Hm, ja napisałam o grosiku, a nie, o tym, że Cię chcieli oszukać. Ja tu widzę różnicę. "Po trzecie: klientom, którzy zachowują się w stosunku do mnie uprzejmie nie raz odpuszczam groszowe sprawy. Stałym klientom, których znam, nawet o wiele więcej niż dwadzieścia groszy. Ale nie będę szła na rękę komuś, kto jest nieuprzejmy, a do takich właśnie osób należeli opisani młodzieńcy. Kwestię ich niepełnoletności i przeznaczenia lufki pominę." Straszne, no to nie idź. Dalej nie wiem po co te kolejne punkty gdyż zaczęła się rozmowa o grosiku ;D. Ale nie, najlepiej zjechać drugą osobę, tematami niezwiązanym z moją wypowiedzią. Pozdros. I napiszę znowu. KOGO TO OBCHODZI, ŻE TY CZASAMI DAJESZ KOMUŚ "UPUST". Kasjerka jak każda inna. Jak idziesz do serwisu to nie obchodzi Cię to, kto dokładnie będzie Cię obsługiwał. Tak samo w sklepie, ekspedientka to ekspedientka. Nie obchodzi mnie to, czy AKURAT ONA obsługiwała mnie danego dnia i spuściła mi parę groszy.
OdpowiedzNajpierw twierdzisz, że "czy mogę być winna grosika" i odpuszczanie komuś paru groszy jak mu brakuje "To jest dokładnie to samo tylko w odwrotną stronę", później, kiedy piszę o odpuszczaniu drobnych kwot, nagle nie wiesz "po co te kolejne punkty gdyż zaczęła się rozmowa o grosiku". To się zdecyduj, czy to jest "dokładnie to samo", czy "tematy niezwiązane z Twoją wypowiedzią". Wracając do Twojego pierwszego komentarza: w historii nie jest wspomniane o grosiku, bo nie tego dotyczy historia. Napisałam o grosikach w komentarzu na Twoje życzenie. Ty natomiast twierdzisz, że powinnam się czuć naciągaczką, bo inne kasjerki nie wydają grosika. Może powinnam też oddać się dobrowolnie w ręce niemieckiej policji, w końcu jestem Polką, a inni Polacy kradną tam samochody? Na koniec, parafrazując Ciebie: "KOGO TO OBCHODZI, ŻE TY CZASAMI DAJESZ KOMUŚ "UPUST". Kasjerka jak każda inna." KOGO TO OBCHODZI, ŻE TY CZASAMI ZOSTAWIASZ GROSIKA. Klientka jak każda inna.
OdpowiedzNapisałam, że to jest to samo, a nie, że masz odpuszczać każdemu po kolei jakieś drobne. Nie mam pojęcia gdzie to wydedukowałaś. No błagam, serio? Mówisz, że twierdzę, że jesteś naciągaczką. Sama bym tak nie pomyślała, ale widzę, że lepiej wiesz. Tak, idź od razu się zabij, bo dla kogoś dajesz upust, ewentualnie jak nie masz czym wydać. W dodatku jesteś oszustką, gdyż jeden klient płaci mnie, a drugi więcej. Co tam jeszcze sobie wymyśliłaś? Bardzo dojrzale. Widzę, że w końcu zrozumiałaś o co mi chodzi. Bo w sklepie jestem jak każda inna klientka. Na tym to właśnie polega.
OdpowiedzTemu zabawnemu panu zycze, zeby tak sobie pozartowal w banku... Paru takich musialo sie pol dnia tlumaczyc przed policja. Moze to by czegos nauczylo.
OdpowiedzAh te wspaniałe żarty klientów. Mój ostatni ulubieniec : "A jak mi już przywiozą tą wersalkę to może by tak Pania do środka wrzucili" (i puszcza oczko). Odp "Nas tu jest cztery chce Pan wszystkie w pakiecie czy tylko jedną?" wywołała niezłe oburzenie że się na żartach nie znamy ;)
OdpowiedzPan żartowniś się zdziwi jak kiedyś jakaś sprzedawczyni faktycznie się wystraszy i psiknie mu gazem po oczach albo jak go ochrona będzie wyprowadzać...
OdpowiedzMoże ci klienci rzeczywiście są piekielni i dają się we znaki, ale czytając tę historię próbowałem sobie wyobrazić autorkę. Mój umysł podsunął mi obraz wrednego babsztyla rodem z minionego ustroju, którego spłoszeni klienci tytułowali per "królowo". Mam dziwne wrażenie, że autorka jest osoba wybitnie sfrustrowaną i te frustrację chętnie przelewa na każdego, kto jej czymkolwiek podpadnie.
OdpowiedzWiesz, przeczytałam trzy Twoje komentarze i wyłania mi się z nich obraz sfrustrowanego interneteowego pieniacza, który braki w realnym życiu rekompensuje sobie próbami obrażania ludzi w internecie. Przeczytałeś jedną historię i mnie tak dobrze znasz? Świetnie, w takim razie ja Ciebie też znam dobrze.
Odpowiedz1, żydówka pierwsza klasa.
OdpowiedzA czemu ma z własnej kieszeni dokładać do nałogu jakiś gówniarzy, którzy jeszcze kręcą, że zaraz doniosą, albo i nie, a może by im 20 gr odpuścić? @nanab - "geniusz" pierwsza klasa.
OdpowiedzDzienkuję.
OdpowiedzJesteś chyba najsłabszym trollem jakiego w życiu widziałem -.-
OdpowiedzCieszę się.
Odpowiedz