Nie tylko Polska to kraj absurdów!
W Irlandii (gdzie mieszkam) w wyniku referendum, zmieniono zapis w konstytucji odnośnie praw dzieci. Generalnie daje to państwu prawo do błyskawicznej ingerencji w sprawy rodzin, które uzna za patologiczne lub niezdolne do wychowywania dzieci. Brzmi ładnie... w teorii.
W praktyce:
Jestem matką prawie dwuletniego szkraba. W wyniku pewnych okoliczności, jesteśmy z młodym sami, ale dajemy sobie radę. Pracuję w pełnym wymiarze, państwo trochę dorzuci (dla wtajemniczonych; nie są to już ogromne kwoty, jak kilka lat temu), stać mnie na wynajem domu, utrzymanie auta, opłacenie wszystkich rachunków i wakacje raz w roku. Tak dla zarysowania sytuacji.
W poniedziałek zajrzała do mnie sąsiadka, akurat w czasie śniadania. Młody wsuwał płatki, ja zupkę chińską - wiem, że niezdrowe, ale czasem lubię. Sąsiadka napiła się kawki, pogadałyśmy i poszła.
Wczoraj, godzina 9 rano z groszami, słyszę dzwonek. Za drzwiami dwóch inspektorów z opieki społecznej, dwóch przedstawicieli gardy (policji) i jeszcze jakiś psycholog. Tekst, że mam spakować dziecko na kilka dni, bo oni je zabierają do ośrodka wychowawczego czy innego domu dziecka. Swojej reakcji chyba nie muszę opisywać, powiem tylko, że całe osiedle miało niezłe przedstawienie.
Nie wiem jakim cudem, ale przy pomocy mojego 'bokserowatego' psa, udało mi się powstrzymać ich przed wejściem do środka (tak doszło do przepychanek, pies szczekał i warczał). Wyszłam z nimi na zewnątrz, zamknęłam drzwi na klucz i powiedziałam, że ich nie wpuszczę, mimo nakazów, dopóki nie wyjaśnimy wszystkiego.
Okazało się, że moja kochana sąsiadka doniosła na mnie, że nie potrafię się zajmować synem, nie stać mnie na to, bo jem zupki chińskie i słyszy przez ścianę jak krzyczę na dziecko.
Po opanowaniu chęci mordu sąsiadki, udało mi się przeprowadzić w miarę spokojną rozmowę z inspektorem, który w końcu przyznał, że zadziałali być może zbyt pochopnie i że najpierw sprawę wyjaśnią.
Przeprowadzili inspekcję domu, moich finansów, skontaktowali się z moim pracodawcą, znajomymi, lekarzem rodzinnym i pozostałymi sąsiadami. Zlecili badania lekarskie i psychologiczne, aby stwierdzić czy zajmuję się synem prawidłowo. Decyzja ma być podjęta w ciągu 10 dni, młody jest ze mną. Inspektor stwierdził, że póki co nie ma żadnych nieprawidłowości, wręcz jest dużo lepiej niż w przeciętnym domu, więc najprawdopodobniej uznają doniesienie za bezpodstawne.
Na moje pytanie, jak można zabrać komuś dziecko, tak po prostu z powodu donosu sąsiada, bez wyjaśniania niczego, dowiedziałam się, że mają takie prawo i czasem jest lepiej izolować dzieci jak najszybciej. O traumie jakie przeżywa takie dziecko, gdy jest bez przyczyny zabrane od rodziców, widocznie nie pomyśleli.
Powoli się uspokajam, chyba wszystko będzie dobrze. Chociaż boje się, że w każdej chwili mogą przyjść ponownie, bo ktoś mnie nie lubi i zadzwoni z donosem. Następnym razem inspektorzy mogą mnie nie słuchać...
Przepraszam, za chaos i błędy, jeszcze mi się ręce trzęsą.
Aha - przeprosiłam gardziarza, że go uderzyłam, na szczęście twardy z niego facet i nie zrobiłam mu krzywdy, a co do krzyków, to zdarza mi się krzyknąć na mojego 15-letniego psa, który już ledwo słyszy...
Co do sąsiadki, to bardzo dosadnie wyjaśniłam jej, że ma się nie wpie*****ć w moje życie. Mam nadzieje, że garda nie odwiedzi mnie ponownie za użycie gróźb karalnych.
Irlandia
ale urwał z niej >.<
Odpowiedzmoże. ale przynajmniej tam służby interweniowały. w polsce by zareagowali dopiero gdyby piany ojciec, wyrzucił dziecko z piątego piętra bloku.
OdpowiedzWalnęłaś polismana? I nic Ci nie zrobił?
OdpowiedzNo niestety:) Na szczęście niezbyt mocno i w ramię a nie w twarz. Teraz oboje się z tego śmiejemy - zyskałam na tym znajomego na gardzie:D
OdpowiedzBo tutaj garda jest normalna <b>służbą</b>. Pomocną, życzliwą chociaż może ciut leniwą i wyluzowaną (ale to taki kraj) :)
OdpowiedzKuurcze, a ja tak czytam i czytam 10 razy i nie mogłam ogarnąć, co to jest "polisman" :D
OdpowiedzAle, jak pokazała rzeczywistość, zamieszek tłumić nie potrafią (a przynajmniej nie mają prawa do użycia takich środków jak nasi policjanci).
OdpowiedzApeluję po raz kolejny - pomyślcie trochę, zanim napiszecie kolejną pierdołę typu "nie tylko Polska jest krajem absurdu". Każdy kraj ma swoje za uszami, a dodatkowo to co dla jednego jest absurdem, dla innego już niekoniecznie. Szanujmy swój kraj i swoich rodaków, krytykujmy sytuacje i zachowania. Jak chcecie, żeby inni nas szanowali, jeśli w odpowiedzi usłyszycie: "Przecież sami tak o sobie mówicie"?
OdpowiedzJasne, chodzi tylko o to, że pełno jest historii i komentarzy pod historiami w stylu: "oto Polska własnie :/", "co za chory kraj", "cała Europa z nas się śmieje" itp. Dlatego ja ten zapis u góry potraktowałem jako przeciwwagę dla takich durnych komentarzy. Niektórzy widocznie, nie wyjechawszy nigdzie poza granice kraju i nie mający żadnych znajomych tam, nie wiedzą, że żaden kraj nie jest idealny i Polska nie jest w tym przypadku odosobniona.
Odpowiedz@Helmut - intencję inwokacji odebrałem podobnie jak ty, ale właśnie chodzi mi o to, że już w niej jest "wdrukowane" przekonanie o tym, że to oczywiste, że "Polska jest krajem absurdu".
OdpowiedzW sumie to trudno się dziwić, skoro jakieś 70 proc. Polaków pisze o swoim kraju, że to jeden wielki absurd. Można napisać tylko tyle, że autorka dostosowała się do większości.
OdpowiedzJak to mówią, lubi się za zalety, a kocha za wady.
OdpowiedzWiesz, trochę to trudno się im dziwić, zwłaszcza po głośnym kilka lat temu w UK, przypadku 'baby p.', gdzie całą winę za śmierć dziecka zwalono na opieszałość opieki społecznej. To teraz na Wyspach oni po prostu wolą dmuchać na zimne.
OdpowiedzNo chyba powinni najpierw sprawdzić swoje informacje, zamiast narażać dzieci i rodziców na taki stres. Jestem właśnie po rozmowie z psychologiem i babeczka przyznała, że dzieci po takich akcjach mają często zaburzenia psychiczne, stany lękowe albo się moczą po nocach. Raczej powinni poszukać rozwiązania gdzieś po środku.
OdpowiedzNie generalizuj, ze na Wyspach Brytyjskich, bo w Uk jest inne prawo i z tego co widze o wiele bardziej lagodne, o czym swiadczy fakt, ze moj sasiad, ktory sam wychowuje 3 dzieci, potrafi od rana do wieczora drzec sie na dzieciaki (jego slychac ciagle, dzieci prawie wogole), a nikt kompletnie nie zwraca na to uwagi. Do tego prawdopodobnie handluje narkotykami, bo drzwi sie nie zamykaja u niego do poznych godzin nocnych. Myslicie, ze kogokolwiek to interesuje? Nawet policja rozklada rece, bo nie maja zadnych dowodow. Bardziej ich interesuja notoryczne kradzieze z aut na naszej ulicy, niz diler, ktory samotnie wychowuje dzieci.
OdpowiedzBo UK zdaje się nie ma na liście krajów, które wprowadziły ustawowy zakaz przemocy wobec dzieci. Pozostawiam to bez komentarza, bo z jednej strony dzieciobójstwo (które i tak jest ścigane) i rzeczywiste przypadki znęcania się nad dziećmi, a z drugiej takie sytuacje jak w przypadku Bańkowskich, czy odbieranie dzieci z powodu złych warunków materialnych (bez szczególnej patologii) zamiast udzielenia pomocy.
OdpowiedzŻeby w Polsce odebrać dzieci nie wystarczy "bieda". Najpierw musi być nadzór opieki społecznej, ograniczenie władzy rodzicielskiej a następnie wydarzenie, które pozwoli wydać nakaz umieszczenia dziecka w pogotowiu rodzinnym lub w domu zastępczym. Nikt nie może zabrać dziecka z "biedy". Nie można nawet zabrać dziecka upośledzonym umysłowo alkoholikom, utrzymującym się z rent, którzy na płacz 3 letniego dziecka odpowiadają "jak się nie podoba, to wyp***". Najpierw musi być dowód używania przemocy fizycznej wobec dziecka, ale już po tym jak ograniczono władzę rodzicielską. Wszystkie rodziny, gdzie "zabrano z biedy" już wcześniej narobiły tyle, żeby ktoś im przyznał opiekę społeczną, a następnie wystarczająco, żeby ograniczyć władzę rodzicielską, po czym kurator miał dowody na tyle poważne, aby sędzia rodzinny mógł coś zrobić.
Odpowiedz@GoshC, oni nie przyjechali zweryfikować donosu, niczego nie chcieli sprawdzać, oni przyszli zabrać dziecko. Jeżeli jesteś wyrozumiała dla takich zachowań służ socjalnych, to pozostaje tylko życzyć ci tego samego: aby kiedyś policja zapukała do twoich drzwi, zabrała ci dziecko na kilka tygodni, bo jakaś sąsiadka, coś na ciebie doniosła. A potem się zobaczy, może oddadzą ci dziecko, a może nie, od ciebie nic nie będzie zależało, tylko do SŁUŻB. Pożegnaj się ze swoim dzieckiem czule już dzisiaj, bo jutro rano możesz nie zdążyć - wiesz jak łatwo jest napisać donos.
OdpowiedzW Norwegii rodzice też są zestresowani tutejszym Barnevernet, który czasami za bardzo szaleje i dochodzi do absurdów. Znajomi wysyłali dziecko do przedszkola przeważnie w jakichś wygodnych dresikach, bo dzieci, wiadomo, na kolanach uwielbiają się bawić, więc potrafią zniszczyć wszystko w tempie ekspresowym. Naszywali czasami dziecku mocne łatki na spodnie, żeby były wytrzymalsze. Przedszkolanki doniosły, że dziecko zaniedbywane (bo nie przychodzi wystrojone) i biega nieuczesane (w trakcie przedszkolnych zabaw!). Musieli się gęsto tłumaczyć...
OdpowiedzNo to jest okazja do zaskarżenia opiekunek o niedostateczną opiekę, bo przecież powinny dzieci czesać.
OdpowiedzSzczerze, to po pierwszym zainteresowaniu wzmiankowanej instytucji moimi dziećmi wracam do Polski. Tu się fajnie pracuje, w miarę wygodnie żyje, ale to co słyszę i czytam o oszołomach z BV to mnie o ciarki na plecach przyprawia. A najgorsze, że bywa i tak, że nawet jak udowodnisz, że nie jesteś wielbłądem, to dzieci możesz już nie odzyskać. No i wystarczy jeden taki, jak jest na odpowiednim stanowisku...
OdpowiedzW Norwegii nie ma nawet tego. Tam jak mi się usra, to mogę zadzwonić że 5 rodzin dokoła mnie bije i krzyczy na swoje dzieci i przyjedzie inspekcja i zrobi wielką łapankę. Dlaczego? Bo tam dziecko jest własnością rządu, rodzice mają obowiązek je wychować "ku chwale narodu", oczywiście wszystko wspaniałomyślnie zatwierdzone przez demokratycznie wybrany rząd. "A mury rosły, rosły rosły, Łańcuch kołysał się u stóp..."
OdpowiedzA mury rosną, rosną, rosną, Łańcuch kołysze się u nóg..
OdpowiedzOoo, co za historia. Chciałbym teraz usłyszeć komentarze tych komentatorów, którzy tak gardłowali o kontroli państwa nad dziećmi. Jak to pilnować, kontrolować, dawać licencje, wyznaczać terminy kontrolne. Wszystko dla 'dobra dziecka'. Bo matka nie jest dobrym wychowawcą, tylko urzędnik i prawo. Gdzie jesteście? Wzywam Was... Nie spodziewam się, by ktoś odpowiedział. PS. Pomińmy przypadki patologi. Chyba że przedstawicie wiarygodne raporty i statystyki.
OdpowiedzKinialrl, właśnie poznałaś jak działa SYSTEM (welcome to hell... ekhm... matrix ). Być może to dopiero początek. Kto wie, co jeszcze " życzliwym " do łba strzeli. Cytując kogoś-tam..." Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy "
OdpowiedzAleksego de Toqueville'a. Wszystko się zgadza. A prawa, również te dotyczące wychowania dzieci, coraz bardziej bolszewickie.
Odpowiedz@Lypa: Podejrzewam u ciebie - albo paranoję, albo nerwicę natręctw. Zdiagnozuj to, co prędzej i podejmij leczenie, bo chyba ciężko jest egzystować wszędzie widząc bolszewików, komunistów i innych masonów.
Odpowiedz@Lypa, nie przejmują się Bedraną, on/ona z uporem maniaka zawsze w dyskusjach broni PRL-u jako krainy szczęśliwości. Widocznie tatuś był I sekretarzem powiatowym.
Odpowiedz@zendra: Z całym szacunkiem, ale gówno wiesz o tym, kim był mój tatuś. Swoje dywagacje bądź uprzejma wsadzić sobie głęboko w kieszeń i tam trzymać. A obrażanie cudzej rodziny z pewnością nie świadczy dobrze o obrażającym. Miłego dnia.
Odpowiedz@zendra: No problem - gdybym miał się przejmować każdym przygłupem naskakującym na mnie w komentarzu, już dawno wpadłbym w jakąś (nomen omen) paranoję. :) Na tym ta jakże owocna dyskusja powinna się właściwie skończyć. Nikt oczywiście nie wykazał, że te prawa nie są bolszewickie lub że się ich po cichu nie wprowadza - co tu jeszcze dodawać? :)
OdpowiedzNo popatrzcie co to się wyprawia: Bedrana, pierwszy piewca PRL-u na tym portalu, twierdzi, że sugerowanie jego ojcu sekretarzowania w PZPR jest obrazą! Bedrana zdecyduj się - jeżeli PRL był fajny, to i jego władcy, także ci powiatowi, byli fajni. A jeżeli nazwanie kogoś I sekretarzem jest obraźliwe, to chyba znaczy, że ten twój ukochany PRL był gówno wart.
Odpowiedz@zendra: Postęp jest. Już nie piszesz "komunistyczne państwo", tylko PRL. Czyli, jednak, czegoś się nauczyłaś. Może jeszcze będą z ciebie ludzie, jak trochę podrośniesz, poczytasz, posprawdzasz, nabierzesz dystansu. Bo, póki co, jesteś rozjazgotaną fanatyczką, agresorką niosącą wysoko sztandar nienawiści. Czy twój tatuś nie jest, za przeproszeniem, księdzem, albo, nie daj boże, kościelnym?
Odpowiedz@Lypa: Jeśli ja jestem przygłupem, to ty - kompletnym cymbałem. Bo tylko cymbał może widzieć we wszystkich bzdurnych, kretyńskich, absurdalnych zarządzeniach i ustawach, w każdym idiotycznym posunięciu obecnych rządów - podstępne, bolszewicko-komunistyczne macki ośmiornicy minionego systemu.
Odpowiedz@Bedrana, PRL to było państwo komunistyczne. Ciężki z ciebie przypadek komunistycznego fanatyka. Nie przebija się do twojej zabetonowanej mózgownicy, że mogę być starsza od ciebie, że więcej "sobie poczytałam" niż ty, więcej sprawdziłam i mam lepszy dystans niż ty - i właśnie z takiej pozycji piszę, że PRL był gówno wart. Mój tatuś nie jest księdzem ani kościelnym, a twoje pytanie miałoby sens, gdyby Polska była państwem kościelnym, tak jak np. Watykan, a nie jest. Niestety takie niuanse logiki umykają ci. Krytykowanie gównianego PRL nie oznacza, że jestem jazgotliwą agresorką, niosącą jakiś sztandar. Co to za jakaś idiotyczna nowomowa? Stalin był masowym mordercą; czy po tym oświadczeniu jestem jakąś fanatyczką?
Odpowiedz@Bedrana: Kto powiedział, że "minionego"? Czytać potrafisz? :) Ja mówię tylko o ideologii, z której te prawa wynikają. Może nie z ideologii leninowskiej? Nie bądź śmieszna.
OdpowiedzA jak sprawdzają miesiąc czy drugi a w międxyczasie dziecko umrze z głodu, to też są źli. I wtedy jest "przecież było im mówione, czemu nie zareagowali?" Więc tylko pytanie - które zło wybrać? Dzieci czasem niepotrzebnie izolowane od matki na jakiś czas? Czy dzieci gwałcone i umierające z powodu zbyt ostrożnych interwencji? Co do sąsiadów - czyli sąsiedzi Fritzla mieli rację, że się nie wpier$%li w jego życie?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2013 o 21:48
"Więc tylko pytanie - które zło wybrać?" Żadne, wystarczy stanąć po środku. Powyżej opisana sytuacja jest chora, zgarnia się dziecko ot tak. A jak by to mogło wyglądać? "Wczoraj, godzina 9 rano z groszami, słyszę dzwonek. Za drzwiami dwóch inspektorów z opieki społecznej, dwóch przedstawicieli gardy (policji) i jeszcze jakiś psycholog. // Proszą (tj. "propozycja nie do odrzucenia" mnie o przejście się do ich samochodu, żeby ze mną porozmawiać. W trakcie naszej rozmowy z dzieckiem zostają inspektor oraz psycholog wypytując je o sytuację. Po uspokojeniu się (lub nie :D) rozmawiają ze mną, zadając jeszcze kilka pytań. Po wszystkim ze śmiechem się rozstajemy / zostaję zapakowany/a do radiowozu, a dziecko zabrane" Sprawa załatwiona natychmiastowo, dziecko nie ma żadnej traumy (no chyba, że zostanie zabrane, ale wtedy jest ona koniecznością). Krzyki w drzwiach etc. wciąż mogą się zdarzyć, ale na pewno znacznie rzadziej (matce nie wypala się od razu z "oddawaj dzieciaka, tylko wyjaśnia sytuację, a w najgorszym wypadku siłą zgarnia do samochodu).
OdpowiedzPowiedziałabyś mi tylko, jakiego pochodzenia jest sąsiadka?
Odpowiedz'Irolka', a czemu pytasz?:)
OdpowiedzPrawdopodobnie tej Irlandce przeszkadzało Twoje pochodzenie, dlatego postanowiła nadużyć i nasłać na Ciebie inspekcję. Może zapytaj wprost. Albo to zazdrość, no cóż, w Irlandii jest masa ludzi, co nigdy rąk pracą nie skazili...
OdpowiedzZetknąłem się z przypadkiem Anglika, który opowiedział, że został wywalony z roboty i zastąpiony naszym rodakiem. Po pijaku wygadywał antypolskie kalumnie. Zripostowałem, że albo był leniem, albo miał mordę psychopaty i płoszył klientów.
OdpowiedzTzn. piszę o tym pijaku dlatego, że nie zdziwi mnie zazdrość Irlandki, że tak dobrze sobie radzisz w życiu. Polecam książkę "Ulica Marzycieli".
OdpowiedzZnam ja troche, nigdy nie wydawala sie byc 'rasistka', nie ma mi tez czego zazdroscic, jej maz pracuje, kasy maja sporo, trzecie dziecko w drodze... Mysle, ze ona naprawde mysli, ze dziecku dzieje sie krzywda - tzn zawsze mowila jaka to szkoda, ze maly nie ma ojca itp. Jej dzieci co rano budza cale osiedle krzykami 'bye daddy, love you daddy!' I niestety niektorzy Irole mysla, ze w lidlu kupuje tylko biedota:) Siedzi baba w domu calymi dniami, hormony szaleja to zaczyna jej chyba odwalac:)
OdpowiedzNo to może jest uczulona z uwagi na przeszłość. Mogła gdzieś zaobserwować przemoc - choć na jej miejscu przeprowadziłbym dokładniejsze rozpoznanie.
OdpowiedzMyslalam ze tylko ja mam takie szczescie do dwulicowych osob na wyspach.. ale moze to jakas cecha przystosowawcza? D: Pierwszy przypadek - starsza sąsiadka ktorej zatrzasneły sie drzwi. Przyszła zadzwonic po wnuczke ktora ma zapasowe klucze. No to czekamy, ja czytam ksiazke a sasiadka pije herbate. Przyjechala wnuczka, otworzyła drzwi, sprawa załatwiona. Czego sie dowiaduje od wnuczki - ze ''pilnowałam jej babci jakby ta miała cos ukrasc!'' Świetne podziekowanie. Na pytanie czy ona rowniez wychodzi z domu jak przychodzi ktos obcy u niej posiedziec, poszła w cholere. Drugi przypadek, chłopak współlokatorki. Wspollokatorka mówiła zeby mu otworzyc drzwi, przyjdzie o tej i o tej. Okey, widze goscia, witam sie i wpuszczam go do domu. Potem, dowiaduje sie od wspollokatorki ze chłopak powiedział że ''mogłby być morderca i juz by mnie zabił''. Więcej mu nie otworzyłam... a i stanie pod drzwiami ochłodziło jego mordercze zapędy. ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2013 o 23:22
w czasach inkwizycji też wystarczyło wskazać nielubianą sąsiadkę "bo krowa przestała mleko dawać, kury jaja nieść, a chłop chodzi na lewo i prawo, i to ona na pewno zauroczyła"...cofamy się? PS. Jestem uzależniona od "złotego kurczaka" vifona i nie wiem jak bym wytrzymała bez niego, skoro za zjedzenie zupki mogą mi teoretyczne dziecię odebrać o.O
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2013 o 12:26
W Norwegii wiedzą, że dzieci to przyszłość narodu. To nowi poddani. Pozytywna eugenika znacznie ułatwi planowanie rodziny i utrudni powiększanie grona patologii społecznej. Realizacja decyzji o powiększeniu rodziny jest najbardziej brzemienna w skutki. Dlaczego patologia i bieda się tak mnoży? Łudzą się, że wszystko się jakoś potoczy. Co gubi zawsze i wszędzie? "Jakoś to będzie!"
OdpowiedzI że to na poważnie było pisane?
Odpowiedz@obserwator: "Dlaczego patologia i bieda się tak mnoży?" Ano dlatego, że jedyna przyjemność w życiu, jaka im została i którą mogą mieć bez limitu - to częste bzykanko. Za to środki antykoncepcyjne - to dla nich dobro nieosiągalne, nierefundowane, bo państwo prowadzi konsekwentną politykę prorodzinną i prokościelną. Tyle w temacie.
Odpowiedz@Bedrana: Powiedz mi z łaski swojej, z jakiego tytułu chcesz mi podpieprzyć pieniądze i wydać je na kondomy dla patologii? Nic im się ode mnie nie należy.
Odpowiedz@Lypa: Z takiego tytułu, że taki mam kaprys. A także dlatego, że jak oddasz państwu swoje pieniądze - to one już nie są twoje. Jak również z tego powodu, że nie podnieca mnie widok głodujących, usmarkanych i obsranych dzieci. Ja rozumiem, że w swoich niekomunistycznych poglądach najchętniej byś je potopił jak ślepe kocięta, a rodziców wykończył w łagrach. Trzy dni ciężkich robót bez jedzenia i picia załatwiłoby sprawę. Choć mogę ci podpowiedzieć bardziej humanitarne rozwiązanie - obligatoryjna sterylizacja. Tylko to też, niestety, koszty. Duuużo wyższe, niż darmowe kondomy. Może więc inny scenariusz. Niech biedota rodzi ile zechce, dzieci się im odbierze i umieści w rodzinach zastępczych, lub domach dziecka. Ale - stop! Znów są poważnie zagrożone twoje pieniądze. Całkiem spore, bo comiesięczne. No, jak byś nie kombinował - dupa z tyłu.
OdpowiedzOk, a ja mam taki kaprys, żeby ci "wbić na chatę" i podpieprzyć np. komputer. Od mojego kaprysu też będzie zależało, w jaki sposób tym podpieprzonym już komputerem rozdysponuję. Podaj zatem adres. :)
OdpowiedzBedrana masz rację. Bzykają, a potem mówią "Jakoś to będzie". Co do polityki państwa, też prawdę piszesz, tylko nie dość, że prokościelna, to jeszcze zacofana (Jakiś czas temu Watykan zalegalizował te środki antykoncepcyjne, które nie dopuszczają do powstania życia, a więc gumki)... Tylko powiedz to tym "żyjącym po bożemu" plebejuszom...
OdpowiedzJeszcze raz pytam, z jakiego tytułu moje pieniądze mają wędrować do motłochu, który nie potrafi zapanować nad chuciami?! Jak jesteście tacy zaangażowani, to swoje pieniądze na to wydawajcie, a nie cudze. Ja nie dam na to z własnej woli złamanego grosza.
Odpowiedz@Lypa: I, na szczęście, nikt cie o to nie prosi. Twoja wola, w tym akurat przypadku, nie ma nic do rzeczy, bo z własnej woli to możesz dysponować jedynie procentem swoich pieniędzy. Co do reszty - i tak nie masz na to wpływu, a twoje protesty niewiele zmienią. Jeśli ci to poprawi samopoczucie, wyobrażaj sobie, że podatki odprowadzasz na poselskie pensje, albo na budowę autostrad, albo na utrzymanie stadionów, lub uzbrojenie wojska na misjach pokojowych. Na pomoc dla biednych wezmą z innej kupki.
OdpowiedzTo prawda - nikt mnie nie prosi, moje pieniądze podpierdziela się cichcem. Gdybyś miała jakąkolwiek wiedzę z matematyki wiedziałabyś, że reszta twojego wywodu jest głupia jak but.
OdpowiedzOto Bedrana, KOMUCH w całej okazałości i jego złote myśli: - zabieram ci twoje pieniądze bo mam taki kaprys, - zabierzemy ci twoją kasę i co nam zrobisz, - nie masz nic do gadania w sprawie swoich pieniędzy, państwo ma za ciebie zdecydować. Mam pytanie do Bedrany, czy społeczeństwo/państwo może zadecydować o zakazie głoszenia poglądów komunistycznych a wszelkich apologetów komunizmu wsadzać do wiezień? Jeśli społeczeństwo zadecyduje tak w demokratycznym głosowaniu, to co nam zrobisz? Taki kaprys.
OdpowiedzŚ.p. Margaret Thatcher powiedziała, że nie ma czegoś takiego, jak pieniądze publiczne. To wszystko to są pieniądze obywateli. Państwo nie ma nic swojego. Poza tym widziałem na democie dwa zdjęcia: Margaret Thatcher oraz Anny Grodzkiej. Tytuł demotu: "Jaki kraj, taka kobieta z jajami".
OdpowiedzNie rozumiem, to rzad innego panstwa moze oddzielic matke Polke od jego dziecka?
OdpowiedzNa moje rozumowanie to jak najbardziej - skoro matka z dzieckiem mieszkają poza granicami własnego kraju. Przenosząc się do innego Państwa trzeba się dostosować do panującego w nim prawa. Szkoda że muzułmanie tego nie rozumieją i próbują robić dokładnie odwrotnie - dostosować prawo państwa przyjmującego do siebie... ale to już taka mała dygresja osobista :))
OdpowiedzMoga, pewnie wymaga to troche wiecej papierkowej roboty, ale efekt jest ten sam. Poza tym mlody jest Irolem:D
OdpowiedzMarudzicie na prawo, na sąsiadkę, na opiekę że zadziałała, ale badźmy szczerzy, nie ma prawa które było by w każdej sytuacji dobre. Autorka powiedziała sąsiadce że ma się nie wpie*****ć w jej życie... ale załóżmy że sąsiadka miałaby rację i faktycznie ktoś by się znęcał nad dzieckiem. W tej sytuacji również należało by się nie wpie*****ć? Na pewno to samo by usłyszała. Myliła się, wysłała wiadomość być może pochopnie, i dla tego była piekielna. Ale w odwrotnej sytuacji gdyby faktycznie było źle to byłby ochrzan że "a sąsiedzi nic nie słyszeli?". Inspektorat również się pośpieszył, co przyznał sam inspektor, ale przynajmniej pokazał że jak trzeba działać potrafi działać szybko. Nie jest dobra sytuacja że "mamy donos to od razu zabieramy dziecko", ale w gruncie rzeczy chyba lepiej niż gdyby mieli związane ręce jakby faktycznie coś się działo.
Odpowiedz@MCR: Mam do ciebie tylko jedno pytanie. Masz dzieci?
OdpowiedzBednara - ale co to ma za znaczenie? Niestety ale nie ma dobrego wyjścia. Czasem lepiej żeby urzędnik przyszedł i zareagował na wyrost niż gdy nie reaguje się gdy dziecku dzieje się krzywda.
Odpowiedz@mojowa: Najpierw, to trzeba MIEĆ PEWNOŚĆ, że dziecku dzieje się DUŻA I PRAWDZIWA krzywda. Bo, największą krzywdą dla dziecka - jest pozbawienie go MATKI. A odebranie normalnej matce dziecka - jest DRAMATEM takim samym, jak jego śmierć.
OdpowiedzTez mieszkalismy przez dwa lata rodzina w Irlandii. Z malym Krzysiem z tej opowiesci http://piekielni.pl/50104 Z Garda irlandzka bylo spoko. Dopiero po powrocie do Polski wladze i instytucje zareagowaly podobnie do ich irlandzkich odpowiednikow z twojej historii. W skrocie, Krzys nam sie raz zgubil i rozpetalo sie instytucjonalne pieklo.
OdpowiedzA u nas jest dokładnie odwrotnie. Mimo donosów, wielokrotnych wizyt policji, w części przypadków oni mają gdzieś zrobienie porządki z taką rodziną i dochodzi do czego dochodzi. Z dwojga złego wolałabym sposób postępowania z opisanej przez Ciebie sytuacji.
OdpowiedzKinialrl, gratuluję determinacji, uporu i odwagi, bo gdyby Ci dziecko raz odebrano - nie odzyskałabyś go tak łatwo, a naraziłoby to je na ciężki, psychiczny uraz. Doskonale Cię rozumiem, jestem całym sercem po Twojej stronie. Dziecko nie jest własnością publiczną, a Ty nie jesteś tylko inkubatorem, a potem "dyplomowaną opiekunką" mającą wychowywać potomka pod dyktando władz. Więcej powiem. Masz prawo przekazywać mu swoje poglądy, podcierać tyłek szarym papierem, jeśli Cię nie stać na kolorowy, ubierać je tak, jak Ci się podoba, usmażyć mu placki ziemniaczane, jeśli lubicie, macie prawo ganiać się po domu w trakcie zabawy, tupać, piszczeć i pokrzykiwać. Dziecko, przede wszystkim, musi wiedzieć, że jest KOCHANE, a nie UKŁADANE według narzuconych przepisów i reguł, bo to kojarzy mi się bardziej z tresurą. I rodziców i dzieci. Jak można RODZINIE odebrać gwałtem dziecko na podstawie JEDNEGO, niesprawdzonego donosu? Jak można zrobić to DZIECKU???!!! Ostatnio modne hasło przekonuje nas, że "zwierzęta są jak ludzie - czują". DZIECI TYM BARDZIEJ!!! Ciekawi mnie, skąd się wzięło przekonanie "władz", że relacja matka-dziecko, to tylko chwilowy "układ", a nie MIŁOŚĆ? Nie przejmuj się, dość licznymi, komentarzami aprobującymi i zachowanie sąsiadki i postępowanie "grupy interwencyjnej". Podejrzewam, że to osoby na tyle "stare", że nie potrafią wczuć się w psychikę dziecka, a zbyt młode (lub bezdzietne), by postawić się na miejscu rodzica. Życzę Ci wszystkiego najlepszego. UWAŻAJ NA SIEBIE, bo jesteś samotną matką, łatwym celem. Mam przeczucie, że, przede wszystkim, dlatego masz teraz kłopoty. Pozdrawiam.
OdpowiedzBedrana Dzieki za slowa otuchy. Otrzymuje wiele PW ze slowami wsparcia od uzytkowniekow - wielkie dzieki dla was:D Co do komentarzy osob aprobujacych zachowanie sasiadki i 'sluzb'. Zgadzam sie, fajnie ze zareagowali tak szybko - to sie im chwali, (mimo ze sasiadka ma troche spaczone podejscie:D). Piekielny jest w tym momencie system i pospiech 'sluzb' w odebraniu dziecka bez wyjasniania niczego. Mysle, ze Alakam opisal/a to najlepiej kilka postow wyzej
Odpowiedz@Kinialrl: Bez urazy, ale chyba nie do końca się rozumiemy. Powiedz mi, czy gdybyś FAKTYCZNIE jadała chińskie zupki z niedostatku i od czasu do czasu podniosła głos na synka - to, Twoim zdaniem, byłby WYSTARCZAJĄCY powód, żeby Ci go odebrano? Na zawsze? Gdzie jest powiedziane, że osoby niezamożne mają zakaz posiadania dzieci? Chodzi mi o to, że z bezdusznymi, absurdalnymi przepisami należy walczyć. Ty walczyłaś o dziecko jak lwica i tylko dzięki temu nadal je masz. A zastanówmy się nad tym, ile matek, znalazłszy się na Twoim miejscu, zaniechałoby walki ze strachu przed "władzą", albo z poczucia winy? I nie zobaczyłyby swoich pociech już nigdy w życiu? Machina "sprawiedliwości" puszczona w ruch rozjechałaby bezdusznie i je, i ich dzieci. Nieprawdą jest, jakoby błyskawiczna interwencja, skutkująca natychmiastowym odebraniem dziecka, na podstawie zwykłego, niesprawdzonego donosu była wskazana. Bo to by było tak, jakby policjant najpierw, na wszelki wypadek, strzelał, a dopiero potem sprawdzał - do kogo. Owszem, uważam, że można rodziców pozbawić władzy rodzicielskiej i odebrać dziecko, ale tylko wówczas, kiedy dziecku ewidentnie dzieje się krzywda - jest głodzone, maltretowane, molestowane, zostawiane bez opieki, dręczone psychicznie. Ale nie za bzdety typu lekki klaps, podniesiony głos, smażona potrawa, czy nieporządek w domu. Nie dajmy się zwariować.
OdpowiedzMowie tylko, ze dobrze ze instytucje reaguja na zgloszenie sytacji i to jak widac bardzo szybko. Jednak reakcja ta powinna polegac na sprawdzeniu jak sprawy wygladaja a pozniej o podjeciu srodkow jesli sa konieczne. Nie, nie uwazam, ze bieda jest podstawa do odebrania dziecka. Dopoki dziecko nie jest glodzone, bite, maltretowane lub zaniedbywane w stopniu razacym nie powinien nikt sie wtracac.
Odpowiedz"Garda"- to kojarzy mi sie jedynie z jeziorem :D
OdpowiedzTeż mieszkam w Irlandii i szczerze powiedziawszy to na Twoim miejscu pozwałabym sąsiadkę o zniesławienie (następnym razem 2 razy by się zastanowiła zanim zrobiłaby komuś problemy). Myślę, że sprawę wygrałabyś bez najmniejszego problemu (znam przypadki kiedy ludzie na "bardzo naciąganych", żeby nie powiedzieć wręcz bzdurnych historiach dostawali odszkodowania od np pracodawców). Masz za świadków ludzi z socjala (tak na dobrą sprawę to ich również mogłabyś posądzić o zniesławienie, a szczególnie, że zrobili "szopkę" przed Twoimi sąsiadami. Sąsiadka to Irlandka?
Odpowiedz