Dawno, dawno temu kupiłam koszulkę sportową. Kosztowała mały majątek, ale sprzedawca zapewniał, że jest najwyższej jakości - prawie sama będzie za mnie ćwiczyła, wystarczy ubrać.
Koszulka wytrzymała jedno pranie, po czym zaczęła się dziwnie rozciągać. Trudno, pakujemy się, do sklepu.
J: Chciałam oddać koszulkę do reklamacji, po pierwszym praniu zrobiła się z niej szmata.
S: Na pewno źle pani prała.
J: Według oznaczeń, 30*, nie wiem co można było zrobić źle.
S: Na pewno coś pani pokręciła, ja tego nie przyjmę, bo i tak producent nie uzna tego za wadę, tylko pieniądze na przesyłki stracę.
J: A to już pański problem, ma pan obowiązek przyjąć towar i wysłać do producenta.
S: No ja nie wiem... To może umówmy się tak... Ja tam zadzwonię jutro rano i jak będzie szansa, to wyślę, ok?
Pomyślałam chwilę, stwierdziłam, że nic nie tracę, może być.
Dostałam ręcznie napisaną kartkę z danymi koszulki, terminem oddania, pieczątką sklepu. Karta reklamacji miałby być założona następnego dnia, jak się okaże czy w ogóle warto to wysyłać.
Następnego dnia dostałam telefon - producent reklamację przyjął, koszulka wysłana, tylko proszą, żeby podejść i uzupełnić kartę zgłoszenia. Zjawiłam się w sklepie, podałam dane, mój świstek, miła pani poprosiła sprzedawcę z poprzedniego dnia.
S: Ale co pani znowu chce? Producent przyjął reklamację, koszulka już poszła do firmy.
J: Wiem, dzwonili państwo. Chcę dostać oficjalne zgłoszenie reklamacyjne, to chyba oczywiste? Tak się umawialiśmy wczoraj.
S: Ale ja już wypisałem kartę na moją siostrę!
J: Słucham?
S: No ja coś musiałem wpisać! Pani nie zostawiła danych!
J: Ale numer telefonu zostawiłam. Trzeba było zadzwonić i zapytać.
S: To już uzupełnione jest, je tego nie mogę zmienić.
J: A mnie to zupełnie nie obchodzi. Proszę napisać nową kartę na mnie, jak pan to wytłumaczy u producenta zupełnie mnie nie obchodzi.
S: (pisze, pisze) Przez takich klientów jak pani są same problemy!
J: Proszę się nie martwić, to ostatni raz, jak byłam państwa klientką. Postaram się też przekazać znajomym jaki problem robią kupując u was.
Sprzedawca pofurczał jeszcze trochę, wypisał kartę i bez słowa zniknął na zapleczu.
Reklamacja była uznana bez żadnych problemów, ponoć cała partia byłą felerna, więc dostałam zwrot gotówki.
W sklepie nie kupiłam nic więcej, a od sytuacji mija już 8 lat. Nie żałuję. Strasznie wysokie ceny mają :)
Kiedyś to człowiek potrafił maraton bez butów wygrać i nie narzekał, a teraz mimo tego że ubrania są z kosmicznych materiałów to młodzież coraz słabsza. Jak była bieda aż piszczy i koszulki z jakiegoś badziewia to medale zdobywaliśmy hurtowo, natomiast obecnie z igrzysk na igrzyska coraz większa mizeria.
OdpowiedzPewnie specjalnie z trujących jakichś materiałów robią te koszulki, żeby społeczeństwo osłabić, otumanić i co tam jeszcze, nie?
OdpowiedzA Ty dalej przed kompem całymi dniami! Za to Ty kondycję to pewnie masz świetną!
OdpowiedzA jaki to sklep, jeśli to nie tajemnica?
OdpowiedzSkoro przez te 8 lat przetrwali i nadal prosperują to niezbyt ich ruszył ten twój rozpowszechniony wśród znajomych foch ;)
OdpowiedzMatko jedyna, kobieta, weź ty się ogarnij. Nie ma dnia bez jakiegoś twojego wpisu. Jak już nie masz bieżących opowieści, to siedzisz i dumasz przypominając sobie jakieś sprzed ośmiu lat o wyciągniętych koszulkach. Pończochy opadają.
OdpowiedzJak zazdrościsz autorce piekielnych sytuacji, to też sobie coś napisz, na pewno ci ulży :)
OdpowiedzSama nic nie opisałaś, a krytykujesz. Widzę, że teraz nie tylko ręce, cycki i inne części ciała opadają, ale też pończochy czy inne części garderoby.
OdpowiedzTak, zazdroszczę, bo nigdy nie kupiłam koszulki, która się zmniejszyła w praniu i musiałam przejść przez kilka kręgów piekła, by zdobyć nową. I zazdroszczę, że później nie mogłam tego opisać i pokazać, jak me życie jest nieszczęsnym i wszyscy tylko czyhają, by mnie oszukać.
OdpowiedzHistoria ciekawa, ale chciałam zwrócić uwagę na jedno zdanie: "Postaram się też przekazać znajomym jaki problem robią kupując u was." - brakuje w nim i przecinków, i sensu ;) Nie do końca wiadomo, czy sprzedawcy robią problem po zakupie jakiegoś produktu, czy znajomi zrobiliby błąd, kupując coś w tym sklepie.
Odpowiedzjakiś kolejny baran po humanistycznym kierunku studiów, bez pracy.... znajdz sobie robote i przestan sie wymadrzac...
OdpowiedzPrzez osiem lat nie mogłaś się pozbierać i dopiero teraz tę historię dodałaś czy jak?
Odpowiedz