Pewnego dnia ubiegłego tygodnia jadę sobie rano do biura. Zadowolona, bo już blisko, już poza korkami (pracuję prawie na wyjeździe z miasta), a tu niespodzianka niemiła - przede mną sznurek samochodów. Z naprzeciwka też sznureczek (to normalne - ludność przyjeżdża do pracy z przyległych miejscowości), więc wyprzedzić nie ma jak, tym bardziej, że pod górkę i widoczność kiepska. Bluznęłam sobie w myśli na okoliczność, że trafił się traktor o poranku, bo kierowca normalny jestem i wlec się nie lubię.
Nie był to jednak traktor - jezdnią jechał rowerzysta. Niby nic dziwnego - rowerzysta na jezdni, ale po jego prawej stronie, oddzielona tylko krawężnikiem biegła sobie puściutka, czarna i sucha ścieżka rowerowa, szerokości ok. 1,20m. On jechał, a ona sobie biegła - taka przezeń zlekceważona.
na wyjeździe z miasta
To mógłby zarobić mandat 200 złociszy za niekorzystanie ze ścieżki rowerowej. Tylko pytanie czy wjazd na ścieżkę był dobrze oznakowany?
OdpowiedzTeż tak się wlokłem w tamtym roku za jakimiś dwoma gamoniami.
OdpowiedzTo byli pedalarze, a nie rowerzyści... Plaga i swołocz.
OdpowiedzOn jechał a ona biegła chociaż leżała nie ruszając się z miejsca, a ty jechałaś autem chociaż stałaś w korku. Same paradoksy.
OdpowiedzOstatnie zdanie mnie rozbroiło :D. Oczywiście plus.
OdpowiedzTeż jak widzę takich ludzi co to jada ulica rowerem i blokują ruch a obok jest pusta ścieżka rowerowa to az mam ochotę wyjść z samochodu/ autobusu i strzelić łeb
OdpowiedzJa nie rozumiem takich osób, kurna jedzie rowerem ulicą a z prawej ma chodnik/droge rowerową która jest wolna i za cholere nie wjedzie na nią. Sam dużo jeżdze rowerem i po ulicy jade tylko jeśli nie mam wyboru, takich ludzi po porstu nie da sie zrozumieć.
OdpowiedzPo chodniku jeździsz? - to akurat wbrew przepisom.
OdpowiedzHmmm... Z tego co się orientuję, to jazda rowerem po chodniku nie jest wbrew przepisom. Tzn. w przypadku gdy nie ma drogi rowerowej, a ograniczenie szybkości jest większe niż 50 km/h. Dodam od siebie, że czuję się niepewnie na ulicy, więc jeżdżę tylko drogami rowerowym (w ostateczności chodnikiem).
Odpowiedz5. Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone wyjątkowo, gdy: 1) opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem; 2) szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla rowerów; 3) warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła), z zastrzeżeniem ust.
OdpowiedzNie wiem czemu, ale nie mam możliwości edycji, więc jeszcze dodam kolejny punkt paragrafu 33: 6. Kierujący rowerem, korzystając z chodnika lub drogi dla pieszych, jest obowiązany jechać powoli, zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.
OdpowiedzA ja myślę, że jak ktoś nie jeździ rowerem to do końca nie wie o czym pisze. Ścieżka rowerowa zaczyna się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo gdzie nagle się kończy. Jadę ścieżką: przez 500 metrów jest, potem jest tylko chodnik, później znowu ścieżka się pojawia i potem znika... Poza tym nie oszukujmy się - piesi nie rozróżniają ścieżki od chodników - nie chce być hipokrytą sam również czasem "nie rozróżniam". Jeśli jadę sam na rowerze /sam mam na myśli, że nie jadę z psem przy rowerze/ często korzystam z ulicy. Czemu? Co chwilę ścieżka jest przerywana przez drogę podporządkowaną, jakiś dojazd do posesji, pielgrzymkę składającą się z mamy z wózkiem, z dzieckiem, z koleżanką i dwiema babciami którym autostrady by brakło - bez przerwy muszę zwalniać, przepuszczać, omijać a wedle przepisów przed każdą taką dojeżdżającą do głównej drogi drogą podporządkowaną powinienem zejść z roweru /jest zaznaczane tylko przejście dla pieszych/. Wspomnę również o nieprawidłowo zaparkowanych samochodach, które uniemożliwiają bezpieczny przejazd chodnikiem czy też ścieżką. Prawo jazdy posiadam od kilkunastu lat i pewnie jak każdy z was też uważam się za "najlepszego kierowcę na świecie", ale powiedzmy sobie wprost - żeby nie umieć wyprzedzić rowerzysty? Moja mama nie lubi wyprzedać rowerzystów ale ona ma 50 lat i prawo jazdy od niecałego roku.
OdpowiedzJeżdżę rowerem, więc wiem o czym piszę. I mimo tego, że ścieżki nie są nieraz idealne korzystam z nich kiedy tylko mogę - generalnie uciekam z ulicy o ile tylko mam taką możliwość. I właśnie takie gadanie jak twoje mnie wkurza - korzystajmy tylko z tych przepisów, które nam odpowiadają.
OdpowiedzZa to właśnie uwielbiam Polaków, wszystko ich wkurza i denerwuje, dziura w drodze, rowerzysta, pieszy, pies za głośno szczeka, autobus się spóźnia już 3 minuty, latem za gorąco a zimą za zimno, źle jak nie mamy pracy a jeszcze gorzej jak trzeba do niej chodzić a jeszcze gorzej bo nie dość że już do niej pójdziemy to jeszcze każą nam tam pracować. No po prostu wszystko nam przeszkadza. Czy tak trudno nam zrozumieć że ktoś chce dojeżdżać do pracy rowerem i po prostu go wyprzedzić? DZIURĘ W JEDNI OMINIESZ ALE ROWERZYSTY JUŻ NIE? Ścieżki rowerowe - w Polsce ich po prostu nie ma. Polne i leśne drogi są oznaczone jako ścieżki rowerowe, parę kilometrów ścieżek w miastach. OK, odszedłem nieco od tematu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 kwietnia 2013 o 14:52
A może tak przeczytasz historię ze zrozumieniem - z naprzeciwka jechał sznur samochodów, nie było miejsca na wyprzedzanie, bo mimo wyjazdu z miasta, była to droga jednojezdniowa z podwójną ciągłą pośrodku(a ścieżka była oznaczona).
OdpowiedzDziura to co innego - cały czas jest w jednym miejscu i nawet jeśli z naprzeciwka jedzie sznur samochodów, można po prostu odpowiednio zwolnić, przejechać ostrożnie po dziurze i dalej jechać normalnie. Spróbuj przejechać po rowerzyście... ;)
OdpowiedzNie wierze, ze wszyscy sobie grzecznie jechali za rowerzysta. Po prostu nie wierze, ze w takim "sznurku samochodow" nie znalazl sie nikt kto by goscia nie pogonil. Facet zebralby ochrzan w tempie ekspresowym i zostalby przegnany na ta sciezke rowerowa.
OdpowiedzJest u nas droga łącząca kilka mniejszych miasteczek z dużym miastem wojewódzkim. Droga mająca po jednym pasie w każdym kierunku, do tego niestety dosyć wąska i zamiast pobocza łagodne skarpy. Wzdłuż drogi biegnie odnowiona ścieżka rowerową. Przy jej początku jeszcze na jezdni stoi sobie dzielnie zakaz wjazdu rowerów (nie umiem na chwilę obecna dokładnie sprecyzować który). Mój tato przez tę trasę codziennie prowadzi autobus i ku jego rozpaczy prawie dzień w dzień trafia sie taki mądry który jest zbyt „profesjonalny” by zniżyć się do zwykłej ścieżki. Często gęsto blokują ruch. Tato mój dumny z siebie nie jest, ale jako doświadczony kierowca na swój sposób uczy ich pokory. Mianowicie podjeżdża na tyle blisko do takiego delikwenta żeby Go wystraszyć, ale nie dotknąć. Co drugi ląduje lekko na owej skarpie. Nie rozumiem dlaczego akurat ta droga jest tak popularna dla takich wyjątków.
OdpowiedzGdy Twój tatuś kiedyś kogoś zabije to przestanie być śmieszne.
OdpowiedzMuszę zawieść Twoje oczekiwania, ale wczytując się dokładnie w opis zrozumiesz że nie ma takiej możliwości :)
OdpowiedzMożliwość jest - że rowerzysta przewróci się nie na skarpę, a na jezdnię. Były już takie przypadki.
OdpowiedzJako, że ja tak nie postępuję i nigdy bym czegoś takiego nie zaryzykowała, dopytałam się u źródła. Tato twierdzi, że przy takim manewrze zwalnia do bardzo niskiej prędkości i najgorsze co mogłoby się stać to taki rowerzysta oparłby się o autobus. Mówi też że czasami po prostu nie innej możliwości. Osobiscie mam co do tego mieszane uczucia.
OdpowiedzRowerzysta jedzie powiedzmy 20km/h. Żeby twój 'tatuś' mógł do niego podjechać musi jechać szybciej - a to już wystarczająca prędkość, by koło autobusu przejechało PO rowerzyście. Przekaż pozdrowienia utajonemu mordercy (odsyłam do Psycho-pass :D)
Odpowiedz@egow celne spostrzeżenie, lecz nie pomyślałeś że podjechać z bezpiecznej odległości a zbliżyć się do rowerzysty z prędkością nawet mniejszą niż 20k/h. Zakończę już te złe prognozy stwierdzeniem mojego taty, że gdyby nie wiedział co robi i gdyby to choćby uszkodzeniem ciała groziło to by tak nie robił. Tyle w temacie.
OdpowiedzAlfi, po uj z głupkami dyskutujesz? Rower widzieli tylko w katalogu OTTO, a ścieżkę rowerową na YT, ale wszystko wiedzą najlepiej
OdpowiedzDrogi Alfi. Widocznie nigdy nie widziałeś w jaki sposób wywraca się rowerzysta. Rower gdy "wyląduje" na ziemi, "przejeżdża" po niej jeszcze dobry kawałek leżąc na boku. Wtedy nie da się nam nim zapanować, jeżeli się zsunie pod koła autobusu- nie da się zareagować. Dlatego nie pochwalam takiego sposobu na karanie rowerzystów, to zbyt niebezpieczne. Dopóki rowerzyści wpadają do rowu, to może być śmieszne, ale wątpię, żeby Twój ojciec chciał pójść za taką pierdołę do więzienia- wbrew pozorom do nieszczęścia wystarczy niewiele.
OdpowiedzExciterELB- robię na rowerze min. 200 km tygodniowo. Zaliczyłam już kilka upadków i sporo niebezpiecznych sytuacji. Gdy siedzisz w siodle widzisz drogę zupełnie inaczej.
OdpowiedzI nikt w tym sznurze samochodów nie uświadomił rowerzysty? Werbalnie lub ręcznie, w miarę potrzeby? Ciężko w to uwierzyć ;)
Odpowiedz