Sklep.
Pan [P] w wieku około 40 lat, nie taki więc znowu starszy, chciał kupić doładowanie do telefonu. Kiedyś było sporo o takich sytuacjach, nie spodziewałam się jednak, że to się dalej zdarza ;)
[P] Doładowanie do nokii za 10zł poproszę.
[Ja] Do jakiej sieci?
[P] No do nokii.
[Ja] Nokia to marka telefonu, a doładowanie może być np. do orange, play...
[P] Nie do orange ani play, to jest nokia!
[Ja] A może mi Pan pokazać telefon? Sprawdzę jakiego doładowania Pan potrzebuje.
[P] Nie mam go przy sobie, ale do nokii ma być! Obojętnie jakie.
[Ja] Hm. To może tak. Ma Pan samochód?
[P] Mam.
[Ja] Załóżmy, że ma Pan samochód marki Opel, np. w gazie. Jak Pan podjeżdża na stację, to prosi Pan o jakiekolwiek paliwo do Opla, czy o zatankowanie gazu?
[P] A. Rozumiem. T-mobile.
Padłam :D
sklepy
Grunt to umieć się dogadać.
OdpowiedzPodobają mi się takie rozmówki. Pamiętam coś równie konkretnego: - Czy ma Pan domofony, takie jak Pan ma, ale inne?
OdpowiedzA co to znaczy: "Samochód w gazie"? Owinięty gazą? Chyba że w Gazie - takie miasto w Izraelu.
OdpowiedzOznacza to, iż samochód ten ma zamontowaną instalację gazową, a napędza go paliwo o nazwie gaz. ;) Niektórzy mówią, że nasz język ubożeje, inni że ewoluuje.
Odpowiedz@gorzkimem - tak samo jak Ty "uwielbiam" teksty, że auto jest: w gazie, w automacie, w klimie. Koniecznie jeszcze w ogłoszeniu o sprzedaży takiego auta musi być opis, że z małym przebiegiem, gdyż jeździła nim "wyłącznie do kościoła" dziewięćdziesięcioletnia dziewica z Wehrmachtu, niepaląca żona profesora medycyny. Niemniej jednak- fakt, że Twój zgrabny komentarz zyskał status "poniżej poziomu", powalił mnie na podłogę. Jak tylko uda mi się pozbierać, to masz mój miecz (aż się boję w tym miejscu napisać skąd dobyty)!
Odpowiedz@kajka666: dokładnie to co napisał uzytkownik alaina - język ewoluuje, zmienia się. Nie mówiąc już o gwaryzmach i innych tego typu rzeczach. To nie jest coś co można zmienić, zawsze tak było i zawsze tak będzie, aczkolwiek globalizacja spowalnia ten proces. Niemniej jednak: dzisiaj jest napisane, jutro pisze, a pojutrze pisło.
Odpowiedz@skell - "auto w gazie" to "gwaryzm". wywodzi się w prostej linii od "konia w owsie"...
Odpowiedz@gorzkimem- czyli przyszło nam pogodzić się z faktem, że przyrodzenie nałogowego onanisty to współcześnie "koń w ciemię bity". Ot, tak gwarowo...
OdpowiedzHistoria mnie wprawdzie już trochę rozweseliła, ale po przeczytaniu komentarzy powyżej zwyczajnie zaryłam czołem w klawiaturę i nie mogę przestać się śmiać :)
OdpowiedzMoże być jeszcze w w mgle gazowej np. w mgle helu ;)
Odpowiedz@zmywarkaBosch - w ogóle nie podjąłeś leczenia, czy terapia nie działa?
Odpowiedz@ gorzkimem jak Cie lubie tak teraz sie czepiasz
OdpowiedzA Gaza nie jest miastem izraelskim.
OdpowiedzWidzisz, sytuacja nie piekielna a śmieszna. Ale-jako sprzedawca wytłumaczyłaś klientowi, doszliście do szeroko rozumianego konsensu(już poprawione, przepraszam!) sprzedałaś towar, klient zadowolony. Szef powinien być dumny
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 maja 2013 o 18:05
@immor: Blisko, consensus to z Angielska (a nawet oryginalnie z łaciny), w naszej pięknej polszczyźnie jest konsensus :)
OdpowiedzSkoro z Angielska, to i z Łaciny i pięknej Polszczyźnie. Bądź konsekwentny w swojej głupocie!
Odpowiedz@Lordshaper rozumiem, że komentarz do mnie. Żeby sprostować, bo może nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi - "consensus" to słowo w języku Angielskim i Łacińskim. "konsensus" to słowo w języku Polskim. "Skoro z Angielska, to i z Łaciny i pięknej Polszczyźnie." Z tego zdania wynika, że angielski wywodzi się z Łaciny. W dużej mierze pewnie tak, ale ma masę zapożyczeń z innych języków, przeto Twoja implikacja jest niepoprawna.
Odpowiedz@ skell: Po pierwsze, cieszymy się, że wiesz, co oznacza słowo "consensus", i skąd się wzięło. Po drugie, nazwy języków (czyli przymiotniki utworzone od nazw własnych i odpowiadające na pytanie: jaki?) zapisujemy małą literą. I to właśnie chciał Ci uświadomić Lordshaper, licząc na Twoją domyślność - albo piszesz poprawnie "z angielska", "z łaciny" itd., małymi literami, albo błędnie, wielkimi ("z Angielska"), ale konsekwentnie wszystko. I chyba tak jakby trochę go nie zrozumiałeś.
OdpowiedzDziękuję kaczuszko :) Sam bym lepiej tego nie ujął :)
OdpowiedzCieszę się, że się przydałam. ;-)
Odpowiedz(Swoją drogą, to "kaczuszko" zupełnie mnie rozbroiło. Siedzę i się śmieję do monitora. :D)
OdpowiedzDodam, że w polskim słowniku nie ma słowa "konsensus". Polskim odpowiednikiem łacińskiego "consensus" jest "konsens".
Odpowiedz@wumisiak: A tak, po latach przeglądam stare komentarze. Prawda, źle wtedy zrozumiałem komentarz, i przyznam z bólem że zawsze mam problem z wielkością pierwszej litery w przypadku "krajowych" przymiotników i przysłówków. Czasem odruchowo piszę z wielkiej (bo przecież nazwy krajów piszemy z wielkiej) a czasem pamiętam, by napisać z małej :(.
Odpowiedzbrawo naprawdę podziwiam za umiejętność tłumaczenia :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 kwietnia 2013 o 20:06
albo było albo mi się zdaje ;]
OdpowiedzMogło być, bo motyw znałam już wcześniej. Ale mi się pierwszy raz zdarzyło :D
OdpowiedzKiedyś było podobne,ale ze starszą babcią w roli głównej. Z tym,że wtedy nie dogadała się ze sprzedawcą :)
OdpowiedzKomentarz o onaniście mnie zabił. A pan z historyjki dobrze,żezrozumiał o co chodzi a nie dalej się wykłócałm
OdpowiedzCzyli wg Ciebie starszy to ma np. 58? Nieprawdaż? Billa Gatesa też posądzisz po wieku, że niekumaty?
OdpowiedzBill Gates jest specjalistą, to inna kategoria. Mam wujka, który dobiega siedemdziesiątki, a ma taką wiedzę o komputerach, jakby studia informatyczne skończył. Ale umówmy się, że to rzadkość... Telefony komórkowe, doładowania itp. pojawiły się stosunkowo niedawno. Spora grupa ludzi w słuszniejszym wieku się na nich nie zna... Stąd w mojej głowie wziął się stereotyp starszego pana, który wie że dzwonią, ale nie wie w którym kościele. Nieznajomość nowych technologii nie równa się byciu niekumatym ;p
OdpowiedzW gazie? To jakaś blokerska nowomowa?
OdpowiedzTo nie był aż taki Piekielny, bo w końcu zrozumiał. Prawdziwy pieniacz w tym momencie zaczyna drzeć się jeszcze głośniej, grozić skargami, policją itp.
Odpowiedz...Ale co tu było piekielnego? o_O
OdpowiedzTeż nie widzę piekielności... Ale zauważyłam, że ostatnio ten portal ewoluuje w coś w stylu "zabawne_historyjki.pl" albo "pośmiejmy_się_z_czyichś_słabostek.pl", zamiast Piekielni.pl
OdpowiedzA widzicie gdzieś w regulaminie zakaz umieszczania historii, gdzie nie ma ani grama piekielności? Moim zdaniem dobrze jest poczytać od czasu do czasu śmieszną anegdotę zamiast dołować się kolejną historią o ludzkiej znieczulicy czy chamstwie w kolejce. Wyżej jest historia iście piekielna autorstwa hellraiser'a o kobiecie z rakiem. Gdyby wszystkie historie były w takim gatunku, to raczej ilość czytelników by spadła. Jak Wam się nie podobają śmieszne historyjki, to po prostu je omińcie, świat bez waszych komentarzy się nie zawali.
OdpowiedzTo do tej pory zdarza się tekst przy kupnie telefonu: "A czy ten telefon będzie działał na kartę, czy na abonament?".
Odpowiedz