Historia z pewnej księgarni w Lublinie należącej do sieci Expans. Dlaczego posuwam się do opisania jej tutaj? Voila, oto powody:
Kupiłam na wyprzedaży ostatni egzemplarz pewnej książki, oraz drugą, nie ostatnią ze swego gatunku. Książki klejone, przejrzane na ile się dało, ok. Szanuję je i nie niszczę przeglądając tak jak większość klientów tego typu przybytków. Płacę, wychodzę. Dwa dni później otwieram mój ostatni egzemplarz i co? Pierwsze 50 stron wyfruwa oderwane od rzeczywistości (książki leżały spokojnie w szafce w firomym opakowaniu)... znaczy się grzbietu, Klej puścił. Po tygodniu (mam dwa miesiące na reklamację od wykrycia wady i rękojma sprzedawcy trwa 2 lata, o ile nie ma infromacji IDEALNIE widocznej że tylko rok) paragon w łapkę i jazda do księgarni. I co następuje.
- Pani reklamacji nie uzna bo widać, że książka klejona i kiedy ją kupowałam była ok. No dobrze, ale już nie jest. Wyłuszczam jej przepisy co do joty (czwarty rok prawa, zobowiązania, umowy i cywil to mój konik :) ona dalej swoje. Klejone książki mają wręcz obowiązek się rozwalić i mam ją całować w d... ze szczęścia jeśli tego nie zrobią.
- Bo termin minął. Proszę o pokazanie mi przepisów, które są ponad ustawami. Na ścianie regulamin składający się z trzech zdań, że oni przyjmują tylko reklamacje niedodruków i to tylko w terminie 5 dni od ZAKUPU. Pod spodem zmyślona ustawa.
- Pani zorientowawszy się, że rozmawia z przyszłym prawnikiem i nie wciśnie mu kitu pewnością siebie, oskarżyła mnie o zniszczenie książki podczas kserowania (kilkaset stron) i próbę wyłudzenia pieniędzy Dziwne, skoro PROSZĘ nie o zwrot kaski, ale o naprawę lub wymianę na nowy egzemplarz lub jeśli nie ma, to książkę w tej samej cenie z tej samej serii. Pokazuję paragon, kładąc na ladzie. Żadne prośby nie trafiają. Mówię, że zgłoszę nielegalne zapisy w umowie do stosownej instytucji.
- Syczącym tonem pani każe mi wypier...
- Dobrze, zabieram książkę i paragon, porozmawiamy inaczej, choć mam nadzieję w równie miłej atmosferze.
- Paragonu na ladzie nie ma i żadnego nie było (na szczęście zawsze robię odbitki i dzięki Bogu za ten nawyk!) Prośba o uzasadnienie odmowy przyjęcia reklamacji na piśmie wywołała bardzo nieprzyjemną scysję. Niemal wyrzuciła mnie z księgarni, jakbym to ja popełniła przestępstwo. W dumie ma mnie i urzędy, mogę ją w dupę pocałować!
Po przytoczeniu ww. przygody wielu osobom okazało się, że sporo osób tam wyrolowano, kradziono paragony przy reklamacji. Mają problem. Dorabiam sobie jako niania u chłopaczka, którego jedno z rodziców jest naczelnikiem organu kontroli. Tak, oni też zostali lojalnie ostrzeżeni przed tą firmą przez paskudnie potraktowaną klientkę...
księgarnia
Szanowna 3moons polecam jeszcze długo uczyć się prawa. W szczególności Ustawy z 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej i zmianach w KC (Kodeksie Cywilnym). która między innymi likwiduje rękojmię. Owocnej nauki. Pozdrawiam
OdpowiedzTo samo pomyślałam, na 4 roku i mieszanie rekojmi do sprzedaży konsumenckiej... Tu mi czołg jedzie... Albo studiuje na wyższej szkole gotowania na gazie
OdpowiedzMasakra. Jak można tak pisać? Czwarty rok studiów, powiadasz? Dialogi wymieszane z narracją, albo całkiem na odwrót oznaczone.
OdpowiedzBiorąc Ciebie za przykład studentki czwartego roku, to cieszę się, że zrezygnowałem ze studiów bo po nich bym tylko zgłupiał.
OdpowiedzTaaa... To Ty widocznie jesteś z tych prawników, co jedna pani komornik z Warsiawy, co powiedziała mi przez telefon - zapytana o przedmiot z drugiej licytacji komorniczej, który się na tejże nie sprzedał - że "nie zna instytucji prawnej, która pozwalałaby na sprzedaż ruchomości z wolnej ręki". Dla nieprawników: poziom drugiego, max trzeciego roku prawa - po drugiej licytacji komorniczej przedmioty niesprzedane na licytacjach komornik może sprzedać z wolnej ręki. Ciekawe, droga autorko, czy jako rzekoma studentka czwartego roku prawa pracujesz jako niania u "naczelnika organu kontroli" legalnie, na umowie?
Odpowiedz