Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Bardzo często latam samolotami. Nie cierpię tego serdecznie i to wcale nie…

Bardzo często latam samolotami. Nie cierpię tego serdecznie i to wcale nie ze strachu przed katastrofą, ale ze względu na to, iż jest się skazanym na przypadkowych towarzyszy podróży, jakże często absolutnie piekielnych.... mój prywatny ranking na chwilę obecną wygląda tak:

1. Pedanci.
Wchodzą do samolotu na samym początku kolejki, mając oczywiście miejscówkę gdzieś na samym początku. Następnie stoją w przejściu i wrzucają torbę do schowka... nie, jednak lepszy będzie inny schowek... nie, jednak w torbie została gazeta... teraz znowu do schowka.... nie, jednak nie tą stroną.... to teraz może jeszcze płaszczyk zdjąć i dokładnie poskładać... i może jeszcze sweterek... A cała kolejka za nimi stoi i czeka - często w deszczu lub na silnym wietrze.

2. Uparciuchy.
Zapiąć pasy? Eeee tam. Podnieść stolik? Eeee tam. Wyłączyć komórkę? Ale jak to, nie zgadzam się! To nie moje miejsce? No to co, tutaj mi się podoba, a ktoś inny niech się przesiada. Za każdym razem dyskusja ze stewardessą i wielkie oburzenie.

3. Miłośnicy wielkiego bagażu.
Nie wiem, jakim cudem ludzie wnoszą na pokład naprawdę wielkie walizy lub inne przedmioty nie mieszczące się nigdzie. Potem jest kłótnia i próby upychania tego w schowkach bez uwzględnienia faktu, że prawa fizyki są raczej okrutne. Moim ulubionym był facet, który 2,5 godzinny lot przesiedział z sadzonką drzewka w wielkiej donicy trzymaną na kolanach.

4. Palacze.
Pomimo widocznego jak byk zakazu wykradają się "na dymek" do samolotowej toalety. Oczywiście uruchamia się alarm i przez dłuższą chwilę jest naprawdę niemiło...

5. Wyluzowani rodzice.
Wiadomo, że małe dziecko w samolocie się nudzi. Najlepiej więc wypuścić je i pozwolić mu biegać samemu między siedzeniami. Nieważne, że wkłada palce do czyjegoś jedzenia albo ciągnie kogoś za włosy. Histeryczne krzyki, plucie i kopanie tez nie są wystarczające, aby się dzieckiem zająć.

6. Gaduły.
Za wszelką cenę usiłują nawiązać kontakt z siedzącą obok osobą. Nie zraża ich jawne ignorowanie. Nie uzyskując odpowiedzi na zadawane pytania, zaczynają opowiadać o sobie.

7. Spieszący się.
Jak tylko samolot dotknie kołami pasa, natychmiast wstają, wyciągają bagaż ze schowka i przemieszczają się do przodu, nie zważając na to, że nadal trwa kołowanie i dokowanie (czasami to dobre kilkanaście minut). Drugi wariant: zamiast wypuścić z rzędów osoby siedzące przed nimi, pchają się na oślep do wyjścia, depcząc innym po nogach i tratując bagaż. W efekcie wszystko trwa dwa razy dłużej. Raz byłam świadkiem sceny, gdy na pokład musiał wejść lekarz i ratownicy z noszami, a "spieszący się" pomimo komunikatu kapitana, na tyle skutecznie zablokowali jakąkolwiek możliwość poruszania się, że dopiero fizyczne wpychanie ich w fotele przez stewardessy rozwiązało problem.

Macie jeszcze jakieś inne ulubione kategorie?

samoloty

by didi_madloba
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar annabel
20 28

Ja tez raz lecialam z sadzonka drzewka na kolanach przez 3 godziny (a wcale nie czulam sie przez to ani wyjatkowa, ani piekielna). Moj tata po prostu mial marzenie miec pewne drzewko pochodzace z kraju w ktorym mieszkam a tak mu to marzenie spelnilam. Ale racja. Nie w wielkiej donicy. Moje drzewko nie przeszkadzalo nikomu a ze to bylo na Boze Narodzenie, to wszyscy sie dziwili, jaka dziwna choinke niose...

Odpowiedz
avatar Chrupki
30 32

zabrakło mi pasażerów, którzy łyknęli sobie przed startem coś dla kurażu, i potem zwyczajnie człowiekowi zieją w twarz, opowiadając historię swojego życia. A to i tak ta łagodniejsza wersja, prawda?

Odpowiedz
avatar chiacchierona
22 24

Dokładnie! Weszłam w komentarze, żeby dodać tę kategorię jako "WCZORAJSI" :D Zaliczam do nich również osoby, które zaimprezowały w noc przed lotem i w podróży leczą kaca cuchnąc przetrawionym alkholem... Mi raz zdarzyło się połączenie Wczorajszych z Wyluzowanymi rodzicami i Uparciuchami zajmujące siedzenia obok i za mną. Możecie sobie wyobrazić jak bardzo byłam szczęśliwa, kiedy, już w Polsce, spotkałam ową wesołą gromadkę na dworcu czekajacą na ten sam autobus na drugi koniec kraju, co ja...

Odpowiedz
avatar anndab7
9 11

Pół biedy jak są tylko marudni, ja miałam wątpliwą przyjemność siedzieć koło takiego co wszedł już lekko naprany (bo on się boi latać więc dla kurażu, no a że samolot opóźniony prawie 2h to strach rósł, a wraz z nim rosło zapotrzebowanie na uspokojenie się), potem jeszcze dwoma małpkami w trakcie lotu poprawił, a na końcu z nudno-marudnego zrobił się słowno-agresywny w moją stronę.

Odpowiedz
avatar walk3r
28 32

@Drill A czemu nie możesz przyjąć do wiadomości, że niekiedy nie ma wyboru innego środku transportu? Jak rozumiem Twoim dziwactwem jest zamieszczanie nic nie wnoszących komentarzy.

Odpowiedz
avatar Siryn
23 23

@Drill_Sergeant, moim dziwactwem jest właśnie to, że nie lubię takich współpasażerów. Irytują mnie zwłaszcza ci, którzy nie są w stanie przyswoić sobie poleceń załogi.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
12 14

Myślisz może, że inne środki transportu są lepsze? Pociągiem czy statkiem nie wszędzie się dotrze, samochód też często nie wchodzi w grę. Zostaje autokar? Mnie raz strzeliło do głowy zamienić lot za granicę na przejazd. Spotkałam wiekszość kategorii które opisuje didi_madloba tyle, że zamiast kilku godzin, musiałam znosić ich kilkadziesiat godzin... Że o odpadajacej pewnej części ciała nie wspomnę ;)

Odpowiedz
avatar didi_madloba
19 19

@Drill- wybacz ale głupszego pytania dawno nie słyszałam. Jeśli znasz lepszy sposób na przebycie kilku tysięcy kilometrów w kilka godzin to chętnie posłucham.

Odpowiedz
avatar archeoziele
9 11

Ludzie faktycznie są różni. Ale dlatego w ciągu stuleci ludzkość wypracowała coś takiego, co się nazywa zasadami dobrego wychowania. Możesz mieć dziwactwa i nawyki, ale jeżeli mogą przeszkadzać innym, powinieneś się powstrzymać.

Odpowiedz
avatar Onatoja
20 26

ja dodam pary okazujące sobie uczucia... Jeden lot miałam nieprzyjemność przesiedzieć koło pary Rosjan, ktorzy doslownie lizali się wzajemnie. Zasłanialam się gazetą, próbowalam odwrócić glowę w drugą stronę, prosiłam stewardessę o pomoc. Finalnie strzeliłam face-palm i zapytałam, czy mogę nagrywać. Ja rozumiem, że ktoś może własnie lecieć w podróż poślubną czy tak bardzo kochać, że aż mu język sam do ust partnerki wskakuje, ale nie przez bite 3 godziny, kiedy obok ktoś siedzi i musi tych mlasków wysluchiwać... Najgorszy lot mojego życia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

Całe szczęście nie przeżyłam tego ani razu -.- Tak bardzo mnie irytują mizdrzące się parki, że nie wiem czy wytrzymałabym kilka godzin z odgłosami mlasków.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
2 34

Jeżeli pasażer chce porozmawiać z osobą obok to nie widzę w tym nic piekielnego, niektórzy są po prostu towarzyscy i lubią nawiązywać znajomości w realu, a nie tylko przez internet. Jeżeli nie chcemy rozmawiać to można powiedzieć "przepraszam, jestem zmęczona, nie mam ochoty na rozmowę" zamiast chamsko ignorować kogoś. Zgadzam się z innymi sytuacjami, niestety też często obserwuję takie zjawiska.

Odpowiedz
avatar smokk
18 22

@BlackMoon Tylko często takie gaduły ignorują prośby o nieprzeszkadzanie.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
5 7

To nie ma szans na powodzenie. Moja mama jest obciążona klątwą, która sprawia, że wszystkie "ględy" ciągną do niej jak muchy do końskiej kupy. Wiele razy to obserwowałam i takie uwagi wywołują jedynie "ojej, no to ja pani nie przeszkadzam! Ale to tak na pożegnanie, jak mojemu szwagrowi w 79 ukradli młotek to blablablabla..."

Odpowiedz
avatar BlackMoon
1 3

Macie rację, ale mimo wszystko wolałabym jednak powiedzieć, że nie mam ochoty rozmawiać- zawsze jest szansa, że ktos się obrazi/ wykaże zrozumienie. A takie ignorowanie to nie dosc, że niegrzeczne to jeszcze może być odebrane jako okazja do wygadania się.

Odpowiedz
avatar didi_madloba
10 10

Piekielne jest wtedy, gdy powoduje jeden wielki korek i deptanie sobie po piętach. Ewentualnie gdy wstając za wcześnie nie utrzymasz równowagi przy gwałtowniejszym hamowaniu i wpadniesz na kogoś spokojnie sobie siedzącego. A już szczególnie piekielne jest wtedy, gdy i tak wszyscy czekają potem w autobusie na dowóz do terminalu, jaki ma wtedy sens gnać na oślep?

Odpowiedz
avatar Yumka
-3 5

Ja też jestem dość niecierpliwym pasażerem... gotowa jestem do wyjścia i wysiadam w połowie lotu, jak wszyscy w tym samolocie oprócz pilota oczywiście.

Odpowiedz
avatar SoSilly
3 3

Jest irytujące i to bardzo bo to że przepchnie się wszystkich pasażerów nie sprawi że samolot szybciej dojedzie do rękawa czy szybciej otworzą drzwi. A do tego jest to niezgodne z zasadami bezpieczeństwa. Gdyby samolot zderzył się, nawet lekko z innym, zahaczył skrzydłem czy cokolwiek to i Tobie mogłaby się stać krzywda, a np Twoja walizka którą właśnie wyjmujesz z półki mogłaby spaść a kogoś poważnie go raniąc.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

drabineczka: Wybacz, ale nie rozumiem, jak można mieć problem z ogarnięciem prostych instrukcji, typu nie odpinać pasów przed sygnałem, że już wolno... Samolot jeszcze w ruchu, a ty już wstajesz i pchasz się po walizkę. Mnie to irytuje, jak ludzie po prostu nie rozumieją, nie potrafią się dostosować... k*rwa siadłabyś na dupie, te parę minut cię nie zbawi, a bezpieczeństwo najważniejsze!

Odpowiedz
avatar didi_madloba
6 8

Tu nie chodzi o to, czy powodują problemy czy nie, ale jeśli jest zasada, która obowiązuje wszystkich na pokładzie to po cholerę się wykłócać??? Ja np. nie widzę sensu w zapinaniu pasów ale skoro taka jest zasada to po prostu zapinam i tyle.

Odpowiedz
avatar Nika1a
5 7

No widocznie w jakimś stopniu mogą wywołać problem skoro jest taki zakaz. A pasy? No cóż trzymają twój tyłek na siedzeniu i np w czasie wpadnięcia w dziurę powietrzną (takie coś przez co samolot spada kilka-kilkanaście metrów niżej) nie walniesz głową w schowek z całym impetem...

Odpowiedz
avatar notaras
9 9

Ja słyszałem, że telefony nie mogą DZISIAJ wywołać problemów TECHNICZNYCH. O ile się nie mylę, kiedyś telefony korzystały z tego samego pasma co jakieś systemy samolotów, jednak to zmieniono. Z terminala pochodzi pewnie ze 100 razy więcej zakłóceń niż z komórek na pokładzie i jakoś samoloty latają. Natomiast wyłączanie telefonów ma duże znaczenie dla bezpieczeństwa z psychologicznej strony. Wielu ludzi boi się latać i jak załoga mówi "Proszę koniecznie wyłączyć telefon. Pan wyłączył? Nie? Proszę NATYCHMIAST wyłączyć!" to pasażerowie czują, że załoga o nich dba i, że są bezpieczni.

Odpowiedz
avatar cicikowo
8 10

Zdarzyło mi się być pasażerem "wczorajszym". I to było straszne. Samolot miał ok. 5 godzin opóźnienia (już siedzieliśmy w środku i czekaliśmy na zgodę na start). Kac...PRAGNIENIE...zmęczenie... Nigdy więcej:) A tak normalnie należę do klasy pasażerów (mam nadzieję, że nieuciążliwych) zwanych śpiochami. Samolot kołuje do startu a ja już śpię:)

Odpowiedz
avatar Nika1a
5 7

Ja zaliczyłam kilka lotów jako dzieciak pod opieką stewardes (tak jest taka możliwość, tylko trzeba mieć więcej kasy niż na normalny lot...). Zapomniałeś o jednej kategorii: wiedzący lepiej. I o ich wspaniałych wywodach na temat co obsługa samolotu akurat robi źle - za późno klapy schowali/wypuścili (i na pewno przez to zginiemy wszyscy), po co to zapalone światełko informujące o tym, aby zapiąć pasy - przecież nic nam nie grozi i udowodnię chodząc po pokładzie; pod złym kątem schodzimy do lądowania, na pewno zginiemy. Jeszcze jak się jest dzieckiem i lecisz z młodszym rodzeństwem to o histerie po takich komentarzach nie trudno...

Odpowiedz
avatar SoSilly
2 2

Haha, uwielbiam takich znawców. Ostatnio niedaleko mnie siedziało dwóch takich młodych amerykanów którzy rozprawiali wystarczająco głośno że ich widziałam. O samolocie, lądowaniu, lotnisku i itp. Jako że na tych sprawach się jednak znam to takie osoby mnie denerwują podwójnie, zwłaszcza gdy udają specjalistów, a nawet nie wiedzą w jakim samolocie jesteśmy. :)

Odpowiedz
avatar teqkilla
3 3

Chyba mam wyjątkowe szczęście, bo ostatnio latałam dość sporo, a oprócz bachora kopiącego mój fotel nic takiego mi się nie przydarzyło. Rozmowni sąsiedzi byli, ale miło się gadało. Widać wszystko jeszcze przede mną :D

Odpowiedz
avatar digi51
18 18

Apropos gaduł - wiesz, nawet jeżeli ktoś Cię zagaduje, a nie masz ochoty z nim gadać to wypada o tym powiedzieć, a nie udawać, że nie istniejesz.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
11 19

Napisałam dokładnie to samo i zostałam zminusowana :) Ile to zależy od nicku...

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 10

Na Peruna! Dokąd ty latasz, że aż takie okazy masz sposobność oglądać? moim najgorszym wspomnieniem są płaczące niemowlaki. Jest to dość mocno upierdliwe, ale można się odizolować wciskając głębiej do uszu słuchawki i podkręcając potencjometr w odtwarzaczu. Agresji wobec mojej osoby nie doświadczyłem, a jako, że mam dość niesympatyczny pysk, chętnych na pogawędkę ze mną też nie ma zbyt wielu.

Odpowiedz
avatar ciotka
2 2

O ile dobrze kojarzę didi lata do Gruzji... A ja nie lubię ludzi, którzy na krótkim, np 2-godzinnym locie opuszczają na maxa oparcie fotela dociskając sąsiadów za sobą. Uważam, że to jest rozwiązanie które powinno być stosowane podczas kilkunastogodzinnych lotów, kiedy się śpi

Odpowiedz
avatar katem
3 3

Fomalhaut - jeśli trafiłeś tylko na płaczące niemowlaki, to Ci zazdroszczę. Zdarzyło mi się podróżować z nie tylko płaczącym niemowlakiem, ale ono jeszcze w pieluchę narobiło, a mamuśka, zamiast iść ze smrodem do toalety, zmieniła zasraną pieluchę na miejscu. Zasmrodziła pół samolotu, a że siedziała dwa rzędy za mną, to intensywność smrodu spowodowała u mnie silny odruch wymiotny, ledwie go opanowałam. Nie rozumiałam, (i do tej pory nie rozumiem) czemu stewardesa nie zwróciła jej uwagi.

Odpowiedz
avatar didi_madloba
3 3

Gruzja, Kazachstan, Turcja, kraje bałkańskie... ale wbrew pozorom te same problemy występują też na teoretycznie bardziej "cywilizowanych trasach" jak Szwajcaria, Niemcy czy Austria.

Odpowiedz
avatar Evergrey
3 5

A ja dodam tych ' kiedy dacie jedzienie? Ale jak to nie ma za darmo? Mój znajomy jak leciał na Dominikanę...(pytanie padło w czarterze do Grecji)..Ale jak to nie można wziąć 15 opakowań orzeszków? Co?! ta kanapka aż 8 euro?'

Odpowiedz
avatar cicikowo
5 7

"Co?! ta kanapka aż 8 euro?" Ani chybi lot Ryanairem. Ze swej strony dorzuciłabym też: 200 ml wody niegazowanej za 5 funtów? O, nie. Padnę a nie kupię:) To ja, jak byłam wczorajsza. Żeby zaspokoić pragnienie, musiałabym wypić pewnie tej wody za cenę Dom Perrignona z 1960. Przez gardło by mi nie przeszło:) Uf, przyznałam się publicznie do bycia bucem...czasami:)

Odpowiedz
avatar mijanou
5 9

Mhm. KOlejna kategoria: MIŁOŚNICY HIGIENY Potrafią blokować toaletę nawet przez pół godziny nakładając makijaż, myjąc zęby i oddając się bliżej nieustalonym dogłebnym ablucjom. No ale tak to jest, jak na dłuższy lot ktoś nakłada pełen makijaż a potem go co i rusz 'poprawia'. Nie dość, ze efekt koszmarny to jeszcze powoduje to ogonek przytupujących niecierpliwie 'potrzebujących'.

Odpowiedz
avatar teqkilla
0 0

Tak a propos makijażu, też macie tak, że po odbyciu podróży samolotem czujecie się totalnie przesuszone, skóra się łuszczy i ogólnie jest ohydna? Może to kwestia klimatyzacji, albo mam alergię na powietrze w samolotach o.O

Odpowiedz
avatar mijanou
0 2

Ja się czuję. No ale jeśli ktoś nakłada na lot kilogram tapety to wrażenie przesuszenia jest jeszcze większe. Ratunek to woda termalna w atomizerze,no i jak najlżejszy make-up.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
0 4

Ja też się tak czuję, nie mam pojęcia czemu tak jest. Nawet jak bez makijażu latam to skóra jakas jest dziwna, zwłaszcza po długim locie.

Odpowiedz
avatar teqkilla
0 0

Na następny raz rozważę opcję najlżejszą jaka może być, czyli sam korektor. Dobry pomysł z tą wodą.

Odpowiedz
avatar anulla89
0 0

To przez wysokość. Nie pytajcie, mnie jak dokładnie się to dzieje, bo dawno temu mi to ktoś tłumaczył, i jedyne co zapamiętałam, to właśnie to, że to przez wysokość. Ale czy chodzi o ciśnienie, czy o co innego, to nie mam pojęcia. :)

Odpowiedz
avatar minus25
-3 17

Nikt nie wspomniał o widowni? Tzn o klaszczących po wylądowaniu? Tylko mnie to wkurza?:D

Odpowiedz
avatar juanaa
-2 12

Oj tak, chciałam o tym powiedzieć. Dla mnie klaskanie po wylądowaniu to zwykła siara! Wyobrażam sobie, że jadę sobie autobusem miejskim i na pętli przed wysiadką ludzie zaczynają klaskać kierowcy - no błagam, to jest po prostu śmieszne. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że latanie samolotem jest wielokrotnie trudniejsze niż prowadzenie autobusu. Zresztą piloci i tak nie słyszą dźwięków z kokpitu. Jedyna sytuacja, w której na pewno nagrodziłabym załogę i pilota brawami to lądowanie ekstremalne, np. to jakie miało miejsce jakoś w zeszłym roku (bez podwozia). Słyszałam, że to bardzo polski zwyczaj takie klaskanie i zupełnie mi się nie podoba.

Odpowiedz
avatar SoSilly
-1 5

Nie wszyscy latają codziennie i nie wszyscy czytają codziennie artykuły w internecie żeby wiedzieć, że klaskanie nie jest normalne w innych krajach. Nie wiem skąd się to wzięło ale tak już w Polsce jest. Jak leciałam pierwszy raz to też klaskałam, po prostu wydawało mi się że tak się robi bo wszyscy klaskali. Wystarczy że jedna osoba zacznie, a reszta podłapuje bo np lecą pierwsze raz albo nie wiedzą że to takie strasznie oburzające dla Was. Nie wiem o co się tak irytować. Poklaszczą 10 sekund i koniec, też mi tragedia.

Odpowiedz
avatar natalia
-4 4

Po zetknięciu samolotu z ziemią przeciążenie trwa chwilę i boli mnie jak diabli, jestem przerażona, a tamci już się cieszą. Ja jak pierwszy raz leciałam to nie wiedziałam o co chodzi z tym klaskaniem. Czy to rodzaj modlitwy tuż przed śmiercią? Myślałam, że ktoś postradał zmysły. Popatrzyłam na rodziców obok, oni też klaskali. Wszyscy sobie radośnie klaskali, a ja myślałam, jak wrócić z Turcji rowerem. Dla niektórych taki zwyczaj, dla innych rzecz obojętna, dla mnie po prostu niezrozumiała. Tak jak niektórzy niżej nie rozumieją, jak można nie wytrzymać dwugodzinnego lotu bez wizyty w toalecie. A no można! Nawet jak pęcherz nie do końca pełny to wycieczka do toalety i stanie w kolejce zajmuje trochę czasu, oddanie moczu nieco odpręża... Taki tam sposób na odreagowanie stresu ;D

Odpowiedz
avatar DoprawdyUrocze
1 1

jeszcze osoby pijące, śmierdzące i wszczynające awantury

Odpowiedz
avatar fala
12 12

Jeszcze osoby, które zajmują dwa miejsca, tzn. pół po swojej lewej, całe swoje, i pół po prawej. Pewnie zostanę zminusowana za brak tolerancji dla osób z nadwagą, ale po dziesięciogodzinnym locie do Stanów pomiędzy dwiema takimi osobami - tak, jestem nietolerancyjna.

Odpowiedz
avatar natalia
3 3

Pedanci są o tyle wkurzający, że to nie są pojedyncze przypadki. Nijak nie dają się przekonać, żeby najpierw przepuścili resztę pasażerów. Jak dojdą na swoje miejsce stoją w przejściu blokując je i ładując bagaż do schowka, dopóki nie schowają wszystkiego. Reszta stoi, czeka i marudzi. Jak już wszystko znajdzie się w schowku i ten ktoś w końcu usiądzie, a reszta przejdzie dalej, kolejne osoby ładują rzeczy do schowka i blokują przejście. A ten co już jest załadowany siedzi i marudzi, jak reszta długo się pakuje, bo on przecież od razu znalazł miejsce i wszystko schował, a ci tylko opóźniają lot. Żaden z nich nie reaguje na żadne uwagi, bo przecież to trzeba schować! Nie zawracają sobie głowy uwagami reszty pasażerów i stewardess, żeby usiedli, poczekali aż wszyscy zajmą miejsca i wtedy każdy będzie mógł schować rzeczy. Grunt, że on od razu znalazł miejsce, a reszta to debile, bo jak można tak długo wsiadać do samolotu?! Ostatnio jak latałam, to usiadłam na swoim miejscu po ponad 20 minutach od wyjścia z busa, bo miałam miejsce na końcu, a przede mną kilkanaście osób blokowało przejście. 150 osób może wejść do samolotu w 10 minut, każdy spakuje się w 2, ale nie, trzeba przedłużać. Co tam, na wakacje ludzie lecą, to gdzie się śpieszą? Niby racja, ale niefajnie jest stać w kolejce do samolotu z torbą albo plecakiem na ramieniu, którą każdy potrąca, gdzie każdy się pcha, a jeszcze gorzej jak się stoi na końcu kolejki, czeka się na zewnątrz na schodach, a na dworze deszcz. Także na przyszłość jakby ktoś miał zamiar lecieć samolotem, a nie umie do niego sprawnie i szybko wsiąść - najpierw się szuka miejsca, siada na tym miejscu, w międzyczasie jak inni pasażerowie robią to samo, to się myśli co do schowka, a co do ręki, a kiedy wszyscy usiądą można rozpocząć załadowywanie schowka. Niby proste, a jednak nie wie o tym tylu pasażerów, że jest to bardzo irytujące.

Odpowiedz
avatar Tarales
2 2

Dodaj do tego piekielną matkę, która swojemu ok 2-letniemu dziecku wpompowała tuż przed startem cały soczek (jakieś 250 ml). Dziecku tuż po starcie się ulało, i to nie tylko soczkiem. Na szczęście nikogo oprócz siebie, matki, okienka i półki przed sobą nie brudząc. Siedziałem po drugiej stronie przejścia, ale i tak mi się jakoś tak niewygodnie zrobiło...

Odpowiedz
avatar Mike92
2 2

Awanturnicy-alkoholicy ...bo jak inaczej nazwać ludzi, którzy wchodzą na pokład samolotu niby swoich siłach, ale jednak pijani, a potem przez całą podróż jeszcze poprawiają no i oczywiście uwielbiają wykłócać się o wszystko i wkurzać stewardessy.

Odpowiedz
avatar Nowaczek
3 7

Mój typ to 'Grupa Rubika'. Po lądowaniu klaszcze.

Odpowiedz
avatar tigotrios
3 3

1. Wspomniani już wyżej WYGODNISIE, którzy zaraz po zajęciu miejsca odchylają siedzenia do tyłu, ani przez chwilę nie zastanawiając się nad tym, że za nimi może siedzieć ktoś, komu już i tak jest cholernie ciasno i niewygodnie. 2. Nie wiem jak to wygląda w przypadku innych linii lotniczych, ale w tej którą ja najczęściej latam, nie ma rezerwacji miejsc, za to jest możliwość wykupienia pierwszeństwa wejścia na pokład. Osoby z tą usługą stają w osobnej kolejce i wpuszczane są jako pierwsze. Tutaj pojawia się miejsce dla SPRYCIARZY. Przychodzą pod bramkę w ostatniej chwili przed otwarciem. Wyraźnie wyrażają swoje niezadowolenie ("Nie no, k***a, ja tyle stać nie będę") i stają sobie beztrosko w kolejce dla osób z pierwszeństwem, mimo że nie mają wykupionej tej usługi. Obsługa lotniska oczywiście ich nie wpuszcza i każe iść do normalnej kolejki (która jest już długa jak cholera). Wtedy spryciarz staje sobie gdzieś z boku i zostaje wpuszczony jako pierwszy spośród osób bez wykupionego pierwszeństwa. Inny przypadek SPRYCIARZA. Często osób z pierwszeństwem jest zbyt mało, żeby wypełnić autobus wożący pasażerów po płycie lotniska. Dlatego też w tych pojazdach znajduje się taśma, która umożliwia oddzielenie ludzi z pierwszeństwem od ludzi bez pierwszeństwa. Kiedy autobus podjedzie pod samolot, otwierane są tylko przednie drzwi, przez które wysiąść mogą osoby z pierwszeństwem. Spryciarz, zwyczajowo, musi wyrazić swoje niezadowolenie ("A nasze drzwi to, k***a, co?"), po czym beztrosko przejść pod taśmą i wysiąść razem z osobami mającymi wykupione pierwszeństwo wejścia na pokład.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2013 o 20:53

avatar pasjonatpl
3 3

Widziałem wiele podobnych sytuacji, ale tylko lecąc do Polski i z powrotem. Zupełnie inaczej było, jak leciałem do Irlandii do innego kraju i na pokładzie było mało Polaków. Rodacy od razu rzucają się w oczy, bo ustawiają się w kolejkach tak długo przed czasem, jakby to były zakupy w PRL-u, gdzie ilość towaru była ograniczona. Nie wiem, czy to jakaś walka o zajęcie najlepszego miejsca czy po prostu kochają stanie w kolejkach? Nie mam pojęcia.

Odpowiedz
avatar kochanicadziedzica
0 0

Nie tylko rodacy, bez przesady. Zdarzyły mi się dwa loty, gdzie na pokładzie byli niemal wyłącznie Rosjanie i Litwini, to był jedyny przypadek gdy spotkałam się z klaskaniem przy lądowaniu. Poza tym drobiazgiem różnica była chyba tylko jedna: w ilości promili przypadającej na pasażera.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

Nie twierdzę, że tylko nasi rodacy tak mają, ale tylko w ich wykonaniu coś takiego widziałem. Nigdy nie miałem okazji lecieć z grupą naszych wschodnich sąsiadów.

Odpowiedz
avatar edziook
-3 3

Dodała bym jeszcze SIKACZY. Siada taki koniecznie przy oknie, a później przepycha się do kibla 3 razy w ciągu 2 godzin lotu. Ludzie czy tak trudno się wyszczać przed lotem?

Odpowiedz
avatar yannika
1 1

Dwa słowa: terminal etiuda. Tak, trudno się było wyszczać przed lotem. W ogóle trudno było się wyszczać w tym pier.dolniku. Autentycznie się ucieszyłam jak cholerstwo zamknęli.

Odpowiedz
avatar Duerth
2 2

Oprócz samolotów pociągi też spotykają podobne rzeczy, a pierwszy i ostatni wariant jest dla mnie komiczny. Pociąg relacji Warszawa-Kraków godzina wczesno-popołudniowa czyli raczej mało oblegany kurs, poza tym pełna rezerwacja miejsc. Pociąg na peronie ma stać sobie grzecznie 10 minut. Jak tylko widać go na horyzoncie ludzie już się zbierają, ustawiają i ledwo pociąg zahamuje *haps* za klamkę i kręć i ciągnij i jak to się otwierało. Po udanym otworzeniu drzwi wskakują kto pierwszy ten lepszy, blokowanie wejść do przedziałów różne cuda się dzieją. I po kiego grzyba nikt im miejsca nie ukradnie pociąg nigdzie się jeszcze kolejnych parę minut nie ruszy więc no po co się pchać?

Odpowiedz
avatar miruness
0 2

Zawsze fascynowało mnie to, dlaczego ludzie nie mogą pójść do toalety PRZED lotem, podczas oczekiwania na boarding... Nieraz trzeba czekać dwie albo i trzy godziny, więc czasu jest mnóstwo - tymczasem w momencie, kiedy samolot jest już w powietrzu i gasną lampki 'pasowe', zaczynają się pielgrzymki do toalety... Kiedyś kolejka sięgała do połowy przejścia, w jedną i drugą stronę. Wtf...?

Odpowiedz
avatar SoSilly
0 2

Powiem Ci tak, niektórzy baaaaaardzo boją się latać i starty źle na nich wpływają co skutkuje koniecznością szybkiego skorzystania z toalety :)

Odpowiedz
avatar SoSilly
-2 2

Nie ma tu jednej ważnej grupy: Polacy na wakacjach. Koszmar. Raz np leciałam do Tunezji, która wtedy była tak popularnym i stosunkowo tanim kierunkiem jak teraz Egipt. Nie dość że lot był mocno opóźniony burzą i z dziennego wyszedł nocny to leciała z nami grupka około 10 facetów (wygrali wycieczkę z browarów/ wieczór kawalerski, nie byli zgodni co do wersji) Oczywiście napili się przed wejściem na pokład, a potem na pokładzie. Alkohol śmierdział okropnie, oni hałasowali niemiłosiernie. Na uwagi stewardess na chwile się uspokajali. Jedna wielka, samolotowa impreza. Do tego byli to faceci około 35 lat, większość wyrwana spod rąk żon i wypuszczona na tydzień na wolność, więc ciągle słyszałam jakieś nieprzyzwoite teksty kierowane w stronę współpasażerek. Aż wstyd przed osobami z innych krajów. PS zgadnijcie kto jechał potem z nimi autokarem z lotniska do miasta docelowego i kto trafił do jednego hotelu -.-

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Mąż i małżonka-siedzisz pomiędzy nimi, a oni cały czas się kłócą najgłośniej jak się da, często próbują cię wciągnąć do kłótni.

Odpowiedz
avatar pulpecja3
1 1

A kto leciał kiedyś obok psa? Takiego małego bardziej szczura niż psa? Zawsze wielki problem trzymać psa w obowiązującym transporterze i wieczne kłótnie o to ze stewardesami, a pies sobie lata po całym samolocie. Mój ostatni lot? Ponad 8h gdzie w następnym rzędzie ujadanie bez najmniejszej przerwy, w sumie nie wina psa, był przerażony. Ale właścicielka. Na prośbę obsługi o opanowanie psa odpowiedziała "A jakbyś Ty sie czuła gdyby zabroniono Ci mówić? Ja nie mogę mojej Księżniczki tak ograniczać!"

Odpowiedz
avatar sicca
0 2

Ja jeszcze spotkałam ok 10 lat temu typ który nazwałam ŚWINIA Było to w czasach gdy nawet na dość krótkie loty pasażerowi przysługiwała kanapka. Koło mnie siedział facet który non stop dłubał w nosie i zjadał co znalazł lub wycierał w fotel przed nim, obgryzał paznokcie i składował je na stoliczku ( w czasie turbulencji zgadnijcie na kim wylądowały -.-') Charknął do przeźroczystego kubka i zostawił tak aż do turbulencji kiedy kubek wylądował na podłodze i zawartość się wylała. Jadł kanapkę z białym serem i kruszył dookoła i wycierał palce w fotel przed nim. Mlaskał brał olbrzymie gryzy, a potem przeżuwał z otwartymi ustami więc dużo na wpół pogryzionego jedzenia mu się wysypało na ubranie. To był najgorszy lot ever. A na kopiące osoby moja kumpela z teatralnego ma fajny patent. Odwraca się z plastikowym nożem, uśmiechem i oczami psychopatki i pyta "pociąć ci twarz". Zwykle po czymś takim jest spokój.

Odpowiedz
avatar Agness92
1 1

A ja kocham latanie :)

Odpowiedz
Udostępnij