Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia Budyniek http://piekielni.pl/49899 przekonała mnie do rejestracji i wrzucenia własnej opowieści odnośnie…

Historia Budyniek http://piekielni.pl/49899 przekonała mnie do rejestracji i wrzucenia własnej opowieści odnośnie 'tatusiów'. Będzie długo, smutno i z prośbą do was na końcu.

Mój ojciec zawsze był cholerykiem i tyranem. Nigdy nie było go w domu, a jak przyjeżdżał to musiałyśmy udawać, że pracujemy / sprzątamy, nawet jeśli wszystko było na błysk. Zawsze krzyczał, lecz jeśli tylko pojawiali się znajomi - udawał najlepszego z ojców.

Ojciec zakazywał nam czytać książek, co do tej pory budzi u mnie niezrozumienie, sam w życiu przeczytał jedną książkę (może i pięć razy, jak sam mówił, ale tylko jedną) i nie życzył sobie, żebyśmy 'marnowały czas na czytanie'.
Stąd pamiętam jak chowałam się w szafie by przeczytać przemycone od znajomej tomiszcze Harry'ego Pottera, zarywając noce i odsypiając na zajęciach w podstawówce.

Notorycznie opowiadał, że nie mamy pieniędzy - matce dawał sto złotych na wyprawienie świąt bożego narodzenia i kupienie prezentów, a sam przyjeżdżał z nowym komputerem, telefonem i wiertarką czy innym ustrojstwem. Bywało tak, że zmieniał telefon co dwa tygodnie, bo musiał mieć najnowszy, najlepszy, żeby 'na zewnątrz' pokazać jakim jest wielkim biznesmenem (w tych swoich krótkich spodenkach w hawajski design i koszulce jakiegoś browaru robił raczej marne wrażenie na innych).

Pomimo tego - kontakt miałam z nim całkiem dobry, zabierał nas na wakacje na obozy żeglarskie, na biwaki, ogniska, spływy. Czasem jechaliśmy na jakiś koncert czy zlot motocyklowy.

Wszystko to skończyło się gdy mama wyjechała do Norwegii na kontrakt, żeby sezonowo dorobić trochę pieniędzy.
Moja siostra już dawno na studiach, ja w gimnazjum, ojciec miał zostać ze mną i się mną opiekować. Zamiast tego 'wyjeżdżał do pracy' na dwa tygodnie, poczas gdy widziałam że jego samochód stoi pod obcym blokiem parę ulic dalej. Zostawiał mnie tak bez pieniędzy, bez jedzenia, więc któregoś razu po powrocie zrobiłam mu aferę, że muszę po sąsiadach chodzić bo nie mam co jeść, a on sobie po znajomych nocuje.
Kazał mi się wtedy wynosić z domu, że nie będę na niego krzyczeć, a kiedy rzeczywiście się spakowałam i wyszłam, to po godzinie przyszedł krzycząc, że mam w domu siedzieć.
Jego niezdecydowanie tylko mnie zdenerwowało, jednak zaraz potem znowu wyjechał i nie miałam nawet jak przelać na niego swojej złości.

Kiedy wrócił kazał mi się spakować i pojechaliśmy 'nad wodę', jak zawsze w ciepłe weekendy. Tam powiedział mi, piętnastolatce, że 'mężczyzna ma swoje potrzeby' i że 'matka mu nie wystarcza'. Zaproponował, że przywiezie do mnie swoją nową kobietę.
Byłam w szoku, ale postanowiłam dać mu szansę - no zdarza się, ludzie się rozchodzą, ja byłam akurat w trakcie 'poważniejszego' związku i rozumiałam o co chodzi. Kiedy przyjechali, okazało się, że jego 'nową ukochaną' jest moja nauczycielka z podstawówki. Razem z nią przywiózł jej dziecko, wtedy sześcioletnią rozpieszczoną pannicę.

Chciałam spróbować to poukładać, ale kiedy jego kobieta kazała mi mówić do siebie 'mamo', gdy moja matka akurat wróciła zza granicy, wściekłam się i krzyczałam, że nie ma prawa, bo ja mam już mamę.
Gdy opowiedziałam o tej sytuacji ojcu - nie uwierzył, odwiózł mnie do domu bez moich rzeczy i już więcej się nie pojawił.
Do czasu.

Gdy powiedziałam mamie co zaszło, podjęła się próby rozwodu. Nikt nie chciał poświadczyć, że ojciec ma kochankę, siostra nie chciała się kłócić z ojcem, mnie mama nie chciała wystawiać na stres. Sąsiedzi odmówili zeznań, rodzina ojca złożyła fałszywe ale nikt nie umiał nic udowodnić.
Stwierdzili między innymi, że matka leżała codziennie pijana, a mną się opiekowała babcia od strony ojca (która notabene przestała się mną interesować gdy miałam siedem lat), nie opiekowała się nami i nas biła.
Rozwód odbył się więc bez orzeczenia o winie, a z podziału majątku zostało nam jedynie mieszkanie, do spłacenia zresztą.
Mama popadła w depresję. Ponad rok zajęło nam doprowadzenie się do stanu normalności, ale w rok ten cholernie dojrzałam, rozwinęłam też dobrze zapowiadającą się znajomość.

Gdy stanęłyśmy na nogi, postanowiłam wyjechać do szkoły do dużego miasta. Mama wtedy dorabiała kursy zawodowe w innym mieście i obie uznawałyśmy, że to dobry pomysł.
Z alimentami wystarczającymi na dwa tygodnie życia i częścią pensji mamy wyjechałam osiem godzin drogi od domu, żeby zamieszkać niedaleko przyjaciółki i rozpocząć naukę w nowej szkole.

Od samego początku były problemy - ojcu w ogóle nie podobał się mój wyjazd, o którym dowiedział się od mojej starszej siostry. Załatwił mi co prawda dojazd do tego miasta, ale alimenty płacił jak mu się chciało. U mojej matki zdiagnozowano raka tarczycy. Wyjechałam wesprzeć ją w trudnej chwili - przez to zaczęłam mieć problemy w szkole.
Mama wygrała z chorobą.

W międzyczasie ja byłam trzy razy w szpitalu - wpadłam w nerwicę i musiałam rozpocząć terapię. Ojca zaś doszły słuchy, że umawiam się z kobietą, więc stwierdził, że to powinnam leczyć i on się nie przyznaje do takiej córki. Przez chorobę cudem zdałam do drugiej klasy.
Potem ojciec ściągał mnie dwukrotnie do rodzinnego miasta, żeby się sądzić, a wiadomo - to powodowało zaległości w szkole. Dowiedziałam się także, że wykryto u mnie guza. Z racji wcześniejszych doświadczeń z mamą, położono mnie na oddziale na obserwacje. Musiałam zrezygnować z roku nauki.

Powtórzyłam drugą klasę - poszło całkiem dobrze, choć doszły kolejne dwie rozprawy 'o obniżenie' i jedna z naszej strony 'o podwyższenie'.
W końcu udało nam się zasądzić tyle, że stać nas było na opłacenie stancji z alimentów. Moja mama zaś wyjechała by pracować za granicą.

I zaczęło się - jestem w trzeciej klasie. Od listopada do maja dostałam od ojca raptem trzysta złotych. Chcąc złożyć do komornika pozew egzekucyjny w lutym - nie mogliśmy, ponieważ 'na poprzednim papierze jest przestarzała klauzula, bo w tym roku klauzule się zmieniły'. Wyrok z klauzulą można otrzymać tylko na nowej rozprawie, taka też została wszczęta. Wpadłam w depresję z bezsilności.
Rozprawa odbyła się dopiero w kwietniu, bo sędzina była na urlopie.
I pomimo że ojciec w ogóle nie płacił, to próbował obniżyć alimenty, bo on się rozwiódł drugi raz i nie ma pieniędzy, zaś sędzina zawyrokowała o pięciuset złotych.
Złożył apelację, więc dokumentów nie dostałam żadnych.

Do komornika pójść nie mogę, bo nie mam uprawomocnionego wyroku. Składając wniosek o zasiłek muszę mieć... dokumenty o wszęciu postępowania egzekucyjnego.

Sprawa zostanie więc skierowana do sądu wyższej instancji i wyznaczona pewnie na czerwiec. Przez jeżdżenie w tę i we w tę straciłam ponad półtora miesiąca nauki - nie wiem, czy uda mi się to nadrobić.

Obecnie leczę się farmakologicznie z depresji, ale nadal siedzę w rodzinnym mieście, bo do piątku ma przyjść wezwanie sądowe na kolejną rozprawę. Pieniędzy jak nie było tak nie ma. Z wypłaty matki starcza na stancję i bilet miejski. Jem co mi dadzą, a popożyczałam od znajomych niemal dwa tysiące - teraz nawet nie mogę spojrzeć im w oczy, bo nie mam z czego oddać, choć obiecywałam.

Prawdopodobnie będę musiała zrezygnować ze szkoły, wrócić do rodzinnego miasta i podjać pracę 'po znajomości' na zmywaku czy coś. Wtedy nie będą mi przysługiwały alimenty od ojca 'bo się nie uczę', szkoda tylko, że się nie uczę, bo on mi nie pozwala.

A w telewizji powiadają, że młodzi wyjeżdżają 'bo bezrobocie jest'. Jest chory kraj i chora biurokracja, brak wsparcia i mętlik prawny.

Ma ktoś pomysł jak to rozwiązać? Piszcie, proszę, bo ja już tracę siły.

[Z racji, że znalazło się trochę zainteresowanych osób, które chcą pomóc rozmową, poradą, mentalnym wsparciem - piszcie na bulgotbulgot (at) gmail.com
Jak bedę miała wolną chwilę to na pewno odpiszę.

I jeszcze raz dziękuję wszystkim przyjaźnie nastawionym za porady - niedowiarkom życzę więcej zaufania do ludzi i mniejszego krytycyzmu. :)]

rodzina

by bulgotbulgot
Dodaj nowy komentarz
avatar Natalcia01
1 11

Zgłoś się może do opieki społecznej o pomoc... nie wiem. Przykro mi, ale nie zbyt dobrze znam się na prawach. Przykro mi, że nie mogę Ci pomóc, ale trzymam bardzo mocno kciuki, żeby było lepiej. Nie poddawaj się. Los potrafi być okrutny, ale nie możesz się poddawać. Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji, nawet jeśli Ci się wydaje, że nie ma. Po prostu trzymaj się i walcz o swoje. Nie poddawaj się nigdy. Buziaki i jeśli chcesz, możesz do mnie napisać. Bardzo chętnie Ci wesprę.

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
2 10

Dziękuję za miłe słowa, to pokrzepiające. Odezwę się w przyszłym tygodniu - lubię rozmawiać :)

Odpowiedz
avatar Zulietta
0 6

jeśli nadal potrzebujesz pomocy napisz. pomogę. malpeczka1985k@wp.pl

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
1 7

Dzięki za propozycję, jak już wrócę do szkoły to się odezwę - teraz mam ograniczenia internetowe, korzystam z mobilnego :)

Odpowiedz
avatar Xirdus
2 2

Tak tego, jakbyś chciała z kimś jeszcze pogadać: mandaryn7775@gmail.com Na prawie się nie znam, finansowo i "znajomościowo" też kiepsko, więc oferuję jedynie wsparcie duchowe. I życzę jak najlepiej, cokolwiek by się nie zdarzyło.

Odpowiedz
avatar barnaba90
2 2

Smutno mi się zrobiło. Różnie się w życiu układa, ale nawet w takiej sytuacji może ci się w życiu poszczęścić jak będziesz przywoływać szczęście :) Też brałam prochy na depreche, ale nie miałam aż tak źle. Do mnie też możesz napisać na prywatną wiadomość ;) od razu Cię polubiłam za Pottera w szafie, przypomniało mi się jak czytywałam po nocach ;P

Odpowiedz
avatar okuularnica
3 3

Też się zgłaszam jako wsparcie duchowe i troszkę prawne :) bmarcinkowska@onet.pl

Odpowiedz
avatar Xirdus
0 0

@barnaba90: A mnie ta scena o Potterze przypomniała, nomen omen, Pottera ;) Był tam na początku bodajże trzeciej księgi fragment jak to się chował w nocy pod kołdrą i przy latarce robił magiczne prace domowe.

Odpowiedz
avatar Bryanka
19 37

Rety, powiedz że to kolejny popis twórczości Malinowej...

Odpowiedz
avatar Voima
17 25

Tak mi to wygląda.

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
-3 17

Nie mam pojęcia kim jest wyżej wymieniona, ale nie, żadna twórczość, fakty.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-3 9

Jeśli to są fakty to tylko współczuć.

Odpowiedz
avatar komentator555
7 21

Malinowa mogła by zmienić koncepcję, a nie dodawać takie "tragedie". Ogólnie z tej historii bije aż obrzydzenie z nieporadności bohaterki, jak zawsze u Malinowej.

Odpowiedz
avatar minus25
7 15

Szczerze mówiąc nie pisałem wcześniej, dodałem tylko historię do ulubionych żeby mi się nie zapodziała w poczekalni. Myślałem że tylko ja mam wrażenie że to kolejne malinowe dzieło...

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
-1 15

'nieporadność' jest w tej sytuacji wywołana tym, że za cholerę nic zrobić nie można przez polską biurokrację. serio, próbowałam, ale tyle co kasy wydałam na leczenie i prawników, to głowa mała, teraz zaś mamy deficyt pieniędzy, więc nie robię nic.

Odpowiedz
avatar komentator555
16 30

Ojciec zostawiał Cię samą na 2 tygodnie (!!!) bez pieniędzy i jedzenia, czemu nie poszłaś na policję, nie powiedziałaś mamie, nie zadzwoniłaś do niej? Naprawdę sąsiedzi Cię żywili i dawali przez ten okres pieniądze, nie wiem, czyste ubrania? Wiedziałaś, gdzie stoi jego auta, trzeba było iść tam, zdjęcia zrobić, z policją tam pójść. Układałaś życie z jego nowa kobietą i przybranym dzieckiem a matka o tym nie wiedziała, póki nie wróciła? Może dlatego w depresję wpadła, z powodu Twojej nielojalności. I oczywiście zeznania z dupy wzięte, w które sąd wierzy, bo "polskie sądy i polska biurokracja". Żałosna historia, żałosna Ty. Nawet mi Cię nie żal.

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
-2 4

@komentator w mieście poniżej 40 tysięcy mieszkanców każdy znał 'pana biznesmena', w tym i policja, która nie wystawiała mu mandatów, nie jeździła za nim, mimo że jego średnia prędkość w terenie zabudowanym to było 80km, na normalnej trasie - do 150km/h... wyśmialiby mnie gdybym poszła na policję, bo wszyscy 'z zewnętrz' widzieli zupełnie normalnie funkcjonującą rodzinę, stąd nawet nie próbowałam. do matki nie dzwoniłam, bo nie miałam telefonu - nie znałam też jej numeru. zawsze miałam do domu mniej niż 10min piechotą, więc za dzieciaka komórka nie była mi potrzebna... tam, gdzie było jego auto byłam wiele razy, ale również nie miałam sprzętu żeby jakkolwiek to udokumentować. telefon, laptopa, aparat - takie rzeczy dostałam już po rozwodzie od mamy, na każdą możliwą okazję coś.

Odpowiedz
avatar komentator555
7 9

Jeszcze walczysz o taką debilną historię? Najpierw piszesz kpiąco o ojcu i jak błazeńsko wyglądał w oczach innych, teraz nagle wszyscy, policja, ludzie i inne instytucje 40-tysięcznego miasta (!) by go chronili. Widzisz, jaki ma posłuch? I tak uwielbiający go sąsiedzi nigdzie, z czystej złośliwości, nie zgłosili tego, tylko dbali o Ciebie dwa tygodnie i spokojnie siedzieli wiedząc, że dziecko jest samo zostawione sobie na pół miesiąca? Mamusia też niezła, że w razie czego nie zostawiła Ci telefonu kontaktowego (jakby np. ojciec umarł na zawał to by się dowiedziała po powrocie?), nawet o tek ważnej sprawie, jak wprowadzenie się kochanki ojca nie próbowałaś jej poinformować. Po prostu czuję się zażenowany czytając. Idź załóż kolejne konto i napisz o stalkerze, który nachodził Cię, robił Ci zakupy itp. przez 10 lat i nikt go nie nakrył, o gwałcie z zabezpieczonym materiałem biologicznym i uniewinnieniem z powodu zeznań koleżanki, o mężu, od którego uciekłaś bez rozwodu i nikt Cię w Gdańsku (no szczyt debilizmu) kilka lat nie znalazł. Jesteś żałosną formą bytu, która szuka dla siebie chwilowej uwagi i poklasku w internecie. Nawet nie wiem, jak bardzo musisz mieć nieudane prawdziwe, prywatne życie.

Odpowiedz
avatar liquises
-5 7

Och, nareszcie! Nieustraszeni Łowcy Fejków! I znowu piszą o Malinowej <3 litości

Odpowiedz
avatar mijanou
4 6

Mi się najbardziej podobała ta historia o stalkerze-ninja, ktory bezszelestnie przesuwał jej meble, wyjadał z lodówki a najpierw przenikał przez sciany. Skopiowaliśmy ją na forum, o ile się nie mylę by po usunięciu przez Autorkę nadal moc się nią cieszyć ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Nie wiem, jakie są teraz przepisy, ja dostawałam kasę z funduszu alimentacyjnego i ojciec wobec nich był dłużnikiem, aczkolwiek były to grosze (mniej niż 300 złotych).

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
-3 13

Z funduszu można nawet 500zł, ale do tego muszę mieć podstawowe dokumenty - czyli wyrok z sądu, którego przez apelację ojca nie dostałam i muszę czekać na następną rozprawę. Poza tym sędzina mi powiedziała na rozprawie, że 'to nie państwo zrobiło sobie dziecko i nie państwo ma za nie płacić' (sic!), więc niechętnie załatwiają fundusz.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
7 33

śmierdzi fejkiem na kilometr

Odpowiedz
avatar koniecikropka
8 12

Przykre jest to co piszesz, ale nie wydaje Ci się, że porwałaś się z motyką na słońce? Po co wyjeżdżałaś z rodzinnego miasta, jeżeli nie było Cię na to stać? Tutaj miałaś mieszkanie, szkołę, więc mogłaś spokojnie spędzić te trzy lata na miejscu. W większym mieście, oczywiste jest, że życie jest droższe. Stancja, żywność, nauka, bilety. Można było tego uniknąć. Dodatkowo, nie musiałabyś zawalać szkoły, aby sądzić się z Ojcem, bo masz sąd, policje i prokuraturę na miejscu. Moja rada jest taka: Jeżeli macie jeszcze mieszkanie (o czym w dalszej części historii nie wspomniałaś) wróć i dokończ szkołę średnią w swoim mieście rodzinnym. Mama Ci pomoże, idź do MOPSu, bo to nie wstyd prosić o pomoc i załatw wszystkie formalności z Ojcem tak, abyś mogła po maturze wyjechać na studia z wewnętrznym spokojem, że będzie Cie na to stać. Załatw alimenty przez komornika. Ojciec ma obowiązek łożyć na Ciebie. Sama to przechodziłam, więc wiem ile z tym zachodu. Trochę bieganiny z tym jest, z Sądu do komornika, od komornika do MOPSu i jeszcze do szkoły po kilka zaświadczeń. Czasem tez tak bywa, że i na Policję Cię wezwą, bo uchylanie się od obowiązku nałożonego przez Sąd, to chyba przestępstwo i można Ojca jeszcze raz zaskarżyć ( nie pamiętam już jak to było, ale coś takiego mi powiedzieli policjanci). Życzę Ci powodzenia i dużo cierpliwości.

Odpowiedz
avatar koniecikropka
6 6

A może zanim zrezygnujesz z nauki w systemie dziennym, spróbuj poszukać pracy na weekendy, czy na wieczór (chociażby opieka nad dzieckiem). Poszukaj, popytaj, jest dużo opcji roznoszenie ulotek, hostessa, czy chociażby kelnerka na weselach ( z tego kasa jest dosyć dobra, a i jedzenia na tydzień możesz dostać, wiem, bo pracowałam tak pół roku). Jak dobrze wszystko zorganizujesz, to będziesz miała szkołę, pracę i jeszcze czas wolny. Spróbuj

Odpowiedz
avatar LadyY
4 4

Przede wszystkim szkoła zaoczna lub wieczorowa (można tak zrobić i gimnazjum i liceum a nawet dalej). Większość z uprawnieniami szkoły publicznej jest za darmo, zdaje się normalną maturę uprawniającą do pójścia na studia, lub dostaje uprawnienia zawodowe (w zależności od rodzaju szkoły). Przy trybie zaocznym zjazdy są w weekendy więc normalnie w tygodniu możesz gdzieś pracować a dalej masz status ucznia a więc i prawo do alimentów.

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
-1 7

Nawet przy szkole zaocznej mam prawo do alimentów? W takim razie tutaj mnie w błąd wprowadzono, bo powiedziano, że zaocznie jestem ich pozbawiona. Dopytam na następnej rozprawie, dzięki za podpowiedź!

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 4

Idąc do szkoły zaocznej możesz s*ać na alimenty, iść do pracy i szczerze powiedziawszy ja bym tak zrobiła. Nie chce płacić? Niech spada na drzewo. Jak przez dziada chorujesz to najlepiej zerwać jakiekolwiek kontakty z nim.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
8 14

jakby jej historia była prawdziwa to byłaby doskonale zorientowana, że zaoczne szkoły też wchodzą w grę :-) luuudzie jak wy wsiąkacie te jej wypociny, jak gąbka...

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
1 3

BiAnQ - sprawami alimentów, sądów itd do lutego tego roku zajmowała się głównie mama. ja tylko przyjeżdżałam i stałam w rogu sali, czekając na koniec, głównie płacząc. dopiero przy tej rozprawie sama zeznawałam (!), stąd mam prawo być niekoniecznie zorientowaną. poza tym jeśli czegoś nie wiem to od razu oznacza, że kłamię?

Odpowiedz
avatar Lukasz28volvo
5 17

Sam jestem samotnym ojcem z małym dzieckiem. Mam zasądzone małe alimenty na dziecko od byłej żony, których oczywiście ona nie płaci. Chciałbym abyście wiedzieli, że alimenty nie są pełnym sponsoringiem dla dziecka. Rodzic który płaci nie musi pokryć WSZYSTKICH potrzeb dziecka ale POŁOWĘ tych potrzeb. Jeśli mamusia dziecka chce tysiąc złotych alimentów to czy sama też wydaje tysiąc? Czyli dziecko kosztuje 2 tyś. na miesiąc? Co z tymi mamusiami, które chcą tysiąc złotych alimentów a same siedzą w domu utrzymując się same z tej kasy? Druga sprawa: Są rodziny 2+1 które żyją z pensji faceta np 1800 zł i jest ok ale jak już rozwód to mamusia chce tysiąc zł na alimenty. Nie jest to dziwne?

Odpowiedz
avatar Ygritte
14 18

Mamusia albo tatuś dziecka (w zależności od sytuacji) piorą, sprzątają, gotują, siedzą z dzieckiem jak jest chore, czego często druga osoba nie robi. Sąd pod uwagę bierze nie tylko żeby jedno i drugie zrzucało się po 500 zł, ale tzw. obowiązek codziennej opieki i udział w wychowaniu. Znaczy to tyle, że biorąc pod uwagę koszy utrzymania dziecka na poziomie 1 tys. (strzelam totalnie ;) rodzic nie opiekujący się dzieckiem może mieć zasądzone nie 500, a więcej (lub całość) w zależności od stanu majątkowego i tego jak intensywnie dzieckiem trzeba się opiekować. To, że są ludzie, którzy z alimentów próbują zrobić sposób na życie to inna sprawa. To, że jeśli żona opiekowała się domem, wychowaniem dzieci i ma bogatego męża - może dostać nawet alimenty na swoje utrzymanie po rozwodzie. Prawo nie jest tak super proste, że ja połowę, ty połowę i jesteśmy kwita.

Odpowiedz
avatar Lukasz28volvo
-3 19

Tak ale to mamusie najczęściej utrudniają kontakty ojca z dzieckiem, zawsze każda mamusia chce chce dziecko mieć przy sobie. Prawie żadna nie chce się zgodzić na opiekę naprzemienna. Odpowiedz teraz tak szczerze: ile znasz osób które mają opiekę naprzemienną? ile znasz ojców, którzy mają dziecko przy sobie? ilu znasz ojców którzy dostają alimenty regularnie i pełnej kwocie? A co do alimentów "na żonę" to trzeba udowodnić winę w rozpadzie małżeństwa :-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

Już pal licho z kim dzieciak mieszka, ale lepiej żeby mieszkał w jednym miejscu a nie był przerzucany między rodzicami jak piłeczka.

Odpowiedz
avatar Lukasz28volvo
5 9

Może dla Ciebie ale dla dziecka ma znaczenie by mieć oboje rodziców. Niestety nic z tym nie zrobisz, mentalność polskich sądów rodzinnych się zmienia w stronę normalności czyli ojcowie też mają tam prawa. Ja jestem z dzieckiem szczęśliwy, bez tych alimentów też dajemy radę. U lekarza, w przedszkolu itp jestem normalnie traktowany a nie jak wybryk natury. W sklepach są już toalety/pokoje dla rodzica z dzieckiem a NIE dla matki z dzieckiem. Sam wymusiłem na jednym markecie dużej sieci zmianę - przewijak dla niemowląt był w damskiej toalecie czyli dla mnie nie dostępny - teraz jest osobne pomieszczenie dla rodziców z dziećmi.

Odpowiedz
avatar Nyanyan
1 1

Czy ja wiem, dla mnie nie było ważne żeby mieć oboje rodziców, a nawet czułam się lepiej kiedy nie miałam kontaktów ze swoim ojcem (żeby nie było, moja mama mnie nigdy przeciwko niemu nie nastawiała itp.). Ale prawda jest taka, że większość sądów hmm nakazuje (?) by dziecko pozostało przy matce, bo tak, nie zważając na to u którego z rodziców dziecko miałoby lepsze warunki do rozwoju :), mam nadzieję, że to się zacznie zmieniać.

Odpowiedz
avatar AyatiSajani
5 5

W Norwegii jest model, że dziecko jest tydzień u jednego rodzica, a tydzień u drugiego. Niby ok, ale tak de facto wychodzi, że nie ma swojego jednego domu. Ma dwa, w każdym inne zasady, inni ludzie, inne rodzeństwo, inny zestaw rodziców. I dzieciaki często się gubią w tej sytuacji. Nie ma chyba dobrego rozwiązania..

Odpowiedz
avatar Ahmik
-1 1

lukasz- sama znam 2 dziewczyny, którymi opiekuje się ojciec, a matka tylko co jakiś czas sie widuje- i to jeśli ONE tego zechcą

Odpowiedz
avatar miedziak
4 6

Bardzo współczuję Ci Twojej sytuacji, niestety byłam w podobnej i wiem jak wiele kosztuje poradzenie sobie z tym i wyjście na prostą jednak nie gniewaj się ale moim skromnym zdaniem to nie jest portal na taka historie. To o czym mówisz to już nie jest piekielność a patologia. Wiem, że słuzby, które powinny pomóc nie zawsze spełniają swoje obowiązki wzorowo, ale niestety takie jest życie w tym smutnym kraju. Życzę Ci dużo siły i powodzenia we wszystkim co robisz, żeby Ci się tam poukładało. Ja nie jestem prawnikiem i w razie problemów korzystalam najczęściej z forum prawnego gdzie mogłam sie czegoś dowiedzieć i moze to śmieszne ale również z pomocy dobrej duszy nauczycielskiej w mojej szkole.

Odpowiedz
avatar miedziak
2 4

O legendarnej Malinowej czytam już od dość dawna, zanim założyłam konto. Zmyślanie takich historii to przegięcie jednak staram się zakładać, że są prawdziwe bo lepiej fałszywcowi doradzić niż poszkodowanego zostawić. Jeśli jednak te komentarze do mnie są skierowane, to przykro mi, że osoba, która stara się coś sensownego napisać od razu jest brana za podszyw.

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
-2 4

Dzięki za ciepłe słowa. Dla wszystkich lepiej by było gdyby ludzie mieli takie podejście do doradzania jak Ty. Nawet nie mam pojęcia kim jest Malinowa, rzadko czytywałam komentarze, więc nawet nie mam pojecia czy powinnam czuć się urażona czy nie, chociaż z wrogości użytkowników podejrzewam, że nie jest to zbyt przyjemna osóbka. :)

Odpowiedz
avatar brombka
10 16

Malinowa wita...

Odpowiedz
avatar smokk
6 8

Dokładnie to samo pomyślałem.

Odpowiedz
avatar xyzQQQ
-2 4

a któż to taki?

Odpowiedz
avatar Evergrey
5 5

Trochę mi śmierdzi twoja historia...wszystkie renty, alimenty na naukę są przyznawane i wypłacane, jeśli uczysz się praktycznie w jakikolwiek sposób.Jedyne czego wymagają to status ucznia/studenta i jego potwierdzenie. Wiem bo dostaję rentę rodzinną. I mogę się uczyć wieczorowo, zaocznie, dziennie,na kursach w szkołach typu Cosinus i innych. Więc przełknięcie tekstu typu "nie mogę się uczyć zaocznie i pracować bo nie dostanę kasy" jest niemożliwe.Albo jesteś leniwa jak cholera i chcesz tak to sobie tłumaczyć, albo ściemniasz.

Odpowiedz
avatar Lukasz28volvo
0 6

Wtedy ojciec na sprawie powie, że uczy się zaocznie więc może pracować i sąd nie da alimentów. Dodatkowo osiągnie dochód więc może się już nie załapać na pomoc z MOPSu.

Odpowiedz
avatar sc4r4i3
2 2

Oczywiście, że może dostać alimenty, jak się uczy zaocznie, czy gdziekolwiek. Jednak, to ona musiałaby udowodnić, że np. jest długotrwale bezrobotna. Może również pracować i się uczyć. Problemem raczej, jest to, że tylko szkoła dzienna, jako ta, która uniemożliwia podjęcie pracy etatowej na umowę o pracę, bezapelacyjnie pozwala otrzymać alimenty od rodzica. We wszystkich innych formach, musi udowodnić, że pieniądze, które posiada, pomimo szczerych chęci, nie starczają jej na podstawowe potrzeby.

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
0 2

fundusz alimentacyjny (wszystko ze strony mojej gminy): "Do wniosku należy dołączyć: (...) j) - zaświadczenie organu prowadzącego postępowanie egzekucyjne o całkowitej lub częsciowej bezskuteczności egzekucji alimentów, a także o wysokości wyegzekwowanych alimentów (...)" zasiłek rodzinny: "i) przekazy lub przelewy pieniężne dokumentujące wysokość zapłaconych alimentów, jeżeli członkowie rodziny są zobowiązani orzeczeniem sądu, ugodą sądową lub ugodą zawartą przed mediatorem do ich płacenia na rzecz osoby spoza rodziny, j) w przypadku gdy osoba uprawniona nie otrzymała alimentów albo otrzymała je w wysokości niższej od ustalonej w orzeczeniu sądu, ugodzie sądowej lub ugodzie zawartej przed mediatorem: − zaświadczenie organu prowadzącego postępowanie egzekucyjne o całkowitej lub częściowej bezskuteczności egzekucji alimentów, a także o wysokości wyegzekwowanych alimentów" A do komornika trzeba z _uprawomocnionym_ wyrokiem ze świeżą klauzulą, którego nie dostanę aż do następnej rozprawy, bo po apelacji ojca obecna rozprawa i wyrok nie są prawomocne. W dokumentach z poprzedniej rozprawy mam wyraźnie napisane, że jeśli przekroczę limit 250zł wynagrodzenia miesięcznego to ojciec zostanie zwolniony z opłat, ponieważ jestem sama w stanie się utrzymać. Może i jestem leniwa - z drugiej strony, jak już pisałam, jestem też schorowana i już nie mam siły. Swego czasu to walczyłyśmy z zacięciem, ale przez ciągłe odmowy zasiłków, dodatków, pomocy stałam się bezradna, a co za tym idzie, zrezygnowana. Zapytałam o pomoc na piekielnych, bo to jedyne co przyszło mi do głowy. Skoro inni mogą - to może mi też będzie ktoś umiał pomóc, skoro przeznaczone do tego instytucje nie potrafią.

Odpowiedz
avatar porcelanowalalka
6 10

śmierci fejkiem. Litości, nie wciskaj marnego kitu.

Odpowiedz
avatar PablooS
-4 6

Jak coś, to może śmierdzieć, choć nie wyczułem. Po czym wnioskujesz że to kit?

Odpowiedz
avatar mijanou
2 4

To trochę dziwne, że będąc osobą dorosłą ( skoro jesteś w 3 klasie a drugą powtarzałaś to masz już 18 lat) nie wiesz, że istnieje coś takiego jak MOPS, który wydaje zasiłki przy okreslonym dochodzie a nawet wydaje bony na obiady, odzież i opał ( w razie potrzeby). Dalej: komornik ściga dłużnika na wniosek wierzyciela a nie z nakazu sądu. Nawet, jeśli ojciec jest w trakcie odwołania to odwołuje się od wyroku. I z tym wyrokiem udajesz się do komornika. Jeśli ojcu uda się obniżyc alimenty to jedno z Was zawiadamia komornika o zaistniałych zmianach. Jeżeli Twoja historia nie jest fejkiem to radzę skorzystać z powyższych rad. Jeśli natomiast nudzi Ci się i wymyślasz cuda niewidy ( szczerze mówiąc stawiam ta tę drugą opcję) to zajmij się czymś pozytecznym. Czymś, co przyniesie Ci wymierne korzyści a nie tylko lajki w wirtulandii.

Odpowiedz
avatar bulgotbulgot
-1 3

Tylko nieprawomocnych dokumentów nie wydaje się zainteresowanym. W każdym razie mi nie zechciano wydać. Komornik powiedział, że bez wyroku z nową klauzulą nic nie zrobi, to samo powiedziano nam w sądzie kiedy chciałyśmy odpis - że na odpis nic nie zrobię. Nie znam przepisów, może daje się nabrać leniwym paniom z sądu i komornikowi. Mam nadzieję, że nie. Szczerze - 'lajki' mnie nie obchodzą, mogę mieć i -2109 (da się w ogóle?); obchodzą mnie zaś komentarze, te z pomocą, z radami. Te złośliwe próbuję jakoś wytłumaczyć, szczególnie kiedy oskarżają mnie o bycie kimś kim nie jestem. Wymyślanie bzdur dla aprobaty skończyłam dawno temu - obecnie nie mam jakiegoś zaniżonego poczucia własnej wartości czy innych kompleksów, więc tego nie potrzebuję. Szkoda tylko, że wiele osób jest zrażonych już na wstępie.

Odpowiedz
avatar zolwik03
5 5

Depresja, depresja, mama z depresją, córka z depresją, leczenie farmakologiczne z depresji.... ja pierdziele....

Odpowiedz
avatar komentator555
2 4

I nie oceniaj wszystkich kobiet miarą własnej matki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Gdy się bliżej przyjrzeć,to każda ,,Historia'' np.Mieszkałaś na wsi mąż cie bił i ponownie ożeniłaś się bez rozwodu i ta o ojczulku,jak wspomniał pewien użytkownik/niczka nie ma ani jednej literówki,nic i każdy user z tą historią ma tylko 1 historie,i zawsze zaczyna się od dopiero się zalogowałam to moja pierwsza historia a także zawsze jest to mega tragedia nic innego. Nawet ja nie pisze Fakeów tak dobrze jak ty Malinowa,a moją historie o EMIE i jego komputerowym każdy przejrzał na oczy a u ciebie jest 101 ocen,szacun Pozdro Malinowa

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

a można wiedzieć kim jest malinowa?:D fejkowata historia:p

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@nietakszybko Malinowa(inaczej MalinoweCiastko bulgotbulgot tak czy inaczej ma wiele psełdonimów)-Mistrz lub Mistrzyni Fakerstwa,mój największy fan bo sam Faki wrzucam.Słynie z mega smutnych,fałszywych Historii. Chwała Malinowemu Ciastku!!

Odpowiedz
avatar komentator555
-1 3

baska3, widzialnapanna, więcej grzechów nie pamiętam.

Odpowiedz
avatar Ahmik
-1 3

Z takich bardziej realnych- stworzyć partię, rozgłosić ją, wygrać w wyborach i zmienić ten kraj. Proste? A ojca to bym się wyrzekła w sądzie, tj oświadczyła/ poprzez sprawę sądową, że dla mnie nie jest ojcem, nigdy nie pomagał/ nie dokładał się. I jeszcze poprosić dla niego o zakaz zbliżania się do ciebie.

Odpowiedz
Udostępnij