Po wczorajszym spotkaniu ze znajomymi, postanowiłam dodać kompilację przypadków piekielnie śmiesznej ignorancji. Byłam uczestnikiem większości sytuacji, które opiszę, ale będzie też kilka "kwiatków" od moich znajomych.
Zanim zacznę, dodam tylko, że wszyscy bohaterowie historii to ludzie grubo po dwudziestym roku życia, na co dzień, w większości, normalnie funkcjonujący i lubiani w towarzystwie, pochodzący z różnych krajów.
1. FRYTKI
-To wy robicie frytki w domu? Jak???
-Normalnie... Z ziemniaków!
-Ale frytek się nie robi z ziemniaków!
-To skąd się biorą?
-No... Z zamrażarki w markecie chyba, nie?
2. PARÓWKA
-Co Ty robisz z tą parówką?
-No bo jakaś twarda jest i nie mogę ugryźć!
-To jest folia... Ty jadłeś kiedykolwiek parówkę???
-Jadłem, ale była już bez tej folii...
-Aha...
-To co ja mam zrobić???
-Nie wiem, może spróbuj wycisnąć?
Tu następuje próba wyciśnięcia parówki z flaka i facepalm obecnych.
3. CUKIER
W kinie:
-Co zrobiłaś z cukrem?
-Włożyłam w dziurę na kubek razem z herbatą.
-To wsyp od razu!
-Po co? jest gorącą, jeszcze się poparzę...
-Ale tak się rozpuści!
-Jak?? W saszetce?
-No, skarmelizuje się!!!
Następnie ma miejsce próba "ratowania" cukru w efekcie której część herbaty rozlewa się, na szczęście nie na mnie ;)
4. HERBATA, MCDONALD'S
-Skandal!
-Co się stało?
-Zamówiłem herbatę, a dali mi samą wodę!
-Tu obok masz torebkę z herbatą...
-To ja zapłaciłem za herbatę i sam mam sobie ją zrobić?
-Tak, w ten sposób naciągnie Ci tyle ile chcesz i będziesz miał taką jak lubisz, a nie za mocną czy za słabą...
-Ja nadal uważam, że to nie na miejscu żeby klient sobie sam parzył!
5. JAJKA
-Po co sypiesz sól do jajek?
-Bo wtedy mniej będą się obijały o garnek i nie popękają.
-Ale czemu aż łyżkę???
-Wiesz to jest jednak duży garnek i sporo wody...
-Ale one będą niejadalne całkiem! Naciągną soli!
-Jak??? Przez skorupkę??
-No bo ona ma takie mikro otworki!
Oczywiście następuje atak na garnek i wylanie zawartości do zlewu, nie muszę mówić jak się to skończyło dla surowych jajek, prawda?
6. TEMPERATURA WRZENIA - NOWA TEORIA
-Woda Ci się gotuje.
-Słyszę...
Po ok minucie:
-Nadal się gotuje... Weź wyłącz bo gwiżdże!
-Jeszcze nie, musi być bardziej gorąca!
-Ale już "bulgocze"!
-Ale jeszcze musi tak ze 3 minutki! Bo będzie za zimna i herbata się nie zaparzy!
-Ty wiesz co to jest temperatura wrzenia???
-Nie jestem jakimś ignorantem! Oczywiście, że tak!
-No chyba jednak nie...
Jeżeli się spodoba, to mam tez część drugą!
Takie tam... ;)
Ile było punktów historii? Sześć. Ile padło facepalm'ów? Też sześć.
OdpowiedzPlusów też masz sześć, więc nie mogę dać siódmego, bo popsuję.
OdpowiedzAle akurat z jajkami znajomy/a miał/a rację... Za wikipedią: "Skorupka posiada dużo tzw. porów, przez które do wnętrza jaja przenika tlen atmosferyczny i wydostaje się na zewnątrz dwutlenek węgla, powstały podczas przebiegu procesów życiowych zarodka". Widać to podczas gotowania - z otworków wydostają się drobne bąbelki. Ale oczywiście posolenie wody w trakcie gotowania im nie zaszkodzi ;)
OdpowiedzW historii z jajkami kto był piekielny, głupi? Bo najpierw mi sie wydaje że ten potem tamten... Tan co solił czy fan mikrootworków?
OdpowiedzJednak że woda nie przedostanie się przez te otworki, przynajmniej dopóki nie będzie ona pod wysokim ciśnieniem :D Pewnie ktoś się przyczepi "ale przecież woda jest nieściśliwa, więc nie może być pod ciśnieniem, ty [słuchacz jedynego słusznego radia ocenzurował to niegodne słowo]!!!!!!". Z góry odpowiadam: "A słyszałeś np. o podnośnikach hydraulicznych?" :p
OdpowiedzMoim zdaniem o tym co i w którą stronę przenika przez skorupkę podczas gotowania jajka decyduje ciśnienie osmotyczne.
OdpowiedzByło już to. W wersji z amerykańską dziewczyną.
OdpowiedzTo znaczy które konkretnie było? Bo w to, ze wszystkie 6, nie uwierzę...
OdpowiedzNo właśnie o to chodzi, że wszystkie te punkty były :) A zapamiętałam szczególnie - bo frytki też były na pierwszym miejscu ;) A wyliczankę kończyła temperatura wrzenia..
Odpowiedz@kattebush jeśli chodzi o tą historię http://piekielni.pl/31492 to chyba słabo ją zapamiętałeś. Zabawna historia, na plus. ;)
OdpowiedzCzyli jest kolejna jeszcze historia :)
OdpowiedzKattebush, nie trolluj proszę, bo jest to praktycznie nie możliwe... Byłam świadkiem 5 z 6 sytuacji i o ile jeszcze jestem w stanie uwierzyć, że komuś mogły się również przydarzyć, to w to, że jednej i tej samej osobie nie wierzę. Że nie wspomnę o tym, że mając pewność, że nie są to "fejki", nie sądzę żeby ktoś opisał wszystko w tej samej kolejności co ja...
OdpowiedzLudzie mnie zadziwiaja! Jak to mowi Ferdek KiepskiŁ "sa na tym swiecie rzeczy, o ktorych nawet fizjologom sie nie snilo" Jednak dobre sa te historyjki, czekam na wiecej. Pozdrawiam.
OdpowiedzDawaj następne;)
OdpowiedzZ tymi frytkami to sama byłam świadkiem jak dziewczyna była zaskoczona, że można sobie samemu w domu zrobić frytki z ziemniaków. Moja koleżanka nie wiedziała jak wygląda roślina ziemniaka, choć pochodzimy z małej miejscowości, z gminy miejsko-wiejskiej, gdzie jest dużo pół uprawnych. A dziś obserwowałam konkurs międzyszkolny dla uczniów klas 2 i 3 szkoły podstawowej z wiedzy ogólnej i dzieci nie wiedziały kto naprawia buty... ani nie umiały wymienić drzew owocowych. A większość tych dzieci mieszka na wsi, mają domy, ogrody, drzewa w nich rosnące.... moja kuzynka x lat temu gdy spędzałyśmy wakacje u rodziny na prawdziwej polskiej wsi to nie chciała pić mleka od krowy, bo mleko to tylko z kartonu, które w sklepie się kupuje ( tamto mleko nie jest od krowy chyba to od sprzedawczyni)i nie chciała jeść jajek od kury, które zresztą razem zbierałyśmy...
OdpowiedzZa to w szkole na lekcjach biologii nauczą się, dlaczego euglena zielona jest na pograniczu świata roślinnego i zwierzęcego, i co to jest reticulum endoplazmatyczne ;] ...Ale czemu rodzice im nie przekażą paru podstawowych informacji, to już całkiem nie rozumiem.
Odpowiedz@Naa: "No ja mam uczyć dziecko? To szkoła jest od tego!"
OdpowiedzKumbak, jak ci szkoła nauczy dziecko to dopiero będzie głąb!
OdpowiedzMam 21 lat i nigdy w zyciu nie pilem mleka od krowy i raczej bym nie wypil. Mleko znam tylko z kartonu lub z butelki 2% lub 3,2%. Z tego co wiem, zawartosc tluszczu w mleku od krowy jest wieksza i jest ono bardziej geste. Nie wiem tez jak wyglada roslina ziemniaka. Po prostu zostalismy zupelnie inaczej wychowani. Nigdy nie bylem na wsi, nie mam tam zadnej rodziny, nie widzialem na zywo swini. Wiem, ze przetworzone jedzenie nie jest tak zdrowe jak to wiejskie, ale tak po prostu zostalem przyzwyczajony od urodzenia.
Odpowiedz@blizzarder: gęstsze od tego w kartonu? Jako, że piję głównie wiejskie (nawet teraz piję kawę do połowy wypełnioną takim mlekiem, co prawda wczorajszym, więc pewnie się domyślacie, że śmietana już zdjęta) twierdzę: Nie jest :).
OdpowiedzCo dosypana soli przy gotowaniu jajek to zawsze to uważałem za lekkie voodoo :( - zawsze przy czymś takim mi pękały. Od zawsze posługuję się naukową wiedzą (biologia&fizyka) i przekłuwam skorupkę od grubszego końca. Niema ciśnienia w przestrzeni powietrznej -> jajko samo nie pęka, a nawet jak skorupka pęknie to białko nie jest wyciskane do wody :) Polecam
OdpowiedzMi nie pękają, ale na pekające jajka jest jeszcze jeden sposób, kilka kropel octu- zapach owszem jest ale z pękniętego jaka nie wypłynie nic, bo kontakt z gorącą wodą i octem zenie białko, które będzie barierą dla reszty jajka w skorupce.
OdpowiedzJa znam wersję, że sól dosypuje się do wody aby łatwiej obierać jajka ze skorupki.
OdpowiedzSól w dużym stężeniu również ścina wypływające białko. Przy solidnie osolonej wodzie można ugotować nawet popękane jajka. Osobiście stosuję obie metody(sól i nakłucie komory powietrznej) i jest ok.
Odpowiedz@scr - teoria może i słuszna, ale ma braki praktyczne: Białko ścina się już w temp. 55-60 stopni więc teoretycznie sam wrzątek powinien wystarczyć a niewielka objętość kwasu octowego (czystego! spożywczy ma tylko 3%) nie wpływa znacząco na ścinanie się białka. Dodatkowo nie usuwasz główniej przyczyny wypływania białka czyli wzrostu ciśnienia w komorze powietrznej jajka, a to właśnie ono jest odpowiedzialne za wypływ białka.
OdpowiedzMuszę się przyznać, że ja sól sypię bo od dziecka, jak tylko brałam się za gotowania jajek słyszałam od mamy: "Tylko soli nasyp bo popęka!" W połączeniu z innymi "zabiegami". które stosuje sól działa... Zazwyczaj... :D Ja dorobiłam sobie teorię, że słona woda ma większą wyporność więc jajko podczas gotowania nie "tańcuje" po dnie więc szanse, że się rozbije są mniejsze :D
Odpowiedz@sytuacja 6 TEORETYCZNIE. Jak gotujesz wodę to wytwarza się para, której część ucieka, a reszta gromadzi się w czajniku, zwiększając ciśnienie. Jak zwiększasz ciśnienie, to w czajniku podwyższa się temperatura wrzenia. Warto również wspomnieć o zjawisku przegrzanej cieczy, ale tu nie ma to zastosowania. TEORETYCZNIE miał on rację co do podnoszenia temperatury, ale praktycznie zmiany w czajniku są niewielkie i nie wpływają na herbatę. Do tego herbaty nie należy zalewać wrzątkiem, a wodą o temperaturze 50-95C w zależności od typu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 kwietnia 2013 o 16:13
Dokładnie, w czajniku pod wpływem zmiany ciśnienia (przede wszystkim delty ciśnienia) temperatura zmieni się góra o jeden stopień. Poza tym jakby tak liczyć to należy wziąć również ciśnienie atmosferyczne pod uwagę i przeliczyć różnicę ciśnień wewnątrz i zewnątrz oraz stosunek delty ciśnienia wewnątrz do ciśnienia atmosferycznego. ^^ W rezultacie w domowych warunkach wychodzi i tak na to, że powinniśmy zignorować to wszystko.
OdpowiedzDłuższe gotowanie wody nie sprawi, że będzie ona "bardziej ugotowana", ale ma wpływ na jej inną cechę. Tą cechą jest tzw. twardość przemijająca. Powodują ją wodorowęglany wapnia i magnezu, które są rozpuszczone w wodzie. Pod wpływem temperatury wodorowęglany rozkładają się z wytworzeniem słabo rozpuszczalnych węglanów, które to osadzają się jako tzw. kamień kotłowy. O ile picie wody mineralnej jest wskazane, to smak herbaty czy kawy zaparzonej na twardej wodzie nie każdemu musi odpowiadać. Z tego powodu wskazane jest nieco dłuższe gotowanie wody przeznaczonej do spożycia. Oczywiście nie łudzę się, że osobnik z tej historii miał jakiekolwiek pojęcie o twardości wody, niemniej nieświadomie stosował prawidłową procedurę.
Odpowiedzdawaj dalej :)
OdpowiedzZnałam faceta (około 30 lat) który nie wiedział że (cytuje gościa) "te czarne kulki w bigosie na które trzeba uważać żeby nie rozgryść bo są ostre" to jest właśnie pieprz, czyli to samo co stoi na stole obok soli tylko w formie mielonej.
OdpowiedzU mnie w domu do bigosu dodawało się przyprawy o polskiej nazwie "ziele angielskie", po łacinie Pimenta dioica. Co prawda jej nazwa w języku angielskim to "pieprz jamajski", ale roślina ta formalnie nie jest pieprzem.
OdpowiedzDobra sztuczka: wszystkie przyprawy, których nie mamy ochoty znajdować w bigosie, wrzucamy do maleńkiego garnuszka i zagotowujemy pod przykryciem z odrobiną wody. Zostawiamy pod przykryciem do wystygnięcia, zlewamy do drugiego garnuszka, przyprawy zalewamy drugą wodą, i znów gotujemy, tym razem dłużej. Tak 3-4 razy. Wywar dodajemy do zimnego bigosu przed ostatnim gotowaniem. Smakuje identycznie, a na ma pieprzu, liści laurowych i goździków, które trzeszczałyby nam w zębach.
OdpowiedzPrzecież te wszystkie "czarne kulki" są właśnie najsmaczniejsze! Nie wiem po co je wywalać.
Odpowiedztacy ludzie naprawdę istnieją?
OdpowiedzCytując Chmielewską pytaną o "Lesia": Jeszcze jak!
OdpowiedzTak, istnieją i będzie ich coraz więcej. W Wielkiej Brytanii według oficjalnych badań jedna trzecia dzieci w wieku 8-14 lat nie ma pojęcia że frytki robi się z ziemniaków oraz że mleko w sklepie pochodzi od krowy. Niedługo w Polsce będziemy mieli tak samo...
OdpowiedzJa wierzę, że to może być prawda. Mój były współlokator, jedynak który miał wszystko od zawsze podawane na tacy, nie umiał sobie naleśnika zwinąć w rulonik, bo "mama zawsze przynosiła mu zwinięte" ;D
OdpowiedzA jak było naprawdę? Czy ta historia nie jest przypadkiem zmyślona?
OdpowiedzAd. 6 Co za ignorant zalewa herbatę wrzątkiem?
Odpowiedzzielonej z pewnością nie zalewa się wrzątkiem
OdpowiedzPoczułam się ignorantką, bo swoją poranną zieloną herbatę z granatem zalewam codziennie wrzącą wodą (tzn. nie posiadam od jakiegoś czasu czajnika, wodę w kubku gotuję więc w mikrofali i potem wrzucam torebkę herbaty) i szczerze to smakuje całkiem dobrze.
OdpowiedzA czym zalewa się herbatę jeśli nie wrzątkiem?
Odpowiedz@eRkaZet Zalewa się wodą o temperaturze od ok. 50 do ok. 90 stopni Celsjusza (w zależności od rodzaju i gatunku). Tak robią ludzie pijący herbatę, a nie jakieś brunatne popłuczyny po starej ścierce.
Odpowiedz@Mirame, uważaj z tym gotowaniem w mikrofali, możesz się niemiło zdziwić. http://pl.wikipedia.org/wiki/Ciecz_przegrzana
OdpowiedzTa akcja z podgrzewaniem wody wcale nie jest taka jednostkowa, znam osobiście ludzi którzy podgrzewali wrzątek, żeby woda lub zupa się dobrze (szybciej) ugotowała. A fizyka? w podstawówce coś tam było... ale panie teraz są inne czasy :)
OdpowiedzMoja koleżanka (Polka) gotowała wodę 15 min, bo uważała, że dopiero po takim czasie będzie przegotowana. Najlepsze jest, że taki nawyk wypracowała w niej mama- z wykształcenia chemik :)
OdpowiedzTo nie jest wcale nieuzasadnione. Polecam kupić paczkę 100 gazików niejałowych i przeczytać jak się je wyjaławia (info na opakowaniu). O ile dobrze pamiętam trzeba było traktować je wodą o temperaturze ok 120C przez 20 min. (temperatury nie pamiętam dokładnie, ale czas tak). Więc aby pozbyć się żyjątek z wody należy ją gotować długo, co nie zmienia faktu, że człowiek jest przystosowany do picia niesterylnej wody i sterylizowanie jej nie ma sensu.
OdpowiedzGotowanie w garze to nie jest jałowienie tylko pasteryzacja. Jałowienie przeprowadza się w autoklawach. Ugotowanie czegokolwiek, nawet bardzo dobrze, nie ubija form przetrwalnikowych bakterii, które po ochłodzeniu radośnie się rozwiną i namnożą.
OdpowiedzHistoria przypomniała mi koleżankę lat 32 w momencie opisywanego wydarzenia (dodam, że Polka mieszkająca w Polsce),która nie mogła się nadziwić, że bitą śmietanę można zrobić ze ... śmietany 30% :) ona zawsze używała mleka i fixu do bitej śmietany ... jestem od niej 10 lat młodsza i pytałam czy jej mama nigdy nie robiła bitej śmietany w czasach gdy nie było tych proszków ? odpowiedź brzmiała:nie, nigdy nie robiła...
OdpowiedzTylko gdzie teraz dostać śmietanę? Jak ja czasem czytam składy(!) śmietan sprzedawanych sklepach to mi się włos jeży na głowie...
OdpowiedzOdnosząc się do wypowiedzi Autre o bitej śmietanie - jest tu ktoś, kto wyczuwa obecność chemii właśnie w takiej pseudo-śmietanie, robionej z mleka i dodatku?
OdpowiedzTak, aż "szczypie" w ustach
OdpowiedzDawaj śmiało, jakich nacji przedstawiciele mają takie poglądy!
Odpowiedzhmm, za młodych czasów moja mama miała koleżankę, która była wielce zdziwiona, że ziemniaki przed gotowaniem się obiera, ewentualnie myje...tak wrzuciła do gotowania ziemniaki prosto z pola i była wielce zbulwersowana, że woda jest czarna...ta sama koleżanka chciała odcedzać makaron podobnie jak robi się to z ziemniakami...
OdpowiedzAle o co chodzi z odcedzaniem? Ja sama odcedzam ziemniaki i makaron w ten sam sposób - uchylam pokrywę garnka odrobinkę i przechylam, żeby wylała się woda. Wynika to głównie z tego, że nie chce mi się szukac sitka a i jest szybciej :)
OdpowiedzZ tym gotowaniem nieobranych ziemniaków to nie jest wcale głupi pomysł, bo większość wartościowych substancji znajduje się tuż pod skórką i obierając ziemniaki wyrzucamy do śmieci większość z nich. Z ugotowanego ziemniaka skórka bardzo łatwo schodzi. Oczywiście do garnka wkładamy ziemniaki które są wcześniej SOLIDNIE UMYTE!
OdpowiedzMirame - nigdy nie gotujesz makaronu "nitki"? Chciałbym zobaczyć jak małą szczelinę robisz odchylając pokrywkę, że Ci taki makaron nie ucieknie :D
Odpowiedz@bukimi - uwierz mi, lenistwo siłą rzeczy uczy sprytu :) Owszem, gotuję spaghetti czasami i też z pokrywką daję radę :)
OdpowiedzRany boskie, gdyby nie informacja na początku o wieku tych osób, myślałabym, że to jakieś dzieciaki i do tego niepełnosprawne psychicznie.
OdpowiedzWitam To chyba ci sami ludzie ,co namalowali fioletową krowęw podstawówce-kiedy pani kazała namalować to szlachetne zwierzę....
OdpowiedzJak wygląda Szwajcaria? Niebieskie niebo, białe góry, zielone łąki i fioletowe krówki :)
Odpowiedz"idiots, idiots everywhere..." btw. "prawdziwych frytek", to w domu nie zrobisz, co najwyżej smażone ziemniaki. Do frytek potrzebna jest specjalna odmiana ziemniaków i wielokrotnie przechodzony olej ;-p ]:->
OdpowiedzDawaj druga część :)
OdpowiedzA ja wkładam jajka do bardzo zimnej wody i powoli podgrzewam. Nie pękają :)
OdpowiedzNie wierzę, że tacy debile istnieją - no ku**a nie wierzę...
OdpowiedzOglądałem wczoraj filmiki, na których typ jakiś zadawał proste pytania gimnazjalistom wychodzącym z egzaminu... i cóż.... nie ma już dla mnie głupoty, która nie może zaistnieć. Uwierzę w każdą.
OdpowiedzPoproszę więcej ;)
Odpowiedzad 2. w UK kupisz parówki bez folii tzn. folia jest - jedna dla dziesięciu sztuk). Innych nie kupisz, chyba, że na polskiej półce. Przy pozostałych punktach - facepalm takiego walnęłam, że aż prawie echo się poniosło.
OdpowiedzCo do skorpek to z tego co czytałam, sól faktycznie przenika - mimo to przy jednej łyżce jajka nie byłbyby za słone:)
OdpowiedzDlatego pytam o narodowość autorów takich zapytań, ponieważ razu pewnego ktoś tu pisał o jednym Holendrze, co np. zaczął nosić różaniec na szyi.
Odpowiedz