Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja z wczoraj. Jadę autem pomiędzy blokami, szukam miejsca parkingowego. Uliczka dwukierunkowa,…

Sytuacja z wczoraj.
Jadę autem pomiędzy blokami, szukam miejsca parkingowego. Uliczka dwukierunkowa, po obu jej stronach zaparkowane rzędem samochody, toteż jadę powoli, aż tu nagle widzę samochód na polskich blachach, w nim kobietę, która gazuje i ledwo rusza z miejsca.
Jej samochód wyje na najwyższych obrotach, rusza niemrawo to w przód, to w tył. Myślę sobie – pewnie laska chce wyjechać, a ma problem.
Włączyłam awaryjki, wysiadłam z samochodu i kieruję się do w/w kobiety. Może potrzebuje pomocy, czy coś, a mnie na czasie zależy i szukam miejsca do zaparkowania.
Pukam w szybkę, wszak w ferworze walki z własnym jeździłem, babka w ogóle mnie nie zauważyła.

Kobieta całkiem niezłym niemieckim informuje mnie, że nie wie co się stało, ale samochód jedzie bardzo topornie.
Przez uchylone okno zauważyłam, że nadal ma zaciągnięty ręczny, więc po polsku już proponuję (próbując przekrzyczeć zarzynane najwyższymi obrotami auto):
Ja: Może lepiej spuścić ręczny? Z pewnością samochód będzie jechał sprawniej.
Kobieta była zaskoczona chyba tym, że mówię po polsku. Spaliła cegłę i bez spuszczania nogi z gazu zdjęła ręczny. Nastąpiło głośne łubudu w auto stojące za nią.

Szczerze mówiąc byłam zszokowana takim obrotem sytuacji. Moja mina mówiła chyba sama za siebie. A co zrobiła kobieta?
Nawrzeszczała na mnie, wraz z potokiem epitetów dowiedziałam się, że to moja wina. Przy okazji, z już spuszczonym ręcznym, postanowiła ulotnić się z miejsca wypadku. Stanęłam przed jej maską, a ta ani myśli się zatrzymać. Przejechała mi po stopie (dzięki niebiosom za ciężkie obuwie, które noszę zwykle jedynie w czasie koncertów, a tego dnia zachciało mi się ubrać je ot tak) i dalej miele jęzorem, że mam spierniczać i się odpierwiastkować, oczywiście wszystko to w formie niecenzuralnej.

Pani udało się pojechać, ja (będąc wzrokowcem) zapamiętałam litery i pierwsze cyfry jej blach, kolor oraz markę auta, którym jeździ, toteż zadzwoniłam na policję.

I tak mogłaby się historia zakończyć, gdyby nie fakt, że właściciel obitego samochodu, wyłonił się z okna swojego mieszkania i również zmieszał mnie z błotem. Nie docierały do niego tłumaczenia, że przecież moje auto stoi kilka metrów dalej i to w jednym kawałku, i że policja, którą się odgraża już jest przeze mnie wezwana i prawdopodobnie jest już w drodze.
Facet ani myślał mnie słuchać, nie mniej jednak już po minucie zmaterializował się (wrzeszcząc i łapiąc się za głowę) obok mnie.

Po chwili przyjechała policja. Panowie policjanci wysłuchali wszelkich oskarżeń poszkodowanego pod moim adresem (dzięki niebiosom – bezpodstawnych), a także tego, co ja miałam do powiedzenia.
Przyjęli zgłoszenie, spisali co mieli spisać i z tego co wiem nadali kogo i na jakich rejestracjach mają szukać.
Panu poszkodowanemu jakby para nieco zeszła, po czym skonsternowany stwierdził, że może to nie ja stuknęłam jego samochód, ale z pewnością byłam aktywnym spiskowcem, a spisek miał na celu zniszczenie jego własności – a czemu miałabym chcieć uszkodzić mu samochód? Tego już się nie dowiedziałam.

Szczęśliwie nie ciągali mnie po komendach, chociaż całe spisywanie trochę trwało. Przy okazji miałam zafundowaną kontrolę, ale nie przyczepili się do niczego. Całość trwała około godziny.
Po zaparkowaniu w zupełnie innym miejscu, udałam się znerwicowana do domu.

A dziś rano...
...idę po gazetę i bułki do sklepu. Mijam blok poszkodowanego pana, pan widocznie czatował w oknie. Krzyczy, że mam zaczekać, on zaraz na dół zejdzie.
Ja nie wiem, czy mam uciekać, bo chce bić, czy czekać, bo może bić nie będzie. Zaryzykowałam, czekam.
Pan po chwili, już na dole informuje mnie, że kilka ulic dalej znaleźli zaparkowany samochód sprawczyni, a niewiele później i samą sprawczynię. Przepraszał za inwektywy i dziękował.
To akurat było miłe, choć przyznam szczerze, że tego, czego się dnia poprzedniego nasłuchałam to moje.
Grunt, że sytuacja się wyjaśniła.
Brr.. nigdy więcej takich akcji – błagam!

stłuczka

by lapidynka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
13 13

Gratuluję pozytywnej postawy! Widziałaś zdarzenie i nie zlekceważyłaś go! Oby więcej takich osób!

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
15 17

Nie znasz się;) Kobieta jako płeć słabsza musi nosić ze sobą jakieś narzędzie do obrony, na wypadek napaści. Glany świetnie się sprawdzają, zwłaszcza, jak się dobrze wyceluje;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@BlackMoon przez całe liceum chodziłam w glanach cały rok na okrągło. Po zdjęciu nie działo się nic strasznego. I nie będzie działo, jak but dobrej jakości, skórzany.

Odpowiedz
avatar Zmijcia
8 10

Moim stopom to akurat gorzej jest po 5h w adidasach niż po 15h w glanach. Ot, skóra z której są glany przepuszcza powietrze, a ten syntetyczny syf z adidasów nie bardzo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Zmijcia - kiepskie adidasy kupujesz, dobre obuwie sportowe przepuszcza powietrze o wiele lepiej niż skóra. Aczkolwiek ja też nie mam jakichś specjalnych problemów nawet po wielu godzinach w glanach w środku lata - całe matury tak chodziłem, a gorąco było - nomen omen - piekielnie. :D

Odpowiedz
avatar lapidynka
6 6

@Borys :) Noszę glany od czasu do czasu, jak mi się zachce, choć najczęściej z okazji koncertów. Wyobrażasz sobie kobietę w szpilkach/kozaczkach na arenie koncertowej, gdzie szaleje tłum ludzi? :) Ja nie bardzo. @BlackMoon, tak jak już wcześniej @lunasy napisała, naprawdę nie dzieje się nic strasznego po zdjęciu takiego buta, nawet po długiej wędrówce latem. Przyznam szczerze, że nie raz moje stopy były w gorszym stanie po zdjęciu eleganckiego obuwia (latem), bo mimo, że krótkie, było sporządzone z jakiegoś syntetycznego materiału, który słabo przepuszczał powietrze. Swoją drogą, nie kumam jak można krytykować kogoś tylko i wyłącznie tego, co się zaobserwowało (mowa o obuwiu), ale samemu nie doświadczyło. W takiej sytuacji, sarkastyczne określenie 'najlepsi są ludzie...' jest po prostu zabawne, żeby nie powiedzieć dosadniej. :)

Odpowiedz
avatar Zmijcia
-1 1

metale_studia a jednak, adidasy mam markowe, cena 200zł+ więc raczej nie byle jakie, a i tak lepiej moim stopom po zdjęciu skórzanych glanów niż adidasów.

Odpowiedz
avatar halboot
7 7

Prawdziwy mężczyzna - potrafił przyznać się do własnego błędu.

Odpowiedz
avatar lapidynka
18 18

Wobec tego co piszesz, muszę koniecznie sprawdzić, czy w majtkach nie mam pisiora. ;>

Odpowiedz
avatar Mirame
5 5

@lapidynka, cholerka, no - wygląda na to, że nie tylko ty powinnaś mieć tajemnicę w majtkach - zaraz ściągam i sprawdzam, bo aż mnie kolega troll przestraszył, ze czegoś o sobie nie wiem :D

Odpowiedz
avatar Felina
2 2

Aż strach sprawdzić... :-P Ale chyba lepiej wiedzieć.

Odpowiedz
avatar Felina
2 2

Co do obuwia to prawda, potrafi ochronić. Mi kiedyś brat najechał na stopę i jeszcze zatrzymał auto idealnie kołem na moim bucie. Co do historii: tu pojawia się fundamentalne pytanie, kto wydaje takim ludziom prawo jazdy?!

Odpowiedz
Udostępnij