Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jak prawdomówni są sprzedający auta. Jakoś 2 miesiące temu kupiłam…

O tym, jak prawdomówni są sprzedający auta.

Jakoś 2 miesiące temu kupiłam swoje pierwsze własne autko. Skoda Fabia I z 2003. Prze szczęśliwa byłam, chyba każdy czuł tę nieopisaną radość w chwili otrzymania swojego pierwszego samochodu. Sprzedawał młody chłopak, drugi właściciel auta, ot chciał kupić sobie coś większego, bardziej męskiego niż turkusowe mini miejskie autko ;) Skoda co prawda kiedyś tam miała kolizję, ale ładnie wyklepane, za tą cenę mi to nijak nie przeszkadzało. Przegląd w warsztacie przeszedł pozytywnie, było parę rzeczy do zrobienia, ale to nic, zrobi się. Detale.

Tak... niestety podczas owych 2 miesięcy użytkowania wyszły wady niemożliwe do sprawdzenia podczas takiego ogólnego przeglądu. Lista wad, do których pan sprzedający (PS) się nie przyznał.

- Nie do końca szczelne drzwi od strony kierowcy. Wyszło to podczas mycia auta na myjni, gdzie przywitało mnie mokre z boku siedzenie. Tak samo przez to nie mogę korzystać z alarmu, ultradźwięki wariują podczas deszczu i zbyt silnego wiatru. Wymiana na sam centralny.

- Ktoś grzebał przy skrzyni biegów i nie bardzo mu to wyszło. Oczywiście wg PS przed sprzedażą nic nie było robione. Cóż, nie było jak sprawdzić, trzeba by rozkręcać skrzynię, a kto normalny rozkręca skrzynię przed zakupem? Efekt - po tyci tyci, ale jednak wyciekał olej ze skrzyni. Zauważone dopiero po ok. 2 miesiącach jeżdżenia. Otwarcie skrzyni pokazało spawanie w środku, niespiłowane, przez co uszczelka odstawała i stąd był wyciek. Naprawione.

I perełka. Silnik. Po ok miesiącu jazdy, sporadycznej zapaliła się kontrolka. No to heja i sprawdzamy. Okazało się, że w silniku nie ma prawie nic oleju! A przecież przy sprzedaży był sprawdzany, oczywiście odpowiednia ilość, wg sprzedającego wymieniany w październiku. Cóż, chyba jednak niedawno, a nawet pokuszę się, że tuż przed sprzedażą, aby niczego nie zauważyć. Próby dolewania, dwukrotne, bardziej gęstego oleju może uszczelni, ale gdzie tam, pali jak smok. Diagnoza? Zajechany silnik, do rozebrania, głowica do renowacji, wymiana jakiś innych części - kosztorys sprawił, że zrobiło mi się słabo.

I teraz powiedzcie mi, jak tu wierzyć sprzedawcom? Są pewne usterki, których nie zobaczymy przy oględzinach, nawet po tygodniu jazdy nie wyjdą. Czasem wychodzą później, a my mamy niespodziankę i radź sobie człowieku...

samochody

by Zniewolona
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
0 0

Jak w każdej sytuacji trzeba podpierać się kwitem, w umowie sprzedaży zawarte powinny być dane samochodu oraz "zapewnienia" sprzedającego. Wtedy jest podstawa do żądania odstąpienia od umowy lub wyrównania różnic w cenie. Nawet gdy kupujesz używany samochód a po jakimś czasie okazuje się że ma wady ukryte o których wiedział sprzedający, możesz coś zwojować

Odpowiedz
avatar Zniewolona
0 0

Przyznam szczerze, że nie mam zbytnio sił psychicznych i fizycznych by się tą sprawą zająć. Wada wyszła dopiero po jakimś czasie, podejrzewam, że by się zapierał tym, że on nic nie wie. Nie mam pewności, że moje działanie coś by wskórało, a pracując i ucząc się zwyczajnie szkoda mi nerwów i tracenia wolnego czasu na batalie, nawet jeśli coś by mogły przynieść pozytywnego. Samochód kupiłam i tak dosyć tanio, więc można powiedzieć, że ta naprawa to takie dobicie do ceny rynkowej. Cóż, człowiek jedynie najadł się nerwów, nie był przygotowany na taki nagły wydatek ok 2tys zł (na tyle wstępnie wycenili, w trakcie może wyjść więcej albo mniej), a to i tak po znajomości taniej.

Odpowiedz
avatar ncc1701
0 0

@kambodia - o ile wady nie są wyszczególnione na umowie - a prawie nigdy nie są, to powodzenia w udowadnianiu przed sądem, że sprzedawca umyslnie zataił - albo że w ogóle zataił że silnik ma wadę...

Odpowiedz
avatar ncc1701
1 1

Nic nie piszesz o przebiegu. Trudno jednak przypuszczać, że 10 letnie auto będzie jeździć bezawaryjnie. Jeśli poprzednim właścicielem był - jak to piszesz - "młody chłopak" to tym bardziej należałoby się mieć na baczności... Niestety - jak dowodzą historie na piekielnych - nawet własnej rodzinie nie można ufać jesli chodzi o pieniądze.

Odpowiedz
avatar Zniewolona
0 0

180tys km. Rozrząd w porządku, mój model ma łańcuch. Głowica poszła. Wg diagnozy mechanika chłopak po prostu zajeździł. Nie dbał o niego, przy sprzątaniu znalazłam mnóstwo papierków po Mambie i Snikersach, podejrzewam, że nie dokonywał w nim żadnych kosmetycznych napraw, a kiedy zauważył, że jest coś nie tak z silnikiem po prostu opchnął auto.

Odpowiedz
Udostępnij