Pewien facet był strasznie zazdrosny.
Jego dziewczyna z kolei, mimo, że bardzo go kochała, miała dość jego wiecznych fochów i podejrzeń. Kiedy kolejny raz chciał zablokować jej wyjazd na szkolenie (przecież wiadomo, sama rozpusta), stwierdziła, że miłość miłością, a życie życiem. Pojechała.
Facet obmyślał zemstę długo i wreszcie wymyślił. Otóż, założy sznur na szyję i gdy usłyszy, że dziewczyna wróci do domu, skoczy/powiesi się. Dziewczyna oczywiście przybiegnie, rozplącze i ze łzami w oczach obieca, że już nigdy nie wyjdzie z domu.
Plan prawie się udał. Prawie, bo dziewczyna wróciła rozmawiając przez telefon - ze słuchawkami na uszach. Nie usłyszała nic, poszła do łazienki, najspokojniej w świecie weszła pod prysznic. Swojego faceta znalazła po około półgodzinie.
Facet jedno przewidział prawidłowo - zgotował jej w zemście piekło.
Skąd wiadomo, że to był jego chytry plan? Powiedział o nim komuś, czy zostało to wywnioskowane po stwierdzeniu zgonu?
OdpowiedzA dlaczego powiesił się akurat w momencie kiedy dziewczyna weszła do domu?
OdpowiedzWywnioskowane po sekcji i śledztwie (o które wnioskowała rodzina chłopaka - stąd między innymi piekło dla dziewczyny).
OdpowiedzNo cóż, ludzie miewają dziwne pomysły. Gdy z bratem mojego męża zerwała narzeczona, pewnej nocy sms-owali. Napisał, że jeśli do niego nie wróci, to się powiesi. W nerwach napisała "To się wieszaj". To się powiesił :/
OdpowiedzChyba odpisałabym tak samo. Lub nie odpisałabym nic. Przykre, ale prawdziwe.
OdpowiedzChyba jestem nieczuły, ale wydaje mi się, że skoro gość chciał swojej dziewczynie odstawić coś tak chorego to może i dobrze, że się usunął ze świata.
OdpowiedzJeśli macie jakieś wątpliwości - a widzę, że macie - proponuję porównać datę i godzinę wrzucenia powyższej historii "Traszki" (25 kwietnia, 16:10) z TEKSTEM, datą i godziną (25 kwietnia, 12:09) mojego komentarza, zamieszczonego pod JEJ historią (- #49587 ) - z dnia 23 kwietnia. Komentarzy zamieszczono 80, mój jest gdzieś pośrodku. Owocnej lektury.
OdpowiedzW obu historiach pojawia się wisielec. Więcej podobieństw nie stwierdzono. A nawet gdyby pomiędzy komentarzem a historią był jakiś związek przyczynowo-skutkowy to nie przyszło Ci do głowy, że może dzięki komentarzowi Traszce drogą skojarzeń przypomniała się ta historia? Jak już zaczynasz polowanie na plagiatorów to może przygotuj się do niego jakoś lepiej :D
Odpowiedz@Draxi: Podobieństwa są trzy: - "pokazówka" samobójcza - przez powieszenie - niechcący udana Reszta - to "literacki wypełniacz". Nie zarzucam plagiatu, tylko inspirację do fejka. Zresztą, skoro już przeczytałeś komentarze poniżej, chyba zdążyłeś się zorientować, że nie tylko ja mam wątpliwości.
OdpowiedzPewnie policja wywnioskowała motyw po pozostawionych śladach. Może smsy albo wcześniejsze zachowanie. Co nie znaczy, że dedukcja jest trafiona.
OdpowiedzMoże tak, może nie, w sumie mam lepsze zajęcia niż szukanie we wszystkim drugiego dna, a komentarze typu "urban legend" pojawiają się pod połową historii więc ja bym się na nie nie powoływał :D
OdpowiedzKolejna z urban legends... podobna była tu jakiśczas temu...
OdpowiedzSara, ludzi grożących samobójstwem są tysiące, jedno głupsze od drugiego. Sama stwierdzałam zgony tylko dwojga, tego chłopaka i jeszcze jednego, który pożarł pół szuflady leków "dla efektu" - niestety dobrał złe paczki dla pokazówki. Ale nie przekonam Cię przez internet, więc to tylko Twoja wola czy wierzysz, czy nie.
OdpowiedzTo samo miałam napisać. Jak ostatnio tu byłam, prym wiodła niemal identyczna historia... Po co dodawać coś, co było jota w jotę opisane jakiś czas temu?
OdpowiedzPośladki, chyba. Opisywałam chyba, kumpel poszedł i powiesił się. Dziewczyna jego staż dostała w Niemczech. Przez pół roku nie chciała wracać, to luby poszedł się wieszać. Skutecznie.
OdpowiedzNie mogę edytować. Sara, chcesz urban legends? Pośmiejemy się u mnie na cmentarzu? Dziewczyna wpadła pod auto na pasach, drugi zmarł przez wybuch w barze, trzeci powiesił się. Legendy? Chodźmy na groby. Każdy ma inną historię, podobną ale inną.
OdpowiedzJesteś dość długo na piekielnych, to może pamiętasz historię gościa, który "oprawiał" kurczaka i z nożem w jednej ręce a szyjką w drugiej wyszedł na klatkę schodową przepędzić sikającego żulika? A miejska legenda (Wrocław) mówiła o facecie, co pijaczkom przyrodzenia obcina...
OdpowiedzNie wiem po co ta napinka. Stwierdzam fakt, że niemal identyczną historię czytałam tu jakiś czas temu i tyle. Nie twierdze, że ludzie nie popełniają samobójstw, jak mi się to tu zarzuca. Poprostu nie lubie, kiedy ktoś wrzuca kolejny raz tę samą historię, zarzekając się, że to właśnie jemu przytrafiła się/słyszał/widział naprawdę.
OdpowiedzA w jaki sposób fakt, że kobita miała słuchawki na uszach, wpłynął na to, że nie zauważyła wisielca?
OdpowiedzHm, pomyślmy. Może powiesił się w pokoju, którego wnętrza nie było widać ani od drzwi wejściowych, ani z łazienki. Podoba Ci się taka teoria?
OdpowiedzNo to facet chciał robić pokazówkę, czy powiesić się naprawdę? W pierwszym wypadku zrobiłby to raczej tak, żeby być zauważonym. Drugą ewentualnością jest, że bohaterka zauważyła wisielca, ale nie chciała go ratować, więc wymyśliła historyjkę o słuchawkach. Trzecia - najbardziej prawdopodobna - możliwość, to że jest to kolejna dęta historyjka wymyślona przez "panią doktor", albo zasłyszana na jakiejś gimbazjalnej imprezie.
OdpowiedzOprócz obrazu jest też dźwięk jak ktoś się wiesza (rumor odkopniętego taboretu, jakieś charczenie wieszającego się itp.). Poszła prosto do łazienki kończąc rozmowę i wykąpała się. Nie widziała i nie słyszała bo łazienka była po drodze, a wisielec w pokoju/kuchni? W ten sposób można chyba nie zorientować się, że ktoś się wiesza?
OdpowiedzBiorąc pod uwagę tylko plan nieboszczyka ma to jak najbardziej ręce i nogi. Wiele łazienek jest w przedpokojach, nawet jeśli to byłaby kawalerka czyli teoretycznie dziewczyna by musiała wejść do pokoju siłą rzeczy to i tak chłopak mógł nie przewidzieć tego, że jego luba tam nie zajrzy. Mam nadzieję, że dacie sobie radę wyobrazić. Jesli jednak bnie to proszę - http://i41.tinypic.com/346aoo3.png - zwróćcie uwagę na sposób otwieranai drzwi do pokoju choćby. Wisielec w takim przypadku nie miał prawa zostać zauważony z punktu drzwi do łazienki a tym bardziej w ogóle z przedpokoju. To tylko jedna z wielu możliwych kombinacji - ta jest najprostsza i dająca największe szanse (chociaż wciąż są one praktycznie zerowe) na jakiekolwiek zauważenie, że ktoś jest w pokoju, co dopiero mówić o próbie wieszania się.
OdpowiedzDziwne wydaje się to, że dziewczyna wracają z delegacji, nie przeszła się po mieszkaniu chociażby po to, aby... przywitać się! Wyobraźcie to sobie: mieszkacie razem ze swoim mężem/partnerem/chłopakiem, wracacie do domu po dłuższej nieobecności, i co? Otwieracie drzwi, walizki buch na podłogę, i idziecie prosto do łazienki brać prysznic?
OdpowiedzMoże wróciła akurat o takiej porze, gdy on powinien być w pracy? Otworzyła drzwi i nawet przez myśl jej nie przeszło, że może być w domu.
OdpowiedzAlbo szybciej ją było czuć niż widać, więc wleciała do łazienki jak z procy :P
Odpowiedz@zendra: jeśli to ja wracam po dłuższej nieobecności to raczej oczekuję, że to mnie będą witać, zwłaszcza jeśli podałam dokładny czas przybycia. Skoro nikt nie czekał na dworcu (pal licho, że bez kwiatów) i nikt nie czeka na progu, to albo gościa nie ma w domu albo nadal strzela focha. No to niech sobie strzela, ja w te gierki grać nie będę, jest gorąco, jestem zgrzana i zmęczona targaniem ciężkiego bagażu - normalne że idę najpierw pod prysznic, tam się dobrze myśli. A poza tym jesli facet strzela focha to łatwiej go przebłagać wychodząc spod prysznica wypachniona i zrobiona na bóstwo niż jako wymięte półtora nieszczęścia prosto z podróży - tak to mniej więcej sobie wyobrażam próbując wejśc w skórę dziewczyny. Dla mnie w kazdym razie nie ma niczego dziwnego, ze najpierw poszła pod prysznic, a jak weźmiemy pod uwagę fakt, że wchodząc rozmawiała przez telefon - to z kim mogła rozmawiać? Może z psiapsiółką, która ją jeszcze dopingowała by nie dała się manipulować humorzastemu chłopakowi? Moim zdaniem z gościem ewidentnie było coś nie tak, ta jego patologiczna zazdrość źle wróżyła związkowi, więc nie wiem czy gdyby jego zamiar się nie udał piekło, jakie chciał zgotować dziewczynie nie byłoby większe i bardziej długofalowe.
OdpowiedzPatolog byl medium? Czy wisielec rozpowiadal jaki mial plan?
OdpowiedzWbrew pozorom określenie przybliżonego czasu zgonu nie jest sztuką tajemną. Zwłaszcza dla lekarzy, którzy uważali na zajęciach z medycyny sądowej.
OdpowiedzNie chodzilo mi czas zgonu tylko skad wiedza dlaczego sie powiesil moze mial inny powod?
Odpowiedz@Brzydulalrudzielec, w takim razie o tym raczej nie zdecydował patolog, nieprawdaż? A jeśli przybliżony czas zgonu zgadzał się z godziną powrotu bohaterki historii do mieszkania, wtedy daje to pewne poszlaki do ustalenia powodu samobójstwa.
OdpowiedzMoze chcial zeby go szybciej znalezli? Moze nie mialo to nic wspolnego z dziewczyna? Nie wiemy co takiemu w glowie siedzi ? mnie najbardziej interesuje skad ktokolwiek znal taki wlasnie powod i ze tak to sie akurat odbylo. Moze to wszystko zbieglo sie tez przypadkiem w czasie. Zreszta nie mnie to oceniac. Sama mialam kolezanke ktora popelnila samobojstwo, do teraz nikt nie wie dlaczego.
OdpowiedzHistoria stara jak świat, tylko osoby się zmieniają. Raz zakochana para,innym razem syn robiący kawał rodzicom itd.
OdpowiedzAcha. Czyli jak raz coś się wydarzy, to każdy inny przypadek to fejk i urban legend. Bo każdemu coś oryginalnego się przytrafia. I to niemożliwe, aby komuś się to samo przytrafiło...
OdpowiedzO zmarłych się źle nie mówi, ale ten chłopak był idiotą. Nic nie jest warte odbierania sobie życia, a tym bardziej głupie udowadnianie, kto ma rację... Mój były mnie szantażował, że połknie tabletki, po czym po pół godziny od rzekomego połknięcia, bo nie zareagowałam, jego kuzyn do mnie pisał, że już były jest w karetce w ciężkim stanie...
OdpowiedzHmmma może on chciał właśnie urządzić jej piekło. Bez planu żeby go uratowała, ale żeby właśnie dokładnie obejrzała jak sobie umiera na sznurze przez nią. ( Tacy ludzie nie myślą logicznie i fakt że on nie będzie żył mógł umknąć jego uwadze podczas przygotowań). Motywów nie znamy, ale dokładny czas zgonu da sie określić.
Odpowiedza może i tak nie chciał żyć :)
OdpowiedzCałe życie powtarzam że zazdrość jest zła
OdpowiedzTraszko, a jesli moge spytac, jakie wedlug Ciebie (zdaniem lekarza) dziewczyna miala szanse zeby go uratowac, nawet gdyby go zobaczyla dokldani w momencie kopniecia taboretu?
Odpowiedz"Krótki sznur: Kiedy sznur jest na tyle krótki, że skazaniec opada bardzo nisko lub nie opada, tylko zawisa od razu. Metoda ta jest krytykowana, ponieważ wtedy nie następuje natychmiastowe (lub w ogóle) przerwanie rdzenia kręgowego, a skazaniec umiera od uduszenia dłużej niż w metodzie długiego sznura. Długi sznur: Skazaniec opada wraz z pętlą na szyi na pewną odległość; siła ciążenia powoduje, że po takim rozpędzie przy naprężeniu się sznura rdzeń kręgowy zostaje w momencie przeciążenia przerwany, powodując niemożność zaczerpnięcia powietrza, dużo szybszą utratę przytomności i śmierć. Metoda ta została opracowana w Wielkiej Brytanii i rozpowszechniona w wielu krajach. Może jednak się zdarzyć, że jeżeli sznur będzie za długi wobec wagi skazańca, siła opadnięcia może oderwać skazańcowi głowę." Z Wikipedii. Gdyby sznur był na tyle krótki, że nie przerwało rdzenia, to facet się udusił. Gdyby się dusił, to trwałoby to kilka minut. Gdyby dziewczyna była w stanie zareagować i go odciąć w ciągu tych kilku minut, to pewnie by go uratowała. Ale to jeszcze zależy, na ile przytomnie byłaby w stanie działać, czy miałaby pod ręką odpowiednie narzędzie etc. Swoją drogą, na wiki, pod cytatem, który przytoczyłam, jest tabelka: odpowiednia długość sznura w stosunku do masy ciała O_o Przepraszam, że odpowiadam za Traszkę, ale akurat niedawno o tym czytałam;) Reasumując - zbyt dużo tutaj "gdyby" i "zależy", żeby móc to realnie ocenić, ale szanse na ratunek były raczej niewielkie.
OdpowiedzNie mogę edytować, a przyszło mi jeszcze coś do głowy. Zdarzenie miało miejsce w pomieszczeniu - większość mieszkań ma sufit na wysokości jakichś 2.5 metra, więc żeby się skutecznie powiesić, to sznur musi być raczej krótki. I jeszcze nie wiemy, jakiego wzrostu facet był, bo ja niski, to mógł się wieszać na dłuższym sznurku. Latający potworze spaghetti, co ja rozkminiam, a jestem w pracy i powinnam pracować...
OdpowiedzCo za różnica jaki długi był sznurek.Straszne jest to co zrobił tej dziewczynie. W głupi sposób stracił życie a ona do końca swojego życia będzie biła się z myślami czemu nie weszła i dlaczego nie zdążyła. Niestety nie zawsze uda się wyprzedzić czyjąś głupotę a skutki są opłakane...dosłownie...dla bliskich.
OdpowiedzLudzie mają straszne pomysły...
OdpowiedzEkhm... Dokładnie taki sam motyw był w serialu "Gotowe na wszystko", tylko że tam plan wcieliła w życie Edie Britt. Albo ten facet z opowiastki się tym zainspirował, albo Ty, Autorko - szczerze powiem, ze bardziej prawdopodobne jest to drugie, bo skąd niby wiedziałaś, że to zemsta tego faceta?
OdpowiedzGłupia zazdrość. Ja mojego i na koniec świata bym puściła- 'jak kocha to wróci', 'jak kocha to poczeka'. Jeśli człowiek w siebie samego nie wierzy, kończy się głupio. Terapie, psychiatryki albo tak właśnie. Ja tak myślę..
OdpowiedzJest takie przysłowie Jeśli kogoś kochasz wypuści go, jeśli wróci kocha jeśli nie nigdy nie kochało"
Odpowiedzto nie przysłowie tylko niemal słowo w słowo cytat z "Małego księcia"
OdpowiedzNie była jego warta. Kiedy on się wiesza ona jak gdyby nigdy nic gada sobie przez telefon albo bierze prysznic. Miłość, nie ma co.
Odpowiedz"Mimo że" piszemy bez przecinka :)
OdpowiedzNadało by się to do programu na kanale Polsat Play pt "Śmierci na 1000 sposobów" A tytuł zgonu "Zazdrosny wisielec"
Odpowiedzniedawno była historia o chłopaku, który swą dziewczynę do porządku chciał przywołać za namową kolegi- umawiając się z nią w lesie bodajże,tyle że spóźniła się 5 minut. koleś miał rozdrapane gardło. ale powiesił się skutecznie.
OdpowiedzSą dwie rzeczy których nie da się zmierzyć-wszechświata i ludzkiej głupoty.
OdpowiedzPrzynajmniej o kolejnego idiotę mniej na tym świecie...
Odpowiedzo jednego głupka mniej...dobra minusujcie..
OdpowiedzCoż to i tak lepiej niż,z gdyby z zazdrości zaplanowałby dziewczynę zamordować.. a taki przypadek wydarzył się w mojej rodzinnej miejscowości
OdpowiedzPrzypomina mi się mój były. Cotygodniowe rozmowy po powrocie ze studiów w klimacie 'co ty robiłaś z tymi obcymi facetami' były normalką, wielkie oburzenie jak założyłam hasło na smsy ( młoda byłam z 17 lat miałam, dlateog znosiłam), szantaże emocjonalne aż kiedy zaczęłam się zastanawiać czy w końcu czegoś nie nabroić i nie obrywać za darmo przynajmniej, zakończyłam związek z owym panem. Pół roku po zerwaniu jego siostra zonaczyła mnie idącą z kolegą- obok, rozmawiamy, zima, więc każde miało łapki w kieszeni- swojej. I wieczorem jakże sympatyczny sms- 'właśnie umieram w miejscu z którym łączy nas wiele wspomnień'. Więc tel do siostry, namiary na miejscówkę ( niby wyszedł do nauczyciela ' po książkę'), a jemu odp., ż ejego życie , jego decyzja. I po dziś dzień jestem dla niego człowiekiem- sk#$%^wielem... da się. I nie, to nie jest urban legend.
Odpowiedza ponoć to kobiety popełniają samobójstwa w ten sposób, że podcinają sobie żyły itp zaraz przed tym, jak ktoś ma przyjść do domu, żeby zdążyli je uratować jak coś. W liceum gadał nam tak gościu z geografii. Według jego teorii jak facet chciał się zabić, to robił to raz a porządnie, czyli np właśnie wieszanie. Swoją drogą, nie wiem czy udałoby mi się uratować wiszącą, ciężką osobę. Przecież rozplątać nie jest wcale tak łatwo, utzymać nie utrzyma, a z nożem w ręce nikt po chacie nie chodzi
OdpowiedzJak mawiają Rosjanie: И смешно, и страшно (i smieszno i straszno)
OdpowiedzDziwne, bo jakbym wróciła do domu po trwającej ileś tam nieobecności, to najpierw przywitałabym się z domownikami.
OdpowiedzJakby nie patrzeć na podobne opisywane sytuacje i oskarżać o plagiat to mnie nasuwa się zupełnie inne spostrzeżenie: Wiele osób postępuje bardzo podobnie czy to samobójcy czy osoby z innymi zaburzeniami. Ludzie wpadają na podobne pomysły na drugim końcu świata... Czyli co? - rządzą nami jakieś tam schematy...
Odpowiedz