Mieszkam w małym miasteczku. Mam ziemię, jestem happy bo marzyłam o własnym, małym gospodarstwie. Mamy też sąsiada, Pana Lucka Piekielnego. Nigdy nie miałam do niego zaufania, ale po tym co zaszło ostatnio śmiem sądzić, że przez niego Lucyfer może stracić etat.
Zaznaczam, może być trochę długo, ale story jak najlepszy horror.
Od dłuższego czasu w okolicy ginęły zwierzęta - od królików, po całkiem spore psy. Znajdowano je makabrycznie okaleczone. Krowy i konie na pastwiskach nabywały wielkie szarmy na ciałach, jakby wielkie zwierzę rzuciło się na nie z pazurami. Nikt niczego nie widział, nikt nic nie wie, każdy jakoś poszkodowany. Zniszczone kurniki, królikarnie. Jeśli ktoś słyszał pomorską historię o Pomórniku (pisali kiedyś w gazetach), to bardzo podobna. Dzieciom zabroniono wychodzić z domów. Policja, leśniczy nic nie potrafili zrobić, sami się bali jak diabli. Sama mam fobię dotyczącą tego typu istot, żywych trupów itd. więc obraźcie sobie co czułam.
Ślubny i kilku miejscowych byczych chłopów nie raz próbowali znaleźć choćby ślad mordercy, bezskutecznie. Ja oszalała z nerwów mimo naszego dzielnego pieska chodzącego za mną krok w krok - 80kg żywej wagi, sznaucer w pełnym znaczeniu słowa OLBRZYM. Pies nieludzko opanowany i spokojny, ale też bestia która człowieka zeżarłaby jednym kłapnięciem. Ślubny zostawia mi nabitą i gotową do strzału strzelbę na dziki należącą niegdyś do jego dziadka - słonia można by tym zabić. więc ja spokojniejsza. Na lufie bagnet. Jeszcze lepiej.
Pewnego wieczora, gdy mąż właśnie usiłowali dociec co za cholera grasuje po okolicy, słyszę kwik makabryczny. Wypadam na dwór ze strzelbą w ręce i dawaj przez płot do sąsiada, bo myślę, że to u niego ta zaraza myszkuje. Pies za mną, gotowy rozszarpać na strzępy każdego, kto mi zagorzi.
Rzeczywistość przyprawiła mnie o koszmary senne, których nawet twórcy "Piły" nie byli w stanie wywołać. Sąsiad uznał dla jednego kawałka mięsa świni całej zabijać nie będzie. Skrępował świnkę jak słonia i dawaj nóżkę na golonkę. Krew wszędzie, a ten rżnie jakąś piłką oszalałe z bólu zwierzę... nawet jej nie ogłuszył. Dookoła smród samogonu, sam dobrze pijany chyba próbował ją upić i narozlewał.
Rozdarłam się głośniej niż to biedne stworzenie, osuwając na kolana. Przygnał luby będący na patrolu w okolicy, pies złapał Lucka za kark i do ziemi, trzyma... przybiega za mężem szwagier mnie za frak i do domu. Słyszę strzał (luby świnkę dobił, bo i tak by jej nie odratowano, za bardzo krwawiła).
Niedługo później pogotowie. Ale nie do mnie, chociaż po tym co zobaczyłam nie byłam w stanie dojść do siebie. Do Pana Lucka. Bo go wściekła świnia zaatakowała i przerobiła na skórzany worek pełen potrzaskanych kości. Sąsiadka na szczęście przybiegła, a jej mąż wściekłe zwierzę bohatersko zastrzelił...
Domyślacie się, kto był tym sadystą mordującym zwierzęta. A dlaczego nikt go nie złapał? Poprzednie ofiary udawało mu się ogłuszyć i tak zrobić, żeby nie mogły zbyt hałasować. Dowodów nie udało się zebrać, ale od chwili w której trafił do szpitala nie było ani jednego ataku. Stwierdzili ciężką chorobę psychiczną, nic mu nie można zrobić, nie mówiąc o odszkodowaniach. Przynajmniej ma solidną opiekę, bo zajmuje się nim lekarz, którego dzieci jeszcze płaczą po zmasakrowanym, ukochanym piesku...
Błagam niech ktoś powie że to zmyślone.Aż mi się niedobrze i słabo zrobiło.Powiedz ze chociaż sami mu jakąś sprawiedliwość wymierzycie!!!
OdpowiedzA jaką sprawiedliwość mają wymierzyć CHOREJ PSYCHIATRYCZNIE osobie?
Odpowiedz~rafe - chyba psychicznej. Ale to na marginesie. Istna makabra.
Odpowiedzchorej psychicznie* (chyba tak najlepiej)
OdpowiedzMakabra. A ja trochę się pogubiłam. Skąd ta wściekła świnia, która zaatakowała? Co w tym czasie się dzieje z "lubym" i Twoim psem(do przybycia męża sąsiadki)? Rozumiem, że sadysta Lucek trafił do szpitala, bo był pogruchotany przez świnię. Jak wylądował w psychiatryku? Z góry uprzedzam, iż biorę pod uwagę, że możesz nie znać odpowiedzi na moje pytania.
OdpowiedzJa to zrozumiałem tak, że oficjalna wersja, którą powiedziano pogotowiu to, że zwierzę zaatakowało Lucka, podczas gdy naprawdę to został pobity przez ludzi
OdpowiedzDziękuję @otherer za odpowiedź. Na to nie wpadłam, niedomyślna ze mnie istota. Cała masa kolejnych pytań mi się rodzi, ale zauważyłam że nie mam na co liczyć, autorka się w komentarze nie bawi.
OdpowiedzBujda na resorach ... Wali fejkiem na kilometry.
OdpowiedzPonieważ? Uzasadnij
OdpowiedzPo 1) czemu na wieść o okaleczonych zwierzętach nie zareagowały żadne media? "Czupakabra" w Polsce, dzikie pumy itp to świetny i pojawiający się co parę lat schemat. Podaj mi link, gdzie jest o tym napisane. Po 2) Sznaucer Olbrzym Waży do 45 kg. Rozumiałbym, że się może trafić wyrośnięty, ale na pewno nie 80 kg. Po 3) "strzelbę należącą do dziadka"-w Polsce przepisy o posiadaniu broni są zbyt restrykcyjne, żeby myśliwską "strzelbę po dziadku" dziedziczyć(co w sumie nie jest niemożliwe, ale trudne) i dawać obcej, nieuprawnionej osobie do obrony. Konsekwencje, jakie spotkałyby właściciela strzelby i autorkę w razie wypadku byłyby naprawdę poważne. Po 4) gość był perfekcyjnym zabójcą i nie znaleziono śladów na to, że to on zabijał zwierzęta? Nie sądzę. Po 5) pocięta noga zastrzelonej świninie zwróciła uwagi policjantów? Po 6) nawet gdyby świnię zastrzelił z myśliwskiej broni ktoś uprawniony, to z tego co wiem i tak miałby problemy i gęsto by się tłumaczył, o czym autorka nie wspomina. Ot bajka dla niegrzecznych dzieci...
OdpowiedzPominąłem jeszcze kwiatuszek-"Na lufie bagnet". Bagnet na strzelbie myśliwskiej? Naprawdę?
Odpowiedz@fenigrayback W każdym mieście masz mnóstwo historii o znęcaniu się nad zwierzętami, przemocy domowej itd. - ale jakoś nie czytasz o każdej takiej historii w gazecie. Jeśli w okolicy działa jakiś lepiej zorganizowany TOZ czy inny greenepeace, mający doświadczenie w kontaktach z mediami - masz szanse że uda im się zainteresować media, ale jeśli jako szary obywatel zgłosisz, że w twojej zapadłej wsi sąsiad zabija krowy, raczej nie będziesz miał siły przebicia. Dla ekip telewizyjnych za mała sprawa, gazetom szkoda funduszy na dojazd. Dzikie zwierzę vide puma budzi zainteresowanie bo to odosobniony przypadek, w dodatku stwarzający zagrożenie - gdyby uciekające z cyrków zwierzęta były tak powszechne jak zabijanie zwierząt w niektórych wsiach, media też nie rozpisywałyby się o każdym przypadku. Ciupakabra itp. to już "dziennikarstwo" hobbystyczne i chyba lepiej, że artykuł o maltretowaniu zwierząt w danej miejscowości nie trafia do jakiegoś magazynu ufologicznego. Reasumując - nie można przyjmować że jeśli o czymś nie mówią w tv, to nie istnieje.
Odpowiedz". Znajdowano je makabrycznie okaleczone. Krowy i konie na pastwiskach nabywały wielkie szarmy na ciałach, jakby wielkie zwierzę rzuciło się na nie z pazurami. Nikt niczego nie widział, nikt nic nie wie, każdy jakoś poszkodowany"-to jest coś, co nie zainteresowałoby mediów? "Poranienie jakby pazurami"? Weterynarz i policja nie doszła do tego, że to jednak nie pazury? Co za brednie... Oczywiście, że media by o tym napisały, chociażby jakieś niszowe, zainteresowane kryptozoologią...
OdpowiedzRzadko zdarza mi się zgadzać z Fenirem ale jeśli ma słuszność to się zgadzam. Być może ta historia nie jest fejkiem ale Autorka nieco ją ubarwiła. Akurat mój tato jest myśliwym (nie z zawodu oczywiście ale członkiem Koła Łowieckiego) i wiem, że przepisy o posiadaniu broni myśliwskiej są bardzo ale to bardzo restrykcyjne. Broni ani się nie dziedziczy ani nie wolno dawać jej do ręki osobie nieuprawnionej, przeciwnie, trzyma się ją pod kluczem z dala od dzieci i niepowołanych osób. Nie ma też w elementach broni myśliwskiej bagnetu, są jedynie noże myśliwskie. To są chyba te elementy ubarwiające, sama historia może być, niestety, prawdą. PS Tata nigdy nic nie upolował. Bardziej zależało mu na poznaniu zwyczajów zwierząt i obserwacji, więc broń myśliwska w jego przypadku służyła do ozdoby i dodania fantazji XDDDDDD. Amunicji nie posiadał.
OdpowiedzFenirze i mijanou klikałam wam plusy, bo się zgadzam z waszymi wnioskami, ale zauważyłam, że punkty się odejmowały. DLACZEGO?(to jest pytanie retoryczne)
Odpowiedzmijanou - nie ma zawodu "mysliwy". Mysliwi to wlasnie czlonkowie Kola Lowieckiego, ktorzy maja uprawnienia do polowania.
OdpowiedzMyśliwy, który niczego nie upolował, to jak kierowca, który nie prowadzi samochodu. Poczytajcie poprzednie historie tej autorki, szczególnie tę o nietypowych relacjach rodzinnych. To na wypadek, gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości co do autentyczności tej.
Odpowiedz"Broni nie można dziedziczyć"... śmich. Może i nie można, ale czy Wy naprawdę nigdy na wsi nie byliście? Broń zawsze można zdobyć, z tego lub innego źródła :) Dziadek miał, dał swojemu synowi, a ten przekazał dalej. Problemu nie widzę. Wątpię, że ktoś to kontroluje, zwłaszcza jeśli broń pierwotnie nie była pozyskana w pełni legalnie.
OdpowiedzPodpisuję się pod postem fenira. Dla mnie taka sama bujda jak z Japończykiem goniącym koty po podwórku.
OdpowiedzAle trzeba dziewczynie przyznać, że fantazję to ma niesamowitą :)<b> Kutak!
OdpowiedzSprawiedliwość należałoby raczej wymierzyć tym, którzy widzieli, że on ma nierówno pod kopułą, i niczego z tym nie robili - zaczynając od żony, i pewnie jakiejś jeszcze rodziny. Nie wierzę, że niczego nie zauważyli, albo przynajmniej nie podejrzewali. Przypuszczalnie i ktoś z sąsiadów coś podejrzanego musiał choć raz dostrzec (przecież Piekielny nie był niewidzialny), tylko wszyscy uznali, że "lepiej z wariatem nie zadzierać", skoro i policja się boi. Mimo wszystko też wolałabym się dowiedzieć, że historia jest zmyślona...
Odpowiedz"Słyszę strzał (luby świnkę dobił, bo i tak by jej nie odratowano, za bardzo krwawiła)" i "Sąsiadka na szczęście przybiegła, a jej mąż wściekłe zwierzę bohatersko zastrzelił" - tu mi zgrzyta. Dwa razy świnkę zastrzelono? Czy były dwie świnki, czy jak?
OdpowiedzSąsiadka to autorka tekstu, i jej maż zastrzelił świnie, gdyż - według wersji oficjalnej zaatakowała ich sąsiada Piekielnego, a faktycznie dlatego, że była nie do odratowania
OdpowiedzNiechaj narodowie wżdy postronne znają, iż Polacy nie gęsi i swój język mają. Jesteś happy? Story jak na horror? Nie kalecz własnego języka.
OdpowiedzWłaśnie. Poprawcie mnie, jeżeli się mylę, ale czy to aby nie 3moons dodała dzisiaj historyjkę-apel, nawołującą do poszanowania języka polskiego? XD
Odpowiedzpo tym "happy" to "Pana Lucka Piekielnego" przeczytałam [pana laka] i zastanawiałam się, dlaczego "Lucka", a nie "Lucky'ego" :)
OdpowiedzGarga_mel- nie. To autorka co ma tak inteligentnego męża, że chciał agregat pod węża ogrodowego podłączać, żeby koty smażyć.
Odpowiedzarcheoziele - to był akumulator!:D
OdpowiedzNapisane fajnie, ze swadą, ale historia równie wiarygodna jak ta z Japończykiem przebranym za Chińczyka.
OdpowiedzNo nie wiem, czy to fejk, bo właśnie piszą, że podobny wynalazek grasuje w Opolu: http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20130607%2FPOWIAT01%2F130609681
OdpowiedzOpole to raczej nie "małe miasteczko" i nie wydaje mi się, żeby ktoś w Opolu hodował świnie...
OdpowiedzTo byś się zdziwił. To, że twój światopogląd czegoś nie przyjmuje, nie znaczy że to nie istnieje.Znam miasta wojewódzkie, gdzie do połowy lat 90-tych na przedmieściach hodowano świnie, konie i krowy. A żeby ci było prościej zrozumieć, przykazanie "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną" to NIE JEST TO SAMO. co "nie ma innych bogów".
OdpowiedzVaryag-jesteś upośledzony, prawda? Po 1) autorka nie pisze o latach 90, tylko o czasach obecnych. Po 2) o co ci biega z przykazaniami?! Jaki jest związek między hodowlą świń a tym, o czym ty piszesz? I gdzie twierdziłem, że te dwa stwierdzenia to jest to samo?! Lekcja dla ciebie na dziś: do pisania postów na piekielnych siadaj trzeźwy, wypoczęty, po wypiciu kubka melisy i po wzięciu porcji swoich leków.
OdpowiedzNIe tobie mnie uczyć, a co z przykazaniami - jak coś jest rude z ogonem i biega po gałęziach to dla ciebie na pewno Jezus, bo wiewiórka to dla ciebie za proste. A biega to, że jak napisałem - jeśli według ciebie coś jest niemożliwe, to nie znaczy że nie istnieje, tylko może ty masz za ciasny umysł, żeby to pojąć.
OdpowiedzNa dodatek - po wielu próbach DYSKUSJI doszedłem do wniosku, że jak upośledzonemu czegoś nie wytłumaczę na przykładzie jedynie słusznego nauczania, to ubogi duchem nie zrozumie.poczułeś się gorzy bo jesteś z Opola? Jak by Kwaśniewski tego miasteczka nie uratował, to by dziś nie było województwem, takie właśnie dziadostwa narobili województwami typu Opole czy Rzeszów albo inny Koszalin.Wyjdź do ludzi, otwórz oczy na świat - to naprawdę pomaga, na kruchcie świat się nie kończy.
OdpowiedzHuknij się w gar. Ty jesteś, człowieku, psycholem. Dziś ci już regularnie odwaliło z nienawiści. Gdzie pisałem cokolwiek o przykazaniach? Gdzie próbuję cię uczyć? Kiedy tłumaczyłem, że >>"Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną" to NIE JEST TO SAMO. co "nie ma innych bogów"<<?! Z tego, co pamiętam, to pisałem coś dokładnie odwrotnego... "poczułeś się gorzy bo jesteś z Opola?"-człowieku, słyszysz się? Nigdy w życiu nie byłem w Opolu, a słowa o tym, że w Opolu nie hoduje się świń dotyczyły artykułu i historii... W artykule jest mowa o małych zwierzętach, autorka pisze o koniach, krowach i świniach=akcja z opowieści to nie akcja z historii=autorka najprawdopodobniej kłamie. "Wyjdź do ludzi, otwórz oczy na świat"-WTF? Z czym pomaga, w ujrzeniu świń w Opolu? Ty naprawdę jesteś takim głąbem? "jak upośledzonemu czegoś nie wytłumaczę na przykładzie jedynie słusznego nauczania, to ubogi duchem nie zrozumie"-CO?! Jak ma się przykład świni z lat 90 do przykazań? Oj biedny, "bogaty duchem" chłopku-roztropku... "kruchcie świat się nie kończy"-od "tró blekmetalu" ci się w głowie pomieszało... Przykre.
OdpowiedzSwoją drogą... "Jak by Kwaśniewski tego miasteczka nie uratował, to by dziś nie było województwem"-od kiedy Opole jest województwem? I jak wyobrażasz sobie administrację rządową przy jeszcze większej centralizacji władzy, skoro nie podoba ci się, że "Jak by Kwaśniewski tego miasteczka nie uratował, to by dziś nie było województwem"?
OdpowiedzOJ ZAJĄŁBYM się nim, gdyby moje dzieci płakały po psie, oj, ZAJĄŁ
OdpowiedzBardzo, ale to bardzo chciałbym zobaczyć tę strzelbę z bagnetem. Wiem że do Mossberga są bagnety, ale do strzelby myśliwskiej?
OdpowiedzAch, ten dramatyzm... Wszakże kobieta z bagnetem na strzelbie jest równie straszliwym widokiem, co Natasza Urbańska (Ola Raniewska) na froncie. :D
OdpowiedzTrochę nie pasuje mi tu to przekazanie broni na wypadek ewentualnej obrony. Podstawowe pytanie - czy autorka umie się taką strzelbą posługiwać? Jeśli nie, a o broni wie tyle, co pokażą w filmach akcji, to gratuluję jej partnerowi inteligencji. Dziewczyna mogła zrobić większą krzywdę sobie lub komuś przypadkowemu, niż potencjalnemu agresorowi.
OdpowiedzW innej historii jej mąż próbował ugotować koty podłączając akumulator do węża z wodą. Jeśli założymy, że tamta historia jest prawdziwa, to mąż autorki rozumem nie grzeszy.
OdpowiedzCzyli wspólnie z mężem skatowaliscie chorego psychicznie człowieka? no pogratulować. co następne - ktoś się krzywo uśmiechnie i łamiemy nóżkę? Dobrze że historyjka zmyślona
OdpowiedzChwała wszystkim Fake'om na piekielnych!
OdpowiedzHistoria normalnie jaka z amerykańskiego niskobudżetowego horru. Następnym razem wymyśl coś bardziej wiarygodnego.
Odpowiedz