Niezbyt często wyjeżdżam samochodem poza GOP (na dłuższe podróże wolę pociągi), ale Kraków jest relatywnie blisko, a studiuje tam multum moich znajomych, więc ostatnio się wybrałem z wizytacją. I jedno powiem: nigdy więcej autem.
Nie wiem, czy to słynna krakowska oszczędność czy co innego, ale połowa kierowców nie włącza świateł aż do wjechania na główną ulicę - nawet w nocy. W rezultacie wieczorem na wąskich osiedlowych uliczkach dwa razy przywaliłbym w auto wyłaniające się zza winkla. Za każdym razem kierowca w tym drugim aucie pokazuje mi wymownie, że jeździć nie umiem...
Prawo jazdy zdawałem niedawno i mogę się założyć, że te ciągłe linie oddzielające pobocze od jezdni są absolutnie nieprzekraczalne. Cóż - nie w Małopolsce. Tutaj pobocze służy do tego, by spychać na nie wolniej jadące auta i wyprzedzać na trzeciego. Życie na krawędzi. Dosłownie.
edit: To, że jeżdżę tylko po GOP (i sporadycznie gdzie indziej), to nie znaczy, że jeżdżę mało. Poza tym, choćbym nie wiem ile i gdzie jeździł, przecież dalej inny kierowca bez świateł w nocy czy spychający na pobocze piraci drogowi dalej są piekielni, nie ja.
małopolskie drogi
Małopolska jest wzorem wszelkich cnót jeśli chodzi o kulturę i pomyślunek na drodze w porównaniu z Mazowieckim. Byłam tam jakiś czas temu i jadąc 80 km/h cały czas musiałam jechać poboczem, bo szaleńcy z dwóch pasów zrobili sobie cztery( w przeciwną stronę też wolniejsze auta jechały poboczem).
OdpowiedzMazowieckie nie ogranicza się tylko do Warszawy. :)
OdpowiedzA Malopolska nie tylko do Krakowa...
OdpowiedzNa DK7 (Mazowsze-Małopolska) widziałem podwójne wyprzedzanie "na trzeciego". Czyli na jezdni o jednym pasie z poboczem w każdą stronę w jednym momencie znalazły się obok siebie cztery auta.
OdpowiedzJeżdżę sporo po różnych miejscach i drogach i muszę Ci powiedzieć że takiego chamstwa na drogach jak w Małopolsce nie spotkasz nigdzie indziej. A Mazowszanie przy krakusach to wzory cnót.
OdpowiedzTylko, że większość z tych chamów dziwnym przypadkiem jeździ na mazowieckich blachach.
OdpowiedzKrakusy zawziente som. Ciesz się, że ci lusterek nie pourywali, albo czegoś gorszego nie zrobili. Obca rejestracja (a już w szczególności Warszawa i ślunsk) to problemy na własne życzenie.
OdpowiedzWiesz to samo dziala wszedzie. kiedys w Bydgoszczy porysowali mi samochod bo byl na krakowskich blachach. wiec nie mow ze "krakusy" sa zle. wszedzie trafic mozna na debili.
OdpowiedzAle czemu srodkiem pasa nie jezdzicie? Czolgami tam jada?
OdpowiedzPostępujesz nierozsądnie. Powinieneś właśnie jeździć jak najwięcej, a nie zostawiać samochód w domu, bo nigdy nie wyzbędziesz się lęku przed kierowaniem, a to ten lęk powoduje, że wszystkie sytuacje na drodze spostrzegasz jako zagrażające. Jeździj, a nabędziesz pewności siebie za kierownicą.
OdpowiedzGorzkimem raz mówi mądrze, a minusy i tak dalej lecą... :D To samo powtarzał mi instruktor - jeździć, jeździć, jeździć. Już pomijam krakowski kontekst.
OdpowiedzAleż ja jeżdżę bardzo dużo, tyle, że tylko po Śląsku ;)
OdpowiedzDawno temu nie lubiłem jeździć po Krakowie. Bardziej "zdecydowany" krakowski styl jazdy i korki takie potężniejsze. Z radością wracałem do rozkopanego centrum Katowic(czasy przebudowy ronda), gdzie ludzie jakby uprzejmiej nawzajem się przepuszczali(co ciekawe, przed remontami tu także obowiązywała zasada "gdy mam pierwszeństwo, to mam pierwszeństwo" i nieistotne było że w korku wszyscy stali). Teraz nabrałem już wprawy w poruszaniu się krakowskimi ulicami. Śląski ruch drogowy to jednak zaciszna peryferia w porównaniu do krakowskiego.
OdpowiedzJeżeli masz możliwość zjechania na pobocze żeby ktoś Cię mógł wyprzedzić to dlaczego tego nie robisz? jeżeli mi się nie śpieszy to zawsze puszczam innych.
OdpowiedzWyprzedzanie na trzeciego i czwartego jest bardzo niebezpieczne, a zjeżdżając na pobocze tylko zachęcasz do tego. Jeśli nic nie jedzie z przeciwka i nie ma ciągłej linii można Cię wyprzedzić bez Twojego zjeżdżania na pobocze. W innym wypadku ryzykujesz (gdy dwóch wyprzedzających na trzeciego/czwartego się tryknie, wysoce prawdopodobne jest, że trykną i w Ciebie).
OdpowiedzTo jest nielegalne. Pobocze nie jest od tego, żeby robić dodatkowy pas, tylko od tego, żeby się na nim zatrzymać jak zepsuje się auto. Poza tym, ja już jadę maksymalną dozwoloną prędkością - to po co mam jeszcze tego za mną puszczać?
OdpowiedzBiedaku, a więc będziesz do końca życia jeździł autem tylko po własnej wiosce? Współczuję. Ja prawo jazdy mam od kilku lat, a zjeździłam samochodem prawie całe Bałkany, połowę Francji, Włoch i Ukrainy. I wierz mi, to o czym piszesz, to przy tamtejszych zwyczajach pikuś ;).
OdpowiedzJa głównie jeżdżę po takiej: http://www.dts-sa.pl/typo3temp/pics/2ed2283c7c.jpg wiosce, a się nie boję. Boję się natomiast idiotów, którzy jadą bez świateł po zmierzchu czy piratów drogowych spychających mnie, jadącego z maksymalnym ograniczeniem prędkości, na pobocze, bo panisku się śpieszy.
OdpowiedzWitamy w świecie Red Bulla.
OdpowiedzOd kiedy to, że ludzie tak robią wszędzie sprawia, że jest to mniej piekielne? Dlaczego to, że człowiek nie może czuć się bezpiecznie na drodze mimo przepisów nie jest powodem do narzekania? Kierowcą nie jestem, ale przepisy są w jakimś celu...
OdpowiedzMogę się zgodzić tylko co do jazdy bez świateł w nocy, to już niebezpieczne, jeśli kogoś nie widać, nie ważne gdzie. Co do reszty, to mówiąc krótko: zamiast jeździć przepisowo, zacznij jeździć normalnie. Czy to jakaś tajemnica poliszynela, że przepisy to w pewnej mierze abstrakcja? Na pewno musisz uwierzyć w siebie i korzystać częściej z samochodu. Do gestów innych kierowców podchodź z dystansem, bo nie ważne, czy jeździsz dwa lata, czy dwadzieścia, zawsze znajdzie się jakiś król szos, przekonany, że ruch drogowy powinien dostosować się do niego.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2013 o 12:19
Może jestem jakiś inny, ale dla mnie jeżdżeniu po poboczu nie jest normalne. Po coś te linie tam wymalowali.
Odpowiedz@londoncalling Według przepisów nie, ale w praktyce kierowcy zjeżdżają trochę na prawo, za linię, żeby można ich było łatwiej wyprzedzić jeśli muszą jechać wolniej. Z tego co piszesz, wynika, że jeździsz wolniej niż przeciętny kierowca. Większość po prostu nie ma czasu lub cierpliwości na trzymanie się przepisowej prędkości.
OdpowiedzBoże, jak czytam te komentarze, to aż chcę was spytać - czy wg was ładna dziewczyna jest winna temu, że została zgwałcona, bo "prowokowała"?
OdpowiedzJeśli zauważyłeś kogoś bez świateł, trzeba było mu "mrugnąć" dla przypomnienia, zamiast podciągać to pod stereotypy i jeszcze chrzanić o "połowie" kierowców. Chyba że minąłeś DWA samochody, a jeden jechał bez świateł.
OdpowiedzE tam ;) Mieszkałam pewien czas w Krakowie, w dodatku w śródmieściu i na domiar złego jeździłam samochodem dzień w dzień (jestem kierowcą z zawodu). Po kilku dniach da się do takich chamów przyzwyczaić, ba tu radzę działać na zasadzie wszedłeś między wrony... Jak sobie przypomnę te niezapomniane wyścigi z taksówkarzami i Warszawiakami :P Każdy dzień pełen wrażeń ^^
OdpowiedzHmm.. ja prawo jazdy robilam w Krakowie i jakos nie zauwazylam, zeby wszyscy kierowcy zachowywali sie tak, jak opisuje Londoncalling. A godzin wyjezdzilam sporo poza samym kursem jeszcze. Znaczy pewnie, ze znalezli sie buce, ktorzy krolami szos byli i za nic mieli i przepisy i bezpieczenstwo innych, ale po co taka generalizacja? Piraci drogowi sa wszedzie, niestety i tego nic nie zmieni. Nie sadze, aby odsetek wariatow na drodze w Krakowie byl wiekszy, niz w innych miastach. Takie uogolnianie jest niesprawiedliwe, bo wszedzie znajdzie sie czesc kierowcow przestrezgajacych przepisy, tak samo jak wszedzie beda debile nie tylko majacy przepisy za nic, ale i bezpieczenstwo otoczenia.
OdpowiedzChyba przesadzacie. Nie wydaje mi się, żeby ktoś kogoś na siłę spychał na pobocze. Zazwyczaj spotykałam się z przypadkami, gdzie kierowcy jadący wolniej przepuszczali kierowców, którym się spieszyło. Nie jestem z Krakowa, ale zdarzyło mi się kilka razy jeździć w Krakowie i bardzo dobrze mi się prowadziło :-) Zdecydowanie lepiej niż po Warszawie.
OdpowiedzPatrz, zdaża mi się jeździć i po GOPie (skąd pochodzę) i po Krakowie (gdzie studiuję) i wszędzie poziom chamstwa na drodze wydaje mi się podobny...
Odpowiedz> zdaża Aua!
Odpowiedz> Prawo jazdy zdawałem niedawno i mogę się założyć, że te ciągłe linie > oddzielające pobocze od jezdni są absolutnie nieprzekraczalne. No to się załóżmy. Dla zachęty - zakładamy się o jakąś kwotę, tyle że ja w razie przegranej płacę w euro, a ty w złotówkach. Stoi? To jaką sumę proponujesz?
OdpowiedzBoże, ale macie ból dupy. Akurat wy jeździcie wszyscy przepisowo i grzecnie z 2 łapkami na kierownicy co? Gdyby ludzie jechali spawnie i szybko korków by nie było. Pozdrawiam ten który nie boi się jechać 20 więcej i wyprzedzać. Minusujcie miernoty za kółkiem.
OdpowiedzAż sobie konto założyłem żeby skomentować historię. Z racji wykonywanego zawodu dużo jeżdżę samochodem. W czasie swojej dotychczasowej kariery za kierownicą zwiedziłem wiele państw europejskich - od Niemiec aż po Rumunię, a także dość dokładnie naszą Ojczyznę. Jeżeli chodzi o kierowców Krakowskich mam na ich temat stosunkowo niekorzystną opinię. W większości stanowią oni jakże ciekawe połączenie cwaniactwa i egocentryzmu z brakiem wyobraźni i umiejętności prowadzenia pojazdów. Cztery grzechy główne w ich wykonaniu to: 1. Wleczenie się bez potrzeby lewym pasem (główna przyczyna korków na Opolskiej. Wiem, że tam co kawałek są światła, ale są one tak ustawione, że przy pewnej prędkości można nie zatrzymać się od aquaparku aż po okolice Azorów). 2. Wykonywanie gwałtownych, niesygnalizowanych manewrów (próby zaoszczędzenia w ten sposób czasu kończą się zazwyczaj jego stratą i ogólnym wydłużeniem korka). 3. Zasypianie na zielonym (sytuacje kiedy przez skrzyżowanie przejeżdżają tylko dwa samochody nie są niczym niezwykłym), które prowadzi do... 4. Utknięcia na środku skrzyżowania (zablokowanie w ten sposób wszystkich skrzyżowań w promieniu 3 kilometrów na pewno rozładuje korki). Zasadniczo wyeliminowanie tylko dwóch ostatnich znacząco poprawiłoby sytuację na drogach.
Odpowiedz