Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ukochany [s]ąsiad Historia miała miejsce niecałe dwa lata temu. Mieszkam w jednym…

Ukochany [s]ąsiad


Historia miała miejsce niecałe dwa lata temu. Mieszkam w jednym z większych miast Polski, na strzeżonym (choć nie najlepiej) oraz wpół zamkniętym osiedlu, co jest dla historii dość ważne. Warto też dodać, iż osiedle to ma już parę ładnych lat, przez co coraz więcej tu nowych mieszkańców, w tym studentów, do których zaliczam się i ja.


Nie jestem nadzwyczaj imprezowym typem patrząc na standardy studenckie, więc pierwszą imprezę studencką zorganizowałem kilka miesięcy po wprowadzeniu się. Przyznaje, była muzyka i było głośno. Wtedy też miałem po raz pierwszy "przyjemność" z [s], mieszkającym na tym samym piętrze, a którego okna znajdują się jakieś 5-6 metrów od mojego balkonu. [s] ów, koło 1 w nocy postanowił poprosić o dochowanie ciszy nocnej (na co zareagowałem kulturalnie, przeprosiłem i imprezę wyprosiłem do domów, co też odbyło się w ciągu około 30 minut. Warto dodać, że [s] nie był zbyt wybredny w słowach, gdy prosił o cisze). W sumie nic nadzwyczajnego, i nic zwiastującego piekielność owego pana.


Wolnymi krokami zbliżało się jednak lato. Korzystając z dobrodziejstwa posiadanego balkonu, często zdarzało mi się na niego wychodzić na papierosa. Również po godzinie 22, czasami ze znajomym, który studiując zaocznie w tym mieście korzystał z możliwości noclegu u mnie. Jako że jesteśmy dość rozmowni, to zwykle wychodząc na papierosa rozmawialiśmy. Niestety [s] nie podobało się, iż mamy czelność rozmawiać sobie na balkonie po godzinie 22 (Bo jego okno tak blisko!). Próby kulturalnego wytłumaczenia, iż jedynie rozmawiamy, w dodatku na terenie mojego własnego mieszkania, nie skutkowały. Od tego czasu rozmowy te na balkonie prowadziliśmy już zdecydowanie przyciszonym tonem, a i tak nieraz odwiedzała nas z tego tytułu ochrona, która po wytłumaczeniu sytuacji olała sprawę. Na każde wezwanie jednak przychodziła zapukać do nas i poinformować o kolejnym wezwaniu, bo taki mieli obowiązek. Tak więc, odwiedziny mieliśmy średnio dwa-trzy razy na miesiąc (kolega miał zloty na studiach co 2 tygodnie). Sesja się skończyła, kolega już spania nie potrzebował, więc w zasadzie na jakiś czas problemy z [s] miałem z głowy.


Przyszło więc lato, a ja mając więcej czasu zacząłem pogrywać sobie w gry, które często wymagały komunikacji głosowej między współgraczami. Siedząc więc pewnego wieczoru, i rozmawiając przez skype'a z jednym z współgraczy, słyszę pukanie do drzwi. Grzecznie drzwi otwieram, a za nimi znany już pan [s], który najwidoczniej nie mogąc zlokalizować mnie i kolegi na balkonie, postanowił się upewnić osobiście, iż to z mojego mieszkania znowu zaczynają dochodzić głosy rozmów! Ponowne próby tłumaczenia, iż mogę rozmawiać we własnym mieszkaniu, nie przynosiły skutków. [s] natomiast zażądał, i tu cytuje "Jak chcesz k** rozmawiać o tej godzinie w swoim mieszkaniu to zamknij balkon! Bo ja mam otwarte okno i nie mogę przez Ciebie zasnąć!". Na moją delikatną uwagę by to on zamknął okno, obruszył się tylko i wyrzucił kilka niecenzuralnych słów o tym, jak to ja mam czelność mu coś powiedzieć. Znajomi już ochroniarze odwiedzali mnie więc znowu.
Czasami zdarzało się też, iż byli wzywani, mimo iż już spałem, ot bo gdzieś jest głośno, to na pewno u mnie.


I tutaj rozpoczyna się część mojego "triumfu" (i niewielkiej piekielności). Pewnej pięknej nocy (około 3) dzwoni domofon (z racji iż mam nocny tryb życia to jeszcze nie spałem). Cóż... pomyślałem sobie iż to słaby żart i nawet go nie odebrałem. Niestety po jakiś 2-3 minutach domofon odezwał się ponownie, tym razem odebrałem i postanowiłem się dowiedzieć o co chodzi, niestety w domofonie nikt się nie odezwał. Trochę zaniepokojony postanowiłem zejść piętro niżej do drzwi (chciałem się upewnić czy to nic poważnego - 3 w nocy, dwa razy dzwoni domofon). Zastałem tam [p]ana, w garniturze, zalanego do cna, ledwo trzymającego się na nogach - na oko, zupełnie niegroźny typ, który miał chwilę słabości przy alkoholu. Po krótkiej wymianie zdań (w sumię to zdań było mało ale ich wypowiedzenie zajęło delikwentowi trochę czasu) dowiedziałem się iż próbował dodzwonić się do numeru obok (ukochanego sąsiada), i że tu mieszka (co było oczywistą nieprawdą), i że mnie przeprasza i wogle. Mimo to, z uśmiechem na ustach, słysząc że chodzi o mieszkanie ukochanego [s], postanowiłem biednemu [p] pomóc, ba! Wprowadziłem go po schodach (bo obawiałem się iż samemu może nie dać rady) i doprowadziłem wprost pod drzwi [s], szybko ulatniając się z miejsca, wprost do swojego mieszkania. Przez kolejne 15-20 minut delektowałem się, wpierw to nadzwyczaj głośnym pukaniem do mieszkania sąsiada, a potem próbami wyrzucenia [p] z mieszkania [s] ([p] najwidoczniej udało się wykorzystać chwilę nieuwagi i bezwłądnie legnąć do mieszkania [s], tak przynajmniej wnioskuje z tego co słyszałem).


Ale radością nie koniec! Przyszedł więc i wrzesień, a nowi studenci zaczęli się wprowadzać do innych mieszkań, również do tego nad [s]. Z tym, że Ci nad [s] mieli, jak wnioskuję, nadzwyczaj wytrzymałe wątroby, gdyż imprezowanie do 2-3 w nocy 4-5 razy w tygodniu nazywam już wyczynem. Co prawda po 3 miesiącach zostali z mieszkania wyproszeni, to jednak wystarczyło to, by [s] zmienił perspektywę na świat.


Od tego czasu [s] to naprawdę w porządku sąsiad, który chyba doszedł do wniosku, że jednak nie taki ja straszny organizując przez cały rok jedną domówkę. Niewiele trzeba by się człowiek nauczył współżycia w społeczeństwie. Teraz to nawet szklankę cukru bym mu pożyczył! (Bo od tego czasu ochrona mnie już nigdy nie odwiedziła ;) )

PS: z racji na pierwszy wpis, troszkę wyrozumiałości ;)

sąsiedzi

by Negnar
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
9 37

Przed imprezą zapytałeś sąsiadów czy nie będzie im przeszkadzało? Dlaczego nie możecie po 22 paląc na balkonie być cicho? Dlaczego nie możecie zamknąć balkonu jak jest cisza nocna, a u was nie jest cicho? Według mnie to Ty byłeś piekielny- w blokach nie można wymagać tylko żeby ktoś dla nas był miły. W blokach trzeba respektować prawo do spokoju innych osób. Jeśli jest cisza nocna to się nie robi pogaduch na balkonie jak się wie, że obok jest okno sąsiada, który chce spać. Ja rozumiem gdyby się czepiał o chodzenie w kapciach, ale czepiał się TYLKO o ciszę nocną, o to że nie może spać.

Odpowiedz
avatar Negnar
2 28

1) Nie, nie zapytałem, i tu się zgadzam, moja wina, stąd przyznałem racje i przeprosiłem za impreze + wyprosiłem osoby (przy czym panu robienie grila na tarasie poniżej i dymienie ludziom do mieszkań już nie przeszkadza). 2) a właśnie o to chodzi że byliśmy cicho, rozmawialiśmy normalnie, zaraz obok jest duży teren zielony i gwarantuje Ci że ptaki + samoloty latające nad nami + samochody na pobliskim wiadukcie generowały znacznie więcej hałasu od nas. 3) ponieważ jest cicho, nie ma muzyki (zakładam słuchawki wieczorem żeby nikomu nie przeszkadzać), jest tylko rozmowa z głębi mieszkania, będąc na balkonie ledwo słyszę, gdy ktoś do mnie mówi z miejsca w którym mam ustawiony komputer -> sąsiad ma jeszcze dalej. PS: jeżeli chcesz zobaczyć skalę zjawiska lepiej: sklep piętro niżej musiał na wniosek owego pana wymienić lodówkę bo wg. niego za głośno chodziła w nocy. Skarga przeszła przez wspólnotę mieszkaniową i właściciele sklepiku nie mieli innej możliwości niż jej wymiana... uważasz to za normalne?

Odpowiedz
avatar wolfikowa
12 18

Ja kocham moich sąsiadów studentóe rozmawiających ciho na balkonie w nocy. A żeby ich...

Odpowiedz
avatar delete
7 11

@Negar: Normy hałasu w mieszkaniu: 30dB w nocy, 40dB w dzień (za Rozp. Min. Infrastruktury z 2002r./Dz.U. nr 75, poz.690/ oraz PN87/B-02151/02). 30 dB to szept w bibliotece, 40 dB to darcie papieru. Mury powinny pochłaniać dźwięki z mieszkania tak, żeby dało się normalnie funkcjonować. Nocne rozmowy na balkonie to już przegięcie.

Odpowiedz
avatar digi51
6 18

Nie wiem, kto ustalał te debilne normy, jak można sugerować, że dźwięki wydawane w ciągu dnia w mieszkaniu nie powinny głośniejsze niż darcie papieru?

Odpowiedz
avatar delete
7 7

@digi51: Wspomniane normy określił Minister Infrastruktury. Co do głośności: nie chodzi dźwięki w twoim domu, a dźwięki, które słyszy sąsiad. Są też odpowiednie normy wygłuszania mieszkań, więc nie jest to wzięte z sufitu.

Odpowiedz
avatar mijanou
14 20

Wiesz: można rozmawiać i ROZMAWIAĆ. Jeśli na balkonie darliście buzie to nie miej żalu, że kogoś w końcu szlag trafił na Wasze głośne nocne pogaduchy bo może nie każdy jest zainteresowany Waszymi prywatnymi sprawami. Mam takich sąsiadów na dole. Też ROZMAWIAJĄ przy otwartych oknach. Kłocą się i godzą. A jak zaczynają się w nocy godzić to ja już sama wolę zamknąć okno, jeśli rozumiesz, co mam na mysli ;)

Odpowiedz
avatar Negnar
-1 7

No i w tym tkwi sedno, rozmawialiśmy ciszej, niżeli rozmawiam normalnie w swoim mieszkaniu. Nie było żadnych krzyków, żadnych kłótni, żadnych podekscytowanych głosów, ot zwykłe rozmowy. Poza tym jestem dość ugodową osobą i naprawdę nie zależy mi na utrudnianiu nikomu życia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 25

Ależ mnie wukrviają podobne społeczniaki. Tez jedna taka pode mną mieszka. Co drugi dzień drze japę n swojego męża i dzieci, normalnie jakby mieli w domu pieprzonego generała w papuciach, rozstawia ich po kątach i ch*j z tym że mnie to irytuje, nie idę do niej z wątami. A jak raz wpadł kumpel i o 4 w nocy zachciało nam się po duuuużej ilości whisky zapuścic Black Sabbath i pośpiewać to piz*da przyszła skarżyć że naśle na mnie policję. No kurva, co jest przyjemniejsze w słuchaniu, kłótnie czy Black Sabbath??

Odpowiedz
avatar Visenna
5 25

Kłótnie.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 14

@Visenna, dla osiedlowych plotkar na pewno. Przyjemnie słuchać, że sąsiedzi mają problemy, nie?

Odpowiedz
avatar smokk
3 17

@digi51 Wolę słuchać kłótni niż Black Sabbath. Nie dlatego, że ciekawią mnie sprawy sąsiadów. Po prostu wku*wia mnie dartoryja "muzyka".

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 12

Oliwa, ci sąsiedzi darli ryje też o czwartej nad ranem?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 14

Noo, Black Sabbath to faktycznie "dartoryjska" muzyka. Nie ma co, meloman z ciebie. Wolę nie pytać co preferujesz. A co do sąsiadów to owszem, zdarzało im się drzeć ryja w środku nocy ale ja im uwagi nie zwracam bo uważam że wolnoc Tomku w swoim domku, a jako że jako biedota mieszkamy w blokach o trzeba się pogodzić z tym że nie każdy sąsiad będzie pieprzonym angielskim dżentelmenem. Ja na nich psów nie nasyłam, niech oni odpier*dolą się od moich Sabbatów. Proste, nie?

Odpowiedz
avatar Visenna
2 10

digi nie wiem, może Tobie przyjemnie, ja jak idę spać to lubię mieć absolutną ciszę :) Smokk już Ci udzielił odpowiedzi za mnie na Twoje kretyńsko tendencyjne pytanie.

Odpowiedz
avatar digi51
1 25

Dobra, dobra, ja rozumiem wszystkie komentarze, że niby cisza nocna itd. Ale serio, nigdy wam się nie zdarza po 22 wydawać w mieszkaniu odgłosów, które mogą słyszeć sąsiedzi? Impreza to jedno, chociaż jak się organizowana raz na kilka miesięcy to można przeboleć, ale czepianie się tego, że ktoś rozmawia na balkonie to już jest przesada, oczywiście zakładając, że ton głosu osób rozmawiających był normalny. U mnie na klatce imprezy nie zdarzają się za często, ale jak już jest głośno to nikt na nikogo nie drze ryja, tylko wsadza sobie stopery do uszu i śpi, moim zdaniem trzeba naprawdę dużej złej woli, aby robić z każdego odgłosu dobywającego się zza ściany problem nie do przeskoczenia.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 22

digi51: Dobrze sypiasz, moja droga? Nie cierpisz na bezsenność? Nie rozumiesz określenia "cisza nocna"? Przyszło ci do głowy, że każdy ma prawo do wypoczynku w nocy? Że, może, ktoś wstaje bardzo wcześnie do pracy? Ma problem z zasypianiem? Że wybudzony z "pierwszego snu" - nie zaśnie już do rana? To ty będziesz decydować, co może komuś przeszkadzać, a co nie? Są kraje w Europie, gdzie, w bloku wielorodzinnym, po godzinie 22:00 nie można spuścić nawet wody w kiblu, uskuteczniać nocnych kąpieli, a nawet trzymać zwierząt - żeby nie przeszkadzały sąsiadom miaucząc, szczekając, lub skrobiąc po nocy. Pamiętaj, że zachowanie ciszy NIC NIE KOSZTUJE, wystarczy odrobina dobrej woli.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 16

O tak, wyobraź sobie, że ja także dzień w dzień wstaję o 6 rano, prawie zawsze łącznie z weekendami, ale jakoś impreza u sąsiadów raz na kilka miesięcy nie sprawia, że wyzywam ich od k*tasów i straszę policją. Nie, nie cierpię na bezsenność, podobnie jak większość ludzi i nie każ wszystkim dostosowywać się do takich osób, bo im przeszkadza odgłos kroków nad głową czy w mieszkaniu obok, co by znaczyło, że nie wolno nam w nocy chodzić po mieszkaniu. Nie mam zamiaru decydować, komu co przeszkadza, uważam tylko, że czepianie się każdego dźwięku pochodzącego od sąsiadów to zwykła złośliwość. Aha, i radzę się wszystkim zastanowić i uczciwie, czy aby na pewno wszystko, co robicie w nocy w swoim mieszkaniu jest tak cichutkie, że sąsiedzi tego nie słyszą czy po prostu nie lecą do was z ryjem z powodu najmniejszego szmeru.

Odpowiedz
avatar digi51
-3 9

Mi dzisiaj koszą trawę od rana, a ja tu pracować muszę :( Czemu nie mogę się powołać na ciszę "dzienną"?!

Odpowiedz
avatar mysio_pysio
1 7

@digi51, a mi sąsiad co niedziela zapierd*la kosiarką tuż pod oknem... wszystko co się dzieje w kościele słyszę na własnym ogródku, we własnym domu bo buc non-stop nawala na głośnikach- zrozumiałabym w niedziele na mszach-a bo ciepło i ludzi dużo, ale to jest cały dzień,tydzień i rok. sąsiad kiedyś zadzwonił do babci- bo pies na podwórku szczeka (po 6 rano) i wnuczkę budzi. Babcia do mnie, cóż kazałam powtórzyć, że zmartwiłabym się jakby pies miauczał. Poza tym jak sąsiad prosiaki ubijał o 5 rano to jakoś nikt się nie przejmował, że w sąsiedztwie dzieci chcą spać...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 22

"Są kraje w Europie, gdzie, w bloku wielorodzinnym, po godzinie 22:00 nie można spuścić nawet wody w kiblu, uskuteczniać nocnych kąpieli, a nawet trzymać zwierząt - żeby nie przeszkadzały sąsiadom miaucząc, szczekając, lub skrobiąc po nocy." No, to, kurva, gratuluję ci jakich masz idoli. Bardziej poje*banych przepisów to już się nie dało wymyślić? Na przykład żeby był zakaz oddychania po 22? Wtedy by w ogóle problem hałasów zniknął po pierwszej dobie. Matko, co za banda popier*dolonych idiotów. Przeszkadzają ci hałasy w nocy to idź se do psychiatry czy lekarza rodzinnego po stilnox czy inne benzo i będziesz miec wyje*bane na dźwięki.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 10

@OliwaDoOgnia: Oliwa, wyluzuj poślady, strasznie znerwicowany jesteś. Może jakiś urlopik? Black Sabbath słuchałam jak ty jeszcze robiłeś na nocnik, ale nie o czwartej nad ranem i nie "na full". Led Zeppelin, King Crimson, Pink Floyd, Deep Purple - tego też słuchałam, jeśli już mowa o moich upodobaniach. Zwracam ci uwagę, że poje*ane przepisy nie ja wymyślam. Zresztą, dla niektórych - poje*ane, dla niektórych - nie. Dla mnie, na przykład, poje*ane jest zbieranie psich gówien z trawników. Owszem, przeszkadzają mi w nocy (hasło do sprawdzenia->) HAŁASY, bo, do ku*wy-nędzy, wtedy właśnie śpię, jak większość obywateli. Leki, które proponujesz - sam zażywaj regularnie. Będziesz mieć wyje*ane na nerwy.

Odpowiedz
avatar nisza
2 4

Oliwa - moja kuzynka mieszka w Berlinie i tam w kamienicy maja taki przepis, ze po 22.30 bodajze nie mozna za bardzo brac prysznica jesli u kogos rury halasuja, odkurzanie tylko 2 razy w tygodniu miedzy 14 a16, pies moze zaszczekac raz dziennie. Chore? Pewno, ze chore. Ale niestety trzeba przestrzegac, bo za skargi mozna wyleciec z mieszkania.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 4

@Digi, oczywiście, że się zdarzyło. Przecież wszyscy mamy przyjaciół, którzy nas zapraszają do siebie,więc i my ich zapraszamy. Tylko: 1. Należy zapraszać znajomych z rozsądną częstotliwością. 2. Balkon chyba nie jest dobrym miejscem na roztrząsanie prywatnych spraw, bo sąsiedzi ani nie są w temacie ani nic im do tego. Zakładając, że sąsiad ma otwarte okno i śpi w pokoju w pobliżu balkonu-rozmównicy to może go drażnić, bo w końcu za jakie grzechy ma zamykać okno i się dusić? Głos nocąjednak niesie się inaczej. 3. Wszyscy co jakiś czas robimy melanżyk. Ale może wypada uprzedzić sąsiadów?

Odpowiedz
avatar digi51
-1 3

@Mijanou, oczywiście zgadzam się, sama nie tolerowałabym imprez codziennie czy nawet co tydzień, ale skoro autor pisze, że była to jedna impreza na kilka miesięcy, to moim zdaniem to wyjaśnia sprawę - zrobił imprezę, po zwróceniu uwagi skończył ją i przyznał w którymś z komentarzy, że, źle zrobił, że o imprezie nie uprzedził sąsiadów o imprezie, to chyba nie jest powód do robienia afery i obrażania kogoś. Co do palenia papierosów - zakładając, że na tego papierosa wyszli po 22 2-3 razy, a nie co 15 minut, to też nie widzę tu jakiejś wielkiej zbrodni, ileż może taka rozmowa na balkonie trwać? Tyle, ile trwa wypalenie papierosa, więc nie pół nocy, a parę minut. Myślę, że jeżeli komuś to przeszkadza, to trzeba kulturalnie poprosić o ściszenie tonu głosu, a rzucanie się na kogoś z pianą na pysk, toć nie każdy ma takie wyczucie, aby bezbłędnie określić jaki poziom decybeli jest w stanie sąsiada obudzić, a jaki nie.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
5 11

Mam naprzeciwko sk**wiela z duzym motocyklem. Bardzo czesto piesci, reperuje i przygotowuje go do ruchu, co jest polaczane z wielokrotnym, bardzo glosnym i dlugotrwalym rykiem silnika. Wprawdzie dzieje sie to w dzien, ale mimo to te straszne odglosy rabuja spokoj calej cichej uliczce. Najchetniej zatluklbym drania, ale to sasiad, a inni sasiedzi, mieszkajacy jeszcze blizej motocykla jeszcze go nie ubili, to ja nie chce byc pierwszym.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2013 o 12:46

avatar ranunculus
1 3

Niestety nie mam dla Ciebie wyrozumiałości i to nie ze względu na pierwszy wpis. Chyba nie masz bladego pojęcia jak rozmowy prowadzone na balkonie niosą się po całym osiedlu, zwłaszcza zamkniętym. Ja niestety wiem, ponieważ mam przyjemność na takim osiedlu mieszkać. Moja praca jest związana ze służbą zdrowia. Każdy błąd, który popełnię może nieść za sobą baardzo złe konsekwencje, dlatego też staram się porządnie wysypiać, aby zminimalizować ilość błędów - niestety przez takich osiedlowych palaczy balkonowych nie zawsze mi się udaje. Latem mam do wyboru albo dusić się nocą w mieszkaniu, bo jest gorąco, albo słuchać czyichś wrzasków. Niestety przyciszenie rozmowy nic nie daje, bo akustyka jest genialna, a policja też niewiele wskórała.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Jak ja Cię rozumiem ;) Z powodu nocnych rozmawiaczy musiałam się wyprowadzić do innego, btzydszego, droższego mieszkania na cichym osiedlu, bez cichych nocnych rozmawiaczy obok.

Odpowiedz
avatar Negnar
0 0

Rozumiem i przyjmuje, ale zrozum również mnie, nie robiłem tego nachalnie, nie częściej jak 4 razy w miesiącu, po 2-3 wyjścia poniżej 5 minut wieczorem. Bez imprez (w ciągu 3.5 roku mieszkania tam zdarzyło mi się zorganizować imprezę 2 razy). Dodatkowo osiedle leży na trasie podchodzenia do lądowania samolotów, które generują dużo częściej i dużo głośniejsze dźwięki. Co więcej sprawdzałem, czy naprawdę tak słychać nasze rozmowy, jak wspominałem w swoim własnym mieszkaniu ledwo słyszę zwykły ton rozmowy z własnego balkonu. Nie ma tu krzyków, burd, niczego takiego. Co do zawodu związanego ze służbą zdrowia, to po pierwsze dzięki za wykonywaną pracę ;). Z drugiej strony również pracuję w branży, w której popełnione błędy mogą dużo kosztować, u mnie co prawda nie w zdrowiu, ale być może i twoje pieniądze przechodzą przez systemy, które ja piszę ;). Być może z historii tego nie da się wyczytać, ale to nie jest kwestia tego że pan nie może zasnąć przez nas, ma on po prostu problemy ze snem, które się leczy, i lubi robić wielkie afery z niczego. Od długiego, długiego czasu (odkąd historia opisana się zakończyła), ani ja nie mam z sąsiadem, ani on ze mną problemów. Moje nawyki jednak się nie zmieniły, nadal rozmawiam na balkonie, nadal przyciszonym tonem, i ciągle wkoło da się słyszeć głośniejsze dźwięki generowane przez miasto. Poza tym, jeżeli owy pan byłby tak wyczulony na dźwięki, to z racji wcześniej podanych powodów (np samolotów) na pewno nie wybrałby takiego osiedla.

Odpowiedz
avatar ranunculus
1 1

Ok, zwracam honor, skoro koleś jest/był po prostu upierdliwy. Dobrze, że sprawa się zakończyła. Dzięki za uznanie:) Wiesz, generalnie ja nie mam problemów ze snem, dlatego gdy nie mogę zasnąć(czyt. ktoś mi przeszkadza), to mnie wręcz trafia. Mieszkam w samym centrum miasta, hałas uliczny mi nie przeszkadza, ale na osiedlu prawie sami studenci(do których właściwie jeszcze się zaliczam)i codziennie posiadówa jest w innym miejscu, a później tłumaczenie "ale my po raz pierwszy w tym miesiącu!". A mieszkań na osiedlu jest sporo, więc właściwie każdy może tak powiedzieć.

Odpowiedz
Udostępnij