Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie długo i wulgarnie, jednak to szczera prawda. Godziny wieczorne w jednym…

Będzie długo i wulgarnie, jednak to szczera prawda.
Godziny wieczorne w jednym z najstarszych fast foodów świata.
W skrócie (P)iekielna na koniec do zamówienia do frytek chciała nóż, widelec i ketchup, kasjerka poinformowała, aby upomniała się po to przy odbiorze.
Dziewczyna wydająca zamówienie nie wiedziała o tym, więc piekielna narobiła rabanu. Dziewczyna przeprosiła, wydała wszystko, a piekielna, że chce jeszcze jeden ketchup. Gdyby się tak nie zachowywała, olałbym sprawę, jednak się wtrąciłem, że przysługuje jej jeden darmowy ketchup. Krótka wymiana zdań, jako, że piekielna nieraz kupowała frytki i nie brała ketchupu, to teraz może dwa. Trochę się wylało niepotrzebnych słów, dałem jej dla świętego spokoju ten ketchup. I spokój? Nic podobnego.
Zaczęło się, gdy piekielna wychodziła i rzuciła w moją stronę mimochodem "Cwel".
J: I wzajemnie życzę pani miłego wieczoru.
Piekielna gwałtownie zrobiła zwrot i z krzykiem?
P: Ty chu.u! Co ty sobie myślisz?! Je..ny ciu.u! Dawaj numer do kierownika!
J: Niestety nie jestem uprawniony do podawania takich informacji. Jeżeli chce pani porozmawiać z kierownikiem, będzie dostępny jutro rano.
P: Ciu.u! Taki mądry jesteś?! Myślisz, że masz krawat to możesz świecić?! Masz ósemkę na godzinę je..ńcu i tyle!
J: Proszę się uspokoić. Kultura nie boli.
P: Zaraz Ci przy.....olę! Chu.u je..ny! Zapamiętaj sobie klient kur.a wasz pan!
J: Czy już się pani przeszło? Tym pani nic nie wskóra.
P: Zaraz Ci je..ę. I ten krawat zerwę ciu.u!
J: Proszę bardzo, mogę go pani nawet podać.
P: Ja na Ciebie kur.a poczekam. Masz prze....ne!
J: Proszę bardzo, kończę jutro o 8 rano.
Piekielna już się wycofywała, dodając
P: Je..ny ledwo po zawodówce.
Tutaj mnie ukłuło, bo naprawdę niewiele osób u nas pracuje niewykształconych i nie zaliczam się do nich, odruchowo dodałem.
J: Chyba pani.
Poleciała kolejna seria przekleństw. Piekielna była z koleżanką, która wstydziła się za nią bardzo i w końcu ją wyciągnęła.
Minęła chwila, gdy ludzie się z tego otrząsnęli. Co dziwne po mnie to spłynęło. Ale najlepszy akcent na sam koniec, gdy wydawałem zamówienia słyszącym to gościom, a co drugi do mnie z uśmiechem...
G: Pan się suką nie przejmuje.
I od razu lepiej :)

Najstarszy fast food świata

by Dim
Dodaj nowy komentarz
avatar dzim_karej
5 11

Niestety, ale prawda jest taka, że "klient nasz pan", ale odrobina kultury nikomu nie zaszkodziła jeszcze.Taka klientela się niestety zdarza, ale cóż - ryzyko zawodowe...

Odpowiedz
avatar soraja
10 12

Błąd. To niektórym klientom się w tylnej części ciała poprzewracało, stąd wniosek że są od razu panami, monarchami i nie wiadomo kim jeszcze. Klient to klient, ma co najwyżej prawo do usługi za którą zapłacił, jak firma/pracownik będzie mieć dobry dzień może dodać jakiś gratis - i tyle. Zdaje się, iż są lokale gdzie chamscy i wulgarni klienci są po prostu wypraszani - z ogólną korzyścią dla wszystkich. Jak się "panom" nie podoba, to niech sobie emigrują do jakiegoś feudalnego kraju na końcu świata i tam się starają o odpowiedni tytuł - póki co to nawet pod klientów nie podchodzą, bo przecież nie zapłacili za usługę przeklinania w lokalu i obrażania pracownika.

Odpowiedz
avatar dzim_karej
0 0

Nie chciałem zostać źle zrozumiany. Niefortunnie ująłem to, co chciałem powiedzieć, a zatem: chodzi o to, żeby być miłym i uprzejmym dla klienta, bo jak jest się dupkiem, to już więcej klient sklepu nie odwiedzi a i nawet może zrobić czarny PR. Problem w tym, że niektórzy klienci zachowują się jak panicze z ogromną kasą i traktują sprzedawcę jak śmiecia i to mi się nie podoba

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
18 22

Bohaterscy klienci mogli się nie uśmiechać, a zamiast tego powiedzieć babie to, czego ty nie mogłeś. Byłoby to z całą pewnością skuteczniejsze.

Odpowiedz
avatar devilio
13 13

Strasznie żałuję, że szefowie różnych firm nie pozwalają takich klientów pacyfikować słownie czy za pomocą ochrony. Sam wiele razy miałem sytuacje, gdy klient rozsypywał mi po całym sklepie ulotki, ołówki, karteczki i inne rzeczy, a ja nie mogłem praktycznie nic zrobić bo walnę w "napadówkę" i przyjadą czarni, zgarną kolesia, a później będzie chryja bo tacy pieniacze nie odpuszczają tak łatwo. Czasami mam ochotę takiemu strzelić po mordzie albo stosownie odpyskować, ale pozostaje nam sprzedawcom tylko uśmiechać się grzecznie i jeszcze uprzejmiej odpowiadać. Bo godność ludzka już się nie liczy, liczy się sprzedaż, prawda? ;/

Odpowiedz
Udostępnij