Chciałabym opisać pewną sytuację, która swojego zakończenia właściwie jeszcze nie doczekała.
Jak już wspominałam - mieszkam w Holandii. Pracuję przez agencję pracy i mieszkam w domku, który wynajmuje "moja" firma. Razem z chłopakiem postawiliśmy jednak, że poszukamy mieszkania, bo chcemy zamieszkać razem (mieszka w innym mieszkaniu, w innej dzielnicy). Koleżanka również chciała zamieszkać z nami. Znalezienie mieszkania - trudna sprawa. Z racji, że to Amsterdam - drogo. Poza tym niemal każde mieszkanie wynajmowane przez agencje, a te mają duże wymagania (np. 30tys. brutto zarobków rocznych NA OSOBĘ).
Szukałam kilka miesięcy, aż nagle... jest! Dwie sypialnie, salon, łazienka, kuchnia, balkon! Tylko 15 minut spacerkiem do centrum! Do tego miejsce parkingowe zapewnione! Samo mieszkanie? Odnowione, pomalowane, w pełni umeblowane. Wszystko w zawrotnej cenie - 700 euro za miesiąc! Nic, tylko brać. Nie myśląc długo, wysłałam maila z ofertą, aczkolwiek coś mi nie grało, ale to przeczucie zepchnęłam na dalszy plan.
Pani odpisuje, zachwalając mieszkanie, wypisując same zalety. Na moje pytanie o rachunki przyszła odpowiedź, że wliczone w cenę. Już coś bardziej mi to śmierdzi (dla porównania - kawalerka w centrum kosztuje około 700-800 euro plus rachunki). Nic to, korespondujemy dalej. Od słowa do słowa, Pani stwierdziła, że nawiązuje kontakt z "agencją", która dalej poprowadzi sprawę. Podałam swoje dane. Minął tydzień, a ja nie dostałam żadnej informacji. Coraz bardziej zniecierpliwiona, wyskrobałam maila do Pani. Następnego dnia wiadomość od agenta. Wytłumaczone krok po kroku jak sfinalizujemy transakcję.
I tu mały zonk - kaucję (prawie 2 tys euro) mam wpłacić na podane konto bankowe, a potem odezwie się do mnie agent z kluczami. Myślę - o co chodzi? A oglądanie mieszkania? A kontrakt? Ach... jest w załączniku... Z podpisem jakby dziecko złapało za długopis. Weszłam na stronę "agencji". Podany adres. I tu mała konsternacja - "agencja" znajduje się w Londynie. Wpisuję w google maps adres, wrzucam ludzika. Niestety "agencji" na ulicy niet. Zdarza się - może zdjęcie zrobione, zanim agencja urządziła tam swoje biuro?
Czytałam maila dalej - numer konta bankowego i adres banku. Myślę - sprawdzę i bank, co mi szkodzi. I kolejne zdziwienie i to tak, że mnie wmurowało... Ponowne wrzucenie ludzika potwierdziło jedynie moje złe przeczucia, gdyż dokładnie pod podanym adresem - ulica, kod, miasto i numer domu - moim oczom ukazał się...... polski sklep o szumnej nazwie "Czaruś". Wryło mnie w fotel. Kolejny mail z zapytaniem, dlaczego muszę zapłacić depozyt przed obejrzeniem mieszkania, przed spotkaniem z agentem, choć w innych agencjach kolejność jest wręcz odwrotna - został niestety bez odpowiedzi, mimo, że do tej pory odpowiedź przychodziła zawsze po góra dwóch godzinach.
Niedługo po moim mailu - ogłoszenie o wspaniałym mieszkaniu, w samym centrum stolicy zostało wystawione ponownie.
Pewności nie mam, że to oszustwo - i mieć nie będę, aczkolwiek dla mnie sprawa jest niemal jasna. Szkoda tylko ludzi, którzy wierząc w cudowną ofertę, pieniądze wpłacili.
Edit: Dzień kolejny, godz. 15:55. Jeszcze godzinę temu strona "agencji" wyglądała zupełnie inaczej - myślałam, że pomyliłam adres, jakąś literówkę zrobiłam, ale nie. Natomiast w tej chwili stronka już w ogóle się nie wyświetla. Na maila oczywiście odpowiedzi brak.
Holandia mieszkanie
Pogratulować tylko czujności :)
OdpowiedzMasz dużego plusa za rozsądek i przezorność.
OdpowiedzKto jest bezdennie glupi, ten placi z gory kaucje bez zadnych umow, dokumentow i kluczy. Madry robi odwrotnie.
OdpowiedzThank you, cpt. Obvious!
OdpowiedzZapewne mi pomógł fakt, że już od naprawdę długiego czasu szukam mieszkania, przez kilka agencji się przewinęłam i wiedziałam jak to się odbywa. Poza tym mniej więcej orientuję się w cenach, dlatego od razu coś mi nie grało, ale stwierdziłam, że napisanie maila nic mnie nie kosztuje. :)
OdpowiedzOj tak, znaleźć mieszkanie w Amsterdamie jest bardzo trudno, a oszuści nie próżnują. Sama szukałam czegoś dla siebie parę miesięcy temu i kilka razy przewinęło mi się to samo ogłoszenie, oferowane przez panią, która "obecnie mieszka w Londynie i po wpłaceniu pieniędzy wyśle klucze". Najgorzej, bo ci najbardziej zdesperowani naprawdę się na to nabierają...
OdpowiedzWiesz co, to chyba to samo ogłoszenie. Albo po prostu jest więcej takich cwaniaczków. Czy imię bądź mail tej pani zaczynają się na B?
Odpowiedz@krecius, na 100% jest więcej takich oszustów, na jakiejś niemieckiej stronce znalazłam kiedyś wskazówki jak rozpoznać ogłoszenie oszusta. Właściciel obecnie mieszka poza krajem, klucze przekaże agencja po zapłaceniu kaucji, o cokolwiek by nie zapytać - wszystko jest, na wszystkie warunki się zgadza, ale chce wiedzieć coś o tobie, może fotkę przyślesz?
OdpowiedzJuż nie pamiętam, czy na B, musiałabym pogrzebać w mailach, ale co wzbudziło moją czujność: za każdym razem, kiedy zadawałam konkretne pytanie dotyczące mieszkania (np. o internet), dostawałam w odpowiedzi idealny, długaśny tekst jaka to fantastyczna okazja - żadnych konkretów. Widać ten oszust za bardzo się nie starał.
OdpowiedzHeh, to ja szukam mieszkania w Niemczech ledwie dwa miesiące i już trafiłam na X takich oszustów, także jak mieszkanie wypasione, a w atrakcyjnej cenie, a właściciel pisze, że jest obecnie w UK czy gdziekolwiek poza Niemcami, co uniemożliwia kontakt osobisty, to nawet nie odpisuje, bo na 99% oszustwo.
OdpowiedzDokładnie. Kiedy my szukaliśmy mieszkania, również było wiele ofert, niewyobrażalnie 'szczęśliwych' trafów losu, które po bliższym przyjrzeniu się im, okazywały się wyłącznie próbą naciągnięcia. To chyba już jakaś plaga.
OdpowiedzMam nadzieję, że zgłosiłaś to gdzieś. :)
OdpowiedzNa razie nigdzie, bo w sumie to nie wiem gdzie. Poza tym - dane na pewno są fałszywe. Jak tutaj pójdę na policję - to co mi to da? Oszust jest z Anglii, więc raczej nic z tym nie zrobią.
Odpowiedz@Krecius, w dzisiejszych czasach granice między krajami UE są głównie liniami na mapie. Fakt, że oszust jest z Anglii nie stanowi dużego utrudnienia. Zresztą, skąd wiesz że jest z Anglii? Podał angielski adres, ale czy na pewno prawdziwy?
OdpowiedzA jakie mam dowody? Kilka maili? Sam piszesz, że adres i dane mogą być fałszywe, więc co ja właściwie z tym mogę zrobić? Wiem tylko, że ktoś gdzieś tam szuka jelenia, nic więcej.
Odpowiedz