Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z cyklu "Jak wkurzyć?" - rejestratorka. - nie odwołuj wizyty u specjalisty…

Z cyklu "Jak wkurzyć?" - rejestratorka.

- nie odwołuj wizyty u specjalisty albo odwołaj ją 10 minut przed czasem. Potem miej pretensje, że kolejny termin za miesiąc. I nawet by to po mnie spływało gdyby nie fakt, że limit przyjęcia to 30 osób, a przychodzi 15.

- zrób awanturę w poczekalni o to, że najbliższy termin na wizytę połączoną z badaniami to miesiąc oczekiwania. Na pytanie dlaczego nie może przyjść jednego dnia na badanie a jednego na wizytę (okres oczekiwania to od 2 do 7 dni) odpowiedz, że to nie takie pilne.

- krzycz na rejestratorkę o to, że pacjent za długo czeka na wejście do gabinetu i on chce wejść natychmiast. Na pytanie dlaczego przybył godzinę przed czasem odpowiedz, że to nie mój interes albo tak pasował autobus.

- przez telefon zrób awanturę, że zlecone badanie specjalistyczne w szpitalu zostało wyznaczone na za 2 miesiące. Rozkaż rejestratorce, żeby załatwić badanie wcześniej, bo "PRACUJE DLA TYCH ZŁODZIEI Z NFZ-U"

- zostaw dziecko bez opieki bo wychodzisz na papierosa. Gdy dziecko w trakcie zabawy z innymi dziećmi się przewraca i płacze miej pretensje do rejestratorki, że nie przypilnowała dziecka gdy rodzic był na zewnątrz i wmawiaj że jest to jej obowiązek.
Nie, nie jest.

- miej pretensję, że logopeda nie chce przyjąć dziecka które spóźniło się godzinę przez nierozgarniętego rodzica. Wiń rejestratorkę, która napisała błędną godzinę. Później spal buraka na oczach tych dwóch Pań, bo kartka się magicznie odnajduje. A godzina? Ojej, pusta rejestratorka napisała ją dobrze.

- spóźnij się godzinę do lekarza. Awantura? Oczywiście. Winna jest rejestratorka bo lekarz skończył pracę pół godziny przed przybyciem pacjenta i wyszedł. I tutaj hit - zażądaj od rejestracji aby wykonała telefon do lekarza który ma wrócić teraz, zaraz natychmiast.

I tutaj mój numer jeden który zdarza się prawie codziennie.

Awantura, że jest opóźnienie (jeden pacjent ma 15 minut w gabinecie, ktoś już siedzi w nim 30 minut). Wina oczywiście moja. Jak jednym zdaniem uciszyć takiego pacjenta? Wystarczy mu grzecznie powiedzieć, że ja z opóźnieniem nie mam nic wspólnego ale zawsze można zapukać do gabinetu i spytać się doktora. No cóż, jeszcze nikt się nie odważył.

słuzba_zdrowia

by psychosomatyczna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar archeoziele
9 13

Co do nieprzychodzenia na wizyty, poradzili sobie z tym w przychodniach w UK. Po prostu jeżeli trzy razy w ciągu sześciu miesięcy nie przyjdziesz na wizytę, nie odwołując jej wcześniej, to wykreślają cię z listy pacjentów danej przychodni.

Odpowiedz
avatar Mirame
4 4

Przecież można po prostu wprowadzić opłaty za nieodwołanie wizyt. Naprawdę nie mam pojęcia, czemu jeszcze nikt w NFZ nie wpadł na tak oczywiste rozwiązanie?

Odpowiedz
avatar kotlecior
17 21

Osoby nie odwołujące wizyt powinny być obarczane przez NFZ ich kosztem. Kilka takich rachuneczków by przyszło pocztą i na pewno ludzie by się zdyscyplinowali.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 kwietnia 2013 o 20:38

avatar Sine
4 4

Dobre! Byle z jakimś rozsądnym terminem na odwołanie i przyniesienie dowodów potwierdzających jakiś wypadek losowy typu stłuczka na drodze, nagła konieczność wizyty u weterynarza z psem czy coś w ten deseń...

Odpowiedz
avatar AyatiSajani
13 15

O tak! Skąd ja to znam :) Ja miałam jeszcze inną zmorę- miałam osobne biuro i pacjenci często przychodzili do mnie i opisywali choroby, pokazywali mi swoje rany, narośla, wysypki itp Czasami nie zdążyłam się zorientować a już się rozbierać zaczynali, jakby to był gabinet. Liczyli, że ja ich zdiagnozuję i nie będą musieli wchodzić do lekarza i płacić za wizytę. Przecież ogólnie wiadomo, że pani w administracji u lekarza to prawie jak lekarz :D

Odpowiedz
avatar Papryczka
0 2

tak, albo pokazują swoje wyniki z laboratorium i mówią; pani się zna, pani odczyta, bo ja nie wiem co tu napisane i co to znaczy.

Odpowiedz
avatar Lotta
-2 8

Mnie zawsze przy tego typu historiach zastanawia, dlaczego rejestratorki nie mogą zadzwonić dwa dni przed wizytą i raz jeszcze potwierdzić datę? Jeżeli terminy są dosyć odległe to może się zdarzyć, że pacjentowi coś wypadło. Można wtedy lepiej ułożyć grafik i ewentualnie kogoś "wcisnąć". Takie tam przemyślenia planerki.

Odpowiedz
avatar GythaOgg
3 5

Myślę, że dlatego, że rejestratorki mają ważniejsze sprawy na głowie. Obowiązek odwołania spotkania powinien spoczywać na tym, kto się na nim nie zjawi. W prywatnych przychodniach czasem wysyłają smsy z prośbą o ewentualne odwołanie terminu, ale to prywatne przychodnie. NFZ na to nie stać. Sms tu, telefon tam, a rachunki same się nie zapłacą.

Odpowiedz
avatar nisza
6 6

Ja Ci powiem dlaczego. 1. Rejestracja pacjentow na wizyty i badania biezace (znaczy w dniu badania) 2. Wklepywanie pacjentow do systemu 3. Porzadkowanie kartotek 4. Wydawanie wynikow 5. Rejestrowanie pajentow na terminy To wcale nie jest tak,ze pani w rejestracji nie ma nic do roboty. Od pewnego czasu mam staz w szpitalu, w zakladzie, gdzie wykonywane sa badania specjalistyczne. I naprawde ciezko jest czasem nawet telefon odebrac. Ja sie staram to robic za kazdym razem, gdy dzowni, ale jak musisz zarejestrowac w ciagu godzny na badanie 5 pacjentow, kazdemu opisac postepowanie po badaniu, wpisac go do systemu wewnetrznego, potem do systemu NFZu (bo nie do konca sa kompatybilne ze soba), potem wpisac to ksiegi pacjentow, i tak przez kilka godzin dziennie, to naprawde nie ma jak dzownic do kolejnych kilkunastu pacjentow i pytac, czy zechca sie pojawic. Jesli ktos odwola, to oczywiscie dzownimy, czy ktos inny ne chcialby skorzystac z terminu wczesniejszego, ale dzownic do kilkudziesieciu osob, czy przypadkiem sie ne rozmyslily? Naprawde srednio wykonalne. To pacjent powinien zadzwonic i uprzedzic, ze nie przyjdzie na badanie. I uwazam, ze osoba, ktora tego nie zrobi, to o ile nie ma usprawiedliwienia typu nagly wypadek itd (ale to i tak jeszcze w dniu badania mozna), to powinna zostac obciazona kosztami. Zwlaszcza, jesli sa to badania z dlugimi terminami.

Odpowiedz
avatar Lotta
-4 4

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w takiej pracy nie siedzi się na czterech literach cały dzień. Biorąc jednak pod uwagę koszt wykonania telefonu do 30 osób i koszt " pustych przebiegów" w gabinecie lekarskim plus na rachunku mamy po stronie telefonu. Dodatkowo cały czas poświęcony na szukanie kartotek i wpisywania do systemu nie poszedłby się bujać. Gdyby jeszcze zainstalować jakiś komunikator np. ten na S to i rachunki za połączenie nie byłyby tak duże.

Odpowiedz
avatar GythaOgg
2 2

No tak, ale do tego musiałaby być oddzielna osoba na przynajmniej pół etatu, która będzie dzwonić, bo rejestratorka się nie wyrobi. I jej też trzeba zapłacić. Ponadto wdrożenie systemu z komunikatorem internetowym nie byłoby zapewne takie proste, w państwowych instytucjach zazwyczaj trzeba robić przetargi i takie tam.

Odpowiedz
avatar nisza
3 3

Lotta, jak ktos nie przyjdzie to dzien sie nie idzie bujac, bo pacjent jest wpisywany dopiero, jak przychodzi sie zarejestrowac (nie wiem, jak to wyglada gdzie indziej). Pewnie, ze byloby fajnie tak, jak radzisz, ale problem w tym, ze to naprawde jest srednio mozliwe. Jedna osoba sobie ze wszystkim nie poradzi, a jakossrednio mi sie widzi, aby ktos zatrudnial specjalna pania do telefonu. U nas pacjenci zapisywani na termin sa informowani, ze maja na 2 dni przed badaniem potwierdzic, niektorzy to robia, inni nie. Sa tez tacy, ktorzy uprzedzaja, ze na badaniu nie beda, a inni maja to w nosie. I nie poradzisz, bo po prostu brak czasu, pieniedzy. A przyznam,ze nie sadze, aby komus chcialo sie po godzinach siedziec i dzownic do pajentow pytac, czy przyjda na badanie, na ktorym de facto powinno zalezec im,a nie nam, prawda? W koncu to ich zdrowie...

Odpowiedz
avatar psychosomatyczna
1 1

Dzwonienie do 130 osób (tyle było dzisiaj przyjętych) jest niemożliwe. Pacjenci by się do nas nie dodzwonili bo ktoś by cały czas wisiał na słuchawce. A u nas na terminy czeka się od jednego dnia do miesiąca góra (tutaj akurat w przypadku popołudniowych przyjęć wziętej specjalizacji) więc nie jest to jakiś wygórowany okres (u innych po 4-5 miesięcy). Możemy pisać tylko karteczki z datą wizyty bo nie ma kasy i czasu na telefonowanie.

Odpowiedz
avatar Papryczka
0 2

nawet jak zadzwonisz i potwierdzisz to zawsze znajdą się 4-5 osób, które przyjdą następnego dnia po wizycie i powiedzą, oj zapomniałam, albo oj nie mogłam... a ty masz ochote walić głową o ścianę, bo w ich miejsce mogłaś wpisać pacjenta, który naprawdę potrzebował być szybciej przyjęty

Odpowiedz
avatar tosemja
0 0

Nom, my u nas w placówce tak robiłyśmy, wszyscy potwierdzali, po czym i tak nie przyłazili, więc szkoda czasu i pieniędzy

Odpowiedz
avatar Visenna
3 5

A ja bym dodała do tej listy jeszcze taką sytuację: podejscie cichaczem do okienka ( dokładnie, takie osoby się po prostu skradają, babki na obcasach starają się iść na palcach żeby obcas nie zastukał :D ) i wyszeptanie czegoś, czego za Chiny Ludowe nie słyszę. Podchodzę więc bliżej do okienka i proszę o powtórzenie, na co następuje spłoszone obejrzenie się delikwenta czy aby nikt nie słucha i ponownie wyszeptane coś, nawet ciszej niż poprzednio. Myślę sobie - kurczę, może chore gardło? Zatem otwieram drzwiczki recepcji, podchodzę do owego pacjenta, pochylam się i co słyszę? " - Pani by mnie wropwadziła do dr X, co? Bo ja bez numerka, wiem że tam pod gabinetem tłum dziś i ludzie czekają po 40 min bo doktor ma opóźnienie, ale ja się dostać muszę, a te hieny pod gabinetem mnie wpuścić nie chcą, to pani by weszła ze mną, żebym ja mógł na wizytę.." Mówię, że ja tak nie mogę, że to decyzja lekarza jest czy przyjmie kogoś dodatkowo i że trzeba usiąść i grzecznie czekać albo aż zrobi się luka, albo aż lekarz skończy z pacjentami zarejestrowanymi na dziś, na co w odpowiedzi dostaję, że on/a musi teraz, bo się spieszy :) Zawsze mi ręce opadają, jak coś takiego słyszę :) Czy tym ludziom naprawdę wydaje się że są lepsi od tych czekających na swoją kolej, nieraz bardzo długo, i że rejestratorka wybiegnie poskramiać pacjentów żeby wprowadzić ważną personę bez rejestracji, bez "numerka", bo ta akurat teraz miała pół godziny przerwy w pracy? Skąd założenie, że można tak "bokiem", mając w poważaniu resztę pacjentów?

Odpowiedz
avatar psychosomatyczna
2 2

Można wszystko. Przychodzi do nas taka delikwentka która wpada z tekstem "Ja tylko na momencik" leci jak burza do gabinetu i nie chce wyjść od DOHTÓRA. Ale Pan doktor się ostatnio wycwanił i sprawdza kolejność numerków. Jak nie jest po kolei to wyprasza i mówi, że ma czekać na swoją kolej. Po tej akcji zaczęła przychodzić na wyznaczoną godzinę i nie ma z nią problemu.

Odpowiedz
avatar milonka
1 1

A takie zachowanie przy oczekiwaniu ponad 2 mies. na wizytę?Dzwonię i pytam Czy będzie pani/pan na wizycie? i odpowiedź Nie wiem,zastanowię się albo Jeszcze nie podjęłam decyzji.i tak z 5 osób.

Odpowiedz
avatar Chaos
3 5

Tia... Kiedyś mnie choroba siekła i to ostro i przez takich nieodwołujących wizyty: - najpierw zostałem przez miłą panią z rejestracji zapisany na 18.30 (z czego się cieszyłem, że chociaż tego samego dnia). - po czym, ponieważ w pracy zacząłem zdychać, poczłapałem do lekarza, z nadzieją na to, że może będzie jakieś okienko. Do przychodni dotarłem o 15. jakieś 40 minut pozniej zostałem przyjęty, bo pacjent nie przyszedł (hura!). Kiedy wychodziłem, moja lekarka łypnęła na poczekalnię i stwierdziła coś w stylu "no, kurna, pieknie. Ale przynajmniej zdążę sobie kawę zrobić..." Tak, w poczekalni nadal były pustki.

Odpowiedz
avatar Papryczka
0 2

jak jeszcze można wkurzyć rejestratorkę: - pani mnie zapisze do neurologa, i może jeszcze... (jakby wybierała chleb w piekarni) do reumatologa, i może jeszcze (na głos... hm gdzie by tu jeszcze pójść) do okulisty - na informacje napisaną wielkimi literami >o rejestrację na nowy rok prosimy PYTAĆ po 20-stym< przyłażą 20-tego z pretensjami, że przecież mowiła pani, że będzie rejestracja 20-tego - dzwonię i dzwonie i dzwonię i nikt nie odbiera albo jest zajęte (sic!) - no to jak zajęte znaczy, że rozmawiam, a jak nie odbieram to znaczy, że obsługuję pacjenta z kolejki - to ja żądam żeby pani odbierała ode mnie telefon, jak ja dzwonię.

Odpowiedz
avatar psychosomatyczna
0 0

z telefonami to w ogóle są jaja jak berety :D opiszę kiedyś przy okazji :)

Odpowiedz
Udostępnij