Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chyba muszę zmienić pracę, bo coś często mi ostatnio nerwy puszczają. Kilka…

Chyba muszę zmienić pracę, bo coś często mi ostatnio nerwy puszczają. Kilka sytuacji z ostatniego tygodnia, czyli jak umilić życie kasjerce z monopolowego. Rozmowy odbywają się przez okienko, przy zamkniętych drzwiach.
[J]a
[K]lienci

1.
Tak się niefortunnie stało, że zepsuł się nam terminal do płatności kartą. Przy okienku informuję więc każdego klienta, o braku możliwości zapłacenia kartą, coby się nie nalatać bez sensu, jeśli ktoś ma przy sobie tylko kartę.
Przyszła para, gdzieś tak pod pięćdziesiątkę, pani zamawia zakupy. Podaje mi butelki po piwie na wymianę, ja informuję, że tylko gotówka. Pani kiwa głową. Zabieram butelki, lecę po piwo, nabijam na kasę, wracam do okienka, podaję kwotę do zapłaty. Pani podaje mi kartę...
J - Przykro mi, ale nie zapłaci pani kartą.
K - Jak to?
J - Tak jak już mówiłam, terminal jest zepsuty, przyjmujemy tylko gotówkę.
K - (chwila zastanowienia) To ja chcę oddać te butelki co pani zabrała.
Odwracam się i idę zrobić zwrot. Trzy kroki od okienka słyszę, jak pani zwraca się do swojego towarzysza:
K - Pie*dolona ku*wa, co za sklep!
Robię w tył zwrot i podchodzę do okienka.
J - Skoro jestem pie*doloną ku*wą, to bez paragonu żadnego zwrotu nie przyjmę.
K - Co? Ja żadnego paragonu nie mam, nie noszę takich pierdół! Masz mi przyjąć te butelki!
J - W takim razie butelek nie przyjmę.
Poszłam po te butelki, żeby jej je oddać. W czasie tych kilkunastu sekund pani puściła piękną wiązankę na temat mój, mojej rodziny, reszty pracowników i szefostwa sklepu i pewnie gdybym tak szybko nie przyniosła tych butelek, to by zaczęła obrażać kamienicę i chodnik. Zakończyła świętym zaklęciem, koszmarem wszystkich sprzedawców;) :
K - Więcej tu nie przyjdę!
J - Bardzo się cieszymy, jutro urządzimy z tej okazji imprezę.
Zawinęła butelki i poszła. Co dziwne, towarzysz cały czas milczał.

2.
Przychodzi dwóch gości, jeden "lekko rozmiękczony", drugi trzeźwy. Ten rozmiękczony, śpiewnym głosem:
K - Piiieewoo...
I rzuca we mnie banknotem 10zł, który upada po mojej stronie drzwi.
J - O, coś chyba panu spadło. Ale ja tego podnosić nie będę, schylać się nie mogę. A piwa nie sprzedam, bo jest pan nietrzeźwy.
I się odwracam. Pan bez promili przeprasza za kolegę, karci go, ostatecznie pan rozmiękczony też przeprasza i całe zajście kończy się pozytywnie. Podając klientom piwo, wspominam inną, bardzo podobną sytuację, kiedy facet, po zwróceniu mu uwagi na takie zachowanie, nie uznał za stosowne mnie przeprosić, wolał pokrzyczeć i powyzywać. W ramach wydawania reszty rzuciłam w niego garścią bilonu...

3.
K(już po zakupach) - Masz tu kosz na śmieci?
J - Owszem.
K - Wyrzuć mi to.(podaje mi papierek)
J - (biorę od niego papierek) Wiesz chociaż, jak mam na imię, że mi tak na ty walisz?
K - A spie*dalaj!
J - I nawzajem!
Co też uczynił.

Chyba się starzeję, kiedyś takie akcje w pracy spływały po mnie jak po kaczce, ignorowałam, a teraz się wnerwiam i jakaś taka pyskata się zrobiłam.

sklepy

by Poecilotheria
Dodaj nowy komentarz
avatar hejter
1 39

ja rozumiem, że klienci są chamscy, ale to chyba nie znaczy, że Ty też masz taka być

Odpowiedz
avatar Natalonka
7 25

A dlaczego nie? Ona tylko jest wobec nich taka, jacy oni są wobec Niej. `Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie` ; D

Odpowiedz
avatar hejter
2 34

bo kulturalna i inteligentna osoba tak się nie zachowuje

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 15

Ludzka cierpliwość ma ograniczone pokłady. Lepiej się czasem odgryźć, niż dusić w sobie napięcie, a potem na starość mieć problemy z sercem.

Odpowiedz
avatar Xune
3 5

Inteligentna osoba dopasowuje styl wypowiedzi do odbiorcy! Dyskutując o mechanice kwantowej z profesorem fizyki będzie używać innego języka, niż gadając z chamskim, bezczelnym i klnącym idiotą :O

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 32

Ja mogę zrozumieć, że są chamscy klienci, ale z twojego podejścia wnioskuję, że albo masz takie niesamowite szczęście, że jeszcze nikt na ciebie nie wniósł skargi, albo szefu cię lubi, jest mega-wyrozumiały i dał ci wolną rękę do odszczekiwania się. Sorki, ale w dzisiejszych czasach za takie odzywki w stosunku do klientów się po prostu płaci swoją posadą.

Odpowiedz
avatar KiniaIrl
6 30

Zgadzam sie w stu procentach! Ty jestes w pracy i niestety na tym stanowisku nie mozesz sobie pozawalac na taka bezczelnosc! Na miejscu twojego szefa dawno bym cie zwolnila. Ja rozumiem, ze klienci sa chamscy i potrafia podniesc cisnienie (sama pracuje na podobnym stanowisku), ale nie wyobrazam sobie, by sie znizac do ich poziomu.

Odpowiedz
avatar sylwia
14 28

@KiniaIrl - sprzedawca to nie jet niewolnik którego można bezkarnie opluć i poniżać. Ma swoją godność tak jak każdy inny człowiek. Za wyzywanie od "pie*dolonej ku*wy" można teoretycznie pozwać do sądu. Jeśli klienci nauczą się, że można robić w sklepie co się chce, to zachwile nasrają na środek podłogi.

Odpowiedz
avatar KiniaIrl
7 17

@Sylwia - zgadzam sie, ze nie jest niewolnikiem, ale troche poziomu prosze! rzucanie w klienta monetami, albo odgryzanie sie to nie jest sposob. Im wiecej sie pyskuje do klienta, tym wieksza szansa na bezsensowna 'wymiane argumentow', ktora moga uslyszec tez inni kliecni. Mysle ze Autorka sie minela z powolaniem, bo chyba nie nadaje sie do obslugi klienta.

Odpowiedz
avatar Demrok_Uapiezdzielu
5 9

Oj dajcie już spokój z tym "chamstwem". Sama jestem bardzo wyczulona na zachowanie sprzedawców, ale na litość boską, klient to nie jest jakaś królowa angielska czy książę Liechtensteinu, żeby na każde świństwo z jego strony reagować sztucznym uśmiechem, a sprzedawca to nie jakiś sprzęt czy mebel, żeby się na nim wyżywać. Czasem trzeba chama ustawić do pionu.

Odpowiedz
avatar LittleShiloh
17 35

Ech, Piekielniki... Jak na mnie wydarła japę klientka i się rozkleiłam tom niedorajda, bo wykląć trzeba było. Jak dziewczyna nie daje sobie wejść na głowę to ją teraz wszyscy zakrzyczcie. Plebiscyt na piekielnego piekielnych czy ki diabeł..? (edycja)do KiniaIrl: Kinia, tylko z takim elementem sobie kulturalnie nie podyskutujesz na argumenty. Do monopolowego nie przychodzą same damy po buteleczkę ginu ani sami mili panowie bo szkocką i cafe creme ze Skandynawii. Do każdego człowieka trzeba mówić w jego języku, tak, żeby zrozumiał. Zgadzam się, że troszkę autorkę poniosło, ale nie powieszę na niej psów

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 kwietnia 2013 o 10:33

avatar KiniaIrl
-3 27

Mylisz pojecia, jest roznica miedzy nie pozwoleniem wejsc sobie na glowe a zwykla pyskowka

Odpowiedz
avatar KiniaIrl
-3 11

Nie twierdze, ze trzeba z nimi dyskutowac:)Mozna byc stanowczym i jednoczesnie kuturalnym. Mowie tylko z wlasnego doswiadczenia - ja bylabym bezrobotna, gdybym pozwalala sobie na takie zachowanie.

Odpowiedz
avatar carollline
-3 9

A czy ktoś na autorce psy wiesza? Nie, każdy wyraża tylko opinię, że autorka przesadziła na podstawie napisanej wyżej historyjki. Jeśli nie wiesz co oznacza wieszać na kimś psy to proszę: Wieszać na kimś psy «obmawiać, oczerniać, szkalować kogoś; odsądzać kogoś od czci i wiary, potępiać» Czy ktoś tutaj szkaluje, oczernia, obmawia albo potępia autorkę? Nie, każdy tylko wyraża swoją opinię na temat jej zachowania, które z punktu widzenia większości osób będzie naganne.

Odpowiedz
avatar garga_mel
0 4

Tyle, że LittleShiloh nie napisała, że ktoś wiesza na autorce psy - tylko, że sama tego nie zrobi - skoro już mamy być drobiazgowi. Natomiast nawet gdyby, zostało już o autorce napisane, że: -kulturalna i inteligentna osoba tak się nie zachowuje -pozwala sobie na taką bezczelność! -zniża się do poziomu chamów -nie nadaje się do swojej pracy Zasugerowane, że: -jest chamska -pyskuje do klientów -powinna stracić pracę/zostać zwolniona Też nie jestem fanką rzucania w kogoś monetami, nie do końca sobie wyobrażam jak tego dokonać przez "okienko". Sądzę, że po prostu wylądowały te pieniądze na półeczce, nie na kliencie. Poza tą jedną sytuacją wszystkie świadczą o próbie zachowania godności, gdy Cię opluwają. Może się mylę, proszę jednak w takim razie o przykłady lepszego wyjścia z każdej przytoczonych sytuacji.

Odpowiedz
avatar jeery22
-1 5

klient pusci skargę i wylatujesz z roboty,

Odpowiedz
avatar Kumbak
12 12

Już widzę jak szef się przejmuje skargą pana menela, który trzeźwy to jest tylko wtedy jak jest chory. Już pomijam ten drobny fakt, że często w takich sklepach to właściciel stoi za ladą i wie z czym się muszą jego pracownicy użerać.

Odpowiedz
avatar carollline
-3 11

Kumbak, jest takie powiedzenie: co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie. Więc co wolno właścicielowi to nie pracownikowi. Jeśli właściciel będzie niemiły to straci klientów i będzie to wyłącznie jego wina, jeśli straci klientów przez pracownika to wyrozumiały może nie być. Poza tym, czy autorka napisała, że to menele byli w stosunku do niej nieuprzejmi? Czasami nawet inteligentni, majętni ludzie nie mają za grosz kultury, a od takich klientów skarga z pewnością zostanie rozpatrzona.

Odpowiedz
avatar Kumbak
4 6

Jak ci się nie podoba obsługa w jakimś sklepie, to po prostu idziesz do innego, w końcu mamy wolny rynek. W niektórych sklepach obsługa jest dość... specyficzna właśnie ze względu na klientów i pisanie skarg na nią to zawracanie Wisły kijem.

Odpowiedz
avatar Bastet
9 15

Wg mnie - bardzo dobrze reagujesz. Niby co tu jest takiego chamskiego? Nie przyjęcie butelek bez paragonu? życzenia "nawzajem" tego, czego klient jej życzy? Jak ma możliwość reagowania niezadowoleniem na barbarzyńskie zachowania - to bardzo dobrze - i dla niej i dla innych. Bo może te typy przy następnej okazji choć trochę pomyślą i pohamują.

Odpowiedz
avatar LittleShiloh
4 8

Dobrze, że niektórym na komunie mama kupiła słownik:D Mnie też:) Wieszać na kimś psy znaczy również: mówić o kimś źle, potępiać (tu: zachowanie)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-1 15

Widzę, że autorka urodziła się o jakieś 30 lat za późno. Kiedyś, w czasach, gdy w sklepach spożywczych był ocet, musztarda, solone masło w gigantycznych bryłach, a na eksponowanym miejscu stał słój z wrzucanmi doń fragmentami kartek na żywność, do kierowniczki zwracano się per "królowo". I kierowniczka zachowywała się jak królowa - skinięciem ręki odsyłała natrętów precz, albo w swej łasce wydzielała im pożądane dobra. Każdy odprawiony z kwitkiem klął na "królową", ale nigdy prosto w królewskie oblicze, zawsze miętosił przekleństwo konspiracyjnym szeptem. W końcu jutro też tu przyjdzie po kawałek chabaniny, a podpaść "królowej" oznaczało dymanie do spożywczaka całe 2 kilometry dalej. Rozumiem, że autorce czasem nerwy puszczają, ale prawda jest taka, że to ten żul pośrednio wypłaca jej pensję. Nie wiem jak wygądają jej relacje z właścicielem sklepu, niemniej pewnego dnia może się okazać, że rzeczywiście część klientów "pójdzie gdzieś indziej" i trzeba będzie ograniczyć liczbę pracowników.

Odpowiedz
avatar Kawohoiliczka
0 10

A ja tu wcale nie widzę chamskiego zachowania z strony sprzedawcy, przecież nie zmieszała nikogo z błotem, nie opluła, nie pobiła ani nic nie zrobiła. To jest normalne,że butelki do zwrotu tylko z paragonem, chyba,że chamskim jest żyć nawzajem, czego wymaga kultura, kiedy ktoś Tobie czegoś życzy. Niestety co raz więcej społeczeństwa zachowuje się w sposób chamski jeśli wchodzi do sklepu,lekarza, na pocztę, bo skoro jest klientem to jemu można wszystko bo on płaci, bo on jest starszy, czy po prostu bo tak.

Odpowiedz
avatar cicikowo
4 4

Współczuję Ci, ze musisz się użerać z takim mentalnym bydłem. Naprawdę. Sama z handlem mam do czynienia od lat wielu i wiem, że klienci są coraz..nie wiem, jak to określić...gorsi? Przychodzą czasem sfrustrowani, bo szef nawrzeszczał, mechanik samochodowy oszukał itp. i chcą się wyżyć. Szefowi nie skoczy, ale do darcia paszczy na np. panią w sklepie pierwszy. Złudne poczucie bycia władcą wszechświata. Ja tylko nie rozumiem, dlaczego sprzedawca ma to znosić. Jego humorami nikt się nie przejmuje. I jak czytam wypowiedzi tutaj, to tak sobie po cichutku marzę, żeby było u nas jak w takiej utopijnej sieci restauracyjnej (niestety, nie w Polsce). Jak klient się awanturuje, robi problemy i jest chamski, zostaje po prostu wyproszony. Ponieważ nie jest klientem, o którego warto walczyć. Jego kasa (najczęściej nie najwyższa) nie zrekompensuje zepsutej atmosfery w knajpie, tego, ze inni klienci musieli znosić jego fochy a obsługa ma najczęściej skwaszony humor (tak, wiem, że kelnerzy powinni się uśmiechać mimo wszystko i być mili ale przychodzi moment, kiedy po starciu z takim bydłem już się nie chce). Myślę, że mamy prawo oczekiwać w sklepie, urzędzie, szalecie miejskim kultury i obsługi na najwyższym poziomie, ale kurcze, nie dajmy się zwariować i dajmy coś od siebie...

Odpowiedz
avatar MadDog
5 7

"Czwarty grosz dla księdza - w parafii nędza - w nocnym z alkoholem sprzedaje wredna jędza!" (-; Szczerze, to wcale Ci się nie dziwię, i popieram. Jak przychodzi takie jeden z drugim i zachowuje się jak totalne bydło, to nie ma co wkoło niego skakać i się uśmiechać; trochę szacunku do siebie mieć trzeba. A taki dureń jak wytrzeźwieje, to i tak połowy nie będzie pamiętał.

Odpowiedz
Udostępnij