Mrrr, maturzyści ;)
Jakiś czas temu znajoma nauczycielka poprosiła mnie o pomoc jednej z jej podopiecznych – tegorocznej maturzystce, mającej spory problem z wypłodzeniem prezentacji maturalnej. Dla mnie bomba – nie narobię się, a zarobię na takim pilotowaniu. Dziewczyna z tego samego miasta, co ja, ale że chwilowo ciągnę dwa etaty (nie ma to jak wolontariat), to porozumiewałyśmy się internetowo.
W. była dziewuszką niesamowicie sympatyczną i grzeczną, jakkolwiek mało rozgarniętą. O jej nierozgarnięciu świadczy choćby drobna wymiana zdań:
W: To w takim razie wyśle mi pani te materiały i wytłumaczy przez mail, czy spotkamy się w realu?
Ja: Myślę, że druga opcja będzie lepsza i będziemy mogły od razu się rozliczyć.
W: A jaka jest druga opcja?
Cóż, jakoś poszło, dziewczyna starała się ogarniać, praca w toku. Poprawiłam jej bibliografię, pomogłam ułożyć konspekt (w sumie prawie sama go napisałam, zajęło mi to cały kwadrans...), potem dałam wskazówki co do pisania pracy. Ponieważ dziewczę wyraźnie sobie nie radziło, podesłałam jej jako wzór znalezioną w internecie pracę o podobnym (ale nie takim samym!) temacie i z kilkoma lekturami, które powtarzały się i w jej prezentacji. Dnia następnego dostałam maila treści w skrócie takiej:
"Ha ha ha, ale się nacięłaś, dzięki za prezentację lamusko, kasy nie zobaczysz".
Raz, że uderzył mnie ton maila, bo dotąd dziewczyna wykazywała się dużą kulturą osobistą, dwa – no błagam...
Moja odpowiedź, w której delikatnie podkreśliłam, że chyba nie przeczytała tej prezentacji i w sumie skoro ta praca z internetu, na inny temat i z innymi książkami niż w jej zaakceptowanym komisyjnie konspekcie, wystarczy, to dziękuję za współpracę i w sumie miło było odświeżyć sobie informacje ze studiów w ramach rozrywki – wywołała w dziewuszce lekką furię. Znowu w skrócie – zarzuciła mi oszustwo i chęć naciągnięcia, a poza tym: "pewnie nawet panie studiów nie skończyła, skoro z internetu przekleja!".
Na żądanie napisania prezentacji odpisałam już mniej delikatnie – spadaj na drzewo, znajdź sobie jelenia... I od tygodnia jest cisza.
Mam nadzieję, że znajoma nauczycielka poinformowana o zachowaniu protegowanej?!
OdpowiedzRazem się z tego śmiałyśmy :) Dziewczyna nie uczy się w jej szkole - koleżanka po prostu często daje korepetycję, a na tę pannę już nie miała czasu (albo siły) :)
OdpowiedzCiśnie mi się na usta: jaka krowa! Tyle, bo w zasadzie znam ten typ człowieka. A w zasadzie to bydła, jakby na to nie patrzeć.
OdpowiedzCzłowiek który wymyślił prezentacje maturalne powinien zgnić w więzieniu :D
OdpowiedzPotwierdzam. Za rok będę to pisał i już mi się ten fakt nie podoba. Strata czasu i nerwów.
OdpowiedzA człowiek, który nie jest w stanie poświęcić tych parunastu godzin na przygotowanie krótkiej wypowiedzi, powinien rozpoczynać nieobowiązkową edukację?
OdpowiedzCija, Nie zrozumiałeś. To system, który rodzi patologie takie jak ta opisana w historii. Niewielkim wysiłkiem intelektualnym, jak i finansowym można zapewnić sobie bardzo dobre wyniki. Pewnie właśnie tak postąpili minusujący, ale już kiedyś wspomniałem: w tym miejscu nieuctwo się ceni.
OdpowiedzNie zrozumiałaś, wybacz.
OdpowiedzLordShaper, System, jaki jest, każdy widzi. Mimo tylu "protestów" społeczeństwa, wciąż mamy na stołkach specjalistów śmieciowego sortu. Tutaj najbardziej przeraża mnie inna kwestia - wiem, że są ludzie, którzy wolą kupić prezentację niż zmarnować jeden wieczór... Laska mniej czasu by straciła, po prostu to pisząc niż szukając jelenia. Ale psiakrew, żeby wziąć gotowca i nawet nie sprawdzić samodzielnie, czy temat się zgadza? Litości :\
OdpowiedzCija fajna musiała być Twoja prezentacja maturalna jeżeli według Ciebie to kwestia jednego wieczoru. Ja aby wyczerpać temat przeczytałam z 20 książek autorów Afro- Amerykańskich plus kilka lektur, które na siłę musiałam wcisnąć, bo trzeba i dogłębnie zanalizowałam temat- na pewno nie zajęło to jednego wieczoru. Ale cóż, pewnie "sfrajerzyłam się", bo przecież można sobie kupić za stówkę, albo skopiować z neta.
OdpowiedzProtestuję. Umiejętność publicznej wypowiedzi jest niezbędna.
OdpowiedzBardzo mi przykro, ale nie da się przygotować sensownej prezentacji maturalnej w 1 wieczór. I zgadzam się co do tego, że jest bez sensu, ponieważ jest dość pracochłonna i stresująca, a koniec końców i tak wynik z niej nigdzie się nie liczy, trzeba tylko wycisnąć minimum te 6/20 punktów.
OdpowiedzNikt nikomu nie każe nic pisać :) Jeśli ktoś czuje się pewnie w swoim temacie, zna go bardzo dobrze i zna książki/filmy, które tam stosuje to żaden problem. No chyba, że wybiera się temat który w ogóle nie interesuje danej osoby albo na prawdę wymaga nie wiadomo jakich lektur i filmów. Poza tym tak jak vezdohan powiedział - umiejętność słownej wypowiedzi i publicznego przedstawienia tematu jest niezbędna.
OdpowiedzDraxi - da się napisać dobrą prezentacje maturalną w jeden wieczór. Ja napisałam, w dodatku na dzień przed prezentacją i dostałam 20/20. Nie liczę oczywiście czasu na przeczytanie lektur i przygotowanie konspektu, ale jak ktoś wybiera temat zgodny z zainteresowaniami oraz ciekawy, nie sprawi mu to dużej trudności. Do tej pory pamiętam swoją prezentację, a minęły już 4 lata :D
Odpowiedz@Blackmoon - po co aż tyle? Założę się, że 9/10 zagadnień z tych pozycji nawet się nie pojawiło na prezentacji. Ja miałem 3 książki (których nie liczę do czasu przygotowywania prezentacji bo przeczytałem je wcześniej dla przyjemności), z 12 pozycji w literaturze przedmiotu (z czego 4 nie w ogóle nie było na prezentacji bo nie starczyło mi na nie czasu a nie było w związku z nimi żadnych pytań). 2 godziny na dojazd i powrót z biblioteki, ze 4 godziny w bibliotece, 0,5 godziny na konsultacje z polonistką w sprawie poprawnego napisania bibliografii, godzinę na ułożenie wszystkiego i z godzinę na próby wygłaszania. 9,5 godziny w ciągu kilku miesięcy + czytanie książek. W połączeniu z nietypowym podejściem do tematu (dla komisji jest to pewien relaks po kolejnej prezentacji z romantyzmu czy z innych oklepanych rzeczy), wyborem tematu do którego mogłem dobrać lubiane przeze mnie książki i minimalną uwagą na lekcjach polskiego w liceum dało to 100% z matury ustnej. Matura ustna to banalna rzecz. Ile informacji przez te 15 czy 20 minut można przekazać? Na 100% jeden wieczór może nie starczyć, ale 3 czy 4 dla przeciętnie inteligentnego człowieka już tak. A jeśli ktoś ma problem z ułożeniem kilkunastominutowej prezentacji to niestety nie wiem, co robił całe liceum i czy w ogóle się do niego nadawał. Mówi to były uczeń profilu mat-fiz, który zawsze lekcje języka polskiego traktował jako zło konieczne.
OdpowiedzNiepotrzebnie mówiłaś jej że to nie jest praca na jej temat - znacznie zabawniej byłoby gdyby dowiedziała się tego dopiero stojąc przed komisją.
OdpowiedzDokładnie o tym samym pomyślałam :)
OdpowiedzNa szczęscie to chyba przedostatni rok tych cyrkowych prezentacji. I tak większość kupowała gotowe, wraz z bibliografią i kuła na pamięć papuzim sposobem. Co ciekawe, o procederze wiedzieli wszyscy i to od wielu lat. Tylko kochany MEN wykazał się refleksem szachisty, ale i tak, że w ogóle się wykazał. Żeby było jasne: nie piję w komentarzu do Autorki bo ona nie pisała gotowca a jedynie chciała kierować i doradzać.
OdpowiedzW sumie zawsze się zastanawiałam, po co komu te gotowce? Z czasów pisania swojej matury pamiętam, że stworzenie prezentacji zajęło mi tak z półtorej godziny łącznie. Gdy regularnie dawałam korepetycje, wystarczyło, że dzieciak przeczytał lektury (albo miał o nich i temacie choćby blade pojęcie) i w dwa spotkania prezentacja z konspektem były gotowe. Ot, czasy się zmieniły...
OdpowiedzNaprawdę dziwię się czytając takie komentarze, ja prawie półtorej godziny robiłem konspekt, a porównując ze znajomymi to i tak było szybko o.O
Odpowiedzrozwiązaniem jest zarządzenie ogólnopolskiego systemu grupującego "zaliczone" już prace i szczegółowe sprawozdanie z tworzenia takiej pracy, a nie wprowadzanie debilnych pytań zamiast prezentacji... no wybaczcie, jako pierwszy rocznik z nową reformą wolałabym, żeby było po staremu
Odpowiedz@Leme w jaki sposób chcesz "grupować" zaliczone już prace? Przecież prezentacja maturalna nie jest formą pisemną (przynajmniej moja nie była). Faktycznie ustny polski w tej formie to bardzo lajtowa sprawa. Mi cała ta zabawa z prezentacją zajęła popołudnie w bibliotece i ze 2 godziny w domu. Dużo zależy oczywiście od wybranego tematu i jakiejś tam umiejętności wypowiadania się, ale mimo wszystko ciężko mi pojąć ludzi, którzy płacą za wykonanie prezentacji. Zwyczajnie szkoda by mi było pieniędzy na coś, co można zrobić tak małym nakładem czasu i sił.
OdpowiedzWg mnie powinno się powrócić do starego sposobu sprawdzania wiedzy na maturze ustnej z języka polskiego, czyli pytań ze wszystkiego ;)
OdpowiedzJak ktoś woli pytania to idzie na olimpiadę, tam jest praca pisemna a potem właśnie pytania :D
OdpowiedzDraxi - jeśli ktoś pisze na temat, który zna i lubi (jak w moim przypadku było), to konspekt powstawał w kilkanaście minut :)
OdpowiedzNa cwaniaka zawsze znajdzie się większy cwaniak. (oczywiście w tej historii na plus) :) Zresztą chyba ustny z polaka w maturze był najłatwiejszy w przygotowaniu.
OdpowiedzCwaniactwo kwitnie w narodzie. I jak ma być dobrze?
OdpowiedzA po co jej wyjaśniłaś?:> Trzeba było idiotkę zostawić. Przynajmniej miałaby (jakąś)nauczkę...
OdpowiedzNo, niezła kulturka dziewczęcia. Ale pragnę się przyczepić: była dziewuszką niesamowicie sympatyczną i grzeczną, jakkolwiek mało rozgarniętą. Nie nie nie. Nie jakkolwiek, lecz: ACZKOLWIEK
Odpowiedz