Będzie o tabletkach "72h po" - do czego służą, każdy wie.
Było to ładnych kilka lat temu. Byłam w stałym związku, lat miałam 23, no i niestety, mówiąc wprost, pękła nam gumka. Pełna naiwności uznałam, że tabletki "72h po" służą właśnie do ratowania w takich awaryjnych sytuacjach. Pełna ufności, wiedząc, że takie tabletki może przepisać każdy lekarz, nawet dentysta, poszłam do mojej przychodni do lekarki pierwszego kontaktu.
Lekko rozhisteryzowana (atak paniki już miałam całkiem niezły) opowiedziałam lekarce, co się stało i czego potrzebuję. Zostałam obrzucona stekiem niewybrednych wyzwisk i wyrzucona za drzwi. Nie chcę opisywać jak się poczułam i jak bardzo zdenerwowana byłam. W tej samej przychodni udałam się natychmiast do ginekologa - nawet nie chciał ze mną rozmawiać. Tabletki udało mi się zdobyć u prywatnej pani ginekolog, która nie tylko ze mną pogadała, ale i wytłumaczyła, jak takie tabletki działają, pocieszyła, uspokoiła. Było mi to bardzo potrzebne. Koszt wizyty i recepty - 200 zł. Apteka, w której w ogóle były takie leki - piąta z odwiedzonych.
Wniosek: jak młodzi ludzie mają zapobiegać niechcianym ciążom, skoro lekarze reagują jakby prosiło się ich o aborcję, a mało kogo stać na prywatną wizytę u lekarza? Dlaczego w innych krajach takie środki (które nie są przecież wczesnoporonne) są dostępne od ręki, a u nas napotyka się na takie problemy? Czy na tym polega prorodzinna polityka kraju, że młody człowiek potrzebuje pomocy, a jest traktowany jak szmata? Smutne.
a to Polska właśnie...
Niedopuszczenie do zagnieżdżenia się zarodka jest działaniem wczesnoporonnym.
OdpowiedzW takim razie każda antykoncepcja jest działaniem wczesnoporonnym, bo żadna do tego nie dopuszcza.
OdpowiedzNie, tabletki, gumki, plastry nie dopuszczaja do powstania zygoty czyli połączenia gamet, ru486, tabletka po powoduje wydalenie zygoty/ zarodka poza organizm kobiety, a to jednak jest coś innego niż niedopuszczenie do powstania zarodka.
Odpowiedztabletka 72 godz po, nie powoduje wydalenia zgoty/zarodka
OdpowiedzI właśnie wypowiedź gorzkimem wyraźnie pokazuje jaka jest świadomość społeczeństwa w kwestii antykoncepcji. Żenujące i najbardziej przerażające jest to , że mając dostęp do netu ma tak niekompletną wiedzę w tym temacie.
Odpowiedz@ewilek - bardzo cie proszę, skorzystaj z dostępu do internetu i sprawdź sobie, że poronienie, to przedwczesne wydalenie płodu lub zarodka, a zarodek to okres rozwoju od zapłodnienia do zakończenia organogenezy. Może wówczas zrozumiesz, że niedopuszczenie do zagnieżdżenia zarodka skutkuje jego wydaleniem, czyli poronieniem właśnie. To dlaczego środka, który to powoduje, nie można nazwać wczesnoporonnym?
OdpowiedzNo i wygooglałam sobie różnicę między tabletką "po", a wczesnoporonną. http://portal.abczdrowie.pl/antykoncepcja-po-a-srodki-wczesnoporonne A opinie co do tego kiedy zaczyna się ciąża są podzielone. Wynika to m.in. z poglądów religijnych. Poza tym wedle wiodącej opinii aborcja jest to usunięcie zagnieżdżonej komórki jajowej, czyli antykoncepcja "po" nie może być nazywana "wczesnoporonną" gdyż działa inaczej przy już zagnieżdżonym jajeczku.
OdpowiedzA ja mam gdzieś, czy coś jest wczosnoporonne, czy nie - chcę mieć w Polsce normalny dostęp do tego typu środków. Jeśli komuś moralnie i etycznie nie odpowiadają, to niech z nich nie kożysta, ale od mojego tyłka, sumienia i możliwości wyboru niech się z łaski swej odczepi.
OdpowiedzCiąża trwa od zapłodnienia do porodu, a nie od zagnieżdżenia się zygoty w ściance macicy. Pogląd, że ciąża zaczyna się od zagnieżdżenia, reprezentuje znaczna mniejszość naukowców, co skrzętnie wykorzystują portale zajmujące się promocją produktów poronnych koncernów farmaceutycznych. Ale przecież nie o dywagacje techniczne tu chodzi ale o moralne. Wyobraźcie sobie hipotetyczną sytuację: pożar w wielkim budynku, wy jesteście bezpieczni, ale przez oszklone ściany długiego korytarza, pełnego dymu, widzicie dziecko, które biegnie tym korytarzem, próbuje oddychać, ale nie ma czym, więc dobija się do różnych drzwi na korytarzu, próbując dostać się do świeżego powietrza, ale wy jesteście szybsi, biegniecie równolegle z dzieckiem wzdłuż korytarza, oczywiście po bezpiecznej stronie, za oszkloną ścianą, i blokujecie zasuwką wszystkie drzwi, które to dziecko próbuje otworzyć. Jaka jest różnica, czy zabilibyście to dziecko gołymi rękoma, czy w opisany sposób? Żadna. Jaka jest różnica, czy zapłodniona komórka jajowa zagnieździ się w macicy, czy zażyjecie środki chemiczne, które zablokują zygocie tę możliwość?
Odpowiedzno i po co minusujecie? http://www.femina.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=624&Itemid=29 z punktu widzenia biologii, możnaby się spierać ideowo czy zarodek to człowiek i czy zapobiegnięcie implantacji albo jej przerwanie jest działaniem wczesnoporonnym ( bo antykoncepcyjnym na pewno nie jest- antykoncepcja zapobiega zapłodnieniu)
Odpowiedz@Bryanka, możesz mi wytłumaczyć w jaki sposób to kiedy zaczyna się ciąża jest zależne od poglądów religijnych? Jestem szczerze ciekawy.
OdpowiedzSzczurzyco. Owszem, Twoja dupa, Twoja decyzja. Dajesz dupy, licz się z tym, że możesz powołać nowe życie.
OdpowiedzMoim skromnym zdaniem jest tak: wszystko załatwisz od ręki ,jak zapłacisz.
OdpowiedzOdezwij się do mnie na priv ;) Poradzę Ci...
OdpowiedzNie pakuję, bo nie o takich mi chodzi. Jedynie o tym zatwardziałych, moherowych, hipokrytach. Widac mam za dużą wyobraźnię i patrzę na to z kilku stron.
OdpowiedzAle ja rad nie potrzebuję. To historia sprzed 7 lat ;)
OdpowiedzHipokrytyczni katolicy.
OdpowiedzDlaczego oskarżasz autorkę o hipokryzję? Nigdzie nie napisała, że jest katoliczką.
OdpowiedzA kto powiedział, że mówię o autorce? ;)
OdpowiedzNo to w takim razie, gdzie widzisz hipokryzję? Może sprawdź znaczenie tego słowa...
OdpowiedzDoskonale znam znaczenie tego słowa. Hipokryzję widzę w lekarzach, którzy sami w takiej sytuacji biegaliby po specjalistach, a tu żaden nie odważy się wypisac recepty. Poza tym, coś się tak uczepił człowieku? Widzę hipokryzję, wygłaszam swoje zdanie. Przeczytałeś - ok. Daruj sobie gderanie nad wypowiedziami innych ;P
OdpowiedzSkąd wiesz, że ci konkretni lekarze by biegali? Skąd wiesz, że byli katolikami? To, że ty tak byś zrobiła, nie znaczy, że wszyscy tak robią. Jak tobie wolno pisać głupoty, to mnie wolno gderać.
OdpowiedzNie wiem, czy by biegali, mogę sobie gdybac, tak jak i mogę sobie wyrażac własne zdanie, bo z tego co wiem, istnieje coś takieog jak wolnośc słowa. Ale, że co ja bym zrobiła niby? Czego teraz się czepiasz? Gderaj sobie ile chcesz, ale przestań czepiac się o byle gówno, bo chyba naprawdę ci się nudzi, że takie coś ci przeszkadza.
OdpowiedzPopatrz, jakie Ty masz znajomości, że akurat znasz wszystkich lekarzy, których Betoniarka odwiedziła... Bo rozumiem że ich znasz bardzo dobrze, skoro wiesz, co by zrobili w sytuacji było nie było kryzysowej, i wiesz jakiego są wyznania?
OdpowiedzJak wspomniałam wyżej, gdybac sobie mogę, nawet i na głos. Poza tym, chyba widac co zrobili w sytuacji kryzysowej po historii wyżej...
OdpowiedzCóż, wiedzieli z czym się wiąże specjalizacja ginekologiczna. Mogli zostać laryngologami.
Odpowiedznope, nie pakuj wszystkich katolików do jednego worka. Czy jeśli jedna pielęgniarka puszcza się z lekarzami to wszystkie są k...? Z twojego toku myślenia wynika że tak.
OdpowiedzNo tak, jeszcze nie pod tym mój wcześniejszy komentarz dodałam. Nie pakuję, bo nie o takich mi chodzi. Jedynie o tym zatwardziałych, moherowych, hipokrytach. Widac mam za dużą wyobraźnię i patrzę na to z kilku stron.
Odpowiedz@nope. Wiesz znałem jedną osobę która była dumna ze swojej bujnej wyobraźni dopóki lekarz nie zdiagnozował u niej schizofrenii ;)
Odpowiedz@nope - wolność słowa owszem, mamy (przynajmniej w teorii). Nie zwalnia ona od odpowiedzialności za to, co mówisz. Jeśli uogólniasz celem rzucania bezpodstawnych oskarżeń, to nie dziw się, że ludzie wytykają Ci uogólnienie i bezpodstawne oskarżenia.
OdpowiedzNie byłaś pełna ufności ale niewiedzy którą bombardują fora internetowe, pigułki po nie może wypisać każdy lekarz, ale lekarz po badaniu ginekologicznym i wykluczeniu zagnieżdzonej ciąży. Czyli ginekolog. Inaczej może sie skończyc dla lekarza prokuratorem. Po drugie 200 zł to mniej niż koszt pieluch na miesiąc więc bez przesady. A po trzecie masz 72 godziny . Po czwarte masz internet to nie możesz sprawdzic na stronie o wpadkach gdzie te tabletki przepisują???
OdpowiedzDo zagnieżdżenia zarodka chyba nie może dojść przed upływem 72 h od stosunku? Czy się mylę?
OdpowiedzMyślisz dobrze! oczywiście że zagnieżdzenie trwa więcej niż 72 godziny, ale tu chodzi o mozliwość zapłodnienia na przykład 3 tygodnie wcześniej i obecnej juz ciąży w amie macicy.
Odpowiedz3 razy w ostatnich 5 latach bralam tabletke "morning after pill" i na oczy nie widzialam ginekologa. Poza tym wytlumacz mi jak ginekolog ma stwierdzic ciaze kilkadziesiat godzin po zaplodnieniu?? Mieszkam zagranica i jesli potrzebuje w/w tabletke, to ide do swojego lekarza pierwszego kontaktu,mowie co i jak,lekarz pyta o to co musi,przedstawia skutki uboczne/nieporzadane i wystawia recepte, ja ide do apteki i dostaje lek bez zadnych problemow. Jedynym badaniem jest zmierzenie cisnienia. Ladnych pare lat temu kumpela potrzebowala tabletke, poszla do apteki dowiedziec sie co trzeba zrobic zeby tabletke otrzymac - farmaceutka zadala jej te same pytania co moj lekarz i wydala lek za 100% ceny - bez recepty, bo nie trzeba. Poprostu w Polsce panuje idiotyczne podejscie do tej awaryjnej metody zapobiegania ciazy. I dodam jeszcze, ze w mojej przychodni (jak chyba w kazdej w UK) na tablicy z ulotkami i informacjami wisi broszura wielkosci A4, na ktorej jest napisane, ze jesli jest sie w nieplanowanej ciazy i nie wie sie co zrobic to nalezy zadzwonic pod podany numer. I chyba nie musze tlumaczyc co to znaczy - aborcja w UK jest legalna i bezplatna.
OdpowiedzTU jest Polska i obowiązuje prawo polskie, wiem że w UK mozesz iść do apteki i ja kupić, ale w Polsce nie możesz a za wypisanie leku bez wykonania USG jest spotkanie z prokuratorem- był w Polsce taki przypadek! BTW ok siedzisz sobie w UK ale czytaj proszę to co jest napisane, no chyba że polskiego juz nie pamiętasz- chodzi o ciążę co powstała wcześniej!
Odpowiedz"Po drugie 200 zł to mniej niż koszt pieluch na miesiąc więc bez przesady." Dla wielu dziewcząt (szczególnie uczących się, lub po prostu z uboższych rodzin) te 200 zł będzie niestety powodem, dla którego nie zrobią nic poza trzymaniem kciuków... I w tym właśnie problem - w rozrachunku końcowym lepiej jest zapewnić powszechny dostęp do tabletek "po", niż liczyć na to, że trzymanie kciuków zadziała. "Po czwarte masz internet to nie możesz sprawdzic na stronie o wpadkach gdzie te tabletki przepisują???" Nie każdy mieszka w dużym mieście. Wyobraź sobie sytuację, w której w małym miasteczku są dwie apteki i w obu odmówiono sprzedaży tabletki "po".
Odpowiedz"chodzi o ciążę co powstała wcześniej! " - jezeli ide po w/w tabletke, to znaczy ze mam dni plodne, a okres mialam maksymalnie 3 tygodnie wczesniej, czyli ewentualny zagniezdzony zarodek moze miec maksymalnie do 14 dni. Baaaardzo male szanse na wykrycie takiej ciazy podczas jednorazowej wizyty lekarskiej.
OdpowiedzI nie mow mi o testach ciazowych, bo padne ze smiechu na mysl o tym, ze polskie gabinety sa wyposazone w testy ciazowe robione na zadanie pacjetki. Zreszta testy nie zawsze pokazuja wczesna ciaze - sama bylam w ciazy 2 razy i za kazdym razem testy nie wykazywaly ciazy wczesniej niz po 3-4 tygodniach od zagniezdzenia sie zarodka.
Odpowiedz@scr: Z tym prokuratorem to jesteś pewna? Na ulotkach tabletek "po" wyraźnie jest napisane, że "Lek nie jest skuteczny, jeśli proces implantacji już się rozpoczął" i "nie powoduje przerwania istniejącej ciąży" oraz "nie wpływa niekorzystnie na płód". Na pewno zawsze lepiej zbadać, ale z tym prokuratorem to chyba wymyślasz, albo "przypadek" którym straszysz dotyczył czegoś innego.
Odpowiedzscr powodzenia w zauważeniu na usg niespełna 2 tygodniowej ciąży ^^ Jeśli chodzi o badania po pigułkę (chociaż raz mi się zdarzyło wziąć i nie pamiętam abym miała jakiekolwiek badania) to jedyne co by miało szanse na wykrycie to badanie krwi pod względem zawartości hormonów.
OdpowiedzTak była taka sprawa z prokuratorem- za narażenie na utratę zdrowia i zycia, pacjentka oskarżyła lekarza o to że wypisał receptę mimo że nie był ginekologiem, przegrała ale sprawa ciągnęła sie długo. Po drugie zapłodnienie 3 tygodnie temu to ciąża 5 tygodniowa, a taka spokojnie na usg widac. ( wiek ciążowy liczy się od ostatniej miesiaczki a nie od zapłodnienia)
Odpowiedzcoś mi się wydaje, że z tym prokuratorem to ściema. A dla wszystkich nazywających te tabletki wczesnoporonnymi, radzę przeczytać :) http://www.mmbydgoszcz.pl/378096/2011/7/7/po-mylone-z-aborcja-tabletki-kontra-moralnosc-lekarzy?category=news
OdpowiedzJakoś nie chce mi się wierzyć, że pacjentka nasłała prokuraturę za wypisanie recepty, po którą sama przyszła. Nie znalazłam nigdzie odpowiedniego przepisu, ale skoro powódka przegrała, wymogu konkretnej specjalności raczej brak. Co do obligatoryjnego badania wykluczającego ciążę też mam wątpliwości - jeśli pigułka "po" nie zagraża już zagnieżdżonemu płodowi, to wykonanie badania co najwyżej może podważyć zasadność przyjęcia pigułki, ale nie decyduje o "zdrowiu i życiu". Jest wiele leków, których przyjmowanie w czasie ciąży może być groźne, jednak lekarzom nie będącym ginekologami wystarcza wywiad.
Odpowiedz@scr "ale w Polsce nie możesz a za wypisanie leku bez wykonania USG jest spotkanie z prokuratorem- był w Polsce taki przypadek!" Ja dostałam taką tabletkę (tzn receptę na nią) bez jakiegkolwiek badania USG. Ginekolog zapytała, kiedy był stosunek i wyjaśniła, jak działa tabletka (zagęszcza śluz tak, by powstał czop, który blokuje plemnikom drogę do komórki- i to samo przeczytałam na ulotce i wryło mi się w pamięć, więc to nie jest wydalenie zaygoty z organizmu kobiety, gdyż na ulotce była adnotacja, że jeśli doszło do zapłodnienia, skład tabletki-mniemam, że progesteron, ułatwia zagnieżdżenie się zygoty) oraz jakie są skutki uboczne i wyznaczyła jakiś termin, bym przyszła na kontrolę. Ale zanim trafiłam (i zostałam na stałe) na tak dobrą lekarkę, walczyłam z czasem, by ktoś mi taką receptę wystawił.
OdpowiedzTak w pacjenci potrafia oskarżyć lekarza o wszystko i tylko prokurator jak jest mądry to odrzuci a jak niekoniecznie to bierze się za sprawy w stylu: Lekarka wypisała dobry lek dziecku które wyzdrowiało, ale lek chemiczny abc był dostępny w dwóch preparatach handlowych 123 i 456 w tej samej postaci i dawce, preparat 123 miał w ulotce od 2 roku życia, ten drugi od 6. Lekarka zapisała ten drugi, dziecko wyzdrowiało ale rodzice oskarżyli lekarkę o spowodowanie zagrożenia życia i zdrowia i wygrali!! bo dziecko miało 5 lat. Inne ciekawe sprawy to kobieta po cc stwierdziła że z powodu decyzji ordynatora została ogolona ( w miejscu operacji) i wygląda brzydko! Na szczęście skończyło się na jednej sprawie o odrzuceniu. A nowa metoda to chodzenie do lekarza z zapaleniem skrzeli i pakowanie się na sor z "zapaścią", i wraz z prawnikami próba wyłudzenia 20 tysięcy za spowodowanie zagrożenia życia i zdrowia, bo niby przepisany lek miał tak zaszkodzić pacjentowi że aż znalazł się w szpitalu i go tam REANIMOWALI( żądania kończa sie po pytaniu o wypis ze szpitala gdzie stoi czarno na białym, pacjent zgłosił sie z powodu osłabienia- wyniki w normie) Z tabletką po okazało sie że kobieta obficie krwawiła- jest to najczęstsze powikłanie po zażyciu tabletki po, trwało kilka rozpraw i głównym zarzutem było to ze lekarka nie była ginekologiem i nie wykonała usg przed. Wybroniła się ale od tej pory wszystkie kobiety mają coraz mniejsze szanse żeby dostać tabletkę po inaczej niz w gabinecie ginekologa- możecie pani od procesu podziękować, bo sorrry czym innym jest ratowanie zycia i zdrowia pacjentów a czym innym narażanie reputacji, majątku i możliwość więzienia za pomaganie proszącemu pacjentowi- bez zagrożenia życia i zdrowia.
Odpowiedz@scr, ja wiem co pacjenci potrafią, pytałam, czy w tym przypadku mieliby sensowne podstawy. Jak widać nie bardzo, co sama w ostatnim poście potwierdzasz. A na początku pisałaś o tym jak o pewniku, zarzucając autorce niewiedzę i traktując ją jak małą dziewczynkę. Tylko dlatego się czepiam :)
Odpowiedz@scr: "zapaleniem skrzeli"?? z tym to do ichtiologa.
OdpowiedzPolityka prorodzinna - czyli wspierająca rodzinę (pomagająca w wychowaniu DZIECI,np. poprzez jakieś ulgi podatkowe), a nie ludzi, którzy chcą ciąży zapobiegać. Jestem osobą wierzącą i dla mnie cała ta historia jest dziwna, ale to tylko moje poglądy.
OdpowiedzNo jest napisana przez wkurzoną i nie panująca nad emocjami młodą osobę, do której nie dociera że nie wszystko dostanie na tacy, a za wizytę u ginekologa sie płaci równowartość mleka modyfikowanego lub pieluch.
OdpowiedzDla informacji, mam lat 30, historia stała się przed laty i bulwersuje mnie nadal. To był jeden jedyny raz, kiedy zażylam taką tabletkę. Nie wiem czy skończyłoby się to ciążą, gdybym wtedy jej nie wzięła. Wiem natomiast, że gdybym wtedy została matką byłabym matką beznadziejną, a moje dziecko wychowywałoby się w biedzie. scr, nie wiem o co Ci chodzi. Mnie nie zbulwersował fakt, że musiałam zapłacić wtedy za wizytę. Zbulwersowało mnie to, że publiczna służba zdrowia nie posłużyła mi absolutnie żadną pomocą tylko potraktowała jak panienkę lekkich obyczajów, którą nigdy nie byłam.
OdpowiedzOdniosłam wrażenie ze zbulwesrowałas się faktem że musiałaś za wizytę zapłacić. Wiesz publiczna czy niepubliczna wielu możliwości nie ma, jakbyś poszła prywatnie do ortopedy to tez by nie wypisał. Natomiast tak z dostaniem tabletki po jest w Polsce problem, ale wynika on z tego że wbrew powszechnej opinii nie każdy lekarz może ja ot tak sobie wypisać. I w nocy nie dostaniesz praktycznie nigdzie bo ani w NIŚPL ani w SORze ani na oddziale ginekologii. Problemu by nie było jakby było tak jak w UK. Czyli wchodzisz do apteki płacisz i dostajesz do ręki, ale takie rzeczy to nie w naszym kraju.
Odpowiedz@scr Ale właśnie KAŻDY lekarz może wypisać! Niestety w Polsce lekarze mają prawo odmówić, jeśli stoi to na drodze ich przekonaniom religijnym, co jest moim zdaniem absurdem. A już w ogóle niedopuszczalne jest traktowanie pacjenta tak podmiotowo, jak opisuje Betoniarka. Bulwersujące jest to, że publiczna służba zdrowia ma "służyć" pomocą za darmo, w odróżnieniu od prywatnej. Zauważ, oni nie pracują charytatywnie, więc nie powinni mieć możliwości oceniania jaka pomoc się komu należy* - a taką "furtkę" niestety polskie prawo im oferuje. Płacę skłądę zdrowotną, z której Ci lekarze dostają pensję, więc nie życzę sobie aby mnie odsyłano od jednego do drugiego z kwitkiem, aby ostatecznie i tak zapłacić za wizytę prywatną! *Jeśli dana osoba ma takie, a nie inne przekonania, to dobiera zawód, w którym te przkonania nie kolidują z dobrem "klienta".
OdpowiedzKażdy lekarz w TEORII może wypisać receptę na każdy lek w praktyce tak nie jest a z błędy wyprowadzi ciebie prokurator lub kontroler z NFZ-u .
OdpowiedzScr, logika Twojej wypowiedzi mnie powaliła, serio nie wiem co odpisać! W teorii, czyli zgodnie z literą prawa. Czyli prokurator nie ma nic do gadania. Od początku parcie twierdzisz, że wypisać receptę może JEDYNIE ginekolog (posty z wczoraj z 19:19, 20:40, z dzisiaj, 6:40), potem kręcisz, że w teorii może każdy, ale w praktyce nie, bo porkurator, a ostatecznie wspominasz o JEDYNM przypadku, kiedy kobieta zgłosiła sprawę do prokuratury i PRZEGRAŁA.
Odpowiedz@scr, lekarz może wystawić receptę na każdy lek, jedyne co musi posiadać, to ważne prawo wykonywania zawodu. Jedynie w przypadku leków ścisłego zarachowania (dawne różowe recepty), istniał (i pewnie istnieje nadal) swoisty Paragraf 22, gdyż takie recepty wydaje NFZ lub podmiot mu podległy i lekarz, który nie ma umowy z NFZ a chciałby wypisać taką receptę, nie ma do tego odpowiedniego druku (a powinien mieć możliwość wypisać pacjentowi jakikolwiek lek). Co do kontrolerów z NFZ, nikt nie karze lekarzom podpisywać umowy z Funduszem, można leki wypisywać bez takowej (tylko wtedy są one sprzedawane prze aptekę jako pełnopłatne). Ba, to tego nie potrzeba nawet druku recept, a wystarczy kartka papieru. Fundusz tego nie sprawdza, bo nic mu do leków, które są wydawane bez refundacji. Kończąc, co do "klauzuli sumienia", lekarz może odmówić wypisania tabletki "po", jednak wisi nad nim obowiązek wskazania miejsca, gdzie pacjentka taką tabletkę może otrzymać.
OdpowiedzOdpowiem może na pytania: a) Jak młodzi ludzie mają zapobiegać niechcianym ciążom - mają wiele sposobów, od prezerwatyw, przez antykoncepcję hormonalną, metody objawowo-termiczne, do pełnej abstynencji włącznie. Każda z tych metod ma wady (jakie są wady prezerwatyw, sama widzisz, żeby daleko nie szukać), więc każdy musi wybrać jaka mu najbardziej odpowiada, i - I can't stress that enough - żyć z konsekwencjami swojego wyboru! b) Dlaczego w innych krajach jest inaczej, niż w naszym - bo to inne kraje, k...urczę. Maksymalny wyrok za zabójstwo w Norwegii to 21 lat; dlaczego w innych krajach można wsadzać ludzi na dożywocie, a w Norwegii napotyka to na takie problemy? W Singapurze chłosta jest normalną karą. Dlaczego w innych krajach... I tak dalej. c) Na czym polega polityka prorodzinna kraju - naszego, znaczy Polski? Tutaj Ci nie pomogę, bo też nie mam pojęcia. :P Generalny mój wniosek - znów ktoś, kto nie umie ponieść konsekwencji własnych czynów, płacze, że inni nie chcą z niego zdjąć odpowiedzialności za darmo.
OdpowiedzDlaczego lekarz na nfz nie może przepisać na normalnej wizycie leku, który teoretycznie jest dostępny w naszym kraju i nie jest tabletką wczesnoporonną- bo takie są zabronione w naszym kraju?
Odpowiedzaaggnness - bo ludzie (nawet lekarze) maja idiotyczne pojecie, a raczej brak wiedzy na temat tej tabletki i dla wiekszosci jest to wlasnie tabletka wczesnoporonna i utozsamiana z aborcja. Swoja droga polskie prawo w niektorych przypadkach jest idiotyczne do granic mozliwosci - kilka lat temu na urlopie w Polsce wyladowalam na patologii ciazy. Ciaza okazala sie zagrozona akcja porodowa w kazdej chwili (18 tydzien ciazy) - rozwarcie szyjki macicy i wysuwanie pecherza plodowego. Pan ordynator obejrzal zaistniala sytuacje i oznajmil, ze do konca ciazy mam lezec plackiem z nogami wyzej niz glowa, ale ciazy i tak nie da sie utrzymac. Na moje pytanie czy moga cos zrobic zeby pecherz plodowy wrocil na swoje miejsce, ordynator odpowiedzial, ze oni nawet nie maja prawa dotknac pecherza plodowego, bo jesli na skutek czynnosci lekarza doszlo by do przedwczesnego porodu i smierci dziecka urodzonego w 18tc(a to bylo juz nieuniknione), to w swietle polskiego prawa lekarze byli by oskarzeni i pczyczynienie sie do przerwania ciazy, czyli aborcje. Pies z kulawa noga nie chcial sie do mnie zblizac na tym oddziale, zeby przypadkiem nie przyczynic sie do mojego poronienia. Mialam lezec i czekac az "problem sam sie rozwiaze". Po 2 dniach wypisalam sie ze szpitala, wsiadlam w samolot i wrocilam do domu, gdzie jeszcze tego samego dnia nastapilo poronienie. A porownanie opieki w obu szpitalach to temat rzeka, ale najgorszemu wrogowi nie zycze pobytu w polskim szpitalu i podejscia polskich lekarzy do pacjenta. Przed opuszczeniem gdanskiego szpitala, polski lekarz poinformowal mnie, ze juz nigdy nie donosze zadnej ciazy, angielski lekarz jak to uslyszal, to byl zszokowany, bo zadnej lekarz na swiecie nie jest bogiem, zeby mowic takie rzeczy.
Odpowiedz@aaggnness - To już inne pytanie, i to na dodatek nie za dobrze sformułowane. Oczywiście, że może przepisać. Może też nie przepisać. Ma takie prawo, również zagwarantowane ustawą; musi wtedy, jak się zdaje, poinformować o miejscu gdzie takie środki przepisują (czy to dotyczy tylko aborcji? Nie wydaje mi się, ale jeśli ktoś wie, niech sprostuje). I korzysta z tego prawa tak jak uważa za stosowne, tak jak Ty korzystasz z prawa do posiadania własności prywatnej, a Twój sąsiad korzysta z prawa wyborczego czynnego. Nie podoba się? Zbieraj podpisy pod referendum w tej sprawie, tylko bądź gotowa na to, że rządzący mogą je wyrzucić do kosza i mieć Cię... Głęboko.
OdpowiedzNie umiałam niby ponieść konsekwencji własnych czynów? Zawsze się zabezpieczałam, zawsze skutecznie, poza tym jednym jedynym razem. Myślałam, że ponieważ takie tabletki są dostępne, nie będę miała problemu z ich zdobyciem. Nigdy nie wzięłam ich ponownie i szybko przerzuciłam się na tabletki, nie mogąc już w pełni zaufać prezerwatywom. W którym miejscu byłam nieodpowiedzialna, nie chciałam wziąć konsekwencji za własne czyny i płakałam, że nikt nie chciał zdjąć ze mnie odpowiedzialności za darmo? Boli mnie bardziej to, że spędziłam cały dzień szukając lekarza, który mi pomoże i jak zwykle okazało się, że na publiczną służbę zdrowia liczyć nie mogę.
Odpowiedz"Generalny mój wniosek - znów ktoś, kto nie umie ponieść konsekwencji własnych czynów, płacze, że inni nie chcą z niego zdjąć odpowiedzialności za darmo. " Serio...?? Żyjemy w XXI wieku i oprócz "wielu sposobów zapobiegania", mamy także wielorakie możliwości działania w nagłych przypadkach (które przecież zdarzają się najlepszym)... Takie życie z konskewencjami swojego wyboru na siłę - tylko dla idei - jest bardzo romantyczne, owszem, ale w sytuacji, kiedy są inne rozwiązania, nie widzę powodu piętnowania osób, które decydują się na niekonwencjonalne (w naszym społeczeństwie) rozwiązania. I nie dlatego że w innych krajach... ale dlatego, że wiemy, że takie opcje istnieją i uważam, że tutaj też powinny być dostępne. I owszem, są inicjatywy obywatelskie, które walczą o zmiany, niestety, póki co jeszcze chyba w Poslce nie dojrzeliśmy do tak "drastycznych" reform, mimo, że w tak wielu społeczeństwach jest to normą. Niestety, zbyt często Polska jest tą granicą na mapie Europy, gdzie przekonania religijne (tak, tak uważam) powodują podział kontynentu na przyjazny i wrogi kobietom/innościom/wolności jednostki do decydowania o sobie.
OdpowiedzMimo że nie jestem osobą wierzącą, a moja burza hormonalna nigdy nie pozwoliłaby mi na stosowanie kalendarzyka, nie robiłabym problemu, gdyby lekarka powiedziała mi: "tak, istnieją takie tabletki, ale nie przepiszę ich Pani, ponieważ jest to niezgodne z moją religią. Proszę się zwrócić do..." zamiast: "co Ty sobie wyobrażasz?!? Aborcja w Polsce jest nielegalna! Najpierw się puszcza, a potem płacz! Wynocha!" Widzicie różnicę? ;)
Odpowiedza to musi być recepta? święcie byłem przekonany, że bez recepty się to dostanie o każdej porze dnia i nocy...
OdpowiedzW Polsce musi w uk i wielu innych krajach wystarczy zapłacic w aptece.
OdpowiedzNo w moim przypadku nie było tak łatwo... Nie dostałam tabletki nigdzie - w żadnej aptece bez recepty (a odwiedziłam ich 7), w szpitalu odesłali mnie do ginekologa, który stwierdził, że nie bo nie (miałam ukończone 18 lat i uważał, że urodzenie dziecka dobrze mi zrobi, WTF?) na wizytę u ginekologa prywatnego nie było mnie stać, bo miałam wtedy przy sobie tylko 100zł. Dziękuję, pozamiatane, w mieście o 25tys mieszkańców nie ma możliwości bezproblemowego otrzymania takiej tabletki. W moim wypadku na szczęście trzymanie kciuków wystarczyło.
OdpowiedzA potem słyszymy debaty na temat: "czemu tylu nastolatków zachdzi w ciążę"? Ja rozumiem, że młodzież potrafi być niemądra, że istnieją dziewczyny, które stosują te tabletki jako środek antykoncepcyjny, a nie jako wyjście awaryjne, ale szczerze mówiąc nie sądzę, żeby zakonnica opowiadająca o lepkości śluzu w poszczeólnych fazach cyklu (tak wyglądało za moich czasów wychowanie seksualne, może coś się od tego czasu zmieniło) zwiększa samoświadomość nastolatków. Powszechny dostęp do środków antykoncepcyjnych wszelkiej maści oraz tabletek "po" oraz uświadamianie co jest czym powinno być kluczem do rozwiązania sytuacji. A zabranianie ludziom dorosłym (nie miałam lat 15-stu tylko 23) korzystania ze środków zapobiegających ciążę to trochę absurd. Powinniśmy zaakceptować fakt, że w naszych czasach 15-latki najczęściej już współżyją, często współżyją już wcześniej i stawianie im przeszkód na drodze zdobycia antykoncepcji doprowadza do nastoletnich ciąż, a nie zapobiega temu współżyciu. Ale najważniejsze, żeby dzieci się więcej rodziło.
OdpowiedzAutorko, oczekujesz bezproblemowego wypisania recepty przez lekarza w kraju, w którym farmaceuci walczą o to, by w świetle prawa móc odmówić zrealizowania poprawnie wystawionej recepty na legalne środki farmaceutyczne?
OdpowiedzAAA! Mam Cię! <Wyskakuje zza węgła> ;) Jealithe21 posiadasz aptekę. Nie uważasz, że sprawiedliwie byłoby gdybyś to TY decydowała o tym, jakiego rodzaju leki znajdą się w TWOIM asortymencie, za TWOJE pieniądze? Jeśli nie chcesz wybrać tych, na które istnieje zapotrzebowanie, nie wybieraj. Dlaczego ktoś ma mi kazać jak mam inwestować swoje pieniądze i kierować swoim biznesem? Wybacz, nie mogłam się powstrzymać i sparafrazowałam Twój tekst. Po prostu po Tobie się takiego komentarza nie spodziewałam.
OdpowiedzCzekajcie- ktoś kiedyś podał przepis, że farmaceuta nie może zasłonić się klauzulą sumienia w świetle obowiązującego w Polsce prawa bo klauzula sumienia przewidziana jest dla lekarza, pielęgniarki albo położnej. Pozostałych zawodów prawo o klauzuli sumienia nie dotyczy. Zresztą, z ta klauzulą sumienia u lekarza też różnie bywa. W szpitalu aborcji nie wykona zasłaniając się klauzulą sumienia ale po godzinach na państwowym, bez strachu przed niepoprawnością polityczną, w zaciszu prywatnego gabinetu i za cięzką kasę sumienie przestaje mieć znaczenie.
OdpowiedzMija, pewnie masz rację co do przepisów. Tyle że ja z pełną świadomością nie odnoszę się do prawa. Parafrazuję jedynie komentarz Jaelithe21 z pod innej historii, który to też ignorował stan prawny , a wyrażał Jej zdanie na temat tego, jak powinno być. I zakładając, że miałabym bronić tego poglądu, który mi wyszedł z parafrazy, powiedziałabym, że niezależnie od tego, czym się kieruje farmaceuta(sumieniem czy też kaprysem, a może pokrętnym ekonomicznym podejściem), powinien móc sam decydować o tym co w jego asortymencie, w jego własnej aptece ma się znaleźć. PS. Jaelithe21, z uporem maniaka przekręcałam Twój nick, przepraszam - nieświadomie.
OdpowiedzGarguś, ale ja tak myślę, że apteka to nie jest do końca prywatne pole właściciela bo w końcu znakomitą część wartości 'towarów', które on w swojej aptece sprzedaje pokrywa NFZ, z którym farmaceuta-właściciel podpisuje umowę o sprzedaży leków. Więc idąc tym z kolei tokiem rozumowania to obowiązkiem farmaceuty jest sprzedaż dopuszczonych przez NFZ leków.
Odpowiedz@garga_mel Bo sprzedajesz towar reglamentowany przez państwo i czerpiesz z tego benefity, więc musisz przestrzegać określonych warunków? Założyć aptekę, której zadaniem jest m. in. sprzedaż leków na receptę i odmawiać sprzedaży niektórych leków, bo jest się katolikiem to jak startować w przetargu na budowę autostrady, wygrać go a następnie odmówić budowy, bo jest się ekologiem. Jeśli sumienia ci czegoś zabrania, to nie podpisuj kontraktu sprzecznego ze swoim sumieniem, proste. Zawsze zamiast apteki możesz założyć sklep zielarski.
OdpowiedzŚmieszy mnie ta cała klauzula sumienia. Niby klauzula sumienia może farmaceutom nie pozwalać na sprzedaż tabletek "po", ale sumienie siedzi cicho, kiedy wpychają ludziom super cudowny aerozol do nosa za 50 zł, w składzie którego jest woda i sól? Albo drogie środki homeopatyczne, które w większości składają sie z cukru i mają efekt placebo? ;)
Odpowiedzgarga_mel, w którym momencie mój komentarz spod tamtej historii ignorował stan prawny? Prawo nakazywałoby mi zatrudnić czarnoskórą osobę? Zatrudniam kogo chcę, bo mam takie prawo. Jeśli posiadam w Polsce aptekę to asortyment mam dostosowany do danego kraju. Jeśli są legalne jakieś leki i CHCĘ je mieć w SWOJEJ aptece to je mam. Otwierając aptekę w Polsce godzę się na przepisy, które obowiązują w Polsce i które nakładają na mnie obowiązek posiadania określonych specyfików. Jeśli się dobrze orientuję, otwierając knajpę nie muszę zatrudniać osób czarnoskórych (bo do tego pijesz). "Parafraza" Ci nie wyszła, bo dotyczy zupełnie różnych sytuacji. I napisz, jaki to stan prawny ignorował mój komentarz :) Będę wdzięczna, bo być może nie znam prawa :)
Odpowiedz1.A) Stan prawny zignorowany pod historią Black Moon: właściciel ma możliwość nie zatrudnić czarnej osoby, tylko dlatego, że jest czarna – nie ma takiego prawa. Tak samo jak nie ma prawa prowadzić pubu dla białych – obie sytuacje wystąpiły. Nie „piję” wcale do tego, że musisz zatrudnić czarnoskórą osobę, jeśli otwierasz knajpę w Wielkiej Brytanii. Jeśli prowadzisz „business”, to postępuj zgodnie z prawem państwa, w którym żyjesz. Bez wątpliwości w tamtej historii, właściciel postępował n i e z g o d n i e z prawem. Wyjaśniam, ponieważ najwidoczniej zbyt agresywnie brzmi słowo „ignorować”. Zaznaczam jeszcze raz, że tam nie odnosiłaś się do prawa jakie jest, a pisałaś o tym jak według Ciebie powinno być. Miałam to na uwadze, pisząc moją parafrazę. B)Źle to rozumiem? – uznając Twoją refleksję za b e z p o ś r e d n i o związaną z historią Black Moon i pytanie czy Tobie też każemy to czy tamto, jako oburzenie wywołane moją propozycją zawiadomienia organów prawa – przepraszam . 2. A)Być może mi nie wyszła parafraza. Obie sytuacje m a j ą jednak według mnie wspólny mianownik – są odmową zastosowania do istniejącego prawa. Właściciel apteki odmawiający sprzedania leku, do czego zobowiązał się przed państwowym organem oraz właściciel pubu, odmawiający zatrudnienia czarnoskórej dziewczyny, bo prowadzi pub dla białych w państwie posiadającym the Equality Act – niezgodne z prawem. Jedna sytuacja Cię nie oburza, bez względu na niezastosowanie się do reguł prawnych, druga – owszem, a powołujesz się na przepisy. B)Podobała mi się Twoja postawa, bardzo nastawiona na jak najmniejszą ingerencję organów państwowych w działalność gospodarczą. Uznaję oczywiście jak najbardziej sensowne argumenty, że gdy „sprzedajesz towar reglamentowany przez państwo i czerpiesz z tego benefity, musisz przestrzegać określonych warunków”. Dlaczego właściwe jest, że jednym z nich pozostaje zmuszanie do posiadania/sprzedawania wyznaczonego asortymentu?
Odpowiedzgarga_mel, czy dobrze rozumiem, że jeśli do mojego baru przyjdzie czarnoskóra osoba to muszę ją przyjąć, bo nie mogę odmówić (bo jest czarnoskóra)? Nie wiem co na to angielskie prawo. Ba, nawet nigdy się nie zastanawiałam nad tym jak to (legalnie) wygląda w Polsce, bo ani knajpa (ani apteki) jeszcze nie posiadam, ani nikogo nie zatrudniam. Logiczne jest dla mnie, że jeśli otwieram swój biznes to (poruszając się w ramach wyznaczonych przez prawo) ja decyduję o sobie. Nie można porównać knajpy do apteki, bo ta druga działa jednak na innych warunkach. W knajpie mogę sprzedawać tylko sprite. Albo tylko colę. Albo tylko fantę. Albo wszystkie te napoje. Albo sama robić soki. Ja wybieram asortyment. Jeśli mam pozwolenie to i mogę sobie wybrać jakie marki alkoholi chcę sprzedawać. Apteka jest miejscem, w którym masz narzucone co ma być w sprzedaży. Jeśli otwieram aptekę to godzę się mieć dany asortyment. Jak nie chcę to otwieram drogerię. Wybacz ale ja w dalszym ciągu nie widzę tutaj tego wspólnego mianownika.
OdpowiedzChyba źle to ujmuję (?)– nie to mam na myśli, ani tak nie jest, że nie masz prawa w UK nie zatrudnić czarnoskórej osoby. Nie masz prawa twierdzić, że prowadzisz pub dla białych, ani że nie zatrudnisz danej osoby dlatego, że jest czarna (od drugiego istnieją wyjątki). Co do Polski też się nie zastanawiałam. (źródła - http://polishexpress.polacy.co.uk/art,dyskryminacja_rasowa_w_pracy,750.html) Nie porównuję knajpy do aptek jako takich, tylko niestosowanie się do prawa przez aptekarzy i przez właściciela pubu oraz Twoją reakcję w obu przypadkach. Rozumiem, że to może być uznane za niewystarczające do nadania im wspólnego mianownika. Nie będę się przy tym upierać – skupiłam się w tym na wąskim aspekcie obu rodzajów działalności, nie biorąc pod uwagę większej prawnej zależności od organów państwa aptek w Polsce od pubów w UK – niemniej oba rodzaje są obostrzone prawnymi ograniczeniami, nakazami i zakazami. Już kilka razy pisałam, że nie zaprzeczam, iż „apteka jest miejscem, w którym masz narzucone co ma być w sprzedaży”. Mam nadzieję, że również jasne, iż właściciel pubu postępował niezgodnie z prawem. Stan prawny chyba mamy ustalony? Podsumowując, nadal ciekawi mnie czy uważasz, że: A)prawo w UK zakazujące prowadzenia pubów dla białych i niezatrudniania czarnych ze względu na kolor skóry (poza wyjątkami – w źródle podane) jest nie na miejscu? Dlaczego? B)właściwie jest, że jednym z warunków których muszą przestrzegać aptekarze w Polsce jest zmuszenie do posiadania/sprzedawania wyznaczonego asortymentu? Dlaczego?
Odpowiedzgarga_mel, moja reakcja w obu przypadkach jest różna, bo dla mnie są to różne sytuacje. Sama nazwa "apteka" wymusza posiadanie w asortymencie określonych środków. Tak samo w sklepie spożywczym nie kupimy części do samochodu a w bibliotece nie dostaniemy groszku i kapusty. W knajpie nie dostaniemy syropu na kaszel. Nazwa przybytku (w dużym uproszczeniu) narzuca nam asortyment. Nie popieram żadnych miejsc tylko "dla kobiet", "dla mężczyzn", "dla zielonookich" itp, ale też nie sprzeciwiałabym się, jeśli takowe byłoby (chociaż byłoby to raczej umowne, same kobiety raczej by się nie pchały do pubu dla facetów, a i raczej mężczyźni by nie chcieli za wszelką cenę dostać się na lady's night (tu się mogę mylić ;) itp). Popieram to, aby każdy "sklep" miał z grubsza narzucony asortyment, bo nie chciałabym wejść do apteki po paracetamol i usłyszeć, że oni to tylko pietruszką i koperkiem handlują. Popieram zatrudnianie w aptece takiej osoby, którą sobie wybrał właściciel - jeśli mając wybór: czarna profesjonalistka lub biała amatorka będzie się kierował tylko kolorem skóry a nie kwalifikacjami - tym lepiej, biznes mu szybko padnie i na jego miejsce wskoczy ktoś lepszy. Popieram aby właściciel knajpy (miejsce pod mniejszym nadzorem państwa, bo nie związane z medycyną) zatrudniał kogo chce. Już kilka osób o tym mówiło - właściciel zna swoją klientelę, ich gusta i oczekiwania. Jeśli nie chce czarnoskórej kelnerki to widocznie ma powód. Mam dziwne wrażenie, że mówimy o tym samym tylko różnymi słowami :)
OdpowiedzPrzebrnęłam przez komentarze i aż mi się włos zjeżył... Raz - dlaczego autorka ma ponosić konsekwencje wadliwego produktu (pękniętej prezerwatywy)? Ponieważ producent skrewił, musi urodzić dziecko (niechciane, do tego Autorka może się uczy i wolałaby skończyć studia i mieć pracę, zanim wyda potomka na świat? A może ma już troje dzieci i nie chce czwartego? Albo cokolwiek innego, co uprawnia ją w pełni do decydowania, czy zabezpiecza się, czy nie?)? Dwa - jak tłumaczył mi lekarz (pewien ordynator w niezłym szpitalu), pigułka "po" w jakiś sposób rozpulchnia ścianki macicy, jakby ta "myślała", że jest w ciąży. Ergo - nowe jajeczko się nie zagnieździ, ale jeśli ciąża już ma miejsce, to pigułka tylko pomoże w jej rozwoju. Trzy - a co kogo obchodzi, jak autorka się zabezpiecza? Bulwersujecie się pod historiami, w których komuś nie sprzedano prezerwatyw w aptece, a tu, gdzie tak samo odmówiono prawa do dostępu do antykoncepcji, nagle lekarz ma rację?
Odpowiedzdziękuję, bo jesteś chyba pierwszą osobą, która zrozumiała przesłanie tej historii. To nie historia o aborcji, o łykaniu tabletek po jak cukierków tylko historia osoby, która zawsze świadomie zabezpieczała się przed ciążą i raz się nacięła na wadliwy produkt (nigdy wcześniej ani później prezerwatywy nie zawiodły, choć po tej historii szybko zaczęłam brać tabletki) a zamiast pomocy i ogólnie w teorii dostępnego leku została potraktowana jak ktoś gorszej kategorii.
OdpowiedzTiszka, dobrze przeczytać tu Twój sensowny komentarz. Według polskiego prawa, które jest i tak szalenie restrykcyjne, tabletki "po" są w pełni legalnym środkiem antykoncepcyjnym. Jeżeli ktoś decyduje się na ich użycie, ma ku temu najwyraźniej poważne powody - i nikogo, poza kobietą, jej partnerem i lekarzem (ze względów zdrowotnych, nie moralnych) nie powinno to obchodzić.
OdpowiedzWidzicie, bo jest taka dość pewna metoda, żeby nie wypisywać durnot - zamiast księdza pytać o takie rzeczy lekarzy z doświadczeniem :)
OdpowiedzJa uslyszalam ze nie jest to lek ratujacy zycie i Pani doktor (ktora byla moja lekarka od dluzszego czasu) nie wypisala mi tego specyfiku. Pani w gabinecie obok juz nie miala takiego problemu.
OdpowiedzKolejne żale dziecka, które nie potrafi ponieść konsekwencji swojego zachowania.
OdpowiedzAle jakich konsekwencji? Przecież się zabezpieczyła, więc nie możesz twierdzić, że szła 'na żywioł". Zachowała się odpowiedzialnie i nie powinna ponosić winy za bubla, który wypuścił producent.
OdpowiedzDziecko, o którym mówisz, ma 30 lat :)
OdpowiedzWłaśnie poniosła - zamiast olać sprawę, stosować jakieś dziwne i niebezpieczne środki z internetu odpowiedzialne wybrała sie do lekarza po legalne wg polskiego prawa środki. Po przeczytaniu tutejszych komentarzy mam wrażenie, jakby dla dużej części społeczności Piekielnych seks wiązał się albo z czymś wyjątkowo niewdziecznym i grożących konsekwencjami, które trzeba ponosić jak przymusowy werbunek do wojska, albo "puszczaniem się" nieletnich. Niedopuszczenie do rozpoczęcia niechcianej ciąży JEST odpowiedzialnością, no ludzie!
OdpowiedzSwojego zachowania? Ona była tą gumką, która pękła? Bo nie rozumiem.
OdpowiedzZ tego co wiem, polityka prorodzinna to nie pomoc młodym w zapobieganiu ciąży, ale polityka dążąca do tego, aby dzieci rodziło się jak najwięcej, aby ludzi stać było na te dzieci. Której to polityki w Polsce nie ma.
Odpowiedz23-letnią osobę, którą wtedy byłam za nic nie byłoby stać na rodzinę. W politykę niw wnikam, ale polityka prorodzinna powinna pomagać rodzinom, zapobiegać biedzie i skrajnym warunkom wychowania dzieci. Choć może to brzmieć przewrotnie, zapewnienie młodym ludziom łatwego dostępu do antykoncepcji wspomaga rozwój normalnych rodzin, a zatrzymuje patologię, jaką są niechciane ciąże.
OdpowiedzWłaśnie - rodzinom, a ty i twój chłopak rodziną nie byliście.
OdpowiedzDefinicja rodziny: Związek intymnego, wzajemnego uczucia, współdziałania i wzajemnej odpowiedzialności, w którym akcent pada na wzmacnianie wewnętrznych relacji i interakcji. W tym ujęciu rodzina pełni funkcje osobowe: małżeńską lub partnerską – bycie żoną lub mężem, partnerem lub partnerką, rodzicielską – bycie ojcem lub matką, braterską – bycie siostrą lub bratem. Masz coś jeszcze do dodania, Hausgestapo? :)
OdpowiedzCzemu zakładacie że prezerwatywa była wadliwa? Może była źle założona. gorzkimem ma rację - tabletka po niedopouszcza do zagnieżdżenia się zarodka - czyli zarodek już istnieje! A Antykoncepcja to niedopuszczenie to powstania zygoty!!! I tak: prezerwatywa uniemożliwia plemnikom dostanie się do narządów rodnych kobiety, tabletki/plastry hormonalne hamują owulację - nie uwalnia się komórka jajowa, pianki plemnikobójcze zabijają plemniki nim te połączą się z komórką jajową, i tak dalej i tak dalej.. naprawdę NIE WIDZICIE ZASADNICZEJ RÓŻNICY?
OdpowiedzMoja przyjaciółka miała praktycznie identyczną sytuację. Z racji tego, że była to sobota, późna pora, zadzwoniła do pobliskiego szpitala z pytaniem o wizytę u ginekologa. Owszem była, ale płatna 150zł. No trudno, lepiej płacić, niż potem płakać. Pojechała po to żeby usłyszeć, bez badania, że w ogóle nie ma mowy o żadnych tabletkach. Wkurzyła się, wyszła nie płacąc - w koncu nie przyszła tu po kazania za 150zl. Po powrocie do domu dostała kontakt od koleżanki do znajomej pani ginekolog. Kobieta przyjęła ją prywatnie o 23 u siebie w domu i bez problemu wypisała receptę. Koszt wizyty? 50zł
Odpowiedzprzypomniało mi się, jak sama byłam po tabletkę po stosunku. najpierw poczytałam na ten temat w internecie i w gabinecie użyłam niefortunnego słowa - tabletki WCZESNOPORONNE. oczywiście nie to miałam na myśli, ale mam nauczkę, by nigdy nie edukować się w kwestii antykoncepcji na portalu katolickim ;) na którym te dwie rzeczy były równoznaczne. co do sytuacji w gabinecie, to doktor się zdenerwował, już prawie wyprosił mnie za drzwi, że on takich rzeczy nie przepisuje, ja strzeliłam buraka i zaczęłam się gęsto tłumaczyć, że chodzi mi o tabletkę, która w razie zapłodnienia podtrzymuje ciążę. na szczęście doszliśmy do konsensusu.
OdpowiedzJa pierdziele szkoda gadać. Ostatnio miałam podobną sytuację awaryrjną, więc udałam się do DROGERII (ma dział apteczny i jest tam farmaceuta) i zakupiłam co musiałam. Jedynie co usłyszałam to by połknąć dwie na raz. Ah... co kraj to obyczaj
Odpowiedzkiedy ja miałam podobną przygodę, położna załatwiła mi ginekologa bez kolejki i to na kasę chorych. od ręki dostałam receptę, wytłumaczył mi co i jak i od razu wzięłam receptę na antykoncepcję hormonalną. A była panika, to fakt, tym bardziej, że miałam wtedy 18 lat. Teraz z tym samym mężczyzną - już mężem- staramy się o dziecko i śmiejemy się z tamtej sytuacji :)
OdpowiedzPrzeraża mnie świadomość społeczeństwa. Większość tu piszących osób- krytykujących, szykanujących- nie ma zielonego pojęcia o działaniu tabletki 72 h po. Nie- to nie jest tabletka wczesnoporonna, a ciąża nie jest karą za sex. Każdy ma prawo dokonać swojego wyboru- skoro to jest legalne.
OdpowiedzOczywiście że ciąża nie jest karą za seks. Tak samo otyłość nie jest karą za jedzenie, a kac nie jest karą za picie - to wszystko są (trudne słowo) konsekwencje. I oczywiście że każdy ma prawo dokonać swojego wyboru. Tak samo dokonała go autorka, uprawiając seks, jak lekarze z historii, odmawiając jej wydania recepty na taki specyfik. Oba te wybory były legalne.
Odpowiedzmetale_studia nie do końca- skoro lekarz sam nie był w stanie wypisać, ma obowiązek wskazać konkretnego lekarza, który to zrobi. Nie będę wspominać, że wyzwiska były nie na miejscu.
OdpowiedzNadal jestem w szoku, po tych wszystkich latach, że dyskusja o małym glucie ektoplazmy w czyimś brzuchu może wywoływać takie emocje.
OdpowiedzJak zapobiegać? Może na przykład- kontrolować własny cykl miesiączkowy proszę dziewczęcia; kup sobie mały kalendarzyk i zapisuj kiedy masz dni płodne, kiedy przeciekasz itp. Znajdziesz mnóstwo "pomocy naukowych" i w internecie i u specjalistów. Albo może nie współżyj bezmyślnie kiedy ci się tylko zachce. I żadna farmakologia nie będzie potrzebna.
OdpowiedzMam brata z kalendarzyka. Skoro są odpowiednie zabezpieczenia to bezmyślny sex też może być, kiedykolwiek ma się na niego ochotę. Kalendarzyk nie jest dla wszystkich kobiet
OdpowiedzZnaczy się "watykańska ruletka"? :D
OdpowiedzOczywiście, kalendarzyk jest baaardzo pomocny w przypadku młodych kobiet, często z nieregularną miesiączką... Szczególnie, że cykl może zaburzyć byle stres, podróż czy cokolwiek innego. Tak jak mówią koleżanki wyżej- watykańska ruletka, ot co. Z resztą co to za stwierdzenie "nie współżyj bezmyślnie kiedy ci się tylko zachce"? Przecież nie współżyła bezmyślnie, zabezpieczyli się- gumka zawiodła, zdarza się- nie ich wina. Dziewczyna wiedziała co zrobić później- poszła po pomoc do lekarza. Bezmyślna byłaby, gdyby nie zabezpieczyła się wcale albo nie zrobiła z tym nic, czego skutkiem była by ciąża i zmarnowane życie dziecka. Przestańcie traktować autorkę jak nieodpowiedzialnego bachora, bo zachowała się BARDZO ODPOWIEDZIALNIE.
Odpowiedztak. a w świętego mikołaja też wierzysz? Mój cykl miesięczny wygląda tak - raz okres co tydzień, teraz mam pół roku przerwy (nie nie jestem w ciąży), bo mam niedoczynność jajników którą się leczy (nomen omen) tabletkami anty..twój argument jest inwalidą
OdpowiedzNie rozumiem ludzi z takimi dziwnymi staromodnymi poglądami.
OdpowiedzAniu, Aniu, a dlaczego jesteś taka niemiła? Uważasz, że współżycie z ukochaną osobą jest bezmyślne? Ja tu zazdrość wyczuwam^^ Pozwól jednak, że Cię nieco sprowadzę na ziemię. Watykańska ruletka jest metodą odpowiednią jedynie dla 'regularnych' dziewczyn. Każdy katar, każda grypka zaburzy ten precyzyjny system obliczeń. Poza tym: jakie Ty masz prawo narzucać komukolwiek, jak się ma zabezpieczać i zarzucać bezmyślność tylko dlatego, że nie stosuje jedynie słusznej metody antykoncepcyjnej?
OdpowiedzKalendarzyk?! W praktyce w ciąże można zajść każdego dnia cyklu (tylko w większość dni jest mniejsze prawdopodobieństwo. Więc skuteczność tej metody to jakieś 60%. Każdy ma prawo sam decydować jakie zabezpieczenie wybiera skoro są one zgodne z prawem.
OdpowiedzKalendarzyk jest owszem świetny. Ale jako metoda planowania ciąży, a nie jej zapobiegania. Idealny dla par którym zależy na zapłodnieniu, bez tracenia czasu i sił na puste przebiegi. A i to najlepiej w połączeniu z testem owulacyjnym.
OdpowiedzJa nie rozumiem tego zainteresowanie strefą intymną pacjentów. To jest prywatna sprawa każdej kobiety czy zdecyduje się na rodzine przy wpadce czy nie. To jest jej życie, nie tego lekarza, więc dlaczego odbiera się jej prawo do zadecydowania? Prawo mamy dobre, ale mentalność cześci społeczeństwa nie pozwala nam z niego korzystać. Co państwa prorodzinnego, nie oszukujmy się - na młode matki patrzy się krzywo ("gówniary w ciąży"), wiekszosc młodych mieszka w kiepskich warunkach, a jeśli ktoś chce poczytać horrory oparte na faktach to niech sobie poczyta opisy porodów w polskich szpitalach..
OdpowiedzTo nie jest jej sprawa. Powstaje NOWA ISTOTA LUDZKA i jak ktoś uważa że można ją zabić - może stanąć w jednym szeregu z hitlerowskimi zbrodniarzami
Odpowiedzrefael72 --> Ciekawa jestem, czy twierdziłbyś, że to nie jest jej sprawa, gdyby miała dziecko z zespołem Downa. Tak właśnie, wszyscy obrońcy życia interesują się głównie cudzym tyłkiem, a jak dziecko już się urodzi to mają je gdzieś.
Odpowiedzjak młodzi ludzie mają zapobiegać niechcianym ciążom? jest taka tajemnicza metoda, nie rżnąć się na prawo i lewo
OdpowiedzNo tak, bo niechciane ciąże przydarzają się tylko w przelotnych znajomościach. Wyjmij wścibski nos z życia innych, moralizatorze.
OdpowiedzPodaj mi badania, które wskazują na to, że niechciane ciąże przydarzają się tylko i wyłącznie osobom, które puszczają się na prawo i lewo. Pozostaję w wieloletnim szczęśliwym, mam nadzieję, że dożywotnim związku, a ciąża w tej chwili nadal byłaby dla mnie niechciana.
OdpowiedzTy wiesz, że to są środki wczesnoporonne, no nie?
OdpowiedzA potem zdziwienie "jak ona mogła udusić noworodka?!" Ano mogła... Nie pozwolono jej humanitarnie pozbyć się problemu, więc zrobiła to gdy dziecko czuło już strach, ból, zimno... Obrońcy "nienarodzonego życia" są okrutni...
OdpowiedzDo czego służy? do zamordowania dziecka. Jak ktoś jest szmatą tak ma być traktowany.
OdpowiedzA oto jak ja kupowałem "tabletki 72h po". Po nocnym wypadku wstałem rano z zamiarem chodzenia od apteki do apteki i żebrania o sprzedanie środku bez recepty. Wiadomo, niby są te 72h ale im wcześniej tym lepiej, więc szkoda czasu na lekarza. Mieszkałem wtedy w akademiku, i w tym samym budynku mieściła się apteka. Naturalnie postanowiłem zacząć od niej. Przytoczę cały dialog. Ja: Dzień dobry, czy sprzeda mi pan antykoncepcję "po"? Aptekarz: Hmm... No dobra. Zapłaciłem kartą więc raczej nie mógł wziąć sobie czegoś do kieszeni, dostałem środek i wyszedłem. Byłem w szoku po tym jak łatwo poszło. Podejrzewam, że wiąże się to z tym, że apteka ta mieści się w największym akademiku w Polsce i są już przygotowani na sprzedaż takich rzeczy bez recepty.
OdpowiedzPolityka tego kraju polega na tym, że ludzie, nie tylko młodzi, mają NIE ZAPOBIEGAĆ ciążom.
OdpowiedzTe srodki nie sa wczesnoporonne tylko z nazwy, maly fajny myk aby nie straszyc malolat i nie powodowac wyrzutow sumienia, dla embriologow ciaza zaczyna sie od momentu implantacji zarodka w scianie macicy wiec jego eksterminacja przez te okolo 9 dni od zaplodnienia nie jest poronieniem, ot taka kwestia nomenklatury, a dla kogos kto za "poczatek" czlowieka uznaje moment polaczenia gamet jednak kolosalna roznica
OdpowiedzKochanie, zapamiętaj sobie jedno: w Polsce w praktyce polityka prorodzinna NIE istnieje. No przecież niedawno nawet sam pseudopremier Donald T. twierdził, że dla państwa najtańsza (czytaj: najlepsza) rodzina to rodzina bez dzieci.
Odpowiedzw naszym cudnym katolandzie to i aborcja z przyczyn dozwolonych przez ustawę bywa trudna, zanim wyjaśnią, że ciąża z gwałtu albo zagraża życiu matki, mija trochę, a potem szukaj sobie ginekologa, który usunie płód zgodnie z własnym sumieniem, na nfz ( bo prywatnie to każdy znajdzie), a czas leci...
OdpowiedzRzeczywiście tabletki 72h po nie są tabletkami wczesnoporonnymi. I co ciekawe... na przyszłość idziesz do normalnego ginekologa (nie prywatnego) i prosisz o ZWYKŁE tabletki antykoncepcyjne. Kilka takich tabletek wziętych na raz działa tak samo jak jedna 75h po. I wychodzi taniej... :) Pozdrawiam.
OdpowiedzDopóki ten kraj będzie katolickim zaściankiem, dotąd nie będziemy się rozwijać. Wystarczy popatrzeć na Czechy. Są bardzo wierzący, a mimo to maja największy odsetek ateistów w tej części Europy. Maja klauzurę sumienia, ale uważają ją za martwy przepis. Do tego ilość kościołów jest powalająca: W całej Ostrawie jest tyle kościołów, ile w Krakowie w obrębie rynku!
OdpowiedzCzesi - bardzo wierzący? Haha. Od czasu rozgromienia husytów przez Kościół w XVI wieku jakoś tak nie bardzo. Choć co do ich lepszego podejścia do sprawy to się zgadzam.
OdpowiedzKiedyś koleżanka znalazła się w takiej sytuacji. Chcąc zdobyć tą tabletkę, usłyszała, że lekarz może odmówić, powołując się chyba na klauzulę sumienia, czy jakoś tak...
OdpowiedzNo, wiesz... trudno powiedzieć żeby PRORODZINNA polityka państwa miała polegać na ułatwianiu ludziom zapobiegania rozmnażaniu się... PRORODZINNOŚĆ polega na czymś dokładnie przeciwnym
OdpowiedzJak już wcześniej pisałam - polityka prorodzinna powinna polegać na umożliwianiu ludziom zakładania normalnych, szczęśliwych rodzin i utrzymania ich, a nie na nacisku, żeby rodziło się jak najwięcej ludzi, wszystko jedno komu, w jakich warunkach takie dziecko żyje i się wychowuje. Niestety u nas liczby mają znaczenie, a nie jakość tego nowo poczętego życia. Niby skąd tyle nastoletnich matek czy mordowanych niemowląt? Stąd, że dostęp do antykoncepcji i środków "po" jest w Polsce dla młodych ludzi mocno utrudniony.
OdpowiedzCo się wyprawia z tymi ludzmi... podsumuje to w punktach dal wygody: 1. "tylko 23 lata" - to już całkiem słuszny wiek. Chociaz obesnie jest swoista moda na wyuczoną nieudolność i wieczną niedojrzałość. 2. Piszesz, jaka to byłaś niedojrzała i na pewno zły materiał na Matkę. Skąd ta pewność? 3. Również dodajesz, że teraz mam 30 lat i też nie jesteś gotowa. Życie zaczyna się po pięćdziesiątce? 4. Piszesz, że jesteś z ty samym chłopakiem i chcesz być do końca życia. Z opisu nie wynika aby kiwnął palcem w temacie ciąży. Ciekawy to okaz. 5. Kilka razy padł przykład Anglii jako idealnego kraju do usuwania ciąży czy też 'antykoncepcji'. Otóż tak jest najwięcej w europie nastolatek z dziećmi. Co ciekawe często oficjalnie samotnych i nie znających ojców. Chcecie tego w Polsce? 6. To zupełny idiotyzm fundować prezerwatywy i pigułki a jednocześnie hojny social dla głupich siks, które 'inwestują w dzieci' 7. Ktoś pisał o wyłudzaniu pomocy za darmochę, czyli kosztem pięniedzy publicznych. Najbardziej mnie bulwersują plany fundowania 'in-vitro'. Jak kogoś stać to moze prywatnie sie w to bawić. 8. Może za 12-15 lat nasza autorka wreszcie uzna, ze jest gotowa być mamą. w wieku 45 lat. Zarząda darmowego in-vitro itp. Bo po latach pigułek 'przed i po' moze nie byc w stanie zajsc normalnie w ciaze.
OdpowiedzNie wszystkie kobiety chcą być matkami - oczywiście nie przyszło ci to do głowy? Też mam prawie 30 lat i nie zamierzam NIGDY rodzić dzieci, bo po prostu nie mam na to ochoty. I nikomu nic do tego. Mój partner został o tym poinformowany na samym początku naszego związku i zaakceptował ten stan rzeczy - w końcu to nie on ponosi konsekwencje ciąży, więc nie może za mnie podejmować takich decyzji. Autorka związała się z normalnym mężczyzną, szanującym jej decyzje :)
Odpowiedz1 -> Taa... mam 24 lata, utrzymuję się całkowicie sama od 4, a częściowo od 6 lat. Więc niedojrzała i nieudolna chyba nie jestem, a dziecka za nic bym teraz mieć nie chciała. Jeśli kiedyś będę chciała, to może koło trzydziestki, nie wcześniej. Co ma chęć posiadania dzieci do dojrzałości, i od kiedy to ci najdojrzalsi robią sobie dzieci najwcześniej? 2-> Chyba to że nie chciała tego dziecka jest wystarczającym powodem żeby uznać, że nie zapewniłaby mu odpowiednich warunków? No chyba że wyznajesz popularny pogląd, że jak dziecko ma co jeść i brudne nie chodzi to nic mu więcej nie potrzeba. 3-> Może w ogóle nie chce mieć dzieci, wpadłeś na to? Albo może chce za 5 lat? 4-> A co miał kiwać, zakupić półprodukty i uwarzyć jej tę pigułkę w piwnicy czy jak? 5-> W UK ta dostępność antykoncepcji jest połączona z socjalem który zachęca do robienia sobie dzieci w wieku kilkunastu lat. Sama dostępność antykoncepcji nie powoduje takich skutków. 6-> To prawda, lepiej inwestować w edukację i antykoncepcję. 7-> Co jest w tym bulwersującego? Na NFZ można sobie zmniejszyć biust, a leczyć bezpłodności nie, bo co? Bo Ty uważasz że możesz decydować które choroby zasługują na leczenie, a które nie? 8-> Może też zajść w nią bez problemu, może sobie sama zafundować in vitro albo może nie być w stanie niezależnie od brania pigułek, albo może nigdy nie zechcieć być mamą. Ale Ty widać trzymasz kciuki, żeby coś jej się nie udało, bo brała tabletki. Takie to, psia mać, chrześcijańskie...
OdpowiedzMając 23 lata, będąc na częściowym utrzymaniu rodziców, studiując dziennie i żyjąc od weekendu do weekendu, od imprezy do imprezy nie uważałam się za nieudolną - wykorzystywałam czas studencki na naukę i zabawę, aczkolwiek zdecydowanie nie byłam dojrzała i materialnie przygotowana na bycie matką. Wiem, teraz jest moda na instynkt macierzyński zaraz po 18-stce, "bo jest piętro u teściów, a dom przepiszą na nas po śmierci" - cieszę się, że ta moda mnie ominęła, bo przynajmniej miałam szansę dorobić się dwóch mieszkań, których nie zawdzięczam nikomu. Czy jako matka byłabym w stanie osiągnąć to samo? Szczerze wątpię. Czas wykorzystany na edukowanie siebie i pracę nie jest czasem straconym. Teraz owszem, mam 30 lat i nadal nie jestem gotowa na bycie matką. Pracując na cały etat, dokształcając się po pracy i w weekendy mogłabym co najwyżej być matką w teorii - w praktyce dziecko byłoby wychowywane przez babcie i nianie (to też dziś popularny model). Świadomie się na to nie decyduję, zwłaszcza że instynkt macierzyński nadal się u mnie nie pojawił, być może nie pojawi się nigdy? A jeśli pojawi się w wieku 45 lat to nie sądzę, żebym "naciągała" państwo na in vitro - do tego czasu powinno mnie być stać na takie zabiegi. Jednocześnie popieram in-vitro - wiele młodych par chce mieć dzieci, a nie może. Adopcja nie zawsze jest wyjściem - proponuję dowiedzieć się jakie warunki trzeba spełniać, żeby dzieko adoptować. Ludzi, których stać na adopcję, bez problemu stać również na in vitro. Taki kraj. Nie jestem już z tym samym facetem, źle mnie zrozumiałeś/-aś. Fakt, byłam z nim 5 lat, myślałam, że to ten jedyny. On nie miał nic przeciwko ciąży, to ja latałam za tabletką "po". Dobrze się stało - gdybym zaszła w ciążę, byłabym dziś pewnie samotną matką, jedną z wielu.
OdpowiedzOdniosę się do Betoniarki bo piszesz bardzo sensownie teraz. Reszta jest milczeniem... Bardzo mnie ciekawi jak dorobiłaś się tych dwóch mieszkań. Jeszcze kilka lat temu: będąc na częściowym utrzymaniu rodziców, studiując dziennie i żyjąc od weekendu do weekendu, od imprezy do imprezy. Zakładam, że jesteś wybitną specjalistką na etacie, zarabiasz na zachodzie min. 2000 euro lub konfabulujesz. Akurat orientuje się co do adopcji. Jest to znacznie bardziej dojrzałe bycie rodzicem niż po "wpadce". Poza tym pozdrawiam
Odpowiedz@dzialkis: Ciężka praca, kupa nauki, kredyty i na pewno trochę szczęścia. Żyję w Polsce, nie jest mi łatwo, tego co mam dorobiłam się wspólnie z moim partnerem. Da się. Jeśli się nie obciąża swojego życia przedwczesnym, nieplanowanym macierzyństwem, da się wiele. Bycie rodzicami na pewno jest bardzo satysfakcjonujące i dla wielu ludzi kluczowe. Moim zdaniem nadal bycie rodzicem w nieodpowiednim momencie pewnych rzeczy ludzi pozbawia (za to daje im inne) - ale to niest decyzja lekarza czy kogokolwiek innego, żeby dyktować innym jak mają wieść swoje życie. To decyzja każdego człowieka z osobna.
Odpowiedz