Jak już wspominałem w swych historiach, jestem motorniczym. Mała historia o pasażerach i skargach.
1. Pewnego dnia dostałem niesamowicie poważną skargę. Pani najwyraźniej niezadowolona z mej jazdy, postanowiła rzec kilka słów na temat stylu w jakim prowadzę tramwaj. W swej skardze ujęła iż motorniczy dnia tego i tego, o godzinie tej i tej, jechał jak wariat bo tramwaj cały się trząsł i nie sposób było usiedzieć. Dodatkowo rozmawiał przez telefon! Przyznam, zaskoczony byłem, bo nie przywykłem do bycia piratem szynowym, bo po co? Nigdy również nie praktykowałem rozmowy przez telefon, nawet prowadząc samochód. Powodem "telepania" tramwaju były oczywiście nierówne tory z którymi, ku zaskoczeniu niektórych, nie mam jak walczyć! A telefon? Do dzisiaj nie wiem skąd to stwierdzenie ale zapewne wynika to z jakiejś ludzkiej złośliwości. Napisałem wyjaśnienie ale niewiele pomogło. Przecież to niesamowita okazja żeby ukrócić mi godziny. W efekcie czego straciłem 10 godzin pracy*.
* Gwoli wyjaśnienia, jeśli miałem przepracowane 180 godzin zapłacą mi jak za 170 godzin.
2. Bo tramwaj się spóźnił 20 minut! Byłoby to zrozumiałe gdyby nie fakt, że tak naprawdę to pasażer się spóźnił, a nie ja. Warto czasami dobrze ustawić zegarek :) Skarga wyjaśniona.
3. Bo automat z biletami nie działa! Rozumiem i ubolewam nad tym, jednak z tym to raczej do techników. Nie jestem specem od automatów, więc raczej nie nosze przy sobie zestawu reanimacyjnego do automatów ażeby naprawić to cholerne ustrojstwo, które psuje się przynajmniej raz na miesiąc.
4. Motorniczy był zapewne pijany, bo mówił dziwnie! Nawet nie wiem jak to skomentować. Mówił "dziwnie" bo akurat w tym dniu lekko się przeziębił. Dodam tylko, że codziennie przed pracą dmucham. Jeśli coś wydmucham to mogę szukać miejsca na ławeczce z Panem Stasiem spod dwójki, co od dwóch dekad siedzi na lewej rencie.
Tak to niestety już jest... Papier skargowy przyjmuje wszystko. A klient, mimo, ze męski narzad rozrodczy, to ma zawsze racje.
Odpowiedz"2. Bo tramwaj się spóźnił 20minut! Byłoby to zrozumiale gdyby nie fakt, że tak naprawdę to pasażer się spóźnił a nie ja." Ujmę to tak - w trakcie studiów mieszkałam w różnych miejscach, w tym jeden raz w pobliżu pętli tramwajowej i jeden w pobliżu autobusowej. Owe "pasażer się spóźnił" wyglądało tak, że autobus/tramwaj podjeżdża na pętle 2-3 minuty po czasie, po czym motorniczy/kierowca stwierdza że nie opłaca mu się wyjeżdżać bo ma opóźnienie (owe 2-3 minuty) i że wyjedzie kolejnym kursem (za pół godziny). Czasami wprost komunikuje to pasażerom, czasami po prostu zamyka się i zajmuje swoimi sprawami. Więc to nie pasażer się spóźnia (ten czeka pół godziny na zimnie, spóźniając się do pracy i szkoły przez lenia za kierownicą) tylko motorniczy się leni, korzystając z tego że na telefon do skarg nigdy nie da się dodzwonić.
OdpowiedzSoraja, nie bądź piekielna. To, że zdarzają się oszukujący motorniczowie/kierowcy, nijak się ma do aktualnej historii. A postawy roszczeniowe klientów/ pasażerów/pacjentów zdarzają się częściej, niż postawy olewackie usługodawców, więc dla mnie prawdopodobniejsze jest, że to opowiadający historię ma rację ...
OdpowiedzNie kapuje tego, ze jako kare za skarge, ukrocono tobie godziny pracy o 10? Jakim to prawem? Nie zgadza sie, ze klient ma ZAWSZE racje (przynajmniej w Niemczech). Tutaj on musi udowodnic prawdziwosc swojego twierdzenia, a nie pieprzyc trzy po trzy, bo mu sie cos ubzduralo. Wprost odwrotnie, pracodawca ma obowiazek chronic i bronic swoich pracownikow przed NIEUZASADNIONYMI atakami i zazaleniami. A zawsze mozna zwrocic sie o pomoc do, majacej duze i szerokie uprawnienia, rady zakladowej (tzw."Betriebsrat"), ktora mozna wybrac w kazdej firmie z minimum 5 stalymi pracownikami.
OdpowiedzTylko, że historia opowiedziana przez autora wydarzyła się w Polsce. Nie mamy niemieckiej mentalności. To, co piszesz, powinno być wykorzystywane także w u nas, ale cóż, nieprędko się to zmieni. Być może są firmy, które patrzą na kwestię skarg tak jak Niemcy. Ale ich jest jak na lekarstwo.
OdpowiedzNie można zapłacić za 170 godzin, jeżeli ktoś przepracował 180 godzin. Co najwyżej można potrącić premię. Sądzę, że autor jednak rozmawiał przez telefon, ponieważ nie można nawet premii potrącić z powodu bzdurnego, niczym nie potwierdzonego zarzutu.
Odpowiedz@zenda - Oj, nie miałeś Ty do czynienia z nadzorem ruchu w MPK :>
OdpowiedzA ja mam takie pytanie. Jak działa monitoring w tramwajach? Tzn jak długo przechowywany jest materiał nagrany przez kamery? Nie dało się w żaden sposób wygrać tego? No chyba że akurat w twoim tramwaju nie było wtedy kamer...
OdpowiedzXWJ, ale miałam do czynienia z prawem pracy.
Odpowiedzzendra- chyba tylko w teorii, bo w praktyce w Polsce pracodawca może dokładnie wszystko.
OdpowiedzRhantus, w prywatnej firmie tak, ale nie w samorządowej ze związkami zawodowymi. Jeden donos, przyjeżdża kontrola z PIP, i jak się kierownictwo wytłumaczy, że facet ma podpisane 180 h pracy, a zapłacone za 170? Standardowo mandat dla kierownika wynosi od 500 zł do 1000 zł za taki numer.
OdpowiedzA mnie osobiście rozwaliło zdanie ---> " ... codziennie przed pracą dmucham." :D
OdpowiedzA w tramwajach nie ma kamer (pytam, bo nie mam z nimi styczności)? Chyba najlepsze zabezpieczenie pasażera i motorniczego kwestii skarg.
Odpowiedzczasem są, ale w nie wszystkich, zwłaszcza w starszych nie ma.
OdpowiedzBo widzisz Tromwaju, Pani, która usiedzieć aż nie mogła(taa, chyba żeby nie napisać skargi), nie zna zupełnie specyfiki Twojej pracy. Jak większość. Tyle, że większość się ze skargami nie pcha. Cóż z tego, skoro mniejszość wystarczy, byś za jej niemożebność w powstrzymaniu konieczności dokopania każdemu, kto w jej mniemaniu ważył się zbrukać jej majestat, płacił darmowymi godzinami pracy...
OdpowiedzCo do picia robie w obsłudze klienta. Dwa lata temu chorowałem na grypę, a jako góra nie uznaje L-4 chodziłem taki do roboty. Naczytałem się że czosnek leczy takie dolegliwości więc się najadłem dzień wcześniej, dołożyłem jeszcze rano mimo mycia zebów ma się ,,specyficzny" zapach (jak przepity menel). No i przychodzi klientka, rodem od pługu oderwana,patrzy i mówi do męża niby szeptem (tiaaa nie slyszałem bo stała odemnie cały metr) -ale gościu przepity. A ja tylko się czosnku najadłem :-D
OdpowiedzNajbardziej piekielne, że Ci pensję obcięli za nic...
OdpowiedzRzeczywiście piekielnie, ale spróbuj też zrozumieć drugą stronę - kilka razy zdarzyło mi się jechać autobusem/tramwajem, gdzie motorniczy rozmawiał beztrosko przez telefon (nie, nie na głośnomówiącym), raz zdarzyło mi się też jechać z takim który "jechał jak wariat" - po deszczu, starym Ikarusem, ewidentnie nie wyrabiał przy hamowaniu na przystankach. Z kolei co do sytuacji drugiej, zdarzyło mi się mieszkać dosłownie 2 minuty od przystanku autobusowego, więc wychodziłam z domu tuż przed planowym odjazdem, a autobus jednej linii z uporem maniaka przyjeżdżał 2-3 minuty przed czasem z rozkładu i miałam możliwość pomachać mu na do widzenia. Akurat w Twoim przypadku skargi były bezzasadne, ale często to pasażer znajduje się po tej "gorszej" stronie
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2013 o 6:34
A co do krzywych torów... no, tak je już ułożyli. Jest sobie na Wielickiej zjazd - tory przestają biec środkiem dwupasmówki a zaczynają obok niej. Wiąże się to z dwoma dosyć ostrymi zakrętami. Stałem sobie na samym końcu trzyjednostkowego tramwaju, grzecznie się rurki trzymając. Motorniczy grzecznie zwolnił przed zjazdem i łagodnie przeprowadził pierwszy i drugi wagon przez zakręty, ale chyba mu się zapomniało że ma i trzeci bo jak nagle pocisnął, jak przy****ł mną o jedną ścianę, o drugą, aż wszystkie gwiazdy zobaczyłem. Tory krzywe, tak.
OdpowiedzZ czystej, niczym nie zmąconej ciekawości. Nie masz możliwości zgłoszenia nie działającego biletomatu do np. centrali?
Odpowiedzsharpy, teraz wyremontowane więc już nie powiedzą, że krzywe ;) a tak a'propo historii... nie mogą obciąć Ci pensji, nie znasz swoich praw?
Odpowiedz