Służba zdrowia...
Sytuacja pierwsza.
Kobieta jedzie do córki do innej miejscowości. Wnuczki pobawić. W nocy niespodziewanie umiera. Rano pogotowie, policja, prokurator. Zawał, brak podejrzeń, można pochować. No ale trzeba akt zgonu. Pogotowie nie wystawiło. Bo nie. Niech lekarz rodzinny wystawi. Tyle że lekarz rodzinny daleko. Obowiązku przyjechać nie ma. No to lokalna przychodnia. Też nie, nie ich pacjent. Przepychanka trwała tydzień.
Sytuacja druga.
Mężczyzna starszy i mocno schorowany umiera we własnym łóżku. Pogotowie stwierdza zgon, wystawiają stosowne papierki, sprawa załatwiona.
Sytuacje obie znam z pierwszej ręki, obie świeże, wydarzyły się w ciągu dwóch tygodni.
Dlatego proszę nie generalizować, system jaki jest każdy widzi, to ludzie są różni...
Wg mnie powinna byc instytucja na wzor coronera zajmujaca sie takimi sytuacjami (jesli zgon byl poza terenem szpitala).
OdpowiedzZa Wikipedią: "W Polsce koroner oznacza lekarza medycyny sądowej (potocznie nazywanego medykiem sądowym), którego praca polega na stwierdzaniu lege artis zgonów pacjentów[5]. To stosunkowo nowy zawód w Polsce[6], którego wprowadzenie ma na celu odciążenie lekarzy domowych i lekarzy pogotowia ratunkowego, a także zapobieganie pogrzebowej korupcji[7] i handlowi zwłokami[8]. Koronera obowiązuje tajemnica służbowa[6]. Do obowiązków miejskiego koronera pracującego na zlecenie władz miasta w Polsce należy: stwierdzenie zgonu, ocena przyczyn śmierci (naturalne lub o podłożu kryminalnym), wystawienie odpowiednich dokumentów[9] oraz prowadzenie ewidencji[10]. Do stwierdzenia zgonu może zostać także wezwany lekarz rodzinny[10]. W nagłych przypadkach stwierdzenia zgonu dokonuje lekarz z pogotowia ratunkowego[7]. Również z zakładami pogrzebowymi współpracują lekarze, którzy posiadają uprawnienia do prawnego stwierdzenia zgonu[10]. Do pełnienia funkcji pierwszych koronerów wybrano w Łodzi doświadczonych lekarzy medycyny sądowej[6], którzy dyżurują pod telefonem i współpracując z pogotowiem ratunkowym[9], będą powiadamiani o zgłoszeniach ewidentnych przypadków zgonu, aby udać się pod wskazany adres[9]. Na wszelki wypadek koronerzy zostali także wyposażeni w aparaty, które są konieczne do udzielania pierwszej pomocy[9]. Powszechne zatrudnianie koronerów wymaga dopasowania odpowiednich przepisów regulujących, kto może zgodnie z obowiązującym prawem dokonać aktu stwierdzenia zgonu ludzkiego[7]. Uważa się, że lekarze medycyny sądowej posiadają odpowiednie wykształcenie i praktykę zawodową do pełnienia funkcji koronerów[7]."
OdpowiedzW ,,pogotowiu'' bardzo często nie jeździ medyk, a Ratownicy nie mają prawa do wystawiania aktu zgonu.
OdpowiedzW Niemczech KAZDY lekarz wezwany do pacjenta ma obowiazek zrobic ogledziny rozebranych do naga zwlok, stwierdzic smierc na podstawie zaobserwowania PEWNYCH jej oznak, oraz wystawic wieloczesciowe i wielostronicowe swiadectwo zgonu "Leichenschauschein". Koszta dla spadkobiercow - odrobinke ponad €40. Dodatkowo, lekarz nie ma prawa policzyc ani centa za wizyte domowa, tylko (prawie groszowa) za dojazd. Jest to robota nieprzyjemna, wybitnie czasochlonna i strasznie deficytowa, dlatego kazdy stara sie wymigac, ALE NIE MA DO TEGO PRAWA, dlatego MUSI zrobic prace, jesli go zawolaja. Kary sa wysokie i bolesne, za wymigiwanie sie od tego obowiazku.
Odpowiedzoj ty i te twoje Niemcy :) taki wspaniały naród.
OdpowiedzNie akt zgony a karte zgonu, i za sytuację podziękuj politykom, bo sprawa jest prawnie nieuregulowana. Na pewno nie jest to zadanie dla pogotowia- pogotowie jest od ratowania życia a czasochłonne stwierdzanie zgonu na pewno ratowaniem życia nie jest. W praktyce w dzień zgon stwierdzają lekarze rodzinni a w nocy lekarze z NPL-u. Całkowicie za darmo ( 40 euro :) za zaświadczenie, no ale Niemcy to cywilizacja).
OdpowiedzPogotowie było z lekarzem. W praktyce lekarz rodzinny z Rzeszowa ma jechać do Szczecina stwierdzić zgon swojego pacjenta? Kartę zgonu - masz rację. Sytuacja jest uregulowana ustawą bodajże z 1961 roku...
Odpowiedz