Majówkę zapamiętam na pewno na długo...
Zaczęło się od ciekawego pomysłu na grilla. Skrzyliśmy kilku znajomych i wzięliśmy się do działa. Impreza odbyła się na mojej działce więc to ja byłem gospodarzem. Przygotowania zaczęły się dzień wcześniej, kobiety przygotowywały sałatki, a my marynowaliśmy mięso.
Efekt był konkretny – kiełbasy, karczki, szaszłyki warzywne, pikantne skrzydełka – stół i grill uginały się od nadmiaru jedzenia. Przyszło 10 osób, z czego sześć które nie brało udziału w przygotowaniach. Każdy jednak chciał mieć jakiś wkład więc albo kupił alkohol, albo napoje bądź chciał dołożyć się finansowo. Oprócz jednego...
Andrzej, bo o nim mowa, to skąpiec jaki mało. Pracuje ze mną, kawaler który pieniędzy ma bardzo dużo jednak niechętnie je wydaje. Bardzo często zdarza mu się przyjść na piwo i zapomnieć portfela. A jak już komuś postawi czy pożyczy choćby 2 zł ,to będzie się tak długo upominał o zwrot. Taki już jest. Na grillu miało go nie być bo nie jest zbyt lubiany, jednak przypadkowo się dowiedział i sam się wprosił.
Jako iż z pustymi rękami nawet skąpcowi nie wypada przyjść, to Andrzej przyniósł ze sobą butelkę czegoś... Nikt nie wiedział co to było. On sam zachwalał to jako bardzo drogie whisky, my prości ludzie nie wiemy co to jest. A jakby postawił tą butelkę w USA, to wszyscy by go po nogach całowali. Oczywiście to on najwięcej się wykosztował na imprezę itp.
Na moje oko to ta butelka nie była oryginalnie zamknięta ale nie widziałem dokładnie, ponieważ Andrzej nie rozstawał się z butelką.
Po pierwszym daniu i wypiciu 1 l dobrej skandynawskiej wódki, jeden z biesiadników zagadał do Andrzeja by ten wyciągnął swoje skarby. Upierał się ale chłopaki go wzięli w kleszcze i musiał postawić na stół. Rozlaliśmy do szklanek - a Andrzej dolewał coli. Zapytany dlaczego to robi, przecież najlepszą whisky pije się co najwyżej z lodem, odpowiedział że z colą lepsze i już. Smakoszem takich trunków nie jestem. Jak dla mnie smakowało to jak spirytus wymieszany z herbatą. Wypiłem z trudem. Po minie reszty wyczytałem, że również im niezbyt smakowało.
Po chwili poczułem się źle i szybko ewakuowałem się do ubikacji. Oddałem z żołądka wszystko co miałem. Czułem się fatalnie. Okazało się, że nie byłem sam. Czterech z nas miało dziwne objawy. Brzuch bolał coraz bardziej. Tylko dwóch czuło się normalnie.
Pierwsze podejrzenie? Alkohol Andrzeja. On jednak upierał się, że to moja kiełbasa na pewno była stara i truje tym ludzi. Nie dochodziło do niego, że kobiety czują się dobrze, bo tylko one nie piły tego płynu. On jednak zaklinał się, że to na pewno nie to bo dwóm osobom nic po tym nie ma. Doszło do sprzeczki i szarpaniny. Andrzej ze złością i z pretensjami opuścił moją działkę przy czym zwymiotował mi przed chodnik. Do godziny wszyscy rozeszli się do domów. Ja do dzisiaj czuję ucisk w brzuchu. Koledzy nie lepiej, nawet ci którym nic nie było narzekali, że po przyjściu do domu nie czuli się najlepiej.
Andrzej drogą pantoflową i internetową poinformował świat, że o mało nie otruto go felernym jedzeniem. Nawet nie miałem się jak obronić. Kilka kg jedzenia poszło praktycznie do kosza.
Ile pieniędzy straciłem i nerwów to moje. Jak spotkam uduszę – obiecuję.
majówka
My z zasady nie zapraszamy kawalerów na grille itp. bo to duże dzieci, nieustatkowane i mają problemy z utrzymaniem porządku wokół siebie. A jak już taki kawaler ma ok. trzydziestki to omijać z daleka bo skoro żadna go nie chciała to znaczy że coś z nim nie tak.
OdpowiedzA może "Skoro żadnej nie chciał to coś z nim nie tak"?
OdpowiedzCoś "nie tak" to jest z kolesiem który tylko po to, żeby się wprosić na grilla rezygnuje ze szczęśliwego związku/rodziny (dzisiaj masa osób tworzy szczęśliwe związki i rodziny bez ślubu) na rzecz pierwszej dziewczyny która się napatoczy i zaciąga go siłą pod ołtarz. Normalny człowiek po prostu znajduje sobie normalnych znajomych, którym nie przeszkadza czy jest kawalerem, czy nie, a nie szuka żony żeby się najeść kiełbasy na imprezie.
OdpowiedzEj :D Nie ładnie, nie ładnie!
OdpowiedzSzit. No coś mam ostatnio problem z komentarzami... Chciałem napisać tam dalej, że kłania się kawaler po 30 - zaszczurzony. ;)
OdpowiedzJak widzę nikt nie zorientował się że pojechałem stereotypowym punktem widzenia co niektórych wybrednych panienek. ;)
OdpowiedzNikt się nie zorientował. Zatem coś z Tobą musi być nie tak.
OdpowiedzA powiedz, dlaczego kolega nie został wywalony na zbity pysk? Ja bym tak kogoś wpraszającego się potraktowała. Może i niemiłe ale w życiu nie uwierzysz jak ogranicza problemy.
OdpowiedzWłaśnie też mnie to dziwi. Jak się do mnie ktoś wprasza i serio nie lubię tej osoby, to chociaż grzecznie odpowiadam, że np. spotkanie przesunięte, albo jest dla mniejszego grona.
OdpowiedzAle wcale nie musi być grzecznie. Mój dom - moje zasady. Ładujesz się niezaproszony to nie licz na uprzejmość.
OdpowiedzNa ostry dyżur, i zabrać ze sobą flachę z resztkami.
OdpowiedzI przed pojechaniem lepiej wypić 100 ml pewnej wódki - na wypadek gdyby był to metanol.
OdpowiedzJednego nie rozumiem. Dlaczego wypiliscie ten alkohol? Miales podejrzenia, ze butelka nie byla oryginalnie zamknieta, smakowalo obrzydliwie, a znajomego znacie ze skapstwa, wiec nie wiadomo, skad on ten wynalazek wzial. Trzeba bylo w ogole tego nie ruszac, albo wylac po pierwszym lyku to obrzydlistwo. Tyle sie mowi o niebezpieczenstwach alkoholu z niepewnych zrodel. Dobrze, ze skonczylo sie "tylko" na wymiotach i bolach brzucha.
OdpowiedzPolska mentalność - nic się może zmarnować. Do tego przekonanie, że cokolwiek ten skąpiec przyniósł i tak trzeba to skonsumować, żeby przynajmniej częsciowo odbić te kiełbasy, które zeżarł.
Odpowiedz@Fomalhaut: bo to oczywiście polska krew jest winna i cały nasz naród jest skażony głupotą, i nie ma tu żadnego znaczenia fakt, że najzwyczajniej w świecie już podpici byli...
OdpowiedzSami sobie winni, teraz narzekają... Kobiety nie piły, ja też bym nie wypiła. Tracę wiarę w mężczyzn. Jeśli byli gotowi pić z cudzej, otwartej butelki z niewiadomo czym w środku... i to jeszcze pili po tym, jak już wyczuli, że coś nie halo... ja nie wiem, z kałuży na ulicy też by pili, jakby była z procentami? Facet to jednak świnia - kobiety uratowało poczucie obrzydzenia.
OdpowiedzRaz miałem przyjemność pić coś bardzo podobnego, ale po pierwszej kolejce butelka powędrowała do kosza, bo chłopaki się poznali szybko , a "bimber" znajomego znajomego kolegi kolegi , okazał się zlewkami z kilku butelek z duża ilością roztopionych żółtych cukierków dla kolorku, stawiam , że mogliście mieć do czynienia z podobnym mixem, rzecz dość grożna,
Odpowiedzno i fajnie, świnie zarżnąć to dobrze, a ty dostałeś sraczki przy stole zastawionym samymi zwłokami to już biedactwo tak? że tak powiem, dobrze wam tak
OdpowiedzIdź być wojującym wegetarianinem gdzie indziej.
OdpowiedzMyślę, ze autorowi " nie dobrze tak" ponieważ to co zrobil "kolega" było świnstwem i szkoda, że nie pojechał z resztką trunku na sor. Co do Twojego zdania o stole zastawionym zwłokami, to w takim razie oprócz ludzi musisz jeszcze iść uświadomić o barbarzyństwie, inne stworzenia mięsożerne w szczególności te, które ( brutale bez serca ) zabijaja po to by "zastawić stół" innym członkom stada na przykład jak u wilków czy lwów. Chyba, że oburzające dla Ciebie jest samo marynowanie i grillowanie mięsa, bo fakt zwierzęta tego nie robią Każdy ma wolną wolę oraz prawo wyboru co je i nikomu nic do tego. Żyj i daj żyć innym.
OdpowiedzZmień gatunek brukselki bo ci szkodzi, albo zapodaj big maca bo zaczynasz gwiazdorzyć, co ma mięso na grilla do historii o kiepskim alkoholu i ludzkiej krótkowzroczności, przez takich pomylonych faszystów kulinarnych reszta spokojnych roślinożerców ma przechlapane, poszedł stąd bo schabem poszczuje.
OdpowiedzŚmieszny ten komentarz.
OdpowiedzJestem wegetarianką, a zminusowałam twój komentarz i dałam plusa Aribeth... Przez takich jak ty wegetarianie są źle postrzegani : /
OdpowiedzLudzie, to nie jest wegetarianin, tylko troll. Nie żywi się roślinami, tylko takimi waszymi komentarzami. Nie karmcie, to może sam zdechnie...
Odpowiedz> Skrzyliśmy kilku znajomych i wzięliśmy się do działa. No cóż, to *musiała* być wystrzałowa impreza.
OdpowiedzMogłeś się jedynie kolego cieszyć ze to nie był metanol... współczucia. Ja stawiam na... przezroczysty denaturat, podobno można taki kupić jako dodatek na zimę do chłodnicy autka, żeby woda nie zamarzała. na przyszłość jak ktoś mądrze napisał: nieproszeni goście - WON. Asertywność to się nazywa ;)
OdpowiedzTo raczej nie była "jagodzianka na kościach", nawet przezroczysta. Do denaturatu dodaje się bardzo silne środki zapachowe (charakterystyczny, słodkawy i mdlący chemiczny smród) oraz smakowe (wściekła gorycz). Działania tych komponentów "oszczędny" nie byłby w stanie zabić herbatą. Pewne jest jednak to, że w butelce był jakiś trujący wynalazek. Fakt, pozostaje się cieszyć, że nie był to metanol, bo skoro gość taka sknera, to pewnie dałby sobie wcisnąć na bazarku wódkę typu "rozlewajta chłopaki, bo się ściemnia".
OdpowiedzLTM87 a skąd tak dokładnie wiesz o tym smaku? he he
OdpowiedzInkazLubinka Obecnie denaturat to tylko skażony etanol, nie dodaje się do niego już metanolu z racji, że spożywają go ludzie i jest stosowany w gospodarstwach domowych. Gorzki smak wziął się z kwasu acetylosalicylowego, jeśli piłaś kiedyś aspirynę musującą to wiesz, że ma gorzkawy posmak. W denaturacie jest tego kwasu zdecydowanie więcej, nie jest szkodliwy ale w teorii powinien odstraszać potencjalnych konsumentów przez "wściekłą gorycz" jak to określił LTM87 :)
Odpowiedzcisz się, że nie oślepłeś...
OdpowiedzTrzeba było powiedzieć, że liczba miejsc jest ograniczona:-) :-) ja bym się nie skusiła na napitek niewiadomego pochodzenia:-)
OdpowiedzTrzeba było się udać na jakieś pogotowie, czy coś, aby się zbadać. Po pierwsze gdyby to było faktycznie coś trującego liczenie, że samo przejdzie mogło się źle skończyć. Po drugie wiedziałbyś co naprawdę zaszkodziło i można by łatwo gościowi zatkać gębę, a tak na takim grillu faktycznie przyczyn zatrucia mogło być wiele.
OdpowiedzNa szczęście nic poważnego nikomu się nie stało. aaaaa i znaleźliśmy "źródełko". Andrzejek kupił to cacko za całe 10 zł/0,5l. To był podobno cudownie przyprawiony bimber który miał imitować drogi trunek. Po tej akcji Andrzej jest spalony nie tylko u nas w pracy a także jego znajomi zostali ostrzeżeni przed jego napojami
OdpowiedzUuuu to lipa, w takim razie nie był to nawet uczciwy spirytusik, zabarwiony palonym cukrem, tylko tandeta podbarwiona czerwoną bejcą. Współczuję, prawdziwa kanalia z tego gościa.
OdpowiedzW celu budzenia świadomości. Objawy spożycia alkoholu metylowego na początku nie różnią się NICZYM od objawów upicia się zwykłym alkoholem etylowym. Problem pojawia się później. Metanol sam w sobie nie jest dla organizmu toksyczny, dopiero gdy jest metabolizowany powstaje śmiertelny aldehyd mrówkowy. Z tego powodu zatruliście się najprawdopodobniej jakimiś syfami dodanymi przez domorosłego chemika. Oczywiście zupełnie nie pochwalam spożycia alkoholu z niepewnego źródła... Co do komentarza jednego użytkownika, że w przypadku podejrzenia spożycia metanolu należy wypić setkę pewnej wódki. Prawda. Alkohol etylowy wysyca organizm mając większe powinowactwo do enzymów, zapobiegając wtenczas produkcji wspomnianego wyżej aldehydu. Należy jednak pamiętać, że sama ta setka nie wystarczy, wizyta na SORze obowiązkowa.
OdpowiedzA nie można zwymiitować po prostu, zamaiast dodatkowo pić wódkę?
OdpowiedzAlkohol (czy metylowy czy normalny) wchłania się błyskawicznie, mowa tu o minutach. Pierwsze objawy spożycia metanolu pojawiają się o wiele później. Dlatego zanim człowiek się zorientuje, że coś jest nie tak, to zazwyczaj w żołądku nie ma już go ani kropli.
Odpowiedz