Moje dzieci nie chodzą na religię. Razem z mężem uznaliśmy, że jeśli kiedyś dorosną do dowolnej wiary, nie będziemy się wtrącać, same wybiorą ścieżkę.
O ile ze starszym nie było problemu, to młodsza trafiła na walniętą katechetkę. Trafiła - to złe słowo. Pani K specjalnie wypatrzyła ją na korytarzu, walnęła gadkę o tym, jak to porwą ją diabły, jak grzeszna jest nasza rodzina itp. Dzieciak się przejął, wieczorem poprosił, żeby się pomodlić, bo inaczej przyjdą potwory i zabiją tatusia. Szlag nas trafił - awantura urządzona w szkole, katechetka postraszona sądem, odsunięciem od pracy itd. Podziałało. Aż do okolicy pierwszej komunii, kiedy K najwyraźniej wiedziona zemstą, powiedziała małej "widzisz, opłaca się wierzyć, ty nawet prezentu nie dostałaś". Pomijam już to, jak małym trzeba być człowiekiem, żeby mścić się na ośmiolatce, ale co to w ogóle za argument "za" wiarą? Prezent?
No, ale zemsta nie wyszła.. Komunii co prawda nie było, ale rozwiązaliśmy to inaczej - wiadomo, że dziecku będzie przykro, że jako jedno z niewielu, albo wręcz jedyne nie będzie mogło pochwalić się nowym nabytkiem po komunijnej niedzieli. I nasze, dorosłe argumenty niewiele zmienią.
Tak więc komunia zbiegła się z naszym rodzinnym świętem "samodzielności" - w formie zabawy urządziliśmy kilka testów "odwagi" - na ściance wspinaczkowej, na basenie, w lesie, przy ognisku (oj, zimno było, ale obiecane to obiecane), taki ogólny test skauta :) nie dość, że zabawy po pachy, Mała miała poczucie, że jest już całkiem duża, powód do wręczenia prezentu się znalazł, a dzieciaki wręcz jej zazdrościły, bo zamiast siedzieć smutno wśród dobrze bawiących się dorosłych przeżyła dzień pełen emocji i zabawy z rodziną, w którym naprawdę ona była ważna.
W prezencie dostała pełen komplet do wspinaczki z mamą - różowy kask zrobił furorę, chciała w nim chodzić nawet do szkoły :P
PS. Pani K chyba było smutno, że małej nie jest smutno... Taki typ.
Byłam wychowana w katolickiej rodzinie i nie żałuję tego, Bóg i religia są dla mnie ważne ;) Ale naprawdę bardzo mi się podoba Pani podejście i pomysł ;) Popieram ;)
OdpowiedzChyba trole na żer wyszły, bo skąd taka punktacja?
OdpowiedzOdpowiedź jest prosta - minusy są od fanatycznych ateistów (jest katoliczką, więc trzeba zminusować) i fanatycznych katolików (pochwaliła pomysł niewierzącej, więc trzeba zminusować). Chociaż w sumie to trollami też ich można nazwać.
OdpowiedzNo super wypowiedź! :) Jakby więcej ludzi reprezentowało taką postawę, życie byłoby o wiele łatwiejsze do zniesienia, a już z pewnością mniej piekielnych sytuacji spotykalibyśmy na codzień. Maturzystka2012, przywracasz wiarę w ludzi. :)
Odpowiedz@Elewator - minus od niefanatycznej nieateistki niekatoliczki. Tym minusem nie chciałam jej zrobić na złość, tylko wyrazić opinię na temat komentarza. Wiem, jakie poglądy wyznaje katolicyzm i jeżeli ktoś pisze, że dla niego ta religia jest ważna, to wiem, jakie on ma poglądy i ciężko mi zaplusować publiczne przyznanie się do takiego niezrozumienia w codziennych sprawach życiowych, jakim jest wyznawanie poglądów kościoła katolickiego (i myślę, że każdej religii, która zakłada nakazy i zakazy), który jest zupełnie nieżyciowym sztucznym wymysłem stworzonym przez ludzi (nie Boga), aby zniewolić ludzi (pod przykrywką religii miłości).
Odpowiedz@barnaba90, poglądy są jak dupa: każdy ma swoje. I nikt nie ma prawa oceniać, czyje są słuszne, a czyje nie.
Odpowiedz@barnaba90 Mogę wiedzieć tylko co według Ciebie jest nieporozumieniem w sprawach codziennych w tej kwestii? Bo szczerze nie potrafię się tego dopatrzyć obojętnie jak bardzo bym się nie starał ;)
Odpowiedz@barnaba90 - na szczęście żyjemy w czasach, gdy KK narzuca pewne zachowania tym, którzy chcą. Jak komuś nie pasuje, to nie musi się do tego stosować. A jak ktoś się na to godzi to, zgodnie z rzymską maksymą: "Volenti non fit iniuria" nie widzę w tym żadnego problemu.
Odpowiedz@barnaba - i tak krytykując wierzących i na siłę nawracając wszystkich na ateizm, czym Ty się różnisz od tej katechetki?
OdpowiedzBrawo! Szkoda, że tak niewielu ludzi stać na tyle odwagi cywilnej. Choć już stosy za herezje dawno wygasły nadal panuje oportunizm i niechęć do płynięcia pod prąd. Często nie jest to nawet wynik strachu przed ostracyzmem społecznym, ale zwykłe lenistwo intelektualne.
OdpowiedzA spójrz, jakie to jest irracjonalne... Niby ludzkość tak się rozwinęła, wysyłamy rakiety w kosmos, mamy helikoptery, komputery, internet, naddźwiękowe samoloty, TGV, akceleratory cząstek... A dziecko w szkole jest prześladowane, bo rodzice nie wierzą w coś, na co nie ma żadnych racjonalnych dowodów.
OdpowiedzKościół się dobrze trzyma i coś jest takiego w naszym kraju, że aż tyle osób się na to dało nabrać. Może dlatego, że papież Polak był jakimś pocieszeniem dla Polaków w trudnym dla kraju okresie? Może dlatego, że są tradycyjni, a w dodatku ze strachu przed wmówionym im w dzieciństwie piekłem nigdy nie próbowali poddać istnienie Boga pod wątpliwość? O tym, kim naprawdę jest człowiek i jak naprawdę działa ten cały wszechświat nie mówi się w szkołach, wciąż nawet w nauce jest wiele fałszywych rzeczy, które są przekazywane zwykłym ludziom jako prawda, bo komuś gdzieś jest to na rękę, choć zna prawdę.
OdpowiedzWiesz, barnaba, nie chodzi o to, żeby przekonać wszystkich, że żadnego boga nie ma. Niech każdy wierzy albo nie wierzy w co tylko chce, ale niech też pozwoli innym na to samo. Teoretycznie państwo gwarantuje mi wolność wyznania, a w praktyce... No, to jest pokazane chociażby w tej historii.
OdpowiedzNiestety przykład ww pani katechetki jest dość częsty. Jako Katolik wstydzę się za ludzi tego typu ponieważ nie żyją oni wiarą której rzekomo nauczają. Jako osoba wierząca nie mogę nie mówić o tym w co wierzę jednak też nie mam żadnego prawa do tego, żeby komuś narzucać moją wiarę...
OdpowiedzNa szczęście coraz więcej ludzi zauważa że KK to biznes oparty na strachu i powoli widać, jak ta cała religia jest wypychana ze szkół i innych instytucji. Jeszcze 10 lat i ludzie zobaczą, że ważny jest rozwój intelektualny, a nie trwanie w biedzie i wiara w to, że gdy UMRĄ, to będą mieć lepsze życie. Szkoda że jeszcze są na tyle naiwni ludzie, że ostatnie grosze oddają do KKbiznesu, a KK na głupocie jeszcze się bogaci...
OdpowiedzAdamo, przeczytaj jeszcze raz komentarz Montecjusza. Montecjusz pisze, że jest katolikiem, może mówić o swoich poglądach, ale nie może ich narzucać komuś innemu. Dlaczego Ty, jako niewierzący (tak wywnioskowałam z Twojego komentarza), nie możesz uszanować poglądów ludzi, którzy wierzą? Dlaczego mówisz, że głupie jest wierzenie, że człowieka może spotkać coś lepszego po śmierci? Jeżeli ktoś ma taką potrzebę - proszę bardzo. Mówię to jako osoba zupełnie niewierząca, aczkolwiek szanująca cudze poglądy.
OdpowiedzNo, cóż. W KAŻDYCH poglądach i przekonaniach najgorszy jest FANATYZM. Nieistotne, czy jest wyznawcą, ateistą, kibicem, politykiem czy naukowcem - fanatyk zawsze będzie stanowił zagrożenie - tak dla siebie, jak i dla innych. Jego celem jest unicestwienie przeciwnika, lub przerobienie go na swoją modłę. I nie przebiera w środkach w obu przypadkach. Jeśli o mnie chodzi - niezwykle irytująca jest ta "nieobowiązkowa" religia w szkołach i PRZEDSZKOLACH, obliczona głównie na indoktrynację, utrwalanie konkretnej mentalności, ideologii życiowej uczącej nietolerancji, oraz przedstawianie określonych poglądów - jako jedynie słusznych. Czyli właśnie - na produkcję małych fanatyków, z których wyrosną dorośli gotowi wydrapać oczy w "obronie" Krk. Problem w tym, że "legiony" zindoktrynowanych nie wierzą w żadnego boga, tylko w swój Kościół i jego hierarchów. Znają na pamięć dziesiątki modlitw i pieśni, a nie znają Biblii, wiedzą jak się nazywa "ich" biskup, czy kardynał, a nie wiedzą jak ma na imię ich własny bóg. Nie boją się grzeszyć, nagminnie łamią przykazania, czczą "złotego cielca", czyli mamonę, wierzą w życie pozagrobowe, chodzą do jasnowidzów i wróżek. Mało tego. Niektórzy całkowicie lekceważą Biblię, choć powinna być dla nich świętą księgą, bo ważniejszy jest katechizm. A Kościół o swoje interesy potrafi zadbać, więc wywalczył sobie konkordat (religia) w zamian za sterowanie narodem (wybory) - w wielkim uproszczeniu. Toteż... jest - jak jest. I nieprędko się zmieni.
OdpowiedzBardzo fajny pomysł, żeby dziecko nie czuło się gorsze od innych :) A i zabawy na pewno mieliście wszyscy razem co niemiara. Lepszy taki wspólny dzień z rodziną niż cały dzień w kościele, skąd dzieciaki niczego tak naprawdę nie wynoszą pozytywnego. Popieram i plusuję :)
OdpowiedzA przyjęcie Chrystusa do siebie? Chociaż mało to efektowne na samopoczucie dziecka. Ja traktowałem komunie jak głupi przymus.(Specjalnie użyłem czasu przeszłego.)
OdpowiedzTylko pytanie czy dziecko w takim wieku faktycznie wie co oznacza Pierwsza Komunia, przyjecie Chrystusa do siebie itd.. Ja w pełni świadomie przeżyłam dopiero bierzmowanie, które było u mnie dużo bardziej kameralne i nakierowane na samą wiarę niż Komunia.
OdpowiedzGratuluję pomysłu :) I całkowicie popieram to, żeby dzieci same w przyszłości mogły decydować o tym w co wierzą, jaką religię wybiorą i czy w ogóle wybiorą. Dlaczego ma być ona narzucana? Katechetka zdecydowanie jest "małym człowieczkiem", skoro zachowywała się w taki sposób. Co niby chciała osiągnąć, strasząc dziecko?
OdpowiedzWychowywanie w wierze jest takim samym narzucaniem światopoglądu, jak wychowywanie w postawie agnostycznej, tj. że w sumie nie wiadomo i nie jest ważne, czy i jaki bóg istnieje. Zresztą jeśliby człowiek autentycznie wierzący wychowywał swoje dziecko w światopoglądzie agnostycznym, byłoby to zasadniczo nielogiczne. Natomiast co do samego pomysłu autorki, jestem zachwycona! Gdybym nie wierzyła i miała dziecko, chętnie bym zgapiła pomysł :) Sama nie przystępowałam do komunii z klasą i nie dostawałam wtedy prezentów, ale nie byłam zazdrosna. Byłam przygotowana wcześniej do komunii i nawet wiedziałam, że nie o prezenty chodzi i przeżyłam to duchowo, na miarę niespełna sześcioletniego dziecka, ale jednak.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 marca 2013 o 20:26
Ale nawet ten bardzo wierzący człowiek nie ma nic na obronę swojej wiary, jak tylko wiarę :P czyli żadnych dowodów, więc niech z szacunku do drugiego człowieka (dziecka) nie wtłacza mu w mózg krzywdzących je poglądów. Niech uczy go, że należy żyć tak, żeby być jak najszczęśliwszym przy jednoczesnym niekrzywdzeniu innych osób, a jak się kiedyś zainteresuje jakąś religią to niech sobie wierzy, ma prawo. Wiem po sobie, jak jeszcze byłam dzieckiem i wierzyłam w katolicyzm, to na dobre mi to nigdy nie wyszło, i wiem że gdybym dzisiaj żyła w 100% zgodnie z tym, co mówi kościół, to nie miałabym szansy być szczęśliwa. A wiedzcie, że nigdy nie miałam zamiaru opierać mojego szczęścia na krzywdzie kogokolwiek. Więc to nie chodzi o pogląd w stylu "ten głupi kościół zabrania kraść, przez to nie mogę się łatwo wzbogacić i za te pieniądze spełniać marzeń". Oczywiste, że w pewnych sprawach moje poglądy pokrywają się z katolickimi (bo są pewne uniwersalne przesłania, które nowopowstała religia musiała umieścić w swoich przykazaniach, żeby nie zostać z miejsca odrzucona przez choć trochę myślących ludzi), ale to nie znaczy, że jestem wyznawczynią kościoła, bo wtedy musiałabym się zgadzać ze wszystkim, co mówi KK
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 marca 2013 o 17:31
@barnaba90 pozwól, że dopowiem jedną rzecz która być może wpłynie odrobinę na Twój pogląd w kwestii wychowania dziecka w wierze. Jeżeli wiesz, że coś nadaje sens Twojemu życiu i jest dla Ciebie dobre, coś daje Ci szczęście tak wielkie jak nic innego. Nie chcesz tego czegoś przekazać dziecku? Nie chcesz żeby żyło czymś co dla Ciebie jest dobre? to tak jakbyś próbowała nie narzucić dziecku swojej orientacji (tak dość dziwny przykład wiem ;) ). Po prostu jest to dla osoby wierzącej tak samo nie możliwe jest nie wychowywanie dziecka w wierze jak dla Ciebie nie kierowanie sprawą jego orientacji ;) Zaznaczam, że nie chcę nikogo obrazić czy narzucić jakiejś kwestii ale po prostu wyjaśnić mój punkt widzenia.
OdpowiedzI to jest zdrowy pogląd na sprawę i świetne rozwiązanie. Szkoda, że ja nie miałam tak mądrej rodziny i ten dzień zapisał mi się w pamięci koszmarnymi wspomnieniami. Nikt nie pytał mnie o zdanie w takich oczywistych sprawach jak wiara. Dla wszystkich było oczywiste, że wierzę bo jak inaczej? Za niewygodne pytania dostałabym najwyżej wpier... Rozliczyłam się z tamtym czasem i wypisałam raz na zawsze.
OdpowiedzJa od babci opieprz dostawałam (i czasami ciągle dostaję) za takie rzeczy, że mi się to w głowie nie mieści. Raz nie zapaliłam święconej świeczki podczas burzy, "żeby Bóg nas chronił przed piorunem", to był lament, że ja chcę babcię zabić. A raz jak ciocia opowiadała, że jak w kościele stała to jakiś lekarz dał na tacę 5zł, prawnik nawet tyle nie dał, a kogoś tam ważnego to w ogóle nie było to skomentowałam, że "mogłaby ciotka raz pójść do cerkwi się na prawdę pomodlić, a nie patrzeć kto był i ile na tacę dał", to tylko dwóch wujków mnie poprało, a reszta rodziny na mnie nakrzyczała, że co ja o tym mogę wiedzieć, jak ja w ogóle nie chodzę.
OdpowiedzZe świeczką to akurat debilizm i straszna ciemnota - świeczka jonizuje powietrze nad nią, co... zwiększa szansę na uderzenie pioruna :)
OdpowiedzKazuya, ty bezbożniku ty! Herezje opowiadasz! Święcona świeczka na pewno działa inaczej! ;)
OdpowiedzPomysł fajny, ale Twoje dziecko i tak czuło się pokrzywdzone - nie dostało quada i tabletu.
OdpowiedzA czułoby się jeszcze bardziej pokrzywdzone, gdyby rozwaliło sobie głowę na quadzie, o czym zresztą było parę historii tutaj ;).
Odpowiedz@Trollita przypomniałaś mi sytuację z moich przygotowań do komunii, kiedy ksiądz zapytał po co się do niej przystępuje. Mój kolega, którego rodzice na biedę nie narzekają, odpowiedział, że właśnie po to, żeby dostać quada :) PS nie wiem czemu komentarz Trollity został tak zminusowany - przecież napisała to z ironią i jak widać nie mija się z prawdą.
OdpowiedzJak to dlaczego? Bo w internecie nikt nie umie wyłapać ironii, chyba, że się wprost napisze, że ona tam jest.
OdpowiedzCzasem naprawdę jest ciężko wyłapać ironię, wziąwszy pod uwagę że jednak internet jest pełen trollów i idiotów. :P
OdpowiedzTraszka! Genialne! Będę miał dzieci to zrobię podobnie :).
OdpowiedzTak patrząc z prawnego punktu widzenia to nie wiem czy ta konkretna katechetka wie i czy wy piekielni wiecie, że... pomimo łączących stosunków w postaci ustaw i uchwał Rzeczypospolitej Polskiej i Kościoła Rzymskokatolickiego, powyższy Kościół Katolicki o obrządku łacińskim [rzymskim] nie jest prawnie zarejestrowanym kościołem/związkiem wyznaniowym w Rzeczypospolitej Polskiej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 marca 2013 o 21:59
Doskonale to załatwiłaś, od postanowienia o takim wychowaniu do imprezy samodzielności, duże brawa.
OdpowiedzMoże tej pani katechetce też przydałoby się takie święto dorosłości.
OdpowiedzŚwietny pomysł na święto dla dziecka, naprawdę popieram takie inicjatywy. Myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach, a tu proszę - na piekielnych można przeczytać :D
OdpowiedzPomysł doskonały:) Pozwolę sobie zastosować podobne rozwiązanie za jakieś 8 lat (syn ma niecałe 4 miesiące ;) ). Każda kultura/ religia ma swoje obrzędy inicjacyjne, nam - agnostykom - też jak widać się przydają :) pozdrawiam i dziękuje za inspirację!
OdpowiedzChciałabym być na miejscu twojej córki, gdybym była w jej wieku i również miałaby mnie ominąć komunia :D
OdpowiedzTrzeba mieć sporo odwagi żeby w Katolistanie wychowywać dziecko według swoich zasad, a nie tych głoszonych z ambony. Podziwiam za wytrwałość!
OdpowiedzDokładnie :) Nie wiem czemu Polska nie jest jeszcze oficjalnie krajem wyznaniowym, przecież widać po zminusowaniu powyższego komentarza, że obywatele chcieliby żyć w państwie wyznaniowym ;)
OdpowiedzA jak ktoś wierzy w Boga, to co? Ma wychować dziecko wbrew jej, bo przecież ten Kościół to siedlisko zła, pedofilii i zacofania?
Odpowiedz@Molochor mam nadzieję, że ironia obecna w moim komentarzu jest zrozumiała. Tak swoją drogą nie wiem czy dobrze zrozumiałam sens Twojego komentarza, ale wyznaniowy (w tym przypadku katolicki) charakter państwa raczej nie przeszkadzałby w wychowaniu dziecka w wierze katolickiej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzŚwietne podejście do wychowania dzieciaków, gratuluję :)
OdpowiedzHahhaha ja jako pastafarianka zapewniłabym mojemu dziecku oprócz powyższych atrakcji jeszcze wielką porcję spaghetti :D
OdpowiedzHmm czy ktoś ma coś przeciwko zyciodajnemu spaghetti, że połowa głosów oceniająca mój komentarz jest negatywnych ???
OdpowiedzMyślę, że chodzi im raczej o to, że religia o makaronie z pulpetami jest niedorzeczna... <br> <br>...zupełnie jakby wierzenie w kogoś, kto zesłał samego siebie na ziemię, by zbawić ludzkość od grzechu nałożonego przez niego samego poprzez własną śmierć takie nie było :P
Odpowiedz"Hmm czy ktoś ma coś przeciwko zyciodajnemu spaghetti, że połowa głosów oceniająca mój komentarz jest negatywnych ???" Nie ma to jak bóldópy o wirtualne plusy i minusy. "zupełnie jakby wierzenie w kogoś, kto zesłał samego siebie na ziemię, by zbawić ludzkość od grzechu nałożonego przez niego samego poprzez własną śmierć takie nie było :P" huehuehuehue tośmy się uśmiali.
Odpowiedz"zupełnie jakby wierzenie w kogoś, kto zesłał samego siebie na ziemię, by zbawić ludzkość od grzechu nałożonego przez niego samego poprzez własną śmierć takie nie było :P" @krwawaopiekaczka mam prośbę zanim będziesz o czymś pisać sprawdź dokładnie o co chodzi bo z tego co wiem Bóg żadnego grzechu na nikogo nie nałożył :)
OdpowiedzAkurat bardzo długo zgłębiałam religię chrześcijańską i zastosowałam ogromny skrót myślowy, ale nie mam zamiaru wdawać sie jakąkolwiek polemikę bądź wyjaśniać ów skrót. Cieszę się, że się uśmiałeś Malix :)
OdpowiedzŚwietny pomysł, gratulacje
OdpowiedzA o ile przyjdzie dzień spotkania ze śmiercią dla Traszki, jej Męża, czy nie daj Boże dziecka - to po księdza będzie wołać.
OdpowiedzBo przecież "ateizm" w Polsce tak wygląda. Nie chodzimy do kościoła, hulaj dusza, piekła nie ma, ale święta (typu Boże Narodzenie) obchodzimy "po swojemu". :D
OdpowiedzNie wiem, skąd ten pomysł. Jak umierała bliska mi osoba z rodziny, nikt "po księdza nie wołał", tylko po pogotowie. Pogrzeb był na cmentarzu komunalnym, bez księdza czy mszy. Świąt nie obchodzę w ogóle, żadnych. Żadnego ubierania choinki, żadnej rzezi karpi, żadnych prezentów, żadnego kropienia jajek brudną wodą w kościele. Więc darujcie sobie, Usiu128 i Klarka, takie przytyki. Bo ja mogę powiedzieć, że "katolicyzm" w polsce wygląda tak: przeciętna katoliczka co niedzielę klepie różaniec w kościele, a przez resztę tygodnia lyka tabletki antykoncepcyjne, uprawia seks przedmałżeński, kłóci się z rodzicami i im ubliża, zdradza partnera. A najczęściej, to nawet nie chodzi do tego kościoła, bo i po co, jedynie na pasterkę i ze święconką. To ja dziękuję bardzo za taki "katolicyzm".
Odpowiedzmargo, zapomniałaś, że ta pasterka jak to w naszym kraju bywa jest silnie zakrapiana wódką w okolicach totalnie nie kościoła ze znajomymi ;)
OdpowiedzPopieram autorkę - grunt to konsekwencja. Przynajmniej nie jest hipokrytką.
OdpowiedzTraszka, bardzo lubię czytać Twoje historie.
OdpowiedzŚwietna postawa, miła odmiana od tej prezentowanej kilka historii niżej. I dzięki za pomysł, jak się dorobię własnych dzieci to pewnie wykorzystam. ;)
Odpowiedz@kochanicadziedzica dałabyś linka do tej historii, o której wspomniałaś w swoim komentarzu?? Nie wiem, którą masz na myśli, a chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzTraszka, super! Jesteś wspaniała, że wyłamujesz się z tego okropnego schematu, w którym rodzice nawet jeśli sami są niewierzący, to posyłają dzieci na religie i do kościoła, bo "tak wypada"! Oby więcej takich odważnych rodziców, może wreszcie coś się ruszy w naszym kraju i religia wreszcie trafi tam gdzie jej miejsce, czyli do prywatnej, osobistej sfery każdego człowieka.
OdpowiedzMoim zdaniem(którego nikomu nie narzucam!) wiara jest BARDZO potrzebna dziecku, bo dzięki niej wie co jest dobre, a co złe. Ja np. wiedziałem że nie wolno krzywdzić zwierząt, podkradać bo to jest niedobre i tak dalej. Przez wieki wieków wiara była kodeksem moralnym, nawet Słowianie gdy wierzyli w bóstwa, to one tłumaczyły pewne zjawiska i kierowały ludzi na "dobrą drogę". Przykładem może być Perun, który utożsamiał burzę(coś jak Zeus), a taka na przykład popularna Baba Jaga karała niegrzeczne dzieci. Były inne ciekawe stwory, strzygi i tak dalej(tak więc mamy bardzo ciekawe postacie i święta, a Halloween jest nudny ;p) Trochę zszedłem z tematu, jednakże na prawdę wiara jest potrzebna, nie nauczysz sama dziecka tego, czego nauczy się na religii. Powiesz mu: "nie rób tak bo nie dostaniesz deseru!" a ono pomyśli sobie: "Jeden deser, a co tam. Pewnie i tak zapomni.", jednak gdy domyśli się, że jeżeli np. podręczy kota to będzie miało nieprzyjemności z kimś o wiele wyższym i potężniejszym od rodzica, przemyśli to i zaprzestanie. Żeby nie było - nie jestem jakimś zagorzałym fanatykiem. Bardziej interesuje się/wyznaję wiarę w Słowiańskie "zabobony"
OdpowiedzOj, Malix, dziecko, ile Ty liczysz sobie wiosenek? Sądząc po treści komentarza - nie więcej niż 12. Mieszasz zabobon z wiarą i religią, mylisz wychowanie z tresurą. Masz w głowie kompletny galimatias. Najpierw dorośnij, uporządkuj wiedzę, nabierz doświadczenia w życiu, a dopiero potem pouczaj i dawaj dobre rady.
OdpowiedzMalix, mój drogi, zapomniałeś chyba, że normalni rodzice nie będą d tego religii potrzebować ;) Bo nie krzywdzimy zwierząt to normalne tak jak i podkradanie ;) kwestia pogadania i bycia stanowczym, bo sama wiem, jak zawsze mnie denerwowało, ze niby mnie mama każe, a tak naprawdę zaraz zapomina ;)
Odpowiedz@Bedrana: "Oj, Malix, dziecko, ile Ty liczysz sobie wiosenek? Sądząc po treści komentarza - nie więcej niż 12." Oj, nie ma to jak najazdy na człowieka po drugiej stronie ekranu, w końcu przecież tu jest bezpiecznie i nie odda. "Mieszasz zabobon z wiarą i religią, mylisz wychowanie z tresurą. Masz w głowie kompletny galimatias. Najpierw dorośnij, uporządkuj wiedzę, nabierz doświadczenia w życiu, a dopiero potem pouczaj i dawaj dobre rady." Naucz mnie mistrzu jak wyczytałeś całą moją osobowość z paru linijek. Poza tym, ja nigdzie nie daję rad, tylko przedstawiam swój punkt widzenia. Możesz się z nim zgadzać lub nie, jednak jak Ci się nie podoba i zamierzasz "hejtować"(chociaż hejt nie istnieje) to proszę, zrób to jak dorosły człowiek i nie najeżdżaj na drugą osobę, bo to pokazuje twój brak argumentów. @Lenusek: "Bo nie krzywdzimy zwierząt to normalne tak jak i podkradanie ;) kwestia pogadania i bycia stanowczym," Sralimuchy, znam z własnego doświadczenia że mama mogła być nawet najbardziej stanowcza, a ja jako dziecko i tak robiłem swoje, na serio bałem się że kiedyś będę miał kłopoty z bogiem. @ichiban: "Ja tam nie byłem wychowywany w wierze i teraz, jako dorosły człowiek, codziennie dręczę mojego psa. Co gorsza, podkradam mu jedzenie. Ach, gdyby tylko wpojono mi jakieś zasady moralne za młodu!" Widzę że śmieszki nadal w modzie.
OdpowiedzCzyli dziecko należy straszyć niewidzialnymi istotami, zamiast wyrabiać w nim dobre maniery i empatię? Mnie nigdy nikt nie straszył bogiem itp. a jednak kota za ogon nie ciągałam i firanek nie rwałam, bo od początku mi wpajano, że kotka też boli, a mama będzie bardzo zła jak coś zniszczę. No i nie kradnę, nie zabijam, nie pożądam męża bliźniej swojej i żaden bóg ani baby jagi nie były do tego potrzebne. Dziecko trzeba wychowywać przez wyrabianie odpowiednich cech, a nie zagłuszać złe cechy przez straszenie. Zresztą piszesz, że dziecko pomyśli sobie "co tam jeden deser", a jak zrobi coś złego i ta baba jaga jednak nie zabierze?
OdpowiedzNigdzie nie napisałem żeby straszyć. Tak więc rozmowa moim zdaniem jest skończona - brak argumentów z waszej strony i wmawianie mi czegoś, czego nie napisałem.
Odpowiedznigdzie nie napisałeś żeby straszyć? To w takim razie po co wzmianki o czarownicach, strzygach itp? Dla mnie mówienie "nie dręcz kotka bo cię bóg ukarze" to straszenie, a dla Ciebie? Wyjaśnij to proszę zamiast ucinać dyskusję pisaniem "wmawianie mi czegoś, czego nie napisałem".
Odpowiedz@Malix jestem wierzący i uważam że wiara w Boga jest ważna podczas wychowania dziecka, ale nie możesz zakładać że jest konieczna żeby wychować DOBREGO człowieka. Tak na marginesie to twoje wypowiedzi nie zawierają argumentów a próby obrony wręcz utwierdzają czytającego że powinieneś tak jak radziła @Bedrana dorosnąć, uporządkować wiedzę i dopiero wtedy wypowiadaj się. Ps. nie staram się na ciebie "najeżdżać" ani "wyśmiewać" tylko staram doradzić.
OdpowiedzPomysł z "Dniem Dorosłości" ... po prostu brak słow .... PIĘKNY POMYSŁ ... chyle czoła :) Teraz bede wiedział co zrobic dziecku jesli sie kiedykolwiek dorobie owego :D
OdpowiedzDla mnie dziwna sprawa. Z jednej strony pomysł REWELACYJNY a katechetek NIENAWIDZĘ!! Z drugiej strony dzieci powinny domyślnie być wychowywane w religii rodziców. Nie ma czegoś takiego jak "sam sobie w dorosłości wybierze". Przecież w tej dorosłości może sobie religię zmienić. Ale żeby być ateistą z PRZYMUSU (bo tak to widzę) to nie jest ok.
OdpowiedzA być katolikiem z przymusu jest ok? Ja to widzę tak, że religią Traszki jest ateizm i tak wychowuje dzieci, a jeśli dziecko kiedyś uzna, że chce być katolikiem, buddystą, czy muzułmaninem pójdzie w tym kierunku. Jak dla mnie to nie różni się niczym od sytuacji, kiedy dziecko jest wychowywane w wierze katolickiej, a po kilku latach zmienia ją na inną.
OdpowiedzReligię nie jest tak łatwo zmienić. „Semel catholicus, semper catholicus” - co znaczy, że jeśli ktoś ochrzci dziecko, to nawet jak to dziecko dorośnie, złoży akt apostazji i zacznie praktykować inną religię, już zawsze będzie katolikiem, koniec kropka, nawet płacz, krzyki i błaganie nic nie pomogą.
OdpowiedzPomysł świetny gratuluje :) a za katechetkę, mogę jedynie się wstydzić jako katolik i ubolewać, że taka osoba ma "uczyć" kogokolwiek czegokolwiek.
OdpowiedzWychowywano mnie w wierze katolickiej i raczej nie żałuję, że podjęto za mnie ten wybór. Ale fakt, zachowanie niektórych "katolików" zraża do religii :x Mówię tutaj oczywiście o pani K.
Odpowiedz