Będzie o współpracownikach.
Kilka miesięcy temu zmieniłam pracę, wcześniej pracowałam z ludźmi w wieku zbliżonym do mojego. W pokoju siedziało nas 3-5 osób. W nowej pracy większością są panie w wieku przedemerytalnym, a pokoje są jednoosobowe. Każdy ma w pokoju kilka bibelotów, zdjęć bliskich itp. Ja też postanowiłam spersonalizować swoją kajutkę. Przywiozłam z domu dwa kwiaty doniczkowe i kilka zwierzątek zrobionych z gałązek, słomy, wikliny itp. Zwierzaki te zrobiły niepełnosprawne dzieci, dostałam je kiedyś za pomoc, w oganizacji konkursu. Ot takie bibeloty z wartością sentymentalną. Bardzo delikane i kruche w dotyku. Ustawiłam je na parapecie koło kwiatów. Do tego małe pudełeczko z cukierkami na biurku, żebym mogła poczęstować kogoś kto zajrzy do mojego pokoju. Nc strasznego. Zaczęło drugiego dnia. Odwiedziny współpracownicy:
- O! jakie piękne zwierzątka! Cudne wprost!
I od razu zwierzaki w ręce. Przestawianie ich i przekładanie. Potem kolej na kwiatki, macanie w doniczce i obracanie ich w dowolną stronę.
Myślę sobie - nic to - zwykła ciekawość. Wiadomo jestem nowa, każdy pretekst do rozmowy dobry. Ale nie. Pani obmacała kwiatki, zwierzaki, powtórzyła, że ładne i sobie poszła. Chciałam poczęstować cukierkiem - podziękowała. Nie minęło 5 minut - wizyta kolejnej pani. I znów zaczyna się :
O! Jakie piękne kwiaty i zwierzątka!
I od razu przechodzi do macania. Za chwilę kolejna wizyta wg tego samego scenariusza. Pomacają, zaspokoją ciekawość, przywykną, zwierzaki jakoś to przetrzymają. Nic bardziej mylnego! Minęły miesiące, a ja codziennie mam wizyty pań macaczek. Wciąż tych samych, bo firma nie taka wielka. Jednego dnia zostawiłam na parapecie pudełko z drugim śniadaniem. Zostało obmacane, wstrząśnięte, czekałam tylko kiedy zostanie nadgryzione.Raz jedna odwiedzająca zastała otwartą szafkę, gdzie trzymam cukier, herbatę itp. - oczywiście pełna inspekcja. Ze zwierzaków przez ten czas zostały już tylko strzępki.
Gdy częstowałam cukierkami - wszstkie panie zgodnie zasłaniły się dietą i dziękowały. Za to, gdy nie ma mnie w pokoju cukierki znikają w tajemniczych okolicznościach. Kilkakrotnie. W sumie, ta cała sytuacja mnie bawi. Zastanawiam się - czy może powinnam pójść do księgowej i obmacać jej kwiatki i zdjęcia wnucząt, bo moze to jakiś rytułał ;)
Nie można było zwrócić im uwagi że to kruche i mogą zniszczyć ?
OdpowiedzKruuuche? Naprawdę? [mac, mac] Podejrzewam winę cukierków, rączki świerzbiały, to trzeba było zastępczo figurki chwytać ;]
OdpowiedzJesteśmy na Piekielnych, więc każdy chyba wie, choćby z przeczytanych wcześniej historyjek, jak postąpić z "podjadkami" cukierków ;-) Dla tych co nie wiedzą: zastąpić cukierki czymś przeczyszczającym... po takiej kuracji rączki może przestaną świerzbieć.
OdpowiedzNo bez przesady, akurat sytuacja przedstawiona w historii nie wydaje mi się na tyle piekielna, by posuwać się do takich radykalnych działań.
OdpowiedzMoże myślą, że kradzione nie tuczy? :D
OdpowiedzObmacywały bo niestety teraz stawianie bibelotów wyszło z mody, zostało zapomniane i każdy się dziwi co to jest. Kiedyś to na meblościance każdy tego pełno miał, a teraz panuje głupia moda na minimalizm z Ikei. I człowiek potem włazi do takiej chałpy gdzie nic, żadnych książek i bibelotów na półkach tylko sosnowy stół na środku i dwie kanapy, sterylno jak w klinice. A prawda jest taka, że minimalizm zabija w człowieku indywidualność, zaś bibeloty zbierane przez lata dobrze o kimś świadczą, że jest kimś dla kogoś pewne rzeczy mają wartość sentymentalną, są miłą pamiątką. A nie że puste ikeowskie 4 ściany. Jak w takiej modernie mieszkać można?
OdpowiedzMinimalizm ma zalety - na dobry początek, łatwo się przeprowadzić. :) Jak człowiek musi spakować dwie tony pierdół, a nie ma własnego mieszkania, tylko wynajmuje i w związku z tym przenosi się często (a zauważmy, że współcześnie jest to bardziej popularne niż niegdyś), to za którymś razem szlag go trafi.
OdpowiedzTy tak myślisz. To jest twoja opinia. Ja wolę mieszkać w takiej "modernie" i nie czuję się gorsza.
OdpowiedzKolejna pętla myślowa... A co jeśli ten minimalizm to jest ekspresja mojego indywidualizmu? Myśl zanim dotkniesz klawiatury!
OdpowiedzGdzie jest ten minimalizm? Nigdy nie byłam w tak urządzonym mieszkaniu. To tylko wymysł reklam i może niektórzy faktycznie z tego czerpią, ale wydaje mi się, że mnóstwo ludzi ma "bibeloty" w domach. Choć dopuszczam też możliwość, że taka ze mnie wieśniara (poważnie).
OdpowiedzA ja wolę pustki między innymi z ekonomicznych względów: sprzątanie. A i indywidualizm n i e m u s i się wyrażać przez natłok bibelotów(choć oczywiście może). Pomysłowy brak bibelotów może być bardzo indywidualny. I jeszcze wybacz - ale "głupi" minimalizm z ikei ma swoje początki w modernizmie - i to określenie mnie osobiście boli. O gustach się dyskutuje, a jakże, tylko może spróbujmy się obyć bez obraźliwych epitetów? Nazywaj mnie głupią lepiej, niż np. modernistów. ;)
OdpowiedzZieeeew!
OdpowiedzJeżeli coś jest dla nas cenne, nie bierzemy tego do pracy - wiadomo, że może "zginąć", albo ktoś nam to zniszczy. Jak już koniecznie chce się upiększać miejsce pracy, to kupić sobie wazonik w tej nieszczęsnej ikei i już :)
Odpowiedzpłapki na myszy zamontuj, to powinno skrócić niechciane macanie
Odpowiedz