Przypomniała mi się pewna historia. Ważne dla opisanych wydarzeń jest, że jestem całkowicie niewierząca, nigdy nie zostałam ‘zapisana’ do żadnego kościoła. Nie obchodzę żadnych świąt. Nie jestem też agnostyczką, po prostu można było przykleić mi łatkę rasowego ateisty, od urodzenia. Wielu ludzi bardzo to dziwi, niektórzy nie potrafią pojąć, że wszelkiej maści święta kościelne wystające poza weekendy to dla mnie po prostu wolne, z którego korzystam, bo mogę, a czasem nawet muszę. Ale odkąd prowadzę własną działalność, sama jestem sobie szefem i jakoś tak automatycznie przestałam zwracać uwagę na czerwone kratki w kalendarzach. Szczególnie, że działalność polega na świadczeniu usług sprzątających, a te same w sobie, wykonywane są wtedy kiedy naród pracujący zakończy urzędowanie w miejscu pracy. Czyli popołudnia, wczesne poranki, weekendy, a w moim przypadku również święta właśnie.
Pracowników, których zatrudniam nigdy nie zmuszałam, żeby przyjmowali mój terminarz, jeśli ktoś chciał na przykład myć okna w Wielką Niedzielę – owszem, nie protestowałam. Nie chciał? Nie musi. Zadania były podzielone tak, żeby można było świętować. Sama wolałam wykonać robotę z trzech dni w jeden i mieć święty spokój. Wyższej stawki za pracę w święta też nie daję, chyba, że zlecenie dotyczy wyjątkowo tylko takiego dnia, np. serwis na zabawie sylwestrowej. Stałe zlecenia, cykliczne pracownicy wykonują w pewnych kreślonych ramach, jak mają ochotę zrobić coś w dzień wolny ustawowo, żeby ten pracujący mieć do własnej dyspozycji – ok.
Niestety, w związku z takim podejściem narażam się na dziwne, śmieszne i piekielne sytuacje. Opiszę trzy, najbardziej absurdalne.
Pewnego dnia jedna z dziewczyn (młodziutka, 18 lat, mieszkała z rodzicami) chciała wyjechać na kilka dni, w okolicach Wielkiej Nocy. Przez ten wyjazd nie wykonała zlecenia wyznaczonego na piętek, ale ze względu na to, że od piątku do wtorku w obiektach nikogo nie było, nie było też problemu, żeby nadrobiła w poniedziałek. Akurat miałam przyjechać i pracować z nią, do wykonania akurat było dodatkowo doczyszczanie wykładziny, które robię sama. Ze względów jakiś tam dziewczynie jednak plany się pomieszały i zadzwoniła w sobotę, że ona jednak woli popracować w niedzielę. Wszystko cacy, swój harmonogram też zmieniłam i umówiłyśmy się na niedzielę, w godzinach porannych. Nastała godzina zero, pracujemy sobie, gadamy i ogólnie fajnie, jakoś tak luźniej niż zwykle, może ze względu na ogólną stagnację na ulicach i wszędzie przy okazji takich dni.
Po jakiś dwóch godzinach na obiekt wpada wściekła baba, drze się i zaczynam obawiać się, że kobieta za chwile wybuchnie. Moja towarzyszka schowała się za mną, może niepotrzebnie, bo babsztyl drze się na mnie, nie na nią. Chwila minęła, zanim ogarnęłam o co chodzi. Baba to mama mojej pracowniczki, wielce oburzona, że dziewczyna MUSI pracować w święta! Za nic nie dała sobie przemówić, a próbowała ja i jej córka, że to żaden mus, wybór autonomiczny i jak chce, niech zabiera córkę do domu. Nie udało się dogadać z mamuśką, po pół godzinie córka zrezygnowała, zabrała mamę pod pachę i poszła, dodając, że wyjaśni się po świętach. Okazało się, że babsko nie zarejestrowało faktu, że córeczka tak a nie inaczej zorganizowała sobie tydzień. Jak po śniadaniu wyszła z domu, mama przekonana była, że na spacer. Dopiero jak ją któryś z domowników uświadomił, że do pracy, ta pognała z odsieczą. Jak dla mnie żal dziewczyny, bo gdyby jednak z domu wypuszczona nie została, a mnie by na obiekcie nie było, miała by problem w pracy.
Inne zdarzenie związane z okresem Wielkiej Nocy dotyczy mnie prywatnie. Mieszkałam wtedy na parterze w bloku, wzdłuż którego biegła droga prowadząca prosto do kościoła. Wstałam sobie rankiem właśnie w Niedzielę Wielkanocną, z zamiarem nie robienia niczego przez cały dzień, odsłaniam rolety, a tam, na połowie szyby okiennej, wielkie malowidło. Jakiś kondor chyba, albo inny pelikan optakał mi hojnie okno. Stwierdziłam, że nie, żadne mazaki moich okien zdobić nie będą, bo patrzenia cały dzień na ptasie gówno nie zniese.
Pogoda ładna, uzbroiłam się w szmatki i dalej, czyścić te ozdoby. Przy okazji stwierdziłam, że jednego okna myć nie będę, zabrałam się za wszystkie. Wspomnianą ścieżką podążał lud do kościoła. Co ja się wtedy nasłuchałam, to moje. Od wyrazów politowania po groźby ekskomuniki, wyklęcia i anatemy, aż do realnych obrazów piekła na mojej drodze. Kara boska mnie spotkała, jedna dewota przywlekła księdza, i kazała mu mnie poświęcić. Ten oczywiście babę spławił średnio delikatnie, wybadał, czy moje zachowanie nie jest przypadkiem formą happeningu antyklerykalnego i po upewnieniu się, że ja tylko okna myję, z wyrazem niedowierzania na twarzy poszedł sobie w cholerę.
Innego dnia, bardzo ściślepostengo (nie jakiś tam zwykły piątek, któryś z dni ścisłego postu to był), siedziałam sobie w kawiarni, popijałam latte (bardzo ładnie podane) i wcinałam ciacho z owocami. Czekałam na znajomą, gdy podbija babsko, około lat 60, elegancka i bez znaków szczególnych. Zaczyna wykład, że post jest, a ja rozpustne napoje przyjmuję i słodycze pochłaniam, a to się nie godzi. Że zgorszenie sieję, czarną, najlepiej gorzką kawę powinnam pić. Ignorowałam kobietę większość czasu, ale była to zła decyzja, bo wkurzyłam ją tylko.
Brak odpowiedzi na jej wywody wywołał coś, co mogę nazwać "furią damy". Elegancko, ujęła mój talerzyk z ciastem w dwa palce, podniosła na wysokość swojej twarzy i przechyliła, a cała zawartość spadła na ziemię. Uśmiechnęła się łagodnie, odstawiła talerzyk, i wycedziła przez zęby „to cię nauczy”. Rzuciła okiem na praktycznie dopitą kawę, najwidoczniej nie stanowiła tak cennego łupu. Obróciła się na pięcie i poszła. Siedziałam chwilę, a w mojej głowie obijało się jedno słowo – wariatka.
I nasuwa się jedno pytanie – jak być niewierzącym w naszym świeckim kraju?
święta
Myślę, że tym razem fantazja poniosła autorkę zbyt daleko...
Odpowiedzw którym przypadku?
OdpowiedzW zasadzie w każdym, a już opisem sytuacji w kawiarni czuję się obrażony, bo musisz uważać mnie za idiotę, skoro liczysz, że w to uwierzę.
OdpowiedzMożesz wierzyć w wiele rzeczy i zjawisk, mi nie musisz. Ot, obrazić nikogo nie chciałam.
OdpowiedzNo bo jak to tak źle mówić o niektórych dewotach. Niektórzy po prostu nie mogą przetrawić, że fanatycy na serio się zdarzają, także wśród katolików. Rzeczywiście ciężko jest być niewierzącym w Polsce. Równie ciężko jest też być innego wyznania, a nawet z innego odłamu chrześcijaństwa.
Odpowiedz@Bryanka - ludzie łatwiej pojmą, że jesteś innego wyznania, niż to, że nie wierzysz w nic. Bardzo często słyszę komentarze, że na łożu śmierci nie ma ateistów. Tak jakby niewiara w życie po śmierci była straszniejsza od wiary w sąd duszy. A fanatyków jest masa, czasem niewiele wystarczy, żeby ich sprowokować.
OdpowiedzNo to powiedzcie mi, dlaczego ja obracając się wśród wierzących takich osób nie spotkałem, mimo wieku, ani razu, a wy, młodzi "niewierzący" spotykacie je ciągle?
OdpowiedzJa nie jestem niewierząca tylko z innego odłamu :D A i sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie - wierzący dla wierzących mogą być normalni, a piekielni dla "obcych". Tak samo jest wśród wyznawców innych religii, a także wśród ateistów - dla "swoich" ok, a na innych reagują fanatycznie.
OdpowiedzNiewierzącym w Polsce nie jest ciężko. Niestety część robi z siebie straszne ofiary w celu zwrócenia uwagi. Znam taki jeden przypadek: np. przeróżne procesje, czy pielgrzymki przechodzące niedaleko domu uznaje za dyskryminację. Dość niegroźna, lecz wybitnie upierdliwa choroba.
OdpowiedzNie jestem katoliczką. Nie przestrzegam postów. Nie święcę dnia świętego. Sprzątam z reguły w niedzielę, bo tylko wtedy mam czas. Nigdy nikt ani słowem nie pisnął ani nie skomentował mojego postępowania. Nie wiem, skąd taki natłok piekielnych reakcji u Autorki.
OdpowiedzO, to autorka ma wytatuowane na czole, wielkimi literami, "ATEISTKA"? To dlatego ja nie mam problemu jedząc pizzę i ciastka w wielki post, a nasza biedna autorka jest napadana :( Poważnie, trochę mnie to dziwi czasami, tylu wariatów hasa po ulicach, a żadnego nie widać...
Odpowiedzsłyszeliście kiedyś o czymś takim jak przypadek? jesli fanatycy istnieja, a chyba kazdy takowego kiedys w tv widzial to czemu nie? jedni maja szczescie do piorunow inni do moherow. @lordshaper wychowalam sie w czestochowie, wierz mi procesje i pielgrzymki potrafia uprzykszyc zycie. jak przez caly dzien sluchasz piesni religijnych to masz juz dosc. dlatego wiekszosc mieszkajacych w okolicy jasnej gory, w tym ci gleboko wierzacy wynosza sie z czestochowy w polowie sierpnia (jesli tylko moga).
OdpowiedzWiecie, ja jako katoliczka wierząca praktykująca mam (no, miałam, ostatnio na szczęście się nie zdarza) szczęście natrafiać na wojujących ateistów, którzy próbowali mi udowodnić na różne sposoby - od "jestem durna" po "nie jest to logiczne" - że nie ma dowodów na istnienie Boga, więc nie powinnam w niego WIERZYĆ. Ale trafiłam też na fanatycznych katolików. Chociaż oni byli raczej fanatycznie nastawieni na poprawianie innych, "błądzących" lub błądzących katolików, niż na nawracanie reszty ludzkości. Ot, tacy ludzie świętsi od papieża. Nie ma się co oszukiwać, w każdej grupie społecznej trafiają się idioci, głupcy, fanatycy, ale i osoby inteligentne, normalne i całkiem w porządku. A jak ktoś ma pecha... ;)
Odpowiedz... Hah, katoliczka i napisała "Niego" odnośnie Boga małą literą. Cóż, zmienić komentarza nie mogę, więc od razu przyznaję się do błędu. ;)
Odpowiedz@Lordshaper- NIE ROZUMIEM CIĘ! Pochody ateistów są be, a marsze w obronie telewizji Trwam, już nie działają na nerwy? To co przedstawiłeś to filozofia oblężonej twierdzy, ale coś ci się poważnie pomieszało, u mnie w najbliższym środowisko (szkole) wystarczy zażartować na temat telewizji Tram, albo Jedynego-Słusznego_Radia i już mówią o dyskryminacji i obrażaniu uczuć religijnych, a kiedy mnie (ateistka) wyzywają od kociej wiary to jest dobrze.
OdpowiedzVatashi - wiesz, Ty trafiłaś tak, ktoś inny trafił inaczej. Moim zdaniem najważniejsze to nikomu nie mówić, jak on powinien coś robić (co najwyżej ogólnie "my, katolicy", "my, (wstaw cokolwiek)"), jak powinien patrzeć na sprawy związane z religią. To są najgorsze rozmowy. Ja bardzo lubię wymieniać się z ludźmi poglądami, ale na zasadzie "Ja to widzę tak i tak, a ty?", nie "To głupie, że tak na to patrzysz, moje zdanie jest lepsze i powinieneś zmienić swoje". Te bowiem są strasznie upierdliwe... A co do wypowiedzi Lorda - też nie jestem pewna, o co mu w sumie chodziło...
OdpowiedzDobrze, że napisałaś, że jesteś całkowicie niewierząca. Inaczej pomyślelibyśmy, że nie wierzysz w nic poza, na przykład, Świętym Mikołajem. Dzięki!!
OdpowiedzCałkowicie, czyli nie wierzę w żadną religię. Nidy też nie wierzyłam. W odróżnieniu od rzeszy ateistów wtórnych, apostatów czy wyznawców innych wierzeń. Taka hiper-ścisłość :) Proszę bardzo!
OdpowiedzSuper, jestem ateistycznym katolikiem, bo nie wierzę w Wisznu! Zaraz, zaraz... dobra, zostawmy to, może za głupi jestem. Inna kwestia: czy jest różnica jakościowa pomiędzy ateistą pierwotnym i wtórnym?
OdpowiedzW religię się nie wierzy, religię się wyznaje. To po pierwsze. A po drugie - masz chociaż jakieś przeszkolenie do pracy na wysokościach? Sprzątanie na obiekcie bezpieczne chyba nie jest. A już szczególnie gdy włazi tam jakaś baba. Wezwałaś straż pożarną?
OdpowiedzWdawać się w debaty nie mam zamiaru, ale tak, jest różnica. Człowiek wychowany bez doktryn i cienia praktyki 'nie wierzy' inaczej, niż ten wychowany w wierze (nawet niezbyt głębokiej), z której zrezygnował. Co do pierwszego zdania - w semantykę też nie będę się bawić. Powiem tylko, że wolę doprecyzować pewne kwestie, niż pozostawiać je do wolnej interpretacji.
OdpowiedzZostałaś wychowana w wierze (w doktrynie jeśli wolisz), że boga nie ma. To tak, żeby doprecyzować pewne kwestie i "pobawić się w semantykę".
OdpowiedzPracuję na wysokościach, mam takie uprawnienia. A do biura w biurowcu włażą różne baby i faceci. Z tym, że raczej w godzinach pracy tego biura. Jaką straż pożarną?
OdpowiedzSkoro baba ci wlazła NA obiekt, to ktoś ją chyba musiał potem ściągnąć? Już prościej nie potrafię.
Odpowiedz@Lordshaper łapię. Z tym, że się czepiasz. Zaleciało potocznym, może niezbyt poprawnym zwrotem. Jednak, czepisz się.
OdpowiedzCzepiam się dla twojego dobra, serio. Nie ma za co!
Odpowiedz@Lordshaper poprawniej mówi się "pracuję na obiekcie". Sposób wyrażenia "w" lub "na" uzależniony jest od miejsca pracy, od wykonywanego zawodu i od miejsca zamieszkania. Np. W Polsce mówisz: "jadę autobusem", "lecę samolotem" W Rosji/ na Ukrainie: "jadę na autobusie", "lecę na samolocie"
OdpowiedzWyobraź sobie, że wiem. Wyobraź sobie również, że nie mówimy po rosyjsku!
OdpowiedzNie wiem czy to przez ciężkiego kaca, który mnie dziś męczy, ale ja tej historii ze względu na formę nie mogę przetrawić.
OdpowiedzPolecam kefir, tłustego kurczaka, albo kebaba, a na wieczór gorące kakao. Mieszanka piorunująca, ale kaca świetnie leczy :)
OdpowiedzNie mam nic z tych rzeczy w domu :(
OdpowiedzNa kaca dobra jest pizza - i Coca Cola :) Jajka masz? Jajecznica na jakimś tłuszczyku działa tak samo.
OdpowiedzA ja uważam że historia jak najbardziej piekielna. Nie do przyjęcia jest również stopień nietolerancji dla niewiary/innej wiary w naszym kraju, bo on jako tako powinien być świecki, prawda? Z założenia. No ale tak nie jest, a politycy nic nie robią by jednak podkreślić ten fakt, co powinno być napiętnowane. Mam nadzieję że wraz z nowym pokoleniem coraz mniej będzie przejawów takiej nietolerancji.
OdpowiedzNie ma takich przejawów, tylk wy, walczący ateiści, wszędzie je widzicie. Takich zaburzeń raczej się nie leczy, a szkoda.
OdpowiedzSą przejawy - mniej lub bardziej dziwaczne lub piekielne. Znam ludzi, którzy mieli kłopoty, bo nie posłali swoich dzieci do Pierwszej Komunii. Bywają społeczności, które napiętnują za nieprzyjęcie księdza z kolędą. Nigdy nie byłam 'walczącą ateistką', zawsze jednak żyłam po swojemu, a wielu to po prostu się w głowie nie mieści.
OdpowiedzW takim razie mamy skrajnie różne doświadczenia. Moje mają ten plus, że są prawdziwe. W życiu nie wpadłbym na pomysł baby w kawiarni - ty chyba też nie, bo już to w tym miejscu czytałem.
OdpowiedzBaba w kawiarni nie była w moim życiu jedynym przypadkiem zwracania mi uwagi. Byli ludzie komentujący różne rzeczy, ta kobieta była najbardziej skrajna. Jeśli nigdy nie byłeś świadkiem 'ataku wariata', to masz szczęście. Na tym portalu czytałam już o babci, która zrobiła wojnę w sklepie, w którym w Wielki Piątek sprzedaje się mięso. Mi osobiście kiedyś facet w barze mlecznym powiedział, że Boga w sercu nie mam, bo jadłam gołąbki w zwykły piątek. Z resztą podzielił się swoim spostrzeżeniem z wszystkimi, którzy jedli potrawy mięsne. No, ale @Lordshaper ma lekkie życie bez piekielnych zdarzeń, widzę, bo nic nie opisuje. Za to komentuje obficie, co znaczy, że ma dużo do powiedzenia :)
OdpowiedzDokładnie tak jest - muszę mieć jakieś szalone szczęście w życiu, bo prawie nie spotykam się z sytuacjami, dla co poniektórych są powszednie. A może po prostu nie przejmuję się pierdołami na tyle, żeby się potem żalić obcym ludziom? A komentuję dużo, bo mam misję naprawy polszczyzny. Nieuki tego nie lubią, ale co ja mogę na to poradzić? Trzeba siać, jak mawia Ojciec Dyrektor!
OdpowiedzJeśli masz misję naprawy polszczyzny to zorganizuj jakieś wykłady czy warsztaty. Na tym portalu piszę się o piekielnych wydarzeniach - taka jest jego formuła. I nie chodzi o przejmowanie się pierdołami - ja mam w nosie pewnie więcej niż Ty, choćby biorą pod uwagę tą naprawę języka. Piszę, bo lubię ten portal, a skoro Ciebie drażnią wynurzenia innych ludzi to znajdź sobie forum językowe, tak z pewnością zostaniesz doceniony. Będziesz merytorycznie dyskutował o arkanach języka, bez zbędnej otoczki w postaci historii użytkowników.
OdpowiedzWidzisz - tu nie chodzi to, żeby przekonywać już przekonanych. Nieuctwo najlepiej napiętnować u źródła!
OdpowiedzCzyli włazisz na portal nie po to, żeby korzystać z niego w takich celach, w jakich został stworzony, tylko po to, żeby pojeździć sobie na błędach czy pomyłkach użytkowników? Super rozrywka. Nadal uważam, że może lepiej było by takie misje realizować w szkołach. Zacznij nauczać, a nie bawić się w Internecie. Marnujesz się, człowieku!
OdpowiedzJest właśnie tak jak napisałaś. I co mi pani teraz zrobi? Dziś jest pierwszego maja - nie powinnaś być na jakimś antykatolskim marszu?
Odpowiedzdziś jest również św.Józefa Robotnika. W kościele już byłeś? Niekiedy mamy pokusę zastąpienia Boga. Jest to bardzo groźne i zakłada fałszywą pobożność. Bóg obdarza miłością bezwarunkowo, hojnie, nie patrząc na osobę. Wymagania wypływają dopiero z przyjęcia daru miłości. My natomiast bardzo często stawiamy najpierw wymagania, od których wypełnienia ma być uzależniona nasza miłość. Wtedy, stając na pozór „w obronie” Boga, odgradzamy człowiekowi drogę do Niego. Nie zapomnijmy, to Ojciec oczyszcza i uprawia latorośl, a nie my. Naszą rolą jest wierność Jego miłości.
OdpowiedzNie wiem jakiego jest dzisiaj świętego, a w kościele nie byłem - nie uczęszczam.
OdpowiedzJeżeli @Lordshaper tak piętnujesz nieuctwo, zwóć uwagę, że dzisiaj nie jest PIERWSZEGO maja, tylko pierwszy maja. Jeżeli już pouczasz, nie popełniaj błędów.
OdpowiedzLudzie, gdzie Wy zyjecie? Ja nie jestem katoliczką i nigdy nie spotkałam się z przejawami dyskryminacji z tego powodu. Ani razu. Z drugiej jednak strony szanuję każdą religię i nie wierzgam jak mi procesja przechodzi pod oknami. To tradycja. Wierzgam tylko wtedy, gdy przed 6 rano latem pod oknami przechodzą grupy pielgrzymkowe z megafonami. I nie dlatego, że są pielgrzymkowe ale ze względu na to, że hałasują w porze ciszy nocnej.
Odpowiedz"Znam ludzi, którzy mieli kłopoty, bo nie posłali swoich dzieci do Pierwszej Komunii." Myślę, że to nie znajomi mieli kłopoty, tylko ty miałaś kłopot, jaką bzdurę wymyślić. Postanowiłaś wymyślić największą, jaka przyszła ci do głowy. "Na tym portalu czytałam już o babci, która zrobiła wojnę w sklepie, w którym w Wielki Piątek sprzedaje się mięso." Gratuluję czerpania wiedzy o życiu z portalu piekielni.pl. Historyjka o babci w mięsnym była tak samo wyssana z palca jak twoje: powyższa i ta następna o sytuacji w kościele.
Odpowiedzzdaje się, że Lordshaper jest księdzem..:D
Odpowiedzthe, zdaje się, że jesteś debilem.
OdpowiedzMyscha! Errare humanum est i bardzo dziękuję ci za poprawkę! Pisząc poprzednie musiałem być pod wpływem - tylko to mnie tłumaczy.
Odpowiedz@Lordshaper, ten tekst o pisaniu pod wpływem wiele tłumaczy...
OdpowiedzJeżeli za przejaw nietolerancji można uznać sprawdzanie w piątki kanapek na korytarzach przez księdza (czy przypadkiem nie zawierają szynki czy innego mięska), to takowe zaliczaliśmy w liceum tydzień w tydzień. Jak ktoś faktycznie przez roztargnienie zapomniał a chciał uszanować taki zwyczaj, to ok, tylko czemu jako niewierząca też musiałam się temu podporządkowywać, a jeżeli odmawiałam i tłumaczyłam że nie praktykuję czegoś takiego, to całą przerwę miałam zmarnowaną na kazanie na temat mojego grzeszenia? :/
OdpowiedzRozumiem sytuację z dziewczyną. Jest to coś co zrobiłaby moja matka. Ludzie na ogół na święta odpoczywają. A ja? Ja odpoczywam po nich. Bo co się nastresuję to moje. Oczywiście ona bierze sobie wolne już przed świętami. Czyli koszmar zaczyna się jeden lub dwa dni wcześniej. Spanie do 10?! NIEWYBACZALNE. Co ją obchodzi, że ja mam zajęcia na późniejszą godzinę albo w ogóle, wstawać o ósmej albo siódmej to obowiązek. Jaki jest powód? Nigdy się nie dowiem. Tak zwyczajnie. Najpierw nerwowe śniadanie, potem awantura, że nikt nic w domu nie robi (swoisty, wojskowy apel). Potem sprzątanie w stresie i płaczu. Potem nie dzieje się nic a nic. Wszystko zrobiliśmy od ósmej i to nie ma znaczenia, że do wieczora nie ma żadnego zajęcia. Wszystko cudownie odbębnione. To samo w same święta, z tym, że sprzątanie zamienia się na znoszenie ogromnych półmisków na stół i ich mycie. A potem przychodzą cudne dni, kiedy owa mamuśka idzie do pracy, a ja piję herbatkę rano czyli dla innych po południu. Gdybym miała kasę to bym się wyprowadziła... W ogóle nie rozumiem świąt. To tylko taka farsa, żeby się nachodzić i namartwić. Uh... lżej mi już jak się wypowiedziałam.
OdpowiedzWyprowadź się na swoje, Devotchko. Na razie mieszkasz u rodziców, więc: ich dom, ich zasady. Albo się dostosowujesz albo wyprowadzasz.
OdpowiedzMoim zdaniem tu nie chodzi o Twój brak wiary ale brak poszanowania dla tradycji i pewnych ogólnie przyjętych zasad. Bo czy naprawde musisz ostentacyjnie myć wszystkie okna w niedziele? Zdaje się, że Ty jednak masz swojego bożka - prace i tylko w nią wierzysz. Co do kobiety, która wywaliła Twoje ciastko to zdaje mi się, że to historia mocno naciagana o ile wogóle prawdziwa.
OdpowiedzAutorka myła okna w niedzielę, bo akurat wtedy miała ubrudzone. A że z rozpędu wszystkie? Jak wszystkie są czyste, to lepiej to wygląda. A poza tym nikt normalny nie przyczepia się do innego człowieka z tak błahego powodu.
OdpowiedzCoście się wszyscy do tej baby przyczepili? Myłam okna w Niedzielę Wielkanocną - olaboga! Tradycję szanuję jak najbardziej, nikomu nie wmawiam, nikogo nie zmuszam. Generalnie mam w dupie 'ogólnie przyjęte zasady', tak, podchodzę do tego bardzo relatywnie. Mnie nie obchodzi obłuda czy hipokryzja innych - inni bardzo chcą obchodzić się moim życiem. Bożek - praca? Daruj sobie. Jako jedna z niewielu na tym świecie wyznaję prostą zasadę - nie pracuje się za karę, jest to element życia, taki jak jedzenie czy spanie. Od nas zależy, czy to lubimy czy nie, ale 'złem koniecznym' praca nie jest. Mało kto to jest w stanie zrozumieć.
OdpowiedzNie, lepiej przecież, by ptasie gówno zdobiło okno aż do wtorku.
OdpowiedzPowiem szczerze. O ile praca zarobkowa w święta nie jest mi obca i w niczym mi nie przeszkadza, o tyle myć okien NA PARTERZE, rankiem, w wielkanocną niedzielę chyba bym się nie odważyła. Wolałabym, z dwojga złego, mieć te okna brudne, ale całe. Lub, w najlepszym przypadku, nie myć ich, po raz drugi, następnego dnia. Jeśli nie przytrafiła Ci się żadna z tych rzeczy, to znaczy, że nie miałaś do czynienia z prawdziwym fanatyzmem, tylko z oburzeniem wiernych. Jeden z moich znajomych, nieopatrznie, wbił nóż w duży, wiejski, okrągły chleb podczas biesiady na polowaniu. I mało nie przypłacił tego życiem. Jeden z gajowych omal go nie zabił za "dziabanie nożem ciała panajezusowego". Mogłaś trafić na kogoś takiego! Babie w kawiarni kazałabym zwrócić kasę za ciastko. Bez dyskusji, albo musiałaby stracić parę złotych na pralnię. Personel powinien jeszcze kazać jej posprzątać.
OdpowiedzWiesz co, ja w innym świecie żyję. Wstałam rano, jak co dzień i miałam zapaskudzone okna. Więc umyłam. W sumie trochę czasu zabrało mi, zanim skojarzyłam skąd oburzenie. Zaczęłam pisać komentarz o tym, jak wyproszono mnie z kościoła, ale jednak napiszę o tym oddzielną historię.
OdpowiedzPrześladowań co krok ciąg dalszy...
Odpowiedz@Lordshaper Idź sobie. Nikt cię tu nie lubi.
OdpowiedzOjej!
OdpowiedzZaraz Cię zlinczują za brak wiary ;) W tej i każdej kolejnej historii, nie ważne jak piekielna będzie. ;P Aż mi się przypomniało, jak byliśmy na Mazurach u rodziny z wizytą. Wieś jak wieś - mała. Ciotka męża mnie prawie miotłą pogoniła, jak się chciałam zabrać za podwiązanie drzewek. Tak, była niedziela. Ergo - nie wypada pracować. Co z tego, że potrzeba jest, że ciotka z babką nie dadzą same rady, a my tylko na 1 dzień przyjechaliśmy? Nie wypada, bo niedziela, dzień święty. Bezsens.
OdpowiedzAlbo za brak wiary, albo za błędy składniowe :) Piękna śmierć Internetowa :)
OdpowiedzDziwne. Moja babcia też mieszka na wsi i czasem w niedziele w Kościele nie ma praktycznie nikogo (pojedyncze babcie i małe dzieci). A mężczyźni w polu bo akurat pogoda dopisała. I ksiądz sam mówi z ambony jacy to rolnicy biedni i dużo pracy mają bo susza/ulewa była i dopiero dziś ładna pogoda.
Odpowiedz@kalinka - jak ktoś nie ma o czym pisać i wymyśla brednie, żeby zaistnieć, a w dodatku nie umie sklecić zdania po polsku, to tak już jest...
OdpowiedzStało się, zarejestrowałam się na Piekielnych, ze względu na tą historię. Czytam komentarze i pojąć nie mogę, jak bardzo nie chcemy akceptować indywidualnych przekonań. Polska jest wierząca i katolicka,a jak komuś nie pasi,to jego problem.. Ludzie, opanujcie się! Od kilkunastu miesięcy mieszkam w kraju muzułmańskim. Czy naprawdę chcemy definiować naszą tożsamość przez wyznanie, co jest normą w w tutejszych społeczeństwach? Mam to w jaskrawej formie przed oczami i mam nadzieję, że po powrocie do Europy nie będę musiała więcej oglądać. Ani w wydaniu islamskim, ani katolickim, ani żadnym innym.. Nigdy w boga nie wierzyłam, przez kontrast z miejscową religijnością dotarło do mnie, że warto promować laicki światopogląd, a przynajmniej nie chować się z nim w domu. Szanujmy nawzajem swoje poglądy, swoją wiarę i niewiarę, i nie narzucajmy swoich obyczajów innym. Ktoś idzie w procesji, ktoś inny myje okna, nie widzę powodu do konfliktu. I na koniec, jakby ktoś nie zauważył, NIE jestem bardziej pobłażliwa dla muzułmanów. 95% z nich ma większy problem z ateizmem niż katofanatycy i co za tym idzie popieram Japończyków, którzy wyznawcom Islamu obywatelstwa nie przyznają.. Bardzo chętnie widziałabym ten przepis w Polsce, tak dla bezpieczeństwa, mimo tego że mam kilkoro muzułmańskich przyjaciół..
OdpowiedzNie, Polska jako kraj katolicki nie jest, jako kraj nie moze też być wierzący.
OdpowiedzBłąd, przyznają.
OdpowiedzNikt ci nie nakazuje wiary w cokolwiek. Mogłabyś za to stosować się do zasad polszczyzny (święte nie są, ale fajniej to wygląda). To po kolei: "tę historię" i tak dalej. Naucz się odmieniać przez przypadki. Wielokropek ma trzy kropki. Nie dwie, nie cztery. Trzy. Dodatkowo: spacja zawsze po znaku przestankowym - nie przed! Każdemu zdarzają się błędy (mi też!), ale come on...
OdpowiedzLordshaper, kuźwa, idź być sobą gdzieś indziej... Rzygam już jak widzę Twoje komentarze, bo zanim go przeczytam wiem o czym będzie: zarzucisz kłamstwo, naciąganie albo błędy, na które tak naprawdę nikt nie zwróciłby uwagi gdyby nie Twoje pierdyliard komentarzy o nich pod każdą historią... I kolejne wytykanie błędów każdemu, kto odważy się napisać kolejny komentarz pod spodem... Czy Ciebie naprawdę podnieca takie zbieranie minusów za uprzykrzanie życia komentującym?
Odpowiedz"Pracowników, których zatrudniam nigdy nie zmuszałam, żeby przyjmowali mój terminarz, jeśli ktoś chciał na przykład myć okna w Wielką Niedzielę – owszem, nie protestowałam. Nie chciał? Nie musi." Nie, nie musi. Ale pewno dorabia sobie jak może i utrzymuje rodzinę, i jak nie sprzątnie, to będzie zdychał z głodu... I zaś słyszę jacy to katole źli i niedobrzy, a ateiści tacy cisi i spokojni...
OdpowiedzJak chce dorabiać - może. U mnie czy zrobi to w niedzielę, sobotę czy poniedziałek kasy jest tyle samo. Przyjęłam ryczałtowy system wypłat i o ile w tygodniu raczej nie da się pomieszać, to przy weekendzie można pokombinować. Zasada jest taka, że musi być posprzątane między godziną 16 w piątek a 6 rano w poniedziałek. Kiedy? Wolna wola :)
OdpowiedzA bez dorobienia nawet za połowę opłat nie zapłaci.
OdpowiedzPragnę zauważyć, iż fakt, że "bez dorobienia nie zapłaci opłat" nie jest winą pracodawców. Jeżeli już obarczać kogoś winą za taki stan rzeczy, to rząd, który prowadzi nieudolną politykę gospodarczą.
OdpowiedzAlbo pracodawcę który wymusza na pracowniku potrzebę pracy w nadgodzinach
Odpowiedz"Jeżeli już obarczać kogoś winą za taki stan rzeczy, to rząd, który prowadzi nieudolną politykę gospodarczą." - bzdura. Może to, że całą Majówkę padało, to też wina rządu? Uczcie się ekonomii...
OdpowiedzRyuk, mało, że pracodawca wyciąga do Ciebie pomocną dłoń dając wolny wybór czy chcesz pracować w niedzielę czy nie, to Ty jeszcze narzekasz? Czyli na dobrą sprawę autorka powinna zabronić pracy w weekend, a pracownicy musieliby szukać kolejnej roboty, żeby "dorobić", bo jak sam ująłeś - bez pracy w weekend nie związaliby końca z końcem...
Odpowiedz"W niedziele i święta powstrzymywać się od prac niekoniecznych". Jeśli ktoś uzna, że umycie zafajdanego okna jest konieczne to ok. Pewnie sama bym tak zrobiła. Za to na babe w kawiarni mógł trafić też wierzący, przypadek, ze to była akurat ateistka.
OdpowiedzOdwróćmy piłeczkę ze strony religii. Polityka. Temat tak rozgrzany, że wystarczy w złym gronie wspomnieć o swych zapatrywaniach. Lub zareagować na dyskusję. Czy masz pretensje do ludzi, gdy w gronie sympatyków PiS wspomnisz o PO? Lub na spotkaniu fanów PO wypowiesz się o PiS? Kiedyś mnie to drażniło, kiedy ja chciałem podejmować inne tematy niż grono w którym przebywam. Potem zrozumiałem - chcę pogadać o czymś innym, muszę zmienić grono. Nie będę komentował prawdziwości powyższych anegdot. Są określone miejsca, gdzie zachowujemy się w określony sposób. To wynika z naszych kulturowych nawyków, wychowania. Chcesz funkcjonować w tym społeczeństwie, musisz dopasować się do zasad tu panujących. Na pogrzebie nie tańczy się, na cmentarzu nie urządza pikników, w Kościele (jako budynku) w trakcie mszy przestrzegamy rytuału i kolejności, etc. Nie odpowiada Ci to co reprezentuje TO społeczeństwo, przenieś się do innego. W Czechach świeckość to fakt, nie PR. Albo kraje skandynawskie. Więc droga Autorko, owszem, masz prawo do indywidualności, do samostanowienia, do własnego zdania. Jednak pamiętaj - owca pomiędzy lwami pozostanie zagrożona. Lub inaczej, nie dziw się, że pomiędzy wronami słuchasz tylko krakania. PS. Poparz jakby było nudno, gdyby wszyscy byli mili i uprzejmi. Jakby spijali sobie z ust słodkie słówka.
OdpowiedzNie wierzę w to co właśnie przeczytałam. Z racji tego, że nie podoba mi się wtrynianie nosa przez wielce oświeconych katolików w moje prywatne, osobiste i TYLKO MOJE życie mam się wyprowadzić do innego kraju??? Chyba sobie żartujesz i jest to dość kiepski żart! Nie obchodzi mnie co robisz w święta, nie obchodzi mnie jak spędzasz czas wolny, nie obchodzi mnie kiedy pracujesz. I Ciebie też nie powinno obchodzić co i kiedy ja robię to, na co mam ochotę. Na tym powinno polegać życie w jakiejkolwiek SPOŁECZNOŚCI. Ale niestety ludzie są aż tak przewrażliwieni na swoim punkcie, na punkcie swoich przekonań, że czują się obrażeni myciem okien w święta bądź wcinaniem słodkiego ciacha w Wielką Niedzielę. Wielka Niedziela to jest dla Ciebie, a dla mnie to dzień jak każdy inny. Czcij sobie ten dzień jak Ci się tylko podoba, możesz na kolanach do Watykanu iść, ale wara od tego co robią inni. Poza tym nawet jeśli sobie pomyślę, że jesteś idiotą z tytułu pielgrzymki w miejca święte tego nie powiem. Więc jeśli Tobie się nie podoba nie czczenie "dni świętych" przez kogokolwiek łaskawie zachowaj to dla siebie. Taka jest różnica pomiędzy ludźmi wychowanymi w zdrowej rodzinie, a takiej gdzie się wpaja "jedynie słuszne" zasady. I nie ma to nic wspólnego z tolerancją. To jest zwyczajna kultura osobista. I z tytułu braku tej elementarnej kultury autorka została tak potraktowana, a nie inaczej.
OdpowiedzCzegoś nie zrozumiałaś z mojej wypowiedzi. To co opisujesz - całkowita swoboda w działaniu, tak długo jak nie szkodzę innym - to ten 'ZNIENAWIDZONY' liberalizm. Dwa - mylisz się. Społeczeństwo to grupa ludzi funkcjonująca wedle określonych reguł, zasad, często niepisanych. To zbiór tradycji (kolejne znienawidzone słowo) i rytuałów. To te ukłony na dzień dobry, to unoszenie kapelusza przez panów witających panie, to rytuał małżeństwa, i tysiąć innych. Przestudiuj sobie pojęcie 'Teoria gier' i 'dylemat więźnia'. Potem zamiast reguł ograniczających więźnia wstaw zasady postępowania w społeczeństwie. I wyobraź sobie że grupa najlepiej wychodzi jako ogół gdy wszyscy postępują zgodnie z zasadami. Jak trafi się rodzynek, który myśli i postępuje inaczej, zwykle wychodzi na tym lepiej. Bo nie stosuje się do zasad (mówię o cwaniakach, nie głupcach). I KAŻDA grupa tępi takie jednostki. Porzuć demagogiczne 'zdrowe wychowanie' (nie cierpię szafowania tym pojęciem - zdrowe to, zdrowe tamto, etc). Nie ma JEDNEGO słusznego wychowania, czy to z podkładem religii czy ateistycznego racjonalizmu, co sama zauważyłaś. Autorka została potraktowana bo nie trzymała się zasad przez fanatyków tych zasad. I ten fanatyzm w przestrzeganiu reguł jest zły. Przypomnij sobie komunizm i donosicieli. Jak wejdzie w ubraniu na basen lub nago to cię wyproszą. Bo zasady na basenie mówią - w strojach kąpielowych. Czy to znaczy że basen ogranicza twoją indywidualność? Jak jesteś na spotkaniu wegetarian, siedzisz przy 100 osób wcinających sojowe produkty, a Ty wyciągasz wielkiego soczystego steka i zajadasz to przy nich - to Ja to nazwę absolutnym brakiem kultury. Przykłady można mnożyć. I do tego się odnoszę. PS. Stosując Twoją strategię idiotami mogę nazwać wielu ludzi rygorystycznie (począwszy od rządów) przestrzegających wydumanych zasad i tego samego wymagających od innych. Jednak mam świadomość ludzkich ograniczeń i ze smutkiem akceptuje taki stan rzeczy nie rzucając na prawo i lewo 'idiota'. Czego również Tobie życzę.
OdpowiedzZ jedną ważną rzeczą muszę się zgodzić. CAŁA polska kultura jest ściśle zwiazana z wiarą chrześcijańską, czy się to komuś podoba, czy nie. Nic dziwnego w tym więc, ze ludzie zakładają, że wszyscy inni są wierzący.
OdpowiedzŻe polska kultura jest związana z wiarą chrześcijańską to rzecz jasna. Ale z tym, że cała można już polemizować. Obchodzone przez katolików święta mają sporo wspólnego z religią przedchrześcijańską - zatem w polskiej kulturze obecne są naleciałości z czasów przed chrztem Polski. Mamy też zwyczaj topienia Marzanny na wiosnę - który to zwyczaj swego czasu był przez Kościół tępiony. Myślę więc, że nie można stwierdzić, iż CAŁA polska kultura jest związana z chrześcijaństwem.
Odpowiedz+ Święto Wszystkich Zmarłych/Dziady, Wianki, Dożynki, Zielone świątki, Śmingus Dyngus etc ;) A to, że wiekszosc zakłada że kazdy musi byc katolikiem swiadczy o zyjacym stereotypie. Tak jakby powiedzieć że wszyscy emeryci sa uprzejmi, a cała młodzież niewychowana.
OdpowiedzW kawiarni nie je się ciastek? We własnym domu nie myje się okien?
OdpowiedzJa też nie widzę różnicy jeśli chodzi o dni 'świąteczny' czy 'nieświąteczne'. Mam tekst do przetłumaczenia z niedziele na poniedziałek i mam to zrobić. Dla zleceniodawcy niedziela jest dniem 'wolnym' nie 'świętem'. Za to cholernie denerwuje mnie że ktoś chce mi dyktować jak mam żyć, pracować czy co jeść. To jest totalny brak szacunku dla drugiego człowieka.
OdpowiedzA kto Ci dyktuje kaede? Zleceniodawcy z reguły dają zlecenie i określają termin jego wykonania i nie obchodzi ich to, czy zlecenie będziesz realizować w piątek czy w niedzielę czy w Boże Narodzenie przecież. W KFC i Macu w piatki też pełno ludzi żrących kurczaki i nieprzestrzegających postu piątkowego. Ja się umawiam z ludźmi na korki w niedziele: jak komuś nie wadzi to przyjdzie, jak nie to powie, że nie. Nikt nie wytyka mnie palcami i do praktyk religijnych wbrew mojej woli nie zmusza. Ba, o ile wiem, na rozmowie o pracę nikt nikogo o wyznanie nie pyta. Kolędy nie przyjmuję ale zamiast wyskakiwać z dziobem na księdza to grzecznie mówię, że nie przyjmuję. Bardziej od kolędy drażnią mnie wszelakie osoby naruszające moją prywatność zbierając pieniądze, oferując wszelakie produkty na sprzedaż, szopki noworoczne, żebracy itp. Powiedz mi: kościół naprawdę jest dla Ciebie tak wazny, że aż uważasz, że Ci dyktuje, jak masz żyć?
Odpowiedz@mijanou... denerwuja mnie pseudokatolicy opisani w historii. Ktoś mówi autorce ze nie moze myć okien lub jesc ciastka bo jest akurat jakies swieto katolickie. To śmierdzi próbą podporządkowania sobie drugiej osoby. Jesli ktos jest katolikiem to niech żyje sobie wg. wyznania swojej wiary ale niech nie próbuje podporządkować innych. Ja nie biegam po kościołach i nie rozpowiadam, że bóg nie istnieje.. Tolerancja działa w dwie strony. A co do zleceń to pisze, że bez znaczenia czy jest jakies ''swieto'' czy nie. wtf? kościół nie odgrywa w moim życiu żadnej roli, bo jestem niewierząca... chociaz nie wiem co moje przekonania mają do tej historii.
OdpowiedzA naprawdę wierzysz, że ktoś do Autorki podszedł w miejscu publicznym, jakim jest kawiarnia i powiedział, ze nie może jeść ciastka w piątek a następnie wywalił je wraz z talerzykiem? Bo ja jakoś nie bardzo... A jeśli nawet tak było tonie żadna katoliczka, czy pseudo katoliczka tylko kobieta zachwiana emocjonalnie.
Odpowiedzhm, ludzie psychiicznie chorzy często maja właśnie świra na punkcie gzrechu itp.Bożyjemy w kraju katolickim.Może w Rosji krzyczałaby że nie kochasz stalina. To z religia ma posredni związek. Co do mycia okien. W niedzielę nie myję,bo taki zwyczaj. W Mieszkaniu piorę sprzatam czy robię zlecenia, ale na zewnatrz nie.Własnie dlatego,żeby ktoś nie poczuł się źle z tego powodu.
OdpowiedzJeżeli katolicka większość szanuje ateistyczną/agnostyczną mniejszość, oraz zachodzi relacja w drugą stronę, to mamy do czynienia z tolerancją. Tutaj widzę zjawisko o krok od faszyzmu.
OdpowiedzRany, dziewczyno, masz naprawdę pecha do dziwnych ludzi. Też mi się zdarzało jeść publicznie ciastko w poście, czy sprzątać na szybko jakieś wypadki domowe w czasie świąt i nikt nigdy nie zwrócił na to uwagi, a mam bardzo religijnych sąsiadów. Ale może właśnie tu jest różnica - religijnych, a nie fanatycznych. Współczuję.
OdpowiedzPowiem szczerze, że aż mi się wierzyć nie chce w to ostatnie, że starsza kobitka tak odwaliła w miejscu publicznym, bo pozostałe dwa przypadki to całkiem normalne. Ludzie się roszczeniowi, a rodzice myślą że ich dzieci się wykorzystuje w pracy, że w święta pracują itp. Ja sama kiedyś myłam okna jakiś dzień Świąteczny, bo wcześniej nie dało rady, boshe ale się napatrzyły na mnie moje kochane sąsiadeczki, później jakoś tak lekko oburzone były, i tylko burknięciem odpowiadały na moje DZIEŃ DOBRY :P
Odpowiedzjakichś dwóch godzin* w liczbie pojedynczej stosujemy "jakiś" np. jakiś znak, a w mnogiej "jakichś" np. jakichś znaków
OdpowiedzMocna historia, mam nadzieję że prawdziwa. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 maja 2013 o 18:52
Zdaje mi się, że celem dla, którego takie osoby jak Boniqq zakładają konta na piekielnych jest wypisywanie wszędzie, że to FAKE!
OdpowiedzSzczerze mówiąc to mycie okien w niedzielę wielkanocną mogłaś sobie darować. Było umyć to co ci tam nabazgrali, a resztę sobie darować. A tak... wyjęłaś szmatkę i płyn do okien i ostentacyjnie zaczęłaś je myć w dzień, który dla zapewne większości twoich sąsiadów jest świętem. Rozumiem, że ty nie wierzysz, ale żyjemy, jakby nie było w katolickim kraju i wypada uszanować to i nie robić pokazówek typu "ooo wy tu świętujecie, do kościoła idziecie się modlić, a ja okna umyję, bo mam w tyłku wasze świętowanie".
OdpowiedzNa czym polega "ostentacyjne" mycie okien, i czemu niby miałaby sobie darować? Bo sąsiedzi chcą żyć iluzją że cały świat myśli tak jak oni? Bez jaj. To ja sobie życzę zburzenia kościołów, bo chcę żeby cały świat myślał tak jak ja, a tak się składa, że jestem ateistką, więc po co kościoły. Nie jestem wojująca, nie przekonuję ludzie wierzących że się mylą, w ogóle nie prowadzę takich dyskusji bo czyjaś wiara nie jest moją sprawą. Ale oczekuję takiego samego podejścia do siebie.
OdpowiedzChyba dość jasno napisałam o co mi chodzi. To jest tak jakbyś brała ślub cywilny, a w tym samym czasie ekipa zaczęłaby malowanie ścian na korytarzu przy sali w USC. Dla ciebie ważny jest twój ślub, a dla katolika Wielkanoc. Ty nie chciałabyś zapewne, żeby ktoś robił zamieszanie, gdy ty obok składasz przysięgę, katolicy mogą być oburzeni, że w święto, które obchodzą ty myłabyś okna czy robiła remont w domu. Ludzie wierzący w wielką niedzielę nie podejmują się prac niekoniecznych ( a taką jest mycie okien) i myślę, że autorki by nie ubyło, gdyby te okna umyła w inny dzień.
OdpowiedzDodam jeszcze, że święta takie jak Wielkanoc, Boże Ciało, Boże Narodzenie to dni ustawowo wolne od pracy, czyli nawet państwo respektuje to, że większość Polaków jest wierzących i w takie dni pozwala im świętować w spokoju.
OdpowiedzA to oni muszą ostentacyjnie pod jej oknami maszerować do kościoła i jeszcze odgrażać się? Pokazywać wszystkim że mają święto? A to, że wszystkie sklepy są ostentacyjnie otwarte w dzień przesilenia letniego, że katolicy ostentacyjnie pracują w moje święto to już się nie liczy?
OdpowiedzTylko, że jest różnica, gdy świętuje większość mieszkańców Polski, a gdy tylko ty. Chyba na siłę chcesz udowodnić, że twoja racja jest słuszna i ja się mylę. Starsi ludzie od małego wychowywani w wierze katolickiej i z zasadą, że w tak duże święto między innymi nie myje się okien tylko się świętuje mają prawo być oburzeni. Dlatego cały czas tłumaczę, że to tylko kwestia poszanowania wiary i zasad innych osób. Mi to koło tyłka lata czy wy okna będziecie myć czy płytki kłaść. Rzeczywiście kobieta z tym księdzem przegięła,to nawet nie podlega dyskusji, ale tak jak napisałam, starszemu pokoleniu to się w pale nie mieści, żeby w Wielkanoc okna myć.
Odpowiedz@muszka, przykład, który podałaś nie jest za dobry: kiedy idziesz korytarzem, który właśnie ktoś maluje możesz zostać ochlapana farbą, a na korytarzu może być syf, a jeżeli myjesz okno na parterze, a ktoś idzie chodnikiem do kościoła, to co? Chodnik się zdematerializuje?
OdpowiedzJa mam swoje zdanie, wy swoje. Nie mam zamiaru pisać tu wypracowań. Powiem tak "Róbta co chceta", mi to naprawdę koło tyłka lata, chciałam tylko napisać, że nie ma co się dziwić starszej kobiecie, że była oburzona. Dziękuję. Bez odbioru.
OdpowiedzMuszka, kiedyś w życiu znajdziesz się po stronie mniejszości i zobaczysz jak to przyjemnie jak większość pozbawia cię praw. Wtedy może życie cię nauczy.
Odpowiedz@muszka: nie, to nie jest tak samo. Adekwatny przykład to jakbym ja brała ślub cywilny, a ktoś malował ściany bloku (albo mył okna) o 3 budynki od USC. W drugą stronę adekwatne do Twojego przykładu byłoby, jakby autorka zamiatała przed kościołem albo myła ławki w kościele. Ona im się nie wpieprzała w przestrzeń przeznaczoną do świętowania, czyli w tym wypadku do kościoła albo do domu, ona myła swoje własne okna i nikomu nic do tego.
OdpowiedzA czy autorka nie łamie jakichś przepisów nie płacąc za pracę w święta? Typowy, polski byznesmen, czy co? Podejście ok, ale jednak z tymi pensjami, to trochę nie teges i Sąd Pracy może się doczepić i dać karę
OdpowiedzPrzy umowie zlecenie nie są wymagane żadne dodatkowe płatności. Przy umowie o pracę praca w dni ustawowo wolne jest zakazana.
OdpowiedzMnie i tak najbardziej... zabolało? zaskoczyło? Kiedy dowiedziałem się że w naszym wspaniałym kraju istnieje coś takiego jak "Parlamentarny Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski"... I to się nazywa kraj wolnego wyznania? o.O
OdpowiedzNic tylko babie zrobić awanturę o niedotrzymywania Ramadanu.
OdpowiedzCóż by to rzec... Sytuacje piekielne i w pewnym sensie boli mnie taka ciemnota. No i nie wiem czy się śmiać, czy płakać czytając niektóre komentarze: Lordshaper narzeka na wojujących ateistów,sam zachowuje się ja wojujący katolik (i do tego jak nawiedzony polonista). Wszystko zawarte w tej historii potwierdza, że część naszego społeczeństwa nie rozumie co to znaczy, że ktoś NIE WIERZY, a w Polsce średniowiecze trwa do XXIw. dziękuję, odmeldowuję się, można minusować -.-
OdpowiedzPomijając piekielność fanatyków, ja mam tylko pytanie do autorki, albo kogoś innego, kto potrafi mi na nie odpowiedzieć. Gdzie jest napisane, że Polska jest krajem świeckim? Proszę o konkretny zapis ;)
OdpowiedzW Konstytycji RP ;) art.25 2. Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. 3. Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego. Pragnę też zwrócić uwagę na zapis o WZAJEMNEJ niezależności ;)
Odpowiedz@MastersMargarita Oczywiście znam ten zapis, ale z niego w żadnym wypadku nie wynika, że Rzeczpospolita Polska jest państwem świeckim. Wynika jedynie to, co widać czyli to, że WŁADZE RP zachowują bezstronność w sprawach światopoglądowych i tak dalej i co ważne "zapewniając swobodę ich wyrażania". Podomnie wzajemna niezaleźność, odnosi się do instytucji kościołów, a nie do działań poszczególnych obywateli.
OdpowiedzSą ludzie i parapety, krzesła i taborety. Jak do ujął mój znajomy ksiądz kiedyś : Są kibice i kibole, katolicy i katole. A fanatyczni pieniacze w niewielkim stopnią są związani z religią która mimo wszystko namawia do pokoju i tolerancji, rozumianej nie w kontekscie akceptacji wszystkiego i konformizmu, lecz postępowania według własnych zasad ( w przypadku chrześcijaństwa to jest moralność oparta o Pismo Święte) i szanowania stania innych. Że raz jeszcze zacytuję owego znajomego księdza : Różnijmy się, ale różnijmy się pięknie. To tyle w tym temacie, moim zdaniem tacy fanatacy sprawiają, że obecnie chrześcijaństwo jest jedną z najbardziej prześladowanych religii, ponieważ ogół społeczeństwa myśli steorytypami.
OdpowiedzMasz w komentarzach powyżej przykład tego, że chrześcijaństwo jest "najbardziej prześladowane" - większość stwierdza, że autorka powinna zrezygnować ze swoich planów, bo inni ludzie - chrześcijanie - mają święto i życzą sobie wierzyć, że obchodzą je wszyscy Polacy, bez plugawych, myjących okna wyjątków. Biedni chrześcijanie, autorka zrobiła sobie istne igrzyska ich kosztem.
Odpowiedz* zdania a nie stania innych, przepraszam za pomyłkę ;)
OdpowiedzJako osoba wychowana w mieście o kilku religiach, rozumiem oburzenie, co do sytuacji w kawiarni. Rozumiem też, że skoro w Wielkanoc ptak wybrał Twoje okno jako kuwetę chciałaś je wyczyścić. Aczkolwiek uważam, że reszta okien tego dnia mogłaby zostać w stanie nieruszonym. W wywodzi się to z zwykłej czystej tolerancji i szacunku. U mnie nie ważne kim byś nie była (jeśli chodzi o wiarę) jeśli są święta ustawowo wolne to każdy te święta szanuje i w tym czasie nie robi nic do czego nie jest zmuszony przez czynniki niezależne.
Odpowiedz