Nighty opisała kilka dni temu swoją babcię - fanatyczkę.
Ja idąc tym tropem postanowiłam opisać swoją babcię. Babcia w Boga wierzy, aczkolwiek w kościele pojawia się jedynie na Wielkanoc i Boże Narodzenie. A dlaczego? Odpowiedź poniżej.
Było to z 10 lat temu. Do babci przyszedł duszpasterz, z wizytą z okazji kolędy. Nie byle kto, bo sam proboszcz. Wiadomo święcenie, pogadanka i tak dalej.
Przy końcu wizyty Babcia wręczyła mu kopertę. I w tym miejscu, zamiast spodziewanego "Bóg zapłać", ksiądz kopertę przy niej otwiera i znajduje w niej 10 pln. Powód wręczenia takiej kwoty był prosty: Babcia przed emeryturą. Ale odwiedzający ani myślał tak to zostawić. Bezpardonowo spytał: CO?! Tylko tyle?!
...że babcia nerwowa jest, księdza, równie bezpardonowo, wyprosiła i zapowiedziała, iż póki proboszcz w parafii się nie zmieni, ona do kościoła się nie wybierze.
Słowa dotrzymała.
księża
czy babcia do kościoła chodzi dla księdza, czy dla boga?
OdpowiedzChialem to napisać. I komu w końcu babcia robi na złość? Chyba tylko sobie. Zadem ksiądz by nie zmienił mojego postrzegania Boga, bo ksiądz to tylko człowiek a nie alfa i omega, i jakiś życiowy drogowskaz. Co najgorsze dużo młodych ludzi odchodzi od wiary myśląc jak ta babcia, jakby nie mieli własnego rozumu. Aczkolwiek starszy człowiek może mieć swoje dziwactwa i przekonania, ale młodzi, którzy rezygnują z kościoła bo przeczytali na kwejku że przeciez każdy ksiądz to pedofil, pazera na hajs itp nie rokują dobrze :( Widac, jak łatwo wyprac młodym ludziom mózg :( Niepokojące.
OdpowiedzA babcia zrezygnowala z wiary, czy chodzenia do kosciola? Mnie tylko dziwi, ze nie poszla do sasiedniej parafii.
Odpowiedz@Jacobs - zadem to komukolwiek cokolwiek jest trudno zmienić.
OdpowiedzZupełnie jak w tej sytuacji-wyrywasz jakiś błąd z całej wypowiedzi i ignorujesz całość. Typowe dla ludzi których opisałem-nie skupiają się na całym Kościele, wierze, ale na pojedynczych księżach, którzy zbłądzili.
OdpowiedzHamuj piętą @Jacobs i wrzuć na luz. Nie przeczę, że twoje przejęzyczenie skojarzyło mi się z twoją orientacją, z którą przecież się nie kryjesz i dało to ciekawy, freudowski efekt, ale oskarżaniem mnie, że wyssane z palca piekielne historyjki uprzedzają mnie do księży, wiary czy Kościoła trafiłeś kulą w płot.
OdpowiedzNo to po co chodzi w Boże Narodzenie i Wielkanoc? Poza tym nuuudy, panie, nuuuuuuudyyyy...
OdpowiedzNudziarzowi zawsze nudno
Odpowiedz@Jacobs - jeśli ciebie 1286 opowiastka o tym, jak ksiądz na kolędzie zażyczył grubszej koperty przyprawia cię o dreszczyk emocji, to podziwiam.
Odpowiedzliczyłeś? faktycznie musi Ci być nudno ;)
OdpowiedzJa bym powiedział temu klesze "nie podoba się, to oddaj bo mi się przyda i spieprzaj dziadu" ;).
Odpowiedzale byś mu dogadał!
OdpowiedzA znasz coś takiego, jak ironia?
Odpowiedza Ty? bo dokładnie tego zabiegu użyłem.
OdpowiedzNo to 1:1 ;)
OdpowiedzNo jak chodziła do kościoła ze względu na proboszcza to pogratulować wiary.
OdpowiedzA ja myślę, że z Bogiem to się można wszędzie porozumieć. Niekoniecznie w kościele. Mnie tam nie potrzeba pośredników.
OdpowiedzWiara katolicka zakłada, że do kościoła chodzić trza i koniec kropka. Jeśli uważasz, że z Bogiem możesz się porozumiewać w domu, to nie jesteś prawdziwą katoliczką.
OdpowiedzOczywiście, że nie jestem. Co nie znaczy, że nie wierzę w Boga.
OdpowiedzKsiądz Tischner powiedział kiedyś, że nie zna nikogo, kto utraciłby wiarę po przeczytaniu dzieł Marksa. Za to zna wielu, którzy od wiary odeszli po rozmowie z własnym proboszczem.
Odpowiedz@Monikamaria, istnieje również możliwość "nie jesteś dobrą katoliczką". Nigdzie nie jest powiedziane, że tylko dobry katolik, to prawdziwy katolik :)
OdpowiedzMonikamaria, po raz kolejny wypisujesz glupoty nie majace pokrycia z rzeczywistoscia. Z Bogiem mozesz porozumiewac sie wszedzie. I taka jest prawda. Natomaist miejscem szczegolnym jest kosciol, zwlaszcza w czasie Najswietszej Eucharystii popularnie zwanej msza, kiedy to dokonuje sie Przeistoczenie. Sakrament ten traktowany jest jako szczegolnie istotny, jako ustanowiony przez Jezusa slowamia "to czyncie na moja pamiatke" i dlatego tez tak waznym jest uczeszzczanie na msze. Niemniej uczeszczanie na msze nie wyklucza mozliwosci rozmowy z Bogiem gdziekolwiek.
OdpowiedzgNisza za to ty po raz kolejny udowadniasz, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem i wkładasz mi w usta słowa, których nie powiedziałam.wiara katolicka zakłada, że do kościoła trzeba chodzić, a porozumiewanie się z Bogiem w domu uczestnictwa we mszy świętej nie zastąpi.
OdpowiedzHm.. problem w tym, ze w pierwszym komentarzu napisalas co innego. Nie wydaje mi sie, aby : "iara katolicka zakłada, że do kościoła chodzić trza i koniec kropka. Jeśli uważasz, że z Bogiem możesz się porozumiewać w domu, to nie jesteś prawdziwą katoliczką. " bylo rownoznaczne z: "wiara katolicka zakłada, że do kościoła trzeba chodzić, a porozumiewanie się z Bogiem w domu uczestnictwa we mszy świętej nie zastąpi." Z druga Twoja wypowiedzia sie zgadzam, jednakze pierwsza wyraza tresc inna.
OdpowiedzNisza, być może zabrzmiało to nieprecyzyjnie. Natomiast tekst pt.znowu głupoty nie mające pokrycia z rzeczywistością jest nie na miejscu, gdyż dyskusja, której tyczy się ten komentarz nie była dyskusją naukową, w której jest tylko jedna racja, ale dyskusją na tematy moralne, w której z załozenia każdy ma prawo do swojego zdania.
OdpowiedzMozemy wiec zgodzic sie co do tego,ze nie dopecycowalas swej wypowiedzi, okej. Niemniej - wybacz, ale nie masz racji. Ty nie opisywalas swojego zdania ani tez swoich pogladow i opinii, a pisalas o zasadach Kosciola: "Wiara katolicka zakłada..". I w tym momencie wybacz - ale napisalas rzecz nieprawdziwa i na dodatek w sposob nieco pejoratywny. Takze slowo "glupoty" maja odniesienie do rzeczywistosci. Moze faktycznie nie naleza do obojetnych i nienacechowanych znaczeniowo, niemniej - denerwuje mnie, gdy ludzie nie majacy pojecia o zasadach Kosciola (tutaj juz nie odnosze sie do Ciebie, a ogolnie) wypisuja rozne bzdury i banialuki na temat stanowiska KK odnosnie wielu spraw - aborcji, seksu, czy jakiejkolwiek innych. Okej, KK - a raczej ludzie go tworzacy- nie jest idealny, ale nie demonizujmy. A jezeli piszemu o pogladach i stanowisku, pasowaloby wiedziec, jak one wygladaja w rzeczywistosci, a nie co "Jasiu ateista mowil Tadziowi antyklerykalowi" i co krazy wsrod przeciwnikow KK jak bzdurne argumenty antykoscielne. Troche rzetelnosci i uczciwosci, nawet w stosunku do tego, z czym sie nie zgadzamy.
OdpowiedzNisza, ja zacytowałam Twój tekst, pt. znowu prawisz głupoty, bo był odniesieniem do innej dyskusji, w której sie ze mną nie zgadzałaś (stąd zapewne użyłaś słów po raz kolejny). Co do reszty Twojej wypowiedzi to sie zgadzam,jeśli ktoś wierzy lub nie wierzy, to przynajmniej powinien wiedzieć, dlaczego.
OdpowiedzCiesze sie zatem,ze doszlysmy do porozmienia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzI ja również :)
OdpowiedzNa złość księdzu popełnia co tydzień grzech ciężki?
OdpowiedzTo nie jest ciężki grzech, może uczestniczyć we mszy, oglądając transmisję telewizyjną :P A jeśli ma do wyboru iść do kościoła osobiście, i wkurzać się, przypominając sobie chciwość proboszcza, albo nie iść, i spokojnie się pomodlić, to dobrze wybrała.
OdpowiedzZa posrednictwem srodkow masowego przekazu msza "liczy sie" tylko w przypadku, jezel wierny nie ma mozliwosci uczestniczyc inaczej - a wiec tyczy sie to osob starszych, chorych, niedoleznych. Foch na proboszcza jest raczej srednia wymowka... Zamiast wkurzac sie na chciwosc proboszcza moze pomodlic sie za niego i za to, aby sie poprawil. Pewno, ze trudno to czynic, kiedy czlowiek na kogos sie wkurza ale taka modlitwa jest tym wiecej warta.
OdpowiedzFoch na proboszcza to wymówka niezbyt dobra. Ale wkurzenie tak wielkie, że uniemożliwia pielęgnowanie w sobie uczyć i zalet, stosownych dla chrześcijanina - już lepsza. Co gorsze: modlić się w spokoju w domu, czy chodzić do kościoła, i podsycać w sobie (choć nie celowo) złość, jeden z grzechów głównych?
OdpowiedzNaa - a widzisz, na tym miedzy innymi polega bycie katolikiem, aby pracowac nad czyms takim i nie pozwolic, aby na wiare wplyw mialo czyjes zachowanie. I wybacz, ale dla mnie nie jest to nadal dobra wymowka - do kosciola ide sie pomodlic, a nie spotkac z ksiedzem. Oczywiscie rozumiem, ze mozna nie lubic proboszcza, ale to mozna probowac nad soba i swoja zloscia pracowac. Choc moze jestem idealistka... Jesli jest wieksza parafia, mozna isc na msze z innym ksiedzem Choc oczywiscie nie wiem, jaka sytuacja jest w parafii babci, wiec nie odnosze tego do powyzszej historii, zeby nie bylo ;)
OdpowiedzOwszem, powinna pracować nad sobą. Wcale nie twierdzę, że nie można zachować się lepiej. Jednak jeśli zachowuje się najlepiej, jak potrafi, i pielęgnuje swoją postawę chrześcijańską tak, jak umie, to już bym jej nie potępiała. Nie każdy jest święty.
OdpowiedzBrawo, babcia :)
OdpowiedzSkoro chodzi w święta to słowa jednak nie dotrzymała.
Odpowiedz"Przynajmniej raz do roku komunię świętą przyjmować". No, to tu już ustąpiła, żeby być w porządku :]
OdpowiedzCzyli przestrzega jednej zasady katolicyzmu, a drugiej już nie? Faktycznie, jest w porządku, jak trza!
OdpowiedzMnie tam ganz egal czy babcia zasad przestrzega czy nie. Historia zawiera błąd logiczny i tylko do tego się odnoszę.
OdpowiedzOdpowiadałem do Naa, nie do Ciebie. Twoje zdanie akurat poparłem mówiąc że jednak nie jest w porządku :)
OdpowiedzA kto przestrzega wszystkich zasad katolicyzmu? Dużo takich znasz?
OdpowiedzHmm... katolicy? Nie można być katolikiem w 40, ani w 70, ani w 99%. Można mieć jakieś załamania w wierze, np czasowo nie chodzić do kościoła lub nie przyjmować komunii, ale jeśli ktoś podejmuje decyzje że nie będzie tego robił stale- powinien zastanowić się co wpisuje w rubryczce "wyznanie".
OdpowiedzTa babcia nie robi tego stale, tylko tak długo, jak długo będzie w parafii ten proboszcz. A on jest wyjątkowo długo, zazwyczaj wymienia się księży częściej. Pewnie się tego nie spodziewała.
OdpowiedzJa nie rozumiem czegos innego: babcia do takiego glaba nie chce chodzic i dobrze. Ale skoro wiara ma dla niej znaczenie, dlaczego nie chodzi/dojezdza gdzies indziej? W Polsce kosciolow jest sporo, emeryci od ktoregos tam roku zycia bilety maja darmo...
OdpowiedzCzasem sąsiednia parafia jest kilka kilometrów dalej. W moim przypadku na jakiejś zapadłej wsi. Nigdzie nie jest powiedziane, że babcia mieszka w dużym mieście, gdzie jest kilka kościołów i komunikacja miejska.
OdpowiedzSerio? Babcia przez 10 lat nie miała czasu ani możliwości żeby opracować sobie dojazd do sąsiedniej parafii? Nie dogadała się z sąsiadem który też jest obrażony na proboszcza i dojeżdża do innej parafii? Nie ma roweru żeby na nim pojechać? PKS w niedzielę w ogóle nie jeździ? (To wszystko przy założeniu że rzeczywiście mieszka na zapadłej wsi, a nie w mieście o co najmniej dwóch parafiach, i jest tak zapiekła w nienawiści do proboszcza że wyje do księżyca na sam jego widok - bo to że go nie lubi, to żadne wytłumaczenie; nie dla proboszcza chodzi na mszę, jak już wcześniej zauważono). Zresztą, czy babcia zrobiła cokolwiek żeby ksiądz rzeczywiście zmienił parafię? Np. napisała do kurii o tym wydarzeniu, które tak ją odrzuciło? Już nie będę nawet wspominał o tym, że tymczasem ksiądz mógł kompletnie zmienić swoje zachowanie, a babcia nawet się o tym nie dowiedziała, a samo przeniesienie do innej parafii mogło w nim nic nie zmienić, więc cała ta szopka ze strony babci kompletnie bez sensu...
OdpowiedzOdpowiadając z grubsza na powyższe komentarze: -najbliższa parafia jest jakieś 7 kilometrów dalej -nie wiem, jaki układ z proboszczem mają sąsiedzi -babcia, jako osoba starsza i słabego zdrowia, na rowerze nie jeździ -autobusami też ciężko jej się turlać -mało mnie obchodzi, jaką babcia jest katoliczką i dla kogo chodzi do kościoła. Uważam, że drogich piekielnych też nie powinno. W końcu wiara to chyba sprawa osobista. -warto dodać, że babcia, jako osoba nerwowa i zawzięta, przez kilka jeszcze pomniejszych sytuacji generalnie zraziła się do księży. I tak bywa.
OdpowiedzChciałam powiedzieć, że po przeczytaniu Waszych komentarzy pojawił się w mojej głowie pewien problem. Mówią one, że wiara w Boga=bycie katolikiem, a żeby być katolikiem trzeba wypełniać różne zobowiązania. Jeśli się ich nie wypełnia to znaczy, że nie jest się (dobrym, czy też prawdziwym) katolikiem, co z kolei równa się temu, iż nie wierzy się w Boga. No i stąd mój problem. Jak już powiedziałam, do tej pory uważałam, że nie jestem katolikiem, aczkolwiek w Boga wierzę, a teraz już nie wiem, czy jednak jestem katolikiem(złym), czy jednak nie wierzę w Boga? Poprawcie mnie, jeśli się mylę.
OdpowiedzWiara w Boga nie jest tożsama z byciem katolikiem. Jeśli ktoś deklaruje się jako nie-katolik, nie zgadza sie z nauką Kościoła, ale w Boga wierzy, to jest to jego indywidualna sprawa. Natomiast irytujące jest, gdy ktoś uważa się za katolika, a zasad przestrzega tak, jak mu wygodnie. Albo się bierze religię taką, jaka jest, albo się nie bierze i wierzy w cos innego albo w nic. Każdy ma swój rozum i wybiera to, co uważa.
OdpowiedzW historii napisałam: Babcia w Boga wierzy, nie zaś: Babcia jest katolikiem.
OdpowiedzAle skoro chodziła do koscioła i przyjmowała księdza, wniosek nasuwał się sam.
OdpowiedzPewnie masz rację. Ale trzeba jeszcze zwrócić uwagę na pewną rzecz: ja mam Internet, dostęp do informacji, dostęp do różnych ludzi. Moi rodzice nic mi nie narzucali, nie wpajali, pozwolili mi samej zorientować się w świecie, również w świecie wiary. Przedwojenne roczniki (bo z takiego jest moja babcia), a nawet i te późniejsze często nie miały takiej możliwości. I być może nie widzą innego wyjścia, niż kościół katolicki.
OdpowiedzBabcia wierzyła w Boga, czy księdza proboszcza?
Odpowiedz