Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O durnych przepisach przetargowych dwa słowa. Kilka miesięcy temu startowałam w przetargu…

O durnych przepisach przetargowych dwa słowa.

Kilka miesięcy temu startowałam w przetargu rozpisanym przez dużą państwową uczelnię. Przedmiotem był spory ośrodek nad samym morzem, mocno zdekompletowany i bez jakiegokolwiek ogrzewania, co oznaczało, że biznes można tam kręcić maksymalnie trzy miesiące w roku po uprzednim doposażeniu (a kuchnia, której brakowało, to niemałe koszta). Zaproponowałam około 120 tysięcy złotych za rok, co jest raczej rozsądną ceną, zważywszy na warunki.

Moją ofertę pobiła firma, która zaproponowała grubo ponad 400 tysięcy rocznie. Cóż, przepisy nakazują brać najlepszą finansowo ofertę, więc uczelnia wybrała właśnie tę firmę. Zdarza się. Ale biorąc pod uwagę warunki panujące w budynku nawet zakładając pełne obłożenie zwycięzcy nie wyjdą nawet na zero. Coś zaczęło śmierdzieć.

Zaśmierdziało konkretnie, kiedy poleciłam ten ośrodek znajomemu, który na gwałt poszukiwał właśnie takiego obiektu na kolonie dla swojej pokaźnej grupy. Co mi szkodzi polecić rywali, skoro nie mam nic lepszego do zaproponowania... Zdesperowany znajomy zadzwonił do tejże zwycięskiej firmy, rozmawiał z sekretarką, zszokowany z jakimś kierownikiem, a na końcu z samym prezesem, bo nikt z powyższych nawet nie wiedział, że brali udział w przetargu, a co dopiero, że wygrali...

Stało się oczywiste, że ośrodek cudownie przeistoczył się w pralnię, wciąż pozostając własnością, było nie było, państwowej uczelni. Nie sądzę, by władze uniwersytetu wiedziały o celu wynajęcia ich obiektu, ale na zdrowy rozum, wystarczyło policzyć, by dojść do wniosku, że taka kwota jest niemożliwa i brzydko pachnie. Ale nawet jeśli policzyli, to mieli związane ręce - prawo nakazuje wybierać najlepszą ofertę biorąc pod uwagę głównie cenę. I komu ma to służyć...?

PS dziękuję Pomocy Technicznej za błyskawiczną reakcję i naprawienie problemu :)

prawo

by gecko
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ampH
6 6

Jakby Ci to powiedzieć... To "normalne". Niedawno firma, w której pracuję startowała w przetargu na przebudowę fontanny w pewnym mieście. Dokumentacji projektowej jak na lekarstwo, tylko tyle, żeby nie można było unieważnić przetargu. Ogólnikowo w przedmiarze robót ujęła rzeczy potrzebne do fontanny tylko za pomocą analizy indywidualnej (dla nieobeznanych - każda robota posiada własną normę, która jest ogólnopolska i łatwo się dzięki temu wylicza roboty, bo do normy automatycznie dopisana jest robocizna, materiały i sprzęt w odpowiednich ilościach). Za nic w świecie nie byłem w stanie tego wycenić, dzwoniłem po firmach zajmujących się wykonawstwem fontann, przesyłałem wszystko co mam. Wszystkie mówiły, że z tych danych to ni cholery nie wiadomo czego oni oczekują, bo jest to tak oględne jak "samochód" (a można kupić malucha za powiedzmy 500zł jak i Ferrari za pół miliona, prawda?). W efekcie jakoś to wyceniłem, wyszło około 200 tysięcy złotych. Dzień otwarcia ofert, dzwonimy po protokół z otwarcia a tam zonk - wszystkie firmy w granicach 200-300 tysięcy wyceniły oprócz jednej - 80 tysięcy. Budżet 100 tysięcy. Zgadnijcie skąd była ta firma z najniższą ceną? Tak, z okolic tamtego miasta. Nie zostali wykluczeni ze względu na rażąco niską cenę. A i nie da się z tym nic zrobić, sprawa w sądzie przegrana. Przynajmniej co czwarty przetarg jest ustawiony i mimo, że wiesz o tym, nijak nie dasz rady tego udowodnić. Już się tego nauczyłem, mimo, że wcześniej żyłem w złudnym i idealistycznym świecie "toć to łatwe do udowodnienia!". Inna sprawa, że ostatnio zmieniło się Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów dotyczące dokumentów, jakie mogą wymagać Zamawiający od Wykonawców. Wprowadzili nowe drugi zobowiązania podmiotu trzeciego do udostępnienia zasobów. Wszystko w szlachetnym celu, żeby nie doszło do sytuacji, w której kwiaciarka bazując na potencjale jakiegoś wielkiego molocha wygra przetarg na budowę stadionu. Niestety przepisy te otwierają furtkę urzędom i innym zamawiającym do beztroskiego kradnięcia wadium. Każdy - powtarzam każdy - druk zobowiązania może okazać się niewłaściwy, ponieważ przepisy dają dowolność interpretacji tego przez zamawiających. A same nie określają co tam ma być.

Odpowiedz
avatar antylemur
3 3

Z tego też powodu istnieje ustawowa możliwość zadawania pytań o wyjaśnienie treści siwz. Zadajesz w odpowiednim momencie odpowiednio sformułowane pytania i zamawiający ma obowiązek odpowiedzieć. Oczywiście często będzie się od tego wykręcał niejasnymi odpowiedziami, ale jeśli nie określi precyzyjnie opisu, Ty nie masz obowiązku się domyślać o co mu chodziło. fontanna to równie dobrze może być zwykły wąż ogrodowy obmurowany gołą cegłą. Co do właściwego wpisu, polecam zaznajomić się z Pzp, jako żywo nie widziałem protestów na rażąco wysoką cenę :D A jeśli to przekręt to należy go zgłosić w prokuraturze, a nie biedować na przepisy.

Odpowiedz
avatar chozjor
0 2

80 tysiecy na 100 tysiecy wartosci szacunkowej jeszcze o niczym nie swiadczy. Ktos przygladajacy sie przetargowi moglby uznac przeciez, ze to raczej oferty za 200-300 tysiecy swiadcza o zmowie cenowej, ktora rozerwala lokalna firma.

Odpowiedz
avatar ampH
0 0

Własnie problem w tym, że było powiedziane jakiego typu ma być fontanna, ale nic poza tym, a fontanny te (według firm, które się tym zajmują, znaczy samym sprzętem) mogą zostać zrobione od 100 tys. do 250 tys. za same materiały. Podkreślam, same materiały, bez robocizny, kosztów szkolenia, sprzętu, narzutów. Skoro było w siwz napisane, że ma to być dry-plaza to musiała być siłą rzeczy. Na pytania odpowiedzieli, że nie posiadają projektu, a budowa nie wymaga pozwolenia na budowę, więc nie obowiązuje jej Rozporządzenie dotyczące projektów. Dziękujemy, do widzenia. Z pewnością 7 różnych firm z CAŁEJ Polski się ze sobą zmówiły i ustaliły tak wysokie ceny, a jedna jedyna uczciwa wyceniła tak, że nawet się tego za tyle nie da wykonać.

Odpowiedz
avatar shep
-1 1

Była tu kiedyś historia o tym, jak w pewnym szpitalu trzeba ustawiać przetarg na igły czy tam strzykawki tak, by zakupiony sprzęt nadawał się do użytku i nie stanowił zagrożenia dla pacjenta. Bez ustawienia wygrywa najtańsza oferta (bo przecież trzeba rozsądnie dysponować pieniędzmi), sprzęt nie nadaje się do niczego i tak na prawdę generuje znacznie wyższe koszty. Witamy w Polsce ;)

Odpowiedz
avatar chozjor
3 3

Nikt w firmie nie wiedzial, ze wygrali, natomiast sama uczelnia jest czysta? W takim razie kto podpisal dokumenty zlozone w ofercie i kto je weryfikowal?

Odpowiedz
avatar gecko
2 2

Nie interesuję się tą sprawą aż tak. Nie jestem związana ani z uczelnią, ani z firmą, która rzekomo wygrała, nie mam jak weryfikować takich rzeczy. Chociaż nie powiem, też zastanawiałam się, kto i jak podpisywał te dokumenty. Przecież uczelnia powinna dobrze sprawdzać, kogo wpuszcza na swoje podwórko.

Odpowiedz
avatar Sine
5 5

Nie ma błędu. Uczelnia miała dostać tę kasę, za dzierżawę terenu, a nie ją zapłacić.

Odpowiedz
avatar gecko
5 5

Otóż to. W tym konkretnym przypadku wygrywa większa podana kwota :)

Odpowiedz
avatar skara
0 0

Te przetargi są zmorą przedsiębiorców. Zajmuję się organizacją wyjazdów i moje oferty zawsze odpadają kiedy pada kryterium "najniższej ceny". Po prostu wygrywa je ktoś inny dokładając do interesu. Bo ceny dają takie, że nie da się tego zrobić zgodnie z SIWZ i jeszcze na tym nie stracić. Jedni robią to dla referencji, inni nie wiem dlaczego, ale mnie nie stać na tracenie pieniędzy okupione ciężką pracę. I czasami poważnie zastanawiam się nad zmianą branży.

Odpowiedz
Udostępnij