Kiedyś tam siedzę sobie w biurze, w którym od czasu do czasu pracuję na zlecenie. Przerwa, poszłabym zapalić, ale moja benzynowa zapalniczka została ostatnio skąpana, a zwykłych gazowych raczej nie posiadam. Aaale zaraz... powinnam mieć przy sobie jakaś awaryjną. Wywalam zawartość torby na biurko i okolice, szukam, szukam, pechem nie ma. Hmm... może jest w kosmetyczce. W kosmetyczce z kosmetyków trzymam tylko perfumy, reszta to rzeczy dziwne i dziwniejsze. Trzymam tam też puste pudełko po zapałkach.
Praca na zlecenie jest niby biurowa, ale tak naprawdę wymaga od nas częstego wychodzenia w teren i robienia różnych manualnych rzeczy. Nigdy nie wiadomo, kiedy trafi nam się takie wyjście, więc cały czas musimy być na to przygotowani. Jestem fanką biżuterii i noszę jej sporo, z 8-10 pierścionków, po kilka kolczyków w każdym uchu, na szyi też mi coś dynda i się plączę. Przed wyjściem w teren ściągam to wszystko dla własnego bezpieczeństwa i wygody. Ponieważ kilka razy zdarzyło mi się zgubić pierścionek czy kolczyka, który wypadł z kieszeni, już od dłuższego czasu ładuję cały swój złom do tego pudełka od zapałek i pudełko do kosmetyczki. Bezpiecznie i wszystko w jednym miejscu.
Dziewczyna z boksu obok, dajmy na to Kaśka, taka luźna znajoma, z którą ledwo jesteśmy na dzień dobry, wpadła w odwiedziny i pożyczyć kawę. Zainteresowała się powodem, dla którego rozwalam zawartość torby po całym świecie. Mówię, że szukam zapalary i czy nie ma pożyczyć, na co Kaśka, że przecież mam zapałki, to nie mogą być zapałki? Byłam właśnie po powrocie z terenu, rozebrana ze swoich błyskotek. Mówię Kaśce, że to nie zapałki, pokazuję, o, patrz, jakie pojemne pudełko. Kaśka trochę zaskoczona, a mogłaby obejrzeć błyskotki? A czemu nie. Niech ogląda. Sprawdziła rozmiar pierścionków. O, jakiś tam nawet pasował. O, kolczyki jakie ładne. Wygodne? Co za kamyk? Opal? Jaki ładny. Zapalary nie miała. Przerwa upłynęła mi na upychaniu bałaganu z powrotem do torby. Tego dnia żyłam zdrowo.
Zapomniałam o wszystkim.
Jakoś półtora tygodnia później znów siedzę w biurze, walczę z następnym zleceniem, znów po terenie, zmęczona i zła. Poszłam zapalić. Bez hecy z rozwalaniem torby, bo zapalniczka wróciła już z serwisu. Wróciłam na górę. Walczę z papierologią. Drukarka się zacięła. Dałam czas panom technikom. Poszłam zapalić. Godzina 7 wieczorem zastała mnie na końcem papierków, czekam na ostatni wydruk, przeciągam się, biuro puste i ciche... Łyso i niewygodnie mi bez pierścionków (kto długo nosił choćby obrączkę, to wie, jakie to nieprzyjemne uczucie po zdjęciu i jak często bezwiednie sprawdza się, czy obrączka jest na palcu). Drukarka szumi i warczy, wyciągam sobie kosmetyczkę z zamiarem założenia swoich błyskotek i zonk. Nie ma pudełka po zapałkach.
Ciśnienie podskoczyło mi momentalnie. Wartość dosyć spora, bo wszystko srebrne, wartość sentymentalna niezmierzalna, bo i pierścionek po babci, i kolczyki, w których mama szła do ślubu... Przetrząsnęłam torbę, biurko, okolice, potem całe biuro, chociaż po głowie cały czas tłukło mi się, że nie ma opcji, żebym zgubiła to cholerne pudełko. Torby nie miałam ze sobą w plenerze. Pudełko przecież nie dostało nóg, nie wyszło samo z zapiętej na zamek, przewiązanej wstążką kosmetyczki, zapiętej torby i zamkniętego biura.
Tłukę się jak oszalała po biurach obok, bo może jednak doznałam zaćmienia mózgu i coś z tym pudełkiem zrobiłam?
Dorwałam kolegę z piętra, prawie z bekiem mówię mu, że zgubiłam całą biżuterię. Kolega, znając mojego hopla, którego raczej ciężko przeoczyć, zasmucił się również i pomógł szukać. I tak sobie szukamy bez sensu, po kserowni, po socjalnym, po korytarzach, zaglądamy do lodówek, do umywalek, w różne miejsca, gdzie pudełka na pewno nie będzie.
Zaczynam beczeć. Nasze tłuczenie się po piętrze zwraca uwagę kolegi-technika, który po południu naprawiał drukarkę. Pytam, czy nie widział bezpańskiego pudełka po zapałkach podróżującego samotnie korytarzami biura? Kolega-technik się zafrasował, pomyślał, powzdychał, pudełka nie widział, ale pyta:
K-T: A Kaśki pytałaś?
Ja: A po co?
K-T: A bo dzisiaj kilka razy wpadała do twojego boksu, ale za każdym razem akurat byłaś zapalić. Raz nawet trochę na ciebie czekała, ale potem poszła. Jak drukarkę kończyłem naprawiać. Notabene, nie była zepsuta, tylko ty jesteś ćwiara, tuszu nie umiesz zmienić.
No super. Pal licho tusz. Zaśmierdziały mi wizyty Kaśki, przecież wie, kiedy nie ma mnie w boksie bo palę, przechodzę koło niej za każdym razem, kiedy idę do windy. Oślepła? I nagle zapragnęła mojego towarzystwa? Nigdy nawet nie rozmawiałyśmy dłużej.
Koledze-technikowi wytłumaczyłam, dlaczego tak płaczę za pudełkiem zapałek za 20gr. Potem zgłosiłam sprawę dyrowi, jeszcze tego samego wieczora, niepokojąc go na prywatną komórkę.
Rano przyparta do muru Kaśka wyjaśniła, bardzo oburzona, że pudełko znalazła w rogu parkingu, tam, gdzie palimy, więc pewnie wypadło mi jak paliłam. I że ona chciała je dzisiaj oddać, bo wczoraj już nie mogła mnie znaleźć.
Nic, że nie biorę torby, kiedy idę palić. I że prędzej zgubiłabym całą kosmetyczkę niż samo pudełko. Nic, że gdyby faktycznie znalazła, mogła do cholery zostawić na portierni albo zadzwonić albo cokolwiek.
No nie. Szła w zaparte, że znalazła na parkingu.
Pudełko oddała, wielce obrażona.
Brakowało w nim pary kolczyków z opalem i jednego pierścionka, dziwnym trafem tego, który pasował jej na palec. Całe szczęście nie tego po babci.
biuro
mam nadzieję, że zamierzasz odzyskać swoje kolczyki i pierścionek?
OdpowiedzNajwyraźniej ta Kaśka kradła dla siebie, a skoro tak, gdzieś są. Warto by to zgłosić na policję... ale nie wiem, czy czasem, jeśli masz przypadkiem dojście do paru facetów o wymiarach 2x2m, rozmowa z nimi nie skłoniłaby jej do zwrotu szybciej i skuteczniej...?
OdpowiedzZ całym szacunkiem-nie rozumiem, jak można być tak nieostrożnym. Jak można zostawiać portfel/telefon/kosztowności bez opieki w miejscu, gdzie kręcą się obcy ludzie? To jak zaproszenie dla potencjalnego złodzieja.
OdpowiedzNiby tak, ale jak się pracuje jakiś czas z tymi samymi ludźmi, to jakieś zaufanie się jednak ma...
OdpowiedzNawet jeżeli ci ludzie to w większości tacy współpracownicy jak "Kaśka, taka luźna znajoma, z którą ledwo jesteśmy na dzień dobry"? Nawet jeżeli się ich wcale nie zna?
OdpowiedzTo chyba bardzo przekichane być tak nieufnym...
Odpowiedzardnaskela609-przekichane to jest stracić telefon, portfel, odtwarzacz, laptopa, torbę czy inne wartościowe przedmioty. Mnie nikt nigdy jeszcze nie okradł i nie uważam, żeby to było "przekichane". Gdyby autorka była taka "nieufna", to dalej miałaby kolczyki i pierścionek.
Odpowiedz@fenigreyback, z całym szacunkiem, ale jak można być takim palantem, żeby wyjeżdżać z pretensjami do okradzionej osoby, usprawiedliwiając złodzieja? Złodziejka jest dla Ciebie, ok, a właścicielka biżuterii jest lekkomyślna, zostawiając swoje rzeczy na chwilę? I pewnie gwałcicieli też tak ładnie tłumaczysz? Bo wyjście z domu i zabranie c*pki ze sobą to zaproszenie do gwałtu? A nie przyszło Ci do głowy, że to Kaśka ma problem ze sobą, skoro kradnie?
OdpowiedzNikt tu nie usprawiedliwia złodzieja, co nie znaczy, że rozsądnie jest ujawniać takie "tajne kryjówki" przed luźnymi znajomymi. Podajesz swoim współpracownikom PIN do karty płatniczej i mówisz im, gdzie te kartę trzymasz? Nie? Dlaczego, przecież jeśli z tego skorzystają, to będzie tylko o nich źle świadczyć ;)
Odpowiedzsparxx-zacytuj, gdzie "wyjechałem z pretensjami", albo sklej wargi. Gdzie, myślicielko, napisałem, że złodziejka jest ok? Uwielbiam takie zaklinanie rzeczywistości. Zacznij zostawiać kluczyki od auta w drzwiach-jak ktoś ukradnie, to przecież nie twoja wina, tylko złodzieja, prawda? Ale zaraz... Czyżby firmy ubezpieczeniowe uważały inaczej? Czy firmy ubezpieczeniowe to banda palantów, czy może jednak racjonalnie myślący ludzie?
OdpowiedzZ całym szacunkiem, sparxx, ale jaki jest sesn chodzenia do pracy obwieszoną bizuterią jak choinka tylko po to by cały ten złom ściągnąć po przyjściu do pracy i trzymać go w pudełku po zapałkach? Rzeczy kosztowne ( nawet jeśli jest to tylko wartość sentymentalna) jakoś się zabezpiecza a nie trzyma w miejscu, ktore jest dla każdego dostępne. Okazja czyni zlodzieja. To tak samo, jakbym chwaliła się w pracy zawartością portfela a następnie poinformowalabym współpracowników ( nota bene są to obcy ludzie), że zawsze go trzymam w otwartej szafce w szatni. Ja nie ruszam cudzej własności ale wiem, że niestety, nie wszyscy tej zasady przestrzegają.
OdpowiedzWiecie, ta dyskusja przywodzi mi na myśl ostatnią zasłyszaną w TV mądrość na temat gwałtów. "Nie mówcie kobietom, aby były ostrożne, tylko mężczyznom, żeby nie gwałcili". Tak, bo oczywiście każdy facet chodzi po ulicy, aby gwałcić i wystarczy mu powiedzieć, że nie wolno. A feministka wygłaszająca tę mądrość była oburzona, że ktoś po koncercie zwrócił się ze sceny do dziewczyn, aby "uważały na siebie". Tu mamy podobną sytuację. Co z tego, że oczywistym jest, że nie wolno kraść i gwałcić? Czy to znaczy, że mamy bezgranicznie ufać wszystkim na około, bo przecież ja nie kradnę i nie gwałcę, czyli inni też. Jasne, że przestępstwo to przede wszystkim wina przestępcy, ale przy ODROBINIE rozsądku ofiary można się przed tym uchronić.
OdpowiedzZ tego co mówisz to to jakieś korpo. Nie widziałem jeszcze korpo bez jakiegokolwiek monitoringu, nawet szczątkowego. A już na parkingu to szczególnie.
OdpowiedzPowiedz każdemu, komu ufasz w pracy jak wyglądała biżuteria, która zaginęła. Kiedyś się może "koleżanka" sama wkopie zakładając tę biżuterię w dzień pracy?
OdpowiedzDziwisz się, że cię w Polsce okradli? To tak jakby się dziwić, że w Afryce jest gorąco. ;) Przecież to kraj katolicki, a katolicy specyficznie pojmują swoją wiarę - ślub czy komunia na pokaz to chętnie, ale żeby przestrzegać np. siódmego przykazania to gdzie tam. ;) W kradzieży ze sklepów Polaków przegonili ostatnio tylko Rosjanie. Polscy złodzieje samochodów są znani w całej Europie (zwłaszcza w Niemczech). Polaczek cwaniaczek potrafi też buchnąć trakcje kolejowe, samochów spod komendy policji a nawet napis z bramy obozu Auschwitz. A już klasyką była kradzież roweru kolesiowi, który od lat przemierza świat na rowerze i akurat w Polsce mu ten rower ukradziono. O korupcji nie wspomnę - w bardziej zbiurokratyzowanej Skandynawii jest mniejsza korupcja niż u nas.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2013 o 1:10
Tak, bo w innych krajach nie kradną, a powodem kradzieży nie jest bieda i chęć łatwego zysku, tylko katolicyzm. Gdyby Polska była krajem, w którym dominowałby ateizm, to kradzieże ograniczyłyby się do zera, tak? Z kim żeś się na łby pozamieniał, człowieku? Niewytłumaczalna nienawiść do własnego narodu odebrała ci RESZTKI zdrowego rozsądku. Niech zgadnę-jesteś typowym marianem, który wyjechał pracować za granicę i czuje się "obywatelem świata", lepszym od wszystkich w kraju, prawda?
Odpowiedz@Delmet: może to dla Ciebie będzie szokiem, ale muszę Ci to powiedzieć. Złodzieje są wszędzie, w każdym kraju, w każdym społeczeństwie. Złodziejstwo to proceder internacjonalny i interrasowy nawet. Złodzieje są też wśród wyznawców każdej religii: i wśród katolików, i protestantów a nawet wśród wyznawców Boga Grzmiąca Skała na wyspie Booga-Booga.
Odpowiedz@delmet - zmień sobie nicka na "dement"
OdpowiedzMam nadzieję, że rozpowiesz o tym, że zginęły Ci te precjoza i że je dokładnie opiszesz, a przy tym powiesz, że akurat zginęły wtedy, kiedy Kaśka znalazła je na parkingu. Oczywiście dodaj, że nigdy nie wynosisz tego pudełeczka. Po prostu zrób czarny PR tej Kaśce.
OdpowiedzNie wiem czemu nie mogę dodać postu bezpośrednio pod tamtym więc odpowiadam tutaj. Czy ja gdziekolwiek napisałem, że w innych krajach nie kradną w ogóle? Nie, więc na przyszłość proszę o czytanie ze zrozumieniem. Oczywiście, że złodzieje są w każdym państwie, ale Polacy są od kradzieży wyjątkowymi specami, są jednym z liderów w tej niechlubnej dziedzinie. Tym bardziej to boli, że jest to podobno najbardziej katolicki kraj w Europie. W Niemczech 70% ujętych złodzieji samochodów to Polacy. Kradzieże innych sprzętów znacząco zwiększyły się w niemieckich miejscowościach przygranicznych gdy Polska weszła do strefy Schengen. W rankingu kradzieży w sklepach zajęliśmy miejsce tuż za Ruskimi W korupcji w każdym rankingu jesteśmy w czołówce. To są wszystko fakty statystyczne. I możecie sobie minusować ile wlezie, ale faktów nie zakrzyczycie. Dlaczego temu kolesiowi co od lat okrąża świat na rowerze ukradziono rower nie w 100 innych krajach, tylko akurat w Polsce? Zrozumcie, że patriotyzmem nie jest idealizowanie swojego kraju i rodaków, tylko właśnie piętnowanie tej złodziejskiej mentalności i katolicyzmu na pokaz (do katolika, który żyje uczciwie nic nie mam). Jak pisał Norwid - nie ten ptak zły, co własne gniazdo kala, lecz ten, co mówić o nim nie pozwala.
OdpowiedzZmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 czerwca 2013 o 0:45
"W Niemczech 70% ujętych złodzieji samochodów to Polacy"-proszę dane, albo przeproś i zamilcz. I popracuj nad ortografią. Dowiem się, jaki jest związek między katolicyzmem, a zwiększoną liczbą kradzieży?
OdpowiedzProszę bardzo: http://www.rp.pl/artykul/28,845542-Niemcy--plaga-kradziezy-przy-granicy-z-Polska.html Jaki to wszystko ma związek z katolicyzmem? Ano taki, że w Polsce dominuje odpustowy katolicyzm na pokaz. Mamy chyba najbardziej wpływowy Kościół, ale jednocześnie ten sam Kościół nie ma żadnego wpływu na kształtowanie moralności swoich owieczek. Jak trzeba zwalczać gejów, Żydów czy jakąś partię polityczną to kler jest skuteczny w przekonywaniu wiernych do działania, ale podobnej skuteczności w kształtowaniu morale już jakoś nie widać. Także dlatego, że sami księża nie dają zbyt dobrego przykładu.
Odpowiedz"70 procent ujętych na gorącym uczynku złodziei samochodów to Polacy – mówi „Rz" pragnący zachować anonimowość polski ekspert z Berlina"-nooo, to faktycznie wiarygodne dane. "pragnący zachować anonimowość znajomy delmeta twierdzi, iż ten obgryza paznokcie u stóp i śmierdzi kałem"-taka sama wiarygodność. I co, jesteś przekonany, że gdyby nie Kościół i jego nauki, to kradzieży byłoby mniej, a ludzie byliby lepsi? LOL.
OdpowiedzMasz tam nawiązanie do artykułów w 3 gazetach, opis sytuacji w miastach niemieckich przy granicy i wypowiedź policjanta pod nazwiskiem, który przytacza oficjalne statystyki. Te konkretne 70% podał rzeczywiście anonimowi ekspert, ale to chyba nie dziwne, że wolał się nie ujawniać znając "samokrytycyzm" naszych rodaków, którzy by mu nie darowali tego typu wypowiedzi. Zresztą nawet jeżeli nie wierzysz w te 70% to wymowa całego artykułu jest dość jasna - Polacy kradną dużo. Zresztą uważasz, że Rzepa celowo by zawyżyła statystyki na niekorzyść Polaków? Notabene, na tym portalu też większość ludzi (wszyscy?) pisze anonimowo. Nie wiem czy gdyby nie Kościół to byłoby lepiej, ale fakt faktem, że w tych rejonach Polski, gdzie Kościół ma najsilniejszą pozycję jest w Polsce najgorzej. Te mieściny i wioski, w których proboszcz jest lokalną szychą charakteryzuje właśnie taki typowy moherowy, prostacki katolicyzm, gdzie po niedzielnej mszy obgaduje się chamsko innych parafian, chleje na potęgę i nie toleruje jakiejkolwiek inności (od ateistów po ludzi z nieślubnym dzieckiem).
OdpowiedzPolacy kradną, bo są biedni, a otwarcie w Polsce własnego interesu graniczy z cudem. Popatrz sobie ile kradzieży jest w najbiedniejszych regionach świata... 70% to zmyślona liczba, niemająca pokrycia w jakichkolwiek badaniach, ot-rzucona z czapy. Tyle na ten temat. Bzdur odnośnie mitycznych rejonów Polski, gdzie ksiądz stoi ponad wszystkimi, a chordy katolików palą w stodołach gejów i żydów wsadź sobie w buty, bo to bzdury których naprawdę nie ma potrzeby komentować. Odjechałeś w dalekie intelektualne galaktyki.
OdpowiedzZłych uczynków nie popełnia się wyłącznie z biedy, a często z wypaczonej moralności. Na przykład wielu Arabów to milionerzy - dlaczego część z nich inwestuje kasę w normalne interesy (także w Europie - w przemysł, usługi, w kluby piłkarskie), a część inwestuje we wspieranie terroryzmu? Jedni i drudzy nie są przecież biedni, a jednak zachowują się zupełnie inaczej, bo mają inną mentalność. Tak samo jest z kradzieżą samochodów - przecież często po kilku takich skokach człowiek jest nieźle ustawiony, a jednak kradnie dalej. Krótko mówiąc - bieda nie może wszystkiego usprawiedliwiać. Ilu to ludzi biednych pracą i determinacją wyrywa się ze wsi do miasta, z mniejszego miasta do większego albo wyjeżdża za granicę by tam uczciwie zarabiać. Wielu jednak woli iść na łatwiznę i kraść. Co do tych "mitycznych rejonów" to nie są one mityczne. Palenia gejów i Żydów oczywiście nie ma (zresztą większość ludzi w tych rejonach nigdy Żyda czy geja na oczy nie widziała), ale ostracyzm społeczny co do każdej inności jak najbardziej jest, zresztą nawet tutaj były opisywane i najczęściej właśnie dotyczyły tej najbardziej katolickiej części Polski.
OdpowiedzByły tu opisywane całkowite dyrdymały, w których prawdziwość wierzą tylko antyklerykalne gimby. Przyznaj się w końcu, że twoje 70% jest zmyślone i przeproś.
OdpowiedzOczywiście, KAŻDA z opowieści, w których pojawia się zły ksiądz czy fanatyczny moher jest zmyślona. W taki razie co powiesz np. na to: http://natemat.pl/32353,antysemityzm-w-kosciele-grzech-glowny-zaniedbanie http://www.youtube.com/watch?v=slS8DMgHBqY http://nortus.pinger.pl/m/2891676 http://duszpasterstwo.org/index.php?id=608&id2=34 http://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2013/01/15/lista-zespolow-i-gatunkow-muzycznych-skazonych-dzialaniem-demonicznym-opracowana-przez-ksiezy-egzorcystow/ http://www.youtube.com/watch?v=VBYyMf76ooM Autentyczności tych źródeł nie jesteś w stanie podważyć. Masz tu swoją miłość do bliźniego, tolerancję do inności (nawet tak błahej sprawy jak muzyki się czepiają!), czy dawanie dobrego przykładu dla innych.
OdpowiedzJeszcze o tym zapomniałem: http://www.youtube.com/watch?v=tSdPojDhaYY
OdpowiedzNie chce mi się przeglądać tych wszystkich linków, bo jesteś baranem który nie odróżnia opinii poszczególnych księży od oficjalnego zdania Kościoła. Są księża krytykujący muzykę metalową i są księża grający metal. W kwestii 70% kłamałeś jak pies, a teraz nie chcesz się do tego przyznać. Żałosne.
OdpowiedzLinki podałem w odniesieniu do twojej opinii, że wszystkie historie z Piekielnych dotyczące patologii w kościele, czy dewotów i moherów są niewiarygodne. Skoro ja potrafiłem znaleźć podobne historie, których autentyczności nie da się podważyć to nie masz podstaw żeby sądzić, że podobne historie się nie zdarzają. A skoro się zdarzają to znaczy, że i historie opisywane na Piekielnych mogły się zdarzyć w rzeczywistości. Co do tych 70% to nie mam za co przepraszać. Dla mnie te dane są wiarygodne. Po pierwsze dlatego, że Polacy kradną dużo, na co jest dużo dowodów (poza tym co podałem np. tutaj http://www.bibula.com/?p=59977) i 70% jest liczbą wiarygodną. Po drugie dlatego, że Rzepa nie ma żadnego interesu w tym żeby zawyżać liczbę kradzieży. Zresztą czy to ważne czy Polaków złapanych na gorącym uczynku jest 70% czy np. 60%? Istotne jest to, że o działalności naszych rodaków jest głośna w Europie. Nawet ci porządniejsi Polacy mówią, że za granicą najgorzej jest trafić na Polaka pracodawcę, bo taki cię prędzej w wała zrobi niż Angol czy Szwab.
Odpowiedzmonitoring, kamering, cos ten?
Odpowiedz