Param się dorywczo udzielaniem korepetycji z języków obcych, chociaż obecnie już coraz rzadziej, bo stwierdzam, że o ile część dydaktyczną, tzn oporność na wiedzę jestem w stanie znieść, tak inne warunki współpracy często pozostawiają wiele do życzenia. Poniżej kilka najbardziej piekielnych sytuacji.
1. Przyjeżdżam do ucznia na korki, pani mama stwierdza beztrosko, że syna nie ma. Ja:
- No chwilkę, ale jeszcze rano potwierdziła pani zajęcia.
- Tak, ale on tam poszedł do kolegi w jakieś gry grać, wie pani, tyle pracy w szkole, stwierdziłam, że dam mu odetchnąć.
- Wie pani co, to ja bym chciała chociaż zwrot kosztów za benzynę, bo jednak poświęciłam swój czas i pieniądze na dojazd...
- Ale chwila! Zajęcia nie są odwołane! On ma zadanie domowe, pani mu zrobi, ja zapłacę normalnie jak za godzinę!
2. Facet koło 40-tki, strasznie napalony na naukę języka, bo do pracy potrzebuje, prosi, abym była wymagająca i motywowała go do nauki. Zaangażowałam się, jakieś sprawdziany, multum ćwiczeń, indywidualnie ułożony plan nauki. Po dwóch miesiącach:
- Dobra, rezygnuję, bo ty za dużo wymagasz! Co ty sobie myślisz? Ja normalnie pracuję, nie mam czasu jeszcze języka się douczać!
3. Gimnazjalistka, nie dość, że kompletne beztalencie językowe, to jeszcze leniwa, poza naszymi lekcjami (60 min w tygodniu) nie robiła absolutnie nic, także na lekcjach starczało czasu tylko na odrobienie zadania domowego. Jej matka stwierdziła pod koniec semestru:
- Ja szukam innej korepetytorki, spodziewałam się chociaż 4 na semestr, a ona ma ledwo 3 (to nic, że w poprzednim semestrze była zagrożona), także chyba coś pani to nauczanie nie idzie.
4. 9-latek, bardzo żywy, ciężko przeżywający swoje braki w wiedzy, bardzo przykładający się do nauki. Irytujące było ciągłe wpadanie jego matki do pokoju, gdy tylko usłyszała, że syn mówi coś głośniejszym tonem. Darła się przy tym wniebogłosy, nie przebierając w słowach. Coś na zasadzie:
- Zamknij się w końcu! Po co się tak drzesz, zaraz sąsiedzi na policję zadzwonią, że ktoś cię tu bije! Pani z tobą pracować normalnie nie może!
Na moją nieśmiałą uwagę, że mi to w ogóle nie przeszkadza, usłyszałam:
- Pani to niech mnie lepiej nie poucza, jak mam dziecko wychowywać!
5. Mamusia ucznia w wieku podstawówkowym z bardzo niefrasobliwym podejściem do naszych zajęć. Standardem było odwoływanie zajęć pół godziny przed umówioną godziną, bez żadnego przepraszam. W końcu zamilkła na miesiąc. Na moje próby ustalenia czy zajęcia jeszcze będą się odbywać czy nie, nie odpowiadała. No cóż - znalazłam innego ucznia, z którym spotykałam się w "jej" terminie. Po miesiącu zadzwoniła i spytała czy mogę przyjść na korki, bo ma sprawdzian. Odpowiadam, że nie, bo mam innego ucznia w tym czasie.
- Ale jak to? To mój termin!
- Nie odzywała się pani miesiąc, więc...
- Pani nie ma pojęcia o szacunku do klienta.
6. Młoda babka, wypasione mieszkanie, auto, robota w corpo, singielskie życie. Miła swoją drogą. Niestety, nasze zajęcia sprowadzały się do jej narzekania na facetów, obgadywania koleżanek i opowieściach o imprezach. Niestety, nie w języku docelowym, a naszym ojczystym. Starałam się tego unikać albo chociaż zachęcić ją do mówienia o tym wszystkim po niemiecku. Jej reakcja?
- Przestań, nie mam dzisiaj nastroju...
Po pół roku pretensje do mnie, a wręcz awantura - dlaczego ona do tej pory nie zrobiła żadnego postępu?! Inni po pół roku nauki z prywatnym nauczycielem mówią płynnie, czemu ona nie? Musi koniecznie zmienić korepetytora!
7. Ojciec jednego z uczniów. Na pozór miły facet, przez parę miesięcy wszystko układało się idealnie. Po jednej z lekcji, poprosił mnie o rozmowę. Syn w międzyczasie wyszedł, żona w pracy. Facet pyta zalotnie:
- Napije się pani ze mną czegoś?
- ???
- Ja też bym potrzebował korepetycji...
- A z czego?
- Aaaa, takie tam...
- Chce pan porozmawiać o czymś konkretnym?
- Wolałbym porobić coś konkretnego...
- Do widzenia!
- No jak tak pani stawia sprawę, to żegnam, proszę więcej nie przychodzić!
Korki
Przypomniał mi się jeden z moich 'uczniów'. Facet dobre 35 lat z ADHD.On 'chce tylko raz w tygodni, nie więcej niż godzinę bo ja więcej nie wytrzymam. Aha i prac domowych żadnych nie będę odrabiał bo to za dużo wiedzy na raz i uczył się sam tego też nie będę.' To wszystko miało sprawić, że za 2 miesiące podejdzie i zda egzamin na CAE...Oczywiście potem był krzyk, że jakim prawem nie zaliczył tego egzaminu i za co on mi płacił.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2013 o 22:04
Evergrey: a naprawdę sądziłeś, że w dwa miesiące przez godzinę w tygodniu i przy zerowej pracy własnej da się kogoś przygotować do CAE czy FCE? To było fizycznie niewykonalne a skoro coś jest niewykonalne a TY się podjąłeś niewykonalnego to potem nie miej żalu, że klient ma żal. On za mądry nie był ale Ty się też za bardzo w tej dziedzinie nie wykazałeś w tym przypadku. Żaden korepetytor, który dba o swoją renomę nie podjąłby się w tych warunkach przygotowania kogokolwiek do egzaminów (jakichkolwiek zresztą).
OdpowiedzW tym wieku to już raczej o dzieciach i żonie trzeba myśleć a nie o certyfikatach językowych. Na to jest czas w szkole i na studiach. Potem tak się to kończy, dorosłym ludziom wydaje się, że mogą się uczyć w nieskończoność a to tak nie działa. Umysł nie jest już taki chłonny jak kiedyś.
OdpowiedzDrill_Sergeant, nie mierz wszystkich jedną miarą.
Odpowiedz@Drill_Sergeant, człowiek uczy się całe życie, czy tego chce czy nie, jeśli chce to tym lepiej dla niego. Kwestia chłonności umysłu to już tylko i wyłącznie kwestia nastawienia i motywacji, a bzdury o tym, że dzieci uczą się języków szybciej to mit, wynikający z mylenia uczenia się z przyswajaniem.
OdpowiedzMijanou, czepiasz się. Wyraźnie mu powiedziałam jak wygląda sytuacja.To nie tak ,że jest przedszkolakiem i nie zrozumiał tego że mogę mu dostarczyć materiały i je wyjaśnić,przerobić je z nim, ale reszta zależy od tego ile pracy sam w to włoży.Jeśli masz tak komfortową sytuację, że możesz odrzucić potencjalny zarobek to Ci zazdroszczę. Ja zrobiłam część, która należy do korepetytora. Wyjaśniłam, dostarczyłam materiały.Nie siedzę z każdym swoim uczniem 24/7 pilnując czy się czy tego co mu dostarczyłam.
Odpowiedz*uczy
OdpowiedzEvergrey: Nie czepiam się. Każdy robi, jak uważa. Ale przyznam, że szanuję swoją reputację w kwestii skuteczności moich działań i jeśli coś jest niemozliwe ( choćby ze względu na postawę ucznia, ba, w tym przypadku dorosłego ucznia) to rzeczywiście się nie podejmę. Absoplutnie nie kwestionuję Twojej pracy czy starań. Ale ludzie już tak mają, że za swoje niepowodzenia obwiniają zwykle korepetytora a nie swój brak zdolności/zaangażowania. Raczej zaangażowania, bo jesli ktoś jest zaangażowany to da się go przygotować. Niektórzy ludzie myslą, że skoro płacą to korepetytor ma mieć olej mądrości i wlać im do głowy przy zerowym wysiłku z ich strony. Ty powinnaś wiedzieć lepiej, ze tak się nie da. Bo to, że CAE taki facet obleje było do przewidzenia i było to pewne. Tak samo, jak było pewne, że po wstępie i warunkach, które Ci postawił, po oblaniu CAE będzie miał żal do Ciebie za porażkę. I nie dość, że Cię obsobaczy to jeszcze Ci wyrobi złą opinię. Potrzebne mi to? Wiesz, jest takie przysłowie: " Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć". Wiem- teraz z pracą, więc i z korkami ciężko. Jednak ja nie narzekam na brak zainteresowanych. Tak, nie wstydzę się pochwalić: jestem bardzo skuteczna. Ale też i na tyle poważna by nie traktować poważnie kogoś, kto sam siebie traktuje niepoważnie i chce mi stawiać niepoważne warunki przygotowania go do egzaminów wszelakich. Pozdrawiam.
OdpowiedzEch Ci klienci... Mam takie pytanie co do historii matki-wariatki. Powiadomiłaś kogoś żeby się przyjrzał sprawie? Mówię serio. Nie tylko fizyczna przemoc jest przemocą. Zresztą jeśli miała takie nastawienie przy Tobie, to kto wie co tam się mogło dziać. Warto byłoby poszukać jakiegoś wyjścia np. powiadomić szkolną pedagog o przyjrzenie się sytuacji.
Odpowiedz@Latte: Tam pewnie wygląda to tak, że: * sądziedzi wzywają policję na najmniejszy hałas, matka za hałas więc bije albo * matka bije więc sąsiedzi wzywają policję na wrzaski, więc matka bije za hałas A ja obstawiam jednak scenariusz pierwszy (co nie znaczy że uniewinniam matkę w tej historii)
Odpowiedzad6: Jesli po niemiecku, to tylko.... GERMAN PORN " ja jaaaaa.... du bist suuuuper " " jaaaaa!! du machst guuuut " ;))))))
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2013 o 23:51
Oj Jasiu, Jasiu. Nie wiem, czy wiesz, ale niemiecki to nie tylko język tanich pornoli. Goethe też był Niemcem, wielu poetów 'czasu burzy i naporu' pisało w tym języku. Heine właśnie przewrócił się w grobie. A Ty tylko: mach weiter, mach weiter!
OdpowiedzMijanou, kiedyś zdarzyła się taka historia, że w jednym wagonie kolejowym siedziało dwóch mężczyzn. Niemiec i Polak, już starszy pan. Niemiec zaczął butnie chełpić się niemieckim dorobkiem kulturalnym, poetami, wynalazkami, przemysłem i szydzić z kultury polskiej. Na co Polak bez słowa podwinął rękaw, pokazał tatuaż z numerem obozowym i powiedział tylko jedno zdanie: "To właśnie jest niemiecka kultura". To właśnie ich kultura...
Odpowiedz@Drill w żadnym miejscu w poście powyżej nie krytykowałam/nie umniejszałam.nie dyskryminowałam dorobku kultury i literatury polskiej. Odniosłam się jedynie, i to z przymrużeniem oka, pół żartem-pół serio, do postu Jasia. Chyba nieco nadreagowałeś i nadinterpretowałeś?
Odpowiedz*/nie dyskryminowałam
Odpowiedz" Odniosłam się jedynie, i to z przymrużeniem oka, pół żartem-pół serio, do postu Jasia. " OK.... podsumowanie. mijanou, twoje pół żartem-pół serio + moje pół żartem-pół serio = całe żartem-całe serio?? Mnożąc przez współczynnik przymrużenia oka, powinno wyjść jakieś 0.8976542375342 A Heine niech się przewraca.... nawet 3 razy na dzień ;)))))
Odpowiedz...'sznela, sznela' zapomniałeś dodać :p
OdpowiedzJa już kurna totalnie nie rozumiem co się z tymi facetami porobiło. Dajesz korki? Ojciec ucznia/sam uczeń zaproponuje seks. Chcesz pracować jako sekretarka? "Przyszły" szef zaproponuje seks. Chcesz być opiekunką dla dziecka? Ojciec tego dziecka zaproponuje seks. Szukasz pracy? Pierdyliard facetów zaproponuje seks. Zawodowo zajmujesz się sprzątaniem domów? Właściciel domu na bank zaproponuje seks! Ludzie, serio?! Skąd ta potrzeba oferowania obcym kobietom seksu? Prostytutki za drogie są, czy jak? O_o
OdpowiedzJeśli Cię to pocieszy to mojemu koledze po fachu kiedyś uczennica (babka w średnim wieku) też zaproponowała innego typu korki ;)
OdpowiedzPo przeczytaniu Twojego komentarza nasuwa się myśl "Nie masz partnera? Zacznij szukać pracy." :)
OdpowiedzA co, jak chłopak proponuje seks swojej dziewczynie? To już normalnie przegięcie jest!
OdpowiedzAż strach wzywać hydraulika :o
OdpowiedzProstytutce musisz płacić. Kochanka zażąda prezentów. Pracownica to opcja budżetowa - płacisz za pracę a dymasz darmo przy okazji. Niektórzy po prostu mają nawalone pod sufitem.
OdpowiedzJakoś żadna z tych sytuacji mnie specjalnie nie zaskoczyła... :/
Odpowiedzmam nadzieję, że zadzwoniłaś potem do żonki tego pana i poinformowałaś ją, czemu REZYGNUJESZ z prowadzenia korepetycji ..;)
OdpowiedzMam nadzieje że w 5 punkcie wyśmiałaś matkę.
Odpowiedz