Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka słów o moich doświadczeniach z szukaniem mieszkania. Wynajmuję mieszkanie od pewnej…

Kilka słów o moich doświadczeniach z szukaniem mieszkania.

Wynajmuję mieszkanie od pewnej spółki mieszkaniowej z przetargu na czynsz. Opcja o tyle ciekawa, że wychodzi nieco taniej niż wynajem "normalny" i nie ma problemów "z właścicielem" (nikt nie przychodzi na kontrole, nikt nie ma prawa mnie wyrzucić itp).
Mieszkanie przydałoby się zmienić na większe, więc regularnie przeglądam oferty takich właśnie przetargów.

Spółka mieszkaniowa, która organizuje te przetargi w regulaminie ma zaznaczone, że nie zapewnia m.in. wyposażenia. I mieszkania na tych przetargach są różne: od takich gdzie można się wprowadzić od razu, po takie gdzie trzeba zrobić remont.
Wszystko ok, wszystko niby jasne, pewnie spytacie gdzie tu piekielność?

Otóż w zdecydowanej większości mieszkania na te przetargi trafiają po lokatorach. I są przez pracowników spółki "odnawiane". Odnowienie polega na tym, że pracownik odmaluje ściany, wymieni drzwi wewnętrzne (taki prowizoryczny remoncik) i przy okazji zabierze z mieszkania: bojlery, wannę, toaletę, kurki, listwy, lampki z sufitu i wszystko inne co mu wpadnie w oko. Bo spółka nie zapewnia wyposażenia...

Skąd o tym wiem? Bo niektóre mieszkania oglądałam dwa razy (w czasie kiedy mieszkanie było już wystawione do przetargu i teoretycznie stan nie powinien ulec zmianie). Za drugim razem sporej części rzeczy brakowało. Zrozumiałabym gdyby te rzeczy były stare i brudne, i nadawałyby się tylko do wyrzucenia. Ale nie: giną rzeczy, które są w naprawdę dobrym stanie.
Po prostu panowie od remontów robią sobie lewiznę, zarobią parę groszy na tych rzeczach, a nowy lokator, chcąc nie chcąc, musi wydać sporo kasy na nowe sprzęty.

by justangela
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar milka74
3 5

Z ciekawości: gdzie szukasz takich mieszkań? Są od tego jakieś specjalne strony internetowe?

Odpowiedz
avatar justangela
6 6

Stron typowo z takimi informacjami nie ma. Szczegóły: bo przydługie, napisałam na PW.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

ja też poproszę :)

Odpowiedz
avatar tvh
9 9

Podobny numer robią niekiedy ludzie przy sprzedaży mieszkań/domów. Przychodzisz na oględziny, patrzysz: piękne mieszkanie, dobrze wyposażone, elegancka armatura, żyrandole, klamki czy gniazdka elektryczne. Kupujesz, przychodzisz, a tu... armatury, eleganckich (czytaj drogich) klamek, żyrandoli czy kontaktów brak i zostały tylko miejsca po nich, lub też zamiast nich najtańsze dostępne w sklepach... Zdarzas się tak i kupujący jeżeli wcześniej nie uzgodnił takich szczegołów (najlepiej pisemnie) lub nie spisał protokołu zdawczo-odbiorczego to praktycznie nic nie może zrobić. No, może jedno: usiąść i zawyć ze złości...

Odpowiedz
avatar Bez_dnia
8 8

Dlatego ZAWSZE protokół zdawczo-odbiorczy. Kupujcie mieszkania przez zaufanych pośredników z dużą renomą na rynku. Fakt, że zabulicie niezłą kasę za pośrednictwo, ale dopilnują wszystkiego przy kupnie. Łącznie z wizytą u notariusza, załatwieniem dokumentów i sprawdzeniem stanu prawnego oraz faktycznego.

Odpowiedz
avatar justangela
11 11

A tutaj kradnie monter-demonter. Nie wiem czy za cichym przyzwoleniem Spółki, czy nikt "wyżej" o tym nie wie. Muszę przemyśleć jak to ładnie rozegrać i tego pana demontera po prostu podkablować. Żeby było jasne: normalnie na nikogo nie kabluję. Ale skoro oglądam mieszkanie zaraz po wystawieniu na przetarg, a potem "dla pewności" drugi raz , przed licytacją a tu okazuje się, że pan nawet lampki wyniósł z łazienki. A ja, jeśli wygram, muszę tysiąc lub więcej włożyć z tej okazji, to mam wrażenie, że ten pan monter po prostu mnie okradł. Na dobrą sprawę chyba "władze" Spółki powinny być zainteresowane, co się wyczynia z mieszkaniami, bo im wyższy standard mieszkania, tym większą kwotę mogą uzyskać na licytacji. A jak ktoś ma kupować wszystko nowe, to dobrze sobie przemyśli wysokość licytowanej kwoty.

Odpowiedz
avatar lucy1980
3 3

A jestes pewna, ze ktos to kradnie/wymienia na stare?? Bo moze jest tak jak w UK: w podobny sposob na zasadzie "licytacji" starasz sie o mieszkanie/dom z urzedu miasta (tez placi sie nizszy czynsz niz prywatnie i w sumie mozna mieszkac tam cale zycie). I sytuacja wyglada tak: ktos sie z takiego mieszkania wyprowadza i niewazne jak mieszkanie wyglada - jest doprowadzane do podstawowego standardu, czyli zrywana jest wykladzina, wstawiane najzwyklejsze (uzywane) drzwi, wszystko co sie da jest wymieniane na najtansze badziewie. Ktos mi kiedys tlumaczyl, ze jest to robione dlatego, zeby mieszkania mialy porownywalny standard i zeby ludzie nie mieli pozniej pretensji, ze oni nie mieli w domu nic, a ktos inny dostal full wypas chalupe, nic tylko wstawic meble i mieszkac. Oczywiscie zdarza sie, ze mozna trafic na mieszkania w super stanie, ale trzeba miec szczescie. Moze tutaj jest podobnie.

Odpowiedz
avatar justangela
3 3

Jestem pewna, że jest to "zabierane" (kradzione). Niby spółka nie zapewnia wyposażenia, ale na własne oczy oglądałam mieszkania po dwa razy, w czasie kiedy już były wystawione na licytację i stan się zdążył zmienić. A w tym czasie monter wykonywał prace rzekomo "wykończeniowe" (niby to malowanie). Dodatkowo to nie są mieszkania z urzędu miasta, tylko ze spółki, która na tym wynajmie zarabia (bo cena wywoławcza czynszu taka mała wcale nie jest), i oni nie mają jakiś zasad, że każde mieszkanie ma ten sam standard.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 3

Nie musi... może robić zdjęcia za pierwszym oglądaniem, a potem podać firmę do sądu, że nie to kupował co dostał i zażądać przywrócenia do umówionego stanu. Tyle, że to przy prędkości naszych sądów mało wygodna opcja.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 1

To nie jest historia o kupnie mieszkania, ale o wynajmie i jak napisałam według regulaminu spółka nie zapewnia wyposażenia. Więc wyposażenie, nieraz nowe, zostawione przez poprzedniego lokatora jest przez pana montera "zabierane".

Odpowiedz
avatar khartvin
3 3

a skąd pewność, że sprzęty nie są zabierane przez właściciela, czyli poprzedniego najemcę?

Odpowiedz
avatar robak44
0 0

Zawsze trzeba robić zdjęcia, wtedy masz jakiś dowód, że owe rzeczy tam były. Pamiętam jak byłem w urzędzie miasta i panowie robotnicy wracali z pracy i usłyszałem ich rozmowę. Jeden zapytał drugiego o żyrandole jakie były w jakimś tam nowo zamkniętym biurze, a drugi mu odpowiedział, że tam już dawno nie ma żyrandoli, tylko wisi żarówka bo wcześniejsza ekipa zabrała.

Odpowiedz
Udostępnij