Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wiosna, wiosna (choć w zasadzie to już bardziej lato). Jak większość użytkowników…

Wiosna, wiosna (choć w zasadzie to już bardziej lato).
Jak większość użytkowników przesiadłam się z przeładowanych autobusów na rower. Dojeżdżam nim prawie wszędzie - do pracy, szkoły, sklepu.
I właśnie przy tym ostatnim przybytku przydarzyła mi się dziwna historia.

Podjechałam rowerem pod sklep. Zapięłam go w stojaku znajdującym się tuż obok wejścia. Nadmieniam, że nie był to żaden ogromny HIPERmarket, lecz mniejszych rozmiarów market.
Więc zapięłam rower i poszłam na szybkie zakupy. Kawa, mleko, pieczywko i troszkę chemii.

Wychodzę z jedną reklamówką, stawiam ją w zamocowanym na bagażniku koszyku i odpinam swój rower - kluczykiem z przypiętą do niego smyczą.
Wtem podnosi się krzyk "Pomocy, złodziejka! Rower kradnie! Ochrona!" I dawaj tak dalej drzeć się w ten deseń.
No nie powiem zaczęłam się rozglądać za tym złodziejem, a nóż zatrzymam, fanta odzyskam. Długo się nie porozglądałam, bo w tej sekundzie czuję, jak jakaś ręka zaciska się na moim ramieniu! Instynkt obronny zadziałał prawidłowo i zanim sbię jeszcze do końca odwróciłam zdołałam dość mocno odepchnąć właścicielkę agresywnej ręki.
- Ochrona! Ratunku! Biją mnie! Rower kradną! Zostaw ten rower!
Stoję oniemiała, gdyż widzę, że donośny, piskliwy głos wydobywa się z wielkiej kobiety, na oko 40-50-letniej.
- To Pani rower? - pytam.
- Mój! Ochrona! Zostaw to! Zostaw to! - drze się dalej.

W tym momencie zjawia się ochrona. Chłopaczek malutki, chudziutki. Wątpliwości mam czy pełnoletni, ale w mundurze i z krótkofalówką - więc pewnie ochroniarz. Patrzy na mnie podejrzanie, to na rower, to na mnie, to na kluczyk w mojej ręce, to na drącą się kobitę, to na wciąż zapięty rower i pyta (w końcu):
- Co tu się stało?
Odpowiadam zgodnie z prawdą:
- Zostałam napadnięta przez tą Panią. Nie wiem z jakiego powodu.
Widzę, że najgłośniejsza osoba robi się czerwona i jak się nie wydrze:
- Ta menda rower mi chciała podpier***ić Panie Władzo. Klucze mi pewnie w sklepie z bluzy wyjęła. Ale ją złapałam! Mogę się zgodzić na 1000 zł zadośćuczynienia i o sprawie zapominam.
- Że co? To mój rower i po policję dzwonimy jak są jakieś wątpliwości! Macie tu monitoring? - pytam przelotnie ochroniarza.
- No jest. - mówi niewzruszony.
- Proszę dzwonić po policję, rower jest oznakowany, nagranie z kamery macie, więc szybko się okaże do kogo należy.
Pani drąca dość szybko upomina:
- Ja nie mam czasu na policję czekać! Złodziejka kłamie. To mój rower! Rozbój w biały dzień. Pan zabierze jej moje kluczyki i do domu jadę. Nie będę się z pospólstwem kłócić.
Pan ochroniarz patrzy na nas i mówi:
- Zapraszam panie do środka, wylegitymujemy się, zadzwonimy po policję, przejrzymy monitoring i wszystko się wyjaśni.
- Nigdzie nie idę - drze się kobieta! Okraść mnie chcą, a ja niby mam chodzić i się tłumaczyć.
No to ja wyjaśniam:
- Proszę Pana, ten rower jest oznakowany. Dwa lata temu go znakowałam. Tu, tu i tu (pokazuję palcem) są wygrawerowane przez policję numery. Proszę po nich zadzwonić i się upewnić do kogo rower należy. Bo chyba ta Pani głupiej szuka i chce mi bezkarnie rower zabrać i jeszcze tysiaka wyłudzić.

Czuję szarpnięcie. Mocne. Noż kur**
Pani wrzaskliwa próbuje mi wydrzeć zawiniętą wokół nadgarstka smycz z kluczykiem do zapięcia.
Chcę wyrwać rękę, ale widzę jak podchodzi jakiś pracownik sklepu, mówi coś do ochroniarza, a jego dłoń zaciska się na ramieniu drącej się i mówi do niej:
- Pani poczeka ze mną na policję. Pani - tu zwraca się do mnie - może jechać.
Wzięłam i pojechałam. Roztrzęsiona i wnerwiona jak cholera. Cały dzień chodziło mi po głowie co się stało z tą kobietą.

Następnego dnia POSZŁAM do sklepu do kierownika, bo nie widziałam na sklepie mojego wybawcy i pytam jak sprawa się zakończyła.
Kierownik okazał się być owym pracownikiem, dzięki któremu wczoraj mogłam swobodnie odjechać i przyznał, że w trakcie kłótni przejrzeli monitoring. Widzieli, że to moja osoba podjeżdża pod sklep nieszczęsnym rowerem, że to moja osoba go zapina, a pani, która wszczęła całą burdę obserwowała mnie i czekała do momentu aż podejdę do roweru.
Awanturującą się zabrano na posterunek i tyle ją widziano.

Co się z ludźmi dzieje? Strach gdziekolwiek się ruszyć.

sklepy

by Paulinka997
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar halboot
33 33

1000 i zapominam o sprawie... - klucz do całości ;) Ale chyba wytrych, bo nie dopracowany...

Odpowiedz
avatar Paulinka997
6 34

Naleciałość z pracy :p Piszę bardzo dużo pism urzędowych.

Odpowiedz
avatar nikt
-5 51

I w pismach urzędowych używa się zwrotu "moja osoba"? Bez jaj. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie silisz się na wyszukany styl, co tylko psuje przekaz. A przy tym wszystkim nie zauważasz błędów, jak choćby "a nóż". A widelec?

Odpowiedz
avatar Paulinka997
0 22

W pismach urzędowych posługuję się zazwyczaj formą bezosobową - i to właśnie jest ta naleciałość. A błąd (błędy?) rzeczywiście popełniłam. o z kreską napisało mi się z rozpędu.

Odpowiedz
avatar CichoByc
11 43

I jak zwykle zamiast komentować historię to musi znaleźć się osoba która zacznie czepiać sie form w jakiej Autorka napisała... Mi jakoś nie przeszkodziło to w w zrozumieniu przekazu widocznie komuś sie bardzo nudzi :)

Odpowiedz
avatar nisza
14 18

Nikt, skoro Ty mozesz komentowac historie, to inni moga wyrazac opinie na temat Twojego wpisu. Ty podobnie jak radzisz Cichoyc - nie musiales czytac tego, co napisala Paulinka ;)

Odpowiedz
avatar Fithvael
2 4

Nikt, wyłuszcz - a póki co, ja wyjaśnię, co miała na myśli nisza. CichoByc wypowiedziała się na temat Twojego komentarza - na co Ty odpowiedziałeś, że nie miała obowiązku go czytać. Nisza zastosowała Twoją logikę do kwestii historii - skoro przeszkadzają Ci błędy w historiach, to ich nie czytaj. W końcu nie ma konstytucyjnego obowiązku... "Kula w płot" to raczej argument o konstytucji - bo co to za obrona, że "Konstytucja RP nie nakłada obowiązku"? Przecież CichoByc nie twierdziła, że Twoje komentarze są niekonstytucyjne, tylko że są niepotrzebne, bo sprowadzają się do wykłócania się o nieistotne dla meritum szczegóły - z czym zresztą się zgadzam... Ale nie zauważyłem, by ktokolwiek tu żądał ich usunięcia, albo chciał Cię za nie wrzucać do więzienia.

Odpowiedz
avatar smokk
25 27

Gdyby nie próba wyłudzenia kasy pomyślałbym, ze kobieta ma jakieś problemy psychiczne.

Odpowiedz
avatar anndab7
20 24

Wreszcie historia z rowerem, którą się dało przeczytać i dać plusa. Te wieczne narzekania pieszych, kierowców i rowerzystów na siebie już bokiem wyłażą, a większość w stylu "mamo, a on się na mnie popatrzył".. Brawo za opanowanie, pewnie jeszcze 3 minuty takiego wycia tej kobiety i skołowałaby Cię doszczętnie.

Odpowiedz
avatar CichoByc
4 8

Och Ty zła i niedobra osobo, jak moglaś tamtej pani swojego rowerka nie udostępnić ? :) A już tak całkiem serio, nigdy nie wiadomo co ludzie mogą odwalić w najmniej spodziewanych momentach... Dobrze że sprawa zakończyła się w ten sposób bo mogliby Cię koniecznie ciagnąć po komisariatach a to tylko strata czasu i nerwów.

Odpowiedz
avatar archeoziele
17 19

To zdecydowanie jedna z dziwniejszych prób kradzieży o jakiej tutaj czytałam.

Odpowiedz
avatar wizjonerlokalny
9 11

Wcale nie taka dziwna - rower nie samochód, nie ma rejestracji. Większości rowerzystów pewnie byłoby trudno szybko udowodnić, ze to ich sprzęt.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

Może i rower rejestracji nie ma. Ale większość marketów ma monitoring.

Odpowiedz
avatar timo
6 6

Ale niewiele marketów ma monitoring na zewnątrz.

Odpowiedz
avatar Bastet
1 1

wizjonerlokalny - no właśnie tak zaczęłam myśleć, czy ja byłabym w stanie udowodnić swoje prawo do roweru? nawet faktury na mój po 4 latach już nie mam. Chyba muszę się na znakowanie wybrać.

Odpowiedz
avatar Lavender6
12 12

Ona naprawdę myślała, że jej się uda wyłudzić tę kasę? Dziwne. Przecież wiadomo, że każdy przekonany o swojej niewinności poczekałby na przyjazd policji. To tak, jakby próbowała szantażować, nie mając żadnych kart w ręku.

Odpowiedz
avatar zochacha
8 8

Wstyd być złodziejem, ale większy wstyd to bycie takim głupkiem.

Odpowiedz
avatar plokijuty
-4 4

@zochacha większy wstyd dać się złapać złodziejowi przez policję.

Odpowiedz
avatar Chaos
0 6

99 każe spieprzać a jeden da... może głupi, może ktoś, kto się boi policji, bo ma np. warunkowe? nigdy nie wiadomo.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
13 19

Tu w Niemczech znane sa przypadki, ze ludzie na zakupach w n.p. supermarkecie wyrzucaja paragon z kasy, oszust znajduje go, sledzi klienta i w pasujacym momencie podchodzi, zadajac wydania towaru legitymujac sie tym paragonem jako legalny wlasciciel zakupow w wozku, ponoc zabranym przez klienta, ktory czesto zastraszony grozba zawolania policji i nieposiadajacy dowodu kupna wydaje swoja wlasnosc. Draniom zawsze cos nowego, bezczelnego wpadnie do lba, zeby wykiwac niewinnych.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 maja 2013 o 16:16

avatar Natalcia01
2 6

O matko... aż mnie zatkało. Niepotrzebnie narobiła tyle zamieszania. Co za baba...

Odpowiedz
avatar r2d2s
4 10

Co za baba! To trzeba mieć tupet. Mi dla odmiany jedna baba chciała ukraść w autobusie siatko-torbę - postawiłam ją na podwyższeniu nad kołem pomiędzy dwoma siedzeniami (jedno było przodem do kierunku jazdy, drugie tyłem, między mini słupek i pozioma przestrzeń a'la półeczka). Gdy sięgnęłam po siatkę przed moim przystankiem, kobieta stojąca obok, na oko tak po 40-stce, w krzyk, że kradnę jej zakupy, itp krzyki i inwektywy pod moim adresem. Stwierdziłam dobitnie, energicznie odrywając jej rękę od mojej siatki, do której juz zdążyła sie momentalnie przyssać: to proszę mi wyrecytować, co się w niej znajduje - bo głupia bobo i złodziejko - w torbie są bluzki, które noszę pod fartuch, wzięłam do prania (wyciągnęłam kawałek bluzki), te pojemniki z napisem lody grycan, to moje pojemniki, w które pakuję obiad na dyżur i absolutnie nie ma w nich lodów, gdyż są puste (otworzyłam jeden), a trochę mi sie ich nazbierało w szafce w pracy, a na samym dnie jest moja wczorajsza bielizna, bo wracam z 24 godzinnego dyzuru - ale pani nigdy w życiu nie zmieściłaby się w moje seksowne majtki! Coś jeszcze sie nie podoba?! Może obejrzymy nagranie z monitoringu, bo nad panią wisi kamera! Spojrzenie kobiety było bezcenne, a ludzie dookoła pękali ze śmiechu. Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tak szybko wysiadał z burakiem na twarzy z autobusu.

Odpowiedz
avatar nikt
4 8

"ale pani nigdy w życiu nie zmieściłaby się w moje seksowne majtki!" Taaa... Ktoś klaskał?

Odpowiedz
avatar plytkozerca
4 4

Pewnie nie, ale za to kierowca zatrzymał autobus.

Odpowiedz
avatar Nafek
1 1

Głowa mnie trozkę rozbolala od jej kzykow...:)

Odpowiedz
avatar mg1987
1 1

Nie twierdzę, że ta historia to fejk, ale to mnie zastanawia: "- Pani poczeka ze mną na policję. Pani - tu zwraca się do mnie - może jechać." Znaczy - złapali babkę na próbie kradzieży, ale jak policja przyjdzie to zostanie ją tylko wypuścić - nie ma poszkodowanego, nie spisali żadnych danych kontaktowych Paulinki997, a na nagraniu z kamer nie ma z reguły dźwięku. Więc zostają tylko zeznania personelu sklepu, ale, że nie oni są poszkodowani, to kto wniesie oskarżenie?

Odpowiedz
avatar Paulinka997
2 2

Z tego co dowiedziałam się następnego dnia, to kierownik sklepu sprawdził zapis z kamer i widział kto przyjechał i przypiął dany rower do stojaka. O nic mnie nie prosili i mi to było na rękę.

Odpowiedz
avatar voytek
-1 3

sama powinnas wezwac policje a odochrony zażadać dokonania zatrzymania obywatelskiego do przyjazdu policji! Nastepnie niezaleznie od postepowania policyjnego wystapic z powodztwa cywilnego o bezpodstawne oskarzenia i probe wyludzenia!

Odpowiedz
avatar Saus
0 0

Nowy poziom bezczelności

Odpowiedz
Udostępnij