Centra historycznych miast mają tą piękną właściwość, że robią się w nich korki. Zwłaszcza, jeśli przez miasto przepływa rzeka i są w nim tylko dwa mosty. Te korki mają też to do siebie, że są tylko "w jedną stronę" czyli DO centrum, w drugą pas jest wolny. Wynika to też z tego, że zawsze pojawi się jakaś ciężarówka, która nie może przepchać się przez światła bo nikt jej nie chce puścić.
Stoję więc w takim korku. 10 minut w tym samym miejscu, na horyzoncie 250 m przede mną upragnione światła i most. Żar leje się z nieba a ja w granatowym aucie mam saunę za dramo. Silnik wyłączony, bo po co ma chodzić.
Ruszyło się- alleluja! Przede mną pojawiło się 2 m miejsca. Zanim zdążyłam zastartować auto 2 m miejsca zniknęło- jakiś niecierpliwy człowiek wpakował się w nie samochodem, wykonując w 90% manewr wyprzedzania. 90%, bo cały się nie zmieścił - "tyłek" mu wystawał na pas "z miasta".
Więc siedzę dalej i widzę, że gościa nosi. Na dodatek "z miasta" pojawił się jakiś szczęśliwiec który przedarł się przez światła, stanął przed nim i trąbi. Tamten nie ma się jak przestawić. Przez kolejne 5 minut, zanim coś się ruszyło zrobił się sznureczek 5ciu aut pełny wkurzonych, spoconych ludzi. Wszyscy trąbią. Ktoś wysiada z auta i ale rezygnuje z tłumaczenia i pali papierosa.
Po tym pełnym emocji okresie czasu niecierpliwy człowiek dał radę ruszyć się o metr i schował "tyłek".
Stoimy dalej.
Mucha, leżąca na grzbiecie obok mojej kierownicy ruszyła nogą, więc chyba jeszcze tak jakby żyje. Ja osobiście kontempluje bratki posadzone wzdłuż drogi, bo zieleń uspokaja.
...
Dojechaliśmy do miejsca, gdzie nasz pas dzielił się na dwa- można było skręcić w lewo na pas na inne światła. Gość dwa auta przede mną najwyraźniej tam się kierował, bo wjechał tak pół na pół, robiąc coś nieco ponad metr miejsca na naszym pasie. Niecierpliwemu człowiekowi więcej nie było trzeba- ruszył z rykiem silnika pół na pasie pół po poboczu... na których rosły bratki. Już nie rosną.
Zyskał tym bezcenne trzy metry.
25 minut później oboje przejechaliśmy przez most na tych samych światłach.
By utknąć na następnych za mostem.
Ruch uliczny.
W końcu czas to pieniądz, ale żeby tak dla kilku sekund?
OdpowiedzInteligentni ludzie umiejący liczyć wiedzą, że czymś takim czasu wcale nie zyskają, a najwyżej spalą więcej benzyny. A benzyna to też pieniądz.
Odpowiedz"Ja osobiście kontempluje bratki posadzone wzdłuż drogi, bo zieleń uspokaja." Piękne! :D
OdpowiedzNie ładnie tak kątem pluć na kwiatki ;)
OdpowiedzW tym upale to było wręcz humanitarne ;)
Odpowiedzpan sprytny inaczej :P
OdpowiedzNysa?
OdpowiedzJa się zapytam: gdzie wtedy była policja? Do mierzenia prędkości i wystawiania mandatów są pierwsi, ale jak trzeba pomóc kierowcom, to juz ich nie ma. Skoro takie zachowania są normą, to jeden patrol powinien tam pełnoetatowo dyżurować wlepiać mandaty kierowcom-idiotom.
OdpowiedzI dlatego jeżdżę motocyklem :D
Odpowiedzpo co gasić silnik w korku, jak spalanie na minimalnych obrotach waha się w granicy 1-2 litrów na godzinę, a emisja spalin przy tym też jest minimalna. na prawdę długo trzeba stać, żeby wyjść chociaż na zero, bo wiadomo, że przy uruchamianiu auta, paliwa spala się sporo.
OdpowiedzZ tym ogromnym zużyciem paliwa przy uruchamianiu to kompletna bzdura! W przypadku prehistorycznych silników gaźnikowych rzeczywiście zużycie było spore, ale te czasy już dawno temu minęły. Nie powtarzaj tych banialuk, bo jeszcze ktoś uwierzy.
OdpowiedzZnam takie historyczne miasto z rzeką - nazywa się Wiedeń i jeździ się po nim wspaniale ;) Aczkolwiek trzeba bardzo dobrze czytać mapę, bo w ich ulicach można się nieźle pogubić ;)
OdpowiedzRozumiem, że ten ktoś nie był w stanie napisać, dlaczego minus? :)
OdpowiedzCzyżby Toruń?
Odpowiedz