Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam problemy ze skórą. Nie od wczoraj, nie od dziś, tak że…

Mam problemy ze skórą. Nie od wczoraj, nie od dziś, tak że nauczyłam się żyć z moją przypadłością, niemniej jednak jestem dość częstym gościem u dermatologa – głównie w celu kontroli i odebrania recepty.

W zeszłym tygodniu zadzwoniłam do mojego dermatologa w celu umówienia wizyty. Pani rejestratorka grzecznie zapytała, jaki termin mi odpowiada, wskazałam więc datę przypadającą na wczoraj (wtorek, 21.05). Przy okazji upewniłam się kilka razy, czy na pewno w ten wtorek lekarz będzie przyjmował (20.05 w poniedziałek było święto, toteż może jakiś pan/i doktor chciał sobie przedłużyć jeszcze wolne?). Pani rejestratorka wręcz oburzona stwierdziła, że tak, jak najbardziej, we wtorek ich praktyka lekarska jest czynna, doktor X.Y. będzie przyjmował.
Podziękowałam ładnie, pożegnałam się i tyle.

Wczoraj jadę do lekarza.
Samochód w użyciu Lubego, toteż korzystałam z komunikacji miejskiej.
Tłukę się przez calutkie miasto (północna strona miasta, ja mieszkam na skrajnie południowej), ulewa, burza z piorunami, parasolka do wyrzucenia po pierwszym mocniejszym podmuchu wiatru, ale co mi tam – mam na szczęście jeszcze kurtkę przeciwdeszczową, więc dzielnie brnę dalej. Od ostatniego przystanku do przybytku mam niewiele ponad 500 metrów, ostatnia prosta, więc zasuwam.

Docieram na miejsce. Wbiegam na trzecie piętro, zmachana, przemoczona do suchej nitki - w sensie spodnie i buty, w których stopy mi wręcz pływały.
Łapię za klamkę, a drzwi jak były zamknięte, tak dalej są i ani drgną.
Na szybie żadnej kartki poza tą standardową, zawierającą informacje o godzinach otwarcia i numerem telefonu do praktyki.

Dzwonię. Odzywa się automatyczna sekretarka. Nagrana na niej wyżej wspomniana pani rejestratorka informuje mnie, że w dniu dzisiejszym praktyka doktora X.Y. jest nieczynna, w razie nagłych przypadków proszę udać się do doktora W.Z.

Przyznam szczerze, że szlag mnie jasny trafił.
Wizyta umówiona, potwierdzona, w mojej karcie pacjenta są trzy drogi kontaktu (mail, komórka, stacjonarka), a pani rejestratorka nie była w stanie poinformować o ewentualnej zmianie planów.

Dzwonię ponownie dzisiaj.
Odbiera przemiła pani rejestratorka.
Była bardzo zdziwiona faktem, że – mówiąc oględnie – byłam zirytowana całą sytuacją.
Stwierdziła, że pacjenci tylko wymagają, a przecież załoga przybytku też ma prawo do urlopu.
I to się zgadza.
Na pytanie, dlaczego zarejestrowała mnie w dzień urlopu jej i lekarza, stwierdziła lakonicznie, że przecież nic się nie stało, taki spacer to samo zdrowie i co ja właściwie od niej chcę. Mam nie marudzić i być zadowolona, że taki szybki, następny termin dla mnie łaskawie znalazła.

Umówiona jestem na następny wtorek.
Obawiam się, że z lekarzem (i właścicielem placówki) porozmawiam sobie nie tylko na temat dotyczący mojej przypadłości.

Wrrr...

PS.: 20.05 jest dniem ustawowo wolnym w Niemczech. Święto nazywa się Pfingstmontag i jest odpowiednikiem naszych rodzimych Zielonych Świątek.

rejestracja

by lapidynka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Vella
-2 16

*tak że, *niemniej. Proszę bardzo.

Odpowiedz
avatar lapidynka
10 10

Dziękuję bardzo.

Odpowiedz
avatar Hausgestapo
8 12

Ja tak gwoli informacji: jakie święto było 20 maja, bo może ja niepotrzebnie w pracy siedziałam ? :)

Odpowiedz
avatar lapidynka
6 8

Pfingstmontag, czyli Zielone Świątki :) W Niemczech ten dzień jest ustawowo wolny od pracy.

Odpowiedz
avatar butelka
-3 15

hm... warto by bylo wspomniec ten fakt w historii...

Odpowiedz
avatar lapidynka
13 21

@butelka Ok, edytuję. Zastanawiam się tylko, czy akurat fakt, że w Niemczech ten dzień jest ustawowo wolny (a w Polsce nie) jest tak istotny dla sensu i zrozumienia historii? Przecież nie w samej dacie tkwi piekielność, a w opieszałości rejestratorki. Może się mylę?

Odpowiedz
avatar butelka
5 17

dla sensu nie, ale przy czytaniu powoduje to pewien zgrzyt, a ze czytelnicy na piekielnych sa wyczuleni na niezgodnosci w historii... trzeba bylo nie pisac daty tylko ze bylo swieto w poniedzialek, jesli nie chcialas umieszczac miejsca w ktorym toczyla sie historia, ale nie wiem moze i nie mam racji.

Odpowiedz
avatar lapidynka
12 12

Zastanowiłam się i przyznaję rację, @butelka. Pozdrawiam i dzięki za radę. :)

Odpowiedz
avatar certain
6 6

A piszesz tu to bo..? Pomyliłeś historie?

Odpowiedz
avatar Toki221
-4 6

Musisz miec strasznego pecha. Ja mieszkam w Niemczech tak jak Ty i jeszcze nigdy nie mialem z niczym problemu. Raz sie wymigali od podlaczenia mi neta i zrobili to 3 tygodnie po terminie :P

Odpowiedz
Udostępnij