Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Całkiem przypadkiem przypomniała mi się historia z czasów, kiedy "pracowałam" (za wikt,…

Całkiem przypadkiem przypomniała mi się historia z czasów, kiedy "pracowałam" (za wikt, opierunek i jazdę konną) w ośrodku kolonijnym. Oprócz obozów jeździeckich odbywały się tam kolonie "indiańskie", dla młodszych dzieciaków. Historia zasłyszana od koleżanki, wychowawcy najmłodszych dzieci (5-7 lat).

Dodam jeszcze, że działo się to jakieś 7-8 lat temu, większość dzieciaków miała więc już komórki, żeby się kontaktować z rodzicami, a dodatkowo rodzicom podawało się numer do wychowawcy ich dziecka.

Do rzeczy. Czwartego(!) dnia turnusu do mojej koleżanki dzwoni mama pewnej dziewczynki, powiedzmy Oli (prawdziwego imienia nie pamiętam). Rozmowa przedstawia się mniej więcej tak:
[M]ama Oli - Dzień dobry, ja jestem mamą Oli Iksińskiej, czy rozmawiam z jej wychowawcą?
[K]oleżanka - Dzień dobry, tak, jestem wychowawcą Oli, w czym mogę pomóc?
M - Widzi pani, dzwonię, bo ja mam takie pytanie... Czy Ola robiła już kupkę?
K - (WTF?!) ...eee, nie rozumiem, chce pani wiedzieć, czy...
M - Czy Ola robiła kupkę.
K - Hmm, wie pani, jest już czwarty dzień turnusu, więc raczej tak, jednak nie obserwujemy dokładnie, kiedy które dziecko załatwia potrzeby fizjologiczne...
M - Bo wie pani, w domu Ola zawsze robi kupkę, jak jej powiem i tak pomyślałam sobie, że pani tam ma więcej dzieci pod opieką i czy pani pamięta o Oli?

Dalszej rozmowy przytaczać nie będę, w każdym razie, okazało się, że mama Oli, nie dość, że nie wpadła na pomysł, że taki zwyczaj jest nieco dziwny (Ola miała siedem lat), to jeszcze była przekonana, że wychowawca każdemu dziecku mówi, żeby poszło się wypróżnić... Może jej się wydawało, że np. po obiedzie wychowawca wstaje i krzyczy: "Grupa druga, teraz wszyscy idziemy zrobić kupkę!" ;)

Na szczęście Ola okazała się mądrzejsza od swojej mamy, bo kiedy koleżanka (przestraszona, nie wypróżnianie się przez taki czas może doprowadzić do niezłych problemów, a mama Oli przekonywała, że Ola nie pójdzie na kupkę, jeśli się jej nie powie... ) znalazła ją i niedyskretnie spytała o potrzeby fizjologiczne, okazało się, że owszem, Ola robiła kupkę. Powiedziała też, że pierwszego dnia jej się chciało, ale nikt nic nie mówił, to nie robiła. Drugiego dnia chciało jej się coraz mocniej i wieczorem już nie wytrzymała...

Cóż, mama Oli została delikatnie poinformowana, że jej dziecko jest już na tyle duże, żeby samo wiedziało, kiedy musi skorzystać z toalety, Olę zaś koleżanka przekonała, że może tam chodzić kiedy tylko zechce, nie musi czekać, aż jej ktoś pozwoli.

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, jednak dla Oli mogłoby się skończyć w szpitalu. A to jest niestety tylko jeden przykład na to, jak nieodpowiedzialni potrafią być rodzice.

Kolonie

by Poecilotheria
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar cija
19 23

Toż to skrajna nieodpowiedzialność! Cztery dni zapominać o dziecku i toalety wzbraniać :D kolonie to jednak dobry pomysł.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 19

Eh... znam to. Kobieta (bo matką nazwać nie można) myła swego syna i podcierała tyłek nawet jak miał pięć lat...

Odpowiedz
avatar atheo
14 16

Pięć lat? Znam dzieciaka któremu matka tyłek podcierała chyba jeszcze w 3 podstawówce O_O

Odpowiedz
avatar pasia251
14 28

mój syn ma 5 lat i w podcieraniu tyłka trzeba mu trochę pomóc... tak samo myje np. głowę swojemu synowi i szyję :) nie wiem czy masz dzieci, ale 5-latek wymaga jeszcze pomocy rodzica w czynnościach pielęgnacyjnych i higienicznych...

Odpowiedz
avatar pasia251
20 28

Gremlin w przedszkolu panie też pomagają... pewnie w twoim mniemaniu lepiej, żeby dziecko chodziło z niedokładnie wytartą pupą przez kilka godzin... widać człowieku, ze dzieci nie masz... mój syn jest samodzielny stosownie do wieku - 5 latek ma prawo jeszcze z czymś sobie nie radzić. I napisałam o pomocy, a nie wyręczaniu - a to duża różnica.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
15 15

Jedeno dziecko sobie z pewnymi rzeczami radzi samo, a drugiemu trzeba pomóc, każde się rozwija w swoim tępie, ma inne zdolności manualne na przykład. I nie ma co oceniać, czy pięciolatek potrzebuje pomocy, czy nie. Ale wysyłanie dziecka, które samo sobie nie radzi z takimi rzeczami na kolonie... to jest dopiero głupota. I najczęściej rodzice słowem o tym nie wpomną, wychodzą takie rzeczy w praniu. Chyba zrobię jakiś spis, co rodzice potrafią wywinąć, jak wysyłają gdzieś swoje dziecko SAMO, a dzieci, które potrzebują pomocy przy higienie, to tylko malutka część tego, co już widziałam.

Odpowiedz
avatar bonsai
13 13

Ekhm... ja też swojemu 5-latkowi po kupie pomagam. Co prawda stara się wycierać sam, ale i tak mnie później woła "bo nie wie czy dobrze". Ba, nawet gorzej, 9-latce włosy myję! Długie są i sama sobie z nimi nie radzi [zwłaszcza ze spłukaniem porządnym].

Odpowiedz
avatar pasia251
10 12

@Gremlin w takim razie albo już zapomniałeś jak to było, albo masz bardzo zdolne dziecko... 5-latkowi mam zwrócić uwagę i nie pomóc jeżeli nadal ma problem? tak?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 18

@pasia251 - a co robiłaś przez trzy lata (2 - 5 lat), żeby dziecko się usamodzielniło? Nie twierdzę, że ma "wszystko" umieć i potrafić, ale samodzielna higiena u cztero - pięciolatka to nie jest coś ponad wiedzę, umiejętności i możliwości. W jaki sposób sprawdzasz czy dobrze tyłek wytarł? Zaglądasz? Nie lepiej uczyć trzy - czterolatka: wycierasz, patrzysz na papier czy czysty. Brudny? Wycierasz dalej. Nie chce się? To do wanny i umyć. Proste? Jak niedokładnie wytrze i się odparzy to będzie miał nauczkę, że trzeba dokładnie wycierać. Jak będziesz trzymać pod kloszem, to wyrośnie ciapa.

Odpowiedz
avatar bazienka
6 10

eee znam taka, co w tym wieku dziecko piersia karmila...

Odpowiedz
avatar bukimi
21 23

Może ona chce robić kupkę tylko u Piotrka?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2013 o 9:15

avatar Trollita
22 24

Chyba u Tomka :)

Odpowiedz
avatar bukimi
15 17

Nie wiem, ja robię u siebie :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 14

To nie jest nieodpowiedzialność rodziców, tylko ich zwyczajna głupota. A potem to straszny lament, że dzieci w dzisiejszych czasach to takie niesamodzielne są! No ciekawe ku*wa czemu?! Bo z pewnością nie przez takie zachowanie. Już się dość to i na innych portalach naczytałem, jak to rodzice "martwią" się o swoje dzieci, coby nie umarły z "przepracowania" i robią wszystko za nie- cóż, tak to jest, jak się samemu wychowuje swoje dziecko, jakby było kombinacją wszystkich chorób i upośledzeń.

Odpowiedz
avatar Armagedon
15 17

@mongol13: Nie martwią się... Robią to wszystko z niecierpliwości, pośpiechu i dla wygody. Łatwiej i szybciej sprzątnąć samemu klocki, bo za 10 minut zaczyna się serial/x-factor/przyszli goście/flaszka stygnie, niż czekać bez końca, aż synuś, czy córcia raczą. Nie chcą stać nad głową i popędzać, wolą sami... To samo dotyczy innych prac domowych. Ja zrobię szybciej, lepiej i dokładniej. Tylko potem dramaty, że małolat nie umie sobie sam nawet butów zawiązać. (He, He. Znam kilku dorosłych facetów, którzy do tej pory tego nie potrafią.)

Odpowiedz
avatar Kanna
5 5

No niestety bywa tak jak wspomniał/a Armagedon. Mój 3-letni syn sam ma sprzątać swoje zabawki + to co przy okazji narozwalał;) choć nie przeczę, że w wyjątkowych sytuacjach kiedy naprawdę nam na czasie zależy to robię to z nim (z czego większość oczywiście ja) ;)

Odpowiedz
avatar Dominik86
24 24

Drill - patrzysz zbyt sztywno na świat ;] na wszystko jest czas. bo rownie dobrze mozna nie czytac o kubusiu puchatku tylko opowiadac, ze niedzwiedzie zabijaja ludzi

Odpowiedz
avatar Dominik86
10 10

no nie, raczej uwazam, ze jak cos chcesz przekazac, to mow wprost, bedzie łatwiej, a nie jak baba ;]

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
8 10

Pięcioletnie dziewczynki były zafascynowane obrazowymi opowieściami o tym, że Indianie padli, bo za dużo chlali. Lubiły też brutalne kawałki, zawsze prosiły żeby jeszcze raz opowiedzieć o skalpowaniu. Jedna nawet chciała, żeby na niej zademonstrować, ale kolonijna piguła nie pozwoliła, nieużyte babsko... A tak całkiem serio, naprawdę Cię to aż tak bawi? Mi by się znudziło po dwóch dniach...

Odpowiedz
avatar Draxi
0 0

^To zmień sobie nick na Przerysowany_Onetowy_Napinacz albo coś, a nie się dziwisz że ktoś nie zrozumiał zawoalowanego przekazu :P

Odpowiedz
avatar Dedi
3 3

Po przeczytaniu jedno ciśnie mi się na usta: o ja pie...dole!

Odpowiedz
avatar ravier
0 0

Wystarczy dodać ) do klikalnego linku, artykuł istnieje.

Odpowiedz
avatar Onatoja
16 16

o nieee... wcale nie. Można trzymać BARDZO długo, aż brzuch robi się twardy, zatwardzenie i wtedy to już Matka Natura będzie potrzebowała pomocy. Jak ktoś się, mówiąc krótko, zaprze, to i dwa tygodnie wytrzyma. No a zestresowane dziecko to już w szczególności.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
2 4

@Dominik. Któryś z medyków piekielnych opisywał jak jechał karetką do zatwardzenia u starszej pani.

Odpowiedz
avatar Trollita
7 9

O Boże, moja znajoma tak miała, że nie potrafiła się załatwiać na wycieczkach itp. Nieraz przez to lądowała w szpitalu.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 6

to juz powinnam nie zyc przez zaparcia od dziecinstwa i srednia 'dwojke' raz na tydzien...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 6

Poecilotheria: może najpierw ten artykuł w wikipedii napiszesz, zanim go podlinkujesz, co?

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
2 2

Jabłuszko: Kiedy wrzucałam linka, artykuł istniał. Nie moja wina, że został usunięty, nie gniewaj się na mnie ;). Dokładnej treści nie przytoczę, w każdym razie powstrzymywanie wypróżnienia na dłuższą metę może prowadzić nawet do raka. Było tam też coś o żylakach odbytu i stanach zapalnych.

Odpowiedz
avatar efc
1 1

@bazienka: każdy jest inny. Jedna osoba robi rano po przebudzeniu, inna dwa razy dziennie, następna raz na tydzień. Zależy to od organizmu. Jeśli zawsze robisz raz na tydzień to wszystko z toba ok. Jeśli zawsze robisz raz dziennie a nagle zaczęłaś robić raz na tydZien wtedy mozna zacząć myślec czy coś jest nie tak. Wszystko zależy od tego jaka człowiek ma rutynę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 listopada 2015 o 21:04

Udostępnij