Pracuję w salonie dilerskim znanej, niemieckiej marki pilarek jako sprzedawca - serwisant.
Wczoraj po raz kolejny zostałem nazwany złodziejem i oszustem. Pff... Żadna nowość. Gorzej że klient wezwał policję.
Czujni czytelnicy mogą spytać czemu doszło do takiej sytuacji. Ano dlatego, że nie wydałem z serwisu pilarki zostawionej przez rzeczonego klienta. A nie wydałem tylko dlatego, że szanowny klient nie chciał przejść się dziesięć metrów do samochodu gdzie miał wystawione przeze mnie pokwitowanie.
Że też ludziom się chce takie cyrki odstawiać.
A co na to policja?
OdpowiedzDo mnie nic nie mieli. W końcu ze swoich obowiązków obowiązków się wywiązałem. Co zrobili z facetem, nie wiem i nie interesuje mnie to.
OdpowiedzNaprawdę przeraża mnie okazywana prze niektórych osobników usilna chęć pokazania, że jego przepisy nie obowiązują, one jest ponad to. ...kij a nimi! Prędzej czy później i tak się przekonują, że nie są, a do tego czasu można do woli rozkoszować się wspaniałym widokiem podskakującego i puszącego się kogucika- ubaw gwarantowany!
OdpowiedzCiekawe czy ten klient tak samo by myślał, gdyby serwisant wydał jego piłę komuś innemu, bo wszak wg. niego nie potrzeba pokazywać pokwitowania, gdyż "Pan nie wie kim ja jestem?"
OdpowiedzCo gorsza, odbiera, a potem zjawia się z papierem po odbiór i robi awanturę że mu piłę zgubili.
Odpowiedz"Czujni czytelnicy mogą spytać". Mistrzowskie, w tym kontekście.
OdpowiedzNiektórzy to chyba z nudów takie akcje kręcą...
OdpowiedzWlepili za bezpodstawne?
OdpowiedzPowiedz, czy chociaż dostał mandat za bezpodstawne wezwanie...
OdpowiedzOn chciał tę maszynę na jakiej podstawie? że Ty go masz pamiętać?
OdpowiedzOddając podał swoje dane? Jeżeli tak, to mogłeś wydać mu sprzęt na podstawie dokumentów. Pilarka, nawet w serwisie, jest nadal jego własnością, o ile tylko jest w stanie to udowodnić. Papier wystawiony przez Ciebie nie jest jedynym dowodem własności. Komentuję, bo byłem w podobnej sytuacji w sklepie Euro RTV - chciałem odebrać sprzęt bez pokwitowania, choć oddając go podałem wszystkie swoje dane i zasugerowałem sprawdzenie dowodu osobistego. Trzeba było półgodzinnej awantury, aby młotek zza lady zrozumiał, że to ja mam rację.
OdpowiedzJeśli takie a nie inne są przepisy obowiązujące w serwisie/sklepie to nie dziwcie się, że ludzie nie chcą wydawać sprzętu, bo mogą być z tego rozliczani. Jeśli raz komuś pozwoli się na coś takiego, i można przez to stracić pracę, bo kierownik jest strasznym służbistą, to lepiej się wykłócać z klientem. Ja osobiście gdybym była w sytuacji Meerkat to bym wezwała kierownika, żeby z nim załatwić tę sprawę. W sumie to wezwałabym go, nawet jak byłabym na miejscu sprzedawcy :) Co by się nie denerwować i nie wykłócać z klientem :D
OdpowiedzMoże młotek, może nie. Kiedyś wydałam klientce sprzęt na dowód, pokwitowała odbiór, a za kilka dni przyszła z kwitem który dostała zostawiając sprzęt i próbowała wyłudzić pieniądze - bo "ona nic nie odbierała!!". Cwana przy odbiorze podpisała się nieco inaczej niż na kwicie i dowodzie, żeby potem móc udowodnić że to nie jej podpis. Gdyby nie monitoring byłabym o kilka stówek w plecy.
OdpowiedzMeerkat, po coś się te pokwitowania wydaje.To w tym momencie był taki sam dokument, uprawniający do odbioru, jak dowód, czy inny dokument.Ja nigdy nie wydałam towaru, bez pokwitowania z moim podpisem i pieczątką, i podpisem klienta.Może właśnie dlatego, żeby nie znalezć się w podobnej sytuacji, jak kala289.
Odpowiedz@Restia to właśnie kierownik nie potrafił zrozumieć, że ten sprzęt jest mój czy mam ich kwitek, czy nie mam. @izetka wydaje się dla wygody i ze względów proceduralnych, ale w żadnym wypadku takie pokwitowanie nie jest jedynym dowodem własności. Kiedyś przejedziesz się na swoim podejściu, gdy bardziej wredny klient zamiast wykłócać się na miejscu po cichu założy sprawę cywilną o kradzież.
Odpowiedz@kala289 Wiedząc że masz monitoring mogłaś w czasie gdy chciała wyłudzić kase zaproponować jej pisemne oświadczenie o zaginionym sprzęcie po czym wezwać policje i oskarżyć ją o próbę wyłudzenia. Nagranie z monitoringu jest dowodem że ów sprzęt odebrała a na piśmie miałabyś napisane że się tego wypiera. O ile nagranie z kamer potwierdzało by w 100% że odbierała dokładnie ten towar o który się tu rozchodzi. :)
Odpowiedz@Meerkat: Przyznaj się że to byłeś ty po tą pilarkę? ;)
OdpowiedzNo jasne, przecież ty jako sprzedawca-serwisant masz obowiązek pamiętać gęby wszystkich klientów. Nie wiedziałeś tego?
OdpowiedzA także być jasnowidzem i wiedzieć, który z nich ma złego brata bliźniaka :)
OdpowiedzZostawiłam w serwisie pewien kosztowny drobiazg do naprawy. Owszem, dostałam kwitek, nawet z uwzględnioną datą odbioru. Jako osoba przewidująca i znająca siebie zapytałam, co by się stało, gdybym zgubiła ten kwitek? Na co pan serwisant odpowiedział: NIC! Wytłumaczył mi, mianowicie, że wszystkie moje dane, wraz z datą przyjęcia sprzętu, ma w komputerze i, w razie czego, wyda mi urządzenie na podstawie dowodu tożsamości, bo jest człowiekiem uczciwym. A pokwitowanie otrzymuję po to, żebym to JA miała potwierdzenie, że moja własność znajduje się w serwisie. Gorzej, natomiast, gdyby z moim kwitkiem zjawiła się osoba, która go ukradła, bądź znalazła, ponieważ na jego podstawie serwis ma obowiązek wydać sprzęt każdemu, kto go pokaże, więc kwitka, jednak, warto pilnować. No, więc? Wychodzi na to, że rację ma "Meerkat", a nie Autor i cała reszta komentujących.
OdpowiedzTeż odnoszę wrażenie, że zgubienie kwitka nie może się równać zgubieniu pilarki. Musi być możliwość odzyskania po dokumencie tożsamości.
OdpowiedzJestem pewien, że klientowi nie chciało się ruszyć dupy do samochodu, bo łon jest "panisko" i Pan Klient, a jakiś tam serwisant nie będzie mu mówić co ma robić. Ludzie, czy wy nie rozumiecie, że Smokk jest człowiekiem, a nie robotem i podejrzewam , że akurat w przypadku tego cwaniaka podjął decyzję,iż postąpi w 100 procentach zgodnie z procedurami , które obowiązują w tej firmie i sprzętu bez kwitka nie wyda.Ten, kto nie ma w pracy kontaktu z klientem ( często piekielnym ) nie zrozumie mojego wywodu. Amen.
Odpowiedz