Zdarza się, że człowiek wybiera się na studia. Niekoniecznie trafia do akademika, niekoniecznie mieszka sam. Zdarzają się współlokatorzy lepsi i gorsi. Aktualnie mieszkam z trójką innych studentów... Raczej dogadujemy się dobrze, chyba że chodzi o naszego współlokatora "Rodzynka".
Po sikaniu nie spuszcza wody w toalecie. Notorycznie. Może go w domu uczyli oszczędzać wodę, ale jednak nie każdy ma ochotę wchodzić do toalety i wąchać tego, co tam paruje.
Sprzątanie... Generalnie wspólne naczynia pleśnieją, gdy jest termin sprzątania rodzynka. Ostatnio nawet zaopatrzyliśmy się w nowe garnki, do których Rodzynek dostępu nie ma. "Jego" garnki pleśnieją sobie radośnie, podczas gdy on przerzucił się na jedzenie zupek chińskich i odgrzewanie jedzenia w mikrofalówce... no, bo przecież nie będzie gotował w brudnym garnku. Umyć? A co to znaczy?
Dyżury sprzątania: Rodzynek zamiata podłogi w częściach wspólnych. Zadanie wykonane. Gary pleśnieją nadal. Nowa cywilizacja zastanawia się, czy zacząć kolonizować kuchnię.
Mycie się. Nie wiem, naprawdę nie wiem i nie chcę wiedzieć, w jaki sposób Rodzynek bierze prysznic, skoro wodą spryskany jest sufit, a na podłodze można pływać. Dobrze, że właściciel nie chce obciążyć nas kosztami za to, że Rodzynek zagrzybił łazienkę, bo i tak w planach był remont.
Niby chłopak myje się codziennie, a jednak, przechodząc obok jego pokoju, gdy akurat otworzy drzwi, odruch wymiotny murowany. Jak właściciel czasem przyjeżdża, żeby zerknąć, czy wszystko gra lub jeśli zaalarmujemy, że coś zepsuło się nie z naszej winy, to do pokoju Rodzynka już nawet nie zagląda.
Rodzynek rozmawia z mamą przez Skype. Godzina 1 w nocy, reszta słyszy całą rozmowę. Miarka przebiera się, gdy Rodzynek oznajmia radośnie, że przy wyprowadzce ma zamiar zwędzić komplet noży, który przywiozłam z domu. Cóż, przynajmniej nie krył się ze swoimi zamiarami.
Jeśli już o nożach mowa... Rodzynek smaruje chleb z masłem. Co robi z nożem? Wrzuca do zmywarki. Nie będzie przecież wycierał go szmatką/gąbką, a potem ręcznikiem. To za długo.
Zaczyna brakować kubków. Zbiły się, czy jak? Pytamy Rodzynka, czy nie wie, co się stało z kubkami. No w sumie to wie. Bo on ma kilka w pokoju. Kilka, znaczy ile? No dwanaście tylko.
Słoiki. Nie wiem, po co. Nie wiem, na co, ale są. Ponad 30 słoików ma już swoje stałe miejsce w naszej studenckiej kuchni. Rusz, a Rodzynek zacznie krzyczeć. Dlaczego? No bo on zbiera dla rodziców do marynowania grzybów... Tylko jak jedzie do domu, to zapomina (nie chce mu się) ich ze sobą zabrać.
Sport. Rodzynek lubi od czasu do czasu obejrzeć jakiś mecz. Czasem w nocy. Rodzynek lubi też krzyczeć do telewizora, gdy sędzia nie zauważy spalonego lub niesłusznie przyzna komuś czerwoną kartkę.
Mamy szczere wątpliwości dotyczące zapraszania znajomych do mieszkania. Nigdy nie wiesz, czy Rodzynek nie paraduje akurat w kuchni w samych majtasach.
Rodzynek lubi pizzę. Zamawia ją więc często. Co robi z pudełkiem po niej? Wciska na chama do zsypu. Wszystko się blokuje. Na szczęście sąsiedzi skończyli na tym, że po prostu rzucają nam te pudełka na wycieraczkę (a przecież mogli zabić!), bo na opakowaniu zapisany jest dokładny adres.
Rodzynek w swoim kąciku brudu chomikuje chleb. Spleśniały. Bo jak mu spleśnieje, to kupi sobie bochenek nowego, ale poprzednich nie wyrzuci.
I tak to ja jestem w tej Piekielną w tej historii :) Ale przynajmniej Rodzynek przestał się do mnie odzywać! Przed Wielkanocą przyjechał po niego ojciec, akurat wieczorem sprzątałam, wywiązał się taki dialog (OR - ojciec rodzynka):
OR: O, sprząta pani? Przecież już zaraz do domu pewnie pani jedzie na święta i w ogóle późno jest, że się pani chce, he, he...
Ja: Jak pana syn robi syf w mieszkaniu, to ktoś to sprzątnąć musi, żeby brudem nie zarosło.
Może niegrzecznie, ale jakoś nie żałuję. Niech wie, że synek do najczystszych nie należy. Mina ojca - bezcenna. Szkoda tylko, że nic w tym kierunku nie zrobił i nadal Rodzynek zostawia syf tam, gdzie tylko się pojawi.
Prośby i groźby? Zapomnijcie, nie dociera.
stancja
Współczuję Wam, ja by chyba pana Rodzynka z mieszkania wywaliła ;)
Odpowiedz2 Znajomych w akademiku łatwo załatwiło problem z taki brudasem, Raz drugi trzeci nie posprzątał po sobie to wszystko lądowało w jego łóżku. Na jego pościeli. I Kazali mu gnić razem z jego syfem. Dnia drugiego posprzątał cały dom:)
OdpowiedzA właściciel mieszkania chyba mógłby pozbyć się kulturalnie niechcianego lokatora? (nie przedłużyć mu umowy najmu pokoju).
OdpowiedzNie mamy zamiaru dłużej wynajmować pokojów w tym mieszkaniu. Dopiero teraz jest taki... cóż, syf. Wcześniej było jakoś znośnie. A wyrzucanie Rodzynka z mieszkania jest bez sensu, bo wypowiedzenie umowy najmu ma z okresem 2 miesięcy, a po czerwcu to ja u siebie w domku będę i na pewno będę szukać innej stancji ;)
Odpowiedznie kumam. Czemu go najzwyczajniej w świecie nie wywaliliście?
OdpowiedzBo jest coś takiego jak umowa.
OdpowiedzUmowę warto przejrzeć, bo może jest coś zawarte o możliwości natychmiastowego wypowiedzenia umowy, jeśli utrudnia on warunki mieszkaniowe reszty współlokatorów. Koledzy się tym sposobem syfiarza z mieszkania pozbyli, a niby też się odgrażał, że go nie ruszą.
OdpowiedzZ kodeksu cywilnego: Art. 683. Najemca lokalu powinien stosować się do porządku domowego, o ile ten nie jest sprzeczny z uprawnieniami wynikającymi z umowy; powinien również liczyć się z potrzebami innych mieszkańców i sąsiadów. Art. 685. Jeżeli najemca lokalu wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali w budynku uciążliwym, wynajmujący może wypowiedzieć najem bez zachowania terminów wypowiedzenia. Z reguły w umowie jest klauzula, że "we wszelkich kwestiach nieuregulowanych w niniejszej umowie mają zastosowanie przepisy kodeksu cywilnego", więc możliwość natychmiastowego wypowiedzenia istnieje. Tylko, że to już jest zadanie dla właściciela lokalu, a nie współlokatorów.
OdpowiedzRozmawialiście z Rodzynkiem o sprzątaniu?
OdpowiedzOczywiście, że tak. Ale takie rozmowy kończyły się fochem :) Etap z zostawianiem na lodówce karteczek w stylu "wypadałoby posprzątać" też już przerabialiśmy. Bazgrał po nich długopisem :P (przynajmniej wiedzieliśmy, że przeczytał)
OdpowiedzGdybym mogła, dałabym dwa plusy, a nawet pięć. Przeżywałam wręcz identyczną sytuację, z tym ze "mój" Rodzynek uwielbiał grać w pewną grę online, a że nerwy miał słabe, to jego krzyki do monitora było słychać w całym mieszkaniu. Inne dźwięki wydobywane przez niego zresztą też. Aż mnie deszcze przechodzą jak wspominam ten piekielny rok. Brr. Tobie tez współczuje i życzę siły w walce z Rodzynkiem ;)
OdpowiedzInne dźwięki wydobywane przez niego zresztą też. -> Piekielni opanowali mój mózg, bo mam teraz przez ten kawałek jakieś dziwaczne skojarzenia +18... Chyba że to była celowa sugestia i mój mózg nie pomylił się, twierdząc, że ten Rodzynek tak robił :D
Odpowiedz@Swidrygajlow "wtedy" akurat miałam zapoznać się bliżej z ich ulubioną płytą, która była puszczana w kółko, tak, że później chcąc nie chcąc znałam ją na pamięć. Dźwięków była cała masa, włącznie z mlaskaniem...
OdpowiedzUeee, a to serdecznie współczuję...
OdpowiedzOch, absolutnie Twój komentarz nie był niegrzeczny ;) Mnie się udało wrzaskiem przez telefon ściągnąć współlokatorkę-brudaskę do wynajmowanego mieszkania - musiałam być bardzo przekonująca, bo dziewucha miała do pokonania 400km. Wyjeżdżała na wakacje jako ostatnia z mieszkania i zostawiła jedzenie w garnku na stole na 3 tygodnie(!!!). Smród był nie do opisania, myślałam, że coś nam zdechło w mieszkaniu.
OdpowiedzTeż tak miałam podczas przerwy gwiazdkowej. Wyjeżdżałam z mieszkania przedostatnia i wszystko było pozmywane, wróciłam pierwsza i znalazłam około dwutygodniowego grzyba w dosłownie wszystkich garnach i patelniach (poza moimi własnymi zamkniętymi w pokoju na szczęście). Na dodatek kolega który wyjeżdżał ostatni wrócił jeszcze tydzień po mnie (zdziwiony o co się czepiamy). Nie wiem gdzie ludzie mają wyobraźnię chociażby.
OdpowiedzŻal chlebków. Takie dobre a pleśnieje, brrrr
Odpowiedzmoże jak całkiem spleśnieje to zrobi grzanki
OdpowiedzJa bym dziada chyba utopiła. Raz musiałam z takim flejtuchem (dziewczyną!)mieszkać, ale ja z natury wredna jestem jak jadowita żaba, więc nie patyczkowałam się i wyrzuciałam jej śmierdzące, nie prane od pół roku ręczniki i bieliznę za okno. Prawie doszło do rękoczynów, ale podziałało.
Odpowiedzto nie chce mu się zmywać W ZMYWARCE?! oO
OdpowiedzNajwyraźniej :)
OdpowiedzMieszkając na stancji też mieliśmy problem z myciem garów. Garnków używam raczej sporadycznie, za to codziennie przy przyrządzaniu niemal każdego posiłku (śniadanie/obiad/kolacja) potrzebuję dużej lub małej patelni. Dla własnej wygody przywiozłam więc dwie swoje porządne, teflonowe i nieprzywierające; rzuciłam do kuchni i powiadomiłam współlokatorów o możności używania. Ze zmywaniem było różnie, normą było np. smażenie jajecznicy z trzech jajek na dużej patelni, bo ktoś od dwóch dni nie umył po sobie małej (a ja jak jakaś głupia zmywałam wszystkie swoje naczynia zaraz po zjedzeniu posiłku). Miarka przebrała się gdy przez cały tydzień miałam zawalone obie patelnie i mogłam sobie zrobić jedzenie dopiero, gdy je sobie po kimś umyję. W ciągu tego tygodnia: (1) obeszłam wszystkich lokatorów z prośbą o szybsze mycie po sobie patelni, których bądź co bądź codziennie potrzebuję/chcę swobodnie używać (pal już licho garnki i talerze), (2) dwa razy myłam patelnie najpierw po kimś, potem po sobie (za każdym razem w ciągu godziny były już na powrót brudne), (3) ponownie obeszłam lokatorów ze swoją natrętną prośbą, trochę dobitniej wyjaśniając, że nie chce mi się czekać dwóch dni żeby móc usmażyć sobie jajko lub warzywa na własnej patelni, (4) od każdego dowiedziałam się, że to nie jego syf, nikt nic nie smażył. Efekt? Po raz ostatni umyłam swoje patelnie po czyimś gotowaniu i zabrałam je razem ze swoimi kubkami do swojego pokoju. Chcieć zrobić komuś dobrze i wygodnie (bo nie trzeba będzie już zeskrobywać jajek czy pierogów ostrą łopatką ledwo po wrzuceniu na ogień i nie kopci się przypalonym w całym domu), to jeszcze trzeba się prosić o możliwość swobodnego korzystania z własnego udogodnienia. No niedoczekanie... :/
OdpowiedzTrochę kiepski pomysł udostępnić takim współlokatorom teflonowe patelnie, aż żal. Do tanich one nie należą, na dodatek może już lepiej, że ich po sobie nie zmywali, bo jeszcze by po nich skrobali niewiadomo czym i już po patelni...
OdpowiedzJakoś bym to jeszcze przebolała, bo i tak wzięłam z domu starsze i rzadko używane patelnie. Ale mycie ich codziennie po kimś i po sobie kilka razy dziennie, to już zdecydowanie wykracza ponad moje nerwy i cierpliwość. Zwłaszcza w dniach gdy na śniadanie potrzebuję małej lub dużej patelni, przy obiedzie obu, a podczas kolacji znów małej, dużej lub obu. Pomyśleć, że jeszcze przez dwie godziny od zabrania patelni do pokoju miałam wyrzuty sumienia i było mi głupio ;) Ale twardo powtarzałam sobie: "Moje i mogę!" :)
OdpowiedzW ogóle trochę dziwne, że jedyne czego używasz do przygotowania posiłków to patelnie, smażone jest niezdrowe :p
OdpowiedzCzy ja napisałam, że JEDYNE? Używam GŁÓWNIE patelni. Smażone jedzenie jest niezdrowe przede wszystkim ze względu na ogromną ilość tłuszczu wchłanianego przez przygotowywane potrawy. Duża część patelni i potraw wymaga jego dużej ilości. Ja mam lekkiego bzika jeśli idzie o ilość spożywanego tłuszczu, dlatego używam patelni teflonowych, które całkowicie eliminują ten problem - jedzenie nie przywiera i nie trzeba go podlewać tłuszczem (nawet doszczętnie spalona potrawa odchodzi bez najmniejszego problemu, niemniej na patelniach teflonowych trzeba więcej czasu żeby coś w ogóle zaczęło się przypalać). Tłuszcz, który dodaję mogę dozować według upodobania. Dla przykładu: pierogi odgrzewam na odmierzonej małej łyżeczce oleju. Poza tym na patelni można zrobić wiele sycących i różnorodnych potraw. Jem głównie ryż i makaron, czasem ziemniaki, do tego sosy mięsne lub warzywne (od włoskich po "chińskie"). Mogę też przygotować różne rodzaje grzanek i zapiekanek, jajka na wszelkie sposoby, placki i naleśniki, kotlety i sztuki mięs, wszelkie dania "jednogarnkowe"... no praktycznie wszystko. Garnków używam w zasadzie tylko do ugotowania ryżu/makaronu/ziemniaków/innych jarzyn albo do zrobienia zupy. Do własnoręcznego bawienia się z daniami rodzaju kopytka czy kluski śląskie na stancji nie było warunków (poza tym sosy do klusek to też na patelni), a piekarnik do niczego się nie nadawał. Szczerze mówiąc nie do końca rozumiem ogólną awersję do smażenia. Trzeba tylko zwrócić uwagę na to jak to się robi, oraz czego i w jakiej ilości się dodaje. Dania z patelni naprawdę mogą być zdrowe i pożywne :)
OdpowiedzCzyżby mój były współlokator?
OdpowiedzWitam Dawno,dawno temu mieliśmy podobny problem w akademiku z kolegą,co nie chciał po sobie myć.przed weekendem (my wyjeżdżalismy,on zostawał)pozbieraliśmy wszystkie brudne gary z piętra z dwóch dni(za przyzwoleniem włascicieli oczywiście),wyjęliśmy spleśniały chleb i wszystko inne co śmierdziało i wpakowaliśmy to wszytko delikwentowi do łożka. W naszym przypadku pomogło-pościel musiał sobie sam uprać a i ze zmywaniem i sprzątaniem jakoś zaczął sobie dawać radę....
OdpowiedzProszę tylko o jedno wyjaśnienie - po jakiego grzyba wycierać brudny od masła nóż przed włożeniem go do zmywarki? Ja rozumiem wytrzeć garnek brudny od ziemniaków, czy resztek sosu, czy z kawałków jakiś warzyw? Ale na cholerę po maśle. Po to mam zmywarkę, żeby myła, a nie żebym ja umyła, a później ona dokończyła.
OdpowiedzSprawa jest zgoła inna. Po jakiego grzyba w ogóle wkładać nóż do zmywarki?
Odpowiedz@Yunne po to, żeby się w gorącej wodzie szybciej stępił.
OdpowiedzNóż wkładamy do zmywarki, by został umyty w tejże. Od lat tak robię. Żaden się nie stępił.
OdpowiedzChcesz powiedzieć, że po zrobieniu jednej kanapki wkładasz nóż do zmywarki? Naprawdę?
OdpowiedzMyślałam, że to oczywiste... Chodziło oczywiście o to, że taki nóż po maśle wystarczy wytrzeć choćby w papierowy ręcznik. Po co od razu do zmywarki?
OdpowiedzOczywiście, że tak. Kubek po wypiciu herbaty, nóż, łyżeczkę, talerz po obiedzie. W ten sposób zapełnia się zmywarka, która po owym zapełnieniu jest włączana. Po to mam zmywarkę, by nie myć ręcznie i nie zużywać dużo wody. A samo wytarcie noża jest wg mnie obleśne, bo niewystarczające.
OdpowiedzSkoro ojciec ma taki stosunek do sprzątania, to nie ma się co dziwić, że synek jest syfiarzem.
OdpowiedzA gdybyście tak 'delikatnie' i 'przypadkowo' zaczęli uprzykrzać mu życie?
OdpowiedzSłoiki- do pokoju, gary- do łóżka itp ja tak załątwiłam moją byłą współlokatorkę, kiedy w moim pokoju na jej książce znalazłam rozłożoną zużytą podpaskę. Wyniosłam artefakt do jej łóżka i przykryłam kołderką, a za wyżeranie jedzenia do wszystkiego mojego dosypałam/wstrzyknęłam środek przeczyszczający, po czym spakowałam wszystkie rzeczy i wyniosłam się w trybie natychmiastowym.
Odpowiedzdlaczego do tej pory nie zostal wyrzucony z mieszkania przez wlasciciela?
OdpowiedzA kogo właściciel znajdzie na jego miejsce teraz, kiedy w zasadzie nikt nie szuka mieszkania? :P A pieniążki nikomu nie śmierdzą.
Odpowiedzmaj moim zdaniem to jest dosc dobry czas na szukanie ofert.. wydaje mi sie, ze znalazlby
OdpowiedzWłaśnie wtedy, gdy uświadamiam sobie, jak piekielna jest cała historia, staje się cudowna rzecz... Ona się kończy!
Odpowiedz