Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja mamuśka pracuje w szkole podstawowej - klasy 1-3. W tym roku…

Moja mamuśka pracuje w szkole podstawowej - klasy 1-3. W tym roku dostała dziecko z ADHD (chociaż ja bym prędzej powiedziała że dziecko rozpuszczone jak dziadowski bicz a nie chore). Słownictwo dziecko ma wyjątkowe bogate (tylu przekleństw to nawet pijaczki pod monopolowym nie znają), jest obeznane w pewnych tematach (przyniósł do szkoły książkę mamusi o pozycjach seksualnych), uwielbia gry drużynowe (a zwłaszcza tą część z kopaniem, podstawianiem nóg i biciem po twarzy rywala), jeśli temat lekcji go nie zainteresuje to zajmuje się czymś ciekawszym (np. udawaniem psa - wchodzi pod ławki i gryzie inne dzieci).

Po nazwaniu pani dyrektor chyba z 10 minutową wiązanką, dziecko trafiło do pani pedagog. Reakcja? "Jeśli pani zamknie te drzwi, to pójdę z mamusią na policję i oskarżę panią ze mnie pani dotykała! A wtedy pani w żadnej szkole więcej pracy nie znajdzie!"

Dziecko ponoć od kilku lat bierze leki ale w ogóle nie pomagają. Tylko ich naciągają ci lekarze. Na szczęście odkąd mama odkryła, że można za dużo niższe pieniądze zamówić "identyczne" leki przez internet i nawet nie wymagają od niej recepty, udaje jej się trochę pieniędzy zaoszczędzić...

by nighty
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mijanou
37 47

Sprytny mały! Ani chybi w politykę pójdzie.

Odpowiedz
avatar Bryanka
28 30

Podejrzewam, że raczej rozpuszczony, ale za to całkiem inteligentny. Dodatkowo cholera wie co powodują te pigułki z internetu.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
11 23

"Język dziecko ma wyjątkowo bogate" - ty też. ;)

Odpowiedz
avatar Asteria
18 20

Może chory i jest, ale chamski to już wyjątkowo. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
31 71

Znam dobry środek na takie "ADHD" - pas wojskowy rzemienny z klamrą - do nabycia w dobrych sklepach.

Odpowiedz
avatar nighty
31 41

Pasek to jedno, gorzej że mamusia w ogóle nie pozwala go ukarać - uwagi mu wpisać nie można bo "on jest chory i nie panuje nad swoim zachowaniem", zostawić go samego w klasie podczas przerwy nie można bo to "dyskryminacja". Co do bicia, dziecko samo powiedziało na lekcji angielskiego że "pani nie ma prawa go tknąć" bo "mama go wtedy weźmie na obdukcję lekarską i panią z pracy wywalą!". Jeśli on tak się zachowuje gdy ma 8 lat, to aż się boję pomyśleć jak ten bachor będzie sie zachowywał w gimnazjum...

Odpowiedz
avatar rafe
8 12

A były prowadzone poważne rozmowy z matką na ten temat? A jeśli nic nie dawały to czy podejmowano próby kontaktu z ojcem (czy może dziecko żyje tylko z matką?).

Odpowiedz
avatar Lapis
24 30

Jak dla mnie to to dziecko się nadaje do szkoły specjalnej, z normalnymi dziećmi nie powinno się uczyć bo szkodzi tym normalnym, choćby swoją postawą.

Odpowiedz
avatar nighty
18 18

O ojcu nic nie wiem, natomiast matka...chyba sobie niezbyt radzi. Mama rozmawia z nią prawie codziennie (i inne nauczycielki też), na co jest ciągle ta sama śpiewka - on jest chory, to nie jego wina, wy dyskryminujecie moje dziecko...

Odpowiedz
avatar Nyanyan
17 17

Ale tym nie wyleczysz człowieka, który nie potrafi się na czymś dłużej skupić, czy ma problem z nawiązywaniem kontaktów z innymi ludźmi. Dziecko opisane w historii jest albo źle wychowane (a raczej niewychowane), albo jego rodzice całkiem olali sprawę "bo on ma ADHD, jest chory i ojej, trzeba się nad nim cały czas litować i nadskakiwać".

Odpowiedz
avatar demonix
4 16

Mylisz się - pas wojskowy jest za szeroki - efekt jest o niebo lepszy przy użyciu wąskiego paska :]

Odpowiedz
avatar hejter
18 46

To przykre, jak zanikł u gówniarzy szacunek do nauczycieli i generalnie do osób starszych. Kary cielesne mają wielu przeciwników, ale kiedyś przynajmniej działały. Smarkaczowi nic się nie stanie jeśli dostanie parę razy w tyłek

Odpowiedz
avatar hejter
29 51

jakoś całe moje pokolenie zasmakowało paska i żyjemy. Wtedy żadnego ADHD nie było

Odpowiedz
avatar mijanou
14 40

Nie jestem zwolenniczką bicia dzieci. Ale skoro perswazja nie działa a mały nie ma absolutnie żadnych hamulców to może przydałoby się przetrzepać mu z raz pupę? I proszę nie mylić z katowaniem. Zwyczajne lanie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
32 54

Szkoda tylko że po tym zlaniu pachem często ADHD bywało cudownie uleczone...

Odpowiedz
avatar mijanou
17 33

xHigure, Tato zawsze opowiada, że gdy wzywali dziadka do szkoły bo synalek coś przeskrobał to najpierw obrywał linijką po łapach od nauczyciela a dziadek w domu, po przyjściu ze szkoły poprawiał po nauczycielu. I to nie było tak, że tato był lany i katowany. Ale jak sobie nagrabił porządnie to pasek szedł w ruch. Mnie już wychowywano systemem kar bezcielesnych. Niebolesnych ale dotkliwych. Zawsze jednak uzasadniano, za co karę ponoszę. Ani Tato ani ja nie wyrośliśmy na okrutników i zboczeńców dlatego, ze stosowano w wychowaniu nas kary. Tato zawsze się dziwi, że w jego czasach z ADHD szybko by sobie poradzono: zasadzono by szczeniaka do książki i do lekcji. Cóż. Czasy się zmieniły. ADHD naprawdę istnieje, ale tak naprawdę to są rzadkie przypadki. Trzy czwarte tych lewych zaświadczeń o ADHD jest prostym usprawiedliwieniem braku wychowania i braku konsekwencji ze strony rodziców.

Odpowiedz
avatar plokijuty
10 24

Kary cielesne są dobre i nie nie należy ich mylić - jak czyni większość - ze znęcaniem, które jest złe. Znęcanie nie musi być karą cielesną, może być psychiczną. Słowa potrafią gorzej ranić.

Odpowiedz
avatar Bryanka
11 19

Najbardziej boli lanie wykonane cienkim rzemieniem, moczonym w wodzie :P A tak na serio - lanie nie ma być mega bolesne, ale ma powodować wstyd. Za czasów mojego dzieciństwa, jak ktoś coś konkretnie przeskrobał to największą i "najokrutniejszą" karą było tzw. "lanie na widoku" np. przyszła mama i przetrzepała tyłek na podwórku. Wtedy najbardziej bolał wstyd, że koledzy patrzą ;)

Odpowiedz
avatar anka6464
0 8

@ hejter - oczywiście, że u młodych (czy jak to mówisz - gówniarzy) zanikł szacunek do nauczycieli. To przecież oczywiste, że każdy młody człowiek jest źle wychowany i ma ADHD! :)

Odpowiedz
avatar barnaba90
-3 9

no hejter, "na pewno" dorosły zyska szacunek tym, że młodego uderzy, ha ha... może i dzieciak nie podskoczy, ale na pewno taki dorosły straci szacunek na zawsze, przynajmniej u inteligentnego dziecka. karą powinno być nie pozwolenie dziecku na jakąś przyjemność, konsekwentny szlaban przez jakiś czas na przykład, to mi się wydaje sensowne, dzieciak będzie wiedział o co chodzi, że nie może tak robić, a nie zostanie poniżony

Odpowiedz
avatar Nikt9012
2 4

@barnaba90 Jeez. Nie przesadzaj. To jest normalne, że kiedy słowa nie działają to trzeba przejść do czynów bardziej radykalnych? Chociaż nie rozumiem jak można bić dziecko bardzo mocno i dotkliwie.

Odpowiedz
avatar macros1980
6 6

@mijanou to nie jest tak, że w tedy nie było ADHD. Problemem jest to, że obecnie każde rozpuszczone dziecko traktowane jest jakby miało ADHD. Zresztą ADHD nie tyle polega na skandalicznym zachowaniu tylko niemożności koncentracji na jednym zadaniu i związaną z tym frustracją. Popatrz na Szymona Majewskiego (tak ze znanych ludzi) ma zdiagnozowane ADHD a jakoś sobie poradził. Czyli da się coś z tym zrobić.

Odpowiedz
avatar ewilek
15 15

ADHD u dziecka nie wyklucza bezradności i głupoty rodziców. Efektem jest dzieciak nadpobudliwy psycho-ruchowo zjednoczesnym totalnym rozwydrzeniem, chamstwem itd. Takie dzieci wymagają umiejętnego podejścia, wiedzy rodziców i ich dobrego przykładu. Jak tego brakuje to wychodzi taka mieszanka piorunująca, że aż strach o inne dzieci w szkole.

Odpowiedz
avatar Naa
15 15

Należałoby zgłosić do odpowiednich instytucji, że matka jest "niewydolna wychowawczo" (bo jest!), i robi dziecku krzywdę. Na poparcie podać informację o lekach z internetu - to akurat łatwo by było sprawdzić i udowodnić. Może by dostali jakiegoś kuratora, zalecenia wizyt u psychologa - może coś by to dało. Dzieciak na pewno jest inteligentny, tylko, tak naprawdę, zdemoralizowany - przekonano go, że jego nie obowiązują te zasady, co innych, to korzysta. A może przy odpowiednim wychowaniu byłby bardzo sympatycznym i kreatywnym dzieckiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 38

Kary cielesne są złeee! Łaaa, jakie to straszne... może. Ale na pewno skuteczne- tutaj bachor ewidentnie nie ma żadnego "sradehade", tylko jest rozpuszczony. Dostałby pasem po dupie raz i drugi i zaraz by się zrobił grzeczny aniołek. No ale cóż, mamusia niereformowalna łatwiej zrobić dzieciaka, niż wychować, lepiej zwalić skutki swojej niekompetencji na nieistniejącą chorobę i pozwalać mu robić, co chce (niech się utwierdza w przekonaniu, że wszystko może). Ale spoko, to są klasy 1-3, tu nawet z największego nieuka i wcielonego diabła nauczyciele zrobią "aniołka" i przepuszczą. Jak pójdzie do gimnazjum i dalej, to życie go kopnie w tyłek. Tak, że zęby mu zadzwonią, bo tam inne dzieciaki już nie dadzą się kontrolować przez nauczycieli, gryźć, czy kopać. Oddadzą. Czasem nawet się zbiorą całą bandą i spuszczą łomot w ustronnym miejscu. Albo spuszczą łeb w kiblu. Albo zamkną w kontenerze na śmieci- możliwości jest od groma. Ojj tak- bachor się mocno zdziwi, że nikt już mu nie będzie pozwalał na wszystko... Kiedyś było inaczej. W tym przypadku lepiej, bo nikt nie wymyślał kolejnych bzdurnych nazw na usprawiedliwienie oczywistości. Dzieciak nie miał żadnego "ADHD", żadnego syndromu nadpobudliwości, czy jak tam jeszcze- nie- był po prostu nieznośnym gnojkiem! Dostał pasem po dupie raz, drugi i się nauczył. Dalej masz za dużo energii? To już ja ci znajdę zajęcie. I tak to się robiło. A dziś? Pomysłowy (leniwy!) rodzic, wizyta u psychologa, komplet papierów na okoliczności wszelakie i gówniarz jest nie do ruszenia. Bo on "chory", bo "cierpi", bo jak go ruszysz, to masz przesrane. Dziś do 3 właściwie ma jakiś papier. Tylko jakoś nikt nie zauważa istotnej, jak nie najważniejszej kwestii- to niczego nie rozwiązuje...

Odpowiedz
avatar yerbamaate
10 22

jakoś mi krzywdy straszenie pasem, a czasem obrywanie nim, gdy ewidentnie przegiełam krzywdy nie zrobiło. To całe wychowawywanie bezstresowe to moim zdaniem totalna porażka. Mało to w jape od prababci dostałam za niewyporzony jęzor i jakoś nikt nie wrzeszczał, że to przemoc. Teraz to klaps w pupe i zaraz ktoś się przyczepia, że bijemy dziecko noż ja pie....

Odpowiedz
avatar nighty
11 21

To że jego by pobili szczególnie mnie nie martwi, nawet niepedagogicznie uważam że by to mu się bardzo przydałoby, dużo bardziej mnie martwi że to on może być tym głównym bijącym. Nie popieram kar cielesnych ale szczeniakowi naprawdę przydałaby się jakaś solidna nauka dyscypliny...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 27

'Bicie też niczego nie rozwiązuje! Jeśli dziecku pozwala się na milion rzeczy, na wchodzenia sobie i innym na głowie, to myślisz, ze jak będzie dostawało pasem, to co? To zrozumie, co robi źle i co jest dobre? Nie. Dziecko będzie zdezorientowane, nie będzie wiedziało, za co "dostało", bo nikt wcześniej go nie uczył o tym, co jest dobre i jak należy postępować. Bicie sprawia, że człowiek zaczyna się bać, a nie rozumieć i nabierać szacunku do innych osób. Ba, bicie sprawia, że człowiek zaczyna czuć wrogość, to tego, kto sprawuje nad nim przemoc.' Człowieku, ten opis pasuje do psa a nie do człowieka. Pies nie rozumie za co dostał, ale taki smarkacz doskonale zrozumie o co chodzi. I jestem pewna, że dobrze wie co jest dobre a co złe, ale nikt tego nie egzekwuje. Zrobił coś złego raz, drugi, trzeci, nie dostał za to kary, więc kapnął się, że jest bezkarny. Nie popieram bicia dzieci, ale jeśli nic innego nie działa to owszem, klapsa można dać. Nie raz dostało się klapsa od rodziców i wyobraź sobie, że doskonale wiedziałam za co. Człowiek, nawet taki mały, jest istotą rozumną, połączy fakty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 21

Zgadzam się z Mairą. Takie podejście to jest dobre przy tresowanie zwierzęcia, a nie wychowanie człowieka. Czemu? Bo nikt mi nie wmówi, że taki gówniarz, który coś zbroi i szczerzy się potem do ciebie, ewidentnie z siebie zadowolony- nie wiedział, że zrobił coś złego i za co dostał. Dodatkowo jeśli rodzic takiego szczyla sam go broni, to wszelkie próby "poważnych rozmów" skończą się zanim jeszcze się nawet zaczną, bo pranie mózgu będzie skutecznie blokować wszelkie nawet najbardziej racjonalne argumenty... Poza tym- ja nie mówię, żeby zrobić mu z życia piekło i napier&alać kablem za każde przewinienie. Nie, nie, nie- nic z tych rzeczy. Mówię tu raczej o pasie, jako ostatecznym argumencie siły, takiej pokazówce. "Przesadziłeś raz? Zdarza się, ale ostrzegam, nie rób tego więcej, bo ci zleję tyłek i będzie boleć... OK- widzę robisz to specjalnie. Masz po dupie." Gadanie... powiem tak- często się nasłuchałem gadek typu "Tak się nie robi, bo to jest złe. Tak się nie robi. Nie będziesz tego już robił?" I kilka razy dostałem za złe zachowanie pasem po dupie. NO NIE WIEM CZEMU, ALE JAKOŚ BARDZIEJ DO MYŚLENIA DAŁ MI PAS, A NIE DURNE GADKI... I wiesz co? Nie byłem zdezorientowany, wiedziałem za co dostałem, nie wpadłem w stany lękowe na widok mojego tatula, szacunek mam do moich rodziców ogromny- choćby za to, że mnie wychowali na porządnego człowieka i wpoili pewne zasady, którymi się kieruję. I jakoś zawsze dobrze mi podpowiadają. Nie czuję do niego wrogości. Tak więc widzę tu 2 wyjścia: albo ja już tak jestem skrzywiony tą "przemocą w moim domu", ze nie dostrzegam w tym cienia patologii, albo za przeproszeniem ty chyba pie&dolisz farmazony waćpanna. Jedno z dwóch.

Odpowiedz
avatar yerbamaate
2 10

tłumaczenie często też nie dociera...to powinno być połączone tak myślę. Ja zawsze wiedziałam za co dostałam. Potem już mnie tylko straszono i rozmawiano. Pas dzielnie wisiał w luchni ku przestrodze. Teraz często nie robi się nic. Więc nie mówcie mi, że mały wpiernicz w pupe ja słowa nie docierają jest zły. Stare wychowanie było lepsze tyle w temacie i basta

Odpowiedz
avatar barnaba90
-3 7

to wszystkich złych ludzi zabijmy - może to złe, może niemoralne, ale skuteczne :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 18

Mam 19 lat, dostałam nie raz klapsa na tyłek od rodziców, paskiem również. Nie wyrosłam z tego powodu na przestępcę, nie czułam się dręczona. Rodziców kocham i szanuję, nie mam im za złe tego, że użyli tych "strasznych, krzywdzących dziecko metod wychowawczych". Tutaj działa bardzo prosta zasada: dzieciak robi coś -> dostaje klapsa na tyłek -> tyłek boli -> dzieciak rozumie, że jak zrobi coś ponownie to tyłek znowu będzie bolał, czyli musiał zrobić coś źle. Mówi się, że to jest tylko pokazanie kto jest silniejszy? I to jest właśnie takiemu smarkaczowi potrzebne! Skoro nie słucha nikogo, to musi się znaleźć ktoś, kto pokaże mu gdzie jest jego miejsce. Dzieciak zrozumie, że nie wolno mu robić wszystkiego. Proste - zobaczy, że ktoś jest silniejszy, przestanie czuć się bezkarny, zacznie się słuchać. Bo jak ktoś ma mu cokolwiek wytłumaczyć, skoro on nawet nie słucha? W dobie bezstresowego wychowania zanika logiczne myślenie chyba. I nie mówię tu o katowaniu dzieciaka, ale parę razów paskiem by mu się przydało.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2013 o 23:03

avatar barnaba90
2 12

to ja ci coś powiem. mam 23 lata, nieraz dostałam i czułam się dręczona i nie szanuje ojca. a krew mi nigdy nie leciała, więc powiedzmy że to było wg takich jak ty "bicie w granicach rozsądku". każde dziecko ma inną psychike, więc nie mówcie że wszystkie dzieci będą "wdzięczne" rodzicom za bicie (pf...) w dorosłym życiu, bo i tak nie wyrosłabym na przestępce, jakby mnie nie bili. zawsze byłam wrażliwym dobrym dzieckiem, myśle że to że zdarzało mi się zbić szklankę nie uczyniłoby mnie złodziejem, mordercą czy innym bandytą

Odpowiedz
avatar barnaba90
-1 7

PS teraz jak jestem już dorosła i nie mogą mnie bić używam sobie na ojcu za lata dzieciństwa i go ze szczerego serce wyzywam, bo wciąż mam do niego żal i nienawiść. może jakby dziecko z historii dostało lanie, to jeszcze ma to jakiś sens, ale ja za zbitą szklanke i inne tego typu pierdoły? więc ja dziś jestem przeciwna każdemu biciu, bo rodzica może zbytnio ponieść i zamiast bić tylko za poważne rzeczy będzie bił za pierdoły. gdyby dzieci miały być bite tylko za poważne rzeczy, to pewnie niewiele dzieci dostałoby lanie choćby raz w życiu, bo takich dzieci jak z historii chyba nie jest zbyt wiele, myślę że więcej jest takich jak ja, co nie robią niczego strasznego, a i tak dostają za byle g****

Odpowiedz
avatar Molochor
2 2

@barnaba90: To chyba jest oczywiste, że bić się powinno za rzeczy poważne oraz za czyny umyślne. Jak dzieciak przypadkiem szklankę upuści to tak na prawdę nic się nie stało, ale jak nią rzuci na podłogę (specjalnie) to już dostać powinien.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
2 2

barnabo, mówimy o Tobie i Twojej przeszłości czy ogólnie o wychowywaniu dzieci? Żadna skrajność nie jest dobra. Ale czy powinniśmy np. nie wsadzać ludzi za kratki, bo część jest niewinna? A może sami mamy oddawać złodziejom pieniądze, bo niektórzy ich rzeczywiście potrzebują? Mówimy tu o problemach z dziećmi. Jeśli dziecko rozumie bez klapsa, to w porządku. Ale jeśli robi niewłaściwą rzecz na nowo i wciąż, z satysfakcją, to lekki klaps na postraszenie nie zaszkodzi, a wręcz pomoże. Bezstresowe wychowanie jest dobre dla nielicznych dzieci i nielicznych dorosłych. Dostawałaś za byle gówno, rozumiem. Z pewnością tak jak mówisz nie jesteś jedyna. Ale czy to jest adekwatne do tego, o czym toczy się dyskusja?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Mi chodziło o zdrowego klapsa, kiedy dzieciak naprawdę coś przeskrobie, a nie o biciu za byle bzdurę. Nie popieram bicia dziecka, lania go i katowania, ale kary cielesne jako metodę szybkiego przekazu - jak najbardziej. I nie, bicie za wylanie szklanki wody nie jest moim zdaniem w granicach rozsądku, ale jak Molochor napisał klaps w tyłek za np. celowe zbicie szklanki to nic przesadzonego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Wiele tutaj już powiedziano, niewiele można dodać, Również uważam, że porządne lanie w przypadku zamierzonego, bezczelnego zachowania przyniesie więcej korzyści niż szkody. Osobiście dużo gorsze dla mnie było, że mama robiła u mnie awantury za byle głupotę, niż to że jakoś z dwa razy w dzieciństwie dostałam po tyłku. Skutki totalnie bezstresowego wychowania (czyli żadnych zasad, żadnych kar cielesnych czy nie)widać już w Wielkiej Brytanii, niedługo u nas będzie to samo, albo już jest.. co widać na powyższym przykładzie. Z drugiej strony nie wiem co zrobić w takiej sytuacji, koleżanka w ma dziecko z ADHD (właściwie to prawdziwe ADHD wraz z kompletnym psychicznym rozwaleniem dzieciaka- jak był mały to się na niego ciągle wydzierała i klnęła na niego, i była niekonsekwetna, najpierw coś mu zabraniała a za 2 minuty na to pozwalała). Chłopak ma obecnie 6 lat, nie słucha zupełnie, nie reaguje na krzyk, na prośbę, nawet jak mu dałam klapsa to się smieje... a koleżanka chodzi na grupy wsparcia dla rodziców trudnych dzieci.. ciekawe co będzie dalej..

Odpowiedz
avatar Naa
4 4

Nie lanie, tylko całkowita zmiana otoczenia. Oficjalnie ADHD nie ma związku z wychowaniem, ale dziwnym trafem czasem, gdy dziecko trafi pod opiekę odpowiedniej osoby, objawy tego zaburzenia zaskakująco słabną, albo nawet ustępują. Więc: nowe miejsce, w którym obowiązywałyby jasno określone zasady (z podkreśleniem, że obowiązują one WSZYSTKICH). Oraz nowi ludzie, a wśród nich ktoś dorosły, kto dawałby dziecku prawdziwe oparcie emocjonalne, nie tylko uczył, jak za pomocą pyskowania unikać odpowiedzialności. Wiem, marzenie ściętej głowy... Ale wcale się nie zdziwię, jeśli za kilka lat (albo kilkanaście, albo kilkadziesiąt) będzie się diagnozowało nie ADHD u dzieci, a zespół zachowań u dorosłych, które prowadzą do ADHD u ich potomstwa.

Odpowiedz
avatar plokijuty
5 5

Jeśli dotknąć dzieciaka nie można, bo oskarży nauczycielkę o molestowanie seksualne... To co się gdy tenże dzieciak np. złamie nogę... Też lekarz nie będzie mógł go dotknąć...

Odpowiedz
avatar hukasz
2 2

Oczywiście że można, tylko trzeba nie trząść tyłkiem gdy tylko dzieciak zacznie grozić zmyślonymi oskarżeniami.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 18

W jednej szkole był taki przypadek. Rodzice pozostałych dzieci zrzucili się na ochroniarza. I był osobisty ochroniarz 24 dzieci w 25 osobowej klasie. Za każdym razem jak dzieciak z rzekomym ADHD próbował zaatakować inne dziecko, był obezwładniany i wzywana była policja. Wszystko zawsze przepisowo. Dziecko wyleczyło się z ADHD w niecały rok.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 7

Bo to i żaden sekret. Problem nie w tym, że dzieci mają ADHD, ale właśnie w tym, że potrzeba surowej i konsekwentnej dyscypliny, by złagodzić objawy. Dyscypliny, której szkoła nie ma prawa zapewnić, a rodzice często nie chcą albo nie umieją. I pisząc o dyscyplinie mam na myśli po prostu twarde i niezmienne zasady. ochroniarz nigdy dzieciaka nie pobił. Nigdy po unieruchomieniu nie zostały na dzieciaku ślady niczego więcej, niż minimalny niezbędny przymus bezpośredni, by nie bił innych. I dało się. Drugim problemem jest to, że te dzieciaki z rzekomym / nieleczonym ADHD nie zdają z klasy do klasy. W efekcie różnica masy i siły między 7 a 10 latkiem... normalne dzieci nie mają szans się same obronić, są zwyczajnie za małe. Stąd wg mnie więcej niż jedno niezdanie połączone z problemami wychowawczymi powinno w podstawówce (i być może gimnazjum) skutkować przeniesieniem do klasy złożonej z samych tego typu uczniów - albo ochroniarzami pilnującymi tych dzieciaków na koszt ich rodziców.

Odpowiedz
avatar klaudyska1702
2 2

Jest gdzieś o tym artykuł? Chętnie bym poczytała :)

Odpowiedz
avatar kwiatu
4 8

Musiałam się zarejestrować przez ten Twój post. Wszyscy tutaj koncypują o biciu rozwydrzonego gówniarza, a to nie w niego trzeba uderzyć tylko w jego bezmózgą mamuśkę. 1. Powiedzieć jej że skoro gówniarz zachowuje się agresywnie to zgłosicie to do PCPRu, który zadecyduje o przyznaniu kuratora. W końcu skoro dzieciak zachowuje się jak się zachowuje to znaczy że źle się dzieje w domu. 2. W przypadku braku zmiany zachowania rozważyć wydalenie ze szkoły, przecież kto powiedział że musi skończyć akurat tą podstawówkę, a regulaminy gówniarz łamie. AHA żadnych gróźb tylko skuteczne i konsekwentne zgłaszanie do instytucji zajmujących się rodzinami. Mamuśce od razu przyjdzie do pustego łba że nie tak się powinien szczyl zachowywać. PS nie mam nic przeciwko dzieciom, ale to coś z pewnością dzieckiem nie jest. Dziwię się że gronu pedagogicznemu jeszcze nie przyszły do głowy tego typu metody. Od tego są przecież takie organizacje żeby sprawdzać dlaczego dzieciak się zachowuje tak a nie inaczej.

Odpowiedz
avatar egow
-2 8

Co nie zmienia faktu, że jedno porządne lanie i przestałby tak się odnosić do ludzi.

Odpowiedz
avatar barnaba90
-3 7

egow, myślisz że dzisiejsi dorośli bandyci nie byli lani w dzieciństwie? myślę, że byli i to porządnie. jeden będzie miał z powodu bicia traume, inny sam stanie sie agresywny. a jeszcze inny będzie pisał jak to nie ma pretensji do rodziców...

Odpowiedz
avatar egow
2 4

Lani nie znaczy karani. Co innego znęcanie się nad dzieckiem, co innego wpierdy, gdy zachowuje się jak socjopata. Dla mnie najwięcej problemów sprawiają ludzie bici bez sensu i ciągle oraz ci, którzy nigdy nie dostali właśnie. Umiar.

Odpowiedz
avatar schroniskowa
3 3

Właśnie.. mamuśka.. a ciekawe skąd 7 czy 8 latek wziął tekst o oskarżaniu pani pedagog? Sam wymyślił? Takiemu gówniarzowi telewizję i internet odciąć, wypuścić na łąkę i niech swoje nadmiary energii zużywa w sposób niezagrażający innym dzieciom.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Jeśli dziecko bije i gryzie innych to stanowi zagrożenie dla otaczających go osób, a ustawa o ochronie zdrowia psychicznego jasno opisuje postępowanie w takich przypadkach. Trzeba tylko mieć odwagę wezwać pogotowie i przestać udawać, że problem nie istnieje. Wychowanie swoją drogą, ale szkoła musi zapewnić bezpieczeństwo innym dzieciom.

Odpowiedz
avatar nighty
3 3

W piątek było wezwane pogotowie bo bachor podstawił nogę koleżance. Na schodach. Mamusia bachora stwierdziła że wina leży absolutnie po stronie nauczycieli bo nie dopilnowali jej syneczka. Od września dziecko najprawdopodobniej trafi do innej szkoły - ale mamusia będzie się odwoływać.

Odpowiedz
avatar hukasz
2 2

A w innej szkole sytuacja się powtórzy. Moim zdaniem szkoła powinna zwrócić się do sądu rodzinnego o tzw. wgląd w sytuację rodzinną. Jeśli postępowanie sądowe nie da rodzince do myślenia i zastanowienia się nad sposobem wychowania syna, grozi im odebranie dziecka - konieczne są jednak spójne zeznania osób będących świadkami patologicznych zachowań dziecka i braku adekwatnej reakcji rodziców. Proces niezbyt szybki, ale opłacalny - przy odrobinie szczęścia uda się nie wyhodować kolejnego bandziora w społeczeństwie.

Odpowiedz
avatar rozmarynia
2 2

Leki na ADHD działają tylko w przypadku tego zaburzenia. W innych przypadkach mają działanie odwrotne, czyli pobudzające. Nie dociera też do mnie, że matka zamawia lekarstwa na bazie amfetaminy przez internet.

Odpowiedz
avatar voytek
3 3

a co za problem cala rozmowe nagrywac/ monitorowac lub odbywac spotkania z dieczkiem tylko przy swiadkach tj min 2 pedagogach!

Odpowiedz
avatar Magnic
-2 6

Widzę, że mamy tu wielu specjalistów-idiotów, którzy nie rozumieją, że technika idzie do przodu. Pamiętajcie, że katar kiedyś brano za opętanie przez diabła, więc ustalanie z góry, że czegoś nie ma bo wy tak uważacie jest co najmniej myśleniem godnym średniowiecza. Tak więc nakreślę parę spraw. Mam ADHD (zdiagnozowane w wieku lat 5) teraz mam 20lat do tej pory nie jestem w stanie ustać czy usiedzieć w miejscu na dłuższy czas (5min<). Dość często tracę zainteresowanie i uwagę. W młodszych latach byłem agresywny (Mimo, że byłem lany paskiem średnio 3x dziennie, czasami pięściami) ale zmienił to jedna rzecz. Zdałem sobie sprawę, że jak tak dalej pójdzie to mogę trafić do więzienia. Dokładnie, moją agresję uspokoiło zdanie sobie sprawy z tego faktu, a nie ktoś. Byłem u ponad 10 specjalistów i przyjmowałem leki (rispolept i stratera a później tylko stratera, została odstawiona w wieku 14lat). Dość niedawno (rok temu) dowiedziałem się, że stratera była tworzona na bazie metaamfetaminy a mnie uspokajała i pomagała się skupić (u normalnych ludzi powoduje zwiększoną aktywność ruchową i zmniejszoną koncentracje). Nie każda osoba ze zdiagnozowanym ADHD musi je mieć ale to nie oznacza, że takich osób nie ma wcale.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
3 3

Nie chodzi o to, że ADHD nie istnieje, ale że jest nadużywane. A raczej diagnozowanie ADHD stało się normą w przypadku nadpobudliwego dziecka. Podobnie jest z dysfunkcjami. Czym innym jest dziecko z dużym problemem, a czym innym jest panowanie nad pewnymi cechami czy praca nad sobą. Poczytaj zresztą na temat modnych chorób. Niestety dajemy się kierować i są tendencje kierujące nas ku poszczególnym schorzeniom, a psychiatrzy, psycholodzy często węszą w tym łatwy zarobek. ADHD istnieje, pytanie jaki odsetek z tych zdiagnozowanych dzieciaków rzeczywiście na nie choruje.

Odpowiedz
avatar Magnic
0 0

RudaMaupa Poczytaj sobie komentarze "za moich czasów nie było ADHD" itp itd. Do nich był mój wywód.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
2 2

No czytam i widzę po prostu nieco inną tendencję niż ty. Ba, nawet się z nimi zgadzam. Kiedyś dzieci z problemami miały trudniej, bo nie diagnozowało się chorób. Ba, za czasów mojej babki nie uznawano leworęczności - babcię nauczono siłą pisać prawą ręką. Niemniej teraz każdy z tego pokolenia sobie radzi. Niektórzy przeżyli istne piekło, ale ma to efekty. Za czasów mojego dzieciństwa zrobiła się moda na dysfunkcje, ADHD i inne ciekawe choróbska. Z jednej strony dobrze, bo rodzice i dzieci uświadomieni, z drugiej źle, bo każdy, kto zaniedbywał czytanie, nagle w oczach swoich rodziców był biednym dzieckiem potrzebującym pomocy. Pomocy, czyli papierka od lekarza. Wiąże się to ściśle z podejściem:"on nie musi". Pamiętam, że mój podziw wzbudził kolega, który miał właśnie dysleksję, ciężko mu było pisać, ale walczył. Weszły wtedy testy gimnazjalne, on miał prawo do dłuższego czasu na test. Nie skorzystał. Powiedział, że nie jest idiotą i sobie poradzi. Mój mężczyzna również ma podobnie. Do tej pory chce, by go poprawiać, że coś niestosownie robi. Znajomy z lat szkolny z ADHD znalazł coś dla siebie - sporty, turystyka, rekreacja. Ponieważ nie może się skupić, nie lubi zastoju, nadal wkłada wiele pracy w siebie, długo się nie mógł odnaleźć w życiu, ale zaparł się i sobie poradził. Wiesz, do czego zmierzam? Dawne podejście, mimo że było męką dla uczniów, którzy nie z własnej winy mają trudniejszy start, dawało im to, że w późniejszym życiu i tak sobie w większości poradzili. Musieli, nie było żadnych 'ale'. Dziś dzieciaki mają wpojone, że jak masz papierek na cokolwiek, to trzeba go wykorzystać do granic możliwości, byle tylko nie pracować nad sobą, a rodzice utrzymują je w takim przekonaniu. Gdzie on wyląduje po szkole? Co zrobi? I właśnie tak rozumiem powyższe komentarze. Skoro teraz byle gnojek czuje się bezkarny, to jednak gdzieś tu jest błąd. I ofiar będzie znacznie więcej niż za dawnych lat.

Odpowiedz
avatar hukasz
0 2

Sam już nie wiem, co jest bardziej piekielne - dzieciak z historii powyżej czy gremialne przyzwolenie dla stosowania kar cielesnych :( Co do meritum - zawsze mnie zaskakuje, jak łatwo dają się zastraszyć rozumne, racjonalnie myślące, wykształcone osoby. To niech gówniarz oskarża, przeprowadzi się postępowanie, wytłumaczy mu do czego prowadzą kłamstwa, poniesie konsekwencje i się nauczy. Ustępując mu tylko się takie zachowania wzmacnia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Zazdroszczę Ci optymizmu. Sam chodziłem do szkoły podstawowej z chłopakiem, który po kontakcie z sądem rodzinnym doszedł raczej do wniosku: "to nie takie złe jak wszyscy mówią, pogadali, postraszyli, ale nic mi nie zrobili"

Odpowiedz
avatar hukasz
-1 3

Jeszcze jedna uwaga: "Wychowanie bezstresowe" to takie pojęcie - wytrych, wszyscy go używają, a niewiele osób wie, co tak naprawdę oznacza. To obecne wyłącznie w Polsce uogólnienie większości podejść wywodzących się z nurtu humanistycznego, z których każde jest inne. "Wychowanie bezstresowe" to także ograniczanie stresu u dziecka poprzez wcześniejsze pokazanie mu jak wygląda nowa szkoła, gdzie będzie jadło posiłki itp. Termin może więc oznaczać wszystko i nic.

Odpowiedz
Udostępnij