Bratanek postanowił porzucić edukację na etapie wczesnego liceum. Na nic prośby, groźby, rozmowy, przykłady.... Nie i nie. On chce pracować, zarabiać, ożenić się i generalnie nauka nic nie daje. Potem można w sieciówce kurczaki panierować, więc po co. Nie było argumentów.
Brat stwierdził, że przecież siłą go nie przekona, więc postawi warunek - nie ma sprawy, niech idzie do pracy, zarobi na siebie, dorzuci grosik do budżetu i niech robi, co uważa.
Od ręki załatwił mu pracę u znajomego na budowie, tłumacząc, że zarabiać już może, równolegle szukając innego zajęcia, jeśli ta praca mu się nie spodoba. Znajomy dostał instrukcje, że żadnej taryfy ulgowej.
Po pierwszym dniu pracy młody wrócił, padł zmęczony i spał do rana - bez kompa, kąpieli, obiadu. Sen kamienny.
Drugiego dnia wrócił z pracy, siadł przed bratem, rozpłakał się i mówi:
- Tato, chyba wrócę do szkoły...
rodzina
Gratulacje dla brata za świetne podejście wychowawcze. Ot jak szybko się nastoletni bunt z głowy wybija bez użycia nawet grama przemocy.
OdpowiedzNastoletni? Toż to dzieciak -.- w wieku 15 lat na budowie robiłem (tak jak reszta - szef uznawał, że jak płaci to mamy robić tak samo jak inni) i dałem radę. Co prawda 2 tyg bo mi się już nie chciało i musiałem wyjechać na wcześniej planowany wyjazd, ale spokojnie dałbym radę dłużej. Albo to jakiś smarkacz (nie żebym stary był, ledwo 18-ście skończone), albo pi*deczka a'la rurki, grzyweczka, różowa koszulka + koszula w kratkę no i oczywiście zerówki.
OdpowiedzBtw sam do mięśniaków się nie zaliczam - raczej waga kogucia, albo i gorzej. Sportu nigdy nie lubiłem, ale jak przychodzi zarobić na swoje rzeczy to człowiek do wszystkiego zdolny jest by tylko dotrzeć do wyznaczonego celu.
Odpowiedz@samay: ale Ty chyba nie robiłeś akcji w rodzaju "rzucam szkołę, będę rowy kopał!" :P
OdpowiedzA kiedyś to jak się przyszło ze szkoły to zaraz się leciało ojcu pomagać pole obrabiać, gnój wozić, grządki ryć łopatą i wykopy pod fundamenty kopać a potem dom stawiać. A teraz po szkole młodzież żadnych obowiązków nie ma, tylko hipsteryzuje z iPhonem w Starbucksie.
Odpowiedzi tu się zgadzam.......
OdpowiedzTak, a potem jak wychodzę z marketu to mnie pytasz czy możesz zabrać wózek. O ile pamiętam to po szkole ja i większość moich kolegów mieliśmy dodatkowe zajęcia, plus trzeba było wrócić po nich do domu i jeszcze na następny dzień się przygotować. Konkludując: Są szkoły i szkoły a w nich ludzie i ludzie.
OdpowiedzO BORZE, BORZE. Też miałam zajęcia po szkole, miałam lekcje, uczyłam się i do matury, i do egzaminów na studia, i miałam czas na pomoc babci w kopaniu ziemniaków, zbieraniu siana, sama też codziennie sprzątałam w domu, razem z tatą prowadziłam ogród. Ale pewnie teraz doba jest krótsza :( Więc tak wam współczuję, bo po przyjściu do domu już nie macie na nic czasu :( Tylko siąść i płakać, że tak mało czasu dla siebie.
Odpowiedz@drabineczka Bo doba naprawdę jest krótsza. Po trzęsieniu ziemi w wyniku którego doszło do zniszczeń w Fukushimie doba skróciła się o całe 1,6 milisekundy.
OdpowiedzTo nie tylko wina Fukushimy :-) internet i TV też skracają dobę... Mam kolegę, który chwilowo jest bez internetu i TV i nagle stwierdził,że ma teraz mnóstwo wolnego czasu...
OdpowiedzZa moich czasów doba też się skurczyła, ale nie narzekałam ;)
OdpowiedzOjej, mieszkam w mieście, pewnie jestem nic nie warta bo nie pomagałam rodzicom w ogródku, polu, czy gdzieś tam [*]
OdpowiedzOjej, mam ochotę to skomentować dwoma słowami, ale się powstrzymam. Też się wychowałam w mieście, ale zawsze miałam coś do zrobienia w ogrodzie albo jeździłam pomagać babci. Chodzi o to, że młodzież narzeka jak to ma ciężko, bo ma lekcje, musi wrócić, uczyć się i nie ma czasu dla siebie. Ale do jasnej ciasnej- kiedyś też miałam szkołę, zadania domowe, chodziłam do czytelni żeby poszukać informacji, chodziłam na zajęcia dodatkowe, uczyłam się do szkoły, na maturę, do egzaminów, chodziłam na imprezy, pomagałam babci i rodzicom. I kurcze, jakoś dawałam rady ;) Problemem teraz jest to, że tracimy dużo czasu przed komputerem. Niech się odezwie licealista, który komputer włącza raz w miesiącu albo rzadziej i nie ma czasu na nic poza nauką i szkołą.
OdpowiedzA nawet jeśli według Ciebie młodzież "marnuje swój czas" spędzając go ze znajomymi to co w tym złego?, nie każdy musi pomagać na polu. Nie wspomnę już o tym że nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka bo nie kążdy jest stworzony do łopaty!
OdpowiedzCiekawostka - doba naprawdę to się wydłuża. Dinozaury (te wcześniejsze) żyły z dobą 23-godzinną. Skracanie doby ma miejsce dzięki oddalaniu się od nas Księżyca. Koniec mędrkowania.
OdpowiedzCo z tego, że nie każdy jest stworzony do łopaty? To trzeba aż być do niej stworzonym, żeby pomagać rodzicom, dziadkom czy komukolwiek?
Odpowiedz@ archeoziele: jedni mają po zawodówce fach w ręku i jako dobrzy lakiernicy zarobią ponad 3-4 tysiące, a tymczasem chłopaki z białostockiej politechniki budują prototypy marsjańskiego łazika i później na kontraktach dla Space-X czy Virgin będą zarabiać 10-20 tys. Euro. A ci dobrzy lakiernicy to w montowniach Hondy, Volksvagena czy Fiata na liniach montażowych pracują, czy może zastępują ich tam wysokospecjalizowane roboty projektowane przez dużo zarabiających macherów z wyższym technicznym wykształceniem? W sumie każdy ma swój ogródek.
OdpowiedzSłusznie ojciec zrobił, szkoła życia. Tak na marginesie ja trochę żałuje że poszedłem do liceum a potem na studia, fakt poznałem wielu super inteligentnych ludzi, lecz teraz dy pracuję to widzę, że lepiej by było dla mnie zrobić technikum bądź zawodówkę.
OdpowiedzNiestety. Wielu ludzi teraz to widzi...
OdpowiedzMasz wiedzę, której nie miałbyś po zawodówce i to jest ważne, możesz być z siebie dumny.
OdpowiedzZa to po zawodówce miałby konkretny fach. Informatyków czy inżynierów teraz jest na pęczki. Ale znaleźć dobrego lakiernika to sztuka.
Odpowiedz@archeoziele: Informatyków i inżynierów na pęczki? Chyba żartujesz - ciągle brakuje rąk do pracy.
Odpowiedz@Astorcia, zależy od inżyniera ;) inżynierów elektroników może i brakuje, ale mechaników, inżynierów inżynierii środowiska, budownictwa raczej nie.
Odpowiedzjak sie ukonczylo wyzsza szkole gotowania na gazie. to tak czesto aczkolwiek nie zawsze, jest.
OdpowiedzPo pierwsze: szkoła nie nauczy pracy. Zawód trzeba umieć (albo przynajmniej mniej więcej ogarniać) na długo zanim się dostanie dyplom/świadectwo. Szkoła jest tylko po to, by dostać jakieśtam wykształcenie by nie odstawać od reszty by sąsiedzi nie wytykali i rodzice nie wypominali, albo dostać stosowne uprawnienia jeśli profesja tego wymaga. Wszystkie inne powody są wyimaginowane (nie mówię jednak że są złe - zawsze dobrze jest mieć cel w życiu, czy to zdobyć Mount Everest, czy to polecieć na Marsa, czy to ukończyć liceum z paskiem, czy to zarobić milion euro najbardziej gównianą grą jaką świat na oczy widział, oczywiście pomysł zrzynając od kogoś innego).
Odpowiedz@ archeoziele: jedni mają po zawodówce fach w ręku i jako dobrzy lakiernicy zarobią ponad 3-4 tysiące, a tymczasem chłopaki z białostockiej politechniki budują prototypy marsjańskiego łazika i później na kontraktach dla Space-X czy Virgin będą zarabiać 10-20 tys. Euro. A ci dobrzy lakiernicy to w montowniach Hondy, Volksvagena czy Fiata na liniach montażowych pracują, czy może zastępują ich tam wysokospecjalizowane roboty projektowane przez dużo zarabiających macherów z wyższym technicznym wykształceniem? W sumie każdy ma swój ogródek.
OdpowiedzJuż lepsze studia niż technikum. Zawodówka jeszcze jest ok, bo naprawdę ma się fach w ręku, ale technikum to pic na wodę. 4 lata teorii, a w tym tylko miesiąc praktyki. Chociaż też zależy jaki kierunek się wybierze. Ale pracodawca woli wybrać mechanika po zawodówce, który minimum raz w tygodniu ma praktyki, niż mechanika po technikum, który nie wiadomo co potrafi. A jeśli chodzi o bardziej ścisłe kierunki, jak np. ochrona środowiska, to technika wezmą tylko do sprzątania. Wszędzie wolą inżyniera niż technika i to zrozumiałe.
OdpowiedzTo co niepoznane, zawsze jest o wiele atrakcyjniejsze niz w rzeczywistosci. Bratu gratuluje ciekawego podejscia do problemu - nigdy nie zdzialalby tyle przy zastosowaniu samej teorii :)
Odpowiedzwyjaśnię -bratanek to syn brata. Młody siadł przed moim bratem, a swoim ojcem............
OdpowiedzCóż za piękna lekcja życia. Bez uczonego moralizatorstwa, wrzasków, przemocy czy emocjonalnego szantażu, szlabanów i innych metod ucisku młodzieży.
OdpowiedzTu pokazano przemadrzalemu wazniaczkowi, ze za darmo nie dostanie w zyciu grdynia, a z wyksztalceniem bedzie mial szanse zarabiac glowa, a nie rekoma, a zycie zawsze moze dac czlowiekowi kopa w du*e.
OdpowiedzYy, chyba trochę przegiąłeś. Chłopak przecież sam chciał iść do pracy, nie marudził, że chce siedzieć na d i żyć na garnuszku rodziców, więc skąd ten "przemądrzały ważniaczek"?
OdpowiedzMłodzież chowana teraz między szkolną ławką, kompem i telewizorem, to nic dziwnego, że młody padł po dniu pracy. Zero kondycji, i tyle. Lepiej niech go Twój brat zmotywuje do jakiejś aktywności fizycznej, póki młody, bo potem zostaną z niego takie ciepłe kluchy, a przed czterdziestką umrze na zawał...
OdpowiedzA ja będę ta wstrętna i powiem: nie, jeżeli ten 16-latek nie miał należnej mu taryfy ulgowej związanej z wiekiem, to takie "wychowanie" jest o kant dupy potłuc.
Odpowiedza ja nie wyobrażam sobie utrzymywania nieroba, który nie pracuje, nie uczy się, nie a ambicji czy celów.
Odpowiedz16-latek już kuma, że życie to nie jest My Little Pony a jedzenie samo się w lodówce nie pojawia. Więc o jakiej taryfie ulgowej mówimy? Młody, zdrowy to niech ponosi cegły, nic mu nie będzie.
OdpowiedzMoże i zdrowy, ale chyba tak zapędzany do nauki, że na nic innego mu czasu nie starczało - raczej nie na to, żeby pograć w nogę z kolegami, czy pojeździć na rowerze, skoro miał zero formy. Chyba ktoś wychowując go zapomniał, ze oprócz umysłu posiada i ciało. Przesada w wychowaniu niedobra w każdą stronę.
OdpowiedzSkoro jest podane jako zachowanie wyjątkowe, że po pierwszych dniach w pracy "padł jak stał bez kompa" to raczej miał czas na zajęcia pozanaukowe.
OdpowiedzJak ja miałam 16 lat pracowałam w stajni. Przerzucałam kilka ton gnoju co drugi, trzeci dzień w trzydziestostopniowym upale. Codziennie biegałam z wężem strażackim, żeby zmoczyć padoki, coby się nie kurzyło, jak koniki biegały. Biegałam przy koniach jak dzieci uczyły się jeździć. Jakoś przeżyłam. Przeżyłam też pracę w ogrodzie przy szpadlu i na budowie. Jestem kobietą i nigdy nie narzekałam na ciężką fizyczną harówę. Nawet lubię się zmęczyć;) Niby dlaczego szesnastoletni chłopak miałby dostawać taryfę ulgową przy prostych, fizycznych pracach (raczej nic innego na budowie nie robił bez doświadczenia)? Teraz pracuję w sklepie i widziałam wiele młodych dziewczyn, które rezygnowały z pracy po kilku dniach, bo wydawało im się, że w sklepie będą siedzieć przez osiem godzin na zadzie i ewentualnie raz na jakiś czas obsłużą klienta. A tu trzeba dostawę rozłożyć, na półki dokładać, zaplecze sprzątnąć... Niech się młodzież uczy, jak wygląda praca. Taki młody dostałby taryfę ulgową, a później poszedłby do innej pracy i byłby zdziwiony, że ma jakieś obowiązki i ktoś czegoś od niego wymaga.
OdpowiedzMądry ojciec, może i z syna wyrośnie coś dobrego.
OdpowiedzZabawne, mam 24 lata, 4 lata pracowalem w 1 firmie na magazynie, teraz siedze za biurkiem w tej samej firmie i zarabiam dobra kase. Skonczone mam tylko gimnazjum, studiujcie i uczcie sie do 30 roku zycia najlepiej, MCdonalds juz czeka. ;-)
OdpowiedzJak się kończy europeistykę albo inny dziwny kierunek, na który łapią jak leci, to nie dziwne że się pracy nie ma w zawodzie. Z kolei np. po politechnice, jak się jeszcze dostanie i zakończy z dobrymi wynikami,a w trakcie studiów załapie jakąś pracę/staż/praktykę w okolicach zawodu swojego, to można coś znaleźć bez większych problemów, tylko trzeba chcieć.
OdpowiedzI co tam robisz? Księgowość na przykład, czy może ISO wdrażasz? Powidz mi, napisz czym się zajmujesz i ile to jest gruba kasa. Bo dla jednych to 2,5 tys. dla innych 10 tys. A może siedzisz w jakichś zespołach projektowych? No widzisz, taki Liebeskind, dzisiaj popstar architektury, dość zamożny dzięki swoim dokonaniom skończył studia. Nie chcę nic mówić, ale prof. Oczywiście pensja laboranta do najwyższych nie nalezy, ale taki biotechnolog w międzynarodowym koncernie farmaceutycznym, to już trochę zarabia. I zastanawiam się, czy próbowałeś porównać swoją pensję z tym, co mój kolega po Politechnice Wrocławskiej wyciąga w Dolinie Krzemowej. Chcesz to wiedzieć?
Odpowiedz