Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem w ostatniej klasie liceum. Zbliża się koniec roku dla maturzystów, w…

Jestem w ostatniej klasie liceum. Zbliża się koniec roku dla maturzystów, w związku z tym dostaliśmy od wychowawców tzw obiegówki. Mamy iść po podpisy do szkolnej biblioteki (czy nie zalegamy z oddaniem książek) i do Pani, która zajmuje się przyjmowaniem wpłat na Rade Szkoły (czy nie zalegamy z wpłatą). O ile z pierwszym podpisem nie ma większych problemów, to z tym drugim pojawił się.

Generalnie wpłata na Radę Szkoły/Radę Rodziców jest dobrowolna. W niektórych jednak szkołach ta wpłata była/jest odgórnie ustalona. W moim liceum panuje taki zwyczaj, że we wrześniu rodzice podpisują deklaracje, ile są w stanie wpłacić na Radę Szkoły. Rok temu Rada zrobiła psikus i na deklaracjach było napisane ile miesięcznie rodzice będą płacić. Jako że rodzice tego słowa "miesięcznie" nie doczytali, to powpisywali np 20 zł i więcej. Wyszło na to, że niektórzy rodzice na koniec roku musieli wpłacić 200zł i więcej.

W tym roku takiego psikusa nie zrobiono, ale został on zapamiętany. Rodzice, którzy "dali się wrobić" tym razem zadeklarowali 0zł, bo np twierdzili, że w zeszłym roku dali wystarczająco pieniędzy. Znaleźli się i tacy, których po prostu nie stać na wpłatę albo uważają, że wpłata jest przecież dobrowolna, a oni pieniędzy dawać nie chcą, więc również 0zł zadeklarowali.

W związku z tym, że obiegówki "poszły w ruch", okazało się, że tajemniczo poznikały deklaracje tych, którzy 0 zł zadeklarowali i przy ich nazwiskach pojawiły się znaki zapytania. W związku z tym Pani, która zajmuje się tymi wpłatami mówi, żeby wpłacić "taką minimalną kwotę" (w domyśle 50zł) i wtedy ona podpisze obiegówkę.
Brak podpisu = nieotrzymanie świadectwa.

Może mało piekielne, ale pozostawia niesmak i nie nastawia na miłe pożegnanie ze szkołą.

szkoła

by rafe
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar manna_z_nieba
41 41

Tak na marginesie - nikt nie ma prawa zabronić wydania świadectwa z powodu niewpłacenia na radę rodziców czy nieoddania książek do biblioteki.

Odpowiedz
avatar rafe
10 14

Bardzo możliwe, że tak jest. Mimo wszystko, nazwijmy to, nauczyciele zastraszają, że jeśli te kwoty nie zostaną wpłacone to i świadectwo nie będzie otrzymane. Rodzice, jako że nie chcą mieć nieprzyjemności, wpłacają te pieniądze. Chociaż w końcu możnaby się zbuntować przeciwko tym "dobrowolnym wpłatom".

Odpowiedz
avatar ewilek
17 19

nawet gdyby ktoś z rodziców zadeklarował wpłatę 1000zł a na koniec roku nie wpłaciłby nawet złotówki to szkoła może pocałować go co najwyżej w nos. Nie mają prawa odmówić wydania świadectwa uczniowi ani w jakikolwiek sposób próbować ściągnąć od rodziców ucznia pieniądze. W razie czego od razu monitować w kuratorium.

Odpowiedz
avatar cinders
12 12

Świadectwa bez obiegówek są wydawane normalnie, bez problemów, przynajmniej w mojej byłej szkole.

Odpowiedz
avatar karrola
0 2

U mnie po prostu oddawało się obiegówkę bez tego jednego podpisu. Ale co się wykłócaliśmy na koniec liceum to nasze...

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
17 23

Rada rodziców nie powinna mieć nic do gadania w przypadku maturzystów. To przecież już dorośli ludzie, więc są w pełni zdolni do czynności prawnych. A zatem powinni decydować sami o sobie, sami wypisywać sobie zwolnienia itp. I w żadnym wypadku nie wpłacać nic na tzw. Radę Rodziców, która jak wiemy z doświadczenia nigdy nic nie robi tylko się kłóci o wszystko między sobą a nauczycielami. Prawda jest taka że co rodzic to inne zdanie a gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść.

Odpowiedz
avatar rafe
6 16

No niestety, u nas nawet usprawiedliwienie wypisane przez ucznia nie jest honorowane, wszystko musi być podpisane przez mamusie lub tatusia.

Odpowiedz
avatar egow
3 3

Nie powinna, ale ma.

Odpowiedz
avatar Ciby
4 6

@rafe, To że na usprawiedliwieniach musiał być podpis rodzica to nic innego jak wasza "łajzowatość". Po ukończeniu 18 dziecko samo odpowiada za siebie i szkoła nie ma prawa żądać podpisu rodzica na usprawiedliwieniu. Sam skończyłem LO rok temu i u nas też były problemy z wypisywaniem usprawiedliwień ale się uparliśmy i wychowawczyni musiała honorować nasze usprawiedliwienia, nie miała prawa tego nie robić. Inną sprawą jest bycie fair w stosunku do rodziców ale od tego nie jest szkoła tylko odpowiednie wychowanie dzieci. Na prawdę aż żal mi ludzi takich jak Ty, którzy nie potrafią walczyć o swoje, mentalność chłopa pańszczyźnianego, jak ktoś "ważniejszy" coś powie to jest świętość.

Odpowiedz
avatar 1234abcde
-3 5

@Ciby, jest prawo pisane i prawo zwyczajowe. Jak zaczynasz za bardzo fikać, to dyrektor może cię z łatwością utemperować, a na takie walki ja nie miałem ochoty. Po prostu w ostatniej klasie szkoły średniej nie przynosiłem żadnych usprawiedliwień i zwolnień.

Odpowiedz
avatar Ciby
5 7

@1234abcde, Niby w jaki sposób może cię utemperować. Ty wiesz, że masz racje, dyrektor wie że on się myli i nie będzie Ci robił żadnych problemów bo jego mogą za to spotkać o wiele gorsze niż ciebie, a poza tym jakie niby problemy może ci zrobić dyro? W szkole to nauczyciele są dla uczniów nie na odwrót, komuna już się skończyła, teoretycznie.

Odpowiedz
avatar aenigma89
-2 6

@Ciby: mMniestety stanęło na "skoro chcą państwo być tacy dorośli, to uznajemy tylko zwolnienia lekarskie"… cóż, ostatecznie wróciliśmy do usprawiedliwień od rodziców.

Odpowiedz
avatar aenigma89
-1 5

Nie wiem jak, ale zjadło mi gdzieś kawałek komentarza, a nie widzę nigdzie edycji; brakujący początek w skrócie: nasza klasa też starała się o to, by pisać sobie zwolnienia samemu od 18 rż.

Odpowiedz
avatar Ciby
0 2

@aenigma89, Coś takiego zdecydowanie rozumiem i nie hejtuje ;)

Odpowiedz
avatar rafe
0 2

Ciby a kto powiedział, że nie walczę o swoje? Akurat je jestem z tych ludzi, które raczej nie odpuszczają :)

Odpowiedz
avatar 1234abcde
1 1

@Ciby, teoretycznie - to słowo klucz. Wojując ze szkołą zwracasz wszystkich nauczycieli przeciwko sobie, wiec koniec końców i tak musisz zmienić placówkę. Piszę o jednostkach, bo wiadomo, że jak postawi się cała grupa to jest to odbierane inaczej.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
25 27

Uzależnianie wydania świadectwa szkolnego od wpłaty jakiejkolwiek jest niezgodne z prawem. Pomijając czesne. Nawet jeśli jakaś szkoła zapisze sobie coś takiego w statucie. Dlatego w takim przypadku dzwonimy do kuratorium i na policję i w asyście policjantów wyrywamy larwie sekretariatowej świadectwo z gardła.

Odpowiedz
avatar mesing
17 17

@Cysioland Aby na świadectwie były same pały ktoś musiał by sfałszować arkusz ocen z kilku lat nauki. Wątpię aby nauczyciel chciał się podłożyć specjalnie dla rady rodziców.

Odpowiedz
avatar Sine
9 9

Potrafi zrobić również dym, kiedy trzeba.

Odpowiedz
avatar krogulec
18 18

W następnym roku, kolejni maturzyści, będą deklaracje oddawać za potwierdzeniem odbioru.

Odpowiedz
avatar ferbie88
9 11

nie martw się, chyba w każdej szkole tak straszą :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

U nas tez tak mowili i faktycznie w jednym przypdku kolega musial sie pofatygowac po swiadectwo w pozniejszym terminie bo nie oddal ksiazek

Odpowiedz
avatar Kosz
9 15

Nie musiał. Chciał. Jakby nie chciał, to by wezwał policję. Bezprawne zatrzymanie dokumentu mogłoby szkołę drogo kosztować.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

Tak samo jak jego kradzież książek z biblioteki, więc nie wiem czy to taki dobry pomysł. :P

Odpowiedz
avatar Kosz
5 7

Ale jaka kradzież? Nie chodzi o to, że miał nie oddać książek. Chodzi o to, że jakiekolwiek zobowiązanie wobec kogoś nie uprawnia tego kogoś do zatrzymywania dokumentów. Aczkolwiek oczywiście to zobowiązanie nie znika. Czyli kolega obowiązek oddania książek jak najbardziej miał i szkoła miała pełne prawo domagać się ich zwrotu w terminie lub odszkodowania finansowego. Nie miała jednocześnie prawa do zatrzymania dokumentu. W skrócie, obiegówka jest po to, żeby Sekretariat nie musiał sam latać po terenie i sprawdzać do kogo wysyłać wezwania. Jej nie oddanie nie uprawnia jednak do zatrzymania dokumentów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

To jest takie niewinne straszenie, żebyście pozapłacali. Oczywiście, nie musicie.

Odpowiedz
avatar Lunnayenne
5 7

U mnie też w sekretaracie nie chcieli podpisać obiegówki, jeśli ktoś nie wpłacił tych dobrowolnych 70 zł. Uznaliśmy, że z tych pieniędzy nie mamy żadnego pożytku, bo musimy się składać nawet na papier dla nauczycieli, żeby mogli nam wydrukować sprawdziany. Masowo pisaliśmy podania o zwolnienie z tej opłaty. Wiem, nie musieliśmy. Ale byliśmy tak wściekli, że je napisaliśmy wyjątkowo starannie, estetycznie, poprawnie. I ustawiliśmy się w kolejkę pod sekretariatem. Nie każdemu to nie zaszkodziło - koleżance wychowawczyni obniżyła ocenę z zachowania, bo "podanie było nieestetyczne", czyli napisane ręcznie na papierze podaniowym (a koleżanka pisze wyjątkowo ładnie).

Odpowiedz
avatar Dominik86
2 2

wzywalbym policje - wymuszenie

Odpowiedz
avatar doktorek
5 5

Według prawa nie można wstrzymać Ci świadectwa nawet, jakbyś miała jakieś nieoddane książki itp.. Szkoły tak straszą, bo czasem uczniowie nie reagują na prośby. Wszyscy jednak wiedzą, że jak się uczeń nie ugnie to i tak mu świadectwo wydać będą musieli. Szkoła moze się ewentualnie tylko sądzić z Tobą o swoją własność (np. książki z biblioteki), ale nie spotkałem jeszcze szkoły, która chciałaby o książkę sprawę zakładać. Co do wpłat na radę rodziców tymbardziej szkoła nie ma prawa Cię zmuszać i nie może z tego powodu zatrzymać Ci świadectwa. Z drugiej strony pieniądze z rady rodziców pozwalają w obecnych czasach znacząco poprawić wyposażenie szkoły np. w sprzęt multimedialny itp.. Rodzice przyczyniają się do lepszych warunków edukacji swoich dzieci. Wiem, że to chore, bo jest wielu biednych rodziców, których nie stać na dopłacanie do edukacji (i w zasadzie z jakiej racji), ale przekazanie szkół samorzadom spowodowało, że samorządowcy upatrują szkoły jako instytucje, którym ciągle jeszcze można coś zabrać. Doszło do tego, że brakuje pieniędzy na kredę, pisaki, ksero, środki czystości. Bez pomocy rodziców wiele szkół nie mogłoby normalnie funkcjonować.

Odpowiedz
avatar Unelith
1 1

Hah, jasne. "Sprzęt multimedialny"? Chyba żartujesz. Jeśli jakikolwiek sprzęt multimedialny zakupi szkoła za te pieniądze to nowy laptop dla dyrektora. Ale żeby np. uszkodzoną klawiaturę w sali informatycznej wymienić to nikt nie pomyśli.

Odpowiedz
avatar Ciby
2 2

Tak jak poprzednicy pisali, szkoła nie ma prawa Ci nie wydać świadectwa. Świadectwo jest dokumentem, który należy do Ciebie a szkoła to tylko wydaje i nie ma prawa tego odmówić. Sam kończyłem liceum w zeszłym roku i też mnie straszyli tym że nie zapłaciłem na radę rodziców. Nawet wychowawczyni wręcz mnie prosiła żebym porozmawiał z rodzicami bo oni nie chcą płacić i jakie to jest złe. Po prostu powiedziałem, iż bezsensowne jest płacenie na to miesiąc przed końcem szkoły, te pieniądze wtedy nawet teoretycznie nie trafiłyby do nas. Obiegówkę zlałem bo dostaliśmy ją 3 dni przed końcem roku szkolnego gdzie już praktycznie nie mieliśmy lekcji i stwierdziłem z kilkoma kolegami, że nie będziemy jak idioci biegać po podpisy i jakoś świadectwo dostaliśmy a gdyby były jakieś problemy to telefon na policje i do kuratorium, a wtedy szkoła musiałaby się gęsto tłumaczyć z tego.

Odpowiedz
avatar Nera
-3 3

U mnie w klasie obiegówki ze 2 osoby oddały w dniu zakończenia roku a świadectwa dostały, wiec w sumie one niewiele znaczyły... Ale u mnie nie było słowa o pieniądzach na Radę Rodziców... była biblioteka... ścigała do ostatniego dnia (kolega zgubił książkę to od razu poszedł zapłacić, wykosztował się na całe 2,90zł i nie narzekał, bo przynajmniej konto miał czyste, i jakby nie patrzeć, nikogo nie okradł...), Śmieszne było, że podpisać się musiał wuefista, w sumie nie wiemy po co, bo sprzętów szkolnych ze szkoły nie wynosiliśmy :) U nas wychowawczyni ostrzegła, że nie wyda świadectwa niektórym osobą, po tym jak się dowiedziała że na zamówione kwiaty prawie połowa osób nie zapłaciła (a było to tak burżujskie 4 złote polskie) - żeby nie było, było ustalone że wszystkie klasy maturalne się składają by nie było na koniec cyrków że nie ma kwiatów dla dyrekcji i nauczycieli (no i już nie trzeba było indywidualnie ich kupować, a wiadomo że wtedy więcej kasy by na to poszło od każdego...). I żeby nie było że nie miała prawa, dzięki temu wszyscy zapłacili, a to był jedyny sposób by wyegzekwować środki na te głupie kwiaty, dodam poszło zamówienie na 500zł od wszystkich klas. Nauczycielka musiała za nich wyłożyć by osoby odpowiedzialne za zamówienie i przywiezienie kwiatów nie dokładały z własnej kieszeni tylko dlatego że "najlepsi kumple" po 3 latach nagle postanowili ich wydymać... bo tak 14x4 to już spora sumka... @rafe, jeśli chodzi o niemiłe wspomnienia, to ja na koniec zostałam nazwana złodziejką, tylko dlatego że próbowałam odzyskać buty z szatni.

Odpowiedz
avatar Ciby
2 4

Ja tam się nie dziwie, że ludzie nie chcieli się składać na kwiaty dla wszystkich nauczycieli. Bo i po co i za co? Pracą nauczycieli jest uczenie uczniów i nie rozumiem za co im te kwiatki dawać. Rozumiem, że czasami jest jakiś wyjątkowo fajny nauczyciel i wtedy można dać tego kwiatka w podzięce ale nie wszystkim. W mojej klasie dogadaliśmy się i daliśmy jednemu nauczycielowy flaszkę w podzięce i tyle, obowiązkiem pedagogów jest uczenie uczniów i za to dostają pieniądze i nie trzeba nic im w podzięce dawać.

Odpowiedz
avatar Draxi
0 0

Współczuję, problem z podpisem na obiegówce może być stresujący. Ja na szczęście miałem tylko kłopoty z wuefistą-ninja którego za cholerę nie można było znaleźć żeby się wpisał w rubryczkę "sprzęt sportowy" :D

Odpowiedz
avatar Fou
-2 2

U mnie była podobna przygoda z kartkami jakimiś od pielęgniarki. Jakoś pod koniec marca rozdała nam je pielęgniarka szkolna, i powiedziała, że do połowy kwietnia mamy zrobić sobie badania u lekarza rodzinnego, który ma się podpisać na tej kartce, no i je oddać z powrotem. Jeśli ktoś ich nie odda - nie dostanie świadectwa. Ja tam oddałam zaraz po tym, jak dostałam, bo po co przedłużać, ale znalazły się osoby, które oddały wczoraj, przed samym zakończeniem. Ale ja się pytam; jaki w tym sens? Okej, rozumiem, karteluszek ważny. No ale bez przesady! Podobnie z książkami z biblioteki - nie oddasz, nei dostaniesz świadectwa. Jakby to miało jakikolwiek sens.. U mnie koleżanka jedna przepisywała książkę na jakąś osobę z młodszej klasy, bo naprawdę by tego nie otrzymała... Żal.

Odpowiedz
avatar Ciby
3 5

Szkoła nie ma prawa nie wydać świadectwa. Muszą nie ważne czy zrobisz badania, ukradniesz 50 książek, czy nie wiadomo co jeszcze. Ja z kilkoma kolegami nie biegaliśmy z tymi obiegówkami i jakoś nic nam się nie stało. Większość nauczycieli jest mentalnie jeszcze w komunie i myślą, że ich słowo to nie podważalna prawda, a na szczęście czasy się zmieniły i prawo jako tako jest teraz respektowane a nie widzimisię jakiegoś urzędnika (wiem nie zawsze ale w szkole akurat jak ma się racje to nauczyciel nic nie poradzi).

Odpowiedz
avatar Fou
0 0

Nie wiem jak to z tym jest, bo wszyscy starali się to wszystko pooddawać, nawet w dzień zakończenia. Choć, swoją drogą, to właśnei trochę jest starodawne, że się tak wyrażę. Gdyby jeszcze nam wydawali te kartki zdrowia, to jeszcze rozumiem, musi być na zakończenie i te pe i te de. Ale okazuje się, że wszystko prawdopodobnie zostaje w gabinecie pielęgniarki, a co jej po tym, jak nas już nie ma, to ja nie wiem. Niestety utarło się już, że nauczyciel jest kopalnią wiedzy (tsaaa) a jego zdanie wyższe niemal od zdania dyrektora. I w mojej szkole jest, a właściwie było już kilku nauczycieli, którym podskoczyć nie dało rady, bo przecież najmądrzejsi. Szkoda słów :)

Odpowiedz
avatar MaestroS
1 1

Taka sytuacja nie ma prawa zaistnieć. Niech nikt nie traktuje tego poważnie. W razie problemów, proszę o kontakt.

Odpowiedz
avatar Gerciu
1 1

Ja na sugestię zapłacenia wybuchłem śmiechem, następnie byłem straszony że świadectwa nie dostane. Gorzej, że pani dyrektor mojego lo uznała że mi tego świadectwa nie wyda. Gorzej dla niej, bo koniec końców musiała wydać, a jeszcze jak się na tłumaczyła odpowiednim instytucjom ;)

Odpowiedz
avatar zyyzunia
0 0

Hoffmanowa? u nas też były cyrki w stylu jak ktoś nie oddał deklaracji to znaczy, że ma zapłacić bodaj 100 zł i się ze wszystkimi wykłócali, pamiętam, że dałam 20 i zasugerowałam kobiecie, żeby się odczepiła i z odpowiednią dla powagi sytuacją podpisała mi karteczkę.

Odpowiedz
avatar rafe
0 0

Nie, nie Hoffmanowa.

Odpowiedz
avatar domlap
0 0

szczerze powiedziawszy smiec mi sie chce z tej histori. czlowieku, wy i tak macie dobrze. u mnie skladka wynosila 100zl miesiecznie (zeby nie bylo, zadna prywaciara, a publiczna szkola), wiec te 200zl w ciagu roku to smieszne pieniadze, moi znajomi maja po 1700 do "zaplaty" i skonczyli, swiadectwa dostali itp.

Odpowiedz
avatar rafe
0 0

To, że w innej szkole dzieje się gorzej, nie oznacza, że w mojej starej problem znika. Poza tym dla mnie nie aż tak piekielne jest, kiedy ustala się, jaka kwota ma być wpłacona, tylko piekielne jest to, że daje się rodzicom możliwość zadecydowania, ile chcą wpłacić, a później te deklaracje znikają, jeśli nie są zadowalające.

Odpowiedz
Udostępnij